eminem
Kid Cudi zapowiada kontynuację klasycznej serii

Kid Cudi wrócił w tym roku po przerwie do wydawania singli — i jak się okazuje, wiążą się z tym konkretne plany. Przed kilkoma dniami na youtube’owym kanale artysty ukazało się krótkie wideo promujące najnowszy projekt. Okazuje się, że w najbliższym czasie Mescudi planuje wypuścić kontynuację klasycznej już serii Man on the Moon — najnowszy krążek będzie oznaczony numerem 3. I jak na razie to wszystko, co wiemy. Na kiedy planowana jest premiera? Czy na płycie znajdą się ostatnie numery z Travisem Scottem i Eminemem? Na odpowiedzi na te pytania przyjdzie nam pewnie jeszcze trochę poczekać. Ale kto wie — może Kid Cudi zrobi nam niespodziankę. W końcu już za kilka dni minie dziesięć lat od premiery Man on the Moon II: The Legend of Mr. Rager. To dobry moment, by odświeżyć sobie dyskografię rapera z Ohio. Zwiastun Man on the Moon 3 znajdziecie pod spodem.
Kid Cudi i Eminem opowiadają o swoich przygodach

W tym roku muzyczna aktywność Kid Cudiego zdecydowanie wzrosła – od „Leader of the Delinquents” przez singiel pod szyldem The Scotts, aż po pierwszy wspólny kawałek z Eminenem. Utwór kilka dni temu zapowiedziała córka rapera, a dziś na nasze głośniki trafił cały numer. Jak można było się spodziewać „The Adventures Of Moon Man & Slim Shady” to przede wszystkim pole dla lirycznych popisów tego drugiego. Eminem w swojej zwrotce odnosi się m.in. do ostatnich wydarzeń ze Stanów Zjednoczonych oraz pandemii koronawirusa. Całości towarzyszy także komiksowy klip, który możecie obejrzeć poniżej. Za produkcję numeru odpowiada stały współpracownik Cudiego – Dot Da Genius. Czyżby album był już w drodze? Trzymamy kciuki i czekamy na więcej!
#FridayRoundup: Mac Miller, Mura Masa, Theophilus London i inni

Po krótkiej noworocznej przerwie wracamy do cyklu #FridayRoundup, w którym dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych, a tych było w miniony piątek całkiem sporo — od oczekiwanego pośmiertnego krążka z nagraniami nieodżałowanego Maca Millera, przez nowe krążki Mury Masy, Theophilusa Londona i Emily King, debiut 070 Shake i kolaborację Madliba z Oh No pod szyldem The Professionals aż po kuriozalny surprise album Eminema, który zelektryzował sieć, choć wcale nie powinien.

Circles
Mac Miller
Warner
Pierwszy pośmiertny krążek Mac Millera powstawał mniej więcej w tym samym czasie co ostatnia studyjna płyta artysty, czyli rewelacyjne Swimming i z założenia tworzyć miała spójną całość zatytułowaną Swimming in Circles. Tragiczna śmierć przerwała jednak proces tworzenia tego wydawnictwa. Po śmierci Malcolma rozpoczęte już szkice utworów postanowił ukończyć Jon Brion, czyli amerykański multiinstrumentalista oraz producent, znany, chociażby z wielu ścieżek dźwiękowych, ale również udziałów przy produkcji utworów dla takich artystów jak m.in. Beyonce, Frank Ocean, Janelle Monáe czy Kanye West. Muzyk współtworzył już wcześniej kilka utworów ze wspomnianego wcześniej Swimming i brał czynny udział w tworzeniu pomysłów na album Circles. Bazując na tym, co już powstało oraz na rozmowach, podczas których omawiali wspólne wizje tego, jak wyglądać ma końcowy efekt, doprowadził on wszystko do końca. Jeżeli dorzucimy do tego jedne z najbardziej osobistych tekstów rapera, otrzymamy bardzo smutne, ale jednocześnie przepiękne pożegnanie z fanami, które nie jest kolejnym, napchanym przypadkowymi udziałami gości, krążkiem stworzonym po śmierci artysty, ale pełnoprawnym i w dodatku znakomitym krążkiem. — efdote

