Wydarzenia

#FridayRoundup: Mount Kimbie, Tony Allen, Odesza i inni

Data: 8 września 2017 Autor: Komentarzy:

Jak co tydzień w piątek dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych tygodnia. Dziś zestaw jest zaskakująco różnorodny — bo znajdziecie tu i połamane bity, i zabarwioną R&B elektronikę, i afrobeat, i rap, i klasyczne radiowe R&B. To będzie dobry weekend!


Love What Survives

Mount Kimbie

Art Pop

Love What Survives to jedenaście utworów pięknej muzycznej podróży przez psychodelię, elektronikę, ostre perkusyjne rytmy i melancholijne brzmienia. Mount Kimbie od dłuższego czasu raczyli swoich fanów pojedynczymi, niezwykle różnorodnymi kawałkami, aby w końcu zaprezentować zaskakująco spójną całość. Na płycie nie zabrakło gości, a wśród nich współpracujący często z duetem King Krule, Micachu, Andrea Balency czy James Blake, który pojawia się aż w dwóch piosenkach. — Polazofia


The Source

Tony Allen

Blue Note

To dobry dzień dla miłośników pełnokrwistego afrobeatu z tradycjami. Wieloletni perkusista Feli Kutiego i legenda gatunku Tony Allen wypuścił właśnie nową płytę The Source. Krążek wydany nakładem wydawnictwa Blue Note to pierwsza płyta Allena od premiery udanego Film of Life z 2014 roku. Podobnie jak wtedy, na nowej płycie także usłyszymy Damona Albarna. Lider Blur i Gorillaz pojawia się gościnnie w utworze „Cool Cats”. — Kurtek


A Moment Apart

Odesza

Foreign Family Collective

Jedni z naszych ulubionych synthpopowców, amerykański duet Odesza, wydali właśnie trzeci longplay. Następca In Return z 2014 roku został zatytułowany A Moment Apart. Wśród 16 numerów na krążku znajdziecie pięć znanych już singli wypuszczanych konsekwentnie od kwietnia, a także zaskakujące kolaboracje z Leonem Bridgesem i Reginą Spektor. Coś dla miłośników połamanego po londyńsku pop zawieszonego między tamtejszą elektroniką a nową falą R&B. — Kurtek


Parallels

Nosaj Thing

Innovative Leisure

Wiatr zmian dosięgnął i Jasona Chunga, znanego szerzej jako Nosaj Thing. Czwarty w dorobku album producenta z Los Angeles ma odzwierciedlać jego osobistą drogę i stanowić swoisty zwrot gatunkowy. Dobrze znane ambientowe, zimne przestrzenie na nowym albumie miałyby zostać wzbogacone już nie tylko o połamane hip-hopowe beaty, ale też zyskać nieco bardziej taneczny wydźwięk. Tradycyjnie pojawią się też goście: Kazu Makino, Steve Spaceck oraz Zuri Marley. Miłośnicy smutnej dyskoteki mogą już zacierać rączki. — MajaDan


Always Never Home

Syd

Columbia

Odd Future to najbardziej kreatywna i utalentowana grupa na współczesnej scenie. Chociaż jako kolektyw nigdy nie doczekała się albumu na miarę swojego potencjału, jej poszczególni członkowie stworzyli masę jakościowego materiału. The Internet od początku pracowało nad swoją pozycją, konsekwentnie nagrywając i wydając 3 rewelacyjne albumy, co zaowocowało szerokim uznaniem krytyków i nominacją do nagrody Grammy. Ta rekomendacja w pełni wystarczyła, żeby zainteresować mnie pierwszym podejściem do solowej płyty liderki i wokalistki zespołu, Syd. Fin, bo taką nazwę nosi debiut artystki, był solidną propozycją, która zgrabnie łączyła hip hop i subtelny neosoul. Nie ukrywam jednak, że płyta brzmiała dość niekompletnie i skromnie. Na szczęście, zaledwie po 7 miesiącach będzie dane nam usłyszeć kolejne wydawnictwo jej autorstwa. Oprócz domniemanego singla „Bad Dream/No Looking Back”, nie znamy żadnych szczegółów, lecz biorąc pod uwagę niesamowity talent i osobowość Syd, możemy być pewni, że Always Never Home będzie premierą wartą uwagi każdego miłośnika czarnej muzyki – Adrian


The Rise of the Phoenix

Chanté Moore

CM7

Chanté Moore, która, może poza jednym większym przebojem przed 18 laty, zawsze była drugoligową postacią amerykańskiej sceny R&B, wydała właśnie swój 7. studyjny album. The Rise of the Phoenix, pierwszy krążek Moore od czterech lat, to na swój sposób także ukoronowanie 25-lecia artystycznego piosenkarki. Trzeba uczciwie przyznać, że „Real One”, pierwszy singiel promujący album, to kawałek naprawdę sensownego R&B — jednocześnie w starym stylu, ale na tyle współcześnie wyprodukowanego, że zaprowadziło Moore na 10. miejsce najczęściej granych utworów w stacjach R&B w Stanach Zjednoczonych. Jeśli całość okaże się równie przekonująca, może się okazać, że w swojej lidze piosenkarka zdeklasuje w tym roku całą konkurencję. — Kurtek


Mourn

Corbin

WEDIDIT

Tęskniliście za smętnym zawodzeniem Deana Blunta? Pora na poszerzenie kręgu znajomych. Znany wcześniej jako Spooky Brown/Lil Spooky smutny raper ze stanu Minnesota powraca ze swoim (nomen omen) rzewnym, surowym R&B. Żeby przybliżyć atmosferę albumu, przedstawiamy krótki opis, podrzucony przez Corbina: „samotny mężczyzna w obliczu sytuacji panującej w kraju namawia swoją kochankę do przeprowadzki do bunkra w lesie. Następnie ginie w katastrofie lotniczej, a jego wybranka umiera tuż po nim, po swoim powrocie do domu”. I nie trzeba wam już niczego więcej pod tę jesień. — MajaDan


Funeral Balloons

Blockhead

Backwoodz

Blockhead oprócz owocnej współpracy z Aesop Rockiem, już od kilkudziesięciu lat, konsekwentnie dostarcza nam znakomite albumy będące jego wizją instrumentalnego hip-hopu opartego na samplach. Po pięciu krążkach wydanych dla wytwórni Ninja Tune oraz ostatnim, czyli wydanym własnym sumptem Bells and Whistles znalazł swoje miejsce w labelu Backwoodz, którego właścicielem jest raper Billy Woods (Blockhead) wyprodukował zresztą większą część jego ostatniego solowego wydawnictwa). Efektem wszystkiego jest dwanaście dopracowanych utworów, które z pewnością zrobią nie jednej osobie idealny soundtrack do zbliżającej się jesieni. — efdote

Komentarze

komentarzy