quantic
#FridayRoundup: Mark Ronson, Prince, Nia Andrews, Quantic i inni

To był długi weekend i chwilę dłużej zajęło nam wytropienie, zebranie i opisanie piątkowych wydawnictw. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zajrzeć na naszą plejlistę, poniżej krótki przewodnik po zeszłotygodniowych premierach — wśród nich Mark Ronson, Nia Andrews, Quantic, Gucci Mane, Kroki, Georgia Anne Muldrow w roli beatmakerki, a jako wisienka na torcie dotychczasowy Tidalowy exclusive z archiwów Purpurowego Księcia.
Late Night Feelings
Mark Ronson
Sony
Tym razem, jeden z czołowych producentów muzyki popularnej, na swoim piątym albumie postawił wyłącznie na żeńskie głosy i jak twierdzi, jest to do tej pory jego najlepsza płyta. Late Night Feelings to 13 tanecznych, a jednocześnie emocjonalnych i smutnych piosenek, na których udzielają się choćby Miley Cyrus, Camila Cabello, Alicia Keys, Lykke Li czy Yebba. Część kawałków na pewno w tym roku już słyszeliście! — Klementyna
Originals
Prince
NPG
Monetyzacja dorobku i muzyczny elitaryzm w dniu urodzin Prince’a rozkwitły w pełnej krasie. Niektórzy pewnie stwierdzą, że wydany ekskluzywnie na Tidalu Originals, czyli zbiór oryginalnych wersji utworów podarowanych przez Księcia innym artystom (między innymi Sheila E., Kenny Rogers czy Jill Jones), jest spodziewaną kontynuacją zeszłorocznego kameralnego zbioru dem Piano & A Microphone 1983. Z jeszcze większą pewnością można by stwierdzić, że piosenki wyselekcjonowane na potrzeby Originals przez Jaya-Z i Troya Cartera (ten drugi do niedawna związany ze Spotify) przywołano z powrotem do życia w celu wywarcia wrażenia. Doskonale wyważony zestaw zapiera dech w piersiach, prezentując Prince’a w równie doskonałej formie. Słuszne posunięcie czy nadmierna eksploatacja artefaktów z Paisley Park Vault? O trafności tego kroku niech każdy osądzi w zgodzie z własnym sumieniem. — Maja Danilenko
No Place Is Safe
Nia Andrews
World Galaxy/Alpha Pup
Jeżeli szukacie schronienia przy nienachalnej i przytulnej kameralistyce, No Place Is Safe pozwoli wam przycupnąć w swoim cieniu, z dala od nieprzychylnych warunków atmosferycznych. Na pełnoprawnym debiucie ghostwriterka i chórzystka głośnych nazwisk Nia Andrews serwuje mieszankę soulu i R&B w wersji sauté. Z premedytacją stroni tu nie tylko od nowocześnie brzmiącej produkcji, ale i od gitarowych partii muzyków sesyjnych, którzy pierwotnie byli zaproszeni do współudziału. Niedoskonałość gry Nii ma służyć pełniejszemu oddaniu wrażliwych tematów poruszanych na płycie. No Place Is Safe świata nie zawojuje, ale dla chcących rozpłynąć się w subtelności być może zostanie przebojem. — Maja Danilenko
Atlantic Oscillations
Quantic
Tru Thoughts
Choć Quantic nie daje o sobie zapomnieć, jego nowy album Atlantic Oscillations wraz z trzema promującymi go od marca singlami to pierwsza stricte solowa rzecz w jego dyskografii od krążka Magnetica z 2014 roku. Long time, no see! Mimo tego u Quantica zmieniło się stosunkowo niewiele — to nadal połączenie egzotycznego lounge’u i chilloutowej elektroniki, którą cechują upbeatowa rytmika i nastrój mimowolnej melancholii. Na krążku gościnnie usłyszymy Denitię, Sly5thAve i wcześniejsze współpracowniczki producenta — Alice Russell i Nidię Gongorę. — Kurtek
