Wydarzenia

everything is recorded

#FridayRoundup: Thundercat, Yves Tumor, Everything Is Recorded i inni

#FridayRoundup

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Wiosenne tempo wydawnicze zostało podtrzymane — nowe płyty wydali Thundercat, Yves Tumor, Everything Is Recorded, Nnamdï, Yaeji, Kiana Ledé, Empress Of, a także Quebonafide. Polecamy selekcję poniżej, bo słucha jej się znakomicie! Zostańcie w domu.


#FridayRoundup

It Is What It Is

Thundercat

Brainfeeder

Thundercat to jeden z najwybitniejszych, najbardziej charakterystycznych brzmieniowo muzyków soulowych naszych czasów, który, jakimś cudem, nigdy jeszcze jeszcze nie przekuł swojego potencjału na naprawdę świetny całościowo album. Aż chcę się tutaj rzec sakramentalne „aż do dzisiaj”, bo It is What It is to kapitalny manifest kondycji współczesnego soulu wraz ze wszystkimi jego eksperymentatorskimi zapędami i synthfunkowymi konotacjami. Kocur z jednej strony natchniewa tradycyjne, skostniałe formuły Brainfeederowskim kombinatorstwem stawiając na syntetyczny anturaż i elektroniczną nadpobudliwość Nu-Jazzowego pulsu spod znaku FlyLo, z drugiej jednak ten eklektyczny koktajl spija z charakterystycznym dla siebie, ekscentrycznym poczuciem humoru. Żywotne, nadaktywne kompozycje ubiera zatem w strój subtelnego żartu obdzierającego te formuły z niezręczności pościelowego sensualizmu, zamiast tego serwując takie strzały jak przebojowe „Dragonball Durag”, afirmujące męsko-męską przyjaźń „I love Louis Cole” czy wreszcie wspaniale rozlazłe „Fair Chance” na którym udziela się Ty Dolla $ign oraz nie kto inny jak BasedGod himself. Thudercat zatem zbiera wszystko, co wypracowała przez ostatnią, powiedzmy, dekadę cała żywotna scena soulu i podaje ją z filozofią typu „na przypale albo wcale”. Obiekcje można mieć, ale po co, skoro to tak dobrze wjeżdża?  — Wojtek


#FridayRoundup

Heaven to a Tortured Mind

Yves Tumor

Warp

Wydane labelem Warp Heaven to a Tortured Mind to piąte już wydawnictwo Yvesa Tumora. Muzykowi niedaleko od niebiańskich brzmień, które lekko tylko zakłóca tożsamościowa nieokreśloność i plastyczne eksperymenty. Od okresu wypuszczenia poprzedniego longplaya minęły lata świetlne. Od demona psychodelii do nawiedzonego romantyka-kosmonauty: artysta wystrzela się w kosmos i zaprasza na swoją orbitę, by jako gwiezdny dj zaserwować barwną paletę dźwięków – od surrealistycznego R&B, po singlowe brudne soul „Kerosene”, neo-soulowe „Identity Trade” czy funkowy noise „Medicine Burn” aż do jazzującego rocka. Heaven to a Tortured Mind to przede wszystkim zabawa konwencją brokatowych lat 80. Przykładem bajeczne „A Great Love” z niebiańskimi chórkami, a przy tym spełnienie sennych wizji Tylera, the Creatora. Kiedy już cekiny odpadną, pozostaje pytanie o muzyczne inspiracje. „I only want to make hits. What else would I want to make?” Sami oceńcie, czy misja została zakończona pomyślnie. — Ibinks


#FridayRoundup

Friday Forever

Everything Is Recorded

XL

Richard Russell powraca ze swoim drugim długogrającym albumem, wydanym pod szyldem projektu Everything is Recorded. Krążek Friday Forever opowiada historię zamkniętą w niewielkim przedziale czasowym, rozpoczynającą się o 21:46 w piątek wieczorem, a kończącą o 11:59 następnego dnia. Za pomocą zaproszonych gości, wśród których znaleźli się m.in. brytyjscy raperzy Aitch, FLOHIO oraz Berwyn, irlandzcy wokaliści Maria Somerville oraz Kean Kavanagh, czy najbardziej znany w tym gronie Ghostface Killah, przenosi nas w nocny świat londyńskich klubów oraz melancholii i zadumy panującej dnia następnego, którą przepełniona jest druga połowa albumu. — efdote


