Wydarzenia

„Nie ma jeszcze nazwy stylu muzycznego, która mogłaby w wyczerpujący sposób określić naszą muzykę” — Małe Miasta dla soulbowl.pl

Data: 24 stycznia 2015 Autor: Komentarzy:

Untitled-1
Nie będziemy owijać w bawełnę — Alkopoligamia zjadła zeszły rok i zapowiada się, że artyści ze stajni Tego Typa Mesa powtórzą sukcesy w 2015. Poczytajcie, co w tej kwestii mają do powiedzenia Małe Miasta.

Szczęśliwi Ci, którzy zdobyli rarytasowe nagranie MM. Ten świeży projekt zaskoczył niejednego melomana, a chłopaki mają apetyt na więcej. Jak określić ich eksperymentalne poczynania? Jak doszło do spotkania z niedoszłym dresiarzem? Jakie plany na ten rok? O tym, ale nie tylko o tym, porozmawialiśmy sobie z Małymi Miastami. Nie trzymamy Was dłużej w niepewności — życzymy miłej lektury!

Jak zaczęła się Wasza współpraca z muzyką? W jaki sposób na siebie trafiliście i kiedy dokładnie postanowiliście, że stworzycie duet?

Mateusz Gudel: Po raz pierwszy spotkaliśmy się w szkole (Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu), gdzie trafiliśmy do jednej pracowni. Na początku nie wiedziałem, że Mateusz to ten Mateusz, wokalista Kumki Olik. Po jakimś czasie dopiero skojarzyłem fakty. On znał płytę Abla, którą wyprodukowałem, ja znałem trochę rzeczy Kumki Olik, aż pewnego dnia padło sakramentalne „Zróbmy coś wspólnie”. Taki był początek Małych Miast. Zaczęliśmy działać na łączach. Mateusz podsyłał mi swoje rzeczy, ja mu swoje. Wymienialiśmy się skrawkami pomysłów, z których potem ulepiliśmy płytę MM. Wszystko zaczęło się jakiś rok temu.

Skąd pomysł na nazwę Małe Miasta?

MG: Szukaliśmy czegoś co charakteryzowałoby nas obu. Obaj pochodzimy z małych miast, mamy te same imiona. Wszystko to doprowadziło nas do nazwy, której skrót może być dwuznaczny. W pewnym sensie małe miasta nas zdefiniowały.

W jednym z wywiadów powiedzieliście, że to, co gracie, nie jest rapem i w żaden sposób nie nawiązuje do polskich wpływów hip hopowych. Gdzie zatem umiejscowilibyście siebie na polskiej scenie?

MG: Muszę doprecyzować tę wypowiedź. Z wpływów hip-hopowych czerpiemy jak najbardziej, ja na pewno. Ta muzyka mnie w jakimś stopniu ukształtowała. Cenię ją cały czas i produkuję muzykę w tej estetyce. Nie mogę natomiast powiedzieć, że to co robimy to hip-hop, choć są u nas elementy rapowane, mocne bity, raperzy jako goście. Naszą muzykę określiłbym jako jakiś dziwny misz-masz gitarowego grania, około hip-hopowych bitów, elektroniki i mocno przetworzonych wokali. Wiem, że to mało precyzyjne określenie, ale tak.

Mateusz Holak: Na szczęście nie ma jeszcze nazwy stylu muzycznego, która mogłaby wyczerpujący sposób określić muzykę MM. Dla mnie ideowo i rytmicznie nasza muzyka to jest właśnie hip-hop — muzyczny recycling.

Skąd czerpiecie inspiracje? Jacy są Wasi ulubieni artyści?

MG: Moje inspiracje wyrastają z rapu. Bardzo podoba mi się kierunek, w którym zmierza ten gatunek. Wszystko się z wszystkim miesza, w bitach można usłyszeć każdy dźwięk świata. To jest bardzo stymulujące. Jakbym miał wybrać artystę, który wpłynął na mnie w znaczący sposób to byłby to Kanye West. Yeezus muzycznie jest nie do przebicia na razie.

MH: Wydaje mi się, że hip-hop od jakieś czasu jest najciekawiej rozwijającym się gatunkiem — Tyler, the Creator, Yung Lean, Kendrick Lamar to dla mnie jasno świecące punkty. Mam na myśli nie tylko ich rap, ale przede wszystkim świeże produkcje. Z drugiej strony moim znakiem jakości pozostaje Beck, David Byrne, Damon Albarn (po jego ostatniej płycie i Bobbym Womacku), Neil Young, Jay Mascis (…) Jeśli chodzi o teksty, to Polacy są dla mnie punktem odniesienia — Ten Typ Mes, Waglewski, Janerka choćby.

Często jesteście porównywani do Flume czy Cheta Fakera — odbieracie to jako komplement czy raczej zniewagę?

MG: Nie wiem, czy wyjdę na ignoranta, ale nie znam muzyki tych artystów.

MH: Trudno mi znaleźć wspólne punkty w warstwie muzycznej, ale jeśli to podobieństwo leży gdzieś ponad stylistyką i jest ulokowane w emocjach, to naprawdę bardzo mi z tym porównaniem po drodze.

Obaj jesteście po szkołach artystycznych, czy zatem sami troszczycie się o stronę wizualną Waszych teledysków, sesji zdjęciowych, okładki płyty?

