Wydarzenia

Mentalcut & Soulbowl: Press Play # 15

Data: 2 grudnia 2012 Autor: Komentarzy:

fot. Karol Wysmyk

Po raz piętnasty  zapraszamy Was do przejrzenia naszych muzycznych rekomendacji. W tym tygodniu Press Play uświetnia Mentalcut z Poznania. Wychowany na hiphopie, w ostatnim latach z powodzeniem rozpala klubowe parkiety. Kilka tygodni temu wydał epkę Nuff To Burn (label Car Crash Set), na którą powinni koniecznie zwrócić uwagę entuzjaści kosmicznych syntezatorów i elektronicznego funku.

Mentalcut

Cashmere Cat – Mirror Maru EP, Pelican Fly Records (2012)

Ostatnio słucham głównie EPki długowłosego norweskiego kota, który namieszał w necie, a wkrótce zrobi to wszędzie. Zresztą jest w grze nie od wczoraj, remiksował Lanę Del Rey, wcześniej działając jako DJ Final reprezentował Norwegię na światowych finałach DMC i chyba wydał coś w Ninja Tune. Odkąd jest kotem, mamy tu dyskretne inspiracje brudnym południem, czystym r’n’b i Rustiem, co akurat przychodzi pierwsze na myśl. Gładkie i przyjemne. Ciekawostką jest, że nawet chłopaki z Ed Banger są mocno wkręceni.

Odsłuch

Teofil Niedziałka

Meshell Ndegeocello – Pour une Âme Souveraine (For a Sovereign Soul): A Dedication to Nina Simone, Naive (2012)

Spełniona artystka kłania się ikonie czarnej Ameryki. Nina Simone była głosem swojego pokolenia i postacią wybitną. Do dźwięków obu pań trzeba moim zdaniem dojrzeć. No to dojrzewam i doceniam wysiłek, jaki Meshell włożyła w swój dziesiąty album. Udało jej się w oryginalny sposób zinterpretować dorobek wielkiej wokalistki. Soul, jazz, folk, country. Wyjątkowo ciepły klimat, którego słucha się z przyjemnością od pierwszego do ostatniego utworu.

Eye Ma

Rihanna – Unapologetic, Def Jam/SRP (2012)
Tylko w jednym przypadku można znieść twórczość Rihanny – kiedy słucha się jej intensywnie, ale krótko. Zresztą, częstotliwość wydawania płyt poniekąd nas do tego zmusza. Unapologetic nie jest ani gorsze, ani lepsze od poprzedników. Na pewno jednak współpraca Riri z Sią wyszła na dobre, czego efektem jest nieskazitelne „Diamonds”. Moje ucho nie pogardziło także pogodnym „Nobody’s Business”, enigmatycznym „Love Without Tragedy” / „Mother Mary” czy spokojnym „Stay”.

K.Zięba

Zeus – Zeus. Nie Żyje, Pierwszy Milion (2012)

Jeden z moich ulubionych polskich raperów nagrał po raz czwarty płytę opartą głównie na soulowych samplach i mocnych bębnach. Po raz czwarty zdarza mu się dotykać podobnych tematów. Po raz czwarty ustawiłem się w kolejce w Empiku. Po raz czwarty utwierdziłem się w przekonaniu, że pozycja Zeusa w moim rankingu nie jest zagrożona. Wulkan emocji, różnorodne flow, historie, z którymi się utożsamiam. Świeże nie zawsze musi być innowacyjne. Zeus jest świeży od lat.

BlackJack

Kate Bush –  50 Words for Snow, EMI (2011)

Bożonarodzeniowy okres w muzyce zazwyczaj kojarzy się z zmasowanym atakiem kompilacji The Best of oraz niezliczonymi wydawnictwami z przeróżnymi aranżacjami świątecznych klasyków, no i oczywiście z Mariah Carey. Ość staje mi w gardle kiedy cały ten kocioł zaczyna wrzeć. Na szczęście wszystko zmieniło dla mnie sens, kiedy w ubiegłym roku Kate Bush zaprezentowała światu swoją wariację zimowego albumu. Zarówno tekstowo, jak i muzycznie artystka tli przed nami mroźny, biały krajobraz pełen melancholii i minimalizmu. Obraz nieco mroczny, momentami niebezpieczny, geograficznie położony w dalekiej Rosji, bądź w zapuszczonych zakątkach Skandynawii. Święta bez lukrowych lasek, brokatowych bombek i Wham możliwe. Sprawdźcie koniecznie!

Souljunkie

Bon Iver – For Emma, Forever Ago, Jagjaguwar (2008)

Czytelnikom miski, a w szczególności fanom Kanyego Westa osoba Justina Vernona aka Bon Ivera powinna być znana z kolaboracji z Yeezy’em na My Beautfiul Dark Twisted Fantasy. Wielu ta współpraca mogła dziwić, wszak For Emma, Forever Ago to całkowite przeciwieństwo wielkiego albumu Westa. Nagrana gdzieś w chacie w Wisconsin wypełniona jest urzekającymi, folkowymi kompozycjami wyśpiewanymi niezwykłym falsetem Vernona. Kiedy wszystko na zewnątrz staje się szare i ponure, muzyka Bon Ivera jest moim nieodłącznym towarzyszem. Magia, której trudno się oprzeć i lekarstwo na zabieganą codzienność.

Chojny

Mr. MFN Exquire – Power & Passion EP, Universal (2012)

Mr. MFN Exquire (ugrzeczniona na potrzeby kontraktu z Universalem wersja ksywki Mr. Muthafuckin’ Exquire) jest jednym z moich największych faworytów jeśli chodzi o nową falę nowojorskiego rapu. Jest bardzo silnie zakorzeniony w klasycznym, zgniło-jabłczanym, wu-tangowskim brudzie, przy czym jego wybujałe ego nie pozwala mu zamykać się w ramach nostalgicznego hip hopu dla ortodoksów. Jego debiutancka epka nie jest pozycją godną polecenia każdemu, osobiście z niezdrową fascynacją chętnie wpadam do tego wulgarnego, odrażającego świata zbudowanego na podkładach takich asów jak Dot Da Genius, Harry Fraud, El-P, SpaceGhostPurrpBlue Sky Black Death.

Komentarze

komentarzy