R.Y.C
Mura Masa
Universal / Polydor / Anchor Point
Drugi album Mura Masy jest zupełnie inny od swojego poprzednika, którego warstwa muzyczna opierała się na marimbie, a całość była znacznie bliższa czarnym brzmieniom. R.Y.C (Raw Youth Collage), zgodnie z zapowiedzią, to mieszanka wszelkiej elektroniki lat 90. i gitar. Również wybór gości jest bardziej eklektyczny. Z jednej strony pojawia się tu Slowthai, z drugiej indie rockowy zespół Wolf Alice albo łagodna Clairo czy Tirzah. Chodzi tu przede wszystkim o powrót do przeszłości, pewną nostalgię i ucieczkę przed teraźniejszością. Decyzja o pójściu w tym kierunku muzycznym była dość ryzykowna. Sprawdźcie, jak Alex sobie z tym poradził. — Klementyna

Bebey
Theophilus London
My Bebey / Independently Popular
Mało kto chyba jeszcze pamiętał, że Bebey, zapowiadany od 2016 roku następca Vibes sprzed aż sześciu lat, wciąż jest na liście potencjalnych premier. Wtedy właśnie ukazał się fantastyczny new-wave’owy singiel „Revenge” z Arielem Pinkiem, który wieńczy tę niecodzienną płytę, na której znalazło się miejsce dla Raekwona, zaskakująco wyciszonego post-rapowego Lil Yachty’ego i dwóch świetnych duetów z Kevinem Parkerem z Tame Impali, spośród których jeden jest reinterpretacją klasycznego nigeryjskiego boogie z lat 80. Na Bebey urodzony na Trynidadzie London kreatywnie żongluje gatunkami we właściwy sobie sposób. To jazda po wertepach ze znakomitymi momentami. — Kurtek

Modus Vivendi
070 Shake
GOOD / Def Jam / UMG
Wyczekiwany debiut 070 Shake Modus Vivendi to muzyczna oprawa postapokalipsy, ale bardziej w wydaniu romantycznym niż futurystycznym. Oto potomkini Teyany Taylor ląduje w kapsule Dragon 3.19 na Marsie. Wciąż jednak odczuwa emocje tak samo jak jej przodkowie. A są to emocje godne GOOD Music: tęgie gitarowe riffy, pompatyczne elektro, odrobinę plemiennej rytmiki, no i Auto-Tune’a, który w 2070 jest zaadoptowany do tego stopnia, że stanowi pełnoprawny substytut naturalnego wokalu. Zamiast gości do swojej kosmicznej kapsuły 070 Shake zabiera cytaty z Debussy’ego czy Bena E. Kinga. Oś centralną Modus Vivendi stanowi połączenie syntetycznego pop rapu i R&B, rozmyte w chmurze dźwięków. Być może zbyt rozmyte (co mnie osobiście przypomina wspomnianą Teyanę Taylor z K.T.S.E., płyty sprawiającej niekiedy wrażenie mniej dopracowanej od strony producenckiej), ale i niepozbawione nadziei na przyszłość. — Maja

Sides
Emily King
ATO / PIAS
Najnowsza propozycja nowojorskiej artystki Emily King zawiera zbiór jedenastu wyselekcjonowanych z dotychczasowej twórczości utworów, zaaranżowanych na wersje akustyczne. Za produkcję albumu Sides odpowiada J. Most, a wokalnie artystkę wsparła Amerykanka Sara Bareilles, z którą Emily obecnie koncertuje. Całość krążka jest bardzo płynna, utrzymana w klimacie popu i rocka z lat osiemdziesiątych, z domieszką współczesnego R&B i lekkim tchnieniem jazzu. A wszystko dzięki różnorodności instrumentów wiolonczeli, smyczków, pianina, gitary, czy perkusji, wysuwających się zdecydowanie na pierwszy plan. Jednak elementem spajającym wszystkie szczegóły jest delikatny wokal King, który w instrumentalnych wersjach dotychczas znanych kompozycji, brzmi delikatnie i niezwykle kojąco. — Forrel

