estelle
Estelle i Luke James w promieniach słońca odkrywają w sobie miłość


Już za niedługo słońce przykryją kłębiaste chmury, niebo spowije gęsta mgła, a chodniki zostaną pokryte grubą warstwą żółtych liści. Smutne? Nie dla Estelle, u której w sercu wciąż gra słoneczna muzyka. Artystka podzieliła się ostatnio klipem do jej najnowszego singla „So Easy”. Brytyjka, wraz ze swoim muzycznym partnerem Luke’iem Jamesem odkrywają na nowo miłość, a wszystko wśród gorących i wakacyjnych krajobrazów. Kawałek pochodzi z płyty Lover’s Rock wydanej 7 września. Albumem i omawianą kompozycją Estelle przedłużyła właśnie wakacje.
#FridayRoundup: Masego, Yves Tumor, Seinabo Sey, Lenny Kravitz i inni

Kolejny weekend obfitujący w ciekawe premiery płytowe. Jak zwykle mamy dla Was przekrój przez różne gatunki i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Zaczynajmy!
Lady Lady
Masego
EQT Recordings
Czy wam też okładka Lady Lady wydaje się wyrafinowaną wariacją na temat okładki Take Care Drake’a? Ale spokojnie. Micah Davis na debiutanckim albumie dostarcza nam wszystkiego tego, czego się po nim spodziewaliśmy. W pełni rozwija tu autorską koncepcję „żywej”, soulowo-jazzowej muzyki, podszytej hip-hopem czy trapem. Znajdziemy więc na Lady Lady subtelne utwory, ale w bogatych i bezpretensjonalnych aranżacjach. Album jest oczywiście poświęcony kobietom, które muzyk przedstawia jako najważniejsze źródło inspiracji. Na płycie gościnnie m.in. Tiffany Gouché, SiR czy FKJ w dobrze już znanym „Tadow” (w obu wersjach). Nie tylko posiadacze biletów na warszawski koncert powinni być zadowoleni. — Maja Danilenko
Safe in the Hands of Love
Yves Tumor
Human Re Sources
Bezpieczny w rękach miłości. Miłość u Yvesa Tumora to pojęcie złożone, które przetwarza w swojej obecnej twórczości na własny użytek. Traktowane ironiczne wzniosłe uczucie posiada w jego eksplikacji wiele aspektów. Zanurzając się w Safe in the Hands of Love podążamy wraz z Tumorem po najgłębszych zakamarkach jego umysłu i poznajemy kolejne aspekty miłości. Wiara w zbawienie, wolność, szczerość, paranoja, nadzieja – tworzą to finalne pojęcie. Klasyczne instrumentarium współgra z glitchową eksperymentalną estetyką, przynosząc ekscentryczny wytwór artystycznej wyobraźni eskapisty-ekstrawertyka. Uwolnijcie Wewnętrznego Lwa i odlećcie z nową muzyką Yvesa Tumora! — ibinks
I’m a Dream
Seinabo Sey
Saraba AB
Szwedzka wokalistka o afrykańskich korzeniach zadebiutowała mocnym albumem Pretend, który odniósł znaczący komercyjny sukces. Druga płyta Seinabo Sey może nie zawiera radiowych hitów, ale jest dojrzałym i świadomym zapisem ostatnich lat artystki. Podróż do rodzinnych stron, przemyślenia i obcowanie z tamtejszą kulturą, pozwoliły Szwedce zrozumieć swoje pochodzenie, w pełni je zaakceptować i podążać wyznaczoną przez siebie ścieżką, nie uginając się pod naciskami zachodnich trendów. Słychać to na krążku I’m a Dream, na którym mniej jest popu, przeważającego na debiucie, a więcej R&B, soulu i naleciałości muzycznych z Afryki. Słychać również świadome wyrażanie własnych myśli, bez zbędnych obaw i strachu przed ewentualną cenzurą, dzięki czemu z albumu bije wolność liryczna i dźwiękowa, tak potrzebna w obecnych czasach. — Forrel
Raise Vibration
Lenny Kravitz
Roxie / BMG
