Wydarzenia

gospel

Odsłuch: Gospel według PJ-a Mortona

PJ Morton

PJ Morton

PJ Morton z dobrą nowiną

PJ Morton zapowiadał swój gospelowy projekt już w zeszłym roku, ale po wielu miesiącach ciszy wydawało się, że może to być jedna z tych płyt, która nigdy ostatecznie się nie zmaterializuje. Nic bardziej mylnego. Artysta wytrwale pracował nad płytą, na której jest raczej wodzirejem i reżyserem niż performerem. W każdym z 13 utworów towarzyszą mu bowiem inni wokaliści, którzy niejednokrotnie grają tutaj przysłowiowe pierwsze skrzypce. Wśród nich m.in. Kirk Franklin, Yolanda Adams, The Clerk Sisters, Smokie Norful czy Mary Mary. W trzech interludiach usłyszymy także ojca PJ-a — pastora Paula S. Mortona.

PJ Morton w rytmie reggae

Pj Morton

Pj Morton

Reggae’owy PJ Morton brzmi lepiej niż się wydaje

Lato to najbardziej uprawniony czas, by soulowi artyści flirtowali z reggae. Przed miesiącem pięknie zrobiła to Cleo Sol, a teraz w jej ślady poszedł PJ Morton. I hej! Nie wyszło to źle. „So in Love” zostało napisane przed siedmioma laty, ale nie doczekało się sensownej wersji. Nowe nagranie zostało zrealizowane z żywym instrumentarium i gościnnym udziałem gospelowców Darrela ‚MusiqCity’ Wallsa i Zacardiego Corteza. Utwór znajdzie się na kolejnym krążku Mortona Gospel According to PJ.

PJ Morton w gospelowym sosie z Mary Mary i Le’Andrią Johnson

Nieco ponad miesiąc po premierze krążka Paul PJ Morton dokłada kolejne kolaboracje do swojej pokaźnej i tak kolekcji featuringów. Do wspólnego nagrania nowego klasycznie gospelowego singla „All in His Plan” muzyk zaprosił Mary Mary i Le’Andrię Johnson. W uduchowionym singlu słychać zresztą głównie wokale pań — PJ zdaje się ukrywać za sprawdzonymi już przez niego rozwiązaniami łączącymi orkiestrowe aranżacje z gospelowym brzmieniem. Numer zapowiada zresztą kolejny muzyczny projekt Mortona — The Gospel According to PJ, który ma ukazać się w przyszłym roku. Posłuchajcie pierwszej zajawki poniżej.

Recenzja: Daniel Caesar Freudian

Daniel Caesar

Freudian (2017)

Golden Child

W natłoku coraz większej ilości nowych artystów i wydawnictw spod znaku szeroko pojętego alternatywnego R&B dobrze wiedzieć, że są jeszcze ludzie, którzy nie gonią ślepo za trendami, a zamiast tego wolą sięgać w rejony organicznego, uduchowionego brzmienia muzyki soul i gospel. Taki swoisty powrót do korzeni zaserwował na swojej zeszłorocznej płycie Frank Ocean, czym w jednoznaczny sposób odseparował się od większości artystów R&B młodego pokolenia. Wygląda na to, że podobną drogę postanowił obrać młodziutki Kanadyjczyk Daniel Caesar, który na swoim oficjalnym debiucie Freudian wykorzystuje inspiracje muzyką gospel jako platformy do wyrażenia swych przemyśleń na temat relacji damsko-męskich i własnych wewnętrznych doświadczeń.