The Professionals
Madlib & Oh No
Madlib Invazion
Madlib i Oh No w końcu wydali wspólny album. Na przestrzeni lat współpracowali ze sobą rzadko, np. na The Disrupt — solowym debiucie młodszego z braci Jackson, a nazwa The Professionals, jako ich projektu, pojawiła chociażby dwanaście lat temu na producenckim krążku Madliba WLIB AM: King of the Wigflip. Przy natłoku płyt jakie panowie rocznie wypuszczają nie powinno dziwić, że właściwy krążek duetu ukazał się dopiero teraz. Taki pomysł na projekt sugerowałby, że dostaniemy coś w stylu drugiego Jayliba, przynajmniej jeśli chodzi o strukturę materiału — Madlib rapujący na bitach brata i odwrotnie, albo obydwaj bracia rapujący we wszystkich numerach, ale produkcją dzielący się po połowie. Tak nie jest. Madlib odpowiada tu za bity, Oh No za rap. Całość zawiera trzynaście numerów a gościnnie pojawiają się między innymi Chino XL i Elzhi. Cóż, Oh No nigdy nie był mistrzem mikrofonu, świetnie sprawdzał się za to jako producent, więc szkoda, że i jego bitów tutaj nie usłyszymy, ale i tak jestem bardzo ciekawy jaki wyszedł finalny efekt tej współpracy. — Dill

Music to Be Murdered By
Eminem
Interscope / Shady / Aftermath
Kuriozum. To określenie przyszło mi na myśl w trakcie słuchania najnowszego krążka (ex)legendy rapu z Detroid i nie chciało dać się zastąpić jakimkolwiek innym. Nie pomagała w tym, oczywiście, sama płyta, która kolejnymi abominacjami tylko jeszcze bardziej legitymizowała ten opis, serwując ciężkostrawną mieszankę hipokryzji, taniej kontrowersji i przeforsowanych rozwiązań producenckich. Emenems nagle zapomina o swoich korzennych manifestach i zaprasza do gościnnego udziału Young M.A. (bo przecież jak już zapraszać młodą szkołę to tylko tych obrzydliwie miałkich i niewyrazistych graczy) i próbuje wycisnąć trochę hajsu z żałoby po Juice Wrldzie (bo jak już bezcześcić swoje dziedzictwo, przy okazji można zahaczyć o spuściznę innych artystów). Oprócz tego dostajemy wyjątkowo patetyczną i leniwą interpolację „Sound of Silence”, gościnkę rudego barda (wiadomo którego), obrzydliwe, misoginistyczne podśmiechujki z molestatorskim podtekstem (She’s like „That’s harassment,” I’m like „Yeah, and?” mmm, pycha) i desperackie próby ratowania wizerunku generycznymi tematami przeżutymi i wyplutymi we wcześniejszej twórczości (kliszowy „Stepfather”, patetyczne „Leaving heaven”). Wisienką na torcie jest obleśny punchline o zamachu w Liverpoolu na koncercie Ariany Grande i mamy zarówno najgorszą część boomerskiej trylogii Eminema i poważnego kandydata na najgorszy album tego roku. — Wojtek
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Nowy utwór: Logic „Homicide (feat. Eminem)”

Logic i Eminem, czyli najbardziej „spirituallyricalmiracleindividual” duet, jaki możecie sobie wyobrazić, postanowili wypuścić ostatnio track, w którym dadzą fanom wszystko to, czego od takiego duetu mogliby się oni spodziewać. Panowie mają ze sobą bardzo wiele wspólnego i wydają się idealnymi współpracownikami. Obaj są orędownikami rapowej starej szkoły i wśród zwolenników klasycznego etosu hiphopowca stawiani są na piedestale jako ratunek dla prawdziwej muzyki, obaj są też niedługo po wydaniu albumów o bardzo umiarkowanym (czy wręcz: negatywnym) przyjęciu ze strony krytyki. „Homicide” to zatem track, którego obaj panowie bardzo potrzebują. Zabójczy technicznie, agresywny, ociekający prostackim braggadocio i pełen punchline’y kierowanych prosto w demonizowaną przez wszystkich nową falę rapu, który udowodni, że raperzy na swoją renomę zapracowali rzeczywistymi umiejętnościami. Numer robi wrażenie, mimo nieco efekciarskiego vibe’u. Wycofany, stateczny beat daje obu panom pole do akrobacyjnego flow i licznych dynamicznych, bezoddechowych przelotów. Fani szybkiej nawijki powinni być zachwyceni. Utwór kończy fragment freestyle’u Chrisa D’Elii, komika, który parodiuje w nim styl rapowania Eminema. Taktyka sprawdza się na jednym tracku, ale czy zaspokoi to niedosyt fanów po ostatnich wydawnictwach?
#FridayRoundup: Sunni Colon, Olivia Nelson, Lloyd i inni