Lenny Kravitz ogłosił wrześniowy termin premiery jedenastego już studyjnego krążka Raise Vibration jeszcze w maju i honorowo go dotrzymał. Trzy promujące płytę single klimatycznie i tematycznie nie miały wielu stycznych punktów, ale stylistycznie zazębiały się w jednym — wszystkie stanowiły mocny powrót Kravitza do brzmienia połowy lat 90. Szukając potwierdzenia we wczesnych płytach artysty, po 12 nowych utworach można więc spodziewać się zarówno gitarowych popisów, jak i soulujących ballad.— Kurtek
Dancehall
The Blaze
Animal 63
Jeśli marzy wam się Young Fathers w bardziej klubowej odsłonie, to klaustrofobiczny house francuskiego duetu The Blaze ma szanse się wam spodobać. Po dobrze przyjętej zeszłorocznej epce Territory bracia Alric przekładają swoją minimalistyczną, ale niezwykle intensywą wizję muzyki na długogrający projekt Dancehall. Jako że zwiastujące projekt single niczym nie ustępowały ich wcześniejszemu materiałowi, z pełną odpowiedzialnością polecamy.— Kurtek
Indigo
Kandace Springs
Blue Note / UMG
Przed dwoma laty dość szeroko rozpisywaliśmy się o długogrającym debiucie wokalistki jazzowej Kandace Springs Soul Eyes, który przenosił jej soulowe inspiracje w świat subtelnego jazzu. Teraz piosenkarka wraca z drugą płytą Indigo i wraca do soulowych inspiracji, które na pierwszym albumie zostały dość zaskakująco stłumione. Indigo kontynuuje drogę inspirowanego jazzem soulu po śladach takich piosenkarek jak Lizz Wright, India.Arie czy Amel Larrieux. — Kurtek
Mothe
Kilo Kish
Human Re Sources
Gdyby Lana del Rey chciała rozpocząć karierę hip-hopowej księżniczki, brzmiałaby jak Kilo Kish. Po zaliczeniu udanych featuringów u Gorillaz i jej starego kolegi Vince’a Staplesa, Lakisha Kimberly Robinson powraca z mini-albumem Mothe. Po intrygującym „Elegance” Kish wyskakuje ze stroju baletnicy, by przeobrazić się w ćmę i sięgnąć po inteligentne disco, wyeksplorowane przez jej koleżanki Kelelę, Ojerime czy Abrę. Na Mothe delikatność jak u Rey przyćmiewa miks bassu, ambient popu i elektroniki z barokowymi wstawkami. Zwolnione tempo w stylowym „San Perdo”, duszne „Like Honey” oraz pozostałe kompozycje tworzą playlistę do wypadów do klubów i sennych powrotów autobusem. — ibinks
Language
MNEK
Digital Teddy
Powiedzieć, że MNEK przespał swój moment sławy to nie powiedzieć nic. W końcu jednak doczekaliśmy się premiery jego debiutanckiego krążka pt. Language. Hity takie jak „Every Little Word” czy „Ready for Your Love” to niestety echo zamierzchłych czasów, jednak w rekompensacie brytyjski wokalista przygotował dla swoich fanów aż 16 świeżych utworów. Single „Colour”, „Crazy World” czy „Correct” zwiastują dużą różnorodność i sporo pozytywnej energii. Miejmy nadzieję, że na płycie nie zabraknie jednak popowych ballad, które są idealnym tłem dla imponujących popisów wokalnych artysty. Liczę na naprawdę porywające wydawnictwo i powrót MNEKa w formie sprzed lat — Adrian
Love, Loss, and Auto-Tune
Swamp Dogg
Joyful Noise
Już za chwilę minie 10 lat od wydania 808s & Heartbreak, po którym Kanye West musiał się tłumaczyć z nadużywania auto-tune’a, a to narzędzie wciąż wzbudza silne emocje. Soulowy tytan Jerry Williams Jr., czyli Swamp Dogg, wykorzystuje auto-tune jako pretekst do swoistej dekonstrukcji czystej krwi rhythm and bluesa. Niby nic imponującego, ale chyba jeszcze nie było nikogo, kto z taką ostentacją przedstawiałby to urządzenie jako jednego z głównych bohaterów albumu. Niepotrzebna fanaberia czy ciekawy zabieg stylistyczny? Zachęcamy do sprawdzenia na własną rękę, bo Love, Loss and Auto-Tune łatwo przeoczyć w natłoku premier, a to zdecydowanie pozycja, którą szkoda przegapić. — Maja Danilenko
