motown
Angelo Bond: między legendą soulu a zapomnieniem
„Nieznany sprawca” w szczytowym okresie muzyki soul
Załóżmy, że główną rolę w kolejnym Bondzie zagrałby D’Angelo. Mówiliby o tym wszyscy, nawet zwierzaki i to niekoniecznie tylko w Wigilię. Tymczasem w rzeczywistości, na kompletnie przeciwnym biegunie zainteresowania, istniał pewien muzyk, o którym nikt nie mówił do dzisiaj. Jestem przekonany, że o jego jedynym albumie powiedziano już więcej niż o nim samym (choć również szczątkowo). W 1975 roku, nakładem wytwórni ABC Records, ukazał się album Bondage, który dziś z niewiadomych przyczyn możemy znaleźć na Spotify jako Soul Legend ze zmienioną kolejnością utworów. Czy niejaki Angelo Bond został właśnie okrzyknięty legendą muzyki soul? Jako wokalista, producent i klawiszowiec ewidentnie miał na to papiery, lecz ostatecznie ze Steviem Wonderem łączyła go jedynie praca dla tej samej wytwórni. Podejrzewam, że nowe opakowanie tej klasycznej płyty to wyłącznie marketingowy zabieg, aby zachęcić młodszych słuchaczy do sięgnięcia po nieznaną, acz przyjemną płytę.
O samym Angelo Bondzie wiemy naprawdę niewiele. Przeszukując sieć w poszukiwaniu archiwalnych artykułów lub wywiadów, właściwie niczego nie znalazłem. Na pewno zaczynał od gry w kapeli The Majestees, która powstała w 1966 roku w Highland Park w stanie Michigan. Zespół zdążył wydać raptem jeden siedmiocalowy singiel przed tym jak w 1968 roku rozpadł się z prozaicznego powodu. Pobór wietnamski nie pozwolił muzykom na kontynuowanie swojej przygody z muzyką.
W następstwie tych wydarzeń Angelo Bond dołączył do grona autorów głośnego singla Bring the Boys Home Fredy Payne, nawołującego żołnierzy do powrotu z Wietnamu. Kontakty pozyskane dzięki tej produkcji miały niebagatelny wpływ na kształt solowego debiutu Bonda, który jednocześnie zamyka jego dyskografię. W końcu głównym producentem singla był Greg Perry, którego brat — Zachary — dograł chórki do Bondage. Ten sam Greg, który jako wokalista wydał dwa albumy, był klawiszowcem w legendarnym producenckim trio Holland-Dozier-Holland, którego wkładu w rozwój soulu chyba przedstawiać nie trzeba. Jeszcze jako duo Holland-Dozier wyprodukowali utwór ze strony B rzeczonego singla Fredy — I Shall Not Be Moved. Tymczasem w działalności artystycznej Angelo po wydaniu Bondage nastąpiła długa przerwa. Od 1980 roku zaczął produkować utwory dla wytwórni Motown (i jej „córek”: Tamla i Gordy). Jednym z nich jest całkiem skoczny numer The Temptations — Power. Potężne disco, które jest całkowitym przeciwieństwem, utrzymanych raczej w spokojnym tonie, utworów z debiutanckiego albumu Bonda.
Klasyczny, uduchowiony soul
Jedną z rzeczy, cechujących Angelo już nie tylko na poziomie twórczym, jest z pewnością nacisk na duchowość. Świadczą o tym choćby słowa dedykacji na tyle okładki albumu, którymi muzyk oddaje hołd zmarłemu ojcu i kochającej matce. A najlepszym utworem na płycie jest He Gained the World (But Lost His Soul), który opowiada o uzdolnionym śpiewaku z kościelnego chóru, każdej niedzieli zachwycającego śpiewem wspólnotę. Pewnego dnia jednak postanowił opowiedzieć pastorowi o realizowaniu swoich planów. Zaczął śpiewać rhytm and blues, a fakt, że przestał śpiewać dla Boga, załamał lokalną społeczność. W tekście pada ciekawe stwierdzenie: zdobył świat, lecz stracił duszę. Nie lubię lawirować w sferze domysłów, lecz w przypadku tak skąpych informacji jestem do tego zmuszony. Jeśli założymy, że Angelo Bond przemycił tutaj wątki autobiograficzne, mamy do czynienia z casusem Arethy Franklin czy też Jamesa Browna, którzy również zaczynali od śpiewania w kościele i utracili wsparcie wspólnoty na rzecz debiutu fonograficznego.
