ciara
Wojownicza Ciara celebruje rasę i macierzyństwo

Ciara twerkuje w zaawansowanej ciąży
W czwartek Ciara zaskoczyła nas kolejnym wojowniczym bangerem, które od lat stanowiły jeden z powracających motywów jej twórczości. W numerze „Rooted” będąca w ósmym miesiącu ciąży piosenkarka celebruje czarne dziedzictwo i rodzinne wartości. Wokalistka tym samym dokłada swoją cegiełkę do muru protest songów zbudowanych w ostatnich miesiącach przez społeczność czarnoskórych artystów wokół ruchu #BlackLivesMatter. W utworze wyprodukowanym przez Hudsoan Mohawke’a i Stargate’a gościnnie pojawia się Ester Dean, a w klipie i na okładce u boku Ciary możemy zobaczyć jej dzieci.
Ciara zmienia wizerunek w nowym teledysku

Ciara kontynuuje promocję swojego ostatniego, wydanego spod własnych skrzydeł, albumu Beauty Marks. Do tej pory poznaliśmy już cztery utwory wspierające wydawnictwo, a teraz otrzymujemy piąty singiel i teledysk do niego. W klipie do trapowego „Set” artystka niezmiennie tańczy wraz ze swoją trupą, tym razem nieco spokojniej, w krótkich blond włosach i ubrana w czarny skórzany płaszcz. Nic nadzwyczajnego, w porównaniu do wcześniejszych wyczynów Ciary. Sama kompozycja sprawia lepsze wrażenie, dzieki mocnemu zdecydowanemu bitowi, a i Ciara wygląda na pewną siebie. Zobaczyłem i przechodzę do innych klipów.
Recenzja: Ciara Beauty Marks

Beauty Marks
Ciara
Beauty Marks
O ile Rihannie, po dekadzie spędzonej na wypełnianiu plejlist radiowych przebojami, udało się jedną płytą zadać kłam twierdzeniu, że jest wyłącznie singlową artystką, podobny dylemat w przypadku Ciary po premierze jej siódmego krążka Beauty Marks pozostaje nierozwiązany.
Różnica między paniami jest o tyle duża, o ile bardziej subtelna od Rihanny wydaje się Ciara — i o ile mniej popularne były kolejne single tej drugiej. Gdy Rihanna przebojem i bez rozterek wchodziła w świat międzynarodowego popu, Ciara w dalszym ciągu szczerze trwała przy modelowym R&B, a jej odstępstwa w stronę tanecznego popu raczej pozostały wyjątkami niż ustanowiły dla niej nową normę. Beauty Marks, wypuszczone po czteroletniej przerwie jako pierwsze niezależne od wielkiej wytwórni wydawnictwo w dyskografii Ciary, miało stanowić nowe otwarcie, ale piosenkarka po raz kolejny zamiast postawić na tematyczną i stylistyczną koherencję tkanki całego krążka, wybrała pogoń za komercyjnym przebojem — dość dodać, że nieudaną. I to pomimo tego, że każdy z piątki poprzedzających premierę krążka singli był na swój sposób ciekawy — począwszy od memicznego „Level Up”, zarażającego prostolinijną energią w klimacie Jersey Club, przez odważny jak na popowe standardy romans z afrobeatem we „Freak Me”, rasowy taneczny banger Darkchilda z „Dose”, retrosyntezatorowe trap&B w nieślubnym dziecku „Yamahy” The-Dreama i „Body Party” samej Ciary „Greatest Love”, aż po tanecznie funkujące, ale w gruncie rzeczy do szpiku popowe „Thinkin Bout You”, które mogłaby zawrzeć na swoim nowym krążku Carly Rae Jepsen.
Jeszcze przed premierą Beauty Marks można było, jeśli by zestawić ze sobą kolejne single, trafnie rozpoznać przyszły kształt płyty, czy właściwie jego brak. Album jest bowiem, podobnie jak poprzednie odsłony Ciary, showcase’m wyobrażeń piosenkarki, jej songwriterów i producentów o obecnych trendach w muzyce popularnej. Krążek otwiera więc wątek samoakceptacji (w zaskakująco zręcznym soft-trapowym „I Love Myself” niemal niezepsutym przez przewidywalną, zbędną tej płycie w każdym aspekcie zwrotkę Macklemore’a), który na swój sposób powraca w kolejnych mniej lub bardziej bezbarwnych wypełnieniach płyty, by w pełnej krasie wybrzmieć w wieńczącej krążek prawdziwie klasycznej balladzie — napisanej nie najgorzej w klimacie popu lat 90., ale dość banalnie zaaranżowanej. Wcześniej jednak agresywna inkarnacja piosenkarki z ery Basic Instinct wybrzmiewa po raz kolejny w nieodkrywczym braggadocio w „Set”, a hołdujące tropikalnemu dance’owi „Na Na” z refrenem złożonym głównie z frazy zawartej w tytule być może miałoby kilka lat temu szanse, by stać się wakacyjnym przebojem w Europie, ale z jakiejś przyczyny wylądowało na trackliście Beauty Marks.
Może to ja źle z początku odebrałem uwłaszczenie Ciary — może wcale nie chodziło o opresyjny charakter dużych wydawców, którzy mieliby wymuszać na piosenkarce kompromisowe brzmienie, które mimo singlowych hajlajtów koniec końców zawsze pozostawiało wiele do życzenia. Może natura Ciary jest właśnie wbrew moim (naszym?) oczekiwaniom singlowa i to ona sama nie potrafi pogodzić się z myślą, że mogłaby na którymś z kolejnych krążków odejść od stałej formuły (która przynajmniej w pewnym stopniu już się wyczerpała). A może nie potrafi tego zamierzenia zrealizować, przez co, choć wciąż jeszcze utrzymuje się na powierzchni, nieuchronnie stacza się do trzeciej ligi współczesnego R&B.
#FridayRoundup: Ciara, Jamila Woods, Rhye, Ari Lennox i inni

