Wydarzenia

sza

SZA i Kendrick Lamar z pierwszym utworem promującym ścieżkę dźwiękową do filmu „Black Panther”

O tym, że coś szykuje się na linii Kendrick Lamar i producenci filmu „Black Panther”, wywnioskować można było, oglądając uważnie ostatni klip artysty, czyli „Love”. Nikt chyba jednak nie spodziewał się, że kilkusekundowa zapowiedź ścieżki dźwiękowej do najnowszego dzieła Marvela, umieszczona w połowie teledysku, okazała się zapowiedzią tak dużej współpracy. Lamar oraz Anthony „Top Dawg” Tiffith, zostali bowiem producentami wykonawczymi oraz kuratorami soundtracku. Wypowiadający się w samych superlatywach na temat obrazu raper, podkreślił, że czuje się zaszczycony z powodu wzięcia udziału w tej nowej zarówno dla wytwórni TDE, jak i dla studia filmowego sytuacji. Zanim poznamy pełną tracklistę (na której znaleźć się mają same premierowe utwory) sprawdzić możecie pierwsze nagranie promujące album, którym jest nagrane przez SZA oraz Kendricka „All the Stars”. Wydawnictwo ukazać ma się 9 lutego (film swoją premierę ma tydzień później), a więcej szczegółów na jego temat poznamy być może już w poniedziałek, kiedy to podczas meczu NCAA championship, zaprezentowany ma zostać ostatni trailer „Czarnej Pantery”, a Kung Fu Kenny wystąpić ma podczas przerwy rozgrywek.

SZA i Solange łączą siły w nowym teledysku

SZA i Solange lacza sily w nowym teledysku

The wait is over! SZA zaprezentowała długowyczekiwany teledysk to utworu „The Weekend”. Przez ponad cztery minuty artystka pokonuje różnorodne taneczne wariacje, czyniąc to w sposób poetycki i prezentując przy tym swoje kobiece wdzięki. Pomysłodawczynią klipu była Solange, która stanęła po drugiej stronie kamery. Singiel jest przełomowy dla artystki. Pokrył się platyną i otrzymał nominację do nagrody Grammy. Kawałek pochodzi oczywiście z niemniej popularnego krążka CTRL. Sprawdźcie naszą recenzję płyty oraz ranking, w którym album znalazł się na wysokiej pozycji. A przed tym zobaczcie, czym zaowocowała współpraca dwóch Amerykanek.

SZA odwiedza SNL

Cóż to był za rok dla SZA! Po premierze wyczekiwanego CTRL, który spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem, a single z niego pochodzące pokryły się platyną, wokalistka została nominowana do Grammy w aż 5 kategoriach, w tym Best New Artist. A pomyśleć, że ten album mógł się nie ukazać… . Na całe szczęście do tego nie doszło i dziś możemy podziwiać wokalistkę w sławetnym Saturday Night Live. W ostatnim odcinku programu, którego gospodarzem był James Franco, SZA wystąpiła dwukrotnie, wykonując „The Weekend” oraz „Love Galore”. Spodziewajcie się zaskakującego aranżu, iście anielskiej atmosfery zagwarantowanej przez świąteczny wystrój, chór i świetne wokalizy SZA. Czego chcieć więcej?

Jay-Z i Kendrick Lamar brylują w nominacjach do Grammy

Wczoraj oficjalnie ogłoszono nominacje do przyszłorocznych nagród Grammy wręczanych za okres między październikiem 2016 a wrześniem 2017 roku. Najwięcej szans na otrzymanie statuetki, bo aż 8, zdobył ku naszemu zaskoczeniu Jay-Z, który wyprzedził nawet Kendricka Lemara, któremu przypadło w udziale 7 nominacji. Poza stricte rapowymi kategoriami obaj panowie mają szanse na wyróżenienia z głównej puli — za album roku (tu obok 4:44 JayaDamn Lamara znalazły się także 24K Magic Bruna Marsa, „Awaken, My Love!” Childish Gambino oraz Melodrama Lorde) czy utwór roku (od Jaya wyróżniono „The Story of O.J.”, od Kendricka przebojowe „Humble” — wśród konkurencji znowu Gambino, Mars i… „Despacito”). Marsa wyróżniono w sumie sześciokrotnie. Na zdobycie honoru najlepszego nowego artysty szansę dostali m.in. SZA, Khalid i Lil Uzi Vert.