#FridayRoundup

Brat

Nnamdï

Sooper

Nnamdi Ogbonnaya, twórca jednej z najbardziej szalonych hiphopowych płyt ostatnich lat, Drool z 2017 roku, wrócił właśnie jako Nnamdï z kolejym freakowych projektem. Krążek zatytułowany Brat tylko pozornie zwolnił tempo wcześniejszych popisów rapera, ale natura muzyki Nnamdiego wciąż pozostaje do szpiku eksperymentalna i kreatywna. Wszyscy ci, którzy lubią wyłapywać rzeczy świeże, niekonwencjonalne i pozbawione hamulców, powinni koniecznie z Ogbonnayą się zaprzyjaźnić. — Kurtek


#FridayRoundup

What We Drew

Yaeji

Yaeji / XL

Mimo że Yaeji jest na scenie od zaledwie kilku lat, śmiało można ją uznać za jedną z ważniejszych przedstawicielek muzyki housowej. Radziliśmy mieć ją na oku już w 2017, kiedy wydała świetną epkę EP2 z takimi mocnymi utworami jak „Passionfruit” czy „Drink I’m Sippin On”. Od początku swojej działalności wypracowała charakterystyczny styl — twórczość Yaeji to ambient-house z wokalnymi wstawkami. Zasłynęła dzięki remiksom, Drake’ i Mall Graba, a teraz konsekwentnie skupia się na własnych produkcjach. What We Drew, czyli najnowszy mixtape Koreanki, został wydany w prestiżowej wytwórni skupiającej takich artystów jak Adele, Radiohead czy, nieco bliższa Yeaji jeśli chodzi o brzmienie, Peggy Gou. Materiał jest zdecydowanie spokojniejszy — house nadal to wciąż jej domena, ale tym razem postawiła na zróżnicowanie. What We Drew jest nieco spokojniejsze i bardziej „domowe” w porównaniu z poprzednimi wydawnictwami, ale dużo ciekawsze produkcyjnie. — Polazofia


#FridayRoundup

Kiki

Kiana Ledé

Republic / UMG / The Heavy Group

W dniu swoich dwudziestych trzecich urodzin Kiana Ledé zaprezentowała debiutancki longplay Kiki. Zawiera on aż siedemnaście uduchowionych utworów, które wspierają ciekawe osobowości w postaci m.in. Ari Lennox, Lucky’ego Daye’a, czy 6Lacka. Na płycie artystka prezentuje swoją osobę jako pewną siebie w swoich obrazach delikatnej miłości i słodko-gorzkiego bólu. Sprawnie odświeża znane brzmienia R&B lat dziewięćdziesiątych w postaci kultowego kawałka “So Fresh So Clean” grupy Outkast, w swoim wiodącym singlu “Mad at Me”. Jej aksamitny wokal i chilloutowe brzmienie są swoistą terapią i lekarstwem na smutki oraz wszystkie dolegliwości. Na albumie KIKI Kiana opowiedziała prawdziwą historię, która jest swoistą ścieżką dźwiękową dla dobrych rzeczy, które robi w życiu, zwłaszcza w złych i podłych czasach. — Forrel


#FridayRoundup

I’m Your Empress Of

Empress Of

Terrible

Trzecia płyta Lorely Rodriguez, czyli Empress Of, zawiera dwanaście popowych bangerów, z lśniąco euforycznymi syntezatorami i prowokującymi refrenami, które pokazują obszary łączące nas na dobre i na złe. I’m Your Empress Of zostało w całości wyprodukowane i napisane przez artystkę oraz jest jej powrotem do korzeni. Jest odważnym wyrazem jej indywidualności, wskazując na jej dziedzictwo w Hondurasie, ale także na jej miłość do muzyki elektronicznej i chicagowskiego house’u. Potrafiła sprawnie przemienić tematykę o złamanym sercu w ponad trzydziestominutowy prawie klubowy didżejski set, utrzymując ciało w ruchu. Teksty nie są przesadzone, raczej zwięźle podsumowują emocje, które Rodriguez odczuwała, kiedy je pisała. I’m Your Empress Of, pomimo tanecznego klimatu, jest niezwykle osobisty i obnaża emocjonalną stronę artystki. — Forrel