Lover’s Rock
Estelle
VP Records
O najnowszym albumie Estelle napisaliśmy wcześniej już wiele słów, mało pochlebnych. Wokalistka z każdym kolejnym projektem schodzi w dół artystycznej drabiny. Jej najlepszemu krążkowi Shine wciąż nic nie dorównuje z dotychczasowej dyskografii. Lovers Rock również nie podoła temu zadaniu. Nowy wakacyjny kierunek muzyczny, który Estelle obrała na wydawnictwie, wpasowuje się w popularny wciąż nurt reggae, ale z pewnością nie dorasta do pięt największym płytom tego gatunku. Lovers Rock pozostaje daleko w tyle, a za nim jest tylko wspólna płyta Syleeny Johnson i Musiq Soulchilda. Nie bez powodu album był wielokrotnie przekładany, a single ginęły gdzieś w eterze. Wierzę jednak, że longplay Brytyjki znajdzie fanów, którym jej rytmy przypadną do gustu. — Forrel
Ringo’s Desert
ZHU
Mind of a Genius
Przedsmak drugiego longplaya jednego z najbardziej tajemniczych, ale również utalentowanych producentów muzyki elektronicznej, został zaprezentowany w kwietniu tego roku. Ringo’s Desert Pt. 1 zawierał siedem kompozycji i wszystkie znalazły się na płycie Ringo’s Desert. Oprócz wspomnianych kawałków z epki, do grona unikalnych i hipnotyzujących melodii, dołączyły między innymi kawałki z gościnnym udziałem TOKiMONSTA, Majid Jordan czy Karnaval Blues. ZHU przenosi słuchacza tym razem na pustynię, na której hipnotyzujące „brudne” synthy mieszają się z wyrazistymi elektronicznymi dźwiękami, przywołującymi na myśl pustynny pejzaż, z dującym wiatrem na czele. Wybierzcie się w muzyczną podróż z ZHU, podczas której będziecie tylko wy, muzyka i pustynny krajobraz. — Forrel
The Difference Between Me & You
Black Joe Lewis & The Honeybears
self released
Choć Black Joe Lewis i jego grupa The Honeybears nie stawiają już w centrum swojej twórczości klasycznego rhythm & bluesa, ale raczej garażowy rock, w ich żyłach nadal płynie ciekły funk, a dusze aż kipią soulem. Wydany dziś piąty długogrający album zespołu The Difference Between Me & You to uduchowione gitarowe granie stawiające duży nacisk na wyrazistą rytmikę i emocjonalne wokale. Dla sympatyków The Black Keys i The Dirtbombs.— Kurtek
Young Sick Camellia
St. Paul & The Broken Bones
Records
St. Paul & The Broken Bones zachwycili miłośników klasycznego soulu w 2014 roku niezwykle natchnioną i wyważoną wizją południowego odłamu gatunku na debiutanckim Half the City. Teraz amerykański kolektyw wraca z trzecim krążkiem Young Sick Camellia, przełamując swoje organiczne brzmienie klasycznym funkiem i disco. Miłośnicy złotej ery Motown nie będą zawiedzeni.— Kurtek
Passion Like Fire
Tamia
Puls1
Na swoim siódmym albumie Tamia niezmiennie kroczy wyznaczoną wcześniej ścieżką celebracji szczęśliwego małżeństwa. Tematyka Passion Like Fire, zaczerpnięta z prawdziwego życia artystki, obraca się między bezgraniczną miłością do męża, pasją, seksem i – jak bywa w każdym związku – kłótniami, które w konsekwencji umacniają relacje. Krążek zawiera dwanaście kompozycji spod znaku R&B, wyprodukowanych przez długoletnich przyjaciół Kanadyjki Salaama Remi, Lil Ronnie’go oraz Shepa Crawforda, a szczyptę latino dodali Andres Torres i Gray Hawken. Na Passion Like Fire Tamia zdecydowanie zaprasza do sypialni na romantyczny wieczór wśród świec. Jej długoletnie małżeństwo z Grantem Hillem tylko potwierdza, że wokalistka wie jak nieustannie rozpalać i podsycać uczucie. — Forrel
Even More
Major.
