laura mvula
Bajkowa kołysanka od Laury Mvuli

Jeżeli weekend spędzacie w towarzystwie kocyka i brakuje wam adekwatnego, nienachalnego podkładu dźwiękowego, z pomocą przychodzi Laura Mvula. Jest tylko jeden warunek — musicie chcieć powrócić do dzieciństwa i przyjąć smooth jazzowy anturaż, tak charakterystyczny dla produkcji Walta Disneya. „Stay Awake” to kompozycja z 1964 roku, stworzona przez braci Richarda i Roberta Shermanów na potrzeby disneyowskiej adaptacji Mary Poppins. Laura Mvula dołącza tym samym do szerokiego grona artystów, którzy wykonywali kołysankę zaśpiewaną w oryginale przez Julie Andrews (wśród nich między innymi Suzanne Vega czy Brian Wilson). Utwór znajdzie się na składance Jazz Loves Disney 2 — A Kind Of Magic, która ukaże się 10 listopada.
Laura Mvula śpiewa „Ready or Not”


Recenzja: Laura Mvula The Dreaming Room

Laura Mvula
The Dreaming Room (2016)
RCA Victor, Columbia
Jeszcze przed wydaniem debiutanckiej płyty Laura Mvula została ogłoszona nadzieją brytyjskiej muzyki. Porównywano ją do Amy Winehouse, próbowano zestawić z Adele, najtrafniejsze jednak były chyba odniesienia do Niny Simone. Presja ciążąca na wokalistce była więc ogromna. Sing to the Moon sprostało oczekiwaniom, choć pozostawiło pewien niedosyt. The Dreaming Room nie tylko prezentuje się lepiej niż poprzednik, ale ucina także wszelkie konfrontacje z innymi artystami.
Już w numerze otwierającym Mvula śpiewa o tym, że jest przede wszystkim sobą. Zagubioną, próbującą pozbierać się po rozpadzie małżeństwa i szukającą szansy na ponowną miłość, kobietą, która zamknęła wszelkie lęki i wątpliwości w tak rzadko spotykany spójny i świadomy projekt. Hipnotyzujący, oparty na motywie tykającego zegara wstęp w postaci piosenki „Who I Am” kończy się niespokojnie niezidentyfikowanym szumem, tylko po to, by wokalistka przyśpieszyła tempa, goniąc w nieznane w nieco stłumionym, ale jednocześnie porywającym do tańca „Overcome” z gościnnym udziałem Nile’a Rodgersa. Zresztą, cały materiał oparty jest na zasadzie szybko-wolno. I choć jest to rozwiązanie niezwykle trudne, Laura Mvula idealnie wyważyła proporcje pomiędzy przesadnie podniosłym tonem orkiestrowego popu a barwnie pulsującymi brzmieniami z pogranicza współczesnego funku, soulu czy nawet rocka.
The Dreaming Room jest niczym bajka z elementami magii dla dorosłych. Przez całą długość płyty przewijają się niezliczone elementy skomponowane jakby za pomocą czarodziejskiej różdżki. Nieco leniwe „Bread” urzeka słodkimi dzwoneczkami w tle, krzykliwe „Lucky Man” przywołuje na myśl filmy sensacyjne o Jamesie Bondzie, pozytywkowe „Kiss My Feet” pełne jest sprzeczności, „Show Me Love” wzrusza swoją naiwnością, pulsujące „Angel” wprowadza niepokój, a szorstkie i ciężkie „People” inspirowane jest brytyjskim grimem. W tym ostatnim także Mvula porusza temat społeczno-polityczny, odnosząc się do trwającej obecnie walki Afroamerykanów na tle rasistowskim. Tylko jeden z numerów jest dłuższy niż trzy i pół minuty, co sprawia, że płyty słucha się niezwykle gładko, a zmieniane co chwila motywy przenikają się niezauważenie, tworząc nierozerwalną całość. Warto zwrócić uwagę nie tylko na ten marzycielski klimat sprawiający, że ma się jakby do czynienia z płytą-kołysanką, ale także na minimalistyczny dobór słów Laury, która w warstwie tekstowej podporządkowała się filozofii: im mniej, tym lepiej. Opowieść o złamanym sercu i słabnącej samoocenie ma jednak swój happy end w postaci „Phenomenal Woman”, w którym Laura szaleje na potęgę. Okraszony punkową rytmiką i pazurem numer stanie się zapewne faworytem w końcoworocznych podsumowaniach najlepszych utworów na Wyspach.
Laura Mvula może śmiało zapomnieć o zjawisku kompleksu drugiej płyty. The Dreaming Room trwa niecałe 40 minut, choć momentami odnosi się wrażenie, że to album zawieszony w próżni, trwający w nieskończoność. To krążek senny, ale nie monotonny. Rozmarzony, ale nie pełen zadumy. Nagrany z wielką wyobraźnią, ale nie przegadany. I co najważniejsze — inspirowany wieloma fantastycznymi motywami, ale niedający się porównać do niczego i nikogo innego. Laura Mvula to Laura Mvula, koniec kropka.
Nowy teledysk: Jamie Cullum feat. Laura Mvula „Good Morning Heartache”

