Wydarzenia

jones

Nowojorskie wspomnienia Jones w teledysku do „Silver Screen”

Nowojorskie wspomnienia Jones w teledysku do Silver Screen

Kilka dni temu odbyła się premiera drugiej z trzech epek celebrujących ważne dla Jones miejsca. Z New York, następcy London, pochodzi singiel promujący „Silver Screen” oraz nakręcony teledysk. W klipie artystka chciała przekazać wszystkie uczucia, które towarzyszyły jej podczas spacerów ulicami Nowego Jorku, od tłoczących się w głowie pytań, po nadzieję, którą ta metropolia daje. Słuchając kawałka i oglądając obrazek, wokalistka zapragnęła, by widz chociaż w najmniejszym stopniu poczuł się, jakby był w Nowym Jorku. Do wypełnienia trylogii pozostało jeszcze Paris EP, które swoją premierę będzie miało również w tym roku.

Jeśli bardzo lubicie słuchać kojącego i delikatnego wokalu Jones, odsyłam do jej ostatniego występu w ramach #BillboardLive!, podczas którego artystka wykonała dwa utwory z epki New York oraz kompozycję „Melt” z jej debiutanckiego albumu New Skin.

Jones zaprasza do londyńskiej kafejki z lat 70.

Jones zaprasza do londynskiej kafejki z lat 70

Jones promuje swoje niedawne akustyczne EP London. Aksamitny głos na żywo brzmi zdecydowanie inaczej, niż ostatnie bit-bopowe „Something Bout Our Love”. Klip do „How About That” został nakręcony oczywiście w Londynie, przez Ciarána Wood, który stworzył ciekawy klimat późnych lat 70., a sama Jones wygląda w teledysku bardzo naturalnie. Sprawdźcie retro obrazek, a później przygotujcie się na kolejne epki od artystki. Następne przystanki: Nowy Jork i Paryż.

#FridayRoundup: Taconafide, Tinashe, Princess Nokia, Pac Div i inni

Jak we wspólnym projekcie poradzili sobie Taco Hemingway oraz Quebonafide? Czy następca Aquarius Tinashe spełni pokładane w niej nadzieje? Czy przejście z boombapu do emo rapu wyjdzie na dobre dla Princess Nokia? Na te oraz kilka innych pytań, znajdziecie odpowiedź w Waszym ulubionym cyklu zbierającym najważniejsze płytowe premiery.


SOMA 0,5 mg

Taconafide

Taconafide

No i stało się, gorący duet Taconafide, niczym Sobota wjechał na polskiego Spotifaja, od razu wykręcając zawrotne liczby, jeśli chodzi o ilość odsłuchów. My już jakiś czas temu sygnalizowaliśmy, co uważamy o ostatnich poczynaniach Taco Hemingwaya, więc może tym razem warto krótko wspomnieć o Quebonafide. Zaskakująco, częściej niż jego mniej doświadczony kolega, zdarzają mu się liryczne potknięcia i niedociągnięcia we flow. Zaskakująco, bo przecież Kuba w tego typu brzmieniach siedzi zdecydowanie dłużej. Płyta ma swoje mocniejsze i słabsze momenty. Do tych pierwszych na pewno należy kawałek „Wiem” (głównie za sprawą wpadającego w ucho bitu, który klimatem przypomina coś pomiędzy „Portland” Drake’a a „Chodź” Taco Hemingwaya). Miłośnikom hip-hopu może być jednak ciężko przebrnąć przez takie numery jak niebezpiecznie zbliżająca się do eskowych rytmów „Visa” czy „Mleko & miód” (tutaj irytuje głównie zmiana głosu Filipa). Najciekawszym momentem płyty jest jednak „Intro”, nie tylko dlatego, że można tam usłyszeć drobne scratche, ale i ze względu na warstwę liryczną. W tym przypadku obydwaj raperzy tekstowo wypadli o wiele lepiej niż w pozostałej części Somy 0,5 mg. Z drugiej strony linijkami przedstawili się jako ci, którzy mają coś do przekazania młodym. Wydaje się to dosyć kontrowersyjne, jeśli zestawi się to z treścią dalszych utworów z albumu czy z brutalnym wersem „trafiamy do młodzieży jak stary Kevin Spacey”. — Polazofia


