Wydarzenia

badbadnotgood

Snoop Dogg i BADBADNOTGOOD wyśmiewają Trumpa w nowym klipie

lavender-remix

Zwrot „Snoop Dogg i BADBADNOTGOOD nagrali wspólny utwór” brzmi trochę jak news z alternatywnej rzeczywistości, dopóki nie usłyszy się owocu tejże współpracy. W końcu jest to remiks utworu z ostatniej płyty nu-jazzowego kwartetu, a że instrumental ten ma w sobie trochę westcoastowego sznytu, wszystko zadziałało jak należy. Nowa wersja „Lavender” doczekała się teledysku i to nie byle jakiego. Przedstawia on ponurą wizję świata zamieszkałego prawie wyłącznie przez klaunów, wraz z ich naczelnym aktualnie panującym prezydentem, ostatecznie schwytanym przez uboższą wersję Suicide Squadu. Sposób przedstawienia tutaj Trumpa kojarzy się trochę z klimatami dawnych, a wciąż budzących powszechną odrazę Minstel Shows, czyni to ten teledysk jednym z ostrzejszych wystąpień artystów przeciwko Panu Pomarańczowemu. Uwzględniając nawet ten roast.

Nowy teledysk: BADBADNOTGOOD „Chompy’s Paradise”

badbadnotgood

Chłopaki z BADBADNOTGOOD mogą zaliczyć obecny rok do niezwykle udanych. Bardzo dobrze przyjęty, studyjny album IV, pokaźna liczba muzycznych kolaboracji, wśród których warto wymienić chociażby udział przy utworach Micka Jenkinsa, STWO, Goldlinka, Daniela Ceasara czy Kaytranady, a do tego sporo występów na żywo sprawiło, że o muzykach jest głośno jak nigdy dotąd. Kanadyjczycy kują więc żelazo póki gorące i w ramach promocji wyżej wspomnianego wydawnictwa prezentują zabawny klip do utworu „Chompy’s Paradise”. Bohaterem teledysku jest saksofonista BBNG Leland Whitty i jego instrument, który to… ma diabelski plan względem swojego właściciela. Jak zakończy się ta niebanalna historia? O tym możecie przekonać się odpalając poniższe wideo.

Recenzja: BadBadNotGood IV

BadBadNotGood

IV (2016)

Innovative Leisure

Niewielu artystów tak zgrabnie definiuje współczesne poczucie estetyki muzycznej jak BadBadNotGood — definiuje nie w znaczeniu torowania ścieżek rozwoju, ale gustownego spajania piękna płynącego z poszczególnych elementów. Nimi właśnie formacja tak zręcznie tasuje w swojej twórczości. Kanadyjczycy już na samym starcie zaczarowali słuchaczy osobliwą selekcją coverów utopionych w jazzie i hip-hopowym feelingu. Po dwóch krążkach opartych w dużej mierze na formule reinterpretacji utworów takich artystów jak J Dilla, Odd Future, My Bloody Valentine, Digital Mystikz czy James Blake, trzeci krążek kwartetu zawierał wyłącznie oryginalne kompozycje. Ten świadomy krok zaowocował najbardziej kreatywnym albumem w dorobku grupy i logicznie następującym zwiastunem rozwoju. Ubiegłoroczna kolaboracja z Ghostface’m Sour Soul ugruntowała niewyczerpany potencjał hip-hopowej wyobraźni muzyków i ponownie odkryte zasoby niewiarygodnych możliwości fuzji rapu i jazzu. Ale to najnowsza pozycja w katalogu BBNG IV jest prawdopodobnie ich najlepszym i zdecydowanie najbardziej dojrzałym wydawnictwem.