Na Freudian nie ma co wypatrywać nowoczesnej produkcji w stylu trap&B. Zamiast tego usłyszeć można retro brzmienie pianina, klawiszy, bluesowych gitar oraz chórków dopełniających wokal Caesara. Co prawda aranżacje są dosyć minimalistyczne i oszczędne w formie, ale Danielowi i współpracującym z nim producentom udało się stworzyć płytę ciepłą i słoneczną, wprost idealną na leniwe, weekendowe poranki. Słychać to już od otwierającego album rewelacyjnego „Get You”, w którym wyśpiewywane pod koniec przez Kali Uchis słowa „this feels like summer” to doskonałe podsumowanie nie tylko openera, ale być może i całego krążka. Podobnie oszczędne w formie, ale bogate w emocje jest „Best Part”, niezwykle romantyczny i intymny duet z H.E.R. Z kolei następujące po nim „Hold Me Down” to, obok dobrze nam znanego, singlowego „We Find Love” oraz zamykającego album utworu tytułowego, jeden z tych numerów, które najlepiej świadczą o gospelowych inspiracjach Caesara, a także przypominają, że granica pomiędzy tym gatunkiem a R&B jest naprawdę cienka. Zresztą fakt, że obie piosenki to interpretacje klasycznych gospelowych utworów („Hold Me Now” Kirka Franklina i „We Fall Down” Kyle’a Davida Matthewsa) mówi sam za siebie.

Jak ważne jest brzmienie gospel w muzyce Kanadyjczyka słychać również w „Neu Roses (Transgressor’s Song)” oraz „Loose”, które jednak w przeciwieństwie do poprzedzających ich utworów prezentują bardziej negatywne, gorzkie spojrzenie na relacje damsko-męskie, dzięki czemu dają całości dodatkową perspektywę. Pozostaje jedynie żałować, że obu numerom brakuje większej konkretności pod względem produkcyjnym oraz pomysłu na ich rozwinięcie, przez co brzmią raczej jak szkice czy też przerywniki pomiędzy pozostałymi piosenkami. Na szczęście później wszystko wraca na właściwe tory wraz ze wspomnianym „We Find Love” oraz „Blessed”, które w połączeniu ze sobą formują urzekającą i nostalgiczną historię o zakończeniu związku i jego odbudowie, co sprawia, że stanowią one swego rodzaju punkt centralny albumu, spajając go tematycznie w jedną całość. Kolejne na płycie „Take Me Away” to najbardziej nowocześnie brzmiący numer w zestawie — numer, który równie dobrze mógłby znaleźć się na płycie The Internet. Nic więc dziwnego, że (niestety marginalnie) udziela się tu Syd, czyli wokalistka kalifornijskiego zespołu. Większe pole do popisu dostała za to Charlotte Day Wilson, której dystyngowany, aksamitny głos wzbogaca przedostatnie na trackliście „Transform” oraz — podobnie jak wokale Kali Uchis i H.E.R. — dopełnia damsko-męski dialog będący jednym z centralnych elementów oficjalnego debiutu Kanadyjczyka.

Pomimo kilku nieznacznych niedociągnięć longplay Daniela Caesara pokazuje, że jest on artystą, którego warto bacznie obserwować. Z pewnością nie jest najbardziej charakterystycznym czy oryginalnym wokalistą wśród młodych reprezentantów alt R&B, ale słychać, że ma na siebie pomysł, ogromny talent oraz dojrzałość, pozwalająca mu na świadome wykorzystywanie swoich inspiracji. Jeśli dołoży do tego więcej odwagi, być może niedługo będziemy go stawiać w jednym szeregu z artystami pokroju Samphy czy Franka Oceana.

Playlista: Gospel

gospel

Gospel nie jest gatunkiem muzycznym. Gospel nie jest obrazem falujących kiecek na śpiewakach kościelnego chóru. Gospel nie jest zakonnicą w przebraniu. Gospel jest początkiem. Na okoliczność Soulbowlowego tygodnia gospel przygotowaliśmy playlistę, która, mamy nadzieję, zadowoli zarówno tych, którzy już gospel słuchają i lubią, jak i tych, którzy dopiero chcą tę muzykę zgłębić.