Joyride

Tinashe

RCA

Tinashe bardzo długo wodziła nas za nos jeśli chodzi o jej następny krążek. Na następcę Aquarius przyszło nam czekać niecałe 4 lata. W międzyczasie wokalistka wydała Nightride (uznawany przez niektórych za jej drugi studyjny album, a część tytułuje go kolejnym mixtapem w dyskografii Tinashe), jednak wszyscy wciąż pytali, gdzież ten obiecany Joyride? No i mamy to. Płytę promują trzy single, każdy z rap featuringiem. Może zabrzmi to ryzykownie, ale już po pierwszym odsłuchu możemy pokusić się o tezę, że to co najgorsze wyszło na początku. Album jest dość skromny bo na 13 kompozycji 3 z nich stanowią kolejno intro oraz dwa interludia co daje nam 10 pełnoprawnych utworów, ale jakość rekompensuje niedosyt. Chce się rzecz, że jest to brzmienie starej, dobrej Tinashe. Na uwagę zasługuje szczególnie utwór „Stuck With Me” z Little Dragon, czyli jedyny nie-rap kolaborant na płycie. — Pat


A Girl Cried Red

Princess Nokia

Rough Trade

Tego chyba nikt się nie spodziewał. Princess Nokia, która drogę do uznania przez najbardziej niszowe blogi muzyczne i najbardziej zajadłych fanów alternatywnego hip hopu utorowała sobie błyskotliwą mieszanką klasycznego boombapu i minimalistycznego trapu, postanowiła wydać album w stylistyce emo rapu. A Girl Cried Red, zapowiedziane nieco ponad tydzień temu to 8 premierowych utworów, których same tytuły stanowią podróż w czasie do głębokich lat 2000. Umieram z ciekawości — Adrian


1st Baptist

Pac Div

RBC

Członkowie zespołu Pac Div, swój ostatni album zatytułowany GMB wypuścili w 2012 roku. Od tamtej pory udzielali się głównie solowo, a najwięcej zamieszania zrobił LIKE, którego produkcje znalazły się, chociażby na good kid, m.A.A.d czy Malibu. Po sześciu latach trio powraca z nowym krążkiem, na którym produkcyjnie udzielają się DJ Dahi, Swiff D, Huss, Esta, James Rodgers oraz oczywiście wspomniany wcześniej LIKE. Szykuje się więc spora gratka dla wszystkich fanów nowej fali kalifornijskiego hip-hopu. — efdote


Lunch Meat EP

The Alchemist

The Alchemist

Spora część rapowej młodej gwardii chyba na dobre zrezygnowała już z usług takich producentów jak Alchemist. Nie powinien być to jednak powód do narzekań, bo Alan sam radzi sobie całkiem nieźle i raz na jakiś czas dostarcza fanom porcję nowej muzyki. Lunch Meat EP będzie jego pierwszym projektem wydanym w 2018 roku. Na mikrofonach bez zaskoczenia – Roc Marciano, Conway, Westside Gunn, Action Bronson i Styles P. A jeżeli komukolwiek taki zestaw nie odpowiada, to autor dołącza także wersje instrumentalne. Już sama ksywka Alchemista to chyba wystarczająca rekomendacja tak więc zapraszam do odsłuchu. — Mateusz


Robert Glasper x Kaytranada: The ArtScience Remixes

Robert Glasper Experiment

Blue Note

Robert Glasper i spółka zaprosili Kaytranadę, by pomajstrował przy ostatnim projekcie Robert Glasper Experiment ArtScience, który być może niesłusznie przeszedł zupełnie bez echa. Wszystko to z okazji zbliżającego się wielkimi krokami Record Store Day (to w przyszłą sobotę, 21 kwietnia) — wtedy też ukaże się winylowa wersja płyta. Na epce poza Kaytrą pojawiają się też Don Cheadle, Talib Kweli, Alex Isley i Iman Omari.— Kurtek


London EP

Jones

37 Adventures

Po udanym starcie przed dwoma laty Jones przygotowuje się do wydania następcy New Skin. Przed trzema dniami opublikowała pierwszy singiel z wydawnictwa „Tender”, którym towarzyszyła też premiera trzech innych utworów. Wszystkie cztery w specjalnych wersjach akustycznych złożyły się na epkę London. Jones zachowała nie tylko kolory kolory z poprzedniej okładki — niebieski, żółty i różowy, ale też koloryt subtelnego neo-soulu mieszającego się z popem i R&B.— Kurtek