BOE / Empire
Jeśli pseudonim Major. mówi wam niewiele, śpieszymy wyjaśnić, że to mniej więcej ta sama kategoria piosenkarza R&B, co Musiq Soulchild, Dwele czy Raheem DeVaughn, który robi swoje po cichu i niekoniecznie należy spodziewać się po nim świeżego brzmienia czy innowacyjnych rozwiązań. Może za to liczyć na to, że będzie grało go radio. Tak było przed dwoma laty z „Why I Love You” z debiutanckiego krążka piosenkarza. Teraz wrócił z nową płytą Even More, która z pewnością nie odkryje Ameryki, zwłaszcza jeśli macie już pojęcie o współczesnej scenie R&B.— Kurtek
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Dwie nowe słoneczne propozycje od Estelle


7 września nastąpi długooczekiwana przez fanów premiera kilkukrotnie przekładanego krążka Estelle Lovers Rock. Utrzymany w wiodącym stylu reggae krążek zawiera czternaście kompozycji, a wśród zaproszonych gości znalazło się kilka nazwisk, jak Maleek Berry, Alicai Harley, HoodCelebrityy, czy Luke James. Utwór z Jamesem artystka wybrała na kolejny singiel promujący płytę. „So Easy”, jak sam tytuł wskazuje, jest luźną przyjemną propozycją opowiadającą o słonecznym uczuciu dwojga kochanków. Oprócz wspomnianego singla, w serwisach streamingowych pojawił się inny kawałek, „Sweetly”, utrzymany bardziej w klimacie R&B, z mocnym, ale głuchym bitem. Posłuchajcie piosenek poniżej, w oczekiwaniu na Lovers Rock.
„So Easy” feat. Luke James
„Sweetly”
Spis utworów Lovers Rock:
1. „So Easy” feat. Luke James
2. „Meet Up” feat. Maleek Berry
3. „Really Want” feat. Konshens & Nick X Navi
4. „Better”
5. „Don’t Wanna” feat. Kranium
6. „Queen” feat. Chronixx
7. „Slow Down” feat. Alicai Harley
8. „Ain’t Yo Bitch”
9. „Sweetly”
10. „Karma”
11. „Lights Out”
12. „Love Like Ours” feat. Tarrus Riley
13. „One More Time”
14. „Good For Us”
Estelle prezentuje duszny teledysk do niedawnego singla „Better”


Brytyjska piosenkarka Estelle zaprezentowała duszny klip do swojego ostatniego utworu „Better”. W teledysku bez fabuły, artystka pojawia się w różnych sceneriach, od zadymionego pokoju, przez intymne sceny z kochankiem, po zabawę w klubie. Wszystko utrzymane jest oczywiście w przewodnim klimacie reggae.
Nadchodzący album artystki Lovers Rock ujrzy światło dzienne we wrześniu i oprócz motywu reggae, będzie zawierał również elementy R&B, hip-hopu, afro-beatu i muzyki soca. Do stworzenia płyty Estelle zwerbowała znanych producentów, takich jak Supa Dups, Reefa, Jerry Wonda, czy Harmony Samuels. Według zapewnień wokalistki, jak większości artystów, Lovers Rock będzie jej najbardziej osobistym z dotychczasowych wydawnictw. Czekacie?
Estelle z burzą włosów w lepszej odsłonie?


Zapowiadany na jesień poprzedniego roku nowy album Estelle ostatecznie nie ukazał się. Fakt ten nie dziwi, bo artystce wciąż brakuje pomysłu na siebie. Aby utrzymać się na szarym końcu artystycznego świata muzyki, Brytyjka chwyta się panujących w danym czasie trendów. A że reggae jest jeszcze na fali, to dlaczego nie wydać albumu z wakacyjnym vibem? Zeszłoroczne „Love Like Ours” bardzo szybko umarło śmiercią naturalną. Nowemu singlowi wróżę podobną przyszłość. „Better” jest połączeniem smooth R&B oraz dancehallu z eterycznym wokalem Estelle. Sam tytuł natomiast nie zwiastuje żadnej poprawy. Kompozycja znajdzie się oczywiście na nadchodzącym wydawnictwie, o którym wiadomo tylko tyle, że będzie fuzją rocka, afro-beatu, dancehallu z soulowym wokalem artystki. Ciekawi efektu? W oczekiwaniu na finał, zapoznajcie się ze szczegółowymi informacjami na temat Estelle i przypomnijcie sobie jej największy dotychczas hit.