Jamie Cullum powrócił z nową płytą! Z tej okazji wypuścił studyjne wideo do „Good Morning Hearache”, gdzie towarzyszy mu zjawiskowa Laura Mvula. Interlude, czyli najnowszy projekt Culluma, który ukazał się szóstego października, to najbardziej jazzowy album w jego dorobku. Muzyk sięgnął tym razem do korzeni jazzu, nagrywając własne interpretacje utworów takich ikon jak Billie Holiday, Nina Simone czy John Coltrane. Wygląda na to, że najpopularniejszy brytyjski jazzman dojrzał i stara się zmienić wizerunek nieokrzesanego, troszeczkę zwariowanego artysty w ukształtowanego muzyka. Świetny materiał na leniwy środek tygodnia i mój osobisty faworyt, jeżeli chodzi o jesienne wieczory ;)
Odsłuch: Soundtrack do filmu “12 Years A Slave”

Dnia dzisiejszego w sieci pojawił się odsłuch ścieżki dźwiękowej do “12 Years A Slave” — zbierającej rewelacyjne recenzje ekranizacji powieści autobiograficznej Solomona Northupa. Szesnaście premierowych kompozycji pozwoli nam odpowiednio nastroić się na seans filmu, który niestety na polskie ekrany trafi dopiero w przyszłym roku, jakoś w okolicach rozdania Oscarów. Szanse na to, że obraz Steve’a McQueena zbirze kilka ważnych nagród od Akademii, są wielkie. Niewykluczone, ze docenione zostanie również jego O.S.T., w którego powstaniu wzięli udział John Legend, Alicia Keys, Gary Cralk Jr, Laura Mvula, Cody Chesnutt i wielu innych. Soundtrack soundtrackiem, ale również bardzo udana sama w sobie składanka utworów inspirowanych czasami niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych. Polecamy!
Recenzja: Laura Mvula Sing to the Moon