Jak co tydzień dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem w longplay zebrała pokaźną garść wypuszczanych od roku singli Ciara, błyskotliwy drugi album wydała Jamila Woods, oficjalnie zadebiutowali Ari Lennox i Leven Kali, a z nowymi płytami powrócili m.in. Rhye, Logic czy Mac Demarco. Jeszcze więcej nowości znajdziecie na playliście na samym dole artykułu.
Beauty Marks
Ciara
Beauty Marks
W przeciągu minionego roku Ciara wróciła z niebytu na swoje, bombardując nas co rusz kolejnymi przebojowymi singlami, które dzisiaj wreszcie udało jej się zebrać swojego siódmego studyjnego krążka Beauty Marks. I chociaż każdy z wypuszczonych numerów był z odrobinę innej bajki, wszystkie miały jeden wspólny mianownik — intrygowały, angażowały i nie pozostawiały obojętnym, niezależnie od stylistyki, którą akurat wzięła na tapet piosenkarka — były przygody z Jersey Club, afrobeatem, trap&B o 80-sowym zacięciu, a nawet funkiem i nu-disco. Wydaje się, że dzięki przejściu na swoje Ciara stała się bardziej odważna i wyrazista, co zwiastować mogło jej najlepszy krążek w karierze. Beauty Marks jako całość brzmi jednak bardziej kompromisowo i brakuje jej efektu wow, choć to w wykonaniu piosenkarki w dalszym ciągu nowa jakość i nowy początek. Ostateczny werdykt pozostawiamy jednak wam. Na pewno warto dać tej odsłonie wokalistki szansę. — Kurtek
Legacy! Legacy!
Jamila Woods
Jagjaguwar
Albumy poświęcone ważnym tematom niosą ze sobą ryzyko zagubienia tych nieco bardziej istotnych z punktu widzenia słuchacza, muzycznych treści. Tymczasem druga (i kolejna poświęcona ważnym tematom) płyta wokalistki i poetki Jamili Woods LEGACY! LEGACY! w dniu premiery zbiera same pochwały. Trudno się temu dziwić. Artystka nie tylko w pełni celebruje tu afroamerykańską kulturę i jej ikony, ale też niewątpliwie celebruje istotę muzyki. Wokalistka po raz kolejny zabiera słuchacza w przyjemną neo-soulową podróż, pozwalając mu rozpłynąć się w dźwiękach przemyślanych aranżacji, stanowiących anturaż dla kojącej i pewnej barwy głosu Jamili. LEGACY! LEGACY! to album, który zdecydowanie należy przesłuchać od „BETTY” do „BETTY”. — Maja Danilenko
Spirit
Rhye
Loma Vista
Z każdym projektem Michael Milosh przechodzi muzyczną transformację. Od tajemniczego Woman przez pop-soulowe Blood do spokojnego brzmienia pianina w najnowszym wydawnictwie Spirit. Kompozycje stworzone zostały na pożyczonym instrumencie, a całość, która brzmi jakby akustycznie, powstała po wielu dniach ciężkiej pracy na klawiszach. Za bardziej analogowy klimat odpowiada Dan Wilson z zespołu Semisonic, który dołączył do Milosha i Thomasa Bartletta. Z ich wspólnej pracy powstało osiem chilloutowych kompozycji składających się na album Spirit. — Forrel
Shea Butter Baby
Ari Lennox
Dreamville / Interscope
Ari Lennox w końcu wypuszcza długo wyczekiwany debiutancki krążek. Shea Butter Baby to zbiór dwunastu kawałków, w tym znanych nam już dobrze singli „Whiped Cream” i tytułowego „Shea Butter Baby” z J. Colem. Już po spojrzeniu na okładkę możemy wywnioskować, że będzie zmysłowy, utrzymany w stylistyce neo-soulu projekt. Za brzmienie odpowiedzialni są muzycy blisko związani z obozem Dreamville m.in. Elite i Ron Gilmore, ale na liście płac pojawił się również Masego. W roli gości występują jedynie J.I.D oraz wspomniany już wcześniej Jermaine. Propozycja w sam raz na sobotni wieczór. Jeżeli nie słyszeliście jeszcze zjawiskowego głosu Ari to pora nadrobić zaległości. — Mateusz
Low Tide
Leven Kali
Interscope