Od lat w piłkarskim środowisku krąży jedno powiedzenie, które teraz aż prosi się o wykorzystanie: pokaż mi swoją ławkę, a powiem ci, jaką masz drużynę. Idąc tym tropem, Angelo Bond powinien mieć zdolny do walki o wyższe cele zespół, ponieważ wszystkie pozycje obsadził samymi wybitnymi twórcami. Wspólnie udało im się osiągnąć jeden niewielki sukces — między kwietniem a czerwcem 1975 roku, utwór Reach for the Moon (Poor People) znajdował się w pierwszej czterdziestce listy R&B Billboard, plasując się najwyżej na 32. pozycji. Współproducentem oraz jednym z aranżerów albumu był McKinley Jackson. Puzonista z Detroit, ojciec zmarłego przed laty rapera Proofa. Zaraz po odejściu z Funkadelic, zaczął prowadzić zespół muzyków sesyjnych The Politicians dla wytwórni Hot Wax, a następnie Invictus, które to z kolei zostały utworzone przez trio Holland-Dozier-Holland po odejściu z Motown. Kolejnym aranżerem był Paul Riser — jeden z najbardziej znanych i utytułowanych facetów w tym rzemiośle. Produkował i aranżował głównie dla Motown, a jego dorobek liczy ponad 1000 piosenek. Jeśli tak prześledzilibyśmy wszystkie nazwiska biorące czynny udział w powstawaniu Bondage (czy jak kto woli: Soul Legend), wraz z ich życiorysami, moglibyśmy założyć, że w tej branży wszyscy się znali, mimo że wtedy już nie raczkowała, a stanowiła całkiem sporą gałąź show biznesu.
Mistrzowie drugiego planu?
Za klawisze, poza samym Bondem, odpowiadał Clarence McDonald. Nie dość, że współpracował z Arethą Franklin, Nolanem Porterem, Rayem Charlesem, Merry Clayton czy Buddym Milesem, to jeszcze prywatnie był mężem Deniece Williams z zespołu The Emotions, który zaś wydawały Motown i Stax, a jego albumy produkował Isaac Hayes czy David Porter. Zresztą, The Emotions współtworzyły wielki hit Earth, Wind & Fire — Boogie Wonderland. Bębny, które słyszymy w Bondage, są dziełem Eddiego Greena. Dołożył on jako muzyk sesyjny cegiełkę do ponad 500 utworów tak znamienitych twórców jak The Mamas & The Papas, Donald Byrd, Eddie Kendricks czy Willie Hutch. Pozostając w temacie, brzmieniem instrumentów perkusyjnych wzbogaciła album Stephanie Spruill, która niegdyś współpracowała z Quincy’m Jonesem czy Eltonem Johnem, a dziś z powodzeniem prowadzi szkołę muzyczną. Kongosy to działka Eddiego Browna, muzyka sesyjnego w Motown, który zostawił swój ślad na What’s Going On Marvina. Wśród gitarzystów, których Angelo Bond zaprosił do udziału na płycie, wyróżniał się Melvin „Wa-Wa” Ragin — członek Love Unlimited Orchestra, uformowanej przez Barry’ego White’a. Autorem sekcji smyczkowej był zespół The Sid Sharp Strings, sekcji dętej — The George Bohanon Brass & Reeds Section. Mało tego, okładkę zaprojektował Ron Slenzak, którego okładki albumów The Clones Of Dr. Funkenstein Parliament czy Street Songs Ricka Jamesa zajmują honorowe miejsce w historii gatunku. Okładkę, która strasznie zniechęca do sięgnięcia po tytuł i na pewno nie pojawi się na żadnym wernisażu prac Rona.
