Wydarzenia

sinkane

#FridayRoundup: Denzel Curry, Skepta, Raveena, Sinkane i inni

Maj ma się ku końcowi, ale do sezonu ogórkowego wciąż nam daleko. Dziś mocno oczekiwane longplaye wydali Denzel Curry i Skepta, nareszcie dłuższą formą zadebiutowała eteryczna pieśniarka alt R&B — Raveena, Portrety ulubionych perkusistów nakreśliło U Know Me Records, a bardzo satysfakcjonującą epkę wydał okrzyknięty brytyjską odpowiedzią na Franka Oceana — Col3trane. A to dopiero początek listy. Sprawdźcie więcej nowości poniżej i na plejliście na dole artykułu.


ZUU

Denzel Curry

PH Recordings

Po tak ambitnym projekcie jak zeszłoroczne Ta13oo, przyszłość twórczości rapera z Florydy była wielką niewiadomą. Balansujący na granicy psychotycznej agresji i introwersji trap jest formułą nośną, jednak dosyć łatwo następne albumy mogły popaść w schematyczność. Denzel jednak zaskoczył wszystkich i na zupełnym luzie puścił półgodzinne Zuu kłaniające się w pas ojcom trapu spod znaku T.I. i Three 6 Mafii. Tradycje chopped and screwed, hyphy i oldschoolowe twerk hymny przekuwają się w pełen bezpretensjonalnej zabawy album, oddech po wyrachowanym poprzedniku i nostalgiczny hołd dla czasów, kiedy trap dopiero stawiał pierwsze kroki. Klimatu całości dodają zabawne skity (będące też już rapowym reliktem) i surowe, momentami nieco nieporadne fgościnne zwrotki od lokalnych underdogów. Choć nadal czekamy na coś ambitniejszego, urokowi Zuu zwyczajnie trudno nie dać się porwać. — Wojtek


Ignorance is Bliss

Skepta

Boy Better Know

Wydane trzy lata temu Konnichiwa sprawiło, że kariera Skepty wprost wystrzeliła w kosmos, czyniąc go jednym z najpopularniejszych brytyjskich raperów na świecie. Lider Boy Better Know nie osiadł jednak na laurach i poświęcił się pracy nad kolejnym wydawnictwem. Ignorance Is Bliss to 13 utworów, wśród których znajdują się single „Bullet from a Gun”, „Greaze Mode” i „Pure Water”. Dużym zaskoczeniem jest fakt, że raper prawie zrezygnował z zapraszania światowych gwiazd gatunku, decydując się na współpracę głównie z przedstawicielami rodzimej sceny, takimi jak J Hus czy Nafe Smallz. Dotychczasowe zapowiedzi wskazują na to, że piąty krążek artysty będzie zróżnicowany i bogaty w brzmienia. Czy uda mu się przebić Konnichiwa? Wszystko jest możliwe!

Adrian


Lucid

Raveena

Moonstone

„Nectar”, „Bloom”, „Petal” — tytuły niektórych utworów na debiucie Raveeny Lucid mówią same za siebie. Z albumu wylewa się słoneczna błogość i zmysłowość. Belgijska wokalistka czaruje słodkim jak miód głosem, umoszczonym w rozmarzonych i delikatnych neo-soulowych aranżacjach, zahaczających o niegroźną psychodelię i alt-R&B. I brzmi to tak cukierkowo, jak się zapowiada. Jeżeli wysoki poziom glukozy jest tym, czego aktualnie szukacie w muzyce, debiutancka płyta Raveeny odnajdzie w was swoich zwolenników.– Maja Danilenko



Dépaysé

Sinkane

City Slang

Jeśli Life & Livin’ It z 2017 roku było otwarciem się Sinkane’a na muzykę organiczną i melodyjną, to wydana dzisiaj płyta Dépaysé jest zanurzeniem się po czubek głowy w progresywnym afrobeatowym sosie. Prym wiodą souljazzowe riffy, tropikalna rytmika i post-plemienne afrykańskie zaśpiewy. To prostolinijna płyta, której dobrze z oczu patrzy — dla tych, którzy odnajdują się w muzyce Pablopavo, K’naana czy The Budos Band. — Kurtek

Portrety

Różni wykonawcy

U Know Me

Najnowsze wydawnictwo U Know Me Records zrodziło się ze snu. Założycielowi wytwórni, Grohowi, jakiś czas temu przyśniło się, że zebrał ośmiu niezwykle utalentowanych perkusistów i poprosił ich o nagranie swoich autorskich utworów. Już na jawie, od razu zaczął się z nimi kontaktować z propozycją wzięcia udziału w tym niecodziennym projekcie: bez konkretnego założenia co do gatunku w jakim utwór ma wybrzmiewać, ile ma trwać, czy obostrzeń w postaci gościnnych występów. Każdy się zgodził. I tak oto dziś ukazała się płyta Portrety nagrana przez Michała Bryndala, Rafała Dutkiewicza, Krzysztofa Dziedzica, Qbę Janickiego, Jana Młynarskiego, Łukasza Moskala, Marcina Raka i Huberta Zemlera. A dlaczego właśnie perkusiści? Jak mówi Groh: „często o nich zapominamy, są zazwyczaj w cieniu, a ich rola jest przecież nie do przecenienia! Chcemy pokazać, jak zdolni i otwarci muzycznie są to artyści”.


