Wydarzenia

toro y moi

Nowy utwór: Toro y Moi x Dam-Funk “Say That” Remix

Kalifornijski ambasador funku podrasował kolejny utwór. Tym razem to „Say That„, którego autorem jest Toro Y Moi. Styczniowy album Chazwicka wciąż budzi niemałe emocje. Nic dziwnego zatem, że Toro zabiega o tego typu promocję. Może się zdawać, że produkcje Dam Funka są ostatnimi czasy do bólu przewidywalne. Mimo tego, warto raz na jakiś czas móc obcować z jego kosmicznym kompozycjami. Oceńcie sami.

Recenzja: Toro y Moi Anything in Return

Toro y Moi

Anything in Return (2013)

Carpark Records


 

Toro is not chillwave – tak o samym zainteresowanym mówi jego znajomy Tyler, the Creator. Łatkę, którą przypięto Bundickowi jeszcze zanim wydał swój debiut – Causers of This – można i trzeba wyrzucić do kosza. Im szybciej tym lepiej. Od 2010 roku minęło sporo czasu, a sam nurt chillwave’owy przygasł tak szybko jak się pojawił. Poza tym, na drodze do swojego trzeciego albumu, Toro popełnił jeszcze Underneath the Pine czy epkę Freaking Out, które ukazały skalę umiejętności oraz rozwoju Chaza.

Brzmienie Anything In Return, jest kontynuacją tego, co słyszeliśmy na wcześniejszych wydawnictwach i jest kolejnym naturalnym krokiem muzycznej ewolucji autora. Jedyną różnicą są bardziej wyraziste, głębokie melodie. Z pewnością Bundick dał popis swoich technicznych, producenckich umiejętności i upust swoim transgatunkowym fascynacjom. Tytułem jednego z singli – „So Many Details” – można opatrzyć co najmniej kilka utworów z tej płyty. Wielka szkoda, że na albumie zabrakło eksperymentalnego „Lyin’ (Parts 1-4)”.

Zaczyna się bardzo klimatycznie, kawałkiem „Harm in Change” z czystym pianinem i zniekształconymi keyboardami. Dalej mamy dwa single: „Say That” z hipnotyczną linią melodyczną i dopełniającymi je syntezatorami oraz wspomniany „So Many Details”, gdzie usłyszeć można bogactwo detali, jakimi Chaz ozdabia swoje nagrania. Niestety od czwartego do dziewiątego numeru, atmosfera jakby siada. Rozpatrując każdy utwór z osobna, ocena byłaby pozytywna, jednak słuchając ich po kolei, trzeba uważnie śledzić playlistę by trafnie je od siebie odróżnić. Na szczęście wraz z najbardziej popowym numerem na płycie – „Cake” – rodem z italo disco, następuje przełamanie tej tendencji i już do końca płyty możemy w pełni czerpać przyjemność z brzmienia Toro y Moi. Pomaga w tym z pewnością najbardziej energetyczny kawałek na płycie, „Never Matter”.

Ciężko wtłoczyć Toro do jakiejkolwiek szufladki z nazwą konkretnego gatunku muzycznego. Anything in Return jest jego najbardziej spójnym i konsekwentnym albumem. Delikatny wokal okrasza rozbudowane melodie, które przyjmują formę elektronicznej synth popowej mozaiki. Chaz zdaje się mówić tym albumem: Dopiero wchodzę w dorosłość. Mam przed sobą mnogość wyborów, zamierzam próbować i nie podejmować pochopnych decyzji. Świadome podejście.

Nosaj Thing i Toro Y Moi w ambientowym klimacie

Obaj producenci wydają niedługo swe kolejne LP. Tak się składa, że krążki Home i Anything In Return ukażą się 22 stycznia. Trudno powiedzieć, czy to przypadkowa zbieżność czy celowy zabieg promocyjny, natomiast jedno wiemy na pewno: na nowym albumie Nosaja jest utwór z gościnnym udziałem Toro Y Moi. Kawałek „Try” jest idealną, chillwaveową  nutą na końcówkę tygodnia. Zmęczeni po weekendowych wojażach, a także Ci lubiący muzykę, która jest tłem dla ich wewnętrznych stanów uniesienia, polubią ten utwór. Przyzwoita forma współpracy dwóch współczesnych producentów.

Toro Y Moi zmienia style jak rękawiczki w utworze „Lyin’ (Parts 1-4)”

Toro Y Moi debiutuje w sieci z nowym, czteroczęściowym singlem „Lyin’ (Part 1-4)”. Utwór świetnie ukazuje wszechstronność producenta, a także to, z jaką lubością przeskakuje ze stylu w styl, dostarczając nam przy tym mnóstwo pozytywnych wrażeń. Rzecz warta wyjątkowej uwagi, znajdzie się oczywiście na nadchodzącym albumie Chaza Anything in Return. Premiera już blisko, bo 22 stycznia. Posłuchajcie tego niezwykle utalentowanego młodego człowieka.