#FridayRoundup

Live and Stripped

Banks

Capitol / Harvest

Utalentowani artyści śmiało powinni prezentować swoje studyjne utwory w wersjach live. Banks, oprócz talentu, posiada również charakterystyczny i charyzmatyczny instrument w postaci swojego wokalu. Nagrała więc genialne EP Live and Stripped, w którym zaprezentowała cztery utwory ze swoich trzech albumów. Epka została nagrana w słynnym hollywoodzkim Capital Studios, w ramach serii 1Mic 1 Take, czyli tylko artystka, mikrofon, w jednym ujęciu, bez zbędnych korektorów dźwięku. Jillian podczas występu harmonizuje się z płynącym rytmem w podnoszącym na duchu brzmieniu, po czym zanurza się w swoich lirycznych akordach, by rozjaśnić swój występ niespodziewanymi zwrotami akcji, tworząc tym samym piękne arcydzieło. Ilość utworów na Live and Stripped pozostawia duży niedosyt, ale jakość wykonania, rekompensuje braki ilościowe. — Forrel


#FridayRoundup

ROMANTIC PSYCHO

Quebonafide

QueQuality

O tej płycie jeszcze przed premierą można było powiedzieć, że została świetnie sprzedana. Oprawa oprawą, a co jednak jest jej zawartością? A no pierwsze primo właśnie tracklista biegnąca od chillu do bangerów. Po drugie primo grono nietypowych gości, które zaskoczyło chyba każdą słuchającą osobę. Trzecie, zaskakujące gdzieniegdzie boom bapowe produkcje. Trochę odniesień do amerykańskich i rodzimych inspiracji Quebo, prorocze prawie-przeniesienie igrzysk w Tokio na 2021 przez autora materiału (odsyłam do super odcinka Hejt Parku na YouTube), a także nieco rozciągnięty zakres gatunków — nie jest to album koncepcyjny, ale z pewnością jest to udany eksperyment Kuby Grabowskiego i jeśli miałbym określić, czy jest możliwość dostrzeżenia wzajemnej korelacji tej płyty z jej autorem, to jak najbardziej jest ona zauważalna. — Kuba Żądło


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

Everything is Recorded: ciąg dalszy nastąpi

Pamiętacie jeszcze o Everything is Recorded? Richard Russell zadba, żebyście nie zapomnieli jeszcze przynajmniej przez kilka kolejnych miesięcy. I wcale nie mamy mu tego za złe, bo jego kolektywny projekt z początku roku to przyjemne i różnorodne zestawienie. Założyciel XL Recordings właśnie podzielił się kolejnym nagraniem. „Carry Me” zwiastuje (rzekomo jeszcze tegoroczną) epkę 8AM. Zaskoczenia nie ma, ale i tak czekamy. Utwór i tracklista epki do sprawdzenia poniżej.

1. „8AM” feat. Infinite Coles & Mela Murder
2. „Carry Me” feat. Obongjayar & Yazz Ahmed
3. „Computer Love” feat. Ibeyi & Sampha
4. „The Ride” feat. Scritti Politti
5. „Flowerdew” feat. Infinite Coles & Mela Murder
6. „All These Words (A Close But Not Quite Reprise)” feat. Sampha

Everything Is Recorded Everything Is Recorded by Richard Russell

Everything Is Recorded

Everything Is Recorded by Richard Russell (2018)

XL Recordings

Niewiele jest dziś wytwórni, które mogłyby się pochwalić równie szerokim katalogiem jak XL Recordings. Założony w 1989 roku label ma na swoim koncie współpracę zarówno z gwiazdami światowego formatu pokroju Adele, Radiohead czy The Prodigy, jak i reprezentantami alternatywy, takimi jak Arca, King Krule oraz Ratking. Za sukcesem wytwórni stoi Richard Russell, czyli jej współzałożyciel i raczej niespełniony producent, który pracował jednak z takimi legendami czarnej muzyki jak Gil Scott-Heron czy Bobby Womack. Jak sugeruje sam tytuł sygnowanego jego nazwiskiem wydawnictwa Russell jest mózgiem całego projektu i elementem spajającym wszystko w jedną całość, a przyznać trzeba, że zadania łatwego nie miał, bo ekipa złożona w głównej mierze z młodych wilków XL Recordings jest w równym stopniu utalentowana, co niesamowicie różnorodna.