Soulbowl

„I Smile”

Kirk Franklin

(2011)

Ponoć wszystko czego dotknie się Kirk Franklin zamienia się w hit. Dużo w tym prawdy, wystarczy spojrzeć choćby na utwór „I Smile”, który opanował stacje radiowe, playlisty słuchaczy oraz warsztaty gospel np. w Polsce. Trudno ocenić czy za sukcesem tego kawałka stoi kompozycja, aranżacja, warstwa wokalna, czy też tekstowa. Jedno jest pewne – na każdej płaszczyźnie dzieje się uśmiech, radość i zaprzeczenie wszechpanującej beznadziei, co jest chyba wystarczającym powodem do tak ciepłego przyjęcia przez fanów.


Soulbowl

„Shackles”

Mary Mary

(2000)

Numer, który w jakimś stopniu podzielił środowisko entuzjastów muzyki gospel, będący swego czasu jednym z najchętniej granych singli w każdej możliwej stacji radiowej. Ciekawostką jest, że ten debiutancki singiel Mary Mary był ukochanym numerem nieodżałowanej Left Eye i warto dodać, że duet zaśpiewał go na pogrzebie raperki.


Soulbowl

„Alright”

Doobie Powell

(2011)

Doobie Powell nie potrzebuje biegać po scenie jak na lidera zespołu i dyrygenta chóru gospel przystało. Jemu wystarczą klawisze i krzesło, oraz prosty wokal, bez zbędnych ozdobników i emocji, aby zaprowadzić iście gospelową atmosferę. Co więcej, Powell nie boi się łączyć muzyki gospel z elementami jazzowymi, dzięki czemu produkt końcowy jest co najmniej unikatowy, jak np. utwór „Alright”. Dobra nowina i dobra muzyka, czy można chcieć więcej?


Soulbowl

„Fragile Heart”

Yolanda Adams

(1999)

Jedna z najważniejszych artystek gospel, która zręcznie balansuje na granicy uduchowionego brzmienia i świeckich rytmów wpadających w ucho. W pochodzącym z przełomowego dla Yolanda Adams albumu Mountain High… Valley Low utworze „Fragile Heart”, religijne treści i przejmujący wokal artystki zapakowane zostały w przyjazną dla stacji radiowych melodię, a dzięki zatrudnionym przy produkcji beatmakerom, kawałek zyskał również klimat R&B. Chwyta za serce.


Soulbowl

„If He Did It Before… Same God”

Tye Tribbett

(2013)

Tye Tribbett jest trochę piosenkarzem, trochę bandleaderem, trochę muzycznym kaznodzieją, a trochę raperem. Dzięki tej wielokrotnej funkcji z niezwykłą lekkością przychodzi mu mieszanie prawdziwego gospel z rockiem i trapem, co z powodzeniem wykorzystał na swoim ostatnim krążku Greater Than z 2013 roku, który przed trzema laty zasłużenie zdobył statuetkę Grammy dla najlepszego albumu gospel, podczas gdy pochodzące z niego inspirujące „If He Did It Before… Same God” zgarnęło laur dla najlepszego utworu gospel. Panie, Panowie, Tye Tribbett!


Soulbowl

„I Need You Now”

Smokie Norful

(2002)

Są tacy artyści, którzy mogą z nami zrobić co zechcą. Potrafią doprowadzić do euforii, głębokiego zadumania lub też obudzić w nas uczucia, które dawno temu schowaliśmy przed sobą i światem. Do tego zacnego grona zdecydowanie należy Smokie Norful i jego głos wdzierający się do serca słuchacza siejąc tam spustoszenie i oczyszczenie jednocześnie. Artysta opanował sztukę operowania ozdobnikami niemalże do perfekcji. I choć często zbyt duża ilość wokalnych wygibasów jest dla słuchacza męcząca, to w przypadku Smokiego sytuacja ma się zgoła inaczej, ponieważ każdy ozdobnik jest spójny z wyrażaną emocją i interpretacją piosenki, jak np. w „I Need You Now”.


