leak
Angel Haze wypuszcza album do sieci wbrew wytwórni

Debiutancki krążek jednej z najbardziej utalentowanych obecnie raperek jednak nie ukaże się w marcu jak ostatnio informowaliśmy. Premiera została przesunięta na 30 grudnia po tym jak Angel Haze oburzona terminem wydania narzuconym przez wytwórnię, Island Records, wrzuciła krążek bez porozumienia z nikim do sieci. Podobno obiecano jej, że jeśli ukończy album przed wakacjami (co stając na rzęsach i nie śpiąc po nocach uczyniła), to płyta ukaże się jeszcze w tym roku. Marcowa data premiery zdruzgotała raperkę i na własną rękę postanowiła podzielić się materiałem z fanami jeszcze przed końcem tego roku za pośrednictwem internetu, podobnie jak zrobili wcześniej między innymi chłopaki z Death Grips. Obszerne wyjaśnienie całej sytuacji na Twitterze raperka skwitowała słowami „Sorry to Island/Republic Records, but fuck you”. Naturalnie cały materiał niedługo później został zdjęty z Soundclouda, ale jak wiadomo w sieci nic nie ginie.
Nowy album Jai’a Paula to nielegalny wyciek

Nie od dziś wiadomo, że pośpiech jest złym doradcą. Ale czas to pieniądz, więc nie wypada się nie śpieszyć. Tym sposobem wpada się w pułapkę przekazywania dalej kompletnie niesprawdzonych informacji. I tak oto wczoraj pół Internetu trąbiło o tym, że zupełnie niespodziewanie na bandcampie pojawił się do kupienia debiutancki album Jai’a Paula (tego od „BTSTU” i „Jasmine”). Podejrzane mogło wydać się to, że nagrania wokalisty, który nagrywa dla XL Recordings, nie miały tytułów, ani nie były zremasterowane.
Otóż wkrótce okazało się, że nie był to wcale dziwaczny sposób muzyka na promocję swojej płyty, ale nieoficjalny (ba – nielegalny!) wyciek materiału, który ukradziono wraz z laptopem muzyka. Bandcamp usunął już ze swojej strony możliwość nabycia płyty, ale w sieci i tak przecież nic nie ginie. Swoją drogą debiut Paula jest jednym z najbardziej oczekiwanych albumów R&B tego roku i miejmy nadzieję, że ten nieprzyjemny incydent jedynie zmobilizuje go do wypuszczenia płyty oficjalnie jak najszybciej. Będziemy informować!
To confirm: demos on bandcamp were not uploaded by me, this is not my debut album. Please don’t buy. Statement to follow later. Thanks, Jai
— Jai Paul (@jai_paul) 15 kwietnia 2013
Nowy kawałek: Ciara „Gifted”
Już w pierwszych doniesieniach prasowych dotyczących ostatniego studyjnego albumu Ciary „Basic Instinct” pojawiały się informacje o wyprodukowanej przez Tricky’ego Stewarta i The-Dream’a piosence „Gifted” – ba, nawet w wywiadzie dla jednego z serwisów ten pierwszy przyznał się, że to jego ulubiona piosenka, jaką nagrał z Cici podczas sesji nagraniowych. W końcu kawałek pojawił w sieci – i co się okazuje? Że ten banger z lekko orientalnym bitem jest lepszy od większości piosenek, które pojawiły się na krążku i spokojnie mógłby być wydany jako singiel zamiast chociażby „Speechless”. A wy co sądzicie?
Nowa piosenka: Erykah Badu feat. Lil Wayne „Jump in the Air and Stay There”
Do sieci właśnie przedostał się nowy kawałek królowej Eryki Badu. Został on nagrany w Nowym Jorku w trakcie jednej z sesji muzycznych. Gościnnie możemy usłyszeć Lil Wayne’a, a wieść niesie w ostatecznej wersji ma towarzyszyć Badu, aż 10 raperów, włączając Weezy’ego! Ich nazwiska póki co trzymane są w tajemnicy. Z informacji, jakie opublikowano przed kilkoma tygodniami, wynika, że ma być to pierwszy singiel promujący drugą część Nowej Ameryki. Rip utworu do odsłuchu po skoku.
