Wydarzenia

Recenzja: B.o.B Strange Clouds

Data: 20 maja 2012 Autor: Komentarzy:

B.o.B

Strange Clouds (2012)

Atlantic / Grand Hustle

Brytyjczycy mówią, że „każda chmura ma srebrne podszycie”, my mówimy, że „z małej chmury duży deszcz”. Gdybym miał te powiedzenia przełożyć na odczucia po odsłuchu nowego krążka od B.o.B, to wyszłoby „dziwnym chmurom brakuje podbicia” i „z dziwnej chmury umiarkowane opady”.

Sam początek jest znakomity. Wzbogacone o monolog Morgana Freemana „Bombs Away” to linijki rzucane z pasją LudacrisaEminema razem wziętych, dodatkowo połączone ze świetnym refrenem i drapieżnym, ale przebojowym bitem. Strzał w dziesiątkę. Niestety później jest wyłącznie gorzej.

Z utworu na utwór materiał zdaje się zlewać w coraz mniej pasjonującą bezkształtną masę. Nijakie podkłady i ckliwe popowe refreny nie zachęcają do poważnego potraktowania tekstowej strony Dziwnych Chmur. Swoją drogą ona sama też specjalnie zachwycająca nie jest – Bobby obraca się wśród przerobionych w hip hopie setki razy bezpiecznych tematów. Jedną z nielicznych namiastek oryginalności jest opowiedziane z perspektywy przyjaciela i fana „Where Are You”. Ale co z tego, skoro to kolejna rapowa rozprawka o wadach i zaletach stawania się sławnym?

Dla miłośników debiutu bolesnym ciosem może być wybór współpracowników i gości – zamiast Lupe FiascoJanelle Monae dostajemy na przykład Nicki MinajTaylor Swift. O ile ta pierwsza pokazała przynajmniej wciąż tlący się w niej rapowy ogień, to wkład piosenkarki country sprawia wrażenie wymuszonego i pachnie zimną kalkulacją na posiedzeniu szefostwa Atlantic Records.

Strange Clouds nie jest złym albumem, B.o.B nie jest złym raperem. Ma duży wkład w upopowienie hip hopu przy pomocy zaskakującego The Adventures of Bobby Ray sprzed dwóch lat. Problem w tym, że zamiast wykorzystać wypracowaną pozycję do rozwinięcia skrzydeł, podążył grzecznie samodzielnie wydeptaną, nigdzie nie prowadzącą już ścieżką. Klątwa drugiego albmu, znalazła tutaj potwierdzenie. Tym razem Bobby Ray nie podołał wyzwaniu, ale potencjał, który ma, chyba nigdy w nim nie ginie.

Komentarze

komentarzy