
Przy okazji premiery albumy Nokturny i Demony podpytaliśmy Czarnego o współpracę z Izą Kowalewską, ulubione seriale, ranking najlepszych raperów w Polsce, profesjonalizm Pezeta i plany na przyszłość związane zarówno z PROSTO, jak i z Universalem, a jak się za chwilę dowiecie, jest ich całe mnóstwo. My po tej rozmowie możemy już śmiało mianować Czarnego „człowiekiem orkiestrą” i wciąż mamy wrażenie, że to dopiero początek jego przygoda z muzyką, choć zrobił już tak wiele. Serdecznie zapraszamy do lektury!
Eye Ma: Jak się czujesz po premierzy płyty Nokturny i Demony? Czytałeś już recenzje?
Czarny: Czytałem wszystkie! (śmiech) Nie robię tego tylko dla siebie. To jest taki dziwny układ, bo kiedy robię numery to jednak liczę się ze swoim zdaniem, ma być po mojemu, nadal jednak chcę się tym z kimś podzielić. Jak gotuję obiad w domu to też robię po swojemu, ale chcę żeby rodzina powiedziała „och, jak dobrze to usmażyłeś, było pyszne” — czekasz na jakąś krytykę i masz nadzieję, że nie będzie taka grubiańska, z kosmosu, co najwyżej „o, ja bym tutaj więcej posoliła tylko”. Nie uciekam od tego.
Eye Ma: Wróćmy do płyty HIFI Bandy, 23.55 — w wielu wywiadach podkreślałeś, że nie do końca jesteś zadowolony z pracy jaką wykonałeś na tym albumie. Czy efektem tego było mocne uderzenie w postaci Niedopowiedzeń, wydawnictwa dopracowanego w każdym szczególe?
Czarny: Trochę tak, ale głównie potrzebowałem wewnętrznie zmienić podejście do robienia muzyki, żeby przestać być osobą od której czegoś się notorycznie wymaga. To ja jako producent bardziej powinienem wymagać od innych albo to powinno iść w zdrowych relacjach w dwie strony. Niestety, wśród osób z którymi pracowałem wcześniej nie zawsze tak to wyglądało. Na szczęście byłem w miarę asertywny, ale to był czas by iść w swoją stronę. Płyta 23.55 świetnie się sprzedała, ale wiedziałem, że chcę iść w inną stronę, jakby zdając sobie sprawę, jaką ceną mogę za to zapłacić — spadek popularności czy mniejsza liczba koncertów. To była jednak jedyna droga, którą można było obrać, zacząć pracę nad muzyką, którą robię zupełnie sam, na własny rachunek.
Eye Ma: Spadek popularności w tym wypadku się nie sprawdził. Niedopowiedzenia odbiły się szerokim echem w mediach.
Czarny: No właśnie, natomiast wcale tak nie musiało być. Producenci, którzy wydawali płyty instrumentalne albo na wpół instrumentalne odnosili do tej pory sukces krytycznie, w sensie odbioru, recenzji i tak dalej. Nie szedł za tym sukces komercyjny w postaci sprzedaży, grania na żywo. W moim przypadku popularność wzrosła, ale wcale tak nie musiało być.
Rafał: Jaka jest Twoja ulubiona polska płyta producencka?
Czarny: Jest kilka — Świeży Materiał Waca, Bleak Output i Gry Studyjne Noona, Dobra Częstotliwość Praktika, to był dopiero sztos. Było jeszcze parę rzeczy, ale to jest to co mi teraz przychodzi do głowy. Płyty producencko-rapowe Volta, były świetnie zrobione, pobudziły mnie do tego, by zacząć robić coś samemu.
Eye Ma: Czy podczas nagrywania Niedopowiedzeń wiedziałeś już o kontynuacji płyty czy dopiero pozytywny odbiór sprawił, że postanowiłeś nagrać jeszcze jeden album producencki?
Czarny: Wiedziałem, że będę robił jakąś muzykę, ale nie wiedziałem jeszcze w jakiej formie to zamknę i czy zrobię to za rok, za dwa czy pięć lat. Nie było konkretnego planu. Minęła chwila od premiery i dopiero wtedy zacząłem coś tam powoli robić na ten album. To przyśpieszyło po roku od premiery Niedopowiedzeń i wtedy ten materiał zaczął się krystalizować.