Everything Is Recorded by Richard Russell to efekt kolaboracji 47-letniego Brytyjczyka z takimi artystami jak Sampha, Syd, Ibeyi czy Kamasi Washington. Oprócz tego udzielili się tu również raperzy Wiki i Giggs oraz mniej znani szerszej publiczności Obongjayar i Infinite. Produkcyjnego wsparcia udzieli z kolei Russellowi tak doświadczeni muzycy jak Peter Gabriel, Damon Albarn, Geen Gartside czy Owen Pallett. Stworzenie spójnego dzieła w takim kotle artystycznych wizji to z pewnością spore wyzwanie, jednak szef XL Recordings zdecydowanie mu podołał, tworząc kompetentną warstwę produkcyjną opartą na brzmieniu alternatywnego R&B, art popu, trip hopu czy UK Bass, w której można również znaleźć sporo odniesień do muzyki z przeszłości — szczególnie klasycznego soulu.

To intrygujące połączenie nowoczesnych środków wyrazu z czarnymi brzmieniami z lat 70. i 80. słychać już w drugim na trackliście „Close But Not Quite”, w którym wokal Samphy połączony został z samplem z nieśmiertelnego „The Makings of You” Curtisa Mayfielda. Efekt końcowy z pewnością zachwyci niejednego entuzjastę muzyki z duszą. W ogóle, Sampha zdecydowanie wyrasta na na głównego bohatera tej płyty — oczywiście pod względem wokalnym, bo produkcja Russella wciąż gra tu pierwsze skrzypce. Autor zeszłorocznego Process udziela się również w „Show Love” z Syd, „Mountains of Gold” z Ibeyi, Wikim i Kamasim Washingtonem oraz zamykającym album rewelacyjnym „Everything Is Recorded”, w którym jego pełen emocji wokal łączy się ze smyczkowym aranżacjami Owena Palletta. Kolejną postacią, która obok Samphy robi wokalnie najlepszą robotę, jest Infinite, który wychodzi na pierwszy plan w pięknym, balladowym „Bloodshot Red Eyes” oraz hipnotyzująco triphopowym „Be My Friend”. Aż trudno uwierzyć, że mówimy tu o synu samego Ghostface’a, czyli rapera znanego bardziej z bezkompromisowego, ulicznego stylu niż nieskrywanej wrażliwości.

Na „Close But Not Quite” związki Everthing Is Recorded z muzyką z przeszłości jednak się nie kończą — podobny patent został użyty np. w „Wet Looking Road”, gdzie w refrenie słychać sampel z Keitha Hudsona, oraz we wspomnianym już „Mountains of Gold”, w którym wykorzystano fragment „Nightclubbing” autorstwa Grace Jones. O krok dalej poszedł Russell w numerze „Crane” z gościnnym udziałem Ibeyi, który jest coverem utworu Gila Scotta-Herona i Briana Jacksona o tym samym tytule. Warto jednak zwrócić uwagę, że soul i R&B nie były jedynymi źródłami inspiracji dla szefa XL Recordings przy tworzeniu tego krążka. Na EIR słychać przecież także hip hop („Wet Looking Road” z Giggsem) czy połączenie bluesa z reggae („She Said” z udziałem Obongjayara i Kamasiego Washingtona).

Bardzo istotnym elementem, o którym należy wspomnieć w kontekście tego albumu, jest również użyty tu kilkukrotnie sampel z przemowy amerykańskiego teleewangelisty TD Jakesa dotyczący samotności. Szczególnie ważne wydają się słowa „It is possible to be alone, and not live alone / It is possible to feel alone, and not work alone”, które mogą być kluczem do zrozumienia esencji projektu Russella. Everything Is Recorded to bowiem pokaz siły jaką daje sztuce działanie w kolektywie, poczucie wspólnoty i kreatywny przepływ inspiracji.

#FridayRoundup: Everything Is Recorded, Onra, Rejjie Snow i inni

Kolejny bardzo mocny tydzień, po którym naprawdę zadowoleni powinni być fani młodych hip-hopowych talentów (Rejjie Snow, Nipsey Hussle, Cozz), instrumentalnych albumów (powracający do leniwego funku Onra oraz  znakomity jazzowy pianista Tigran Hamasyan) jak i swobodnego łączenia kilku różnych gatunków (naszpikowany znakomitymi nazwiskami album projektu Everything Is Recorded). Dorzucamy do tego funkową bombę, jaką przygotował nam Jean Tonique oraz coś dla fanów lo-fi R&B i stwierdzamy, że lubimy takie piątki!