Nowy teledysk: Toro Y Moi „So Many Details”

Schyłek lata tak można by zdefiniować muzykę od Toro Y Moi pełną leniwych funkujących, elektronicznych dźwięków. Muzykę do której mam słabości już od kilku lat. W soulowej misce jakiś czas temu informowaliśmy o zbliżającej się premierze już trzeciego wydawnictwa od Toro, która zaplanowana jest na 22. stycznia. Do promującego płytę Anything in Return singla „So Many Details” dostaliśmy właśnie równie urzekający co muzyka obrazek. Klip bardzo skromny, w którym beztroskie marzenia płyną po niebie razem z zachodzącym słońcem, a do tego wszystkiego u boku mamy zniewalającą dziewczyne. Kolejna muzyczna podróż Toro jak najbardziej udana. Piękne!

Nowy album: Toro Y Moi Anything in Return

Chazwick Bundick twórca projektu Toro Y Moi, jeden z najbardziej kreatywnych muzyków ostatnich lat, prekursor gatunku chillwave zapowiada trzeci studyjny album. Krążek zatytułowany Anything in Return ukaże się 22 stycznia, zaś pierwszym singlem promującym wydawnictwo jest kawałek „So Many Details”. Toro Y Moi świetnie łączy elektroniczne brzmienia z gatunkami takimi jak chociażby funk, synthpop czy soul, stając się tym samym jednym z najciekawszych kreatorów muzyki rozrywkowej. Poniżej tracklista do sprawdzenia.

1. “Harm In Change”
2. “Say That”
3. “So Many Details”
4. “Rose Quartz”
5. “Touch”
6. “Cola”
7. “Studies”
8. “High Living”
9. “Grown Up Calls”
10. “Cake”
11. ”Day One”
12. “Never Matter”
13. “How’s It Wrong”

Nowy utwór: Tyler, The Creator feat. Toro Y Moi „Hey You”

Twitter Tylera mówi wyraźnie: członek Odd Future kocha Toro Y Moi. Kolaboracja tych panów MUSIAŁA więc w końcu dojść do skutku. Co prawda, utwór, który macie do odsłuchu poniżej, nie jest jeszcze w swojej wersji ostatecznej. Jednak to też jest tylko kwestia czasu. Nikt nie wie jednak, jak doszło do tego, że utwór nosi tytuł „Hey You”… Tak więc, Panie i Panowie, sprawdźmy tę wzajemną atrakcje – słuchamy i czekamy na wersję finalną.

Relacja z soulbowlowej części Open’era 2012

zdjęcie: opener.pl

Open’er z roku na rok zdaje się mieć do zaoferowania coraz mniej fanom czarnej muzyki, ale po raz kolejny skutecznie przyciąga ich do Gdyni dzięki takim markom jak Janelle Monáe czy Public Enemy. Mamy nadzieję, że wybaczycie nam kilkudniowy poślizg w publikacji i rzucicie okiem na nasze wrażenia z „soulbowlowej” (powiedzmy) części festiwalu. Oczywiście niesamowitych koncertów było co nie miara – począwszy od skrajnie energetycznego Franza Ferdinanda, przez eksperymenty z modernistyczną muzyką klasyczną (Penderecki // Greenwood) aż po dyskotekowe szaleństwo na Justice. Pozwólcie jednak, że przedstawimy tylko tych wykonawców, o których w normalnych okolicznościach przyrody piszemy na stronie.

(więcej…)

Nowy utwór: Toro y Moi „Dead Pontoon”

Wybaczcie dwudniowe spóźnienie, ale ogrom i szybkość dezaktualizowania się informacji, zwłaszcza w Internecie potrafi nieźle przytłoczyć, a postanowiłem z premedytacją wykorzystać fakt, że Chaz wypuścił do sieci niewydany oficjalnie utwór, żeby napisać o nim nie z okazji podsumowania roku, jak to się działo do tej pory.

No więc nasz nadworny chillwave’owiec (chillwaver?) 24 kwietnia wydaje specjalny box June 2009, na który złoży się pięć dwustronnych siedmiocalowych singli z kawałkami pochodzącymi sprzed premiery jego wielkoformatowego debiutu Causers of This z 2010 roku. Całość zapowiada właśnie „Dead Pontoon”, gitarowy, niemal indie rockowy, ale nadal lekkostrawny numer, który można poniżej pobrać za darmo w zamian za swój adres email.