Rafał Kulasiński: Słychać wyraźną różnicę między Niedopowiedzeniami a Nokturnami…. Pierwsza jest w stylu hip hopowym, miejskim, natomiast druga idzie w stronę demonów, jest bardziej mroczna. Z czego to wynika, czy to był celowa zmiana klimatu?
Czarny: To po prostu poszło. Nie umiem niestety specjalnie działać w ten sposób, że ustawię sobie jakiś klimat w głowie i dążę do niego. W ten sposób można pracować, gdy robi się muzykę na zlecenie. Odcinasz się wtedy emocjonalnie, jest to łatwiejsze, rozpisujesz sobie na kartce jakich patentów, akordów i dźwięków użyć, by uzyskać taki, a nie inny nastrój. Nie jestem w stanie tego racjonalnie wytłumaczyć.
Eye Ma: Może to dobrze, w końcu muzyka ma oddawać emocje.
Czarny: Dla mnie tak, ale są tacy, którzy chcą robić dobry album z koncepcją założoną z góry. To nie ja, a przynajmniej nie ja teraz. Może muszę do tego dojrzeć. Są jednak albumy zrobione w ten sposób i są spoko. Ktoś musi dobrać metodę pracy do swojej duszy.
Rafał: Czy pamiętasz, który numer zrobiłeś jako pierwszy?
Czarny: „Nokturn”.
Rafał Kulasiński: I od tego właśnie poszło? Bo ta płyta jest bardzo spójna brzmieniowo.
Czarny: Cieszę się. Bałem się, że w recenzjach będzie napisane, że jest niespójna, z czym szczerze mówiąc, musiałbym się zgodzić, bo jednak rozstrzał między numerem „Nadzieja” a numerem z Promoe czy Mesem, VNM i Tomsonem jest duży. Jak powiedzą, że płyta jest niespójna to powiem po prostu, że się zgadzam.
Eye Ma: Czy zdarzyła się sytuacja, że zaprosiłeś artystę do współpracy i Ci odmówił?
Czarny: Tak i dlatego też ten numer potem zmienił koncepcję. Ale to były powody natury powiedzmy… wydawniczo-ideologicznej. Nie chciałbym jednak mówić kto to jest. Bo to była normalna rozmowa niewykluczająca finalnie współpracy na innym gruncie.
Eye Ma: Czy artyści, których zapraszasz życzą sobie listy gości, którzy również pojawią się na płycie, albo czy zanim podejmą współpracę wymagają bardzo szczegółowego konceptu płyty?
Czarny: Nie, to tak nie działa. Wszyscy podeszli do tego zupełnie bezproblemowo. Nie było takich historii, że ktoś nie chciał koło kogoś wystąpić. Logistycznie przebiegało to sprawnie, na szczęście!
Eye Ma: Jak doszło do Twojej współpracy z Izą Kowalewską?
Czarny: Najpierw powstała muzyka do kawałka „Nadzieja” i wiedziałem, że tu musi być charakterystyczny wokal, ale nie taki, który brnie w popowe nuty. Zepsułoby to cały numer. Gadałem o tym z Deszczem, który często doradza mi przy płycie, kto by mu tam pasował? Podpowiedział mi Izę z Muzykoterapii. Pamiętałem ją, bardzo mi się podobała, musiałem odświeżyć trochę jej projekty, sprawdziłem i stwierdziłem: tak, jeśli ktoś to tylko Iza. Nie znałem jej, ale Andrzej Cała, który pracował w PROSTO, miał do niej kontakt, więc nas zapoznał. Iza przesłuchała tego kawałka, powiedziała, że bardzo podoba jej się ta kompozycja, spróbuje coś napisać. Myślałem, że jest bardzo zajęta i będzie to długo trwało, po czym po tygodniu mi napisała, że już jest gotowa. W miarę szybko spotkaliśmy się w studio. Nagraliśmy to 3 razy, zajęło to 15 minut. Potem rozmawialiśmy godzinę o muzyce, po czym okazało się, że Iza robi nowe rzeczy i nie ma producenta. Zapytała czy bym jej w tym nie pomógł — jeśli chodzi o nagranie to na pewno, o produkcję — jeśli odnajdę się w tym co skomponowała. Tak też się stało, jej się to bardzo podobało, w jej wytwórni w Universalu też. Nagraliśmy 12 numerów, każdy w pół godziny. Ona po prostu przychodzi do studia i nagrywa, stara szkoła. Praca z Izą to czysta przyjemność z tworzenia muzyki.