Kolejny weekend obfitujący w ciekawe premiery płytowe. Jak zwykle mamy dla Was przekrój przez różne gatunki i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Zaczynajmy!
Satin Psicodelic
Sunni Colón
TETSU
Sunni Colón chciałby odnaleźć równowagę w otaczającym go chaosie i trzeba przyznać, że — mimo widma pretensjonalności przyczajonego za wspomnianą ideą i tytułem jego drugiej epki – wychodzi mu to wcale nieźle. Satin Psicodelic to niejako rewers tanecznego Thierry Disko, na który składa się delikatne i rozmarzone gitarowe R&B. Jakby tego było mało, mamy drobny hołd dla Franka Oceana („Mornin Dew” to wariacja do słów zaczerpniętych z przejścia „Super Rich Kids” w „Pilot Jones” na Channel Orange) i już nie tak dosłowny, ale uporczywie przypominający początki solowej kariery Justina Timberlake’a, „Satin PSICODELIC”. Bez względu na to czy snujecie się po mieście, czy leżycie w fotelu, ta płyta jest idealnym łapaczem ostatnich letnich promieni słońca. — Maja Danilenko
TRU
Lloyd
Young Goldie Music
Jeden rzut oka na okładkę nowego albumu Lloyda i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że temu królowi faktycznie przydałby się przyodziewek, zwłaszcza muzyczny. TRU to zestaw mało wyszukanego, silącego się na liryczność R&B. Jeżeli w 2016 dotarła do was epka o tym samym tytule, to poznaliście już część albumu. Z gośćmi czy bez, kompletny materiał Lloyda z niesłychaną łatwością zlewa się w mętną trapową całość, której bardzo szybko odechciewa się słuchać (może prócz singlowego „Caramel” — niezbyt odkrywczego, ale wciąż niezłego na tle reszty). Taka prawda. — Maja Danilenko
For You EP
Olivia Nelson
Hear This Records
Choć wydawnictw spod znaku alt czy post-R&B z pewnością teraz nie brakuje, jest coś pociągającego w nowej EP-ce Olivii Nelson. For You to kompozycja 10 rozstaniowych kawałków, na szczęście udało się uniknąć jednostajnej melancholijnej narracji, a udało się uzyskać ciekawy przekrój przez zarówno refleksyjne, jak i bardziej taneczne utwory. Bardzo przyjemna warstwa muzyczna oparta została głównie o klawisze i syntezatory. To osobiste wydawnictwo, któremu na pewno warto poświęcić kilka minut! —Richie Nixon
Return of the Trill
Bun B
Ill Trill Enterprises
Bun B przez ostatnie lata udzielał się tylko gościnnie na płytach innych wykonawców. Jak sam powiedział, po śmierci Pimpa C stracił zajawkę na tworzenie solówek. Okazuje się, że do powrotu do regularnych nagrywek przekonała go żona, która dała mu do zrozumienia, że wciąż jest ważnym graczem na scenie i cały czas ma coś do powiedzenia. Bun wszedł więc do studia i efektem tego jest Return of the Trill, album nad którym rękę trzymał Big K.R.I.T. będący producentem wykonawczym materiału. Lista gości robi wrażenie — są między innymi Lil Keke, Slim Thug, ale też na przykład Run The Jewels, Gary Clark Jr. i Leon Bridges. Możemy mieć do czynienia z bardzo dobrym powrotem. — Dill
Kamikaze
Eminem
Aftermath Records
Ubiegłoroczne Revival z jednego z najbardziej oczekiwanych (i pomysłowo zapowiadanych) albumów, szybko okazał się dla Eminema strzałem w stopę. Przez niespełna rok o krążku powiedziano już wiele, głównie nieprzychylnych słów. Nic więc dziwnego, że (wciąż jeszcze) Rap God postanowił się do tej krytyki odnieść. Pytanie tylko, czy zmiana samookaleczenia na Kamikaze to dobra droga? Okładkowe nawiązanie do klasyka Beastie Boys może zachęcać. W miejsce Eda Sheerana i Pink, Em postanowił wstawić Royce’a i Joynera Lucasa. W rubryczce „producent wykonawczy” widnieje ksywka Dre. Niby wszystko wygląda dobrze, ale czy to wystarczy, by zatrzeć ubiegłoroczny niesmak? —Mateusz
Bloom
Troye Sivan
Polydor
Choć drugi album Troye’a Sivana rozpoczyna utwór zatytułowany „Seventeen”, australijski wokalista nie jest już nastolatkiem. Byłoby też nieporozumieniem, gdyby Bloom zaszufladkować jako album teenpopowy. Przed trzema laty Sivan zaczynał z całkiem wysokiego pułapu, a teraz świadomie uszlachetnił swoje brzmienie. Na krążek złożyło się 10 elektropopowych numerów romansujących i z alternatywnym R&B, i z muzyką taneczną — podobnie jak ma to miejsce na płytach Ariany Grande. Jeśli nie jesteście pewni, czy dać Sivanowi szansę, posłuchajcie zamykającego album singlowego „Animal”, któremu niedaleko do błyskotliwego debiutanckiego solowego singla Zayna Malika — „Pillowtalk”. Z pewnością jedna z lepszych tegorocznych płyt w kategorii: młody wielkoformatowy pop. — Kurtek
Forma
Suwal
Asfalt Records
Suwala możecie kojarzyć chociażby dzięki współpracy z takimi artystami jak Flirtini czy Rosalie. Tym razem jeden z ciekawszych polskich młodych producentów postawił na solowy materiał, czego owocem jest epka Forma. Została ona wypuszczona pod szyldem Flirtini/Asfalt Records, jako że muzyk udzielał się na składankach Heartbreaks & Promises. Epkę promował singiel „Sygnał”, w którym usłyszeć możemy wspomnianą Rosalie. Na Formie, poza wokalistką, pojawiły się również Agata oraz Koska. Za oprawę graficzną projektu odpowiada Barrakuz. Fani Mura Masy czy Disclosure z pewnością będą zadowoleni! —Polazofia
Pełną plejlistę z tegorocznymi okołosoulowymi premierami znajdziecie poniżej.
#FridayRoundup: N.E.R.D, Brockhampton, Eminem, G-Eazy i inni

