Wydarzenia

bitamina

Wpadajcie na Yass! Festival, czyli nowe muzyczne wydarzenie w Cieszynie

Yass!

yass

Yass! to nowy miejski projekt muzyczny powstający w Cieszynie. Yass oznacza po prostu “tak”, z języka angielskiego “yes” lub „yay”. To słowo używane jest przy każdej okazji, w dowolnym czasie i miejscu…

Taki ma być właśnie Yass! Festival.

Skojarzenia z nurtem muzycznym stworzonym przez Tymona Tymańskiego, Jerzego Mazzolla i Tomasza Gwincińskiego, będącym swoistym konglomeratem różnych stylów muzycznych, również są uzasadnione. Choć wytracił on swój pęd na początku 2001 roku, teraz odrodzi się w Cieszynie jako Yass! Festival 2021. Będzie to nowa, pełna ekspresji forma łącząca pokolenia, uświetniona występem Tymona Tymańskiego z zespołem. To właśnie oni otworzą nowy muzyczny festiwal w Polsce, jednak na to niestety musimy jeszcze trochę poczekać …

Yass! Festival miał odbyć się w Cieszynie jeszcze w tym roku. Sytuacja około-epidemiologiczna pokrzyżowała plany nam wszystkim, ale silna tęsknota za koncertami na żywo sprawiła, że nie wszystko stracone… Już wkrótce w Cieszynie wystąpi dziewięciu artystów, z różnych części świata w ramach before Yass! – muzycznej jesieni, która jest zapowiedzią pełnowymiarowego festiwalu w przyszłym roku.

W piątek 18 września, przeniesiemy się na dziedziniec Browaru Zamkowego, gdzie przez cały weekend na scenie Yass! zagrają dla Was kolejno:

SSKJEGG czyli Sabina Broda, absolwentka wokalistyki jazzowej na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. SONBIRD, czterech młodych chłopaków z Żywca grających współczesnego indie rocka, nominowanych do nagrody muzycznej Fryderyk 2020. Zagrali między innymi podczas OFF Festival, Open’er Festival, Kraków Live Festival, Męskie Granie, teraz przyjadą do Cieszyna. Piątkowy wieczór uświetni występ KAMP!, niezwykłego trio, którego brzmienie określane jest jako melodyjny synth pop z wpływami nowej fali lat 80., francuskiego house’u i chill-wave’u.

W sobotę, 19 września, na dziedzińcu wystąpi Tim Gallagher, songwriter pochodzący z Manchesteru, którego głosem zachwycali się uczestnicy brytyjskiego X-factor oraz prestiżowy The Quietus. Ten sam magazyn opisywał COALS, kolejnych artystów którzy pojawią się na scenie Yass!, jako „marzycielski, eteryczny pop czerpiący na równi z elektroniki i elementów folku”. Na zakończenie wieczoru usłyszymy bity, sample i słowa sklejone emocjami w wykonaniu zespołu Bitamina, który powstał z przyjaźni i miłości do muzyki — tak samo zresztą, jak projekt Yass! ;)

Niedziela 20 września, będzie należeć do fanów rapu, na scenie Yass! na dziedzińcu Browaru Zamkowego, wystąpi cieszyński raper RIZI, nabytek SONY MUSIC, z koncertem premierowym swojego debiutanckiego mixtapeu b4Crash. Obok niego zobaczycie COOKSa oraz przyjaciół, znanych z polskiej sceny rap.

Bilety są jeszcze dostępne!

Vito Bambino prezentuje kolejny singiel z nadchodzącego albumu

vito bambino

vito bambino

Vito ujawnił dopiero dwa single z nadchodzącej solowej płyty, ale ich poziom sprawia, że na to wydawnictwo czekamy szczególnie niecierpliwie. „Bunkrów nie ma” zapowiadają się jako jedna z piosenek tego lata, a „Rampage” ma szansę na podobny odbiór. Tym razem teledysk składa się z fragmentów niemieckiego filmu Fucking Berlin, w którym Vito wystąpił u boku zdolnej aktorki Svenja Jung. Przypominamy, że Poczekalnia ma się ukazać we wrześniu nakładem Dej Jam Records, a już teraz można zamawiać preorder.