Soulbowl

„Moving Forward”

Israel Houghton

(2009)

Muzyka gospel jak żaden inny gatunek ma w swoich zasobach piosenki na każdą okazję. Niezależnie czy przechodzisz przez depresję, nawrócenie, zakochanie, rozstanie, wygraną w totka, utratę pracy czy życiową hossę, zawsze znajdzie się utwór gospel, który będzie idealnie pasować do zaistniałych okoliczności przyrody. „Moving Forward” w wykonaniu Izraela Houghtona zdecydowanie poleca się na zmiany, nowe etapy, odcięcie się od tego co było, a wszystko w towarzystwie wspaniałej harmonii i aranżacji, oraz wokali, który przyprawiają o gęsią skórkę.


Soulbowl

„One Voice”

Brandy

(1998)

Ojciec Brandy był silnie związany z gospel, a swoją miłość do tej muzyki, zaszczepił oczywiście w córce. Efektem tego były liczne występy małej Norwood w chórach, gdzie zaczynała swoją karierę. Po latach powróciła do tego gatunku na płycie Never Say Never, śpiewając podniosłą balladę „One Voice”.


Soulbowl

„God’s Grace”

Trin-I-Tee 5:7

(2011)

Muzyka gospel często kojarzona jest z wielkim chórem, akcentami na „i” oraz brzmieniem organów Hammonda, co jest oczywiście słusznym skojarzeniem, ale nie zawsze trafnym. Przykładem jest np. utwór „God’s Grace” w wykonaniu Trin-I-Tee 5:7, który równie dobrze mógłby się znaleźć na playliście r&b lat 90. Jeśli zatem za czasów młodości ściany Waszego pokoju były okupowane przez plakaty TLC i Destiny’s Child to ten kawałek zdecydowanie przypadnie Wam do gustu. Smutna wiadomość jest taka, że dziewczyny nie śpiewają już razem, a dobra, że możecie śledzić ich solowe kariery.


Soulbowl

„Lord of the Harvest”

Fred Hammond

(2002)

Jeśli jesteście fanami basowych brzmień, kawałków bogatych w slap i rytmicznych zawijasów, zapewniamy, że Fred Hammond zagości na Waszej playliście na stałe. Charyzmatyczny wokalista, kompozytor oraz, co istotne, basista, stał się jedną ze współczesnych ikon muzyki gospel, a hity takie jak „Lord of the Harvest” opanowały listy przebojów i głośniki gospelowych maniaków. Pozostaje tylko dodać, że Fred Hammond to chodzący symbol groove’u, i niech muzyka sama mówi za siebie!


Soulbowl

„Gotta Have You”

Jonathan McReynolds

(2015)

Jeśli szukacie uduchowionego R&B w starym stylu, ale przepełnionego duchem młodości, wiary i nadziei, to muzyka Jonathan McReynolds, Christ Rep. może być odpowiedzią na wasze wołanie. Piosenkarz buduje swoje piosenki na rhythm&bluesowych i neo-soulowych wzorcach, przekazem odnosząc się bezpośrednio do gospelowych tradycji. „Gotta Have You”, jeden z singli pochodzących z jego ostatniej płyty Life Music: Stage Two współtworzył i wyprodukował zresztą PJ Morton, który sam jest synem uznanego pastora.


Soulbowl

„Earth Song”

Michael Jackson

(1995)

>Król Popu przez wielu swoich fanów nazywany jest także Królem Muzyki, ponieważ oprócz soulu, R&B i popu potrafił także nagrywać przykładowo hity rockowe, hip-hopowe, a nawet ma na swoim koncie przebój gospelowy. To „Earth Song”, nawołujące do ochrony naszej planety. Utwór został w całości napisany i skomponowany przez Michaela, a chór, który naturalnie możemy usłyszeć w tym numerze, to grupa pod przewodnictwem Andraé Croucha (niestety zmarłego na początku 2015 roku). Co ciekawe, to ten sam chór, z którym Jackson nagrał „Man in the Mirror”!