Wśród nominowanych na gruncie muzyki R&B wyszczególniono poza tym m.in. PJ-a Mortona, Anthony’ego Hamiltona, Daniela Caesara, Ledisi i The Weeknd. Za najlepszy rapowy krążek nominowano Tylera, the Creatora. Ponadto Odesza, Gorillaz i Bonobo mają szanse zostać wyróżnieni na polu muzyki elektronicznej, a za stosownego kandydata w kategorii najlepszej piosenki rockowej uznano znakomite skądinąd „Blood in the Cut” K.Flay.

Przyszłoroczna 60. już ceremonia nagród Grammy odbędzie się 28 stycznia, a poprowadzi ją James Corden.

Soulbowlowa sekcja nominacji poniżej. Pełna lista dostępna na stronie Amerykańskiej Akademii. Za kogo trzymacie kciuki?

Record of the Year:
„Redbone” — Childish Gambino
„Despacito” — Luis Fonsi and Daddy Yankee featuring Justin Bieber
„The Story of O.J.” — Jay-Z
„Humble” — Kendrick Lamar
„24K Magic” — Bruno Mars

Album of the Year:
„Awaken, My Love!” — Childish Gambino
4:44 — Jay-Z
Damn — Kendrick Lamar
Melodrama — Lorde
24K Magic — Bruno Mars

Song of the Year:
„Despacito” — Luis Fonsi & Daddy Yankee featuring Justin Bieber
„4:44” — Jay-Z
„Issues” — Julia Michaels
„1-800-273-8255” — Logic featuring Alessia Cara & Khalid
„That’s What I Like” — Bruno Mars

Best New Artist:
Alessia Cara
Khalid
Lil Uzi Vert
Julia Michaels
SZA

Best R&B Performance:
„Get You” — Daniel Caesar featuring Kali Uchis
„Distraction” — Kehlani
„High” — Ledisi
„That’s What I Like” — Bruno Mars
„The Weekend” — SZA

Best Traditional R&B Performance:
„Laugh and Move On” — The Baylor Project
„Redbone” — Childish Gambino
„What I’m Feelin'” — Anthony Hamilton featuring The Hamiltones
„All the Way” — Ledisi
„Still” — Mali Music

Best R&B Song:
„First Began” — PJ Morton
„Location” — Khalid
„Redbone” — Childish Gambino
„Supermodel” — SZA
„That’s What I Like” — Bruno Mars

Best Urban Contemporary Album:
Free 6lack — 6lack
„Awaken, My Love!” — Childish Gambino
American Teen — Khalid
Ctrl — SZA
Starboy — The Weeknd

Best R&B Album:
Freudian — Daniel Caesar
Let Love Rule — Ledisi
24K Magic — Bruno Mars
Gumbo — PJ Morton
Feel the Real — Musiq Soulchild

Best Rap Performance:
„Bounce Back” — Big Sean
„Bodak Yellow” — Cardi B
„4:44” — Jay-Z
„Humble” — Kendrick Lamar
„Bad and Boujee” — Migos featuring Lil Uzi Vert

Best Rap/Sung Performance:
„Prblms” — 6lack
„Crew” — GoldLink featuring Brent Faiyaz and Shy Glizzy
„Family Feud” — Jay-Z featuring Beyoncé
„Loyalty” — Kendrick Lamar featuring Rihanna
„Love Galore” — SZA featuring Travis Scott

Best Rap Song:
„Bodak Yellow” — Cardi B
„Chase Me” — Danger Mouse featuring Run The Jewels & Big Boi
„Humble” — Kendrick Lamar
„Sassy” — Rapsody
„The Story of O.J.” — Jay-Z

Best Rap Album:
4:44 — Jay-Z
Damn — Kendrick Lamar
Culture — Migos
Laila’s Wisdom — Rapsody
Flower Boy — Tyler, the Creator

SZA śpiewa „Go Gina” w lesie


Tytuł faktycznie może brzmieć trochę śmiesznie, jednak w momencie gdy tylko odpalicie wideo poniżej, na pewno nie będzie wam do śmiechu. W ramach serii Vevo LIFT otrzymujemy przepiękne, eteryczne wideo gdzie reprezentantka T.D.E. wykonuje utwór „Go Gina” tylko w towarzystwie stojącego w tle basisty. Klimatyczna sceneria i świetne wykonanie samego kawałka są naprawdę urzekające, dowodząc po raz kolejny, że warto było czekać na debiutanckie CTRL. Solána nie próżnuje i ostatnio mogliśmy usłyszeć ją gościnnie u Maroon 5 czy w ramach ścieżki dźwiękowej do Insecure, ponadto potwierdziła, że rozpoczęła pracę nad kolejnym albumem, we współpracy z Tame Impala i Markiem Ronsonem. Szczerze mówiąc, nie możemy się doczekać.

