sza
Plany wydawnicze Top Dawg Entertainment


Anthony Tiffith, czyli innymi słowy Top Dawg z Top Dawg Entertainment,opublikował dzisiaj rozpiskę, z której możemy odczytać aktualne plany wydawnicze jego niewielkiego, ale przepełnionego talentami labelu. Oczywiście trzeba ją potraktować z przymrużeniem oka, pamiętamy że jego obietnica wydania sześciu albumów w 2014 roku rozłożyła się również i na 2015 rok. Tak czy inaczej czegoś tam się można dowiedzieć. Na przykład tego, ze drugi oficjalny album ScHoolboya Q jest już praktycznie gotowy i jest na etapie czyszczenia sampli. Oby to czyszczenie nie zaowocowało wurzyceniem jakiegoś wartościowego utworu, jak to było w przypadku jego poprzedniego projektu. Na zaawansowanym etapie są także prace nad kolejnymi krążkami SZy i Isaiaha Rashada. Swój materiał miksuje już także Ab-Soul. Wpisy dotyczące Kendricka Lamara i Jay Rocka brzmią raczej tajemniczo, ale tak jakby chciały nas nastawić na nową muzykę od nich jeszcze w 2016. Ciekawie prezentuje się rubryka „nowi artyści”, według której label ma wydać niedługo dwóch świeżaków, na razie oznaczonych jako Jan Kowalski 1 i Jan Kowalski 2. Największa bomba jednak znajduje się na samym dole. 2017, album Black Hippy? Od dawna powtarzam, że wspólny krążek K-Dota, Jaya, Q i Soula jest dokładnie tym, czego rap gra najbardziej potrzebuje. Napis „praying” nie obiecuje może zbyt wiele, ale lepsze to niż zupełne zaprzeczanie powstawania takiego albumu, jakie miało miejsce wcześniej. Trzymam kciuki, że plan ten został zrealizowany przynajmniej w połowie. To i tak byłaby satysfakcjonująca dawka dobrej muzyki.
Odsłuch: Rihanna ANTI


Czuliśmy, że po premierze singla „Work” z Drakiem na czele, ten moment nadejdzie szybciej niż się spodziewamy. Czekaliśmy długo na te chwilę, ale jesteśmy już po pierwszych odsłuchach i możemy śmiało napisać: BYŁO WARTO. Na ANTI, ósmym albumie Rihanny, znajdziecie aż 13 numerów. O dziwo, na albumie zabrakło wcześniejszych singli „American Oxygen”, „FourFiveSeconds” oraz „Bitch Better Have My Money”. Najnowsza płyta Riri znajduje się już na portalu TIDAL. Miłego odsłuchu!
Nowy remiks: Jay Rock feat. Kendrick Lamar & SZA „Traffic Jam (Easy Bake Remix)”

Na tegorocznym albumie Jay Rocka znalazł się utwór zatytułowany „Easy Bake”, w którym udzieliła się trójka z podopiecznych wytwórni Top Dawg Entertainment. Oprócz gospodarza, gościnny występ zaliczył Kendirck Lamar, który nawijał wspólną zwrotkę z Jay Rockiem, wymieniając się co kilka wersów. Pod koniec utworu zaśpiewała SZA, a podczas jej partii beat brzmiał zupełnie inaczej, co stanowiło ciekawe zakończenie numeru. Swego czasu Jay Rock wspomniał o dograniu przez Kendricka zwrotki do outra „Easy Bake”, czego efekty tego możemy usłyszeć w postaci remixu tego utworu zatytułowanego „Traffic Jam (Easy Bake Remix)”. Całość została oparta o podkład, który słyszeliśmy w końcówce oryginalnego kawałka. Trzeba przyznać, że nowa wersja niesamowicie buja!
Recenzja: Jay Rock 90059

