Wydarzenia

john legend

Nowy teledysk: John Legend „You & I (Nobody In The World)”

457339_459426140764535_600607258_o

John Legend wybrał kolejny singiel z płyty Love in the Future i również będzie to ballada. Po sukcesie „All of Me” przyszedł czas na „You & I (Nobody In The World)”. Teledysk poświęcony jest kobietom i dziewczętom, bez względu na kolor skóry, wiek, czy figurę. Ukazuje piękno każdej z nas. Artysta stworzył ten utwór specjalnie dla swojej żony, modelki Chrissy Teigen, która również pojawia się w klipie. John jak zwykle nie zawodzi.

Bilety dostępne! John Legend w Torwarze

john-legend-concert-da-vibe

Można już nabyć bilety na październikowy koncert Johna Legenda w warszawskim Torwarze. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć jedno — chłopak się ceni (i słusznie). Za najtańsze wejściówki z miejscami z tyłu i w rogu sali zapłacimy 195zł, dalej są bilety za 295zł (miejscówka na wprost sceny, lecz na końcu pomieszczenia). Najdroższa jest płyta — 395zł i 495zł z przodu. Od trasy The All of Me Tour artysta na pewno zatem odetnie kilka kuponów. Bilety można nabyć w Empiku, na stronach Makroconcert, eBilet oraz Eventim. No to czas opróżniać kieszenie i rozbijać świnki ;)

plan-hala-torwar

John Legend wystąpi w Polsce!

john-legend

Tegorocznych, wspaniałych wiadomości koncertowych ciąg dalszy. Uwielbiany przez nas od dawna, znakomity John Legend po raz pierwszy wystąpi w Polsce. (więcej…)

John Legend z nowym utworem ponownie na ścieżce dźwiękowej

legendJohn Legend ponownie udowadnia, że ma wszystko. Jest tak zwanym full-pakietem. Na żywo niezastąpiony, pojawia się to tu to tam, grając kawałki z Love in the Future w przeróżnych aranżacjach. Występuje w duetach, chociażby z Kluczykową, porywając na nowo serca niewieście. A dzisiaj kolejny raz trafia na soundtrackowe poletko. Przy okazji, drodzy zdesperowani mężczyźni, którzy zapomnieliście poczynić plany na nadchodzące walentynki, oto i pomysł. About Last Night – komedia romantyczna, na ścieżce do której pojawia się „A Million”, premierę ma właśnie w piątek. Janek wie jak za pomocą minimalistycznego utworu zmysłowość i romantyzm przenieść w nowy wymiar i nie waha się użyć swego pościelowego wokalu by piękną balladą dodać klimatu uniesieniom wszystkich zakochanym. Jeśli film będzie równie zacny jak tracklista soundtracku – obok Legenda znajdziemy na niej kawałki Jamiroquai, Y’akoto czy Jamesa Browna, to warto pójść do kina i obetrzeć łzę (wzruszenia czy radości to się okaże). Póki co włączamy tryb maślanych spojrzeń i przy dźwiękach „A Million” trenujemy na 14-go. „Out of a billion places I only wanna be with you” – nucimy.

Alicia Keys i John Legend w hołdzie Nelsonowi Mandeli

alicia-keys-john-legend-844881
Zastanawialiście się kiedyś w jakim duecie najchętniej usłyszelibyście ulubionego artystę? Weźmy dla przykładu Alicię Keys, która ma na swoim koncie utowry m.in. z Beyonce, Tony Toni Tone, Usherem czy Maxwellem. A co z Johnem Legendem? Marzy mi się, żeby ta utalentowana dwójka nagrała razem niezapomiany duet. W końcu pracowali już razem w studiu, świetnie się dogadują i występują gościnnie na swoich koncertach (jeśli jeszcze nie widzieliście, ich perfekcyjne wykonanie „Ordinary People”). Keys i Legend postnawoli również razem złożyć muzyczny hołd zmarłemu kilka dni temu Nelsonowi Mandeli. Australijska publiczność miała niezwykłą okazję wysłuchania ich akustycznej wersji „Redemption Song” Boba Marleya. Uwielbiamy ich osobno, a jak brzmią razem? Wyjątkowy występ czeka poniżej.

John Legend gościnnie u Ellen DeGeneres

457339_459426140764535_600607258_o

Po zakończeniu udanej trasy Made to Love Tour, John Legend zrobił we wtorkowy wieczór krótki przystanek na występ w The Ellen DeGeneres Show. Zaśpiewał balladę „All of Me” przy akompaniamencie fortepianu, jak już zdążył nas do tego przyzwyczaić. Po występie, Legenda powitała EllenBritney Spears, która również była gościem programu.

John Legend, mimo zakończonej trasy, wciąż jest zajęty. Wielokrotnie nagradzany Grammy artysta dołączy do Alicii Keys, by towarzyszyć jej w trasie po Australii i Nowej Zelandii, począwszy od 5 grudnia.