VWETO II
Georgia Anne Muldrow
Mello
Georgia Anne Muldrow nie próżnuje. Po głośnym zeszłorocznym powrocie pod skrzydłami Flying Lotusa na Overload piosenkarka właśnie wypuściła kolejny krążek! W piątek światło dzienne ujrzało VWETO II — kolekcja kosmicznych instrumentalnych tracków produkcji Muldrow — followup albumu z 2011 roku. Jeśli ciekawi was, jak obdarzona niepowtarzalnym wokalem piosenarka radzi sobie jako beatmakerka, oto nadarza się okazja, by na godzinę zanurzyć się w jej świat. — Kurtek
Love Will Find a Way
Philip Bailey
UMG
Po dwóch latach pracy nad nowym materiałem, Philip Bailey powrócił ze swoim 12 albumem. Znany obok Maurice’a White’a jako lider grupy Earth, Wind & Fire, w swojej solowej karierze stawia na poszerzanie własnych muzycznych horyzontów. Nie inaczej jest w przypadku jazzowego, aczkolwiek przepełnionego soulem Love Will Find a Way. Artysta łączy na nim jazzowe tradycje z nowoczesnymi rozwiązaniami, a przy albumie współpracował zarówno z legendami takimi jak Christian McBride, Chick Corea i Steve Gadd, jak i obecnie największymi nazwiskami współczesnej sceny jazzowej. Usłyszymy tu także reinterpretacje — świetnie wypada na przykład „Once in a Lifetime” Talking Heads w utworze o tym samym tytule. — Klementyna
Controlled Chaos
Kroki
Kayax
Debiutowali w 2016 roku epką Stairs. Teraz powracają z długogrającym albumem — Kroki wydali właśnie Controlled Chaos! Druga płyta zespołu to 12 utworów, w których dominuje indie rock. Słychać również echa inspiracji soulem, rapem czy szeroko pojętą muzyką alternatywną. Członkowie zespołu przyznają, że zależało im głównie na przekazaniu emocji — w tekstach znajdziemy ich osobiste doświadczenia i refleksje. Całość tworzy rodzaj pamiętnika, niedoskonałego muzycznie, ale są to zamierzone niedoskonałości, dzięki czemu Controlled Chaos jest luźne i intymne. — Polazofia
Delusions of Grandeur
Gucci Mane
Atlantic
Gucci Mane powrócił niedawno do świadomości polskich słuchaczy za sprawą głośnego hitu Deemza, w którym udzielający się gościnnie Bedoes jako swoiste życiowe motto wykrzykuje „Trap, trap aż po grób tak jak Gucci Mane”. I w tej deklaracji wieloletniej wierności współczesnemu rapowi wydaje się trwać również sam przywoływany, gdyż jeden z najważniejszych ojców współczesnego trapu powraca z nowym długogrającym albumem. Ostatnimi czasy poziom jakościowy wydawnictw rapera wydaje się odwrotnie proporcjonalny do ich długości i najlepiej wypadają krótkie strzały, nastawione na przebojowość i wyizolowaną, chłodną produkcje. Delusion of Gradneur ze swoim niemal godzinnym runtimem wpisuję się, niestety, w tę tendencję i tam, gdzie można by doszukiwać się minimalizmu i skromnych środków wyrazu, wieje zwyczajnie nudą. A szkoda, bo przyzwoitych strzałów jest conajmniej kilka, by wymienić chociażby zaskakująco przyjemny, letni klimat w „Love Thru the Computer” z Justinem Bieberem (prawie „Kiss me thru the phone”…) czy spokojne, ale maniakalne „Human Chandelier”. Czekamy chyba, mimo wszystko, na mniej materiału a więcej przemyślanych, trapowych bangerów.— Wojtek
Moon Mood
Tuzza Globale
Tuzza Globale