Progres określa nie tylko ewolucja brzmienia, ale także wartość jakości współpracy muzyków. Zgranie bandu z Toronto jest znakomite. Jednocześnie tryskające oni spontanicznością i elektryzującą improwizacją. Słychać to przede wszystkim w najbardziej przepastnym numerze tytułowym i zamykającym całość „Cashmere”, gdzie artyści z niepowtarzalnym wyczuciem i wdziękiem ciągną w nieskończoność bardzo wymagający i porywający groove pełen delikatnych smaczków i dynamicznych progresji. Bardziej współczesne kompozycje wykorzystujące elektronikę pokroju „And That, Too.” z wyjątkowo przestrzennym delay’em perkusyjnym czy współpracy z Kaytranadą w „Lavender” — zbudowanej na świdrującej, mrocznej, funkowej linii basu sprawdzają się równie wybornie, dodając kolorytu do wielowarstwowego brzmienia zespołu.

Jednymi z najjaśniejszych punktów projektu są utwory z gościnnym udziałem wokalistów. „Times Moves Slow” ze stonowanym, poruszającym Samem Herringiem to soulowy emocjonalny piorun, fantastycznie godzący klasyczną formułę i nowoczesne standardy. Mick Jenkins w „Hyssop of Love” hipnotyzuje swoim wykonaniem niemalże równie imponująco co Kendrick Lamar w drugiej pozycji z tegorocznego materiału Untitled. Unmastered., kolektywnie z gospodarzami wpisując się w renesans kreatywnych połączeń jazzu i hip-hopu. Najbardziej zmysłowe podsumowanie pojawia się jednak w przedostatnim numerze — „In Your Eyes” z Charlotte Day Wilson — kojącym gitarowymi tknięciami i przytulną szorstkością. Szalona kontynuacja „Confessions” z poprzedniej płyty z saksofonistą Colinem Stetsonem i bardzo zaskakujące, pełne świadomie ukrytego vibe’u „Structure No. 4” dopełniają obrazu najlepiej zrealizowanego i najbardziej odkrywczego albumu BadBadNotGood.

Nowy utwór: Jamie Woon „Sharpness (KAYTRANADA EDIT)”

jamiewoonsharpnessremix

Zeszłoroczny singiel Jamiego Woona przez długi czas gościł na mojej playliście i nie ukrywam, że znajduje się gdzieś wśród moich ulubionych kawałków z 2015 roku. Teraz utwór promujący drugi w dorobku Brytyjczyka album doczekał się nowej odsłony. Remiks powstał przy współpracy Kaytranady i BadBadNotGood. Z zestawienia takich artystów nie mogło powstać nic, co nie byłoby interesujące — minimalistyczne R&B autorstwa Jamiego przekształciło się w brzmienie pełne intensywnego basu i perkusji, zahaczające o jazzowy klimat. Sprawdźcie sami.

Mick Jenkins feat. BADBADNOTGOOD „On The Map” (Reworked / Cover)

mick-jenkins-brick

Nie mam pojęcia, kim tak naprawdę jest TheSenseiBlue i nasze drogi pewnie nigdy by się nie przecięły, gdyby nie Mick Jenkins oraz chłopaki z BADBADNOTGOOD. Zdrowy rozsądek nakazuje sprawdzać wszystko to, gdzie pojawiają się ich ksywki, a to, że pojawiły się razem, na jednym tracku sprawiło, że czas odpalenia tego, co przygotowali, można było liczyć w milisekundach. Z enigmatyczną postacią wspomnianą w pierwszym zdaniu, łączy ich to, że popełnili cover utworu „On The Map”, którego tenże artysta był autorem. Z raczej zamulonego oryginału (warto za to sprawdzić przekomiczny klip), wyszło coś naprawdę wartego uwagi. Świetna warstwa muzyczna połączona z podśpiewującym tym razem Jenckinsem na długo wbija się do głowy. Po wpisach na twitterze widać natomiast, że dobrze się im współpracowało. Kto wie, może nie skończy się na jednorazowym strzale i przygotują razem coś więcej?

