Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem dzielimy się wrażeniami z odsłuchów albumu, który stworzyli wspólnie Raheem DeVaughn oraz Apollo Brown, powrotu Lloyda Banksa, kolejnej części z cyklu Jazz is Dead, debiutującego w nowej wytwórni Bonobo — Poté, drugiego krążka hip-hopowo soulowego duetu Children of Zeus, czy koordynowanej przez Petera Rosenberga z Hot97, składance z czołówką nowojorskiej sceny rapowej.
Lovesick
Raheem DeVaughn & Apollo Brown
Mello Music
Kiedy Raheem DeVaughn przeistoczył się w Jamesa Browna przy klasycznym akompaniamencie z „Fourty Days” Billy’ego Brooksa na „When a Man”, można było tylko rozpłynąć się w zachwycie i wspaniałomyślnie życzyć samozwańczemu królowi pościelowego R&B nie tylko tego, żeby mu korona z głowy nie spadła, ale też, by zyskała zupełnie nowy blask. Gwarantem owego blasku miał być naturalnie producent Lovesick, Apollo Brown. Niezła podpucha. Przez chwilę zrównaliśmy zaskoczenie z wyjątkowością. Tymczasem crossover DeVaughn x Brown to może i porządna, a nawet nonkonformistyczna w boom-bapowym wyrazie produkcja; zwyczajowo też dla DeVaughna całkiem imponująca wokalnie. Chętnie rozpływalibyśmy się nadal, gdyby nie to, że kompozycyjnie Lovesick pozostaje w środku, niebezpiecznie blisko obszarów mieliznowych. — Maja
The Course of the Inevitable
Lloyd Banks
Money By Any Means, INC
Lloyd Banks regularnego albumu nie wydał od 2010 roku. Przez kilka lat w miarę aktywnie działał na scenie mixtape’owej, ale swoją ostatnią taśmię Halloween Havoc 3: Four Days Of Fury wypuścił pięć lat temu. W końcu przyszedł czas na upragniony przez fanów nowy longplay, bo właśnie dziś ukazało się The Course of the Inevitable. Prawdę mówiąc, od jakiegoś czasu można było się spodziewać, że coś wisi w powietrzu. Wystarczy przypomnieć zeszłoroczny featuring na płycie Conwaya czy solowy kawałek na ścieżce dźwiękowej do zrobionego przez Griseldę filmu Conflicted. Nowe solo zawiera osiemnaście utworów, a gościnne udziały, jak się spojrzy na tracklistę, zwalają z nóg. Zwrotki dostarczają Roc Marciano, Benny The Butcher, Ransom czy Vado. Na ostatni moment udało się nawet zaprosić Freddiego Gibbsa. Wynika z tego, że dostaniemy festiwal naprawdę mocnych linijek. To na pewno jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier tego tygodnia. — Dill
João Donato JID007
João Donato, Adrian Younge, Ali Shaheed Muhammad
Jazz Is Dead
Po albumach nagranych z Doug Carnem oraz Gary Bartzem, Adrian Younge oraz Ali Shaheed Muhammad wracają w ramach serii Jazz Is Dead do Brazylii. Tym razem artystą zaproszonym udziału w tym rewelacyjnym przedsięwzięciu jest prawdziwa legenda — João Donato. Muzyk ten działający na scenie od lat 50, nie raz udowadniał, że jest prawdziwym wizjonerem, pomysłami znacznie wyprzedzając czasy, w których dane było mu tworzyć, co było również powodem jego niemal 15-letniej tułaczki po Stanach, gdzie szukał słuchaczy bardziej podatnych na jego muzyczne patenty. Do tej pory również nie dał się zaszufladkować stylistycznie, grając m.in. funk, jazz czy bossa-novę. Wszystko to usłyszeć możemy na tym wydawnictwie, gdzie 87-letni dziś muzyk, udowadnia, że wciąż ma siłę oraz olbrzymią kreatywność i znakomicie odnajduje się we współpracy z młodszym pokoleniem. — efdote
A Tenuous Tale Of Her
Poté
OUTLIER
