prince
#FridayRoundup: Durand Jones & The Indications, Prince, Yola i inni
Muzyczne lato hula w najlepsze. Właśnie przekroczyliśmy barierę sierpnia, a kalendarz premier nie chce przestać puchnąć. W ostatni weekend na naszym celowniku znalazły się zarówno od dawna wyczekiwane wydawnictwa jak Durand Jones & The Indications czy Billie Eilish, szybkie epki od Skepty i Tory’ego Laneza, egzotyczne odkrycia — Vasconcelos Sentimento czy Balimaya Project, aż po archiwalny album Prince’a. Więcej naszych typów poniżej!
Private Space
Durand Jones & The Indications
Dead Oceans
Długogrający następca fenomenalnego American Love Call z 2019 roku Duranda Jonesa i spółki dotarł do nas co prawda z miesięcznym poślizgiem, ale najważniejsze, że dotarł! Co więcej, jeśli poprzedni krążek grupy przypadł wam do gustu, Private Space także z pewnością da sobie z tym radę. To podobny vibe, podobna wrażliwość, podobna ponadczasowa soulowa produkcja i oczywiście słodkie wokale Jonesa i Frazera. Nie, żeby była to 1:1 powtórka z rozrywki. Panowie zadają się stylistycznie ewoluować powoli z późnych lat 60. w stronę brzmienia połowy lat 70., które objawiło się w dyskotekowych singlach, a które cechuje produkcyjna subtelność i progresywne niuanse, którymi także podszyte jest Private Space. Na scenie retrosoulu Durand Jones & The Indications to w 2021 roku absolutny szczyt szczytów! — Kurtek
Welcome 2 America
Prince
NPG
Od niedawna rok bez albumu Prince’a to rok stracony. Tym razem jednak, zamiast insajderskich nagrań czy ekskluzywnych kilkugodzinnych tasiemców, z purpurowego skarbca wyłania się Welcome 2 America, pierwsze pełnoprawne wydawnictwo albumowe od śmierci Prince’a. Z jakiej przyczyny tytuł ten w 2010 roku patronował globalnej trasie koncertowej muzyka, zamiast zastąpić marny gazetowy dodatek 20Ten? Możemy się tylko domyślać. Wiadomo natomiast, że ten fajniacki funk-pop-rockowy Prince początków XXI wieku to już niekoniecznie muzyk, którego słuchalibyśmy z wypiekami na twarzy. I Welcome 2 America raczej tego poglądu nie zrewiduje. Owszem, obiektywnie to album niezły; w porównaniu z topornym, asłuchalnym 20Ten wręcz wzorowy. Znalazło się tu kilka przyjemnych fragmentów, jak pełnokrwiście soulowe „Born 2 Die”, lekko wykręcone harmonie w „One Day We Will All B Free” czy funk-popowa subtelność „1000 Light Years From Here”. Całościowo to jednak wciąż raczej mało zajmujący nadprodukcyjniak. — Maja
Stand for Myself
Yola
Easy Eye Sound
Kiedy wyszła poprzednia płyta Yoli w niektórych kręgach pokładano w niej nadzieję na bycie przywódczynią rewolucji na scenie country. Przesiąknięty soulową wrażliwością język jej muzyki łączy bardzo klasyczne, introspektywne folkizmy amerykańskiego songwriterstwa z aranżacyjnymi ambicjami i zmysłem do przebojów, przez co dla wielu były one bardzo wyczekiwanym oddechem w środowisku zdominowanym przez konserwatywne, patriarchalne bro country. Oczywiście do żadnej rewolucji nie doszło, ale Stand for Myself każe dodać: „jeszcze”. Muzyka Yoli jest coraz bardziej eklektyczna, sięga po ornamentykę disco, funkową charyzmę i soulowy, senny sensualizm. Nawet to country bardziej brzmi obecnie jako pewien element tego świata, a nie jego człon. Sam świat zaś orbituje wokół uroku i pewności siebie muzyczki i ten jej niepodważalny magnetyzm robi całą robotę. Jeżeli szukacie nadziei na to, że oldschoolowe granie moze wychodzić poza niezdrową fascynację wszystkim, co „vintage”, to jest to coś dla was. — Wojtek
All In
Skepta
Boy Better Know