25 najlepszych remiksów 2015

Image899992

Pora rozpocząć okres, na który – jak co roku – czeka spora grupa naszych sympatyków. Dwa tysiące piętnastemu pozostały już tylko dwa tygodnie, czas więc, by zebrać cały muzyczny rok i wypunktować rzeczy najważniejsze. (więcej…)

Dwa nowe utowry od BADBADNOTGOOD

bbb

Kilka dni temu jazzowy zespół BADBADNOTGOOD podzielił się na soundcloudzie dwoma nowymi, luźnymi utworami. „Timewave Zero” przypomina stary garażowy rock, z aktualnym świeżym vibem prezentowanym przez m.in. Sun Araw. Drugi z utworów, „Here And Now”, jest nieco spokojniejszy, w którym relaksującą rolę odgrywa saksofon. Jak poinformował na twitterze zespół: „trying ideas out and having fun”, co może oznaczać, że poniższe kawałki nie zapowiadają niczego konkretnego. Ostatnio BADBADNOTGOOD wykonali również na żywo utwór „Season(Waiting on You)” autorstwa Future Islands, z gościnnym udziałem wokalisty zespołu – Sama Herringa.


Nowy utwór: Tuxedo „The Right Time (Kaytranada Remix)”

tuxedoOd premiery albumu Tuxedo Tuxedo minęło już trochę czasu. Aby przypomnieć wam o tej świetnej płycie, jeden ze sztandarowych utworów wziął na warsztat Kaytranada. Do współpracy zaprosił jeszcze BADBADNOTGOOD, który odpowiada za perksuję i mocno funkowy, oldschoolowy kawałek stał się prawdziwym klubowym hymnem. W sam raz na piątkowy before, Miska poleca!


 

 

Recenzja: Ghostface Killah & BadBadNotGood Sour Soul

Ghostface Killah
& BadBadNotGood

Sour Soul (2014)

Lex Records

Liczba płyt wypuszczonych przez Ghostface’a w ciągu ponad dwudziestu lat kariery wygląda imponująco. Albumy nagrane wraz z kumplami (?) z Wu-Tang Clanu, solówki, a także różne kooperacje z raperami i producentami. Przez wielu dyskografia Tony’ego Starksa uznawana jest najbardziej równą pod względem jakości wśród wszystkich członków legendarnej ekipy ze Staten Island. Ostatnimi czasy płodność artystyczna Ghosta może imponować, bo choć ma już 44 lata na karku, wciąż widać w nim głód nagrywania i chęć uraczenia fanów nową porcją muzyki. Powstaje jednak pytanie, czy wydawanie płyt w tak krótkich odstępach czasu umacnia popularnego Ironmana na pozycji najsolidniejszego z rapowych mnichów, czy jest po prostu rozmienianiem się na drobne?

W 2013 roku Ghostface Killah puścił w obieg dwie wersje albumu Twelve Reasons to Die. Jedna została wyprodukowana przez cenionego kompozytora, aranżera i multiinstrumentalistę  Adriana Younge’a, natomiast warstwą muzyczną drugiej zajął się twórca brudnych, samplowanych bitów prosto z Detroit — Apollo Brown. Obydwa wydawnictwa spotkały się z bardzo dobrym odbiorem fanów oraz krytyki. Wraz z końcem roku 2014 na sklepowych półkach i muzycznych serwerach pojawił się konceptualny album 36 Seasons, który był krążkiem jak najbardziej poprawnym, aczkolwiek brakowało mu błysku pozwalającego przetrwać próbę czasu. Dopiero co w kalendarzach pojawiła się liczba 2015, a na serwisach muzycznych znów możemy ujrzeć twarz Ghostface’a w rapowych nowościach. Tym razem za sprawą albumu Sour Soul.

Nowojorski raper i tym razem uciekł się do układu raper-producent, chociaż w tym wypadku bardziej pasowałaby nomenklatura raper-jazz band. BADBADNOTGOOD, bo o nich mowa w kontekście produkcji warstwy muzycznej, to kanadyjskie trio tworzące jazz z pokaźną domieszką rapu, gdzie abstrakcja i awangarda zderzają się ze sobą nadzwyczaj często. Szerszemu gronu dali poznać się w roku 2011, gdy w sieci pojawiły się albumy BBNGBBNGLIVE 1 wypełnione gęsto re-aranżacjami rapowych bangierów („Hard in Da Paint”) oraz coverami popularnych utworów z innych obszarów muzycznych („Limit to Your Love”). Kolejne lata to konsekwentne wypuszczanie kolejnych produkcji i wyrobienie charakterystycznego stylu wypełnionego gęstym, zadymionym mrokiem. BADBADNOTGOOD przez całą dotychczasową karierę stali blisko rapu, więc naturalnym biegiem wydarzeń było wydanie albumu, na którym pojawił się emce.

