Wydarzenia

„Zawsze starałam się być najlepszą wersją siebie” — Little Simz dla Soulbowl.pl

Data: 13 września 2019 Autor: Komentarzy:

O Little Simz mówiło się dużo już trzy lata temu, gdy wydała imponujący koncepcyjny Stillness in Wonderland. Jednak dopiero w tym roku, dzięki Grey Area, swojemu trzeciemu albumowi, zdobyła tak szerokie uznanie wśród krytyków i słuchaczy. Pochodząca z Londynu Simbiatu Ajikawo jest obecnie jedną z najlepszych raperek i to nie tylko na brytyjskiej scenie – kilka lat temu zwrócili na nią uwagę Kendrick Lamar oraz Lauryn Hill. Simz ma też już za sobą pierwszy występ na Coachelli i nominację do Mercury Prize. Dała się także poznać jako aktorka – zagrała w trzecim sezonie Top Boy’a, serialu Netflixa, którego producentem jest Drake. Simz mówi o swoim podejściu do sztuki, o tym, co ją inspiruje, ale nie potrafi… wskazać jednego ulubionego albumu Kanye’ego Westa. 9 października będziemy mieli okazję usłyszeć ją w Warszawie w Klubie Hybrydy — bilety na wydarzenie dostępne są tu!

Soulbowl.pl: Praca nad Grey Area zajęła ci zaledwie miesiąc. Zakończyłaś ją, gdy doszłaś do wniosku, że powiedziałaś już wszystko i…

Little Simz: …album poradził sobie świetnie. W tym znaczeniu, że ludzie go pokochali i o nim mówili. To było wspaniałe!

Na pewno zostanie zapamiętany. 

Dziękuję.

Jak było na Coachelli? 

To niesamowite doświadczenie. Wcześniej na festiwalu byłam parę razy, a teraz sama na nim wystąpiłam. Jestem naprawdę zadowolona, że miałam taką możliwość.

Niedawno zostałaś nominowana do Mercury Prize. Jakie to uczucie?

Jestem trochę zdenerwowana. Ale też podekscytowana już samym tym, że mogę tam być i czerpać radość z tego wydarzenia. To super, że mogę być jego częścią. Uważam też, że każdy nominowany zasłużył na to wyróżnienie.

Jak zareagowałaś, gdy dowiedziałaś się, że otrzymałaś tę nominację?

Byłam bardzo przejęta… Byłam tak szczęśliwa, wdzięczna… Od razu zadzwoniłam do mojej mamy.

Wcale się nie dziwię, to w końcu wielka rzecz. Kiedy byłaś dzieckiem, myślałaś o tym, że zostaniesz raperką?

Właściwie to tak. Zawsze wiedziałam, że muzyka to moja działka, i że jest to coś, w czym chciałabym się rozwijać. Zresztą cokolwiek robiłam, naturalnie obracało się wokół sztuki – muzyki albo aktorstwa.

Więcej satysfakcji daje ci rap czy aktorstwo? Pytam o to, ponieważ we wrześniu jest światowa premiera trzeciego sezonu Top Boy’a, w którym grasz.

Obie rzeczy sprawiają mi dużo radości i obie zamierzam robić najlepiej jak potrafię. Wiesz, chcę robić je dobrze. Odnosząc się do tego, co do tej pory robiłam – trzeba uważać na możliwości, jakie pojawiają się w twoim życiu. To jest moja pierwsza poważna rola i też właściwie pierwszy raz, kiedy ludzie zobaczą mnie na ekranie. Jestem mega nakręcona tym, że biorę udział w projekcie, jakim jest Top Boy. Historia, którą opowiada ten serial jest naprawdę ważna i warta poznania.

Wróćmy do muzyki – scena hip-hopowa jest zdominowana przez mężczyzn. Czy twoim zdaniem młodej kobiecie trudniej jest wybić się w tym środowisku?

Tak, może być trudniej, ale nie jest to niemożliwe. Musisz dość ciężko na to pracować. I wiesz, po prostu zacząć, wejść w to.

Nie bałaś się?

Nie… Nic z tych rzeczy. Sądzę, że byłam naprawdę odważna. Co więcej, zawsze chciałam być sobą. Zawsze próbowałam mieć siłę, nie przejmowałam się. Zmieniłam się jedynie w tym sensie, że dojrzałam. Ale tak, to było coś, do czego dążyłam.

Na pewno też lepiej poznałaś siebie. Jak bardzo zmieniłaś się od czasu swoich mixtape’ów?