Dzisiejszy piątek jest z dużym prawdopodobieństwem ostatnim dużym dniem wydawniczym 2017 roku. Poza zapowiadanymi od wielu tygodniami premierami od N.E.R.D, G-Eazy’ego i Young Jeezyego wreszcie zmaterializowały się także oczekiwane przez fanów już wcześniej krążki od Brockhampton i Eminema. Niespodziewanie nowym mikstejpem podzieliła się też Charli XCX.
No_One Ever Really Dies
N.E.R.D
N.E.R.D / Columbia
Pharrell i spółka zrobili sobie krótką, raptem siedmioletnią przerwę od nagrywania wspólnych, długogrających projektów. Na nasze szczęście chłopaki poszli po rozum do głowy, czego efekt stanowi ich piąty w karierze krążek No_One Ever Really Dies. Jest to comeback w naprawdę dobrym stylu. Wystarczy przesłuchać singlowe „Lemon” na featuringu z Rihanna czy „1000” nagrany z Futurem, a jakby komuś gości było nie dość, to na albumie znajdziemy również dwa kawałki z Kendrickiem, w tym jeden w asyście M.I.A, duet z Gucci Manem i Walem, André 3000 oraz Eda Sheerana. I zanim westchniecie z politowaniem na myśl o poczciwym rudzcielcu z Anglii to uwierzcie nam na słowo, że będziecie zaskoczeni. Soulbowl ma niezwykłą przyjemność patronować temu wydawnictwu i jeszcze w tym tygodniu na stronie ukaże się pełna recenzja No_One Ever Really Dies, ale już możemy was zapewnić, że warto było tak długo czekać. — Pat
Saturation III
Brockhampton
Question Everything, Inc. / Empire
Po twitterowym falstarcie z ogłoszeniem daty premiery i preorderze wielopłytowego boksu ze wszystkimi częściami Saturation ostatnia odsłona najważniejszej rapowej trylogii tego roku trafiła wreszcie do słuchaczy. Zgodnie z zapowiedziami wśród 15 numerów na trackliście zabrakło wypuszczonego wcześniej „Follow”, ale już przed kilkoma dniami Brockhampton nadrobili tę stratę fenomenalnym, dyskotekowanym „Boogie” przywodzącym trochę na myśl zeszłoroczne „Ain’t It Funny” Danny’ego Browna. Warto odnotować, że podobnie jak przy pierwszych dwóch częściach, gdzie tytuły utworów były jednowyrazowe — po czteroliterowych na pierwszej części i pięcioliterowych na drugiej, tym razem wszystkie mają po sześć liter, z wyjątkiem ostatniego „Team”, który podążając za trendem wyznaczonym przed poprzednie odsłony trylogii, zatacza koło i wraca do początku przygody z Saturation. To znamienne o tyle, że kolektyw ogłosił jeszcze przed premierą, że będzie to ostatni studyjny album grupy. Brockhampton są obecnie w znakomitym kreatywnym momencie, mają świetną synergię i wykorzystują ją ze szczętem zamiast wahać się, ryzykując utratą pędu. Całkiem możliwe więc, że trzecia część Saturation okaże się ich opus magnum, choć równie dobrze może też zakończyć się stylistycznym i tematycznym rozgardiaszem, którego jak dotąd mimo bezliku motywów i inspiracji udało im się szczęśliwie uniknąć. — Kurtek
Revival
Eminem
Aftermath Entertainment
Fenomen Eminema to rzecz unikatowa w skali światowej. Ilekroć wydaje album, elektryzuje tym całe środowisko muzyczne i rzesze fanów, wśród których nie brakuje zwolenników tezy, że jest najlepszym raperem na scenie. Fakty jednak mówią same za siebie; 3 ostatnie albumy Shady’ego były znacznym spadkiem jakości, do tego stopnia, że wiele osób uznaje je za asłuchalne. Radiowe ballady, występy gościnne popowych gwiazd, olbrzymi patos — a między nimi okazyjne perełki, które przypominają o dawnej formie artysty. 5 lat przerwy między Encore, a Relapse sprawiły, że Eminem, którego znaliśmy, przepadł. Revival jest z kolei powrotem po drugim najdłuższym okresie jego nieobecności. Walk on Water udowadnia, że Em posiada w sobie jeszcze krztę samokrytyki, jednak trudno zrozumieć dlaczego na najnowszy album po raz kolejny zaprosił zestaw radiowych artystów. Usłyszymy na nim 19 utworów, na których wystąpili Alicia Keys, Skylar Grey, Pink czy Ed Sheeran. Nie ocenia się książki po okładce, ale szczerze wątpię, że to będzie przyjemna lektura — Adrian