Everything Is Recorded by Richard Russell

Everything Is Recorded

XL Recordings

Muzyk, producent oraz współzałożyciel znakomitej wytwórni XL Recordings, zebrał wokół siebie cały dream team utalentowanych muzyków, wśród których prym wiodą przedstawiciele jego wytwórni i stworzył w ten sposób album będący wypadkową soulu, hip-hopu oraz dubu. Takie nazwiska jak Sampha, Obongjayar, Kamasi Washington, Damon Albarn, Giggs, Ibeyi, Wiki, Syd, Rachel Zeffira, Infinite, Green Gartside, Peter Gabriel i Owen Pallett, dały się poznać dotąd tylko i wyłącznie z dobrej strony, więc połączenie tych osobowości na jednym albumie, musi przynieść piorunujące efekty. Pierwsze single brzmiały naprawdę dobrze, jesteśmy więc niemal pewni, że udało się to przenieść na cały krążek. — efdote


Nobody Has to Know

Onra

All City Records

Po kilku bardzo ciekawych przygodach z bardziej orientalnymi dźwiękami, jakie francuski producent zaprezentował nam na trzyczęściowej serii Chinoiseries, powraca on do brzmień charakterystycznych dla jego debiutu i kontynuowanych później na epce Deep In The Night. Future funk, R&B i hip-hop łączą się tutaj, tworząc niezwykle relaksującą całość, po której jeszcze z większym utęsknieniem wypatrywać powinniśmy nadejścia cieplejszych dni. Przy tworzeniu tego krążka Onra zaprosił tylko dwóch gości i tym razem postawił na uzdolnionych multiinstrumentalistów, jakimi są Lewis McCallum z Nowej Zelandii oraz Pomrad reprezentujący Belgię. Efekty do sprawdzenia poniżej. — efdote


Dear Annie

Rejjie Snow

300 Entertaiment

Debiutancki album długogrający Rejjiego Snowa dostaliśmy w trzech dawkach. Poprzedziły go dwie epki Dear Annie, Pt.1 oraz Dear Annie, Pt.2, na których mieliśmy okazję usłyszeć część kawałków wchodzących w skład płyty. Coraz wyraźniej czuć, że raper Irlandię zostawił za plecami. Przeprowadził się do Stanów, co miało również wpływ na jego muzykę. O korzeniach nie zapomniał, ale wie, jak dobrze korzystać z okazji, jakie stwarza mu nowe miejsce zamieszkania. Przy albumie współpracował między innymi z Kaytarandą czy Aminé, który swoją zwrotką wzbogacił świetne „Egyptian Luvr” (możemy usłyszeć tam także Danę Williams). Nie brakuje również akcentów wyspiarskich w postaci Jessego Jamesa Solomona czy Ebenezera. Na Dear Annie częściej dochodzą do głosu wpływy muzyki jazzowej czy soulowe klawisze aniżeli sample. Łagodność brzmienia potęguje niski, głęboki wokal Rejjiego. — Polazofia


For Gyumri

Tigran Hamasyan

NonesuchRecords

Twórca jednej z najładniejszych zeszłorocznych płyt jazzowych, ormiański pianista Tigran Hamasyan nie próżnuje — dziś ukazała się jego nowa epka zatytułowana For Gyumri. Muzyk już miesiąc temu poparł tę informację premierą nowego utworu „Rays of Light” okraszonego minimalistycznym czarno-białym teledyskiem. Jeśli dobrze zinterpretowałem brzmienie singla, wygląda na to, że był to pierwszy zwiastun stylistycznej wolty Hamasyana. W dalszym ciągu to najwyższej próby kameralny jazz, ale tym razem dodatkowo został subtelnie połamany elektronicznymi glitchami. Czy For Gyumri będzie wejściem artysty na nu-jazzowe terytorium? Posłuchajmy! — Kurtek


Well Mannered Frivolity

Jean Tonique

Tonique

Jeśli marzyło Wam się rozciągnięcie brzmienia syntezatorowego funku, które uformowało tytułowy numer z obsypanego nagrodami Grammy 24K Magic Bruno Marsa na cały długogrający krążek, który nacisk kładłby na funkowy groove, a nie popowe refreny, to oto być może wasze marzenie zostało spełnione. Francuski producent Jean Tonique porównywany do Kaytranady czy Pomo wpłaśnie wypuścił swój długogrający debiut Well Mannered Frivolity, na którym bawi się oldschoolowym disco w nowoczesny sposób, co przywodzi na myśl zarówno wspomnianego Bruno Marsa, jak i Daft Punk czy Dam-Funka. — Kurtek