Kiedy przy okazji lutowej premiery „Sumwrong” życzyłem Levenowi Kalemu rychłego i udanego debiutu długogrającego, nie sądziłem, że sprawa rozwinie się tak szybko. Tymczasem ledwie tydzień po premierze singla „Mad at U” Kali zaskoczył nas dzisiaj premierą oficjalnego debiutanckiego longplaya. Na Low Tide pieczołowicie przebrał swoją obfitującą w single dotychczasową dyskografię, sięgając choćby po doskonale znany zeszłoroczny duet z Syd w „Do U Wrong”. A miał z czego wybierać, bo utrzymane w klimacie alternatywnego R&B single wydaje regularnie już od 2016 roku, a na liście jego współpracowników znajdziemy oprócz Syd także Playboia Cartiego, Kari Faux, Topaza Jonesa czy Diggy’ego. Ostatecznie na krążek złożyło się 11 numerów i nieco ponad pół godziny muzyki oscylującej w klimacie mieszanki soulu i R&B ze stajni The Internet. To niewątpliwie jedna z najciekawszych okołosoulowych premier ostatnich tygodni, nie przegapcie! — Kurtek
Confessions of a Dangerous Mind
Logic
Def Jam
Po wypuszczeniu przez Logica „Homicide” z Eminemem zastanawiałem się, na ile track był po prostu przelotową kompilacją dynamicznych flow, a na ile będzie miał on wpływ na ostateczny kształt najnowszego albumu rapera, Confession of a Dangerous Mind. I rzeczywiście, na tle Everybody o silnie popowym potencjale i bardzo swobodnego stylistycznie YSIV, nowy krążek wydaje się najspójniejszym legalnym wydawnictwem artysty w ostatnim czasie. Logic nie unika kilku pułapek, z popadania w które słynie. Pojawiają się żenujące punchline’y, miałkie beaty, a flow rapera to momentami kompilacja najmodniejszych patentów, na których leciało ostatnio pół sceny. — Wojtek
The Juice: Vol. I
Emotional Oranges
Avant Garden / Island
Enigmatyczny kolektyw Emotional Oranges, który nie raczył wyjawić jeszcze swojego wizerunku, zadebiutował swoim albumem The Juice Vol. 1, z którego soczyste dźwięki wylewają się przyjemnie z głośnika. Największe zamieszanie zrobili pierwszym singlem „Personal”, który bardzo szybko został odsłuchany kilka milionów razy w krótkim czasie. Z kolei równie znany kawałek „Motion” wylądował w spocie do najnowszego sezonu reality show RuPaul’s Drag Race. Grupa skupia się głównie na muzyce, a nie na sobie samych, dlatego pozwalają, aby ich kompozycje żyły własnym życiem i mówiły same za siebie. Brzmieniowo oscylują w granicach popu, R&B i soulu, a ich wpływy opierają się na klasykach Mama’s Gun Erykah Badu oraz The Miseducation of Lauryn Hill. Posłuchajcie, co mówi muzyka Emotional Oranges. — Forrel
Here Comes the Cowboy
Mac DeMarco
Mac’s Record Label
Nowe wydawnictwo Maca DeMarco ani nie zawodzi, ani nie porywa. Here Comes The Cowboy to stary dobry Mac — mijają lata, a DeMarco nadal jest tym samym, wyluzowanym gościem w koszuli w kratkę, podartych vansach i czapce z daszkiem. Jego nowe LP kontynuuje to, co działo się na wydanym w 2017 krążku This Old Dog. Leniwe brzmienie przeplata się tu ze słodkimi piosenkami miłosnymi. Na płycie znalazło się również miejsce dla zmarłego Mac Millera, któremu składa hołd między innymi w utworze „Heart to Heart”. DeMarco konsekwentnie buduje swój wizerunek współczesnej indie rockowej legendy. Fani będą zadowoleni. — Polazofia
Karmagedon
Tede & Sir Mich
Tede Enterprise
Tede i Sir Mich powracają z prawdziwym (K)armagedonem. Jacek nigdy nie był niedźwiedziem zapadniętym w sen zimowy, ale nowy krążek to, można by rzec, prawdziwe obudzenie lwa w reprezentancie stołecznej sceny. Na niektórych z kilkunastu utworów oberwało się paru osobom, z którymi raper jest w konflikcie od dłuższego bądź krótszego czasu. Ciekawym jest fakt, że na płycie Karmagedon w wersji digitalowej znalazło się 19 czy 20 gości, z czego ponad 10 w jednym utworze. Poza tym Tede i Michał bawią się muzyką, korzystają z auto-tune’a lub nie, w zależności od tego czy chcą (i słowo „chce” jest tutaj kluczowe, bo Jacek robi co mu się rzewnie podoba i efekt końcowy i tak będzie podobny do wydawnictw poprzednich, czyli sukces). Aha, no i jest to pierwszy krążek w dystrybucji Asfaltu. Owocnej współpracy! — Kuba Żądło
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Ciara w akustycznej wersji singla „Thinkin Bout You”