Zeszłoroczny debiutancki album Tuzzy Globale to nie tylko moje ulubione wydawnictwo zeszłego roku, ale też w moim personalnym rankingu ścisła topka najlepszych okołohiphopowych rzeczy ostatniej dekady. Martwiłem się zatem niemiłosiernie o poziom przyszłych wydawnictw duetu, jednak ten wychodzi obronną ręką. Po sukcesie longplaya podejmuje kroki z rozmachem i najnowsze Moon Mood EP w całości wyprodukowane jest przez 808Mafię (tak, tą) i rezygnuje z powolnej narracji i niemal sakralnego ducha na rzecz dynamicznych, przebojowych strzałów i narkotycznej ekstrawagancji. Na zwrotkach Benito bryluje z błyskotliwym poczuciem humoru i pełną pasji ekspresją, w trakcie gdy Ricci ściąga uwagę intymnymi, nieco egzaltowanymi wersami i rozmytymi, ale chwytliwymi refrenami. EPka, choć skromna, wyraźnie nakierowuje raperów w kierunku kariery na scenach bardziej europejskich niż tylko polskich. Tuzza jest już zatem Globale, oby zatem, zgodnie z zapowiedzią, ich kariera była immortale, immotale, immortale… — Wojtek
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Pełen napięcia singiel od Quantica

Quantic porzucił na chwilę „złe utwory disco”, zwiastujące jego najnowszy solowy materiał Atlantic Oscilations (po piosence tytułowej pojawił się jeszcze tropikalny „Motivic Retrograde”), na rzecz zgoła odmiennego nastroju. Trzeci, oszczędny singiel „You Used to Love Me” osnuwa wokół słuchacza aurę niepokoju, podsyconą dodatkowo przez kosmiczne arpeggia i pochmurny wokal Denitii, który brzmi tu tak, jakby został stworzony do wykonywania preludiów do złych wydarzeń.
Album Atlantic Oscilations będzie się skupiał głównie na syntezie żywego i elektronicznego instrumentarium. Na krążku mają się znaleźć zarówno elementy disco, jak kolumbijskie i wschodnioafrykańskie wpływy. Premiera albumu będzie miała miejsce 21 czerwca. Tymczasem koniecznie posłuchajcie najbardziej intrygującej pozycji z całego zestawu singli.
Quantic oscyluje wokół Atlantyku

Choć Quantic nie daje o sobie zapomnieć, jego nowy singiel „Atlantic Oscillations” to pierwsza stricte solowa rzecz w jego dyskografii od krążka
#FridayRoundUp: LeToya Luckett, B.o.B., Quantic & Nidia Góngora i inni

Od piątku do piątku — życie toczy się dalej. Do takiego wniosku można dojść także, rzucając okiem na dzisiejsze premiery płytowe. Wracają LeToya Luckett, B.o.B. i Quantic. Wydaje się, że dawno nic od nich nie słyszeliśmy, ale to i tak nic w porównaniu z Donem Bryantem, autorem przeboju „I Can’t Stand the Rain” z 1973 roku (samplowanego potem przez Missy Elliott). Dla równowagi kilka nowalijek — The Age of L.U.N.A., Yazz Ahmed i (hehe) Machine Gun Kelly. Wszystko to do odsłuchania poniżej.
Back 2 Life
LeToya Luckett
Entertainment One
Po odejściu z topowego girlsbandu Destiny’s Child, LeToya z powodzeniem rozwija solową karierę muzyczną, która została doceniona m.in. nagrodami Grammy. Po dużym sukcesie debiutanckiego krążka LeToya i mniej popularnego Lady Love, po ośmiu latach przerwy, artystka powraca z nowym albumem Back 2 Life. Czy można spodziewać się muzycznego odrodzenia? Na to bym nie liczył. Single promujące zwiastują kontynuację gatunku contemporary R&B, oczywiście o tematyce miłosnej. Otrzymamy więc przyjemną dla ucha, zmysłową dawkę czarnych brzmień, zapakowaną w czerwone eleganckie pudełko, ozdobione delikatnymi problemami sercowymi. — Forrel
Ether
B.o.B.