MG: Mamy konkretną wizję tego jak wszystko co się nas tyczy powinno wyglądać. Jest to bardzo komfortowa sytuacja, kiedy ma się możliwość zadbania o niemal każdy aspekt naszej twórczości. Kto zrozumie nas lepiej niż my sami? Każde wideo, z jednym wyjątkiem było produkowane przeze mnie, z dużą pomocą przyjaznych nam ludzi (pozdro Grupa Napięcie). Lubię się wypowiadać w materii filmowej czy też animacyjnej i okoliczności mi na to pozwalają. Małe Miasta to z pewnością duet audio-wizualny.

MH: Ja zajmuje się grafiką unieruchomioną.

Jak doszło do Waszej współpracy z Alkopoligamią?

MH: Wszystko zaczęło, się od pomysłu zaproszenia do piosenki Tego Typa Mesa. A więc wystartowaliśmy z pozycji zero do zamykającego stawkę — bez złudzeń na powodzenia. O numer do Mesa poprosiłem Olafa Deriglasoffa, z którym przecinaliśmy szlaki koncertowe Kumką. Ostatecznie Olaf zgodził się wprowadzić nas niczym ambasador. Zadzwoniłem do Typa, przedstawiłem — od razu przeszliśmy do rozmowy o ściance i tego, że nie rozumie tekstu ,,Podobno nie ma już Francji”. Następnym krokiem było wysłanie płyt demo, pogawędki. Skończyło się tak, że Piotrek się dograł, a my dostaliśmy wolną rękę w naszej pierwszej wytwórni — Wytwórni Krajowej. Oczywiście Piotrek, jako dyrektor muzyczny, na pewno wpłynął na chłopaków, ale oczywiście nie obyło się bez wysłania demo, pogadania z wszystkim i głębokiego spojrzenia w oczy Witka, Łukasza i Bartka.

Nagraliście kawałki z Tym Typem Mesem i W.E.N.Ą.; kto jeszcze znajduje się na liście Waszych ulubionych raperów w Polsce i dlaczego?

MG: Na płycie jest jeszcze Klaudia Szafrańska z XXANAXX oraz Abel. Bardzo podoba mi się to co robi Rasmentalism, Małpa, Pro8l3m. Jaram się nowoczesnością Tedego i Sir Micha, ale grę zamknął niedawno Hades na bitach od Emade. Totalnie jaram się tą płytą — koń! Jest dużo dobrego w polskim rapie.

MH: Ten Typ, Ras, Pezet, Knap no i można by wymieniać. Z drugiej strony jest też Bąkowski, który jest raperem abstrahując od rapu. No i oczywiście klasyczne składy, których chyba nie wypada omijać na naszym etapie: Peja, Molesta…

Jak w trzech słowach opisalibyście płytę MM?

MG: Nieoczywista, świeża, dobra.

MH: Niedookreślona, naturalna, piosenkowa.

Dlaczego zdecydowaliście się na wydanie płyty w ilości 500 sztuk? Jak się czujecie po tym jak pre-order został wyprzedany? Szczęśliwi, czy raczej zostawieni z niedosytem, że mogliście wyprodukować więcej krążków — a może będzie reedycja?

MG: Te 500 sztuk to tak naprawdę forma sprawdzenia tego jak nasza muzyka się przyjmie. Startujemy z pozycji duetu niemal nieznanego. Ten nakład był dla nas i dla naszej wytwórni bezpiecznym rozwiązaniem debiutu. To, że sprzedał się w tak szybkim tempie jest bardzo przyjemne. Nie odczuwam niedosytu, tylko dużą motywację do dalszych działań jako Małe Miasta.

MH: Oczywiście moglibyśmy wydać tę płytę w większym nakładzie — ale to wiązałoby się z większym ryzykiem. Zdecydowaliśmy się na mały, numerowany nakład, bo tak chcielibyśmy pozycjonować ten zespół — nie dla wszystkich i nie masowo. Nasze wydawnictwo — mimo surowej formy — to coś naprawdę ekstra i na pewno nie wydamy tego materiału w takiej formie, ale rozważamy wydanie tych piosenek w mocno rozszerzonej wersji i zupełnie innym kontekście.

Jak wygląda Wasz typowy dzień?

MG: Ja swój dzień dzielę między obowiązkami szkolnymi, muzyką a bliskimi osobami. Czasem mam problemy z proporcjami. Produkuję dużo muzyki.

MH: Praca, szkoła, studio, napięty grafik… „i jajecznica”.

Płyty, bez których nie możecie żyć, to…

MG: Watch the Throne, Yeezus i czuję w kościach, że nowy Hades zyska w moim mniemaniu ten status.

MH: Już teraz raczej wykonawcy: Beck, The Shins, Pavement, Dinosaur Jr., Kendrick Lamar, Elvis Costello wraca jak bumerang, Malarze i Żołnierze, Drake.

Jakie macie plany dotyczące muzyki na najbliższy rok?

MG: Z pewnością pójdziemy za ciosem i będziemy produkować kolejne numery MM. Chciałbym również, aby światło dzienne ujrzała druga płyta Abla, ale na to chyba będzie trzeba trochę poczekać. Prócz tego nowe produkcje duetu Flaszki i Szlugi, którego jestem producencką połową. Chciałbym też grać dużo koncertów. To są moje plany na 2015 rok.

MH: Nie znamy jeszcze formy ani dat, ale na pewno będziemy publikować coś związanego z Małymi Miastami. Bardzo chcielibyśmy wypróbować ten materiał na koncertach. Mamy w drodze kilka rzeczy, którymi zajmujemy się jako producenci — myślę, że to może być duże zaskoczenie. Z Kumką przygotowujemy się do bardzo specyficznej koncertowej roli (może nawet przygody) i z pewnością nie zabraknie nowych piosenek Kumki.

Dziękujemy za rozmowę.

Komentarze

komentarzy