Wydarzenia

travis scott

Nowy teledysk: Wiz Khalifa feat. Travis Scott „Bake Sale”

bake-sale

„Bake Sale” z ostatniego albumu Khalify doczekało się obrazka. W teledysku można zobaczyć pełną kolorów kuchnię i wyroby cukiernicze spod szyldu Wiza (Khalifa Kush), piękne kobiety przyrządzające słodkości a także tańczącego Travisa Scotta, który w tym numerze śpiewa refren. Chłopaki palą trawę pod ultrafioletowymi lampami, ich białe koszulki się świecą, a Wiz pojawia się w swoich klasycznych już okularach. Wszystko ładnie gra. Przypominam, że gospodarz utworu w tym roku zagra w Gdyni na Open’erze!

Nowy utwór: French Montana feat. Big Sean & Travis Scott „Man of My City”

french-montana-big-sean-travis-scott

French Montana w ubiegły piątek wypuścił do sieci swój najnowszy mixtape, Wave Gods. Na trackliście znalazło się parę utworów, w których gościnnie udzieliły się słynne nazwiska. Warto zwrócić uwagę na „Man of My City”, numer z Big Seanem i Travi$em. Na produkcji Metro Boomin, Montana i Sean wspominają o swoich byłych i bogactwie, a wszystko to łączy Scott śpiewając refren.

Nowy teledysk: Belly feat. The Weeknd „Might Not”

Bez tytułu

Pamiętacie jak pisaliśmy o współpracy tych dwóch Kanadyjczyków? BellyThe Weeknd chcieli przypomnieć o swoim wspólnym numerze i nagrali do niego teledysk. Klip do „Might Not” przedstawia rapera w stanie upojenia, który będąc opleciony wianuszkiem półnagich modelek próbuje poradzić sobie na imprezie , a Weeknd – obserwator wygląda jakby średnio ogarniał co się dzieje. W ramach przypomnienia kawałek pochodzi z wydanego w maju mixtape’u Up For Days, na którym oprócz Abela, usłyszymy m.in. Frencha Montanę czy Travi$a Scotta.

13 x Purpose

mark2

Wizualne albumy i szczere wyznania w emocjonalnych montażach słowno-muzycznych to chwyty marketingowe stosowane nie tylko przez Beyoncé. Kolejni wykonawcy uczą się od Królowej i wzruszająco promują swoje płyty z lepszym lub gorszym skutkiem. Dlaczego więc Justin Bieber miałby sobie odmówić jeszcze bardziej rozdmuchanej reklamy, skoro i tak od jakichś dwóch tygodni wyskakuje bez zapowiedzi z każdej lodówki i pralki na całym świecie? Ledwo ukazał się jego nowy krążek Purpose, a w sieci już pojawiło się kilkanaście teledysków na jego poparcie. W tym momencie mogłabym powiedzieć „Niedziela z Bieberem? Nie, dziękuję!”, ale drogi Czytelniku… jestem słaba, poddałam się, odpaliłam kompilację szumnie zatytułowaną Purpose: The Movement. Z jakim skutkiem? No cóż, nie zaapeluję o wyłączenie komputerów, porzucenie telefonów i ucieczkę z domu.

Po nieco patetycznym wstępie o nabieraniu dystansu do siebie, odnajdywaniu na nowo celu w życiu i uświadamianiu sobie, że nie trzeba być ideałem, monitor rozjaśnia błękit nieba, pustynna sceneria i romantyczny Biebz miotający się po fortepianie do otwierającego krążek „Mark My Words”. Ale ale! Już po chwili JB ustępuje miejsca niesamowitym tancerzom, m.in. cudownym paniom, które swoje umiejętności pokazały w klipie do „Sorry”. Kolejne choreografie opowiadają historie miłości, złamanych serc, imprez do rana, ale też… walki o lepsze jutro. Zacni goście nie odważyli się odmówić udziału w tym wypełnionym talentami projekcie — w następujących po sobie obrazkach przewijają się Big Sean, Travi$ Scott, Halsey, Skrillex oraz Diplo. Pełną playlistę znajdziecie tutaj, a poniżej kilka fragmentów, które nie powinny zmarnować tego jakże pięknego, szarego dnia.

Recenzja: Travis Scott Rodeo

Rodeoalbum

Travis Scott

Rodeo (2015)

Epic / Grand Hustle

Gdy około dekadę temu mixtape hip-hopowy swoją zaraźliwą popularnością zaczął wpływać na formułę albumu, trudno było oprzeć się wrażeniu, że jest to logiczny początek digitalizacji muzyki. W erze niedbałego odtwarzania i wykorzystywania starego, możliwości nabywania dowolnych pojedynczych utworów (nie tylko singli), zacierania granic pomiędzy darmowymi materiałami a pełnoprawnymi wydawnictwami, nieustannie rozwijającego się piractwa internetowego i glorii DJ-ingu, którego celem jest raczej eksponowanie potencjalnych hitów, aniżeli odnoszenie się do całokształtu projektów, z których pochodzą, wydawałoby się, że instytucja albumu, szczególnie w przypadku muzyki elektronicznej czy hip-hopu, odchodzi do lamusa.

Całe szczęście, jak w przypadku większości tendencji w sztuce nowoczesnej, dość szybko doszło do załamania trendu i wraz z początkiem drugiej dekady XXI wieku mainstreamowy hip-hop, znudzony wtórnością i nijakością mixtape’owego szaleństwa, pracowicie odbudowuje potęgę longplaya. Ostatnim bastionem, który zdaje się żyć w nieświadomości, jest młode pokolenie raperów z południa Stanów Zjednoczonych i Chicago, wychowane na Flockaveli Waka Flocka Flame’a czy Finally Rich Chief Keefa. Debiutancki krążek Travisa Scotta jest jednym z pierwszych dużych, świadomych kroków negujących ten prąd.

