tricky
The Avalanches zabierają nas w senny trip

The Avalanches z gościnkami Sampy the Great, Denzela Curry i Tricky’ego
Plądrofoniczni książęta zapraszają na kolejnego tripa. „Trip” ów z resztą pojawia się tutaj nieprzypadkowo, bowiem zarówno progresywny charakter „Take Care In Your Dreaming” jawi się jak fascynujący międzplanterany przelot, jak i tytułowy sny, którymi zająć się należy, czy wręcz wypada je asekurować. naprowadzają nas bardzo bezpośrednio w kontekst introspektywnych, fraktalicznych rzeczywistości po psychodelikach. Dorzućmy do tego gościnny udział legendy paranoicznej osiedlówy z brytyjskich endsów, czyli marnotrawnego syna triphopowej sceny Tricky’ego z super sayianem z Florydy Denzelem Curry oraz zambijską amazonką i królową rapsowych przelotów Sampą the Great i rzeczony trip przybiera nam wymiarów podróży również po pieleszach współczesnej quasirapowej sceny. Jakby jednak owej wycieczki u boku The Avalanches nie interpretować, wniosek jest jeden. Faza jest konkretna.
#FridayRoundup: José James, The James Hunter Six, Pro8l3m i inni

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem nowe wydawnictwa zapewnili nam m.in. José James, The James Hunter Six, Pro8l3m, Jhené Aiko, Swamp Dogg, Tricky, Alfa Mist czy Meghan Thee Stallion. Wszystko na plejliście na dole strony.
No Beginning No End 2
José James
Rainbow Blonde
No Beginning No End, czyli czwarty studyjny album José Jamesa ukazał się w 2013 roku, na stałe ugruntowując pozycję muzyka jako jednego z czołowych przedstawicieli brzmień oscylujących gdzieś pomiędzy R&B, jazzem, soulem i funkiem. W międzyczasie pojawił się krążek Lean On Me, który był hołdem dla legendarnego Billa Withersa. Tym razem, James powraca z materiałem bezpośrednio nawiązującym do wydawnictwa z 2013 roku. No Beginning No End 2, poza kwestiami muzycznymi, różni się labelem. Jak dotąd, José wydawał w Blue Note, w końcu udało mu się założyć własne wydawnictwo — Rainbow Blonde Records. Kolejna różnica to znacznie liczniejsi goście. Na sequelu usłyszymy między innymi Aloe Blacca w świetnym singlu „Turn Me Up”, Lizz Wright, Ledisi czy Christian Scott aTunde Adjuah. Jego najnowsza płyta to ponownie miks wszystkich tych brzmień, które bliskie są czytelnikom soulbowl.pl. Tym razem w nagraniu towarzyszyła mu sekcja rytmiczna, co czyni materiał jeszcze przyjemniejszym w odsłuchu. — Polazofia
Nick of Time
The James Hunter Six
Daptone
Wydane przed dwoma laty Whatever It Takes The James Hunter Six doczekało się wreszcoe płytowego następcy! Premierę krążka Nick of Time wydanego przez Daptone Records odroczono co prawda o tydzień, ale udało się go wreszcie dostarczyć słuchaczom. Wydawca zapewnia, że materiał brzmi, jak zaginione perełki z katalogu Burta Bacharacha i chyba coś w tym jest — przynajmniej po odsłuchu trzech zaprezentowanych na przestrzeni ostatnich miesięcy zwiastunów płyty. Mimo wszystko nastawiałbym się bardziej na porcję klasycznego Daptone’owego R&B, w którym pobrzmieniwa tęsknota za Motown, południowym soulem oraz echa blue eyed soulu bez wygórowanych oczekiwań względem szeroko rozumianej przebojowości. — Kurtek
Art Brut 2
Pro8l3m
2020
Zapowiedź powrotu Pro8l3mu do Artbrutowej formuły postawiła na nogi całe rzesze fanów polskiego rapu. Sequel do mixtape’u sprzed 6 lat, który opierał się w całości o sample z polskiej muzyki lat 70 i 80 (przede wszystkim synthpopowe) wydawał się nie tylko ekscytujący, ale wręcz potrzebny. Z jednej strony bowiem przez kilka ostatnich lat nastąpiła istna eksplozja popkulturowej retromanii, zauważalna zarówno w mainstreamie masowo powracającym do patentów z lat 90, jak i w coraz bardziej wychodzących z niszy estetykach synthwave’owych i vaporwaveowych. W Polsce zaś fascynacja ta, za sprawą m.in. działalności Olgi Drendy, postać przede wszystkim fascynacji duchologią w rodzimym wydaniu. Z drugiej natomiast sam Pro8l3m również potrzebował