
Kilka tygodni temu
Rihanna zaprezentowała się w nowej fryzurze. Co prawda, już się jej pozbyła, ale
krótkie różowe włosy wywołały u mnie pewne skojarzenie. Biłam się z tą niewyjaśnioną myślą dość długo, dopóki nie odkurzyłam z półki płyty
Can’t Take Me Home.
P!NK — krzyknęłam w myślach. W wieku dwunastu lat byłam psychofanką
Różowej, więc wyobraźcie sobie jaka maszyna wspomnień ruszyła, gdy wsadziłam znaleziony album do odtwarzacza. Dziś
P!nk kojarzona jest bardziej z pop rockiem, byciem super-mamą, spoko-babką i tak dalej, ale jak wielu z Was pamięta, że jej debiut to klasyczne brzmienie wytwórni La Face?
P!nk od zawsze była buntowniczką. Biała dziewczyna nie może śpiewać R&B? No to ja Wam pokażę! No i pokazała. Większość piosenek, które znajdziemy na
Can’t Take Me Home wyprodukowali
She’kspere,
Kandi Burruss i
Babyface. TA trójka komponowała w tym samym czasie dla TLC, Toni Braxton i Ushera. UWAGA, ATTENTION, ACHTUNG! Ciekawostka jest taka, że w kawałek „Let Me Let You Know” napisał sam…
Robin Thicke. Mało throwbacku? Za mało niespodzianek? No to patrzcie na to:
Tak, po latach już wiemy, że P!nk jest mistrzynią w zabawach z linami na wysokościach i dziwnych tańcach, których nie jestem nawet w stanie nazwać (patrz: teledysk do „Try”), ale żeby tak operować zwykłym i przyziemnym krzesłem? I to jeszcze w hołdzie dla Janet?! Jackson approved. Nie wnikamy w późniejsze wypowiedzi artystki, że L.A. Reid manipulował młodą wówczas wokalistką i nagrywany materiał był ściśle określony z góry. P!nk chyba aż tak bardzo nie nienawidzi „Most Girls”, „There You Go” czy „You Make Me Sick”, skoro ciągle widnieją na jej setliście. I kończąc już swój nostalgiczny wywód, Can’t Take Me Home to płyta, która po 14 latach od premiery, wciąż daje radę. I polecam ją tym, którzy zachwycali się wściekłym różem na początku lat 2000 oraz tym, którzy słyszą o krążku po raz pierwszy. Znacie nas, wiecie, że lubimy sobie czasem powychodzić poza schematy i oto jeden z przykładów tych muzycznych wybryków. WE’RE ALL PINK INSIDE!
Komentarze