The Beautiful and Damned
G-Eazy
RCA Records
Można go lubić lub nie, ale trzeba przyznać, że ostatnie dwa lata były dla Gerarda przede wszystkim pasmem sukcesów. Jego album When It’s Dark Out uzyskał status platynowej płyty mimo mieszanych ocen recenzentów. Do tego należy dodać masę gościnnych występów u boku popowych artystów oraz tracki z rapowymi wyjadaczami. Na The Beautiful & Damned znajdziemy zaprezentowane już wcześniej „No Limit”, „The Plan” oraz tytułowe „The Beautiful & Damned” z udziałem Zoe Nash. — Mateusz
Definicja brzmienia
OER
Pchamy Ten Syf
Płyty producenckie to nadal zdecydowanie za rzadkie zjawisko w polskiej muzyce. Mimo to, Definicja Brzmienia, to już drugi taki album w dorobku OERa. Artysta na stałe związany z bydgoską formacją B.O.K., jest jej współzałożycielem i producentem. Po pięciu latach od wydania instrumentalnego krążka Dźwięki BDG powraca z materiałem, na który zaprosił śmietankę polskiej rapowej sceny, m.in.: Bisza, Łonę, Ero czy Kubę Knapa . Poza tym, swoimi wokalami album urozmaicili Kay z B.O.K. oraz Mery Spolsky. Na płytę składa się czternaście utworów, a promowały ją: międzynarodowy „Rudeboy” z Grubsonem, doskonałe lirycznie „Bagno” z Biszem czy klimatyczny, luźny numer „Pot spod spodu” z Kubą Knapem. Warto sprawdzić, po pierwsze dla świetnych bitów, a po drugie, aby przekonać się, jakimi zawiłymi metaforami okraszony został wspólny numer Bisza i Łony, dwóch mistrzów słowa w polskim hip-hopie. –Polazofia
Pressure
Jeezy
YJ Music
Trudno znaleźć na scenie bardziej solidną markę niż Jeezy. Od 13 lat jest idealnym przykładem na to, jak zręcznie łączyć wysokiej klasy hip hop z ulicznym brzmieniem, dzięki czemu zyskał potężne grono fanów. Fakt, ostatnimi laty bywało różnie; było świetne Seen It All: The Autobiography, ale było też przeciętne Trap or Die 3. Jak będzie tym razem? Tracklista Pressure jest wypełniona po brzegi znanymi nazwiskami, takimi jak Kendrick Lamar, J. Cole, Kodak Black, Tee Grizley, Rick Ross, YG czy 2 Chainz, a dotychczasowe single “Bottles Up” i “Cold Summer” prezentują typowe dla lidera CTE uliczne, trapowe brzmienie. Zapowiada się na to, że ósmy już w dyskografii rapera krążek będzie kolejną mocną propozycją, która może sporo namieszać na listach sprzedaży. Czekam z niecierpliwością, w końcu co to za zima bez Snowmana — Adrian
Pop 2
Charli XCX
Asylum Records
Pomiędzy wypuszczonym w marcu znakomitym bubblegumbassowym mikstejpem Number 1 Angel a przesuniętym na przyszły rok trzecim studyjnym krążkiem Charli XCX wypuszcza kolejny mikstejp Pop 2 — podobnie jak poprzedni (co sygnalizuje sam tytuł wydawnictwa) wyprodukowany przez ekipę związaną z PC Music (A.G. Cook, easyFun, Life Sim, Lil Data) i Sophiego. Wśród rozlicznych gości zaproszonych na wydawnictwo usłyszymy z kolei m.in. Carly Rae Jepsen, Cupcakke, Caroline Polachek, MØ czy Mykkiego Blanco. XCX wie, jak powinien brzmieć dobry pop w 2017 roku. — Kurtek
Quarter Life Crisis
Kelechi
STNDRD Music
Pochodzący z Atlanty raper Kelechi konsekwentnie od kilku miesięcy tydzień po tygodniu, utwór po utworze dzielił się zawartością swojej drugiej płyty Quarter Life Crisis, którą w całości udostępnił jednak dopiero teraz. Nowy album to całkiem błyskotliwe — tekstowo i muzycznie studium kryzysu wieku 25 lat, o którym 26-latek wie co najmniej tyle, co nasz polski Taco Hemingway. — Kurtek
Nowy utwór: Eminem „Untouchable”


