Rhye prezentują czwarty krążek Home
Nie ma co — zaskakuje nas żywotność wspólnego projektu Robina Hannibala i Mike’a Milosha. Może dlatego, że wcześniejsza sophistipopowa inkarnacja Hannibala — grupa Quadron z Coco O. na wokalu — wydała tylko dwie płyty. Tym samym jedenastoletni dorobek Rhye wydaje się kilka dni po premierze ich czwartej płyty wręcz nienaturalnie rozciągnięty w czasie. Zwłaszcza że kolejne po kultowym debiucie Woman krążki to formalnie jedynie more of the same. Nie inaczej jest i tym razem, Hannibal to arcymistrz sophistopopowo-smoothsoulowo-postdyskotekowych mariaży, a Milosh niezmiennie czaruje androgenicznym wokalem, w którym pobrzmiewają echa i Sade, i Ala Greena. Dla miłośników tej najgłaszej z gładkich fuzji dźwięków kojących zmysły, kolejne trzy kwadranse materiału Rhye będą prawdziwym powrotem do tytułowego Domu.
Komentarze