Angelo Bond skompletował świetny zespół do powstania Bondage. To fakt, niepodlegający dyskusji. Słychać to praktycznie w każdym fascynującym aranżu czy nietuzinkowym zagraniu gitary. Wszystko to współgra z hipnotyzującym falsetem Bonda, w którym można się zauroczyć. Czy mówimy tutaj o moim ulubionym, pozytywnie nastrajającym What’s Bad About Feeling Good?, którego treści nie powstydziłby się nawet sam James Brown, czy o utrzymanym w klasycznej soulowej stylistyce I Never Sang for My Baby. Od zawsze zastanawiające dla mnie było to, że przeważnie w tamtych czasach płyta, którą firmowało tylko jedno nazwisko, była efektem wysiłku właściwie kilkudziesięciu osób. Dopiero jak sobie to wszystko rozłożymy na czynniki pierwsze, możemy być w pełni świadomi skali tego zjawiska. Może Soul Legend nie miało być wabikiem dla młodszego grona odbiorców, a określać tych wszystkich wspaniałych artystów za kulisami, których wymienić z nazwiska nie sposób, bo nawet nie starczyłoby miejsca w Spotify? Akurat to mogłoby się zgadzać. Sam Angelo Bond z kolei, pomimo całej mojej sympatii do jego albumu, niestety nie został legendą muzyki soul. A mógł.
Informacje oraz konkurs związany z show The Magic of Motown!
Z okazji Walentynek, po raz pierwszy w historii, odwiedzi Polskę grupa amerykańskich artystów tworzących oryginalne widowisko muzyczne – The Magic of Motown. W piątek 14 lutego 2014 w Sali Kongresowej usłyszymy największe przeboje o miłości Stevie Wondera, Diany Ross & Supremes, Michaela Jacksona & Jackson 5, Lionela Richie i wielu innych. Każdy posiadacz biletu ma szansę na podróż do Londynu. Wystarczy wziąć udział w konkursie wizytówkowym, aby wygrać bilety w dwie strony od Ryan Air oraz inne cenne nagrody.
The Magic of Motown to oryginalna i porywająca choreografia, bajeczne kostiumy i autentyczny klimat muzyki prosto z Detroit. Podczas tego stworzonego w USA widowiska, zabrzmi w Warszawie blisko 40 niezapomnianych hitów w wykonaniu międzynarodowego zespołu doskonałych artystów perfekcyjnie i z autentyzmem ukazujących wielkie legendy związane z Motown, jedną z najsłynniejszych wytwórni płytowych świata.
Na show The Magic of Motown / Love & Soul, które odbędzie się 14 lutego w warszawskiej Sali Kongresowej składa się 36 wielkich przebojów z 50 lat istnienia wytwórni Motown. Zaczynając od lat sześćdziesiatych XX wieku będą to m.in. hity takie jak: “Stop in the Name of Love”, “Signed Sealed Delivered I’m Yours”, “My Guy”, “What Becomes of the Broken Hearted”, “I Heard it Through the Grapevine”, “Endless Love”, “All Night Long”, “Heatwave”, “I’m Coming Out”, “Why Do Fools Fall in Love”, “Get Ready”, “Ain’t Too Proud to Beg”, “My Girl”, “I Want You Back”, “I’ll Be There”, “Blame it on the Boogie”, czy “Dancing in the Street”.
Warto poznać je wszystkie podczas jednego romantycznego walentynkowego wieczoru. Na występ można zabrać także dzieci i młodzież, aby pokazać skąd inspiracje czerpie współczesna muzyka pop. Tym bardziej, że częścią The Magic of Motown jest także show artystów ukazujących przeboje Michaela Jacksona & Jackson 5.
Podczas koncertu The Magic of Motown odbędzie się konkurs wizytówkowy, w którym główną nagrodą są dwa bilety na lot do Londynu (w dwie strony) ufundowane przez Ryan Air oraz inne cenne nagrody. Regulamin konkursu znajduje się na stronie www.stx-jamboree.com.
Początek koncertu 14 lutego 2014 roku w Sali Kongresowej o godz. 20.00
Bilety w cenie od 60 zł do 250 zł (VIP) brutto (w tym 8% VAT) dostępne są w sprzedaży ogólnopolskiej (punkty sprzedaży i systemy internetowe): www.eventim.pl, www.ticketpro.pl, www.ebliet.pl, a także w kasie biletowej Sali Kongresowej (www.kongresowa.pl tel. 22 656 72 99), kasie Eventim (dawniej Kasa ZASP, tel. 22 353 93 93), salonach empik, w sieci sklepów Media Markt i Saturn.
