I oto wyjaśniło się co Mariah Carey robiła w studio nagraniowym z Justinem Bieberem. Nie chodziło tylko o świąteczny album, ale przede wszystkim o remiks utworu „Infinity”, w którym gościnnie obok idola nastolatek pojawili się również T.I. oraz French Montana. Jak brzmi produkt finalny? Tragicznie. Rap słychać jakby poza utworem i nie pasuje do całości, a wokal Justina kompletnie nie współgra z aksamitnym głosem Carey. Ewidentnie słychać, że remiks jest wymuszony i powstał, by przedłużyć żywotność singla promującego najnowszą składankę artystki — #1 to Infinity. Nie tędy droga Mariah. Twoje jagniątka w końcu odwrócą się od ciebie, jeśli nie zaczniesz dbać o swoją karierę.
Komentarze