TDR

Tomasa del Real

Nacional

Pierwsza dama reggaetonu wraca z trzecim krążkiem eksponującym wszystko to, co sprawiło, że publika zwróciła na nią uwagę przed trzema laty w nieco mniej poukładanej, ale bardziej autotune’owej odsłonie. Del Real wciąż jednak buduje swoją muzykę na fuzji gatunku z wpływami szeroko pojętej muzyki elektronicznej, dancehallu, trapu czy R&B. Dla miłośników hiszpańskojęzycznego R&B. — Kurtek


Heroine

City Slang

Geffen

Jeśli marzy wam się, by Travis Scott nagrał wspólnie z Drake’m płytę R&B, być może nowa epka pochodzącego z Londynu Col3trane’a będzie na tę fantazję pewną odpowiedzią. GQ nazwało przed kilkoma miesiącami 19-letniego piosenkarza brytyjską odpowiedzią na Franka Oceana, ale jego nowe wydawnictwo zdradza bardziej post-trapowe inklinacje stylistyczne i obnaża nieco inną wrażliwość. Trzeba jednak przyznać, że Heroine to zaskakująco satysfakcjonujące wydawnictwo w kontekście meandrów brzmieniowo-produkcyjnych współczesnego trap&B. — Kurtek


Naughty Dog

Coucou Chloe

Nuxxe

Założycielka wytwórni Nuxxe i członkini projektu Y1640 na najnowszym mini-albumie dokonuje dekonstrukcji klubowych brzmień. Eksperymentuje też z glitch popem i zniekształconym wokalem. Do współpracy zaprosiła tym razem Shygirl i Lederricka z Thraxxhouse. Coucou Chloe doceniona przez Rihannę (jej „Doom” posłużyło za tło to pokazu „Fenty x Puma”) tym samym dokłada epkę do wcześniejszych wydawnictw — eksplorujących ciemne muzyczne rejony, niemal operowych Halo i magnetycznej Erika Jane. Intrygująca propozycja dla poszukiwaczy nowych, chwilami zdehumanizowanych dźwięków. — Ibinks


Long Live Love

Kirk Franklin

Fo Yo Soul

Król Midas muzyki gospel wraca po czterech latach milczenia z trzynastą w karierze płytą LONG LIVE LOVE, by zaprezentować wszechstronność gatunku tym, którzy chcą słuchać. Flagowy upbeatowy singiel „Love Theory”, zrealizowany ze swadą i wyczuciem aktualnych popowych trendów, nie bez powodu okupował gospelową listę Billboardu przez cztery miesiące. Reszta albumu LONG LIVE LOVE jest naturalnie równie wszechstronna (choć jednak z przewagą dla singli) — mamy tu zarówno bogate bigbandowe aranżacje, jak i ukłon w stronę trapu czy g-funku. Gratka dla fanów, ale i dla tych, którzy chcieliby doświadczyć muzycznego optymizmu. — Maja Danilenko


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

Recenzja: Sinkane Life & Livin’ It

jardin

Sinkane

Life & Livin’ It (2017)

City Slang

Z każdym kolejnym wydawnictwem od czasu dubowego Marsa z 2012 roku Sinkane systematycznie przenosi ciężar swojej muzyki z rytmiki na melodie i aranżacje. Choć nadal w centrum zainteresowania pozostają jego sudańskie korzenie i związany z nimi afrobeatowy rodowód, Life & Livin’ It to, niejako zgodnie z tytułem, płyta nieśpiesznie celebrująca życie.

Sinkane nawet śmielej niż dotychczas wymieszał ze sobą funk, rock, soul, jazz, szeroko pojęte indie, elektronikę i rozmaite elementy współczesnej i tradycyjnej muzyki sudańskiej, czego efekt cechują niezobowiązująca żywiołowość, niewymuszona afirmacja i leniwa progresywność. Słychać tu w całej rozciągłości muzyczne i tematyczne poszukiwanie inspiracji w fusion soulu i funkowych big bandach lat 70. — od otwierającego album „Deadweight”, które zdaje się uderzać w te same struny, co zeszłoroczna płyta Michaela Kiwanuki, przez beatową wariację na motywie klasycznego nashville sound w nieprzeciętnie chwytliwym „Favorite Song”, aż po „Theme from Life & Livin’ It” zbudowanego trochę na wzór klasycznych soundtracków do Superfly czy Shafta. Singlowe „Telephone” z jednym z najbardziej wyrazistych refrenów w karierze Sinkane’a to z kolei cytat z epoki, swoisty Toro y Moi na sterydach, a cały album zamyka wyspiarskie „The Way” w charakterze klasycznych numerów Jimmy’ego Cliffa.