Jay Rock
90059 (2015)
Top Dawg Entertainment
Musiały upłynąć cztery długie lata, abyśmy mogli odsłuchać kolejny pełnoprawny krążek od Jay Rocka. Szerszej publiczności znany z pojawienia się na „Money Trees” Kendricka Lamara, czy utworu „Hood Gone Love It”, który pojawił się w soundtracku do najnowszej części serii gier GTA. Przez te cztery lata w całym T.D.E. działo się naprawdę dużo, krążki wydali zarówno King Kunta (o dziwo, nawet trzy), Schoolboy Q, SZA, Ab-Soul czy nawet Isaiah Rashad. Przez swoją nieobecność (zaznaczoną wprawdzie kilkoma featuringami), tylko najwięksi fani nie zapomnieli o niekwestionowanym talencie rapera.
90059 to kod pocztowy dla Watts w Kalifornii. I jeżeli można zwizualizować sobie tę płytę tylko jednym słowem, jest to właśnie Kalifornia. Zapomnij tylko o pop rapowej, widealizowanej otoczce i zanurz się w klimacie drugiego sezonu True Detective, albo świetnego thrillera z Bradem Pittem i Davidem Duchovnym. Po okolicy oprowadzi Cię sam gospodarz, bo nie ma wątpliwości, że Jay Rock doskonale odnajduje się w tej mroczniejszej części amerykańskiego snu. Kinowe wręcz przywiązanie do szczegółów w warstwie lirycznej płyty sprawia, że przesiąknięcie całością nikomu nie sprawi trudności. Od wprowadzającego „Necessary” po końcowe „The Message” ani przez chwilę nie ma wątpliwości, że wszystkie zmagania się, nie ma co się oszukiwać, gangstera, są w stu procentach prawdziwe.
Co więcej, im dłużej i skrupulatniej analizujemy cały album, tym jest jeszcze lepiej. Rewelacyjna warstwa tekstowa wsparta jest naprawdę imponującym warsztatem. Od spokojnego płynięcia po bicie przez wściekłe, prawie furiackie atakowanie kolejnych wersów, po wciągające storytellingi i śpiewane refreny (ukryte pod alter ego Lance Skiiiwalker), technicznie absolutnie nie można się nudzić, tak samo jak nie ma takiej możliwości aby nie zacząć najzwyczajniej się bujać do najróżniejszego flow jakim dysponuje raper. Odrobinę razi zbyt wyraźna inspiracja ODB w tytułowym utworze, ale jest to zdecydowanie kwestia do przełknięcia przy całości. Całości, której jeszcze większej pikanterii daje potężna lista ksywek na występach gościnnych. Dwa kawałki z Kendrickiem, melodyjne refreny od Isaiaha Rashada i SZA i przede wszystkim – mocarny posse cut całego Black Hippy w postaci rozbujanego „Vice City”. Postawienie na najbliższych ziomków z wytwórni okazało się strzałem w dziesiątkę, z drugiej strony – kto nie chciałby nagrywać z Lamarem albo Schoolboyem? Dawno nie słyszałem tak świetnie wyważonej płyty pod tym względem, bez dwóch zdań wszystkie są na odpowiednim poziomie i w odpowiednim miejscu.
Ostatnim elementem tej układanki jest o dziwo spójny przekrój różnych odmian rapu, mamy West Coastowe „Money Trees Deuce” (tak tak, to ukłon w stronę Good Kid, M.A.A.D City), kalifornijskie oczko do Dre w „Necessary”, hołd dla J Dilli w „Fly On the Wall”, przebrzmiewające Southernplayalistic w „Wanna Ride”. Przyjemnie jest usłyszeć tak różne odłamy rapu, w pewien sposób znajome, bez poczucia bezczelnego skopiowania całości.
BARDZO przyjemnie słucha się tak przemyślanej i dopracowanej płyty, z jednej strony zróżnicowanej, z drugiej spiętą klamrą bardzo ciemną barwą brzmienia. Na taki album wato było czekać nawet cztery lata.
Nowy utwór: SZA „Sobriety”

SZA prezentuje nowy materiał! Reprezentantka Top Dawg Entertainment bardzo szczerze dzieli się swoimi przygnębiającymi refleksjami na temat miłości i rodziny. Mimo wszystko stara się zapewnić, że jeszcze wszystko zagra. Za bajeczną, nadającą klimat linię basową odpowiada nie kto inny jak Thundercat. A co u naszej wokalistki słychać? To już siedem miesięcy od premiery epki „Z”, na przyszły rok planowana jest premiera debiutanckiego albumu „A”, a w grudniu, razem z The Internet, będzie wspierać Jhene Aiko w Enter the Void Tour.
Tematy niepewności, miłości, samotności ,ale i nadziei szczególnie sprzyjają jesiennej aurze. R&B w najpiękniejszej formie.
Nowy teledysk: SZA „Julia / (Tender)”

