ashanti
Ashanti w dancehallowej odsłonie reklamuje linię ubrań

Ashanti od długiego czasu zamiast zająć się solidnie muzyką, pojawia się w telewizji śniadaniowej, by udzielić infantylnego wywiadu albo reklamuje butelkę wody, która przecież tak jej smakuje i czyni cuda dla zdrowia i sylwetki. Wspólna płyta z Ja Rulem zapewne nie ujrzy światła dziennego, a pomysł spełznie na niczym, dlatego celebrytka postanowiła wypuścić własna linię odważnych strojów bikini i wakacyjnych okryć pon nazwą Pretty Little Thing. Wydarzenie promuje singiel o tej samej nazwie i teledysk, w którym Ashanti odziana we wspomniane stroje paraduje i tańczy półnaga na rajskich plażach. Wspiera ją brytyjski artysta Afro B, który łączy brzmienie afrobeat, dancehall i hip-hop. Jeśli brakuje Wam słońca i pięknych kolorowych krajobrazów, wciśnijcie play poniżej, w przeciwnym razie słuchacie „Pretty Little Thing” na własną odpowiedzialność.
Ashanti i Ja Rule powoli materializują wspólną płytę

Na fali sukcesu The Carters Ashanti rozpoczęła w sieci spekulacje na temat planowego od lat wspólnego krążka z Ja Rule’m. Okazuje się, że prace nad projektem nabrały już tempa i to jedynie kwestia czasu, nim ponownie usłyszymy wspólnie pierwszą sceniczną parę Murder Inc. Wczoraj duet na wpół oficjalnie upublicznił pierwszy zwiastun albumu — „Encore”, który wykonują na koncertach od początku roku. Jeśli czegoś można być pewnym, to tego, że Shanti i Ja na pewno nie będą próbować się w trapie. „Encore” to klasyczne koktajlowe R&B sięgające aranżacją i vibe’m połowy lat 80. Posłuchajcie zresztą sami!
Ashanti pracuje nad nową płytą w sprawdzonym duecie


Ostatni album Beyoncé i Jaya-Z, który z zaskoczenia wydała para małżonków, okazał się całkiem sporym sukcesem. Najwyrażniej pierwsi artyści zaczynają inspirować się najpopularniejszą parą show biznesu i idą w jej ślady. Niedawno Ashanti ogłosiła, że pracuje nad nowym projektem muzycznym. Nic nadzwyczajnego, ale do współpracy zaprosiła Ja Rula, który specjalnie na potrzeby przyszłego wydawnictwa, poświęca cały swój czas na wspólne nagrania w studio.
Iconnic… The Carters… New album is dope!!! @ashanti I think we should do one of these joint albums haha… #fortheculture #iminspired #iconn 👑 rp https://t.co/fKFl76CiRf https://t.co/BrOivmx0C8
— Ja Rule (@Ruleyork) 23 czerwca 2018
Muzyczny duet nie pierwszy raz współpracuje ze sobą. W 2016 roku Ja Rule wystąpił gościnnie w utworze Ashanti „Helpless”, który znalazł się na krążku The Hamilton Mixtape. Wcześniej artystka wspomagała wokalnie hity rapera „Always on Time”, „Mesmerize” i „Wonderful”, a także użyczyła głosu w kawałku „Down 4 U”.
Ostatnio Ashanti pojawiła się w nowej wersji singla „Ashanti” Fabolousa, w którym oryginalnie gościnnie występował Goldie. Tym razem raper postanowił zagarnąć artystkę do odświeżonego kawałka pod nową nazwą „Ashanti Remix”. Amerykanka dośpiewała kilka wersów i wystąpiła również w klipie w stylu luxury, czyli będzie złoto, futra (ugh!) i szampan.
Nowy teledysk: Ashanti feat. Ty Dolla $ign „Say Less”

Ashanti, która lata świetności ma już dawno za sobą, a i wtedy była bardziej produktem mody na produkcje Murder Inc. niż faktyczną księżniczką R&B, przygotowuje szósty album. W minionym tygodniu piosenkarka podzieliła się teledyskiem do zeszłorocznego singla „Say Less”, trochę, przyznaję, przegapionego przez nas na Misce, a zaskakująco melodyjnego, jeśli wziąć pod uwagę kondycję współczesnego radiowego R&B. Nieco anachroniczną, ale lekką koktajlową produkcję równoważy bełkotliwy featuring Ty Dolla $igna — być może jedyny znak w świecie Ashanti, że od jej debiutu minęło już ponad 15 lat. W teledysku Ashanti lunatykuje między, umówmy się, nieistniejącymi nagłówkami z kolorowej prasy, że Ashanti to, Ashanti tamto, Ashanti siamto, podczas gdy w rzeczywistości miota się obwieszona cekinami między basenem, pustą lożą VIP a salonem luksusowej willi. Obejrzyjcie to świadectwo czystego obłędu poniżej i pobujajcie się przy refrenie — takie trochę kripulcowe 2w1.
Nowy utwór: Ashanti feat. Ty Dolla $ign „Say Less”