Partnerzy: Hotel Mercure, SIXT, studio RPM, Ryan Air
Patroni medialni: Radio ZET Gold, portal Wirtualna Polska, dziennik Polska The Times, NaszeMiasto.pl, firma AMS, firma Digital Board, magazyn Trendy Art Of Living, Polki.pl, The Visitor, In Your Pocket, Benefit Multimedia, My Town Channel, MyDwoje.pl.
Organizatorem pierwszego w Polsce wystawienia widowiska muzycznego The Magic of Motown jest agencja STX JAMBOREE.
Z okazji zbliżających się Walentynek mamy dla Was konkurs! Aby wygrać jedną z dwóch pojedynczych wejściówek na tę imprezę wystarczy, że odpowiecie na pytanie:
„W jakim mieście została założona wytwórnia Motown Records?”
Odpowiedzi nadsyłajcie dzisiaj do północy na adres piechupiech.soulbowl@gmail.com, jutro rany podamy zwycięzców. Do dzieła!
Nowy utwór: Yasiin Gaye – „Anna’s Love Song” (Soul Mates Tribute)
Poznajemy kolejny singiel zapowiadający projekt nadzorowany przez Amerigo Gazewaya, Yasiin Gaye. Druga próba zespawania wybiórczego dorobku legendy soulu z charyzmatycznym raperem wydaje się być równie udana, co za pierwszym razem. „Anna’s Love Song” mieści w sobie hołd Marvina dla Anny Gordy Gaye – prywatnie siostry założyciela Motown Records, Berry’ego Gordy’ego („Anna’s Song”) oraz kilkunastoletniego singla (więcej…)
Walentynki z The Magic of Motown w Warszawie!
W przyszły piątek 14 lutego po raz pierwszy w historii odwiedzi Polskę grupa amerykańskich artystów, którzy z okazji Walentynek zaprezentują genialne widowisko muzyczne – The Magic of Motown! W warszawskiej Sali Kongresowej będziecie mieli możliwość usłyszeć miłosne szlagiery od reprezentantów renomowanej wytwórni Motown, czyli Stevie Wondera, Diany Ross & Supremes, Michaela Jacksona & Jackson 5, Lionela Richie i wielu innych. Dodatkowo świetną okazją do świętowania jest jubileusz pięćdziesięciu pięciu lat istnienia legendarnego amerykańskiego labelu.
Bilety w cenie od 60 zł do 250 zł (VIP) dostępne są w sprzedaży w internetowych punktach Eventim, Ticketpro oraz eBilet, a także stacjonarnie w kasie biletowej Sali Kongresowej, kasach Eventim, salonach Empik oraz sieci sklepów Media Markt i Saturn.
14.02.2014r., Sala Kongresowa
The Magic of Motown – koncert walentynkowy „Love & Soul”
Start: 20:00
WYDARZENIE NA FACEBOOKU
Radio Roux #9: Opensouls
Nie da się ukryć, że moda na retro soul trwa i będzie prawdopodobnie jeszcze długo trwała. Sukces Amy Winehouse, Joss Stone, Alice Russell, Duffy, Jamie’ego Lidell’a czy Raphael’a Saadiq’a sprawił, że inni artyści też zapragnęli sprawdzić się w tej jakże trudnej stylistyce. O tych, którym się nie powiodło – nie słyszymy. Do tych, którym się udało zdecydowanie należy Opensouls.
Recenzja: Boyz II Men – Love
„Bo z chłopakami nigdy nie wie, oj nie wie się, czy dobrze jest czy może jest, może jest już źle…„ śpiewałby sobie zapewne Jerzy Połomski, gdyby był dziewczyną… Dziś śpiewam ja, po przesłuchaniu nowej 8 płyty zespołu Boyz II Men (nie wliczam tu albumów z piosenkami świątecznymi itd.). Cóż trzeba przyznać zawsze miałam do nich słabość. Bo jak można nie mieć do pięknie, harmonijnie śpiewających facetów, ładne piosenki o miłości? Niestety od czasu odejścia w 2003 roku (z powodów zdrowotnych) Michaela McCaryego, forma grupy coraz bardziej schodzi w dół. W ciągu tych ostatnich sześciu lat grupa wydała 4 krążki (Throwback, Vol. 1 (2004) The Remedy (2006), Motown: A Journey Through Hitsville USA (2007) , Love (2009) i tylko jeden (ten z 2006 roku) z własnym, nowym materiałem. Pozostałe płyty zapełnione zostały coverami. I tak jak narzekać nie można na pełen motownowskich hitów album Motown: A Journey Through Hitsville USA, tak ich ostatnie dzieło Love to już porażka grupy.