Estelle w wersji reggae

Estelle powinna przestać nagrywać lata temu. Od przełomowego „American Boy” minie w przyszłym roku 10 lat i od tego czasu piosenkarka notowała porażkę za porażką — i nie chodzi tu o sukces komercyjny, choć poniekąd też. Brakowało jej przede wszystkim melodii, lekkości i pomysłów, w które faktycznie byłaby skłonna uwierzyć. Ukoronowaniem tego chaosu będzie zapowiadany na jesień piąty longplay wokalistki, który ma być utrzymany w klimacie reggae. Jest już pierwszy singiel „Love Like Ours” zaśpiewany wspólnie z gwiazdą gatunku Tarrusem Rileyem. Mogło być gorzej, to prawda, ale i tak powstrzymam się od komentarza. Przynajmniej w tym momencie.
Nowy utwór: Estelle „Woman’s World”


Estelle dołączyła do obszernego grona artystów wspierających amerykańską organizację Planned Parenthood. Przebojowy retro kawałek „Woman’s World” to hołd złożony kobietom i nadzwyczajnym efektom ich codziennych działań. Podsumowując głosem artystki: „And a world without a woman is a place you don’t wanna be”. Piosenka jest trzecim singlem promującym box set 7-inches for Planned Parenthood, na którym pojawią się m.in. Mary J. Blige oraz John Legend. Zyski ze sprzedaży zostaną przekazane na rzecz Planned Parenthood.
Nowy album: Original Soundtrack from Season 1 of Empire

Nie wątpię, że spora część naszych czytelników przynajmniej zainteresowała się czym jest Empire. Inspirowana sztukami Szekspira i operami mydlanymi saga muzycznej rodziny Lyonów gromadzi co tydzień przed telewizorami kilkanaście milionów Amerykanów, co jak na telewizyjny debiut w obecnych czasach jest wynikiem rewelacyjnym. Jak jakościowo wypada sam serial? Czasem jest kiczowaty, czasem teatralnie sztuczny, ale abstrahując od takiej (zamierzonej) konwencji przyciąga uwagę ciekawymi zwrotami akcji i świetną grą dwójki głównych aktorów.
Trzecim bohaterem serialu jest muzyka. Patronem muzycznym produkcji jest sam Timbaland — czuwający, żeby prezentowane utwory brzmiały autentycznie i nadążały za duchem czasu. Jak wyszło — przekonajcie się sami oglądajac Empire, albo słuchając wydanego dzisiaj oficjalnie soundtracku do pierwszego sezonu. Spory w nim udział dwójki aktorów grających uzdolnionych synów Luciousa Lyona. Raper Yazz (serialowy Hakeem), jest hybrydą wszystkich modnych obecnie Kid Inków, Big Seanów i innych wynalazków typu Tyga, traktując jego utwory jako parodię współczesnego rapu można nawet go docenić. Z kolei Jussie Smollett (w serialu Jamal, postać pod kilkoma względami wyraźnie inspirowana Frankiem Oceanem) to wokalista, który ku mojemu zaskoczeniu mógłby zostać gwiazdą r&b i bez udziału w Empire. Poza tym na ścieżce dźwiękowej usłyszycie również takich zacnych gości jak Mary J Blige, Estelle, Juicy J, czy Jennifer Hudson.