Sinkane nie szarżuje, niezależnie od odsłony trzyma rękę na pulsie, jeśli chodzi o aranże, dbając jednocześnie o to, by Life & Livin’ It nie utraciło nic ze swojej rozkosznej, staromodnej prostolinijności, która czyni krążek doskonałym wyborem na nieśpieszny wiosenny weekend.

#FridayRoundup: Rag’n’Bone Man, Lupe Fiasco, SiR, Sinkane i inni

FridayRoundUp with Tinashe and schafter

W tym tygodniu działo się naprawdę sporo i chociaż, oprócz najbardziej tu znanego Rag’n’Bone Mana, nie ma zbyt wielu spektakularnych premier, każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Od powrotu Lupe Fiasco, przez nowy nabytek TDE i remixy znakomitej NAO, aż po świeży hip-hop prosto z Antypodów. Wszystko to znajdziecie poniżej:


Human

Rag’n’Bone Man

Sony Music

Ten 32-letni Brytyjczyk nie wziął się znikąd. Swoje pierwsze kroki w muzycznym świecie stawiał już w wieku 15 lat i pomimo że nie było nim głośno, zaznaczył swoje istnienie wieloma znakomitymi nagraniami. Wreszcie nadszedł czas, kiedy Świat spłaca mu długi, o jego istnieniu wie już o wiele więcej osób a nominacje i nagrody sypią się niemal z każdej strony. Wszystko to głównie za sprawą rewelacyjnie przyjętego singla „Human”, ale od dziś sprawdzić możecie również cały album i przekonać się, czy sprostał całkiem sporym oczekiwaniom.


Drogas Light

Lupe Fiasco

1st & 15th

Lupe Fiasco wypuszcza pierwszą część zapowiedzianej na ten rok trylogii mającej być jego przejściem na emeryturę. Przesłuchując ujawniony już wczoraj odsłuch albumu, da się zauważyć, że oprócz żegnania swoich starych fanów, może on tym albumem przywitać kilku nowych. Skierowany do masowego słuchacza, komercyjny i bardzo współcześnie wyprodukowany album z gościnnym udziałem takich postaci jak Rick Ross, Ty Dolls $ign, Big K.R.I.T. może być zaskoczeniem dla tych, którzy pamiętają go jeszcze z Food & Liquor. Jak dużym? Przekonajcie się sami.


Her Too EP

SiR

TDE

Najnowszy nabytek Top Dawg Entertainment wydaje epkę zatytułowaną Her Too, będącą następcą świetnie przyjętej Her z ubiegłego roku. Wszyscy, którzy znają wcześniejszą twórczość tego kalifornijskiego wokalisty, wiedzą z pewnością czego można się spodziewać. Spokojne, zapewniające niezły chill out utwory, na których gościnnie usłyszymy takie postacie jak Anderson .Paak, King Mez oraz Masego, pomogą Wam na początek weekendu złapać trochę tak potrzebnego relaksu.


Life & Livin’It

Sinkane

City Slang

Od dubowej elektroniki po tętniące życiem afrocentryczne, organiczne brzmienie — taką przemianę w muzyce Sinkane’a po trzyletniej przerwie na najnowszy krążek Life & Livin’ It zapowiadają dwa wydane w ostatnich miesiącach single — optymistyczne „U’huh” i bardziej stonowane „Telephone”. Jak brzmi cała płyta musicie sprawdzić poniżej.


artworks-000206799043-qgwrr7-t500x500

For All We Know — The Remixes EP

Nao

Little Tokyo

Album NAO zatytułowany For All We Know to rzecz, do której wraca się z wielką przyjemnością i zdecydowana czołówka ubiegłego roku. Wokalista postanowiła przypomnieć się z tym wydawnictwem, wydając krótką epkę zawierająca pięć remixów autorstwa m.in. takich producentów jak Mura Masa, SBTRKT czy Kaytranada. Sprawdźcie nieco inne oblicze znakomitych utworów z debiutu artystki.


Everyone We Know

Thundamentals

High Depth

Thundamentals to jedna z najbardziej znanych w Australii ekip hip-hopowych, a wydane dzisiaj Everyone We Know to już czwarty studyjny album tej pochodzącej z Blue Mountains ekipy. Jeżeli zmęczyło Was już to, w jaki sposób robi to wnosząca coraz mniej świeżości Ameryka, koniecznie sprawdźcie to bardzo pozytywne i świetnie wyprodukowane wydawnictwo, na którym w bardzo sprytny sposób i z dużą klasą połączono klasyczne brzmienie z tym bardziej współczesnym. Muzyczna Australia ma się nadal dobrze!