No Genre / EMPIRE
Jakoś ciężko mi traktować poważnie Bobby’ego Raya. Od czasu przyzwoitego, świadomego swej popowej powierzchowności debiutu byliśmy światkami regresji i tylko regresji. Na dodatek jeszcze te wypowiedzi na temat kształtu naszej planety będące zuchwałym zamachem na rozum i godność człowieka. Wychodzący dziś album o budzącym respekt wśród słuchaczy rapu tytule (Ether) promowany jest przez single uzbrojone w Ty Dolla $igna, T.I.’a i Young Thuga. Ten ostatni nawet wniósł trochę świeżości w muzykę kolegi z Atlanty. Tylko czy to wystarczy by B.o.B odzyskał nasze zaufanie. Dajcie znać jak przesłuchacie. — Chojny
Curao
Quantic & Nidia Góngora
Tru Thoughts
Quantic, który przed trzema laty zgubił się trochę w tropikalnym downtempo, a potem odnalazł w latynoskim easy listeningu, wraca do bardziej organicznego południowoamerykańskiego brzmienia. Wszystko za sprawą towarzyszącej mu wokalistce nazwiskiem Nidia Góngora. Z tą panią drogi Quantica zeszły się już wcześniej — w 2013 roku wydali wspólnie nakładem Tru Thoughts podwójny singiel „Muévelo Negro”/”Ñanguita”. Teraz pod skrzydłami tej samej oficyny para jednoczy siły na bardzo klasycznie i witalnie zapowiadającym się krążku Curao. — Kurtek
Bloom
Machine Gun Kelly
Bad Boy/Interscope Records
Trudno byłoby mi na ten moment wskazać bardziej obciachowego amerykańskiego rapera niż ten reprezentant Cleveland. Patrząc na silącą się na artyzm okładkę Bloom możemy otwarcie założyć, że nic się nie zmieni. Gorzej jak do tego sięgniemy po promujące album single, czyli „At My Best” i „Bad Things”. Dla widzów Eska TV — jak znalazł. Resztę najwyżej może zainteresować utwór z gościnnymi występami Quavo i Ty Dolla $igna na podładzie Sonny’ego Digitala. — Chojny
La Saboteuse
Yazz Ahmed
Naim Records
Urodzona w Bahraini, ale od dziewiątego roku życia wychowana w Londynie, znakomita jazzowa trębaczka, która równie często używa instrumentu zwanego flugelhorn, (czyli popularnej „skrzydłówki”) — Yazz Ahmed, na koncie ma współprace z takimi gigantami jak Radiohead czy Lee „Scratch” Perry, a obecnie stawiana jest w jednym rzędzie obok takich postaci jak Kamasi Washington, Yusseff Kamaal czy Songs of Kemet. Podobnie jak wymieniona trójka, pcha ona jazz w nieznane jeszcze terytoria, wywracając wszystko, co wiemy na jego temat do góry nogami. Na swoim najnowszym albumie, wydanym w postaci ukazujących się co jakiś czas, czterech rozdziałów, połączyć ma go z tradycyjną muzyką arabską, co jeszcze bardziej nadaje całości niesamowitego wręcz kolorytu. — efdote
Don’t Give Up On Love
Don Bryant
Fat Possum Records
Postać, jaką jest Don Bryant, kojarzyć możecie z wielkiego hitu z 1973 roku, jakim jest bez wątpienia nagranie „I Can’t Stand the Rain”. Ten nagrany przez Ann Peebles (która to krótko po tym, została żoną naszego bohatera) soulowy wymiatacz, napisany został przez Bryanta i na stałe wszedł do kanonu czarnej muzyki. 74-letni artysta powrócił właśnie z nowym krążkiem, na którym pokazuje również swój olbrzymi talent wokalny. Na albumie będącym w zamyśle hołdem złożonym swojej małżonce (którą nadal jest Ann), na stówę znajdziemy pełno slow jamów, które mogą przydać się na niejeden wieczór spędzony z drugą połówką. — efdote
Coco EP
The Age Of L.U.N.A.