Victory Lap

Nipsey Hussle

All Money In No Money Out

Zazwyczaj, jeżeli od chwili zaistnienia artysty na scenie do jego oficjalnego debiutu mija ponad 10 lat, oznacza to praktycznie koniec kariery. Nie w przypadku Nipseya Hussle’a, który od czasu świetnego Bullets Ain’t Got No Name Vol. 1 ciągle rozwija swoje umiejętności i buduje własną markę, skutecznie opierając się presji ze strony wielkich wytwórni. Dzięki temu stał się symbolem niezależności i prawdopodobnie jedynym raperem, który mógł sobie pozwolić na ruch pod postacią sprzedawania swoich projektów za cenę 1000$! Victory Lap to swoiste zwieńczenie wieloletniego maratonu i celebracja sukcesu, czego dowodem są single takie jak „Rap Niggas” czy „Last Time That I Checc’d” . Skalę wydawnictwa widać po liście gości, wśród których usłyszymy Doma Kennedy’ego, YG czy Kendricka Lamara. Tęskniliście za prawdziwym kalifornijskim brzmieniem? W takim razie koniecznie dołączcie do Nipseya w jego zwycięskim okrążeniu — Adrian


Effected

Cozz

Dreamville/Interscope

Po wydaniu 2014 Forest Hills Drive J.Cole bardzo poważnie wziął się za kompletowanie składu do swojej wytwórni Dreamville Records. Jednym z jej pierwszych nabytków był Cozz, którego debiutanckie Cozz & Effect doczekało się propsów od Jermaine’a na wspomnianym wcześniej albumie. Mimo bycia jedną z głównych postaci w ekipie dość szybko dał o sobie zapomnieć. Mixtape sprzed dwóch lat zatytułowany Nothin Personal przeszedł bez większego echa, a jego autor zniknął z pola widzenia za sprawą zmasowanych działań nowych kolegów z wytwórni. W tym roku przyszła pora na oficjalny debiut. Na Effected pojawi się 14 kawałków, na których gospodarza wspomogą J.Cole, Kendrick Lamar, Currensy i Garren. W ostatnim czasie muzyka spod szyldu Dreamville nie zawodzi. Czy będzie to debiut na miarę oczekiwań? — Mateusz


In Tongues (Deluxe)

Joji

Cxshxnly

Przez niektórych uważany za sensację soundcloudowego alt R&B Joji rozszerza wydaną w listopadzie epkę In Tongues do formatu płyty długogrającej. Do 6 oryginalnych utworów piosenkarz dokłada dwa nowe i aż osiem remiksów, które rozszerzają 16-minutowy bieg niespecjalnie błyskotliwej epki wypełnionej melancholijnym lo-fi R&B do zawrotnych 54 minut. Dla fanów Jojiego. — Kurtek


Kyoto

Tyga

Last Kings

Tyga zazwyczaj nie mógł się odnaleźć wydając kolejne single i albumy, choć kolaboracja z Chrisem Brownem w 2015 roku bardzo mu pomogła na międzynarodowej płaszczyźnie. Burzliwy koniec związku z Kylie Jenner w zeszłym roku miał wpłynąć na rapera i poskutkować stworzeniem porządnego krążka. Inspiracją dla Tygi była również Japonia (co sam zresztą przyznał). Dodał też, że odnalazł spokój ducha i przeanalizował, w jakim miejscu w swojej karierze chce być w przeciągu najbliższych 5-10 lat. Podobno w nagranie materiału na album Kyoto włożył całe swoje serducho — trzeba to zatem sprawdzić. — Kuba Żądło


Nowy teledysk: Everything is Recorded „Mountains of Gold”

Ledwie co usłyszeliśmy o istnieniu Everything is Recorded, a projekt nabrał już tempa z kategorii „jedna epka na rok to za mało”. Potencjalna kontynuacja producenckiego poletka Richarda Russella łamanego na showcase jego wytwórni XL Recordings doczekała się singlowego numeru, który ma szansę zaistnieć szerzej niż cokolwiek z wydanego w maju Close But Not Quite EP. „Mountains of Gold” zachwyca już na poziomie listy udzielających się w tym jednym utworze gości. Są tu bliskie podopieczne Russella (duet Ibeyi), jest wschodząca gwiazda niezależnego nowojorskiego rapu (Wiki), jest główna obecnie twarz imprintu Young Turks (Sampha), a na deser zwieńczenie w postaci solówki samego Kamasiego Washingtona. Co najważniejsze, w praktyce utwór prezentuje się równie smakowicie. Nie wątpię, że wielu z was wrzuci go błyskawicznie na listę ulubionych soulowych momentów 2017 roku, ja już to zrobiłem.