Nie ma co kryć – Ashanti należy do panteonu wokalistek r&b, które niegdyś świeciły triumfy, nagrywały naprawdę świetne płyty, ale w którymś momencie ta kariera skręciła na dziwne tory. I tak od przeszło 10 lat, wokalistka zmaga się z syndromem lekkiego wypalenia. Z pewnością składa się na to ogrom czynników, ale my jako słuchacze czujemy pewien dyskomfort. Czy „Say Less” zaoferuje nam coś więcej? Na papierze wszystko wygląda bardzo dobrze. Za produkcję kawałka odpowiada DJ Mustard, gościnnie udziela się Ty Dolla $ign a sama Ashanti brzmi bez zarzutu. Dlaczego więc mamy wrażenie, że ten utwór nie obroni się sam? Że bez kolorowego, może nawet ociekającego kiczem widea, przejdzie bez echa wśród nie tak zagorzałych fanów wokalistki. Znak czasów? Można by o tym pisać elaboraty. Tymczasem zapraszamy do odsłuchu kawałka, który najprawdopodobniej zwiastuje 7 album studyjny piosenkarki.
Dni gorące, non-stop świeci słońce… Miska poleca „Letniaki”


Nowy utwór: Ashanti „Hey Baby (TYCE Remix)”

Jeśli potrzebujecie utworu, przy którym można się pobujać podczas coraz cieplejszych wieczorów koniecznie sprawdźcie odświeżoną wersję kawałka Ashanti „Hey Baby”. Holenderski producent TYCE wykorzystał wpadające w ucho fragmenty wokalne oryginału i osadził je w ramę z mieszanki hip hopu i house’u. W ten sposób z nieco zapomnianego utworu amerykańskiej wokalistki stworzył zupełnie nową kompozycję, której imprezowy potencjał aż prosi się o sprawdzenie. Warto skorzystać z możliwości darmowego pobrania tego remiksu.
Ashanti śpiewa „Foolish”


Recenzja: Ashanti Braveheart

Ashanti
Braveheart (2014)
Written Entertaiment / eOne
Wydany ponad pięć lat temu album Ashanti The Declaration, delikatnie pisząc, zaliczył klapę. Słaba promocja, która przełożyła się na równie słabą sprzedaż była brzemienna w skutkach. Ashanti zerwała współpracę z Irvem Gottim, a tym samym rozstała się z wytwórnią Murder Inc. Douglas jednak nie poddała się tak łatwo, idąc za ciosem założyła własną firmę Written Entertaiment i zaczęła nagrywać kolejną płytę. Tytuł nowego krążka, nieprzypadkowo zresztą inspirowany filmem z Melem Gibsonem, daje nam jasno do zrozumienia: to album nagrany przez piosenkarkę-wojowniczkę, która stara się przetrwać na polu bitwy, jakim jest show biznes.
Płytę otwiera nieco kiczowate intro w militarnym stylu, na które można jeszcze przymknąć ucho — kolejne numery bowiem wydają się być wynagrodzeniem za niewarty uwagi wstęp. I już tutaj należy zdecydowanie podkreślić, że czasy świetności Ashanti ma dawno za sobą, a szczyt, który dorównywałby „Only U” jest dzisiaj nieosiągalny. Z takim założeniem można stwierdzić, że Douglas jako tako radzi sobie w kobiecym R&B, wcale nie gorzej i nie lepiej niż obecnie robią to Keyshia Cole czy Faith Evans.
Bardzo wiosenne „Nowhere”, surowe i odrobinę złośliwe „Runaway” czy pełna emocji ballada „Should Have Never” mogłyby być podstawą do stworzenia solidnego krążka. Mogłyby, gdyby nie to, że pośród jasnych momentów, Ashanti niepotrzebnie wkracza m.in. na ścieżkę reggae, dancehallu („First Real Love”) i miałkiej elektroniki („Count”), tak jakby zachłannie chciała przebić się znów do szerokiej publiki, byle by ponownie odnotować pierwsze miejsca na listach przebojów. Taka asekuracja, której przyświeca hasło „wszystko i nic”, nigdy nie przynosi oczekiwanych efektów. Zwłaszcza, że Ashanti skupiła się bardziej na tym, co jest teraz popularne niż na osobistych odczuciach, inspiracjach i własnej wizji muzyki. I choć niewątpliwie ostatnie wydarzenia zahartowały Ashanti, wydaje się jednak, że nie wyciągnęła z tych niepowodzeń żadnej lekcji.
Nasza wojowniczka wróciła więc raczej na tarczy niż z tarczą, ale może mottem tej płyty jest właśnie cytat z filmu Waleczne serce: „Nie musimy wygrać, wystarczy, że będziemy walczyć”?
Nowy utwór: Ashanti feat. Beenie Man „First Real Love”