Vito Bambino z sentymentalnym kawałkiem „Bunkrów nie ma”

vito bambino

Vito Bambino przez ostatnie kilka lat związany był przede wszystkim z zespołem Bitamina. Od jakiegoś czasu coraz częściej występował również solowo — gościnnie udzielił się między innymi na projektach Rasmentalismu czy Quebonafide. Wreszcie nadszedł czas na solowy materiał wokalisty, który ma się ukazać we wrześniu tego roku. Album Poczekalnia będzie odzwierciedleniem różnorodnych inspiracji muzycznych oraz doświadczeń artysty. Znajdziemy na nim zarówno odniesienia do pierwszych wydawnictw Bitaminy, jak i zbiór refleksji na temat ostatnich wydarzeń z życia Vita. W tekstach znajdziemy zarówno dylematy dorosłości, jak i pełne melancholii wspomnienia młodości, wakacji czy czasu wśród przyjaciół.

„Bunkrów nie ma” to pierwszy singiel zapowiadający płytę. Sentymentalnemu numerowi towarzyszy klimatyczny teledysk, dzięki któremu możemy obejrzeć fragmenty ze ślubu Vita, urywki letnich zabaw czy zakulisowe materiały z koncertów. Preorder jest już dostępny!

#FridayRoundup: Freddie Gibbs & Madlib, Daniel Caesar, The Black Keys i inni

Jak co tydzień dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Wszystkie krążki przedstawione poniżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na plejliście na samym dole wpisu.


Bandana

Freddie Gibbs & Madlib

Keep Cool / RCA

Pinata, czyli debiutancki krążek duetu Madlib & Freddie Gibbs to nie tylko jeden z najbardziej cenionych przez krytykę albumów hip-hopowych ostatniej dekady, ale także udokumentowanie tego, co są w stanie stworzyć dwie tak charakterne osobowości artystyczne, kiedy spotkają się u szczytu możliwości. Poprzeczka była zatem zawieszona bardzo wysoko, jednak Bandana nie wydaje się ustępować poprzedniczce, a wręcz poszerza jeszcze bardziej spektrum brzmieniowe, eksplorując niezbadane dotąd przez ten duet płaszczyzny. Abstractowe beaty Madliba stawiają na eklektyzm, śmiało wplatając momenty smukłego soulu i kaskadowego trapu, zaś Freddie pozwala sobie na małą gimnastykę liryczną i kilka dynamicznych przebiegów. W stosunku do poprzedniczki, Bandana porzuca nieco uliczny brud i gangsterski sznyt na rzecz zamglonych, subtelniejszych tonów, a nawet, momentami, melancholijnej atmosfery. Czy Bandana powtórzy sukces poprzedniczki, wchodząc do kanonu współczesnych klasyków? Trudno orzec, jednak fani fuzji artystycznej tych dwóch hip-hopowych tuzów nie powinni być zawiedzeni– Wojtek


Case Study 01

Daniel Caesar

Golden Child

Dwa lata po freudowskim debiucie Daniel Caesar po raz kolejny ucieka się do psychologii, wypuszczając Case Study 01 bez żadnych wcześniejszych zapowiedzi czy zabiegów promocyjnych. 10 nowych piosenek to niemal 3 kwadranse rasowej mieszanki alternatywnego R&B i klasycznego neo-soulu. Na płycie poza Caesarem usłyszmy także Brandy, Pharrella Williamsa, Johna Mayera, Seana Leona czy Jacoba Colliera. — Kurtek


„Let’s Rock”

The Black Keys

Nonesuch

Rekiny współczesnego blues-rocka powracają po pięcioletniej przerwie z albumem, który powinien zadowolić wiernych fanów. Dan Auerbach i Patrick Carney zdecydowanie bardziej niż mniej wędrują ku swoim ostrzejszym, rockowym korzeniom (przynajmniej w porównaniu z ostatnią płytą, Turn Blue) i w większości serwują właściwe sobie, niemożliwe do pomylenia gitarowe brzmienia. Single promujące płytę („Eagle Birds”, „Lo/Hi” i „Go”) doskonale oddają jej charakter – jeśli te utwory zrobiły wam smaka, absolutnie nie będziecie zawiedzeni. — empee


