selekcja
Podsumowanie 2013: Selekcja gości


Pięć utworów Michaela Jacksona na Halloween

Jeśli gdy słyszycie – Halloween, myślicie – „Thriller” Michaela Jacksona, to prawdopodobnie chętnie spędzicie dzisiaj z Królem Popu kilka chwil. Michael bowiem nagrał całkiem sporo piosenek wpisujących się w klimat amerykańskiego święta duchów, nawet mimo tego, że legendarny już teledysk do „Thrillera”, zawierał słowne wyjaśnienie, że ideą Jacksona nie jest szerzenie okultyzmu. My też nie zamierzamy szerzyć okultyzmu, ale na tę okoliczność przygotowaliśmy pięć klimatycznych utworów Króla do słuchania po zachodzie słońca.
1. „Thriller” (1982)
Jeden z najsłynniejszych i prawdopodobnie najlepszych teledysków wszech czasów, a w zasadzie krótki film, z fabułą, akcją, efektami specjalnymi i intrygującym zakończeniem. Jest widowiskowo, trochę kiczowato, ale bardzo klimatycznie. Ale czemu się tu dziwić skoro kawałek zrobili Rod Temperton i Quincy Jones, a głosu w finałowych taktach piosenki udzielił sam mistrz kina grozy – Vincent Price.
2. „Ghosts” (1997)
Krążek z remiksami Blood on the Dance Floor: History in the Mix z 1997 roku zawierał też pięć rewelacyjnych, oryginalnych utworów, utrzymanych głównie w klimacie „Thrillera” i przenoszących elementy kina grozy do rasowego popu. „Ghosts” doczekało się nawet (prawie czterdziesto-minutowego!) teledysku, który przez wiele lat dzierżył miano najdłuższego klipu muzycznego w historii.
3. „Somebody’s Watching Me” (Rockwell feat. Michael Jackson) (1984)
Tym razem to nie duchy czy zombie, ale paranoja głównego bohatera tworzy klimat grozy. Utwór często utożsamiany z Jacksonem, faktycznie zawiera go tylko w chórkach refrenu. Wykonawcą całości jest natomiast debiutant-one hit wonder Rockwell, wyglądający trochę jak młodszy bliźniak Króla Popu. A wszystko to utrzymane w klimacie „Thrillera”.
4. „Blood on the Dance Floor” (1997)
Teledysk do „Blood on the Dance Floor” niekoniecznie oddaje mroczny, tajemniczy charakter utworu, ale uwierzcie, że idąc ciemną ulicą z tym utworem w słuchawkach, poczujecie się jak w dobrym filmie grozy. Agresywny wokal, new jack swingowy beat i zakrwawiony nóż na parkiecie. Kto zabił?
5. „Ben” (1972)
Pozornie niewinna piosenka o przyjaźni śpiewana przez 13-letniego chłopca, zamienia się w ponury żart, gdy dowiadujemy się, że tytułowy Ben (bohater filmu o tym samym tytule), którego Michael opisuje z taką czułością jest monstrualnym szczurem-mordercą. Miłej nocy!
A jaki jest Twój ulubiony utwór Milesa Bonny’ego?