Nowy teledysk: Sinkane „Telephone”

sinkane

Do premiery Life & Livin’ It został już niecały miesiąc. Tymczasem Sinkane prezentuje drugi singiel i jednocześnie drugi teledysk promujący krążek. „Telephone” jest mniej organiczne i afrocentryczne niż „U’Huh”, znajdując wspólny mianownik zarówno ze stylistyką zapowiadaną na jego nowy album, jak ze starszymi produkcjami artysty. Co jednak najważniejsze — to kolejny mocny argument, by wypatrywać nowego nadchodzącego Sinkane’a. Warto przy okazji rzucić uwagę na barwny, nieszablonowy klip, w którym niby niewiele się dzieje, ale nie chce się opuszczać przedstawionej w nim rzeczywistości.

Sinkane zapowiada nowy album i prezentuje pierwszy singiel

sinkane

Sinkane, czyli Ahmed Gallab, którego ostatnia płyta Mean Love znalazła się w połowie naszego zestawienia najlepszych krążków 2014 roku, wraca w przyszłym roku z nową płytą. Krążek zatytułowany Life & Livin’ It trafi do sklepów 10 lutego nakładem City Slang, ale już teraz promuje go pierwszy singiel „U’Huh”, który rzuca nowe światło na muzykę artysty o sudańskich korzeniach. Minimalistyczną elektronikę zastąpił tu egzotyczny live band, a melodyka choć wciąż mocno oparta o rytm, przeniosła punkt ciężkości w stronę inspiracji afrykańskim folkiem. Pozytywnie przesłanie potęguje fraza „Kulu shi tamaam” oznaczająca po arabsku, że wszystko układa się świetnie. Rzecz można odsłuchać poniżej, a płytę zamówić już dziś, korzystając z tego linka.

Recenzja: Sinkane Mean Love

Sinkane

Mean Love (2014)

DFA Records

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam w radiu nagranie „Yacha”, na kilka dni w głowie pozostały mi słowa „Do you wanna be thoughtless and far away?” i poczucie, że z perspektywy zbliżającego się nieubłaganie końca lata jedyna słuszna odpowiedź to… ależ oczywiście! Dobra wiadomość jest taka, że ten beztroski, błogi stan jest na wyciągnięcie ręki — wystarczy tylko dotknąć magicznego przycisku play, a wakacje będą trwać tak długo, jak tylko sobie tego zażyczymy. Podziękowania proszę kierować w stronę najnowszej płyty Sinkane.

Mean Love to kolejny dowód na to, że dla Ahmeda Gallaba nie istnieje pojęcie granic w muzyce. Mało tego, zdaje się zupełnie omijać kategorie stresu, presji i wszelkich innych, nieprzyjemnych napięć. Gallab od lat tworzy niesamowite kombinacje dźwiękowe, sięgając do swoich sudańskich korzeni, jazzu, lekkiego popu, afrobeatu, krautrocka i dodając do tego najlepsze muzyczne elementy prosto z Londynu, czy Brooklynu. Jednak na tym jeszcze nie koniec. W utworze tytułowym pobrzmiewa echo legend sceny doo-wop z lat 50-tych, zaskakująco przyjemnie połączone z gitarą grającą niczym w country balladzie (aż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że duet She & Him bardzo chętnie wziąłby ten kawałek na swój warsztat). Podobny klimat można odnaleźć w kompozycji „Galley Boys”, która przy każdym odsłuchu przywołuje wspomnienie „I’d Rather Go Blind” Etty James. Zmysłowe „Hold Tight” na pewno nie umknie uwadze wielbicieli Sade. Niemniej to nagrania „Moonstruck”, „New Name” oraz otwierające całość „How We Be” sprawiają, że trudno jest wyłączyć płytę i wrócić do codzienności.

Chociaż nie mogę napisać, że ten krążek rzuca na kolna, to jednak Mean Love zdecydowanie wyróżnia się na tle innych tegorocznych wydawnictw i to nie tylko dlatego, że jego zaszufladkowanie sprawia pewne problemy. Ahmed Gallab odwołał się tu do najbardziej reprezentatywnych fragmentów wcześniejszych płyt wydanych pod szyldem Sinkane i zmiksował je ze swoimi najświeższymi inspiracjami, koncentrując się przy tym na stworzeniu po prostu dobrych piosenek. Powstał z tego album wyjątkowy, lekki i, co trzeba podkreślić, nieprzeładowany zbędnym efekciarstwem. Gdy po utworze „Omdurman” zapada cisza, szczerze żałuję, że pobyt na tej niebiesko-zielonej, muzycznej wyspie trwa tylko 37 minut.