Dwanaście kompozycji BADBADNOTGOOD, które pojawiły się na Sour Soul powstało w konsultacji ze zdobywcą Grammy, Frankiem Dukesem, krajanem jazzowej trójki z Toronto. Owocem tej współpracy są synkopowe brzmienia mariażu jazzu i hip-hopu, czyli w gruncie to samo, co trio serwuje nam od 4 lat. Jakościowo jest to kawał naprawdę solidnej roboty. Ale solidna robota to jedno, a to czy dany utwór wbije się w umysł słuchacza — drugie. Niestety słuchając Sour Soul od deski do deski, popaść można w monotonię, której rozwiać nie jest nawet w stanie nawet gwóźdź programu, Ghostface Killah, przechadzający się wśród dźwięków BBNG niczym rasowy aktor kina noir. Tematyka płyty to standardowe gadki Ghosta, do których przyzwyczaił wiernych słuchaczy. Sporo tutaj przechwałek, nawiązań do narkotyków i rad dla początkujących w tej szarej strefie, ale także kilka retrospekcji („I used to rob and steal, now I make food for thought”) i parę truizmów („Make peace not war, make babies some more”). Nic wybitnego, ot solidna nawijka od bardzo dobrego rapera z charakterystycznym flow. Jeśli słuchaliście poprzednich albumów Ghosta, pewnie już to gdzieś słyszeliście. Na Sour Soul znalazło się czterech gości. Mamy tutaj dwójkę reprezentantów Motor City, w postaci ekscentrycznego Danny’ego Browna i byłego członka Slum Village, Elzhiego, a także po jednym przedstawicielu z Chicago (Tree) oraz Long Island w Nowym Jorku (DOOM). Każdy wzbogaca album, dając wersy w swoim stylu. Najbarwniej wypada braggadocio w wykonaniu Elzhiego, gdzie pada stwierdzenie — „My lines are cocaine, the flow is bath salt”. Mnie przekonał.

Trudno wymagać od weterana, który prawie od ćwierćwiecza nie znika z rapowej sceny, aby ponownie nagrał album poruszający na lata. Ghost swoje miejsce wśród wszelkiej maści raperów będzie miał zawsze. Sour Soul to album solidny, aczkolwiek zbyt monotonny, pod względem ogólnego wydźwięku bardzo przypominający poprzednią płytę 36 Seasons. Ponownie wszystko jest poprawne — od wersów Pretty’ego Tony’ego, przez zwrotki gościnne, aż po produkcję BADBADNOTGOOD. Poprawnie nie znaczy źle, po prostu mogło być trochę lepiej, oryginalniej, choć bynajmniej nie jest to głos zgorzkniałości.

BadBadNotGood nagrywają album z Ghostface’em

Ghostface-Killah-Sour-Soul-608x608

Grupa BadBadNotGood znak jakości Wu otrzymała już dawno. Grupa instrumentalistów z Toronto maczała już palce w ścieżce dźwiękowej do The Man with the Iron Fists, a tak bardziej niedawno wypuścili singiel „Six Degrees”Dannym BrownemGhostface’em. Z tym drugim wyraźnie dobrze im się współpracowało, gdyż wspólny album BBNGTony’ego Starksa jest już w drodze! Sour Soul ma wyjść 16 lutego nakładem Lex Records. Poniżej możecie sprawdzić singiel „Gunshowers”, w którym gościnnie udzielił się Elzhi. Porównania do kolaboracji GhostaAdrianem Younge będą tutaj nieuniknione. Nie zmienia to jednak faktu, że już wiemy na co czekać w 2015 roku. Tylko co z zapowiadanym już tak długo Supreme Clientele 2?