Kwiaty i korzenie

Bitamina

Kalejdoskop

Po ogromnym zamieszaniu ostatnimi wydawnictwami, jeden z najlepszych polskich zespołów, Bitamina, powraca z piątym albumem. „Kwiaty i Korzenie” to opowieści o tym, że wszystko bierze się z wnętrza, a to, co w nim – widoczne jest później na zewnątrz. Jeśli zastanawiacie się czego można się spodziewać od tria po tylu odniesionych sukcesach, to jak zawsze mądrych treści, dużo emocji, nierzadko humorystycznych tekstów, z którymi łatwo się zidentyfikować, całej masy słusznych uwag i refleksji, więcej poezji, równie sporo pytań i jeszcze więcej dojrzałości. „Kwiaty i Korzenie” to podróż w głąb siebie. Uwaga – na jednym odsłuchu się nie kończy!– dżesi


Indigo

Chris Brown

RCA Records

Mam problem z Chrisem Brownem od jakiegoś czasu. Nie, żeby robił słabą muzykę, bo ma rzadko spotykany talent do chwytliwych refrenów. To, co mnie martwi, to kolejny długogrający krążek z liczbą utworów powyżej 30. Serio? 32? Już wcześniej było wiadomo, że Breezy, podobnie jak Ciara, nie może znaleźć na siebie pomysłu i ciężko mu nagrać spójny album. Te składanki mogą człowieka nużyć, ale zawsze znajdą się jednak w tym gąszczu kawałki warte uwagi albo nawet i perełki. Szkoda, że singlowe. Na Indigo światełkiem w tunelu jest duet z Drake’iem i „Come Together” z H.E.R. — Kuba Żądło


The Love Reunion

Raheem DeVaughn

SoNo

Raheem DeVaughn nie próżnuje. Po udanej październikowej premierze Decade of a Love King wokalista wypuścił właśnie kolejną część swojej miłosnej sagi zatytułowaną The Love Reunion. Na płytę poza singlowym „Just Right” trafiło jeszcze 13 utworów, które pod nieobecność The-Dreama mają uprawomocnić panowanie DeVaughna na tronie miłosnego króla w muzyce R&B. W przeciwieństwie do najlepszych produkcji Dreama Devaughn jest jednak w swoim klasycznym radiowym R&B odrobinę zbyt zachowawczy i monotonny, by móc być spokojnym o zawłaszczoną koronę. Prędzej czy później znajdzie się śmiałek zdolniejszy i bardziej uprawniony do tego tytułu. — Kurtek


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

Bitamina z nowym kawałkiem

Jeden z najciekawszych polskich składów, Bitamina, podzieliła się z fanami nowym utworem. „Na uchu słonia” to drugi numer zapowiadający nadchodzącą płytę zespołu. Krążek ma nosić tytuł Kwiaty i korzenie. Podobno ma się ukazać już niebawem. Czekamy z zaciekawieniem, bo jak na razie „Na pół” oraz „Na uchu słonia” prezentują zupełnie inną stylistykę. W przypadku tego drugiego numeru, na wokalu słyszymy Piotra Sibińskiego, którego mogliśmy wcześniej poznać między innymi dzięki „Ani słowa” opublikowanemu w zeszłym roku. Niedawno, na Instagramie Moo Latte, pojawił się filmik z urywkami poszczególnych nowych kawałków Bitaminy — czekamy!

Recenzja: Rosalie. Flashback

Rosalie.