Dopiero co opublikowała utwór „Divinity” — kolaborację z Jill Scott, a już dostajemy teledysk do innego kawałka. Pochodząca z EPki Z „Julia” to przyjemna kompozycja z delikatnym wokalem SZY wprowadzająca w melancholijny nastrój. W teledysku podopieczna TopDawgEntertainment przechadza się głównie po magazynie i śpiewa do kamery, a także w dalszej części klipu przemierza drogę wzdłuż brzegu na tylnim siedzeniu oldschoolowego Mercedesa, który prowadzi do ostatniej części, czyli fragmentu innego utworu, „Tender”. Poniżej film.
Nowy utwór: SZA & Jill Scott „Divinity”

Oto jeden z tych nagle pojawiających się utworów, których nikt się nie spodziewał. Młoda, wchodząca gwiazdka alternatywnego R&B, przedstawicielka Top Dawg Entertainment połączyła siły ze znakomitą Jill Scott. Efektem współpracy SZA i Jill jest kawałek „Divinity” nagrany i wyprodukowany z inicjatywy Om’Masa Keitha. Ponad siedmiominutowy utwór to harmonijna mieszanka mglistych, hipnotyzujących wokali płynących na minimalistycznym, pulsującym tle. Wspaniały prezent dla fanów eksperymentalnego soulu.
Recenzja: SZA Z

SZA
Z (2014)
Top Dawg
SZA zbiera literki. Po zeszłorocznej eSce przyszła pora na poważniejsze i bliższe koncepcji płyty długogrającej Z. Nie ma się co dziwić, że po pozytywnych recenzjach i umocnieniu się w świadomości odbiorców sceny alternatywnego R&B dziewczyna idzie za ciosem i kuje żelazo póki gorące.
Zwłaszcza, że w jej muzycznej koncepcji właściwie nic się nie zmieniło. I nie żeby miało. Nadal czaruje słuchaczy minimalistycznym syntezatorowym R&B, cloud rapową fantazją na neo-soulu i mgliście oplecionymi subtelnym wokalem bitami. Wciąż też jest przeciętną wokalistką o przyjemnej barwie głosu i dobrym songwriterskim zapleczu, która dzięki umiejętnym trickom produkcyjnym potrafi wyeksponować swoje atuty. Znacząco zmienił się natomiast jej entourage — od podpisania kontraktu z Top Dawg w otoczeniu piosenkarki pojawiło się sporo ciekawych osób, jak choćby jej utalentowany kolega z wytwórni — Isaiah Rashad, którego udziałem stał się jeden z niewątpliwie najmocniejszych punktów krążka, marszowo płynące „Warm Winds”. Na Z pojawiają się zresztą także dwie rapowe rewelacje ostatnich lat — Chance the Rapper i sam Kendrick Lamar, którzy swoimi krótkimi zwrotkami wnoszą na płytę znacznie więcej charakteru niż SZA w ciągu ponad 40-minutowego biegu albumu (pomimo swoich znaczących rozmiarów absurdalnie promowanego przez wytwórnię jako epka).
I właśnie to, co doskwiera temu materiałowi najbardziej to brak wyrazistości. SZA, mimo ogromnych aspiracji, tworzy raczej przyjemną muzykę do windy, aniżeli całościowo zajmujący, a co dopiero fascynujący, słuchacza materiał. Wyważona produkcja wraz z eterycznym wokalem piosenkarki składa się rzecz jasna na pewien ujmujący klimat, w którym jednak wszystkie istotne elementy, począwszy od songwritingu, przez charyzmę przekazu, aż po sam przekaz, nieodwracalnie gubią się i giną. Spod tej nieregularnie utkanej mgiełki da się jednak po kilku odsłuchach wyłowić kilka ciekawszych momentów, jak wyprodukowane przez Toro y Moi, elektryzujące „HiiiJack” czy oparte na „Mandocie” Marvina Gaye’a, jazzujące „Sweet November”.
Odsłuch: SZA Z

Informowaliśmy o okładce i trackliście nadchodzącego albumu SZA, teraz pora na oficjalny stream. Jedyna żeńska przedstawicielka Top Dawg Entertainment, czyli jednej z czołowych hiphopowych ekip dzisiejszych czasów wydała właśnie swój debiut. Wszystko wiemy, pora na odsłuch. Zachęcamy!
Nowy utwór: SZA „Sweet November”