Rafał Kulasiński: Wspomniałeś o Izie i jej projekcie w Universalu — na czym jeszcze polega Twoja współpraca z tą wytwórnią?
Czarny: Ta współpraca zaczęła się właśnie od tego, że produkuję płytę Izy. Najprawdopodobniej płyta wyjdzie na początku przyszłego roku, w tym roku wyjdzie na pewno singiel i jeszcze kilka numerów. Ze względu na to, że to bardzo spodobało się Universalowi, to spytali się mnie czy nie pomogę im szukać artystów i czy też ewentualnie, jeśli będą to artyści, którzy jeszcze nie są w stanie sami zorganizować sobie produkcji, to czy im w tym pomogę. Z ich strony jest to otwarta propozycja, a co z tego wyniknie to jeszcze do końca sami nie wiemy. Mam parę osób na oku. Nie są to artyści z pogranicza hip hopu, ponieważ robiłbym wtedy dziwną konkurencję dla PROSTO. Jeśli natomiast ktoś jest zainteresowany współpracą, to niech się zgłasza. Szukam wszystkiego co będzie autentyczne i z charakterem, nie będzie to najbardziej oczywisty pop czy coś mainstreamowego, bo takie rzeczy już w Universalu wychodzą, oni sobie bardzo dobrze z tym radzą.
Eye Ma: Jak duży wkład masz w stronę wizualną teledysków, okładek płyt? Klip do „Nadziei” jest nieco abstrakcyjny, żeby nie powiedzieć dziwny, można go interpretować na wiele sposobów.
Czarny: Jeśli chodzi o szatę graficzną, teledyski i wybór singli to mam decydujący głos. Zawsze tak było. Oczywiście słucham też innych osób i to nie znaczy, że każdy pomysł jest mój, natomiast to ja to zatwierdzam. Pomysł na teledysk do „Nadziei” pochodził od reżysera. Od razu mi się spodobał. Jedyne czego się przestraszyłem to techniczne detale — strój mrówki, mucha. Nie chciałem żeby to było zrobione na śmiesznie, bo to nie jest śmieszny kawałek. Ona jest bajkowa, ale to jest taka oldschoolowa bajka jak „Dziewczynka z zapałkami” czy „Królewna Śnieżka”. Te historie były dla dzieci, ale tam były jakieś takie ponure historie. Bałem się tego stroju i od razu zaznaczyłem, że nie możemy zrobić z tego komedii. Bałem się także, że numer jest zupełnie czymś nowym w PROSTO. Obecnie wychodzi bardzo mało akustycznej muzyki i pomyślałem sobie, przyznaję się – było to myślenie komercyjne, że taki numer plus taki klip to może być za dużo dla słuchacza. I jeszcze gdyby ten klip nie wyszedł, stwierdziłbym, że trzeba to robić od nowa, inaczej to zepsuje promocję płyty, bo moglibyśmy zrobić coś bardziej oczywistego. Wiedziałem, że nie mamy takiego budżetu jak kiedyś klip Björk „Human Behaviour”, ale wszedłem w to. Jest dziwnie i jest abstrakcyjnie, ale są też takie odlotowe i surrealistyczne motywy na tej płycie. Jestem bardzo zadowolony z efektu końcowego.
Rafał Kulasiński: Najbardziej zastanawiają mnie tytułu utworów. Na Niedopowiedzeniach był „Walter Erviti”, skąd ten pomysł?
