electric wire hustle
Nowy teledysk: Electric Wire Hustle „I Light a Candle”

Electric Wire Hustle prezentują kolejny po „March” i „Red Window” teledysk promujący ich tegoroczny krążek The 11th Sky. Klip wyreżyserowany przez lidera projektu Marę TK przedstawia artystowskie obrazy dziewcząt w dresach tańczących na tle współczesnej architektury. „I Light a Candle” to jeden z niekwestionowanych hajlajtów The 11th Sky — można rzucić okiem poniżej.
Recenzja: Electric Wire Hustle The 11th Sky

Electric Wire Hustle
The 11th Sky (2016)
RCS
Electric Wire Hustle od zawsze byli dość enigmatyczni, jeśli chodzi o melodie, w zamian swoje utwory budując raczej w oparciu o połamaną rytmikę. W tym względzie od czasu debiutanckiego Every Waking Hour z 2009 roku nie zmieniło się zbyt wiele — wciąż bity nadają bieg ich muzyce i wyznaczają kierunki działania. Wydane z końcem września The 11th Sky wydaje się jednak znacznie bardziej zdystansowane i machinalne niż dwa poprzednie krążku nowozelandzkiej grupy. Wcześniej nawet pomimo upodobania EWH do kosmicznej elektroniki udawało im się utrzymać swoją muzykę w obrębie futurystycznego neo-soulu — przechodzącego od inspiracji D’Angelo i graniem w klimacie Georgii Anne Muldrow na debiucie do bardziej progresywnych fuzji gatunkowych na Love Can Prevail.
The 11th Sky odkrywa z kolei chłodniejsze i bardziej minimalistyczne oblicze projektu, który w przeciągu minionych siedmiu lat z tria, przez duet, stopniał właściwie do roli solowego przedsięwzięcia wokalisty Mary TK. Stąd też pewnie na najnowszym krążku z zabawy automatem perkusyjnym i samplowanymi smyczkami wyłaniają się postmelodyjne quasiartpopowe numery w stylu tegorocznego Jamesa Blake’a czy How to Dress Well, które niestety nie sumują się w tym przypadku do koncepcyjnego pełnego doświadczenia obcowania z płytą długogrającą, ale raczej pogrążają się każde z osobna w swojej własnej wewnętrznej dyspersji — co także może stanowić pewną dość przewrotną formę uporządkowania całości.
Ze względu na freakowo motoryczny bit najciekawszym momentem płyty od pierwszego odsłuchu wystającym ponad monotonię podobnie sformatowanej reszty wydaje się prawdopodobnie najbardziej chaotyczne „OH I” zwieńczone dodatkowo dość zapamiętywalnym refrenem z powtarzaną wielokrotnie tytułową frazą. Melodycznie jednymi z nielicznych satysfakcjonujących momentów albumu są z kolei — przesadnie efekciarskie „I Light a Candle” i znane już z zeszłorocznej epki „Aeons” zbudowane na banalnie prostym motywie z klasycznie zapętlonym smyczkowym samplem i podparte równie konwencjonalnym gitarowym riffem, co w ostatecznym rozrachunku w magiczny sposób wydaje się robić robotę. Trudno jednak nazwać cały krążek satysfakcjonującym — Electric Wire Hustle pod rządami Mary upodobniło się do dziesiątek takich samych jednoosobowych projektów pchniętych do przodu przez nową falę alt R&B, a z dawnego EWH zostały tu już tylko szkielet i nazwa.
Electric Wire Hustle z nowym singlem, zapowiadają album The 11th Sky

Zeszłoroczna epka Aeons miała być przedsmakiem trzeciego studyjnego krążka, ale okazało się, że po jej premierze na wiadomość o płycie długogrającej przyszło nam czekać jeszcze ponad rok. Niemniej jednak teraz już zupełnie oficjalnie — trzecia studyjna płyta nowozelandzkiego duetu Electric Wire Hustle będzie zatytułowana The 11th Sky i trafi do sprzedaży 30 września nakładem Bastard Jazz Recordings. Wydaje się też, że płyta będzie stylistyczną kontynuacją Aeons, które odchodziło o neo-soulowych inspiracji z początku kariery grupy w stronę mrocznej klaustrofobicznej elektroniki. Tak też brzmi utwór promujący nowe wydawnictwo — „Go Slow”, który jest bardziej teaserem niż pełnoprawnym singlem z konwencjonalnym rozkładem zwrotka-refren.
25 najlepszych epek 2015

Epki, obok remiksów, to kategoria, która stała się integralnym elementem corocznych soulbowlowych podsumowań. W bieżącym roku mieliśmy nie lada wyzwanie, ponieważ wybieraliśmy reprezentatywną dwudziestkę piątkę z blisko 150 wydawnictw, jakie ukazały się na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. (więcej…)
Nowa epka: Electric Wire Hustle Aeons