Flashback (2017)

Alkopoligamia

Kali Uchis, niegdyś raczej kojarzona z przyjemnym głosem gdzieś w tle charakterystycznego flow Tylera, The Creatora, coraz wyraźniej stawia na swoim, a w solowych projektach daje się poznać jako doskonała wokalistka, świadomie miksująca czarne brzmienia. Jorja Smith już od dawna nie jest tylko dziewczyną od „Jorja Interlude” z More Life Drake’a. Muzyczny światek z ogromnym zaciekawieniem śledzi jej indywidualne projekty. Wschodzące kariery wspomnianych Jorji i Kali czy zmysłowej Kilo Kish to wyraźne sygnały, że w kobiecej muzyce po raz kolejny dzieje się coś znaczącego. Zwłaszcza za oceanem i w Wielkiej Brytanii coraz widoczniej zaobserwować można renesans wokalistek balansujących gdzieś między szeroko rozumianym R&B, brzmieniami okołosoulowymi a hip-hopem. Wizerunek rap girl kontrastujący z soulową delikatnością zaskakująco działa, a wspomniane panie mają szansę ugrać naprawdę wiele w nadchodzącym roku.

Moda ta nie do końca jeszcze została podchwycona przez naszą krajową scenę. Wokalistki zwykło się traktować zero-jedynkowo — albo mocny rockowy głos, albo przyjemny mainstream. Leniwy neo-soul, R&B czy, coraz chętniej łączone z nimi elektronika i hip-hop, to wciąż doskwierająca luka, jeśli chodzi o śpiewające Polki. Ostatnio znaczący krok od tej otchłani postawiły Paulina Przybysz znakomitym Chodź tu czy recenzowana niedawno na naszych łamach Min t.

Nagle wchodzi ona. W 2016 roku wydaje epkę Enuff, która okazuje się znakomitym preludium prężnie rozwijającej się kariery. Kogoś takiego jak Rosalie. potrzebowaliśmy w polskiej muzyce jak powietrza — trochę zachodnia, alternatywna, trochę „nasza”, skromna dziewczyna z sąsiedztwa. Mimo tak dużej różnorodności, u Rosalie. wszystko gra — od wizerunku po wysoki głos. Całość zagrała jeszcze lepiej, dzięki wyczekiwanemu debiutanckiemu albumowi Flashback.

Po sukcesie Enuff, koncertach na sporych festiwalach muzycznych i kilku udanych featach, chociażby na płycie Flirtni, można było spekulować, czy artystka nie pójdzie przypadkiem w stronę nieco bardziej mainstreamowych brzmień. Nic bardziej mylnego, bo jej nowe LP to zmysłowy krążek, który rozczula od pierwszego leniwego „U.N.D.E.R.S.T.A.N.D.” aż po nawiązujące do epki „Enuff”. Rosalie. postanowiła, paradoksalnie, pójść naprzód, cofając się — takie wnioski to oczywiście wynik potraktowania literalnie tytułu płyty. Głębsza analiza dowodzi, że powrotu użyto w kontekście muzycznym, chodziło o nadanie świeżości dawnym inspiracjom wokalistki oraz w kontekście tematycznym, bo teksty dotyczą refleksyjnego „flashbacku”, rozmyślań nad przeszłością, a szczególnie nad ostatnim, szczególnie owocnym dla Rosalie. okresie. To wszystko sprawiło, że z drobnymi przerwami album utrzymany został w melancholijnej i intymnej lirycznie konwencji.