Out of the Darkest

Mista Silva

Fresh 2 Def

Jeśli niestraszny wam utopiony w autotunie miks afrobeatu i reggaetonu, Out of the Darkest nowy mikstejp Mista Silvy powinien znaleźć miejsce na waszych plejlistach, zwłaszcza że to pierwszy długogrający projekt londyńskiego emcee, którego przed kilkoma laty typowano jako jedną z nadziei brytyjskiej afrobeatu. Teraz po sześciu latach od debiutanckiej epki, niezliczonych singlach i kolaboracjach nareszcie przedstawia swój muzyczny profil w pełnej krasie, od nieco innej strony, bliższej tropikalnym mashupom elektroniki i hip-hopu, ale zawsze. — Kurtek


Nowy utwór: Jones „Till We Get There”

Przez moment kariera Jones zdawała się skręcać w dość niekorzystnym kierunku a my już obawialiśmy się, że tak duży potencjał zostanie zmarnowany. Jak za chwilę usłyszycie, nasze obawy były kompletnie bezpodstawne. Brytyjska artystka przygotowała dla fanów niespodziankę w postaci kolaboracji z Mahogany Sessions, gdzie zaprezentowała akustyczną wersję swojego najnowszego kawałka „Till We Get There”. Anielski i nieprzyzwoicie czysty głos Jones w połączeniu z sielskim obrazkiem wokalistki przechadzającej się po polach francuskiej winnicy są niczym miód na wszystkie zmysły. Zwłaszcza, gdy wyglądamy za okno i wspominamy wakacyjną beztroskę.

Nowy teledysk: Cazzette feat. Jones „Handfull of Gold”

Miska pisywała już co nieco na temat uzdolnionej brytyjskiej wokalistki o pseudonimie Jones. Artystka dopiero wyrabia swoją pozycję na rynku muzycznym, do czego z pewnością przyczyniła się wydana w zeszłym roku płyta New Skin. Jej fenomenalny utwór „Indulge” już po pierwszym odsłuchu stał się dla mnie jednym z najlepszych kawałków 2015 roku. Nie dziwi zatem, że pokładam w Jones wielkie nadzieje i mocno jej kibicuje.

Wokalistka całkiem niedawno, bo w lutym, wydała EP-kę na którą złożyły się same akustyczne wersje jej piosenek m.in. z debiutanckiego albumu oraz cover hitu Calvina Harrisa „How Deep Is Your Love”. I taka gitarowa stylistyka jest idealnym tłem dla delikatnego głosu Jones. W takiej też stylistyce słyszałabym ją najchętniej. Dlatego odrobinę niepokoi mnie jej flirt z lekko electropopowym brzmieniem. Istnieje bowiem ryzyko, że Jones wpadnie w szufladkę „dziewczyny od refrenów” i zmarnuje swój potencjał.

Po ostatniej kolaboracji z Shy Luv, tym razem Jones wystąpiła ze szwedzkim duetem Cazzette. Piosenka jest dobra. I tyle. Teledysk niestety nie podnosi jakości utworu. Jest aż za prosto i to zdecydowanie za mało żeby na dłużej przykuć uwagę. Możecie się o tym przekonać poniżej.

Nowy teledysk: Shy Luv feat. Jones „Shock Horror”

shy

Kilka dni temu prezentowaliśmy nowy numer duetu Shy Luv, nagrany wspólnie ze wschodzącą gwiazdą retro popu — Jones. Teraz artyści podzielili się przepięknym i zabawnym teledyskiem do tego magnetyzującego utworu. „Shock Horror” został okraszony pastelowymi kolorami i abstrakcyjną narracją. Sprawdźcie sami!

Nowy utwór: Shy Luv feat. Jones „Shock Horror”

16105562_727612514071150_5331900667213640558_n

Jones gościnnie w disco utworze? Tak! Wokalistka została zaproszona do współpracy z duetem Shy Luv, który powoli stawia swoje kroki w świecie mglistej elektroniki, a efektem tego jest pulsujący numer „Shock Horror”. Już wiecie, kto dziś rozkręci wasze before party.

Recenzja: Jones New Skin

jones-new-skin-2016

Jones

New Skin (2016)

37 Adventures

Szczerze pisząc, sięgnęłam po New Skin chwilę po premierze przy okazji przeglądania zakładki nowe wydania na portalu Spotify, bo zaciekawiła mnie okładka. Po czarno-białym zdjęciu uroczej wokalistki przypominającej odrobinę Audrey Hepburn, okraszonym tłem w popartowej stylistyce bliskiej Andy’emu Warholowi domyślałam się, że będzie to album podszyty słodkim retro popem. I nie mogło być inaczej. Dziwi fakt, że debiut Jones nie przyciągnęła uwagi tak, jak zrobił to przykładowo pierwszy krążek Jessie Ware, ale po kolei.