W marcu tego roku Skepta ogłosił, że kończy swoją karierę. Obiecał jednak, że zanim to zrobi, wypuści jeszcze trochę nowej muzyki. Dotrzymał słowa. Raper z Wysp niedawno zapowiedział nowe wydawnictwo, na którym miało pojawić się parę dużych nazwisk. Trwająca nieco ponad 15 minut epka All in składa się z pięciu utworów, na których gościnnie pojawiają się Kid Cudi i Teezee („Peace of Mind”) oraz J Balvin („Nirvana”). Wszystkie kawałki z wyjątkiem trzeciego zostały wyprodukowane przez Skeptę, który od teraz będzie zajmował się wyłącznie produkcją muzyczną. Minialbum All in, jak można się spodziewać, stylistycznie jest bardzo różnorodny i jak powiedział sam Joseph Adenuga, nie jest to muzyka, o której należy dyskutować – to muzyka, którą należy czuć na żywo i bawić się przy niej. — Klementyna
Furto
Vasconcelos Sentimento
Far Out
Mieszkający w Rio de Janeiro — Vasconcelos Sentimento sam nazywa siebie „amatorskim badaczem euforii dźwięku”, Będąc kompletnym samoukiem, opanował grę na kilku instrumentach i we własnym pokoju stworzył on swój debiutancki krążek, będący połączeniem kosmicznego jazzu, lo-fi, funku oraz madlibowego hip-hopu. Nad całością unosi się również duch José Mauro, popularnego, brazylijskiego artysty ludowego z lat 70, którego producent jest wielkim fanem. Chociaż tytuł płyty — Furto, po portugalsku oznacza kradzież i odnosi się tu do zapożyczeń w postaci sampli, na których również w pewnym stopniu zbudowany jest ten krążek, proces wyglądał nieco inaczej niż u innych tego typu twórców. Artysta słuchał tylko jednego wykonawcy lub piosenki w kółko, przez wiele tygodni, następnie udawał się do swojego prymitywnego studia w sypialni i tam w jeden dzień tworzył zupełnie nową jakość, w której co prawda czuć inspirację i szacunek do tradycji, ale również jego własne, oryginalne brzmienie. Świetny album, nie tylko dla fanów dźwięków z Brazylii. — efdote
HOFFA
Dave East & Harry Fraud
Mass Appeal
Harry Fraud raczy nas co najmniej klkoma projektami rocznie. Wszystkie, jak na razie, nie schodziły poniżej pewnego poziomu, głównie ze względu na osobę samego producenta. Były płyty z Curren$ym, Bennym The Butcherem, czy mniej znanym Dark Lo. Tym razem Pan Oszust postanowił wydać wspólny album z jednym z najbardziej, według mnie, bezpłóciowych stylowo nowojorskich raperów ostatnch lat, czyli z Dave’em Eastem. HOFFA pewnie nie zmieni mojego postrzegania jego osoby, ale sprawdzić i tak warto, bo parę bitów Frauda jest naprawdę niezłych, chociaż do kilku też można by się przyczepić np. o bębny. Gościnnie między innymi French Montana, wspomniany Benek i G Herbo. — Dill
Above The Fray
DāM-FunK
Glydezone Recordings
Zaledwie kilka miesięcy po zamknięciu serii Architecture, DāM-FunK powraca z kolejnym wydawnictwem – Above The Fray. Jak wyjaśnia sam artysta, u podstaw powstania krążka leży chęć powrotu do korzeni i pierwszych muzycznych fascynacji. Do tego doszedł również proces tworzenia, który z powodu pandemii znów ograniczył się wyłącznie do przygotowywania nagrań w domowych warunkach. Na projekt składa się 10 utworów w całości skomponowanych i wyprodukowanych przez kalifornijskiego producenta. Całość do sprawdzenia poniżej. — Mateusz
We Outside
Tory Lanez
One Umbrella Records
Nie zważając na nazwę cyklu #FridayRoundup zawarliśmy w nim wtorkową EP-kę Tory’ego Laneza, której nietypowy termin premiery został podyktowany przypadającymi na ten dzień 29. urodzinami artysty, choć prawdę powiedziawszy, pominięcie jej nie byłoby dotkliwą stratą. Zadziwiające, że z wiekiem Kanadyjczyk ze zmysłowego playboya przeistoczył się w bezczelnego nastolatka, bekającego (!) i pokazującego środkowy palec. Na We Outside spiknął się nawet z Kodakiem Blackiem. O ile jego towarzystwo niekoniecznie mu służy, o tyle w kolaboracyjnym kawałku zatytułowanym „Grah Tah Tah” (!) tkwi potencjał tanecznego trendu na miarę „Bad and Boujee”. A skoro o Migosach mowa, Tory pożyczył sobie jeden z ich bitów do utworu otwierającego wydawnictwo. Słowem zabrakło oryginalności. Brnięcie w tym muzycznym kierunku grozi utratą nawet tych najwierniejszych fanów, przymykających oko na jego wybryki w życiu prywatnym. — Katia