odświeżenia, bo od jakiegoś czasu leciał już na autopilocie, a tak świeże niegdyś odpryski (ponownie) nostalgii, tym razem spod znaku najntisowej elektroniki, w pewnym momencie również stały się już kliszą (tudzież kasetą), której ponowna kalka, choć zawsze dawała efekt przynajmniej rzemieślniczo przyzwoity, przestała fascynować. Potencjał był zatem ogromny, jednak w ostatecznym rozrachunku całość wypada… zachowawczo. Steez produkcyjnie, jak nigdy wcześniej, uderza w synthwave’ową (czasem wręcz wprost synthpopową) nutę, jednak brak temu takiej pociągającej szorstkości pierwszej części. Przeboje są, i to nawet całkiem srogie, jednak nadal pozostające w sferze komfortowych samograjów na Pro8l3matycznej kalce. Na plus na pewno liczyć można natomiast liryki Oskara, które tak nostalgiczne i refleksyjne nie były chyba jeszcze nigdy. Trudno zatem powiedzieć, że Art Brut 2 nie działa, ale wątpię, by za kilka lat był wymieniany jednym tchem ze swoim pierwowzorem. — Wojtek
Chilombo
Jhené Aiko
Def Jam / UMG
Fani Jhené Aiko zostali szczęśliwie obdarowani jej trzecim albumem. Jak wskazuje tytuł, który jest jednocześnie nazwiskiem artystki, Chilombo jest osobistym i bardzo wrażliwym wydawnictwem. Mnogość utworów (jest ich aż 20) może nieco przerażać, ale po wsłuchaniu się w tę terapię, doznamy prawdziwego akustycznego uzdrowienia. Na płycie usłyszymy poznane wcześniej kawałki „Triggered (Freestyle)”, “None of Your Concern”, “PU$$Y Fairy (OTW)” oraz “Happiness Over Everything (H.O.E.)”, które wraz z pozostałą zawartością Chilombo, składają się na mieszankę dźwięków R&B i hip-hopu, zgrabnie przyprawioną żywymi instrumentami, na które znaczącą uwagę zwraca Aiko. Trzeci album jest jednocześnie najbardziej eksperymentalnym wydawnictwem artystki i niestety stworzonym na jedną nutę, mogącym niektórych nużyć. — Forrel
Sorry You Couldn’t Make It
Swamp Dogg
Joyful Noise / Pioneer Works Press
Najbardziej nieugięty orędownik freak soulu powraca z auto-tune’owej wyprawy, by ponownie oznajmić nam prawdę o muzyce (i o życiu). Sorry You Couldn’t Make It, dwudziesty trzeci (!) album w karierze Swamp Dogga, kieruje wektor uwagi w stronę country. Liczyć możemy oczywiście na piosenki o miłości i złamanym sercu. Wszystko to opakowane w country-bluesowe wdzianko z domieszką R&B i południowych brzmień. Jeżeli udziwniony, ale konserwatywny soul z duszą na ramieniu jest wam bliski, Swamp Dogg nadal czuwa nad stanem waszych playlist. — Maja Danilenko
20,20
Tricky
False Idols
Po 3 latach milczenia legenda bristolskiego trip-hopu powraca z nowym materiałem. Współzałożyciel grupy Massive Attack przygotował wydaną we własnej wytwórni False Idols epkę 20,20. Słychać na niej zaproszone przez muzyka wokalistki Martę i Anikę. Na mini krążku Tricky’ego znalazły się 3 nagrania. Obok singlowego, minimalistycznego „Lonely Dancer” rozbrzmiewa obiecujące „Hate This Pain” ze stłumionymi mruczankami artysty w tle oraz instrumentalne „M”. Brakuje pomimo to tłustych beatów i narkotycznego klimatu, z jakiego znany jest Tricky. Chociaż nie jest to forma, do której nas przyzwyczaił, jak na przejściową epkę brzmi nieźle. — Ibinks
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Tricky samotnym tancerzem w nowym nagraniu


Tricky i jego samotny taniec
Król trip-hopu powraca nowym utworem. Po trochę słabszym okresie były członek Massive Attack przedstawia obiecujący singiel „Lonely Dancer”. Wokalnie w kompozycji udziela się niemiecka wokalistka Anika związana z lokalną post-punkową sceną. Jej zimny wokal obudowuje odrealnione brzmienie typowego down tempo i mruczanki w tle Tricky’ego. „Lonely Dancer” to zapowiedź jego epki 20,20. Zostanie wydana 6.03 w autorskiej wytwórni Fake Idols. Tricky’ego będzie można złapać niebawem w Polsce. Ogłoszono aż 3 koncerty:
22.04 — Warszawa (klub Niebo)
23.04 — Kraków (klub Kwadrat)
24.04 — Wrocław (klub Zaklęte Rewiry)
To jak, widzimy się pod sceną?