Flashback to debiut skrupulatnie przemyślany, stworzony w oparciu o indywidualną wizję, ale wśród grupy znamienitych dla polskiej nowej sceny osobistości. Rosalie. tekstowo wsparł chociażby Ras, pisząc dla niej słowa znakomitych „Królowej” i „Spokojnie”. Muzycznie piosenkarka postawiła zarówno na tych, z którymi współpracowała już przy Enuff (tu chociażby Jordah), weteranów elektroniki pokroju Hatti Vatti czy młodych beatmakerów takich jak Suwal. Nie sposób nie wspomnieć, i to dwukrotnie, o Bitaminie. Po pierwsze, w kontekście produkcji klimatycznego „About Us” oraz genialnego w swojej muzycznej ascetyczności „Po co”. W drugim numerze gościnnie udzielił się wokalista grupy, Mateusz Dopieralski, który głosem wszedł w niezwykle zgodny dialog z Rosalie. Różnorodność mogłaby zaszkodzić, gdyby nie spoiwo, o które naturalnie zadbała sama piosenkarka. Spinaczem jest zmysłowość, miejscami przeradzająca się w erotyzm, zarówno w warstwie brzmieniowej, jak i wokalnej. Szepczący głos przyjemnie otula miarowe stopy czy syntezatory. Ta sensualność sprawia, że nieraz przypomina wspominaną już Kilo Kish, ale Rosalie. wydaje się nawet bardziej charakterystyczną postacią. Jej wyrazistość to bynajmniej nie wynik buty czy przesadzonych popisów wokalnych, chociaż bije od niej samoświadomość wizerunkowa i niezwykły luz, z jakim radzi sobie z bitami.

Tytuł drugiego singla z Flashback, „Spokojnie”, to najlepsze określenie na podejście, zarówno Rosalie., jak i tych, którzy będą jej słuchali. Stonowanie, ale nie przezroczystość, niechęć do bycia „królową rwących rzek”, ale i nie wycofanie. Flashback chyba aż nadto spełnia oczekiwania i doskonale odrabia swoje zadanie. Muzyczna luka spowodowana bolesnym deficytem dobrego polskiego R&B powoli się napełnia. Oczywiście, jest ona na tyle głęboka, że potrzeba więcej wydawnictw pokroju debiutu młodej piosenkarki z Alkopoligamii. To dalekosiężna misja, na razie więc może lepiej zwolnić, by w spokoju móc nasycić się otulającymi swym ciepłem brzmieniami od Rosalie.

Nowy teledysk: Bitamina „Tacosy”

Bitamina to zespół tworzony przez trójkę przyjaciół Amara, Mateusza i Piotra, których drogi skrzyżowały się ponad dwanaście lat temu. Od tego czasu ich współpraca zaowocowała trzema dobrze przyjętymi albumami, z którego ostatni zatytułowany „Kawalerka” zdobył największą popularność. Z niego pochodzi utwór „Pornosy”, który w wersji wizualnej nosi nazwę „Tacosy”.

„Tacosy”/„Pornosy” to piosenka, która przypomina o mniej lub bardziej udanych spotkaniach z pięknymi dziewczynami na klubowym parkiecie. Wideoklip to doskonała wizualizacja zarówno tekstu utworu, jak i ogólnego charakteru zespołu. Nakręcony z przymrużeniem oka, przepełniony sentymentem do lat 90-tych, oczywiście z udziałem dziewczyn w różnym wieku, które jak mówi zespół na samym początku utworu „są bardzo ważne w życiu”. Doskonały montaż, przemyślana fabuła, widoczna między innymi w zaangażowaniu do klipu aktorów i aktorek w różnym wieku, tylko podkreśliły historie o których śpiewa Bitamina. I fakt, że nie mają one terminu ważności.

Poznajcie pierwszych artystów tegorocznego Good Vibe Festival

Już po raz piąty w Koszalinie, i po raz pierwszy w Kołobrzegu, w połowie czerwca rozbrzmi Good Vibe Festival, czyli impreza propagująca muzykę z pogranicza takich stylów jak: funk, jazz, elektronika czy hip-hop. W tym roku honorowy patronat nad imprezą objął Hirek Wrona. Ogłoszono oficjalnie już cztery projekty muzyczne, które wystąpią między 14 a 17 czerwca na GVF. Podczas festiwalu zobaczymy i usłyszymy:

Sotei (16 czerwca)

Flue (16 czerwca)

Bitamina (17 czerwca)

Moo Latte (17 czerwca)

Wydarzenie pierwszy dzień odbędzie się w Kołobrzegu, a kolejne trzy w Koszalinie. Bilety już wkrótce będą dostępne na oficjalnej stronie festiwalu, o czym na pewno jako patron medialny Was poinformujemy.