Wolo So
Balimaya Project
Jazz re:freshed
Brytyjska muzyka improwizowana wciąż zaskakuje i nie inaczej jest tym razem. Balimaya Project to zespół składający się z siedemnastu osób, właśnie nakładem Jazz re:freshed wydali płytę pt. Wolo So. Grają jazz połączony z tradycyjnymi dźwiękami afrykańskimi, ale nie myślcie sobie, że chodzi tylko o jakieś tam afro-beaty. Tutaj mamy do czynienia z muzyką etniczną w pełnym tych słów znaczeniu. Na Bandcampie grupy czytamy: „Kolektywne polirytmy; ogniste, wysuwające się na prowadzenie dęciaki i wirtuozeria kory zderzają się z połączeniem tradycyjnej muzyki/kultury Mandé i współczesnego jazzu.” Głównym kompozytorem i aranżerem grupy jest grający na djembe, związany z Ill Considered Yahael Camara Onono, ale poza nim mamy tu także innych wirtuozów instrumentów afrykańskich, między innymi różnych odmian bębnów. Do tego nie brakuje oczywiście klawiszy, gitary, basu i wspomnianych dęciaków, a także wokali. Sprawdźcie koniecznie. — Dill
Happier than Ever
Billie Eilish
Darkroom/Interscope records
Wszystko wokół nowej płyty idolki wszystkich smutnych dziewczyn tego świata wskazywało na to, że będzie to płyta dojrzalsza, bardziej personalna, bardziej introspektywna i „poważna”. Zmiana burtonowskiego anturażu poprzedniczki na neurotyczne, sensualne ciepło, stronienie od przesadnego dramatyzmu i wyraźne manifesty odnoszące się do seksualizacji i fatshamingu, jakie spotkały artystkę od ostatniej płyty doprowadziły nas jednak… w bardzo podobne miejsce. I nie piszę tego jako przytyk, wręcz przeciwnie, uważam że to całkiem niesamowite, że pozostając bardzo wierna swojemu stylowi muzyczka potrafi jednocześnie przenieść go na poziom znacznie głębszej refleksji i wzmocnionej wrażliwości. Jest co prawda bardziej subtelnie, ale ten sznyt asmrowego, czerpiącego z garściami z hip hopowej wrażlwości popu dalej gra pierwsze skrzypce. Czasami brakuje może tego bliskiego, miękkiego sounddesignu poprzedniczki, bywa też dosyć sterylnie w momentach, które proszą się o nieco bardziej surowe brzmienie, ale całościowo to nadal popisówa prawdopodobnie największej artystki młodego pokolenia, która utrzymuje się przez większość czasu na przynajmniej bardzo wysokim poziomie. — Wojtek
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Odsłuch: Prince The Versace Experience (Prelude 2 Gold)
Please access another experience, nakazuje żeński głos automatu u schyłku wariackiej funk-jazz-rock fuzji w „Billy Jack Bitch” — jednej z kompozycji umieszczonych na kasecie dla uczestników pokazów Versace na Paris Fashion Week w 1995 roku. W czasach streamingu mamy okazję dołączyć do tego ekskluzywnego grona. Są tu oczywiście utwory poniekąd już znane, choćby z Gold Experience, dla którego składanka była w końcu zaledwie preludium i produktem promocyjnym. The VERSACE Experience, jak na standardy demo/mixtape przystało, to jednak kompilacja bardzo surowa i nieskrępowana w ekspresji, której słucha się z niekłamaną przyjemnością.
Czy byliśmy gotowi? Nie sądzę, ale i tym razem otrzymujemy jedynie preludium, bo 20 września będzie to jedno z trzech wznowionych wydań fizycznych, oprócz Emancipation oraz Chaos and Disorder. W listopadzie natomiast czeka nas wznowienie albumu 1999, zawierające 35 niewydanych wcześniej utworów. Wszystko wskazuje na to, że rok 2019 zostanie zdominowany przez purpurę. Konsumencka próbka poniżej.