Laura Mvula
Sing to the Moon (2013)
RCA Victor
Nowa nadzieja brytyjskiej muzyki. Debiut roku. Głos 2013. Nieznośna tendencja do rozmuchiwania otoczki wokół pojawiania się nowych artystów trwa, a dziennikarze tym razem prześcigają się w nadawaniu tytułów Laurze Mvuli, młodej wokalistce z Birmingham. Pozwólmy więc mówić muzyce, bo ona daje najlepszą ocenę zaistniałej sytuacji. Czy Sing to the Moon jest jedną z płyt roku? Nie, to tylko udany debiut.
Brytyjka nie miała łatwego zadania. Mimo, że wytwórnia nie wywierała na nią żadnego nacisku i dała jej wolną rękę na polu artystycznym, to apetyt na sukces był duży. Laura, na przekór wszystkim, stworzyła płytę nieprzebojową, na którą większy wpływ miała jej klasyczna edukacja muzyczna niż trendy panujące na listach przebojów. Zebrany materiał to z jednej strony minimalistyczne kompozycje, a z drugiej podniosłe, orkiestrowe aranżacje, które łączy w całość głęboki głos Mvuli. To on tutaj gra pierwsze skrzypce. Aż trudno uwierzyć, że kiedyś Laura była nieświadoma swojego wokalu. Zapada on w pamięć, jest pełen emocji, ale w pewien sposób też tajemniczy i intrygujący. Nietuzinkowość to drugie imię wokalistki. Oryginalność Laury to jednak nie wynik usilnych udziwnień, tylko efekt niezwykle osobistych kompozycji, czego najlepszym przykładem jest uczuciowe „Is There Anybody Out There?”.
Tym bardziej trudno znaleźć przyczynę, gdzie ulatnia się magia albumu. Pomysłu Laurze nie brakuje, bo Sing to the Moon to zdecydowanie jej artystyczny sukces. W produkcjach po prostu zabrakło dynamizmu, dzięki któremu Mvula w pełni mogłaby ukazać drzemiący w niej potencjał. Niezwykły sukces i entuzjastyczne przyjęcie epki She najwidoczniej polegały na tym, że minialbum zawierał jedynie cztery utwory. Sing to the Moon posiada ich trzy razy więcej, a senny, marzycielski nastrój całego wydawnictwa urozmaicają tylko przebojowe „Green Garden” i rytmiczne „That’s Alright”. Bardzo spokojne, klimatyczne utwory doskonale sprawdzają się w pojedynkę, ale zebrane na jednym krążku już w połowie kolejnych odsłuchań zaczynają nużyć. Niekiedy chce się, żeby spontanicznośc wzięła górę nad perfekcyjnie ułożonymi melodiami, a może wtedy słuchacz byłby zachęcony do powrotu do całego krążka.
Natura nie znosi próżni. W Wielkiej Brytanii po śmierci Amy Winehouse i podczas urlopu macierzyńskiego Adele wydaje się, że wolne miejsce zajęła Laura Mvula. By zdobyć serca fanów w innych krajach, wokalistka musi się jeszcze trochę postarać. Sing to the Moon jest dobrym startem, ale na okrzyknięty debiut roku to zdecydowanie za mało.
Szczegóły dotyczące płyty Laury Mvuli


Laura Mvula to muzyczne objawienie na Wyspach Brytyjskich. Piękna i niezwykle utalentowana wokalistka otrzymała w tym roku nominację do BRIT Awards 2013 w kategorii Critics’ Choice Award. Radio BBC umieściło ją na #4 w swoim plebiscycie – BBC Sound of 2013 (artyści, w których pokładane są największe nadzieje). The Evening Standard ogłosił ją “Głosem 2013”, natomiast Magazyn Clash wróży jej wielką karierę – „Piękny głos i dusza, skieruj oczy ku niebu i obserwuj, jak ta dziewczyna zdobywa szczyty sławy.”
26-letnia Laura Mvula urodziła się w Birmingham. Tam ukończyła konserwatorium muzyczne. Jej muzyka to połączenie soulowych brzmień i pełnego emocji wokalu, odnaleźć tu można nawiązania do Niny Simone, George’a Gershwina czy Björk.
Zadebiutowała lirycznym singlem „She”, do którego teledysk nakręcono w Republice Południowej Afryki. Za jego produkcję odpowiedzialny jest Steve Brown (Rumer), a miksem zajął się współpracujący z Adele – Tom Elmhirst. Utwór został bardzo ciepło przyjęty i zjednał jej brytyjskich krytyków muzycznych.
Artystka zaprezentowała nowy singiel „Green Garden”, do którego nakręcono teledysk. Zapowiada on debiutancki album – Sing to the Moon. Polska premiera płyty już wiosną. Pojawi się w wersji podstawowej oraz deluxe.
Utwór „Green Garden” utrzymany jest w szybszym tempie. Charakterystyczne dźwięki bębnów wplecione zostały w urokliwą melodię. Całość dopełnia głęboki, soulowy wokal artystki. W efekcie otrzymujemy wyjątkowe brzmienie, które zachwyciło krytyków i sprawiło, że nazwisko Mvula pojawia się w tym roku na ustach wszystkich. Kulisy pracy nad teledyskiem do „Green Green” można obejrzeć tutaj.
Tracklista:
1. „Like The Morning Dew”
2. „Make Me Lovely”
3. „Green Garden”
4. „Can’t Live With The World”
5. „Is There Anybody Out There?”
6. „Father, Father”
7. „That’s Alright”
8. She”
9. „I Don’t Know What The Weather Will Be”
10. „Sing To The Moon”
11. „Flying Without You”
12. „Diamonds”
13. „Unbelievable Dream”
Już teraz można złożyć pre-order albumu , który jest dostępny w serwisie iTunes.
Nowy teledysk: Laura Mvula „Green Garden”