JukeBox #1: Stevie Wonder “Innervisions”
Drugi cykl mojego autorstwa będzie nosił nazwę JukeBox. W mojej szafie grającej będzie można usłyszeć głównie stare nagrania, od funku, przez soul, rhythm ‚n’ blues, czasami nawet disco. Dużo historii i artystów bez których soulowa miska dziś mogłaby brzmieć kompletnie inaczej.
13-letnia Lauryn Hill.
Nie mogłam sobie odmówić pokazania Wam pewnego video, które znalazłam całkiem niedawno. 13-letnia Lauryn Hill, która wykonuje utwór ‚Who’s Lovin’ You’ w programie telewizyjnym ‚It’s Showtime at the Apollo’. Nie jest to byle jaka piosenka, bo została napisana w 1960 roku przez William’a „Smokey” Robinsona dla swojej osobistej grupy The Miracles w początkach wytwórni Motown. Później była wielokrotnie coverowana przez między innymi Jackson 5 i En Vouge, więc swoją historię ma. Nie jest to też byle jaki program telewizyjny. Występowało w nim bowiem mnóstwo teraźniejszych nawet gwiazd muzyki soul, r&b i hip hop. Podczas gdy teraz 13-latkowie zostają rodzicami, w 1987 bardzo vintage Lauryn pokazała się szerszej publiczności, która dipiero pod koniec występu, zachłysnęła się głosem, subtelnością i wykonaniem, wtedy jeszcze nie do końca artystki. Słychać wiele niedociągnięć wokalnych, ale czuć zaangażowanie i wielkie emocje, a to bardzo dużo. Chyba nikt się wtedy nie spodziewał, że zostanie w pewnym sensie ikoną. Zapraszam do oglądania.
50 lat Motown !
Jacyś jubilaci na sali? My znamy jednego bardzo wyjątkowego! Dzisiaj swoje pięćdziesiąte urodziny obchodzi wytwórnia Motown. Firma została założona dokładnie 12 stycznia 1959 roku w Detroit w stanie Michigan przez biznesmena i autora piosenek Berry’ego Gordy’ego i pierwotnie nazywała się Tamla. Ta nazwa została później zmieniona na Motown Record Company (skrót od „Motor Town”, jak nazywano słynne z przemysłu samochodowego Detroit). W ciągu pięćdziesięciu lat działalności artyści ze stajni Motown zdobyli na całym świecie 200 numerów 1 (dwieście numerów jeden!), a ich charakterystyczny dźwięk jest dziś dumnie nazywany ,,brzmieniem Motown”. Chciałoby się zakrzyknąć sto lat!, ale szkoda byłoby, aby firma płytowa, która miała tak szczególny oraz ważny wpływ na historię muzyki i wydała na świat tak wspaniałych artystów (Marvin Gaye, The Temptations, Diana Ross & The Supremes, Stevie Wonder, Smokey Robinson, Martha & The Vandellas, Michael Jackson, The Marvelettes – mam wymieniać dalej ?) doczekała tylko marnej setki, zarezerwowanej dla zwykłych śmiertelników. (więcej…)
Recenzja: Robin Thicke Something Else
Robin Thicke
Something Else (2008)
Star Trak
Robin Thicke, mimo że prawdziwy sukces przyszedł do niego dopiero przy reedycji The Evolution of Robin Thicke, nie nagrywa złych albumów. Tak jest i tym razem. Robin wyciągnął lekcję ze swoich uprzednich niepowodzeń i postanowił skierować swoją karierę w kierunku tego, co przyniosło mu największy sukces, czyli bezapelacyjnie hitowej pościelówie „Lost Without U”. Jednocześnie jednak, jak niewielu obecnie, Thicke nie zatracił się w komercyjnej papce i faktycznie nagrał coś innego… niż wszystko dookoła.