Gdy na początku listopada w sieci pojawiły się informacje o tym, że Eminem planuje wypuścić swój dziewiąty longplay, zdawało się, że jest to rzecz, na którą czekali wszyscy. Niebanalny sposób promocji i wszechobecne domysły tylko podkręcały atmosferę oczekiwania na potwierdzenie ze strony samego artysty. Pierwszy singiel – „Walk On Water”, zebrał mieszane opinie fanów. Podobne odczucia wzbudziła zaprezentowana niedawno tracklista, na której u boku rapera pojawiają się m.in. Ed Sheeran, Skylar Grey czy P!nk. W najnowszym utworze „Untouchable”, Marshall zdaje się kontynuować myśl rozpoczętą w wystąpieniu podczas tegorocznego BET Cyphers. Jakim albumem okaże się Revival? Tego dowiemy się już 15 grudnia.
Chance The Rapper gospodarzem Saturday Night Live


Chance The Rapper występował już w Saturday Night Live jako gość muzyczny, a wczoraj zaliczył swój pierwszy występ jako gospodarz legendarnego programu. Zaliczył kilka naprawdę śmiesznych skeczy, a największym echem w mediach odbiła się piosenka zrobiona w stylu R&B lat 90-tych „Come Back Barack”, która jak nie trudno się domyśleć, była pochwałą poprzedniego prezydenta USA Baracka Obamy i prośbą do jego powrotu na ten urząd. Motywem przewodnim odcinka było Święto Dziękczynienia, a swój nowy singiel z nadchodzącego albumu zagrał Eminem. Skecze do sprawdzenia na playliście. Wystarczy kliknąć w wideo.
Kolejna zaskakująca kolaboracja Eminema


