Phony Ppl i Joey Bada$$ imprezują w kopalni
Neosoulowa ekipa Phony Ppl w końcu dowozi ze stylem na jaki czekaliśmy. Po wszelakich możliwych konfiguracjach kolaboracyjnych w ramach remake’ów ich tegorocznego wałka „Fkn Around”, który zyskał nieco rozgłosu za sprawą gorącej gościnki Megan Thee Stallion, tym razem zespół podchodzi do soulu od strony hip-hopowych konotacji. Na pokład dobierają jednego z najsmuklej śmigających gości na współczesnej scenie hip-hopowego podziemia – Joey’a Bada$$a (którego swoją drogą już dawno nie słyszeliśmy w solowej, długogrającej formie…) i razem uderzają w tony ciepłego, przyjemnie rozlazłego, potańcówkowego rapu grającego na kompromisie między soultrainową zgrywą a współczesnym oldschoolem z okolic Chicago. Dostajemy kilka ładnych momentów-perełek, jak chociażby niespodziewane harmonie wokalne Phony Ppl, wspaniale przegryzające momentem napięcia ciepły, cukierkowy klimat kawałka. Całość gra jednak przede wszystkim retro stylówką i lekkością klimatu. Wpasowuje się w to także teledysk, który, poza nieco niewypowiedzianym wprowadzeniem wątków psychodelikowego lotu, nawiązuje do estetyki Uncut Gems (kapitalnego zeszłorocznego filmu braci Safdie), umiejscawiając swoją hip-hopową imprezę w kopalni z mitu o czarnoskórych żydach pracujących przy wydobyciu diamentów. Przyznam, że mimo szczerych chęci nie umiem znaleźć powiązań, ale równocześnie czuję że to dopiero początek corssoverów rapu z historią żydowskiego jubilera na skraju załamania nerwowego.
Komentarze