SZA planuje wspólny album z Tame Impala

Nawet jeśli nie słuchacie australijskiego neopsychodelicznego rocka, musicie kojarzyć Tame Impala z zeszłorocznego dość zachowawczego, ale koniec końców udanego coveru ich numeru Same Ol’ Mistakes w wykonaniu Rihanny. Na pewno słyszeliście też ich wokalistę Kevina Parkera, który w 2014 roku wsparł solo Marka Ronsona w znakomitym „Daffodils”. Teraz cała trójka tzn. SZA, Parker z grupą Tame Impala i Ronson postanowili połączyć siły przy wspólnym projekcie. W czerwcu podczas setu didżejskiego na Governor’s Ball Music Festival w Nowym Jorku Parker zaprezentował niewydany album grupy, w którym gościnnie pojawiła się właśnie SZA. Podczas jednego z ostatnich wywiadów piosenkarka wyjawiła, że obecnie pracuje z Parkerem i Ronsonem nad wspólną płytą.

SZA definitywnie nie zamyka się na inne gatunki muzyczne niż soul i hip hop. W ostatnim czasie pojawiła się w całkiem udanym popowym numerze „What Lovers Do”, który trafi na nowy album Maroon 5.

Nowy utwór: SZA „Quicksand”

Takie piątkowe niespodzianki lubimy najbardziej. SZA dorzuciła swoją cegiełkę do już solidnego soundtracku serialu Insecure, który dla zainteresowanych serialomaniaków dostępny jest na platformie HBO. Oprócz „Quicksand”, na trackliście znajdziecie również „Supermodel”, najprawdopodobniej najlepszy kawałek z tegorocznego debiutu SZA CTRL a także nagrania od Jorji Smith, Brysona Tillera czy Jazmine Sullivan.

„Quicksand” porusza tematykę, którą młoda artystka opanowała już do perfekcji czyli problemy z samoakceptacją oraz zaufaniem w relacjach damko-męskich. Idealnie wplata się to w idee serialu do którego obejrzenia serdecznie zachęcamy.

Nowy teledysk: SZA „Supermodel”

Czy wiedzieliście, że najnowsza i zarazem debiutancka płyta SZA CTRL nie ukazałaby się gdyby nie szefowie Top Dawg Entertainment, którzy wykradli artystce twardy dysk z nagranym materiałem? Ponoć wokalistka bardzo długo wahała się nad ostatecznym brzmieniem albumu i potrzebowała aż tak drastycznych środków by efekt jej pracy ujrzał światło dzienne. Talk about control, huh?
Na szczęście dla nas i was otrzymaliśmy pretendenta do Top 3 roku 2017, a dziś SZA obdarowała nas klipem do najlepszego kawałka z CTRL, czyli „Supermodel”. Przyznam, że kompletnie inaczej wyobrażałam sobie teledysk do tego utworu, ale jestem jak najbardziej na tak. Bardzo podoba mi się odzwierciedlenie tekstu piosenki w takiej właśnie, lekko fantasy, lekko badassowej wizualizacji. Brzmi intrygująco? Zapraszam do obejrzenia poniżej.

Recenzja: SZA CTRL

SZA

CTRL (2017)

Top Dawg Entertainment/RCA Records

„Najbardziej obawiam się utraty kontroli. Gdybym ją straciła, sprawy przybrałyby fatalny obrót” — takim wyznaniem, wypowiedzianym przez matkę artystki, SZA inauguruje CTRL — swój pełnoprawny i długo wyczekiwany debiut. Poprzez wspomniany wstęp artystka delikatnie sugeruje, że mamy do czynienia z albumem koncepcyjnym i wyznacza słuchaczowi ścieżkę interpretacyjną — sam użyty w tytule skrót „CTRL” kojarzy się wszak jednoznacznie. Nawiązanie do elementu komputerowej klawiatury jest rozwinięciem narzuconego tropu, ponieważ przycisk CTRL dopiero w połączeniu z innymi klawiszami pozwala osiągnąć konkretny rezultat. Chodzi więc ni mniej, ni więcej o kontrolę w relacjach damsko-męskich, która niczym fala odbija się od źródła sygnału i rozprzestrzenia na inne obszary — takie jak autonomia czy samoocena.