New Skin to lekkość w najlepszym znaczeniu tego słowa. W zasadzie przez całą długość płyty z łatwością można zanurzyć się w finezyjności, którą prezentuje Jones. Album otwiera marzycielski numer „Rainbow”, ale wokalistce nie można odmówić także gracji i wdzięku, gdy śpiewa swobodne „Indulge”, nieco bardziej pulsujące i szybsze „Hoops” czy odrobinę patetyczne „Out of this World”. Ciepły wokal, nieskomplikowane, ale jednak swobodne melodie z pogranicza popu i R&B oraz pisane wprost teksty o miłości (najczęściej tej odwzajemnionej) są niemalże pokłosiem świetnego Ice Cream Everyday Amel Larrieux sprzed trzech lat.

Jednak z jakiś powodów Jones nie jest na tyle silna, by sukcesem dorównać koleżankom pokroju Lianne La Havas czy Palomy Faith. A szkoda, bo zarówno wzruszająca ballada „Waterloo”, jak i ulotne „Walk My Way” (z najweselszym refrenem na krążku) mają spory potencjał radiowy. Być może jednak wynika to z tego, że na New Skin brakuje mocnego uderzenia, większego wachlarza emocji. Jones prezentuje się niemalże tylko w jednej odsłonie: jako czarująca kochanka, szczęśliwie zakochana w swoim partnerze i w związku z tym oderwana od rzeczywistości. Choć nie można jednoznacznie stwierdzić, że próby otworzenia się na słuchacza jeszcze bardziej nie były podejmowane. Wystarczy przywołać taneczne i festiwalowe „Wild” czy minimalistyczne „Bring Me Down” przypominające twórczość AlunaGeorge, by od razu rozpoznać, że Jones jak najbardziej wyczuwa trendy, zwłaszcza te na brytyjskiej scenie, ale sama jeszcze nie ryzykuje w tym zakresie.

Podsumowując zatem, New Skin to spójna płyta, tzw. przyzwoity debiut, choć miejscami zbyt bezpieczny i zachowawczy. Być może jednak ten brak presji, który towarzyszył Jessie Ware po premierze Devotion, sprawi, że Jones naturalnym rytmem znajdzie swoje miejsce na scenie. I na ten moment albo może być to kariera na miarę Emeli Sandé, albo artystka podzieli los Goapele. Koniec końców Jones debiutuje nieco naiwnie, ale jednak na tyle silnie, że z całą pewnością mogę napisać, że wrócę do tego krążka wiosną.

Jones odświeża utwór „Indulge” i zapowiada debiutancki album

JONES-New-Skin

W dniu dzisiejszym brytyjska wokalista Jones, o twórczości której kilkukrotnie na łamach Miski się rozpisywaliśmy, zaprezentowała okładkę oraz tracklistę swojego debiutanckiego, długogrającego albumu. Płyta New Skin, która w całości zostanie udostępniona do odsłuchu 7 października, ukaże się pod banderą stosunkowo świeżej brytyjskiej oficyny 37 Adventures. Na pierwszej pełnoprawnej płycie Londynki będzie można usłyszeć udostępniane na przestrzeni ostatnich tygodni kompozycje „Hoops”, „Melt” oraz znane już od przeszło roku „Indulge”, które na New Skin pojawi się w nieco odświeżonej wersji. Materiał będzie liczył 12 utworów i brzmieniowo będzie się można spodziewać stonowanej mieszanki popu, R&B i soulu w pięknym wyspiarskim wydaniu. Pewnie, że czekamy!

Nowy utwór: Jones „How Deep Is Your Love” (Calvin Harris Cover)

jones-howdeepis

Po bardzo udanej końcówce minionego roku, Jones dołączyła do mojej listy tych wykonawców, na których warto zwrócić uwagę w najbliższych miesiącach. Szczególnie dlatego, że na ten czas zaplanowane zostało wydanie pierwszego albumu Brytyjki zatytułowanego New Skin. Po kilku obiecujących singlach i udanych występach na żywo Jones zabrała się za wykonanie znanego utworu Calvina Harrisa „How Deep Is Your Love”. Cover doskonale odzwierciedla cechy charakteryzujące samą wokalistkę — artystka zrezygnowała z elektronicznej otoczki oryginału na rzecz subtelnego piękna i wrażliwości.