Zaledwie trzy dni dzielą nas od piątkowego koncertu Milesa Bonny’ego, Brenka Sinatry, Raashana Ahmada oraz polskiej grupy Hau_Mikael. Z opublikowanego ostatnio wywiadu mogliście się przekonać, że główny bohater wydarzenia to dość nietuzinkowy gość, który żyje muzyką na kilkunastu frontach oraz ma jeszcze sporo do zaprezentowania. Niech nie wydaje się Wam jednak, że nie jest doświadczonym graczem. Szereg solowych albumów, kilka płyt w duetach, setki luźnych produkcji oraz gościnne udziały w kilkudziesięciu projektach przełożyły się na dość obszerny zbiór. Z myślą o tych, którzy nie potrafią stworzyć własnej playlisty pt. Best of Miles Bonny, mamy prezent w postaci rankingu ulubionych utworów Milesa wyselekcjonowanych przez poszczególnych artystów/aktywistów muzycznych z Polski. Dopełnieniem zestawienia niech będzie wybór gościa specjalnego – Brenka Sinatry, z którym Miles tworzy kolektyw Supa Soul Shit.
Pomimo, iż poniższa lista jest konkretna, wydaje się być jednak niepełna. Wraz z organizatorami piątkowego wydarzenia (Junoumi Crew) przygotowaliśmy konkurs, w którym możecie zgarnąć dwie pojedyncze wejściówki na piątkowy koncert. Jak już wspominałem, Miles zbudował przez lata dość potężną dyskografie, z częscią której nie raz mogliście mieć styczność na łamach Miski. Wasze zadanie będzie zatem identyczne jak w przypadku naszych gości biorących udział w rankingu. Wystarczy, jeśli napiszecie w komentarz, a w nim, 2-3 zdania o Waszym faworycie spośród szerokiego repertuaru Milesa. Kończymy w czwartkowy wieczór, do dzieła!
Andrzej Cała, Daniel Drumz
Andrzej Cała: Miles Bonny „Yes I Do” – no co ja mam tu dużo pisać? Że jest to piękne? Jest. Że cudownie wlewa się do głowy i rusza serduchem? Tak, tak właśnie jest. Że nawet w najbrzydszy, smutny jesienny dzień podnosi na duchu? Owszem, podnosi. Że wszystko tutaj perfekcyjnie się uzupełnia? Ano, uzupełnia. Uwielbiam. Jazz, soul, hip-hop, miłość, wszystko, co najlepsze.
Daniel Drumz: Chyba pierwszy numer Milesa jaki usłyszałem. Spodobał mi się jego wokal, który idealnie siedział na bicie. Od razu kupiłem całą EP Closer Love i wiedziałem, że jeden z numerów z tej płyty musi trafić na Electric Relaxation vol. 2.
Mikael (Hau_Mikael)
Nie potrafię wskazać mojego ulubionego numeru Milesa! Ma ich przecież setki. Aczkolwiek jest jeden, który nie może mnie opuścić. Jest to jeden z tych utworów, które sam chciałbym mieć i móc zaśpiewać do niego – „First ride” produkcji B.Lewisa z Egg Black Ep. Vibe tego numeru zaczarował mnie całkowicie!
Hau (Hau_Mikael)
Nie będę ściemniał, że muzyczną drogę Milesa śledzę od pierwszych dźwięków. Swego czasu trafiłem na jego album Lumberjack Soul, jednak najbardziej powaliła mnie fantastyczna pościelówa „Together Forever” z epki z B.Lewisem. Świetny klasyczny bit i mruczany, przeciepły wokal. Po prostu piękne.
Groh (U Know Me Records)
Mój ulubiony track Milesa to zdecydowanie „5 O´Clock Suff„. Pierwszy raz usłyszałem go na albumie producenckim Suff Daddy’ego. Mimo, że minęły ponad 2 lata od jego wydania wciąż lubię do niego wracać.
Buszkers (U Know Me Records)
Pierwszy utwór Milesa jaki usłyszałem… i do końca życia zapamiętam. Świetny sampel, pełen relaksu klimat, no i ten las… jak u mnie na Zazamczu.
Dvorak(Warsoul)
Wybieram „Beautifool Day” kolektywu Soundsgood (Miles Bonny & Joe Good) z 2002 roku. To dzięki temu numerowi dowiedziałem się o Milesie i jego produkcjach.
Brenk Sinatra (S3)
Mój ulubiony utwór Milesa… Jest nim „Learning to Fly„. Dj Day odwalił kawał dobrej roboty. Miles dosłownie unosi się nad tym beatem. It’s crazy dope! Uwielbiam syntezatorewe partie mooga. Powodują, że odlatuję daleko. Ogólny odbiór numeru jest na 10!
Soul nad Wisłą

11 listopada to ważna data dla nas, Polaków. W ramach małego, miskowego kultu tego dnia, bez spiny i po głębokich przemyśleniach, przedstawiamy Wam osobistą selekcję TYLKO polskich numerów. Każdy z redaktorów wybrał jeden kawałek i dopasował go do ustalonych wcześniej kategorii: tekst, podkład, wokal. Jak się okazuje było z czego wybierać. Myślę, że nie tylko ja miałam zagwozdkę i przynajmniej kilka kandydatów w postaci piosenek do każdego z pudełek. Rozbieżność naszych wyborów pokazuje jak bardzo jestesmy zróżnicowani muzycznie, co mnie bardzo cieszy. Koniec monologu. Jeśli chce się Wam pogłówkować, zapodajcie w komentarzach swoje typy.
Najlepsze numery lata (część 2): Selekcja redaktorów

Dokładnie miesiąc temu dowiedzieliśmy się jak brzmiały wakacje naszych ulubieńców, dziś macie okazje podpatrzeć przy jakich dźwiękach nam mijały te letnie, beztroskie miesiące . Takie małe (miesięczne?) opóźnienie, ale przecież wrzesień, też jest miesiącem wakacyjnym, jeśli wiecie o czym mówię. Tak o studentach mówię! Zapraszamy!
Najlepsze numery lata (część 1): Selekcja gości

Lato jeszcze trwa, ale wakacje dla niektórych już nie. Stąd też mała niespodzianka od Miski dla Was. Mieliście jakieś osobiste wakacyjne hiciory? ONI tak. Oni czyli – reprezentanci ulubionych miskowych składów i dziennikarze muzyczni. Po skoku zobaczycie co zapamiętają z lata 2011. Jest czym się jarać. Część druga letnich przebojów (w przyszłym tygodniu) będzie kolejnym zaskoczeniem.