Ekstrawertyczne rozpoczęcie albumu ustala również relację liryki i muzyki. Kilka lat temu w tekście o  nowej fali kobiecego R&B dla Dwutygodnika Artur Szarecki pisał o „wycofanych wokalach, schowanych za kolejnymi warstwami cyfrowych dźwięków”. Na CTRL można zaobserwować odwrotną sytuację — to raczej muzyka sprawia wrażenie marginalnego elementu. Zdaje się ona jedynie tworzyć tło dla snutej opowieści, która jest na tyle intymna i odważna, żeby wyeksponować ją na pierwszym planie krążka.

Bezpretensjonalność stanowi dla CTRL pewnego rodzaju pułapkę. Uczuciowe teksty napisane przez piękną kobietę, która wyznaje, że pragnie być dla partnera atrakcyjna zarówno fizycznie, jak i intelektualnie mogą sprawić, że album łatwiej będzie zdyskredytować, sprowadzając go głównie do opowieści o nowym, seksualnym wymiarze feminizmu. Z jednej strony wydaje się, że temat został wystarczająco przetworzony przez popkulturę, z drugiej niełatwo jest przywołać inne kobiece wydawnictwo (zwłaszcza w nurcie R&B) cechujące się równie autentycznym i wielowymiarowym podejściem do sytuacji, które nieobce są wielu kobietom, a o których wciąż nie mówi się zbyt głośno.

Odczucie drugoplanowości muzyki może nieco zbijać z tropu. Trudno z marszu zachwycić się zestawem kameralnego i niepozornego R&B, które oswoił już wcześniej Frank Ocean (zwłaszcza po tak znakomitych singlach jak brzmiące mocno „Love Galore” czy nieco lżejsze, urokliwe „Drew Barrymore”). Niepewność szybko jednak rozwiewają drobne szczegóły — takie jak sampel z zapomnianego „Set the Mood (Prelude)” Justina Timberlake’a w „The Weekend” czy dźwięczne pianino w „Anything” podkradzione Donnie Summer. SZA chętnie korzysta ze zwiewnych klawiszowych motywów, które zgrabnie współgrają z pozornie przytłaczającymi elementami współczesnej muzyki: trapem w „Garden (Say It Like That)” czy basowym podkładem we wspomnianym „Anything”. Klawisze nadają też quasi-psychodeliczną warstwę jednemu z bardziej osobistych utworów na płycie — „Normal Girl”.

Na uwagę zasługuje frazowanie SZA. Wokalistka pożegnała się z efemerycznym i nieśmiałym wcieleniem znanym z epki Z. Na CTRL przemawia do nas doskonale władająca wokalem, świadoma swoich możliwości kobieta. Kontrola nad głosem pomaga jej w odrywaniu od sentymentalnych kawałków łatki trywialności i zatrzymaniu słuchacza przy sobie. Na myśl znowu przychodzi Frank Ocean, ale chcąc porównywać CTRLBlonde należy przyznać, że na tym pierwszym znalazły się klasyczne piosenki. To wyraźny atut CTRL — album jest spójny i broni się jako całość (w czym pomagają płynne przejścia między kolejnymi indeksami), ale utwory odsłuchiwane pojedynczo brzmią wcale nie gorzej.

Koniec końców okazuje się, że tytułowa kontrola odnosi się wyłącznie do pilnowania własnych myśli i odczuć, jakie wnosimy do relacji. Z takim przesłaniem, zrealizowanym bardzo swobodnie i świadomie jednocześnie, CTRL wyzwala uczucia podobne do tych, które towarzyszą nam przy otwartych i bezpośrednich osobach — czujemy się przy nich dobrze i bezpiecznie. Świat staje się trochę bardziej oswojonym miejscem, a my pozwalamy sobie po prostu być, czując ulgę, że nie musimy się nadymać i przywdziewać masek. Taka jest właśnie ta płyta — przyjazna i bliska; to przytulne miejsce, do którego uciekamy, żeby umościć się w nim z naszym osobistym bagażem i zostać tam jak najdłużej.

#FridayRoundup: SZA, London Grammar, Chuck Berry, Quebonafide i inni

FridayRoundUp with Tinashe and schafter

Jak co tydzień w piątek dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych tygodnia.