#FridayRoundup: Mark Ronson, Prince, Nia Andrews, Quantic i inni
To był długi weekend i chwilę dłużej zajęło nam wytropienie, zebranie i opisanie piątkowych wydawnictw. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zajrzeć na naszą plejlistę, poniżej krótki przewodnik po zeszłotygodniowych premierach — wśród nich Mark Ronson, Nia Andrews, Quantic, Gucci Mane, Kroki, Georgia Anne Muldrow w roli beatmakerki, a jako wisienka na torcie dotychczasowy Tidalowy exclusive z archiwów Purpurowego Księcia.
Late Night Feelings
Mark Ronson
Sony
Tym razem, jeden z czołowych producentów muzyki popularnej, na swoim piątym albumie postawił wyłącznie na żeńskie głosy i jak twierdzi, jest to do tej pory jego najlepsza płyta. Late Night Feelings to 13 tanecznych, a jednocześnie emocjonalnych i smutnych piosenek, na których udzielają się choćby Miley Cyrus, Camila Cabello, Alicia Keys, Lykke Li czy Yebba. Część kawałków na pewno w tym roku już słyszeliście! — Klementyna
Originals
Prince
NPG
Monetyzacja dorobku i muzyczny elitaryzm w dniu urodzin Prince’a rozkwitły w pełnej krasie. Niektórzy pewnie stwierdzą, że wydany ekskluzywnie na Tidalu Originals, czyli zbiór oryginalnych wersji utworów podarowanych przez Księcia innym artystom (między innymi Sheila E., Kenny Rogers czy Jill Jones), jest spodziewaną kontynuacją zeszłorocznego kameralnego zbioru dem Piano & A Microphone 1983. Z jeszcze większą pewnością można by stwierdzić, że piosenki wyselekcjonowane na potrzeby Originals przez Jaya-Z i Troya Cartera (ten drugi do niedawna związany ze Spotify) przywołano z powrotem do życia w celu wywarcia wrażenia. Doskonale wyważony zestaw zapiera dech w piersiach, prezentując Prince’a w równie doskonałej formie. Słuszne posunięcie czy nadmierna eksploatacja artefaktów z Paisley Park Vault? O trafności tego kroku niech każdy osądzi w zgodzie z własnym sumieniem. — Maja Danilenko
No Place Is Safe
Nia Andrews
World Galaxy/Alpha Pup
Jeżeli szukacie schronienia przy nienachalnej i przytulnej kameralistyce, No Place Is Safe pozwoli wam przycupnąć w swoim cieniu, z dala od nieprzychylnych warunków atmosferycznych. Na pełnoprawnym debiucie ghostwriterka i chórzystka głośnych nazwisk Nia Andrews serwuje mieszankę soulu i R&B w wersji sauté. Z premedytacją stroni tu nie tylko od nowocześnie brzmiącej produkcji, ale i od gitarowych partii muzyków sesyjnych, którzy pierwotnie byli zaproszeni do współudziału. Niedoskonałość gry Nii ma służyć pełniejszemu oddaniu wrażliwych tematów poruszanych na płycie. No Place Is Safe świata nie zawojuje, ale dla chcących rozpłynąć się w subtelności być może zostanie przebojem. — Maja Danilenko
Atlantic Oscillations
Quantic
Tru Thoughts
Choć Quantic nie daje o sobie zapomnieć, jego nowy album Atlantic Oscillations wraz z trzema promującymi go od marca singlami to pierwsza stricte solowa rzecz w jego dyskografii od krążka Magnetica z 2014 roku. Long time, no see! Mimo tego u Quantica zmieniło się stosunkowo niewiele — to nadal połączenie egzotycznego lounge’u i chilloutowej elektroniki, którą cechują upbeatowa rytmika i nastrój mimowolnej melancholii. Na krążku gościnnie usłyszymy Denitię, Sly5thAve i wcześniejsze współpracowniczki producenta — Alice Russell i Nidię Gongorę. — Kurtek
VWETO II
Georgia Anne Muldrow
Mello
Georgia Anne Muldrow nie próżnuje. Po głośnym zeszłorocznym powrocie pod skrzydłami Flying Lotusa na Overload piosenkarka właśnie wypuściła kolejny krążek! W piątek światło dzienne ujrzało VWETO II — kolekcja kosmicznych instrumentalnych tracków produkcji Muldrow — followup albumu z 2011 roku. Jeśli ciekawi was, jak obdarzona niepowtarzalnym wokalem piosenarka radzi sobie jako beatmakerka, oto nadarza się okazja, by na godzinę zanurzyć się w jej świat. — Kurtek