Czytając doniesienia prasowe i patrząc na samą Ciarę, wokalistka przeżywa swój najlepszy czas w życiu. Jest szczęśliwą matką, żoną, jest bogata, zdrowa i wysportowana, 10 maja wychodzi jej oczekiwany album, a mąż podpisał właśnie intratny kontrakt jako zawodnik NFL. Czego chcieć więcej? Może jeszcze tego, żeby najnowsza płyta Beauty Marks okazała się na tyle interesująca, by poszybować na szczyty list przebojów.
Kilkanaście dni przed premierą krążka Ciara postanowiła zaprezentować akustyczną wersję swojego ostatniego singla „Thinkin Bout You”. Tylko ona, gitarzysta i mikrofon. Trzeba przyznać, że śpiew na żywo u Amerykanki brzmi całkiem dobrze, a ona sama wygląda zachwycająco. Posłuchajcie i popatrzcie poniżej.
Luźna propozycja od Ciary i szczegóły nowej płyty

Wysportowana Ciara często szczyci się swoim ciałem i prezentuje swoje wdzięki. Nie inaczej jest w teledysku do najnowszego singla „Thinking Bout You”. Wokalistka, w oczekiwaniu na wieczorne party, wygłupia się w swoim domu, przebiera, pije szampana ze sprzątaczką, kąpię się w całej okazałości w obfitej pianie, a nawet pozuje nago z… kubkiem kawy? Bawi się przy tym przednio, tańczy i od czasu do czasu twerkuje. Zarówno klip, jak i piosenka należą do tych luźnych i niewymagających, ale takie kawałki też są potrzebne.
Wraz z premierą „Thinking Bout You” Ciara ogłosiła szczegóły dotyczące siódmego albumu. Beauty Marks ukaże się 10 maja nakładem własnej wytwórni Beauty Marks Entertainment, której logo pojawiło się na wspomnianym białym kubku. Wydawnictwo zawierać będzie 11 utworów, spośród których znana jest juz prawie połowa z nich, czyli „Level Up”, „Dose”, „Freak Me” oraz „Greatest Love”. Na featuringach pojawią się oprócz Tekno, Macklemore oraz Kelly Rowland. Zapoznajcie się z odmienną od pozostałych okładką, na której Amerykanka pozuje całkowicie nago oraz tracklistą poniżej i cierpliwie czekajcie na hit lub kolejny niewypał w wykonaniu CiCi.
1. “I Love Myself” feat. Macklemore
2. “Level Up”
3. “Set”
4. “Thinkin Bout You”
5. “Trust Myself”
6. “Girl Gang” feat. Kelly Rowland
7. “Dose”
8. “Na Na”
9. “Freak Me” feat. Tekno
10. “Greatest Love”
11. “Beauty Marks”
Ciara odkrywa 80-sowe syntezatory i najwspanialszą miłość