Ctrl

SZA

Top Dawg

Nie mieli lekkiego życia ci, którzy wyczekiwali pełnoprawnego długograja SZA. Wielokrotne zapowiedzi, krążące po sieci już od zeszłego roku, okazywały się w większości czczymi słowami. Ostateczny termin wydania CTRL przesunął się z lutego na czerwiec, a fani dostali na pocieszenie wizualno-muzyczny kolaż wyjaśniający „Where the hell have you been” i trzy bardzo obiecujące – ale wciąż tylko — single. Liczba gości nie jest wprawdzie tak imponująca, jak można było wnioskować z zapowiedzi, jednak wszystko wskazuje na to, że w ciągu trzech lat od wydania ostatniej epki wokalistka nie próżnowała. — MajaDan


Truth Is a Beautiful Thing

London Grammar

Metal & Dust

Trójka młodych Brytyjczyków z zespołu London Grammar powraca, by zmierzyć się z nie łatwym tematem, jakim jest wydanie drugiego albumu. Pierwsze single nie zapowiadają zbytniej rewolucji w brzmieniu i nadal są to świetnie zaaranżowane utwory krążące wokół downtempo oraz ambitnego popu, za które świat pokochał ich po wydaniu rewelacyjnego debiutanckiego krążka If You Wait. Wszystkie utwory na nowy album tak jak poprzednio napisali sami, a producenckie szlify zapewnili im tacy ludzie jak Paul Epworth (Adele, Florence & The Machine), Greg Kurstin (Sia), Jon Hopkins oraz Tim Bran i Roy Kerr. Zapowiada się więc kolejna dźwiękowa uczta, zaserwowana przez niezwykle wrażliwych i zdolnych muzyków. — efdote


Egzotyka

Quebonafide

QueQuality

Wydanie drugiego studyjnego albumu Quebonafide to bez wątpienia duże wydarzenie, niekoniecznie jedynie muzycznie. Krążkowi towarzyszyła dobrze zaplanowana akcja promocyjna — od znakomicie zrealizowanych teledysków, po „Przygody Wesołego Hypemana” z różnych części świata. Na pewno Egzotyce nie można odmówić rozmachu, każdy kawałek to oddzielna historia. Na płycie znajdziemy między innymi refleksyjne utwory takie jak „Zorza” czy „Bollywood”, mocno boombapowe akcenty w postaci „To nie jest hip-hop” z KRS-Onem oraz piosenki, takie jak „Madagaskar”, które skutecznie rozpalają publikę każdego koncertu Quebo. Mimo dużej różnorodności, płyta zachowuje charakter koncept albumu, którego głównym tematem są podróże. Pozwoliły one spojrzeć raperowi z innej strony zarówno na odwiedzane kraje, ich kulturę, historię oraz społeczeństwo, jak i w głąb siebie. — Polazofia


Known Unknowns

Billy Woods

Backwoodz Studioz

Nie będzie to z pewnością łatwy w odbiorze krążek. Nowojorczyk Billy Woods należy raczej do grona raperów, których teksty mają w sobie potężną dawkę brudu i jeszcze więcej ukrytych znaczeń. Nie bez powodu artysta bardzo dobrze rozumie się z Aesop Rockiem, który nie dość, że rzucił mistrzowską zwrotkę w singlowym „Wonderfull”. Większością warstwy muzycznej zajął się dobry znajomy obydwu wymienionych tu nawijaczy, czyli Blockhead, który wnieść ma do tego albumu ponoć trochę melodii. Warto więc chyba zapoznać się z nieznanym. — efdote


Chuck

Chuck Berry

Dualtone

Po tym jak zmarły przed dwoma miesiącami prekursor rock & rolla został uhonorowany właśnie pierwszym w jego trwającej ponad 60 lat karierze oficjalnym teledyskiem, przyszedł czas na ostatni w jego karierze krążek, wydany już niestety pośmiertnie. Chuck został ukończony na krótko przed śmiercią artysty, a krążek wspólnymi siłami wydali Dualtone i Decca. To pierwszy album Berry’ego składający się głównie z premierowego materiału od 1979 roku. — Kurtek


A Rift in Decorum: Live at the Village Vanguard

Ambrose Akinmusire

Blue Note

Jeśli macie wątpliwości co do kondycji i prawdziwości współczesnego jazzu, powinniście posłuchać 35-letniego amerykańskiego trębacza Ambrose’a Akinmusire’a. Jest po temu akurat sposobność, bo muzyk wydał właśnie wyrafinowany dwupłytowy koncertowy album A Rift in Decorum: Live at the Village Vanguard nagrany wspólnie z jego kwartetem. Na krążek nawiązujący miejscem, w którym dokonano nagrania — nowojorskiego Greenwich Village, do bogatej historii muzyki jazzowej złożyło się 18 premierowych kompozycji autorstwa Akinmusire’a, w których kunsztownie dialoguje z dawnymi mistrzami. — Kurtek