Była już Rihanna, P!nk, Sia, a nawet Gwen Stefani. Tym razem Eminem zaprosił do współpracy sławną Beyoncé, z którą stworzył całkiem ciekawy kawałek „Walk on Water”. To introspekcyjny utwór, w którym raper, z niewielką pomocą anielskiego wokalu Bey, otwarcie opowiada o swoim uzależnieniu od narkotyków i rozlicza się z przeszłością. Singiel jest zapowiedzią nadchodzącego albumu Eminema Revival, którego premiera ma się odbyć 17 listopada. Wcześniej (12 listopada) raper wystąpi podczas gali rozdania nagród MTV EMA 2017, na której ma zaprezentować utwory z płyty. Internet już oszalał na punkcie „Walk on Water”, a snute wciąż domysły co do zawartości krążka, podsycają tylko apetyt. Sprawdźcie jak poszło tym dwojgu.
Czyżby fani Eminema dokopali się do tytuły jego nowej płyty?


Na przestrzeni ostatnich lat branża muzyczna przeszła niesamowitą metamorfozę. Za sprawą internetu zmieniło się wszystko — od dystrybucji muzyki po sposoby jej promowania. Niebanalnych zabiegów w promocji albumów pojawia się coraz więcej — ostatnim przykładem może być chociażby 4:44 Jaya Z.
Podobna sytuacja zdaje się mieć miejsce i tym razem. Kilka dni temu Paul Rosenberg — menadżer Eminema — umieścił na jednym z portali społecznościowych zdjęcie, na którym chwali się egzemplarzem Trial By Fire Yelawolfa. Nie byłoby w tym zapewne nic podejrzanego, jednak uwagę internautów przykuła znajdująca się w tle reklama leku. W jego nazwie widnieje odwrócona litera „E” kojarząca się z logotypem rapera z Detroit. Fani artysty szybko wychwycili ów szczegół i odnaleźli stronę internetową specyfiku. Jak się okazuje witryna wykazuje jeszcze więcej podobieństw, co może być niejako potwierdzeniem plotek o nadchodzącym projekcie Marshalla.
Już znajdujący się tam spot wzbudza podejrzenia, ponieważ w tle pojawia się motyw znany z utworu „I Need A Doctor”. Na nawiązania do tego i innych kawałków Eminema można natknąć się jeszcze w kilku miejscach na stronie. Jak wynika z zamieszczonych tam informacji, za lek odpowiedzialna jest firma Popsomp Industries – dla przypomnienia, Popsomp Hills to fikcyjny ośrodek odwykowy stworzony na potrzeby promocji płyty Relapse. A jedno z haseł reklamowych — „You only get one shot to beat AR”. Brzmi znajomo?
Póki co żadna z tych informacji nie została potwierdzona, ale wszystko wskazuje na to, że fani ochrzcili już nadchodzący projekt Eminema Revival. Oczywiście do tego typu teorii zawsze należy podchodzić z dystansem (chyba wszyscy pamiętają zamieszanie wokół Damn. Kendricka), jednak trudno nie odnieść wrażenia, że coś jest na rzeczy. Jeżeli okażę się to prawdą, to twórcom zdecydowanie należą się brawa za pomysłowość. Oby sam album przyniósł fanom Marshalla równie dużo radości co akcja promocyjna.