Soulbowl

„Happy”

C2C feat. Derek Martin

(2012)

„Happy” to utwór, w którym 20syl w całości daje upust swoim gospelowym inspiracjom. Wcześniej w ramach Hocus Pocus dawały one o sobie znać w postaci sampli chórków gospelowych w jego bitach, natomiast tutaj uwidaczniają się w całości. Gospel kojarzy się raczej z radością i wydaje mi się, że ten numer idealnie oddaje jego charakter. Uzupełnia go zresztą świetny klip. „Happy” przywodzi na myśl te wszystkie msze w afroamerykańskich kościołach, jakie widzimy w amerykańskich komediach — pastor wygłasza kazanie, po czym chór zaczyna śpiewać swoje, wszyscy wstają z ławek i rozpoczyna się jedna wielka zabawa ku chwale Pana.


Playlista: Gospel

gospel

Gospel nie jest gatunkiem muzycznym. Gospel nie jest obrazem falujących kiecek na śpiewakach kościelnego chóru. Gospel nie jest zakonnicą w przebraniu. Gospel jest początkiem.

Na początku było słowo, a brzmiało ono God Spell. God Spell dało początek gospel, a gospel stał się początkiem dla wielu. Po pierwsze stał się początkiem dla wielu gatunków muzycznych. Jak pisze wybitny historyk jazzu prof. Andrzej Schmidt w swojej książce pt. Historia jazzu – „Jazz zawdzięcza im (gospel songs) nawet cały kierunek stylistyczny nazwany soul, a zwracający się świadomie do muzyki negro-amerykańskiej.” Innymi słowy, muzyka Jamesa Browna, Gregory’ego Portera, czy Destiny’s Child ma swoje korzenie w negro spirituals, czyli pieśniach murzyńskich niewolników, które oparte na zasadzie call and response (zawołanie i odpowiedź) były niczym dialog pomiędzy liderem, a odpowiadającym na zaśpiew tłumem, choćby podczas spotkań w Obozach Odrodzenia w czasie drugiego Great Awakening w Stanach Zjednoczonych u schyłku XVIII wieku, kiedy to biali panowie zabierali niewolników na porywające wystąpienia kaznodziejów w Camp Meetings, gdzie kazania bogate w ekspresję i przejmujące słowa przeplatały się ze śpiewem pełnym pasji. No to chyba już wiadomo, dlaczego funkcja wokalu ma w gospel tak dominującą rolę. Równie ważny w muzyce gospel jest rytm. I choć wytłumaczenia można szukać na wielu płaszczyznach to najkrócej mówiąc – odpowiedni rytm pieśni zapewniał niewolnikom odpowiedni rytm pracy. Czyż nie łatwiej było pracować na plantacji z rytmicznym „Roll Jordan Roll” na ustach?

Po drugie — gospel był początkiem dla wielu wokalistów, gwiazd światowego formatu nie tylko spod szyldu muzyki gospel, ale również innych gatunków. I tak swoje pierwsze muzyczne kroki w kościelnych chórach stawiali m.in. Whitney Houston, Tina Turner, Usher czy Kelly Price.

Po trzecie — gospel był i ciągle jest początkiem nowego życia, przemiany, powrotu do korzeni dla wielu artystów. Przykładem może być tu Al Green, który po samobójstwie swojej ówczesnej dziewczyny w latach 70, został pastorem i zajął się muzyką gospel. Na wierzch wraz ze słowem pastor wysuwa się kolejna cecha muzyki gospel. Dominująca funkcja wokalu, odpowiedni rytm, rozemocjonowany chór, czy brzmienie organów Hammonda wcale nie oznaczają, że mamy do czynienia z gospel, jeśli brakuje jednego kluczowego elementu – treści. Nazwa gospel pochodzi od wspomnianego wcześniej God Spell. Nie trudno się zatem domyślić, że muzyka gospel w punkcie centralnym stawia Boga i Jego Słowo.