Czarny: Oglądałem kiedyś wieczorami, gdy nie mogłem zasnąć, ligę argentyńską. To leciało na Sport Klubie, może jeszcze leci czasami. Te transmisje były strasznie późno, północ, druga w nocy. Folklor tych rozgrywek jest niesamowity. To co się dzieje na boisku jest jedyne w swoim rodzaju. Walter Erviti nie jest charakterystyczny, ale to jest tak, że robię kawałek w studiu i muszę go zapisać, a zauważyłem, że najlepsze są te rzeczy, które przychodzą jako pierwsze do głowy. Pamiętam wtedy wszystko z tej sesji, łatwo kataloguję to w głowie. Obrałem ten system X lat temu. Zauważyłem, że niektórzy nazywają beaty numerami. Przynoszą je do studia i te beaty nazywają się „421”, „123”, „126” — to nie kojarzy się absolutnie z niczym. Jak układałem tracklistę do Niedopowiedzeń to stwierdziłem, że nie będę nic nowego wymyślał, a tak będzie to przynajmniej zagadka dla ludzi. Ktoś w ogóle doszedł do tego — czytałem to w komentarzach — że Walter Erviti jest środkowym pomocnikiem, więc często robi taką czarną robotę, a producent robi to samo, a często nie jest doceniany tak jak napastnik, czyli analogicznie wokalista czy raper. W ogóle nie o to chodziło, ale fajnie, że ktoś sobie tak rozwinął tytuł tego utworu.
Rafał Kulasiński: A co z „Tommy Lobo” — googlowałem i nic. Z kolei „Santeria Perdition” wyskakuje jako nazwa plemienia?
Czarny: „Tommy Lobo” to jest po prostu gra słów i nawiązanie do poprzedniej płyty, od słowa „lobotomia”. „Santeria Perdition” to właśnie afrykański kult, gdzieś z pogranicza woodoo, chrześcijaństwa i innych wierzeń. To jest takie przypadkowe skojarzanie, bo ten beat jest strasznie mroczny, a ja zajarałem się serialem „Detektyw”. Tam właśnie był temat dziwnych wierzeń, tak mi się to skojarzyło i już zostało.
Rafał Kulasiński: Wspomniałeś „Detektywa”, jakie są jeszcze Twoje ulubione seriale?
Czarny: „Twin Peaks”, „Breaking Bad”, „Pitbull”. „House of Cards” bardzo mi się spodobało, także czekam na nowy sezon.
Eye Ma: Wiemy, że Twoim hobby są również filmy. Gdyby ktoś zaproponował Ci zrobienie ścieżki dźwiękowej, podjąłbyś się tego zadania? Do jakiej produkcji, która już istnieje, chciałbyś nagrać soundtrack? Do „Buntownika z wyboru”? Wymieniasz go jako jeden z Twoich ulubionych filmów.
Czarny: W „Buntowniku z wyboru” jest taka klasyczna kompozycja i ona się sprawdza bardzo dobrze, więc nie byłbym w stanie temu dorównać. Może bym zrobił do „Drive’a” bo właśnie film i muzyka mi się nie podobały do końca. Mógłbym to inaczej ugryźć, to by było wyzwanie. Do „Detektywa” mógłbym zrobić, bo tam jest dużo fajnej muzyki gotowej, kawałków folkowych i country, ale więcej nieoczywistych, dziwnych dźwięków jako tło. Bo ten serial miał jednak za dużo standardowych horrorowato-thrillerowych padów. Na pewno jednak podjąłbym się tego projektu, bo jest to mega odświeżające. Jest mniej ograniczeń, a jeśli są to pewnie reżysera, scenarzysty i producenta, a nie słuchaczy. Nie trzeba by było przejmować się, że jest się na froncie, tylko gdzieś tam ilustruje się historię, tworzy do niej tło, a nie coś co ma się podobać w opcji ‘standalone’. Chętnie bym się czegoś takiego podjął, bo byłoby to mniej stresujące. Nawet jakby ktoś miał sto pomysłów i sto uwag, że zrobiłem coś źle to taka praca jest mniej stresująca niż praca nad płytą, gdzie wszystko jest na Twojej głowie i samemu trzeba sobie z tym radzić.
Eye Ma: To teraz odwrotna sytuacja. Załóżmy, że robią film o Tobie — biografię. Jakie kawałki widziałbyś na soundtracku do filmu o sobie?