Zapisaliście sobie datę ukazania się Sing to the Moon w kalendarzach? Jeśli nie, przypominam – 4 marca. Powyżej widzicie okładkę albumu, bo chyba jej jeszcze na misce nie pokazywaliśmy. Do premiery zatem jeszcze chwila czasu, więc Laura Mvula prezentuje teledysk do drugiego singla „Green Garden”. Nigdy bym nie pomyślał, że do takiej piosenki można stworzyć mały układ choreograficzny. Wyszło ładnie, przekonajcie się sami.
Nowy utwór: Laura Mvula „Green Garden”

Właśnie poznaliśmy wynki BBC Sound of 2013, gdzie została wyróżniona Laura Mvula. Kiedy więc część osób dopiero gugluje imię Brytyjki i sprawdza o kogo tyle szumu, my prezentujemy Wam jej nowy utwór i szczegóły pierwszego albumu. Debiut Laury o tytule Sing To The Moon ukaże się 4 marca, a jednym z jego zwiastunów jest utrzymany w szybszym tempie „Green Garden”. Ciekawy głos Mvuli sprawia, że jej utwory mają w sobie coś niezwykłego i trudno je pomylić z jakimikolwiek innymi. To bardzo dobry znak.
AlunaGeorge, Angel Haze i Laura Mvula wyróżnieni w BBC Sound of 2013

Ze wszystkich corocznych podsumowań zestawiających najbardziej obiecujących debiutantów największym prestiżem cieszy się organizowane przez stację BBC Sound of. Prowadzona już od 10 lat wśród krytyki muzycznej ankieta wywróżyła sukces takim wykonawcom jak Adele, MGMT, Florence + the Machine, La Roux, a w zeszłym roku Azealii Banks, Frankowi Oceanowi i Michaelowi Kiwanuce. Tegoroczne głosowanie dobiegło końca i znamy już zwycięską piątkę. Zajmujący pierwsze miejsce dziewczęcy zespół Haim to raczej nie nasza bajka, 2 i 3 pozycje za to ucieszyły nas bardzo. Pierwsza z nich to rewelacyjny brytyjski duet AlunaGeorge, ceniony również przez miskę jak spojrzycie na nasze podsumowanie epek. Podium zamyka Angel Haze (na zdjęciu) – utalentowana nowojorska raperka z potencjałem, by zdjąć rozbestwioną Nicki Minaj z tronu królowej hip hopu. Następnee pozycje na liście to brytyjska wokalistka soulowa Laura Mvula oraz Chvrches – alternatywno-elektroniczny zespół prosto ze Szkocji. Warto zaznaczyć, że wśród tegorocznych nominowanych znalazł się dłubiący aktualnie przy swoim oficjalnym solo debiucie, wszystkim bardzo dobrze znany The Weeknd.