Gospodarz jako nieskromny architekt warstwy instrumentalnej płyty przy pomocy nieocenionego Mike’a Deana i całego zastępu czołówki producenckiej postawił sobie za cel osiągnięcie wyważonego balansu między bezkompromisową przebojowością a progresywną naturą kompozycji i bogatymi, przepastnymi aranżacjami. Singlowe „3500” jest podróżą w czasie do katalogu teksańskiej wytwórni Swisha House z 2005 roku — pełzająca linia basowa, leniwie cykające hi-haty, krótka wokaliza rozpoczynająca takty i charakterystyczna selekcja dźwięków budująca rozmytą przestrzeń przetłumaczone zostały na język współczesnego hip-hopu. Wszystko zamyka spektakularny finał pełen wariacji instrumentalnych poprowadzonych przez przepiękną partię klawiszową, delikatnie wyciszającą tak charyzmatyczną i potężną bestię. Naszą przejażdżkę z Travisem po ulicach Houston kontynuujemy w „Wasted” z Juicy J’em. Utwór jest kolejnym mostem między klasycznymi rozwiązaniami a nowoczesnym podejściem, tym razem w stylu A$AP Mob — dudniący bas i kodeinowy vibe ukoronowane zostały przesterowanym refrenem, gdzie wykorzystano wersy z „Havin’ Thangs ’06” Pimp C.

Niskie, dominujące linie basowe to zresztą jeden z najmocniejszych atutów Rodeo. „Antidote” oparte zostało głównie na 808-owych bębnach, miękkich brzmieniach synthów oraz gitary, a przede wszystkim na rozhuśtanym, prostym basie stanowiącym fundamentalny budulec minimalistycznego numeru. „90210” z kolei w pierwszej części jest jak wypadkowa 808s & HeartbreakMy Beautiful Dark Twisted Fantasy Kanyego Westa, gdzie pozornie przewidywalna melodia co jakiś czas zamienia się miejscami z niepokojącą głębią basu i majestatycznym hałasem rozległych brzmień, by ostatecznie przerodzić się w bezbłędnie płynący beat rodem z Late Registration. Sam Yeezy osobiście odcisnął swoje piętno na krążku w jednym z najlepszych utworów na płycie. „Piss on Your Grave” rozpoczyna południowy, piaszczysty riff ozdobiony żywą, intensywną perkusją, a ostatecznie ewoluuje w agresywną, bestialską niemal petardę, która swoją energią mogłaby zawstydzić większość produkcji opartych na szkole południowego hip-hopu XXI wieku. Koloryt aranżacji na albumie perfekcyjnie odwzorowuje wielobarwny świat Travisa, który nieustannie lawiruje pomiędzy jasnymi i ciemnymi odcieniami, co również słychać w tak interesująco rozwijających się numerach jak „Oh My Dis Side” czy „Impossible”.

Płyta oczywiście nie jest bez wad. „Nightcrawler” z Chief Keefem i Swae Lee z Rae Sremmurd to najbardziej nijaka pozycja na płycie, wyraźnie trącąca nieprzyjemnym plastikiem i wtórnością. „Pray 4 Love” natomiast, z irytującym jak nigdy The Weekndem, jest przykładem rażąco nieprzemyślanej warstwy muzycznej, a końcówka albumu zbyt drastycznie traci cały impet sumiennie budowany przez cały krążek.

Jako raper Travis Scott sprawdził się wybornie. Potraktował auto-tune i wszelkie cyfrowe modulacje wokalu jedynie jako jeden z wielu środków do odzwierciedlenia pomysłu na swój nieszablonowy styl. Wszelkie efekty nie służą tutaj do maskowania ciężkostrawnego fałszowania i braku umiejętności; mnogość ścieżek wokalnych nadająca pojedynczym zwrotkom różnych perspektyw momentami brzmi naprawdę porywająco. Dodatkowo artysta bez większych problemów odnajduje się w stricte hip-hopowej stylistyce rapowania, zarówno w bardziej agresywnym wydaniu („Piss on Your Grave”), jak i w laid-backowej wersji („Flying High” z Toro y Moi). Tematycznie Rodeo jest dokładnie tym, czego należy spodziewać się po kolejnym mainstreamowym albumie w 2015 roku — używki, rozwiązłość i dobrobyt finansowy to wątki przewodnie, aczkolwiek zostały one podane umiejętnie, elegancko pozbawione zbędnej arogancji. Przepych i ignorancja to wiktuały współczesnej popkultury, a Travis Scott z ich sprzedażą poradził sobie niemal bezbłędnie.

Nowy Mixtape: Drake If You’re Reading This It’s Too Late

Przechwytywanie

Artyści naprawdę kochają zaskakiwać swoich fanów. Ale aż takiej niespodzianki się nie spodziewaliśmy! Drake bez żadnego uprzedzenia tej nocy udostępnił nowy materiał. Mixtape If You’re Reading This It’s Too Late (dobry tytuł) to zestaw 17-stu utworów, zawierających kolaboracje z Lil Waynem, PARTYNEXTDOORTravi$em Scottem. Nie ma co dłużej pisać/czytać — zabieramy się do słuchania!

P.S. Jakby tego było mało.. Drake nieco wcześniej udostępnił krótki film „Jungle”. Utwór o tym samym tytule znajduje się również na If You’re Reading This It’s Too Late. Cieszymy się, prawda?