Czarny: Na pewno coś Prodigy, The Chemical Brothers, coś może z mojej płyty, żebym jakoś się pokazał — może „Nadzieja”, „Niedopowiedzenia”. Oprócz tego w kulminacyjnym momencie Hans Zimmer skomponowałby coś takiego patetycznego, wszystkich złapałoby za serce, smyczkowe kompozycje, wszyscy płaczą, tak to widzę. (śmiech)
Eye Ma: Konflikt na linii Pezet-Sidney Polak. Członek T.Love wyjawił podczas jednej ze swoich audycji kulisy współpracy z warszawskim raperem i mówiąc w skrócie — nie były one najkorzystniejsze. Zdradził m.in., że praca nad Radiem Pezet miała rozpocząć się o wiele wcześniej, ale ze względu na problemy finansowe Małolata, Paweł najpierw musiał nagrać album z bratem. Czy jako producent 9 kawałków na płytę Dziś w Moim Mieście nie pomyślałeś, że mógłbyś zabrać głos w tej dyskusji?
Czarny: To ciekawe! Dobre pytanie, nigdy nie myślałem o tym w ten sposób… nie, nie myślałem, że powinienem zabrać głos. Ta płyta wyszła cztery lata temu, ale zaczęła powstawać jeszcze w 2007 roku, jak mieszkałem w Anglii. Przyleciałem na Święta do Polski i spotkałem się z Pezetem, aby porozmawiać o współpracy przy tej płycie. Dopiero wtedy to zaczęło powstawać, więc niektóre moje produkcje są z 2007 roku, a trafiły na płytę w 2010. Pod koniec nagrywania pamiętam, że Paweł mówił coś, że zaczyna robić płytę z Sidneyem, ale nie mówił nic, że musimy przyśpieszyć, bo musi robić coś innego. Nie było ciśnienia, znałem tylko suchą informację, że pracują nad płytą i tyle. Nie wiedziałem na ten temat nic więcej. Podczas pracy nad Dziś w Moim Mieście nie było takiej sytuacji żeby Paweł w ostatniej chwili nie przyjechał. Jeśli chodzi z kolei o „Niedopowiedzenia” to ja mu w ostatniej chwili właściwie powiedziałem, że ma napisać drugą zwrotkę i poradził sobie z tym świetnie. Jak była duża impreza w Proximie to Pezet i Małolat przyszli na próbę, poświęcili swój prywatny czas żeby zagrać dla mnie na tym koncercie. Ze strony Pawła nie spotkałem się z nieprofesjonalizmem, o którym mówił Sidney. Jedne w czym mogę przyznać mu rację to to, że powinni wypuścić ten numer z Kano, bo był świetny i nie wiem czemu Paweł go nie chciał, ale to jest już jego sprawa.
Eye Ma: Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się nowego materiału od HIFI Bandy?
Czarny: Na nikogo się nie obraziłem i nikt z tej ekipy nie obraził się na mnie, ale tej płyty nie ma na horyzoncie. Jeśli jutro spotkalibyśmy się we czterech, a Kebs z Dioxem i Hadesem zaproponowaliby nagranie płyty, powiedziałbym: nie, na pewno nie teraz. Część słuchaczy oczekuje jednoznacznej deklaracji typu „nie będzie nigdy”, „będzie za 2 lata” czy coś takiego, ale wydaje mi się, że nie piastujemy urzędów publicznych i nie jesteśmy ludziom winni deklaracji. Nie musimy się określać „na pewno nie będzie nigdy”. Nie zamykam sobie na to drzwi, ale nie czuję tego w tym momencie. Czas pokaże.
Eye Ma: Kto jest według Ciebie lepszym raperem, Diox czy Hades?
Czarny: Nie uważam, że któryś z nich jest lepszy od drugiego. Uważam, że świetnie się razem uzupełniają. Widzę, że teraz jest sezon na polowanie na Dioxa, a Hades jest ulubionym raperem innych raperów, ale nie przekłada się to na posłuch publiki, która po projekcie z O.S.T.R. o nim zapomniała. Chyba tylko dlatego, że nie jest człowiekiem o mega charyzmie. Nie wiem. Dziwnie się to ułożyło, bo jak wydawaliśmy pierwszą HIFI Bandę to wszyscy się pytali kim jest Hades, a ja mam na dysku jego zwrotki z 2005, które nadal są killerami. Tak samo z Dioxem. Ludzie chcą igrzysk i sportowej rywalizacji w muzyce — dyscyplinie, w której nie ma niestety ani czasu, ani bramek czy punktów?
Rafał Kulasiński: Czy masz swój prywatny ranking najlepszych raperów w Polsce?