Recenzja: Bitamina Plac zabaw

bitamina16

Bitamina

Plac zabaw (2016)

Astigmatic

Pamiętacie czasy, kiedy byliście dziećmi? Wtedy każdy za wszelką cenę chciał być dorosły. Odgrywanie sytuacji z poważnego życia, udawanie problemów czy też rodzinnych scen było na porządku dziennym. Z wiekiem sporo się zmieniło i wiele osób dałoby teraz naprawdę dużo, żeby choć na moment wrócić do beztroskich chwil dzieciństwa. Jak się okazuje, jakiś czas temu powstał bilet na podróż w czasie, który może to znacznie ułatwić. Ten bilet przeleżał jakiś czas w ukryciu, po czym udostępniony został większemu gronu, ale zauważony jedynie przez nielicznych. Znalazło się na szczęście kilku zapaleńców, którzy podjęli się zadania, aby w tę niesamowitą podróż, wyruszyć mógł każdy z nas. Zapnijcie więc pasy.

Album Plac Zabaw zespołu Bitamina to sentymentalny powrót do czasów dzieciństwa. Nie jest to jednak naiwna wyprawa pełna zabawy i robienia głupot. W warstwie lirycznej znajdziemy wiele niepewności, strachu przed konfrontacją z dorosłym światem, którego autorzy nie do końca rozumieją, pierwsze miłosne zawody czy w końcu robienie pierwszych planów na przyszłość. Odpowiedzialny za niemal wszystkie teksty i wokale na płycie Vito potrafi całkiem sporo. Przez cały album serwuje nam bardzo emocjonalne i poetyckie wersy, które w większości wyśpiewuje (a dobrze wie, jak to robić!) swoim bardzo oryginalnym głosem. Kilka razy pojawia się tu też rapowanie, gdzie jest nieco zadziorny, jak np. w zaczepnym „Przepraszam Pana”, czy pewny siebie, gdy wychwala swoje umiejętności w „Burzy”. Najlepsze momenty to jednak te, w których przekazuje nam nieco więcej emocji. Tutaj prym wiedzie rewelacyjne „Po Burzy”, wywołująca ciarki, bardzo osobista „Dobranocka”, czy wreszcie zamykające album przepiękne „Pytanie do mamy”. Gwarantuję, że wsłuchując się we wszystkie, bardzo uniwersalne zresztą teksty na płycie, co raz stawać Wam będą przed oczami sceny sprzed kilkunastu lat, a to już bardzo duża zaleta.

Te plastyczne opowiadania wspiera równie udana muzyka. Od pierwszego do ostatniego kawałka otacza nas klimat przesiąknięty zarówno tym, co w swoich produkcjach pokazywali Madlib oraz J Dilla, jak i jazzowe jazdy, w których słychać inspiracje (niekiedy też sample) takimi gigantami jak Miles Davis czy Sun Ra. Momentami jest tu nieco eksperymentalnie, innym razem mocno klasycznie, jednak zawsze głowa buja się jak należy. Całość brzmienia dopełnia pojawiający się w kilku momentach dograny na żywo bas i saksofon. O klasie Vito czuwającego nad materiałem do spółki z Amarem świadczy też to, że już wcześniej pokazał swoje umiejętności, produkując pod ksywką Drumlinaz klika rzeczy na album HAOS Hadesa i Ostrego, gdzie jego bity nie odbiegały zupełnie od tych przygotowanych przez Killing Skills. Utwory przygotowane na płytę są z reguły krótkie i przeplatają je cytaty z bajek, układające to w konceptualną opowieść. Taka kompozycja krążka oraz wspomniane wcześniej muzyczne inspiracje, przywodzą trochę na myśl równie „bajkowy” album The Unseen Quasimoto.