Believe Recordings
Kolektyw The Age of L.U.N.A. (tłum. Live Under No Authority) jeszcze sporo namiesza na scenie! Coco to ich pierwsza EP-ka, za sobą mają już mixtape, trzymam kciuki za rychły longplay. Czwórka londyńczyków prezentuje nam mieszankę rapu, r’n’b oraz soul’u bardzo mocno inspirowaną latami 90. Jeżeli kochacie takie klasyki jak Reasonable Doubt Jay’a czy Miseducation of Lauryn Hill to koniecznie musicie zapoznać się z twórczością tego bandu. — Pat
Quantic w organicznej odsłonie na wspólnej płycie z Nidią Góngorą

Quantic, który przed trzema laty zgubił się trochę w tropikalnym downtempo, a potem odnalazł w latynoskim easy listeningu, wraca do bardziej organicznego południowoamerykańskiego brzmienia. Wszystko za sprawą towarzyszącej mu wokalistce nazwiskiem Nidia Góngora. Z tą panią drogi Quantica zeszły się już wcześniej — w 2013 roku wydali wspólnie nakładem Tru Thoughts podwójny singiel „Muévelo Negro”/”Ñanguita”. Teraz pod skrzydłami tej samej oficyny para jednoczy siły na bardzo klasycznie i witalnie zapowiadającym się krążku Curao, który w całości będziemy mogli usłyszeć i nabyć już jutro.
Jak dotąd muzycy udostępnili do odsłuchu trzy single promocyjne — „E ye ye”, „María no me llevo” oraz „Que me duele?”, który został zilustrowany adekwatnym teledyskim. Wszystko, co powinniście wiedzieć o płycie, znajdziecie na oficjalnej stronie projektu.
Recenzja: Quantic presents The Western Transient A New Constellation

Quantic presents
The Western Transient
A New Constellation (2015)
Tru Thoughts
Po zeszłorocznej rozczarowującej Magnetice Quantic wrócił z płytą, która w idealnych proporcjach łączy lekkie tropikalne brzmienie z charakterystycznymi dla jego wcześniejszej twórczości elementami afro-kubańskiego jazzu. A New Constellation to nie tylko powrót muzyka do nagrywania utworów stricte instrumentalnych, ale także swoisty hołd dla zapomnianego nieco obecnie orkiestrowego easy listeningu. Nie jest to jednak płyta nijaka ani jednoznacznie łatwa w odbiorze. Choć każda z dziesięciu kompozycji zanurzona została głęboko czy to w funkowej lub brazylijskiej rytmice, czy w aranżacyjnych harmoniach w stylu amerykańskiego jazzu lat 60., Quantic i jego sześcioosobowa grupa The Western Transient, wtrącając w bieg płyty rozliczne improwizowane solówki, nadają każdemu z utworów silnie jazzowy wymiar. Tym razem Quanticowi udało się bez trudu znaleźć przysłowiowy złoty środek — efektem jest album idealny na pożegnanie z latem i przywitanie jesieni — o melancholijnym brzmieniu i chilloutowej rytmice.
Quantic zapowiada nowy album

I prezentuje nową odsłonę swojej scenicznej persony. Krążek A New Constellation sygnowany jest przez Quantic presents The Western Transient. Album zawierał będzie 10 numerów i ukaże się pod koniec lipca (31 — dokładnie rzecz ujmując) podobnie jak poprzedni nakładem Tru Thoughts. Rzecz promuje dość zachowawczy aranżacyjnie, ale całkiem nieźle bujający instrumentalny funkowy singiel „Creation (East L.A.)”, którego posłuchać można na Bandcampie muzyka. Tam też znajdziemy promocyjny klip, tracklistę i opcje preorderu krążka cyfrowo, na CD i płycie winylowej. Jaki będzie nowy album Quantica? Oby lepszy niż poprzedni!
Recenzja: Quantic Magnetica

Quantic
Magnetica (2014)
Tru Thoughts
Quantic próbuje złapać zbyt wiele srok za ogon. Nie żegna się ani z Alice Russell, ani z żadną ze swoich sygnaturowych orkiestr, ale zabiera ich wszystkich na całonocną wyprawę po zakamarkach mieniącej się dziesiątkami barw futurystycznej Hawanie. A przynajmniej tak właśnie wydaje się na samym początku podróży, zanim uszom (a tych, którzy dysponują pewną wyobraźnią — także i oczom) nie zaczynają w kolejnych utworach ukazywać się dźwięki globalnej wioski. Nie ma niczego złego w błądzeniu w przeszłości, w marzeniach o przyszłości, ani nawet w fantasmagorycznym pojmowaniu teraźniejszości, ale już łączenie którychkolwiek z nich w konkretną artystyczną wizję wymaga pewnego wyczucia.