Recenzja: Tricky Adrian Thaws

Tricky
Adrian Thaws (2014)
False Idols
Tricky to jeden z tych artystów, którzy są jakością samą w sobie. Z jednej strony zapewnia to przyzwoitą sprzedaż kolejnych płyt i wypełnione sale koncertowe. Z drugiej może trochę zaburzać odbiór nowych nagrań, bo pojawia się założenie, że skoro to Thaws, to premierowy materiał nie może być zły. Faktycznie, tak właśnie jest. Jego dziesiąty studyjny album jest niezły/poprawny/przyzwoity (skreślić niepotrzebne, albo i wszystko). Niestety niewiele z tego wynika. Tricky konsekwentnie powraca do brzmienia, które ugruntowało jego pozycję w muzycznym świecie, co dało nam następny, gdzieś-tam-w-tle przepływający krążek.
W swoim domowym studiu nagraniowym Adrian ponownie całkiem zręcznie połączył gatunki od reggae aż po jazz. Nawet niekoniecznie wprawne ucho odnajdzie tu dobrze wpasowane sample — „Heaven Beside You” Alice in Chains w „Keep Me In Your Shake”, czy „Planetary Citizen” Mahavishnu Orchestra (Massive Attack?! jakie Massive Attack?) w „Gangster Chronicles”. Byłoby dziwnie, gdyby zabrakło świetnie wmiksowanych głosów zaproszonych gości, więc i tym razem uzbierało się ich naprawdę zacne grono — Tirzah, Nneka, Francesca Belmonte, Mykki Blanco, Bella Gotti, Blue Daisy oraz Oh Land. Ponoć w zamyśle miał to być materiał balansujący gdzieś pomiędzy hip-hopowymi a bardziej tanecznymi dźwiękami, bo to najlepsze odniesienie do młodości Thawsa, który do tej pory rzadko miał okazję usłyszeć swoje kawałki w klubach. Niestety chyba nadal nic z tego, zwłaszcza, że po mocnym wejściu do „Sun Down” nie spodziewałam się aż tak szybkiego ostudzenia emocji. Zapętlający się w uszach refren „Lonnie Listen”, wprawiające w ruch „Nicotine Love”, przyjemnie duszne, ale za to wtórne „My Palestine Girl”, czy powtarzający się agresywnie wers z „Why Don’t You”, to zaledwie kilka elementów, jakie pozostają w pamięci po parokrotnym wysłuchaniu tego wydawnictwa. Reszta rozchodzi się powietrzu jak dym, bo za bardzo przypomina lepsze nagrania z wcześniejszych krążków.
Szczerze wątpię, żeby ktoś za kilka lat powiedział, że płyta Adrian Thaws odmieniła jego życie. Na pewno trochę jeszcze pokręci się w kilku odtwarzaczach i dobrze zagra przy kompleksowym przeglądzie dorobku artysty. Na tym chyba koniec. Za taki stan rzeczy obwiniam samego artystę. W 2010 roku na scenie warszawskiego Palladium Tricky był bogiem, opętanym hipnotyzerem, który wprowadzał w inny wymiar. Po takich doznaniach ze smutkiem przyjmuje się, co najwyżej, przyzwoite płyty.
Tricky w Warszawie wraz z Ms. Obsession! + konkurs

Niespełna pół roku temu zadebiutowała ze swoją płytą Lovely Fear, a za trzy dni wystapi na dużej scenie – i to nie przed byle kim. (więcej…)
Angie Stone w Polsce po raz 4 !
Poza nią wystąpią (już nie po raz 4): Dolores O’Riordan,Tricky, Michael Bolton, Kenny G oraz Chris Botti. I to za darmo! Tak 1 lipca Polska zainauguruje polskie przewodnictwo w UE. Całodniowe widowisko odbędzie się 1 lipca podczas inauguracji prezydencji w czterech miejscach Warszawy. Jako ciekawostkę, powiem Wam, że Angie wykona cover polskiej piosenki (oczywiście tekst został przetłumaczony na język angielski), nie wiem dokładnie którą, ale w grę wchodzą: „Sen o Warszawie”, „Moje serce to jest muzyk”, „Kłamałam”, „Niech żyje bal”. Mnie tam nie zabraknie. Więcej szczegółów wkrótce.