John Legend kameralnie i intymnie

legend acousWykonaniom „Made To Love” i „All Of Me” nie ma końca, lecz ani przez moment nie przeszło mi przez myśl, że mam już dość. Legend ma bowiem tę piękną umiejętność nadawania swoim utworom świeżego polotu, za każdym razem na nowo je adaptując. Tym razem kawałki z Love in the Future zabrzmiały w bardzo intymnej i kameralnej atmosferze, nagrane w ramach serii Tiny Desk Concert dla NPR Music. Dziwnym wydawać się może, że artysta formatu Janka, dał się wcisnąć w kąt za klawisz, lecz gdy płyną pierwsze dźwięki okazuje się, że służy mu taka oprawa. Emocjonalny i momentami jamowy wręcz występ ukazuje cały jego kunszt. Oprócz dobrze znanych kawałków, Legend wykonał też „Move” (przy akompaniamencie gitary Bobbiego Andersona), ze ścieżki dźwiękowej do 12 Years a Slave. Utwór opatrzony został krótkim komentarzem artysty, dotyczącym samego filmu, jak i nawiązaniem do historii jego własnej rodziny. Występ pierwsza klasa. Słuchajcie poniżej i podzielcie się z nami swoją opinią na temat akustycznego Janka.

„All Of Me” Johna Legenda w nowej (genialnej) odsłonie

janek 2Fortepian w połączeniu ze smykami to najszlachetniejsze z możliwych instrumentalnych połączeń. Mogłaby to być co prawda wiolonczela, ale elektrycznymi skrzypcami też nie pogardzę. Po usłyszeniu „All Of Me” po raz pierwszy stwierdziłam, że jego piękno tkwi w minimalizmie. Podtrzymuję swoje zdanie, gdyż dzisiejsza wersja wcale nie odbiega od tejże koncepcji. Nałożone na klawiszowy akompaniament, pięknie rozwijające się linie melodyczne, wydobywane przez Lindsey Stirling (której poczynania zamierzam za moment dokładnie przeanalizować, bo działania pokroju Miri Ben-Ari chętnie wciągam na listę obserwowanych), a do tego efekty nałożone na wokal Janka, dają efekt takiej przestrzenności, że chce się stanąć na dachu najwyższego wieżowca i czekając na wschód słońca (dokładnie jak w idealnym video) słuchać do znudzenia (nie wiem czy jest to możliwe, a przynajmniej nie w ciągu jednej nocy). Zapętliwszy odkrywa się smaczki w postaci dyskretnego pizzicato na początku drugiej zwrotki. Potem to już istna lawina emocji i dźwięków. Podsumowując, pozwolę sobie zacytować redakcyjną koleżankę „Janie. Przesadziłeś.”. W takich momentach wraca wiara we wszystko co w muzyce najszlachetniejsze. Klikajcie play, koniecznie!

Odsłuch: Soundtrack do filmu “12 Years A Slave”

johnl

Dnia dzisiejszego w sieci pojawił się odsłuch ścieżki dźwiękowej do “12 Years A Slave” — zbierającej rewelacyjne recenzje ekranizacji powieści autobiograficznej Solomona Northupa. Szesnaście premierowych kompozycji pozwoli nam odpowiednio nastroić się na seans filmu, który niestety na polskie ekrany trafi dopiero w przyszłym roku, jakoś w okolicach rozdania Oscarów. Szanse na to, że obraz Steve’a McQueena zbirze kilka ważnych nagród od Akademii, są wielkie. Niewykluczone, ze docenione zostanie również jego O.S.T., w którego powstaniu wzięli udział John Legend, Alicia Keys, Gary Cralk Jr, Laura Mvula, Cody Chesnutt i wielu innych. Soundtrack soundtrackiem, ale  również bardzo udana sama w sobie składanka utworów inspirowanych czasami niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych. Polecamy!

Nowy utwór: John Legend “Roll Jordan Roll”

johnl

Po świetnie przyjętym utworze do filmu „Django Unchained” Janek Legenda trafił na kolejną ścieżkę dźwiękową — notabene do filmu również dotyczącego niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych. „12 Years a Slave”, obraz reżyserii Steve’a McQueena, to poważny kandydat do tytułu najważniejszego filmu roku 2013 jak i do wszelkich przysługującym mu w tejj sytuacji nagród. Polska premiera filmu (zatytułowanego „Zniewolony”) odbędzie się dopiero 24 stycznia, ale za to nic nie stanie nam na przeszkodzie by już w listopadzie zapoznać się z soundtrackiem. Trafią na niego oryginalne kompozycje genialnego Hansa Zimmera, jak i premierowe utwory od Alicii Keys, Cody’ego Chestnutta, czy właśnie Johna Legenda. “Roll Jordan Roll” to Legendowska interpretacja tradycyjnej pieśni czarnoskórych niewolników — jednej z tych, które stworzyły podwaliny pod blues, a co za tym idzie — pod prawie całą współczesną muzykę.