Wydarzenia

„Puszek-okruszek” w innym wydaniu, czyli Dzień Dziecka 2013

Data: 1 czerwca 2013 Autor: Komentarzy:

Untitled-1 copy

Zanim pójdziecie świętować Dzień Dziecka po dorosłemu czy też organizować celebrowanie tego dnia własnych pociechom, przyjmijcie najszczersze życzenia pomyślności od całej redakcji Miski. A przy okazji, obejrzyjcie sobie 5 występów gwiazd z czasów, kiedy dopiero zaczynali torować sobie własną ścieżkę do kariery. Zabawne, urocze, utalentowane dzieciaki, które, jak się później okazało, wyrosły na trendsetterów w mainstreamie. Specjalnie dla Was, tu i teraz.

Aaliyah

Star Search, czyli taka amerykańska kopia rodzimego Od przedszkola do Opola, to program, który wykreował kilka talentów. Wykreował – to może za dużo słowo, właściwie to „tylko i aż” promował młodych i zdolnych (gniewnych promowała za to Michelle Pfeiffer, sic!). Jedną z piosenkarek, która miała okazję zaprezentować swoje umiejętności na małym ekranie była Aaliyah. I jako, że w wieku szkolnym ma się tylko jedną idolkę – Mamę, Babygirl zaśpiewała ulubiony numer Pani Diane, „My Funny Valentine”. Styl, wokal, prezencja na scenie – 11 punktów w skali do 10. Sześć razy TAK. Skąd w tej jedenastoletniej dziewczynce tyle klasy? Nie mam zielonego pojęcia, różowego i żółtego zresztą też nie. Wy mi powiedzcie.

Girl’s Tyme, ups! Destiny’s Child

Zanim ojciec Beyoncé przeprowadził rewolucję w Destiny’s Child, która zaprowadziła dziewczyny prosto na pierwsze miejsca list przebojów, grupa nazywała się Girl’s Tyme, a w jej skład wchodziło aż 6 członkiń. Nie były też składem, który zajmował się stricte śpiewaniem, bo rapowały na potęgę. Co zrobić, takie czasy. Wpływ TLC, SWV i Kris Krossa na młodzież w tamtym okresie, jak widać, nie do przecenienia. Po przegranej w Poszukiwaniach gwiazdy, spowodowanej rzekomo doborem złej piosenki, Mathew Knowles wiedział, że cięcie etatów jest nieuniknione. GwiazdaBeyoncé, już była, tylko tak jakoś trudno świecić w tłumie. I jakoś tak bezpieczniej powoływać się na inspirację The Supremes niż rozwrzeszczanymi dzieciakami z Atlanty.

Lauryn Hill

Występ trzynastoletniej Lauryn Hill to naprawdę rarytasowe nagranie. Pierwsza minuta śpiewania „Who’s Lovin’ You” Williama Robinsona, nie przysporzyła wokalistce fanów – wręcz przeciwnie. Buczenie i krzyki, które początkowo zagłuszały koncert, nie zniechęciły jednak Lauryn, która z pokerową twarzą kontynuowała występ. Hill zakończyła swój popis, zbierając gromkie brawa. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.

Justin Timberlake

Za każdym razem, kiedy słyszę od koleżanek i kolegów, że „Miley Cyrus to głupia, pusta nastolatka” czy „Kanał Disney Channel się zeszmac…” mam w głowie idoli, których plakaty wieszaliśmy my – dzisiejsi dwudziestolatkowie. I myślę sobie, że dla starszych wówczas pokoleń, taka Britney Spears czy Christina Aguilera, były tym samym czym dziś dla nas jest Justin Bieber – śmiesznym produktem skierowanym dla mas w przedziale wiekowym 10-16, niby utalentowanym, ale jednak naiwnym. A potem mam w głowie Justina Timberlake, który wyrwał się ze szponów tandetnego popu i wiem, że gdzieś dla tych disneyowskich gwiazdeczek jest jeszcze nadzieja.

The Jackson 5

I na koniec, tak gwoli przypomnienia, bo broń Panie Boże, nie podejrzewamy Was o to, że nie znacie teledysku poniżej, najmłodsza część rodziny Jacksonów w numerze „ABC”. Grupa, której nikomu, a zwłaszcza czytelnikom Miski, przedstawiać nie trzeba. Macie jakieś swoje ulubione występy ukochanych artystów z czasów, gdy byli jeszcze dzieciakami? Podzielcie się z nami!

Komentarze

komentarzy