Poté, to podopieczny Bonobo i zarazem pierwszy artysta, wydany w jego nowej wytwórni OUTLIER. Na albumie zatytułowanym A Tenuous Tale Of Her, usłyszeć możemy zarówno bardziej klubowe klimaty, znane z jego wcześniejszych produkcji, wpływy karaibskie, świadczące o pochodzeniu jego rodziny, ale przede wszystkim jest tu dużo klimatycznych, pełnych emocji piosenek, które nauczył się pisać, współpracując z takimi artystami, jak chociażby Kojey Radical, Chelou czy Alxndr London. Cały album przypominać ma wyimaginowany spektakl teatralny dziejący się w przed apokaliptycznej scenerii. Przez utwory przebija się fabuła nadciągającej katastrofy, pełna paranoi, lęków oraz poczucia izolacji, które rezonują z jego własnymi wewnętrznymi machinacjami. Nie jest to jednak aż tak przygnębiająca przeprawa, a pełna pięknych emocji podróż, która okazać się może, jednym z ważniejszych debiutów na przestrzeni ostatnich miesięcy. — efdote
Balance
Children Of Zeus
First Word Records
Po znakomicie przyjętym przez słuchaczy i krytykę debiutanckim krążku Travel Light, pochodzący z Manchesteru duet Children Of Zeus, który z powodzeniem łączy ze sobą neo-soul, hip-hop oraz r&b, udał się na długą trasę po całym świecie. Przerwana ona została dopiero rozpędzającą się pandemią, a zespół postanowił wykorzystać ten czas na udoskonalenie swojego brzmienia i przyznać trzeba, że wywiązali się świetnie z postawionego przed sobą zadania. Popisy wokalne, jakimi obdarowali nas tutaj Konny Kon oraz Tyler Daley, to zdecydowana topka nie tylko w rodzimej Wielkiej Brytanii, a warstwa muzyczna jest jeszcze bogatsza i cieplejsza niż na debiucie. Podobnie jak poprzednik, krążek wyprodukowany został niemal w całości przez członków grupy, ale wyjątkiem jest singlowe „No Love Song”, za muzykę, w którym odpowiada Beat Butcha czy też stworzone przez nieco mniej popularnego, ale bardzo uzdolnionego brytyjskiego producenta działającego pod pseudonimem cay caleb, nagranie tytułowe. — efdote
real late
Peter Rosenberg
Real Late Records
Jak nie wiecie, kim jest Peter Rosenberg, śpieszę z wyjaśnieniami, że to jedna z najbardziej rozpoznawalnych osobowości medialnych w amerykańskim hip-hopie, DJ od lat związany ze stacją Hot 97. Znany jest, chociażby ze współprowadzenia kultowych audycji porannych z Ebro właśnie na antenie tego radia, ale ogarnia też własne projekty. Real Late to jego debiutancka płyta. Nie rapuje na niej, nie produkuje też bitów, jest bardziej producentem wykonawczym, spinającym wszystko w całość, trochę jak DJ Khaled. Rosenbergowi udało się na krążku zebrać prawdziwą śmietankę niezależnego hip-hopu, ale też parę legend. Westside Gunn, Stove God Cooks, Smoke DZA, Flee Lord, Roc Marciano, Raekwon, Ghostface Killah, Jim Jones, a to tylko część line-upu. Możemy chyba się szykować na mocną rzecz. — Dill
The Voice of the Heroes
Lil Baby & Lil Durk
Quality Control Music
Po zeszłorocznych solowych sukcesach Lil Baby i Lil Durk postanowili wykorzystać swoją dobrą passę i zagrać do jednej bramki. Ich wielkoformatowa współpraca była raczej kwestią czasu, gdyż raperzy doskonale uzupełniali się w pojedynczych kolaboracyjnych kawałkach. Z szacunku do DMX-a przesunęli premierę swojego albumu o tydzień, aby nie zbiegła się ona z wydaniem pośmiertnego Exodus i tym sposobem wczoraj w nasze ręce trafił The Voice of the Heroes, na którym zabierają nas na refleksyjny spacer po ulicach Atlanty i Chicago, gdzie dorastali w trudnych warunkach i skąd zawędrowali na szczyt list przebojów. Do swojego projektu zaangażowali fantastyczną czwórkę w składzie: Travis Scott, Meek Mill, Young Thug, Rod Wave, i pokusili się aż o 18 utworów. Długość materiału stłamsiła tkwiący w nim potencjał na miarę krótszego, acz treściwego mixtape’u What A Time To Be Alive Future’a i Drake’a — najgorętszego raperskiego duetu ostatnich lat, jednak młodszym artystom nie można odmówić talentu do robienia bangerów („2040”) i pomysłu na siebie (tytułowy singiel). — Katia
Komentarze