Czarny: Na pewno warsztatowo świetny jest Mes i VNM. Oni operują językiem polskim w tak ekwilibrystyczny sposób, że budzi to we mnie podziw. Był taki ranking najtrudniejszych języków — byliśmy na pierwszym miejscu. Kilku językoznawców usiadło razem i sporządziło taką listę, bardzo dobrze ją argumentując takimi rzeczami jak odmiany słów, przypadki, ilość wyrazów, które trzeba znać na pamięć. Bijemy na głowę chiński i węgierski. Mes i VNM świetnie piszą, mają wyczucie. Z drugiej strony też nie to jest najważniejsze. Sokół nie skacze po sylabach jak Mes czy V, on nawet nie próbuje tego robić, ale jeśli chodzi o pisanie tekstów to bardzo się rozwinął. Myślę, że to słychać na płycie z Marysią Starostą, jak i również w kawałku „Latami”. Każdy ma swoje atuty.
Eye Ma: Na koniec, proszę podziel się z nami sposobem na „złoty środek”, ponieważ jesteś artystą, który odniósł sukces komercyjny, a jednocześnie pozostaje w niszy. Zaczynając od tego, że sama doskonale pamiętam jak „Kontroluje majka” HIFI Bandy pojawiło się w muzycznych programach telewizyjnych, obie płyty sprzedały się w kilkunastu tysiącach egzemplarzy, potem współtworzyłeś zupełnie odmienny, bardzo rozrywkowy, projekt Monopol. Teraz pracujesz jednocześnie dla jednej z największej wytwórni hip hopowej w Polsce, mówię o PROSTO i jednocześnie zajmujesz się nowymi artystami w Universalu. Jak połączyć bycie niezależnym i pozostanie w głównym nurcie?
Czarny: Bycie niezależnym to kwestia wewnętrzna. To asertywność i pewność siebie. To konkretny jasny pomysł na siebie. A mój pomysł jest z grubsza taki, żeby nic nikomu nie obiecywać. To, że jestem w głównym nurcie to chyba głównie kwestia tego, że tworzę w miarę przystępną muzykę. Nawet glitche i niestrojące dźwięki w „Tommy Lobo” brzmią na tyle przystępnie, że jest to jeden z najlepiej odbieranych numerów z nowego albumu. Sam nie wiem jak to robię (śmiech) Prosto Label dociera do ogromnej ilości słuchaczy, z drugiej strony moja muzyka nie jest typowo mainstreamowa. Od premiery Niedopowiedzeń obrałem taką drogę, że na swoich płytach robię totalnie to co chcę, pod tym się podpisuję i robię to całkowicie sam. A reszta — zobaczymy co się wydarzy, podejmuję się różnych wyzwań od muzyki pod aplikację, kampanie społeczne, reklamy czy np. osobny numer na kompilacje Flirtini. Wydaje mi się, że w żadnym wywiadzie nie obiecałem nikomu, że będę robił coś konkretnego, dlatego myślę, że nikt się nie obraził z tego powodu, że wziąłem udział w projekcie Monopolu. Hałas powstał tak naprawdę wokół osoby Jędkera i to bardziej po tym jak zrobił drugą i trzecią płytę. Te pierwsze rzeczy, które zrobiłem z nim i z Robertem M. powstały w trzy, cztery tygodnie przy piwku i kiedy były wydawane to ja już dawno byłem w innym miejscu… Wiesz jak muzyk coś zadeklaruje to ludzie to wyłapią i będą cię męczyć dziesięć lat albo jeszcze dłużej. Dłużej niż polityka (śmiech) Tak się stało właśnie z Jędkerem. Dla mnie muzyka to podróż, która zabierze mnie w różne miejsca. Teraz jestem tu, ale nagram coś innego i zniknę z radaru momentalnie, może mnie zaczną hejtować i będę jakimś przypałowcem w oczach wielu ‘słuchaczy’. Nie wiem. Ale nie zamierzam kreować na siłę jakiegoś nieskazitelnego wizerunku producenta, który jest wierny jednej stylistyce. To jakiś muzyczny faszyzm. Fakt, że jestem postrzegany jako ktoś niezależny i jednocześnie w pewien sposób mainstreamowy to tylko chwilowe postrzeganie publiki, które będzie się zmieniać.
Dziękujemy za rozmowę.
Komentarze