Toni i jej „Pulse”
Ostatnio sporo uwagi poświęca się szumnie rozgłaszanemu w mediach powrotowi Whitney Houston. Sama wokalistka jednak sprytnie poradziła sobie z ciężarem comebacku zapraszając do współpracy znane nazwiska i dość pewnie i stanowczo promując album od samego początku. Tymczasem inna wielka piosenkarka ubiegłej dekady – Toni Braxton, nie ma tyle szczęścia. Po nieudanym komercyjnie (choć dobrym artystycznie) krążku Libra z 2005 roku, odejściu od Blackground i podpisaniu kontraktu z Atlantic Records, jej nadchodzący album „Pulse” jest wiecznie przesuwany na późniejsze, nieokreślone terminy. Od października do Internetu zdążyło wyciec już 5 nowych utworów artystki, począwszy od zadowalającego „Melt”, przez wyprodukowany przez Darkchilda uptempo „Get Loose” i dwie przeciętne ballady „Heart Never Had a Hero” i „Not a Chance”, aż po utwór tytułowy, który pojawił się w sieci całkiem niedawno. I to właśnie „Pulse” prezentuje się na tle reszty naprawdę wspaniale, Toni błyszczy w nim jak za dawnych lat, u szczytu kariery. Kawałek zdecydowanie przebija wszystko co do tej pory usłyszeliśmy z nowego projektu Whitney Houston i aż dziw bierze, że Braxton z takim potencjałem nie udało się jeszcze wbić z powrotem na czołowe lokaty list przebojów. Faktem jest, że utwór jest dość pompatyczny, ale przy odpowiednim, nieprzerysowanym teledysku i nieobfitującej w przesadę promocji (żeby uniknąć powtórki z okładki I Look to You), wszystko może obrócić się na korzyść Braxton. Ostatnio Billboard potwierdził, że premiera krążka przewidziana jest na listopad, a pierwszy singiel ma zostać wybrany i przedstawiony oficjalnie we wrześniu. Po skoku „Pulse”.
The-Dreama próby rapu, czyli „Hit It on the Road”
Czasy kiedy muzyka tego pana zupełnie mnie nie obchodziła dawno minęły i od kiedy tylko usłyszałem „Love vs. Money” od czasu do czasu zadręczam Was niusami i pochlebstwami na temat jego twórczości. Tym razem rozchodzi się o to, że management Def Jam, odkrył, że ostatni krążek Dreama sprzedał się zaskakująco dobrze (mimo dwóch niezbyt udanych komercyjnie singli: „My Love” – tu także flop artystyczny i znakomitego „Walkin’ on the Moon”). W związku z tym planowana jest reedycja albumu pod tytułem „The Hangover Edition”. Nie wiadomo, kiedy i z jaką tracklistą wystartuje projekt, ale chodzą słuchy, że pojawi się na nim świeżo wyciekły przed kilkunastoma dniami kawałek „Hit It on the Road”, który jest miłą odmianą od, dotychczas głównie śpiewanych, propozycji piosenkarza. Rapem w sumie ciężko to nazwać, to raczej takie rymowanki, ale słucha się bardzo miło. Fajny, lekki, futurystyczny bit, typowy dla Dreama, niezła produkcja i chwytliwy refren. Jeśli wydadzą to na singlu, to mamy hit.