1. „Good Enough” (feat. Jussie Smollett)
2. „What Is Love” (feat. V. Bozeman)
3. „No Apologies” (feat. Jussie Smollett, Yazz)
4. „Keep It Movin'” (feat. Serayah McNeill and Yazz)
5. „Keep Your Money” (feat. Jussie Smollett)
6. „Drip Drop” (feat. Yazz and Serayah McNeill)
7. „Can’t Truss ‚Em” (feat. Yazz)
8. „I Wanna Love You” (feat. Jussie Smollett)
9. „Money For Nothing” (feat. Jussie Smollett and Yazz)
10. „Walk Out On Me” (feat. Courtney Love)
11. „You’re So Beautiful” (feat. Jussie Smollett and Yazz)
12. „Conqueror” (feat. Estelle and Jussie Smollett)
13. „Remember the Music” (feat. Jennifer Hudson)
14. „Shake Down” (feat. Mary J. Blige and Terrence Howard)
15. „Power of the Empire” (feat. Yazz)
16. „Nothing To Lose” (feat. Jussie Smollett)
17. „Whatever Makes You Happy” (feat. Jennifer Hudson and Juicy J)
18. „NY Raining” (feat. Charles Hamilton and Rita Ora)
Recenzja: Estelle True Romance

Estelle
True Romance (2015)
RCA
W ciągu dziesięciu lat Estelle trzy razy zmieniała wytwórnię fonograficzną. Decyzja o stworzeniu własnej wydaje się więc zrozumiała. New London Records miało dać artystce możliwość samodzielnego decydowania o najważniejszych dla niej kwestiach. Zmiany nastąpiły również w życiu prywatnym artystki. Napisane po zakończeniu czteroletniego związku kompozycje, ukazują nowe podejście do popularnych od zawsze albumów po rozstaniu — przepełnionych goryczą i bólem. Estelle od czasu zdobycia Grammy za „American Boy” próbowała powtórzyć sukces kolaboracji z Kanye Westem. Wszyscy wiemy, że nie do końca się to udało. Być może True Romance będzie momentem przełomowym. Być może oddalenie się od ludzi, którzy niekoniecznie pomogli we właściwym pokierowaniu karierą, okaże się dobrą decyzją.
Nie ukrywam, że byłam delikatnie zawiedziona wyborem pierwszego singla. „Conqueror” z założenia miało być tym, czym „Pretty Hurts” dla Beyonce — pewnego rodzaju hymnem. Porównanie wypada jednak na niekorzyść Estelle. Linijka „I’d rather stand tall/Than Live on my knees” chyba jednak nie bardzo przekonała zarówno fanów, jak i krytyków. Album zawiera jednak kilka perełek. „Something Good/Devotion (Passion Interlude)” to sześciominutowy utwór, którego – co ciekawe – najbardziej charakterystycznym elementem jest typowo house’owy temat fortepianowy. Jak wskazuje nazwa płyty, nie mogła ona zaistnieć bez pasji. Tę pasję słyszymy w utworach „Time Share” i „Make Her Say (Beat It Up)” – zupełnie różnych muzycznie, jednak połączonych tematyką.
Na True Romance Estelle znacznie swobodniej niż dotychczas odkrywa pewne intymne elementy ze swojego życia. Nie ogranicza się również do jednego konkretnego rodzaju muzycznego. Znajdziemy tu ballady („Conqueror”, „All That Matters”), wspomniany wcześniej houseowy „Something Good/Devotion (Passion Interlude)”, „She Will Love” w klimacie reggae, a także inne piosenki w bardziej typowej dla niej stylistyce.
Tytuł albumu w kontekście wydarzeń, które miały wpływ na powstawanie tej płyty brzmi nieco ironicznie. Przypuszczam, że takie było założenie. Najlepszym jej podsumowaniem jest końcowy utwór na liście — „All That Matters”. Jest to ze strony artystki ostateczna akceptacja wszystkich jej doświadczeń miłosnych. Możliwe, że również doświadczeń związanych z karierą. True Romance jest bowiem pomnikiem samodzielności Estelle — nie żaden mężczyzna, a także nie wytwórnia, która zawsze stała nieco ponad nią, lecz ona sama tworzy tu swoją artystyczną tożsamość. Rezygnacja z jakichkolwiek kolaboracji na płycie wydaje się być tego podkreśleniem.
Nowy teledysk: Estelle „Conqueror”

Pisaliśmy już o singlu „Conqueror” promującym najnowszy album artystki True Romance. Początkowo krążek miał się ukazać w listopadzie, jednak premiera została przeniesiona na 17 lutego. Wspominamy o „Conqueror” po raz drugi, dlatego, że właśnie ukazał się do niego drugi teledysk! I to nie byle jaki. W skrócie można o nim powiedzieć- Estelle w hołdzie Dr. Martnowi Luther King Jr. W czarno-białym klipie zobaczycie kawałek historii, czyli przemarsze, strajki, powiewające flagi Stanów Zjednoczonych oraz oczywiście bohatera całego zamieszania. I choć sama piosenka nie wzbudza we mnie żadnych emocji, teledysk zyskał moją sympatię. Zobaczcie!