Dotychczasowe projekty Quantica, choć niezaprzeczalnie prezentowały pewną wartość, były raczej prostym przeniesieniem konkretnych pomysłów na ściśle zakontraktowaną muzyczną stylistykę. Niczego im nie ujmując, nie była to muzyka zdolna swoim potencjałem artystycznym, samą wyrazistością przekazu, przenosić gór i podbijać lądów. Ale charakteryzowała ją pewna zasadnicza, a jakże cenna wartość, była jakaś i w swojej jakości wydawała się absolutnie autentyczna. Tymczasem na Magnetice Quantic jakby uporczywie próbował podsumować wszystkie swoje dotychczasowe muzyczne wizje i dołożyć do tego coś jeszcze. Tym samym robi raczej swoisty przegląd swojej kariery, który paradoksalnie nie jest ani składanką przebojów, ani najlepszych momentów, ale zupełnie premierowym materiałem. Są momenty, gdy nie można oprzeć się wrażeniu, że Quanticowi marzy się zostanie latynoskim Toro y Moi, ale nie ma w tym ani odrobiny konsekwencji — Magnetikę charakteryzuje nawet nie chaos, który mógłby być pewną wartością, a zwykła losowość. Kolejne utwory determinowane są raczej przez zaproszonych przez Quantica bardzo licznych gości, aniżeli przez niego samego. Spośród nich, pozytywnie wyróżnia się zwłaszcza, jeśli nie jedynie, wspomniana Alice Russell w odrobinę aviciiowskim, ale znacznie bardziej subtelnym, „You Will Return”.
Nowy album Quantica w maju

Quantic, znany m.in. ze współpracy z Alice Russell, funkowego projektu Quantic Soul Orchestra czy afro-kubańskiego Combo Bárbaro, zapowiada nowy album. Krążek zatytułowany Magnetica ujrzy światło dzienne 5 maja nakładem Tru Thoughts. Na płycie muzyk ma wrócić do swoich elektronicznych korzeni, wpisując w nie takie brzmienia jak folk, reggae, soul, highlife czy cumbia. To pierwszy solowy album Quantica od 2006 roku, ale na złożonym z 13 numerów krążku z pewnością nie będzie czuł się samotny (tracklista poniżej). Pierwszy singiel „Duvidó”, z gościnnym udziałem Pongo Love, trafi do sprzedaży dopiero w połowie marca, ale już od dwóch dni, można posłuchać go i obejrzeć klimatyczny teledysk.
Tracklista:
1. „Magnetica
2. „You Will Return” (Featuring Alice Russell)
3. „Descarga Cúantica” (Featuring Fruko & Michi Sarmiento)
4. „Duvidó” (Featuring Pongo Love)
5. „Arada” (Featuring Dereb The Ambassador)
6. „La Plata” (Featuring Nidia Góngora)
7. „Sol Clap”
8. „Spark It” (Featuring Shinehead)
9. „Caruru”
10. „La Callejera” (Featuring Anibal Velásquez)
11. „Muévelo Negro” (Featuring Nidia Góngora)
12. „Águas De Sorongo” (Featuring Thalma De Freitas)
13. „Painting Silhouettes”
Quantic coveruje „Doo Wop (That Thing)” Lauryn Hill

„Warto łączyć ze sobą style muzyczne Ameryki Północnej i Ameryki Łacińskiej. Te światy łączy o wiele więcej niż nam się wydaje” – tak powstanie tego coveru opisuje sam Quantic. W kolaboracji z pochodzącą z Chile wokalistką Anitą Tijoux stworzył mocno egzotyczną wersję chyba największego solowego przeboju Lauryn Hill. Tekst „Doo Wop (That Thing)” został na potrzeby utworu w pełni przetłumaczony przez wokalistkę na język hiszpański (czy słowo w słowo to Wam nie powiem, ten język obcy jest mi bardzo obcy), co uczyniło ten cover jeszcze bardziej perfekcyjnym.