Św. Augustyn powiedział, że mamy nauczyć się tańczyć, bo aniołowie w niebie nie będą wiedzieli co z nami zrobić. Ja ośmielę się dodać – nauczmy się śpiewać gospel, a przynajmniej przesłuchajmy choćby kilku kawałków, bo inaczej niebieski chór będzie świecił pustkami. Na tę okoliczność przygotowaliśmy gospelową playlistę, która, mamy nadzieję, zadowoli zarówno tych, którzy już gospel słuchają i lubią, jak i tych, którzy dopiero chcą tę muzykę zgłębić. — KarolinaBo

Warsztaty Gospel i Gospel Jam Session

plakat_finalowy5
Ktoś mi kiedyś powiedział — gospel music is so infectious. Bazując na swoim oraz doświadczeniu innych osób mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że takie określenie muzyki gospel jest bardzo adekwatne i prawdziwe. Oczywiście najlepiej przekonać się o tym samemu! Taką okazję będziecie mieli już 19-20 marca podczas III Warsztatów Gospel w Świętochłowicach, które zakończy koncert finałowy. W roli instruktorów zobaczymy, a dokładniej usłyszmy, Ellę Bridge (pierwszy raz w Polsce!) oraz Colina Williamsa. Co więcej, w sobotę 19 marca o godz. 18 odbędzie się Gospel Jam Session. Nie wahajcie się ani chwili dłużej! Zabierzcie swój głos i inne instrumenty, i przybywajcie tłumnie na to gospelowe wydarzenie. Wszystkie niezbędne informacje znajdziecie na stronie organizatorów. Będzie moc!

 

Festiwal Wiosna Gospel już wkrótce

wiosnagospel1
Wiosna zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią Festiwal Wiosna Gospel w Lublinie! W ramach festiwalu możecie wziąć udział w warsztatach gospel, które odbędą się w dniach 12-13 marca. Poprowadzą je znakomici wokaliści i dyrygenci — David Daniel oraz Jnr Robinson (miałam przyjemność śpiewać w prowadzonych przez nich warsztatowych chórach, więc wiem co mówię!). Możecie również zapisać się na warsztaty wokalne (10-11 marca), skierowane do nieco bardziej zaawansowanych wokalistów. Nad rozwojem Waszych głosów będzie czuwać Jnr Robinson. Jeśli natomiast wolicie stanąć po drugiej stronie mocy, czyli po prostu posłuchać, wybierzcie się na koncerty finałowe obydwu wydarzeń. Wszystkie niezbędne informacje znajdziecie na stronie Lubelskiego Stowarzyszenia Gospel. Zapraszam!

Nowy teledysk: Jonathan McReynolds & India.Arie „Whole”

Image2

Jonathan McReynolds zmalował w tym roku naprawdę ładną płytę utrzymaną gdzieś pomiędzy gospel a współczesnym R&B. Z tego krążka pochodzi m.in. znakomity duet piosenkarza z Indią.Arie „Whole” bardzo wyraźnie utrzymany w klimacie starszych nagrań artystki. Natchniona kolaboracja doczekała się właśnie teledysku, a dwójka artystów już w grudniu wyruszy we wspólną trasę koncertową po USA. Posłuchajcie poniżej, warto.

Nowy teledysk: Mali Music „Heavy Love”

mali

Mali Music mówi się, że jest jednym z największych objawień współczesnej muzyki gospel. Trudno się nie zgodzić, ponieważ sam artysta, jak i jego najnowszy album Mali is… absorbują całkowicie. Nie można jednak zrobić drogi na skróty i uznać, że twórczość Mali Music to gospel w czystej postaci. Czasem słyszę soul, czasem reggae, jak np. w „One”, i ten akcent rodem z Jamajki, zaraz potem r&b podane na tacy w „Royalty”, aż w końcu „Johnny & Donna” i to pianino, którego nasłuchałam się tyle razy w czasie koncertów gospel. Jednak nie o płycie chciałam dziś mówić, a o klipie do „Heavy Love”, który wczoraj ujrzał światło dzienne. Określę go jednym słowem- średni. Spodziewałam się nieco mniej konwencjonalnego obrazka. Oświadczyny, ślub, wesele, trochę wieje nudą, ale piosenka… to już zupełnie inna sprawa. Od początku do końca buja, od razu wpada w ucho. Dlatego nawet jeśli klip nie zrobi na Was wrażenia, zapewniam, że wciśniecie play jeszcze raz, bo tego utworu nie da się tak po prostu zostawić.