Jak śledzicie Miskę na bieżąco to doskonale wiecie, jakie uczucia żywimy do tego duetu. Pojawiają się u nas często, bo… nie ma możliwości, aby się nie pojawiali. To właśnie dzięki nim, ten piątek jest piękniejszy. Panowie z Electric Wire Hustle po dwóch pełnoprawnych albumach wydanych w 2009 i 2014 roku, tym razem prezentują nam(niestety) tylko epkę. Muzyka na tym wydawnictwie jest właściwie analogiczna do okładki. Dużo kolorów (dźwięków), które gdzieś tam mieszają się między sobą tworząc ciekawą wariację. Było na co czekać, a teraz jest czego słuchać. Gwarantujemy. Aeons is in tha house!
Nowy utwór: Electric Wire Hustle „Aeons”

Po niespodziewanej kolaboracji z Kimbrą nowozelandzki duet prezentuje tytułowy numer z nadchodzącej EP-ki. Electric Wire Hustle zdają się zmienić kierunek swojej muzyki, ustawiając kompas na Wielką Brytanię. Oba nowe numery są bardziej zachowawcze, chłodniejsze i mniej melodyjnie niż to, do czego jak dotąd przyzwyczaili nas EWH. Oba też czerpią produkcyjne wzorce z Wysp. Trudno ocenić na tę chwilę, czy ta zmiana wyjdzie im na dobre. Całość ma ukazać się 28 sierpnia.
Nowy utwór: Electric Wire Hustle feat. Kimbra „Brother Sun”

Chociaż i Electric Wire Hustle, i Kimbra pochodzą z Nowej Zelandii, trzeba przyznać, że ich najnowsza kolaboracja to rzecz z kręgu tych niespodziewanych. Neosoulowy duet i bądź co bądź popowa choć poszukująca piosenkarka w psychodelicznym połamanym numerze „Brother Sun” spotkali się niby w pół drogi, ale chyba jednak bliżej zeszłorocznego krążka EWH. Oceńcie sami poniżej. Singiel promuje zapowiadaną na 28 sierpnia epkę Aeons.
Recenzja: Electric Wire Hustle Love Can Prevail

Electric Wire Hustle
Love Can Prevail (2014)
Every Waking Hour
Debiut EWH wywołał niemałe poruszenie w 2009 roku. Trio z Nowej Zelandii obok Fat Freedy’s Drop stało się wizytówką nowych brzmień rodem z Antypodów. Nienachalne zapowiedzi drugiego albumu, które ukazały się już w zeszłym roku budziły jednak pewne rozterki. Były one spowodowane odejściem z zespołu perkusisty Myele’a Manzanzy, będącego kręgosłupem EWH. Wraz z premierą Love Can Prevail okazało się, że obawy były niepotrzebne. Nowozelandczycy nagrali najwyższej kategorii album – wielopoziomowy, dopracowany, intrygujący i znacznie dojrzalszy od poprzednika.
Czterdziestopięciominutowa podróż rozpoczyna się przejmującym „If These Are The Last Days” skomponowanym w znanym dla EWH tonie. Podobne skojarzenia wywołuje „The Spirit”, „By & Bye„ czy „Numbers and Steel”. Najbardziej atrakcyjnymi punktami wycieczki są jednak nowe ścieżki wyznaczane przez EWH. Fantastycznie wypada jazzowy sznyt „Light Goes A Long Way”, skrzyżowanie soulu z subtelną inspiracją Pink Floyd w „Loveless” czy rozmarzone „Look In The Sky”, które mógłby swobodnie pobłogosławić sam Marvin Gaye.
To zdecydowanie najciekawsze z tegorocznych wydawnictw okołosoulowych. Jeszcze miesiąc temu stawiałem, że Mara z Dave’em ulegną i dadzą się z miejsca zaszufladkować jako kolejni wykonawcy PBR&B. Na całe szczęście nie miałem racji. Darując sobie i Wam kolejnych dawek szlachetnych epitetów – poświęćcie uwagę tej płycie, po stokroć warto.
Odsłuch: Electric Wire Hustle Love Can Prevail

Aż pięć lat trzeba było czekać na drugi krążek nowozelandzkiego duetu Electric Wire Hustle. Ich doskonale przyjęty debiut Every Waking Hour (rok później reedytowany z nową okładką i tytułem jako Electric Wire Hustle) nakreślił w 2009 roku nowy muzyczny horyzont dla szeroko pojętej muzyki neo-soulowej. Płyta trafiła zresztą wówczas do pierwszej dziesiątki naszego rankingu najlepszych płyt roku 2009, a następnie Electric Wire Hustle rozpłynęli się na kilka dobrych lat. Przypomnieli o sobie w zeszłym roku teledyskiem do utworu „#Blackwater”, ale na Love Can Prevail musieliśmy poczekać jeszcze rok, aż do 8 września. Od kilku dni płyty można posłuchać w całości na stronie rozgłośni radiowej KCRW lub w postaci czterech spośród dziesięciu numerów z płyty na Bandcampie.
Premiera nowego albumu Electric Wire Hustle we wrześniu

Moja kilkuletnia już sympatia dla nowozelandzkiego soulu jest zasługą jednego z głównych architektów mojego gustu muzycznego – nieodżałowanego Maceo. Wciąż pamiętam uczucia towarzyszące odkrywaniu tych brzmień dzięki New Sound Of New Zealand Mix, podpisanego ksywą Maćka. Mix powstał na kilka tygodni przed wizytą Electric Wire Hustle w Warszawie, organizowaną przez Warsoul. (więcej…)