Ps. Czy jest poza mną na sali osoba, która była na wszystkich 3 poprzednich koncertach Pani Stone?
Riki tiki czyli Tricky w Krakowie i W-wie
Potencjalni wysłannicy soulowej miski na weekendowe koncerty Tricky’ego przerazili się nieludzkimi warunkami pogodowymi oraz taką też postacią samego artysty. Między innymi z tych powodów w mijający weekend wybraliśmy raczej towarzystwo bardziej przyjaznego koca, nie mylić z kacem, stąd nasza absencja na Tricky’owych koncertach oraz brak relacji. A wiemy jak bardzo czekacie na Wasze gramfomańskie popisy w blogosferze ! Niestety tym razem nie damy Wam tej przyjemności. Żałujemy także, że nie przeszliśmy chrztu bojowego i riki tiki Tricky nie oblał nas o(d)żywczą polską wódką, tudzież piwem, jak ponoć miało to miejsce. Podpisana wyżej będzie żałować tego do końca swoich marnych dni. Zapraszamy jednak do odwiedzenia naszych partnerów z infomuzyki, którzy mają szczegółową fotorelację z koncertów, zawierającą m.in. historyczne zdjęcie brytyjskiego muzyka z polskim banknotem o nominale 50 ZL, które ukradliśmy i wkleiliśmy na górze naszego skromnego tekstu. Mają nawet wywiad z bohaterem wieczoru, który udowadnia, że Tricky ma jednak więcej cech ludzkich, niż zwierzęcych. Nigdy byśmy nie pomyśleli. Przejdźcie lepiej od razu TUTAJ.
Krok w tył: Tricky – album „Knowle West Boy”
Tricky. The Last Episode. Oczywiście tylko w tej soulbowlowej serii, bo wszyscy którzy dzisiaj i jutro wybierają się riki tiki Tricky’owe koncerty początek największej zabawy mają ciągle przed sobą. Możemy uraczyć się przystawką i to nie byle jaką. Knowle West Boy, dla mnie Know Le West Boy – takie zboczenie, jest ostatnim krążkiem Tricky’ego, który po kilku suchych latach pozwolił artyście odzyskać twarz i … przyjechać ponownie do miodem i mlekiem płynącej krainy nad Wisłą. Tak właśnie. Riki tiki Tricky wypuścił z niego na razie tylko jeden singiel – mocne dynamiczne, agresywne Council Estate. U nas wersji teledyskowej i bardziej koncertowej. Może to choć trochę przybliży wydarzenia muzyczne, które będą miały miejsce w ten weekend.
(więcej…)
Krok w tył: Tricky – wszystko z albumu „Vulnerable”
Arka Tricky’ego powoli zbliża się do celu, czyli do naszych granic, aby weekend właśnie w ich obrębie zagrać 2 koncerty dla polskiej publiczności. To oznacza również, że nasza Tricky’owa odyseja ma się ku końcowi. Dzisiaj przedostatni odcinek z kawałkiem z albumu Vulnerable w roli głównej. Jeśli chcecie być poprowadzeni na muzyczną ucztę przez voodoo Tricky’ego musicie się jednak spieszyć. Nasze źródła donoszą o bardzo małej ilości biletów, które pozostały do sprzedaży zarówno w Warszawie jak i w Krakowie. W dniu koncertu w stolicy o godz. 18.00 będzie rzucona dodatkowa, acz niewielka partia biletów, więc już dzisiaj przygotujcie się do skoku na kasę (biletową). Przedtem możecie rzucić okiem na Antimatter.
Krok w tył: Tricky – wszystko z albumu „Blowback”
Dzień dobry. Dzisiaj w ,,powtórkowym cyklu przed koncertowym” czas na riki tiki Tricky’ego i jego album Blowback. Jest rok 2001. Jednak Adrian Thaws, znany także pod pseudonimem tw Tricky, postawia odświeżyć to, co zastosował już w roku 1996 na albumie Nearly God, czyli napisać i nagrać kawałki z różnymi artystami. I tak na Blowback można usłyszeć m.in.: Anthony Kiedisa i Johna Frusciante z Papryczek, Cyndi Lauper, Alanis Morissette, Eda Kowalczyka oraz mniej znanych wykonawców takich jak Hawkman, Stephanie McKay czy Ambersunshower. To tak w skrócie, bo czas goni, a Tricky wraz ze swoją świtą już za 3 dni wjedzie triumfalnie do Polski. Single wraz z obrazkami promujące wydawnictwo wyglądały następująco:
Revolution Evolution Love