Wydarzenia

Recenzja: L’Orange The Mad Writer

Data: 5 grudnia 2012 Autor: Komentarzy:

L’Orange

The Mad Writer (2012)

Jakarta

Od lutego 2011 roku, kiedy to ukazała się jego pierwsza epka The Manipulation, fani talentu L’Orange’a czekali na długogrający album. Po drodze dostaliśmy Old Soul, krążek z remiksami i mashupami, poświęcony pamięci i twórczości Billie Holiday. Jak się okazuje, okres ten był męczący dla samego twórcy, który długo marzył o swoim pierwszym, prawowitym solowym albumie. Nareszcie jest.

The Mad Writer to album koncepcyjny w czystej postaci, na którym teksty i wokalne występy są inspirowane filmami noir i jazzem z tamtej epoki. W trakcie 13 utworów odbywamy z tym zdolnym producentem kinową podróż do przeszłości, duszy, umysłu i wyobraźni . . . szalonego pisarza.

Sama produkcja artysty jest praktycznie bez skazy. Wszystko jest dopieszczone i dopięte na ostatni guzik. Sporo tu instrumentalnego i eksperymentalnego hip-hopu, połączonego z elementami jazzu, soulu i trip-hopu. Jeśli idzie o zaproszonych gości, to L’Orange postawił na znanych sobie z poprzednich projektów wykonawców. Trzeba przyznać, że jest to dość wytworne towarzystwo. Być może nazwiska takich postaci jak yU, Blu, Has-LoErica Lane szerszej publiczności mówią niewiele, ale idealnie wpasowują się w takie przedsięwzięcie. Niewątpliwie utwory z ich udziałem wysuwają się przed szereg — w tytułowym nagraniu, yU zagłębia się w umysł rzeczonego, szalonego pisarza, w „Alone” Blu daje próbkę swojego storytellingu, zaś w „Femme Fatale” Erica Lane, ucieleśnia jeden z klasycznych motywów filmów noir, czyli kobietę fatalną. Album jest złożony tak, że jedno nagranie zgrabnie przechodzi w drugie, co tworzy niezwykle urokliwy klimat. Niemal siedzimy obok Rity Hayworth palącej papierosa, uchwyconej na czarno-białej taśmie filmowej.

The Mad Writer legitymizuje pozycję L’Orange jako jednego z ciekawszych i uzdolnionych producentów w gatunku instrumentalnego hip-hopu. Artysta ma wyjątkowe wyczucie jak łączyć bogactwo talentów swoich gości ze swoją wyjątkową kreatywnością pod jednym szyldem. Utożsamiając na chwilę, tytułowego szalonego pisarza z autorem tego wydawnictwa, można stwierdzić, iż  twórca zagubił się w swoim umyśle, lecz znalazł z niego wyjście, zwyczajnie go pożerając.

Komentarze

komentarzy