U la la! Wczoraj Ciara zaprezentowała nowy singiel i teledysk do nagrania „Greatest Love”. Numer utrzymany w konwencji jej sygnaturowych mid-tempo „Body Party” i „I Bet” to kolejna w dyskografii piosenkarki uczta dla ucha i oka. Ciara nie tylko jak zawsze wygląda i rusza się oszałamiająco w minimalistycznym, ale przykuwającym uwagę klimatycznym teledysku, ale przede wszystkim odważnie sięga po nowe dla siebie środki wyrazu, jeśli chodzi brzmienie — rytmiczne nawiązania do Trap&B i 80-sowe syntezatory pożyczone z najlepszych produkcji The-Dreama z jego złotego okresu. Numer został jednak napisany i wyprodukowany wspólnie ze stałymi współpracownikami piosenkarki — Theronem Thomasem z R. City oraz Jasperem Cameronem. Ciara powiedziała Billboardowi o nagraniu, że jego premiera nieprzypadkowo odbyła się przed walentynkami — „It has got a lot of love in it. Valentine’s Day is right around the corner and I just want people to feel that love, whether you’re single or if you have your partner in your life. I’m super proud of this next release”. To czwarty singiel piosenkarki promujący jej nadchodzącą siódmą płytę, która ukaże się nakładem Warner Bros.
Ciara zaprezentowała oficjalny teledysk do singla „Dose”


Ciara jest prawdziwą taneczną torpedą. Seria teledysków potwierdza jej energię i pozytywne nastawienie. Zdecydowanie weszła na wyższy poziom. Jak zapowiadaliśmy przy okazji ulicznego klipu do „Dose”, był to tylko przedsmak oficjalnego obrazka. Artystka zaprezentowała dynamiczne wideo, które zostało nakręcone na sali gimnastycznej jednej ze szkół w Atlancie. Wokalistka występuje jako mażoretka, z całą trupą bębniarzy, tancerek i oczywiście małą gwiazdą całego zamieszania. Wszystko opowiedziane i zaśpiewane zostało tańcem, jak na Ciarę przystało. Sprawdźcie poniżej jak wyszło.
Ciara dawkuje napięcie, tańcząc na ulicach Atlanty

Wygląda na to, że Ciara obrała wiralową metodę promocji nowej, jak dotąd niezatytułowanej i niezapowiedzianej oficjalnie płyty. Po jutubowym czelendżu „Level Up”, wyprodukowany przez Darkchilda kolejny singiel piosenkarki „Dose” doczekał się klipu w stylu ulicznego fleszmobu, w którym piosenkarka tańczy z grupą tancerek na ulicach Atlanty w otoczeniu mieszkańców i przechodniów. Wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek promocji „Dose”, a nie ostateczny teledysk do numeru, który niewątpliwie ma hitowy potencjał. Szkoda, że Ciara musi aż tak gimnastykować się, by go uwolnić, ale w obecnej sytuacji trzymamy za nią mocno kciuki!
Ciara z Darkchildem z solidną dawką wielowymiarowego R&B

Jeśli śledzicie w miarę uważnie karierę Ciary, być może kojarzycie jeden z ciekawszych momentów krążka Ciara z 2013 roku zatytułowany „Overdose”, w którym piosenkarka być może trochę przedawkowała radiowy taneczny pop, co było o tyle przykre, że nigdy nie przełożyło się na faktyczny radiowy przebój, do czego to nagranie wydawało się predestynowane. Tym razem wokalistka ostrożniej dawkuje muzyczne wpływy — jej nowy singiel zatytułowany (w tym kontekście jedynie) „Dose” wyprodukował weteran R&B Darkchild. Efekty są bardziej niż zadowalające — jeśli nie ulegliście memicznej jerseybeatowej rytmice w „Level Up” ani afrobeatowych wpływów we „Freak Me”, „Dose” powinno was przekonać! Taneczne, oparte o charyzmatyczny sampel dęciaków R&B w dobrych proporcjach równoważy powtarzalne frazy chwytliwym refrenem, a co najważniejsze przez cały czas tętni życiem i ewoluuje! Cuda na kiju! Ciara idzie na rekord!