Nowy utwór: Toni Braxton „Heart Never Had a Hero”
Po dwóch nieudanych wyciekach kontrolowanych z nadchodzącego „Pulse”, pod koniec zeszłego roku, czyli przyzwoitym downtempo „Melt” i bangerze „Get Loose” wyprodukowanym przez Darkchilda, Toni postanowiła chwycić się ostatniej deski ratunku. Tylko czy na pewno deski? Powiedziałbym, że raczej brzytwy. Utwór o bardzo patetycznym tytule „Heart Never Had a Hero” brzmi mniej więcej tak samo jak się nazywa, czyli dennie. Braxton najwyraźniej nie zauważyła, że z tym utworem, jej kariera (i tak opadająca powoli na dno) właśnie zaczyna tonąć. Utwór przywodzi mi na myśl wielką katorgę jaką przeżywałem przesłuchując jej drugi, niezmiernie popularny i równie okropny krążek „Secrets”. O ile „Melt” było zmysłowe, a „Get Loose” szalone i taneczne, tutaj mamy tylko ból i cierpienie, doskonale znane, z oklepanego już i przez wielu znienawidzonego „Un-break My Heart”. Odsłuch po skoku. (więcej…)
Snoop Dogg na bogato
Nikol Szwarceneger i jej chórek nie są jedynymi amerykańskimi gwiazdami, które postanowiły skorzystać z popularności filmu „Slumdog Millionaire” i ścieżki dźwiękowej do niego autorstwa A.R. Rahmana. Na podobny pomysł wpadł Snoop Dogg. Jego koncepcja wydaje się jednak zdecydowanie bardziej kreatywna i mniej odtwórcza niż „Jai Ho!” w wykonaniu PCD. Raper wypuścił ostatnio kawałek „Snoop Dogg Millionaire”, luźno nawiązujący do konwencji filmu. To naprawdę niezły, zwariowany banger, trochę w stylu „Arab Money” Busta Rhymesa, z tą różnicą, że bez vocodera. Kawałek został wyprodukowany przez Wild Animals, a swojego wokalu udziela w nim Tanvi Shah. Utwór prawdopodobnie znajdzie się na zaplanowanym na wrzesień tego roku, nowym albumie rapera – „Malice in Wonderland”. Odsłuch po skoku.
Cassie wraca z nowym materiałem
Z pomocą Diddy’ego. Do internetu trafił właśnie zupełnie nowy kawałek „Must Be Love” zupełnie nieprzypominający wcześniejszych dokonań Cassie. Utwór określony przez Diddy’ego, który zresztą gościnnie w nim rapuje, określony został jako „klasyczny utwór Bad Boy„. Piosenka, wyprodukowana przez Mario Winansa, faktycznie przywodzi na myśl wspaniałe lata 90te, podobnie zresztą jak postowany niegdyś przeze mnie kawałek tego samego pana z Kelis. Czy tylko mi się wydaje, że Bad Boy jako jedyna obecnie wytwórnia, próbuje nieco obejść panującą obecnie vocoderową modę i wrócić do czasów swojej świetności, także muzycznie? Pewnie zabiegi te mają swoje źródło w braku sukcesów w nowym nurcie urban, ale niezależnie od wszystkiego to akurat bardzo pozytywne zjawisko. „Must Be Love” ma pojawić się na drugim, od dawna zapowiadanym już krążku Cassie. Niektóre źródła podają nawet utwór jako pierwszy singiel, ale oficjalnie jeszcze nigdzie tego nie potwierdzono. Przypomnę, że piosenkarka próbowała już w zeszłym roku powrotu na scenę z kawałkiem „Official Girl”, ale kawałek okazał się flopem. Utwór po skoku.
Nowy utwór: Toni Braxton – Melt
No i doczekaliśmy się. Po wielu miesiącach oczekiwania na powrót Toni na scenę, w Internecie pojawił się jej nowy kawałek zatytułowany „Melt”. Ciężko co prawda stwierdzić czy to rzeczywiście utwór nagrany ostatnimi czasy, a nie np. jeden z odrzutów z sesji nagraniowych do „Libry”. Nie brzmi to co prawda jak materiał na pierwszy singiel, ale podążając za tytułem, kawałek jest gorący i potrafi stopić nawet górę lodową (zresztą niektóre źródła donoszą, że utwór nosi nazwę „Melt (Like An Iceberg)”). W każdym razie Toni żyje, nagrywa i miejmy nadzieję ma się dobrze, po jej, mocno przez media nagłośnionych, problemach zdrowotnych sprzed pół roku. Trzymam kciuki za szybką premierę nowego krążka, dobry peirwszy singiel i powrót w wielkim stylu, z sukcesem chociażby na miarę „The Heat”. W końcu los musi się odmienić – nowy krążek będzie hitem. Prawda?
„Melt” po skoku.