Sporo. Dojrzałam. Zawsze trzymałam się tych samych granic, zasad i moralności, ale po prostu dorosłam i słychać to nawet w moim głosie. Brzmię inaczej. Oczywiście jestem też bardziej doświadczona, również dzięki moim koncertom. Zawsze starałam się być najlepszą wersją siebie.

O czym jest Stratosphere, twój pierwszy mixtape, który wypuściłaś, gdy miałaś 16 lat?

Po prostu o moich sprawach. Nigdy nie chciałam być częścią tłumu i śpiewać o czymkolwiek, lecz mieć pewność, że podążam własną ścieżką.

Twoi rodzice są Nigeryjczykami, masz jorubskie korzenie. Jest to dla ciebie ważne w kontekście twojej twórczości?

Tak, dorastałam znając moje pochodzenie i moją historię. Moja mama wykonała świetną robotę, pilnując, aby to wszystko było we mnie zakorzenione, i abym to wspierała, mówiąc o tym. To stanowi dużą część mnie. Oczywiście tak jak muzyka – wielu wielkich muzyków pochodzi z Nigerii, więc jest to super ważne.

Twoje brzmienie nie jest też typowo brytyjskie, ponieważ spędziłaś również trochę czasu w Stanach. W „101 FM”, na Grey Area, rapujesz: I mastered my flow like Dizee and Busta.

Dorastałam słuchając dużo amerykańskiego hip-hopu. I jak powiedziałam w utworze, słuchałam takich artystów, jak Ludacris albo Busta Rhymes. Oprócz nich i Lauryn byli to także Missy Elliot, Jay-Z, Kanye West czy Biggie Smalls, ale też prawdziwi MCs z Londynu. Myślę, że to w jakiś sposób przeniknęło do mojej twórczości.

A które albumy miały na ciebie największy wpływ? Wspominałaś kiedyś o The Miseducation of Lauryn Hill.

The Miseducation of Lauryn Hill było bardzo ważną częścią mojej podróży. Ten album nauczył mnie, aby być szczerym i prawdziwym w taki sposób, w jaki nie mógł nikt. Pamiętam wszechogarniające mnie emocje… To wspaniałe, jaką muzyka ma moc. I jaką moc mają artyści, jaki wpływ mogą wywierać. Ja też zamierzam zrobić coś wielkiego. Mam nadzieję, że kogoś zainspiruję, on z kolei zainspiruje kogoś jeszcze, i ten ktoś będzie za to wdzięczny. Ten album zdecydowanie był dla mnie czymś takim.

Jakie jeszcze płyty są dla ciebie ważne?

Myślę, że Baduizm Eryki Badu, The Black Album Jay’a-Z… Ready to Die Biggie’ego był super ważny dla mnie, i The Collage Dropout Kanye’ego Westa.

Jestem wielką fanką Kanye’ego Westa, więc nie mogę cię o to nie zapytać – który z jego albumów jest twoim ulubionym?

Nie wiem. (śmiech) Myślę, że to zależy od nastroju. Czasem jest to 808s & Heartbreak, potem zmieniam zdanie i jest nim Yeezus, a potem zmieniam zdanie jeszcze raz i jest to My Beautiful Dark Twisted Fantasy. Szczerze mówiąc, bardzo, ale to bardzo ciężko jest mi wskazać jeden. 

Świetnie cię rozumiem.

A ty? Który lubisz najbardziej?

Myślę, że The Life of Pablo… Nie, nie, nie, Late Registration! Myślę, że Late Registration, potem The Life of Pablo, i potem The Collage Dropout – to są moje trzy ulubione. Ale uwielbiam wszystkie i nie mogę się doczekać, aż ukaże się Yandhi albo Jesus Is King (śmiech). A co oprócz muzyki najbardziej cię inspiruje?

Wszystko! Rzeczy, które zrobiłam wcześniej; ludzie, którzy są wokół mnie, ci utalentowani. Myślę też, że jest to ważne, aby otaczać się osobami, które cię motywują i popychają do przodu.

Na co w takim razie chciałabyś, aby ludzie zwracali uwagę, słuchając Grey Area?

Chciałabym, aby robili to z otwartą głową i po prostu słuchali, o czym mówię. To bardzo osobiste i płynie z głębi serca, ale jest sztuką, więc cokolwiek wyniosą, będzie fajne!

Rozmawiała Klementyna Szczuka

Komentarze

komentarzy