Po przesłuchaniu całości w uszy rzuca się niesamowity luz autorów wydawnictwa. Słychać, że nie jest to niczym wymuszone, w zupełności szczere i nagrane z wielką radością. Wpływ na to mogło mieć miejsce i czas, w jakim dokonano rejestracji tego materiału. Zarówno w muzyce, jak i w tekstach nie uświadczycie miejskiej klaustrofobii, gdyż całość powstawała podczas wakacji spędzonych na jednej z podwarszawskich wsi. Przestrzeń, wolność i bark jakiegokolwiek parcia na komercyjny sukces słychać już od pierwszej minuty. Przyznacie, że w czasach gdzie nawet ci uważający się za najbardziej wyluzowanych, prześcigają się w polowaniu na kolejne lajki czy wyświetlenia, tacy ludzie jak trójka tworząca Bitaminę, to prawdziwy skarb. Pozostaje jednak pytanie, czy każdy będzie w stanie docenić jego wartość?

Największy problem z odbiorem albumu może mieć młodsze pokolenie. Ludzie, których łączny czas spędzony na Facebooku znacznie przekracza ten spędzony na osiedlowym trzepaku, mogą czuć się nieco zdezorientowani zawartością krążka. Aby odnaleźć więź z zamieszczonymi na nim treściami, pewne rzeczy trzeba mieć już za sobą i nie chodzi tu tylko o dziecięce zabawy. Twardogłowych hip-hopowców może odrzucić wyśpiewywanie tekstów. Cała reszta odnajdzie tu na pewno mnóstwo szczęścia i wzruszeń, o które jest naprawdę trudno w dzisiejszych czasach. Jeżeli trafiał do Was poziom emocjonalny, który w swoich utworach o dzieciństwie prezentowali kiedyś choćby Eldo lub Fisz i czuliście się z tym choć trochę związani, podróż zapewniona przez Plac zabaw jest dla Was i gwarantuję, że odbędziecie ją niejeden raz.

Show Your Soul promuje: Bitamina i Restrict Flavour

800 x 800 bandcamp

15 maja, to bardzo miła data dla serwisu soulbowl.pl. Tego właśnie dnia do Waszych głośników trafiła druga część kompilacji Show Your Soul, która pozwoliła rzucić szerzej uchem na to, co moglibyśmy ogólnikowo nazwać ‚rodzimymi około-soulowymi brzmieniami’. Od tego momentu minęły już przeszło dwa tygodnie, czas najwyższy zapoznać się nieco bliżej z bohaterami naszej składanki, wśród których znajduje się pokaźne grono utalentowanych wokalistów, producentów i instrumentalistów. Kończąc już powoli przybliżanie sylwetek naszych składankowiczów, przedstawiamy dziś skład Bitamina oraz producenta Restrict Flavour.

BITAMINA

Bitamina, to grupa, która składem zahacza również o Niemcy. Niewiele o nich wiadomo, część ich muzyki czeka cierpliwie w szufladach, choć na swoim koncie mają już dwa długogrające materiały: Listy Janusza oraz Plac Zabaw. Trudno jest precyzyjnie określić muzykę Bitaminy. Podobno, każdy z czterech członków zespołu szuka inspiracji gdzie indziej, a w studiu wspierają ich dodatkowo inni muzycy. W zespole pulsuje lokalność, nie tylko w bliskich rzeczywistości tekstach, ale i w palecie brzmieniowej, która twórczo korzysta z polskiej melancholii. Mimo geograficznego rozdarcia między trzema miastami chłopaki tworzą wspólnie od 2009 roku.

RESTRICT FLAVOUR

Za ksywką Restrict Flavour kryje się 17-latek z Wrocławia. Adrian, bo tak ma na imię, tworzę od 4 lat, a jednym z jego największych sukcesów jest prezentacja jego remiksu utworu Sonar Soul pt. „Dive”, który został zagrany w  Radiowej Czwórce. Doczekał się również uznania w Programie Alternatywnym Agnieszki Szydłowskiej, z kolei w Radiowej Trójce, Jego reinterpretacja singla „EGO” zespołu RYSY znajdzie się na winylu, obok remiksów przygotowanych również przez Hatti Vatti, Kixnare’a, Enveego czy Teielte. Adrian pracuje obecnie nad swoim debiutanckim albumem, który ujrzy światło dzienne jeszcze w tym roku.

POBIERZ materiał w całości