Love Will Find a Way
Philip Bailey
UMG
Po dwóch latach pracy nad nowym materiałem, Philip Bailey powrócił ze swoim 12 albumem. Znany obok Maurice’a White’a jako lider grupy Earth, Wind & Fire, w swojej solowej karierze stawia na poszerzanie własnych muzycznych horyzontów. Nie inaczej jest w przypadku jazzowego, aczkolwiek przepełnionego soulem Love Will Find a Way. Artysta łączy na nim jazzowe tradycje z nowoczesnymi rozwiązaniami, a przy albumie współpracował zarówno z legendami takimi jak Christian McBride, Chick Corea i Steve Gadd, jak i obecnie największymi nazwiskami współczesnej sceny jazzowej. Usłyszymy tu także reinterpretacje — świetnie wypada na przykład „Once in a Lifetime” Talking Heads w utworze o tym samym tytule. — Klementyna
Controlled Chaos
Kroki
Kayax
Debiutowali w 2016 roku epką Stairs. Teraz powracają z długogrającym albumem — Kroki wydali właśnie Controlled Chaos! Druga płyta zespołu to 12 utworów, w których dominuje indie rock. Słychać również echa inspiracji soulem, rapem czy szeroko pojętą muzyką alternatywną. Członkowie zespołu przyznają, że zależało im głównie na przekazaniu emocji — w tekstach znajdziemy ich osobiste doświadczenia i refleksje. Całość tworzy rodzaj pamiętnika, niedoskonałego muzycznie, ale są to zamierzone niedoskonałości, dzięki czemu Controlled Chaos jest luźne i intymne. — Polazofia
Delusions of Grandeur
Gucci Mane
Atlantic
Gucci Mane powrócił niedawno do świadomości polskich słuchaczy za sprawą głośnego hitu Deemza, w którym udzielający się gościnnie Bedoes jako swoiste życiowe motto wykrzykuje „Trap, trap aż po grób tak jak Gucci Mane”. I w tej deklaracji wieloletniej wierności współczesnemu rapowi wydaje się trwać również sam przywoływany, gdyż jeden z najważniejszych ojców współczesnego trapu powraca z nowym długogrającym albumem. Ostatnimi czasy poziom jakościowy wydawnictw rapera wydaje się odwrotnie proporcjonalny do ich długości i najlepiej wypadają krótkie strzały, nastawione na przebojowość i wyizolowaną, chłodną produkcje. Delusion of Gradneur ze swoim niemal godzinnym runtimem wpisuję się, niestety, w tę tendencję i tam, gdzie można by doszukiwać się minimalizmu i skromnych środków wyrazu, wieje zwyczajnie nudą. A szkoda, bo przyzwoitych strzałów jest conajmniej kilka, by wymienić chociażby zaskakująco przyjemny, letni klimat w „Love Thru the Computer” z Justinem Bieberem (prawie „Kiss me thru the phone”…) czy spokojne, ale maniakalne „Human Chandelier”. Czekamy chyba, mimo wszystko, na mniej materiału a więcej przemyślanych, trapowych bangerów.— Wojtek
Moon Mood
Tuzza Globale
Tuzza Globale
Zeszłoroczny debiutancki album Tuzzy Globale to nie tylko moje ulubione wydawnictwo zeszłego roku, ale też w moim personalnym rankingu ścisła topka najlepszych okołohiphopowych rzeczy ostatniej dekady. Martwiłem się zatem niemiłosiernie o poziom przyszłych wydawnictw duetu, jednak ten wychodzi obronną ręką. Po sukcesie longplaya podejmuje kroki z rozmachem i najnowsze Moon Mood EP w całości wyprodukowane jest przez 808Mafię (tak, tą) i rezygnuje z powolnej narracji i niemal sakralnego ducha na rzecz dynamicznych, przebojowych strzałów i narkotycznej ekstrawagancji. Na zwrotkach Benito bryluje z błyskotliwym poczuciem humoru i pełną pasji ekspresją, w trakcie gdy Ricci ściąga uwagę intymnymi, nieco egzaltowanymi wersami i rozmytymi, ale chwytliwymi refrenami. EPka, choć skromna, wyraźnie nakierowuje raperów w kierunku kariery na scenach bardziej europejskich niż tylko polskich. Tuzza jest już zatem Globale, oby zatem, zgodnie z zapowiedzią, ich kariera była immortale, immotale, immortale… — Wojtek
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
#FridayRoundup: Prince, EABS, Future, Антоха MC i inni
Choć rzeczywistość premier na 7 czerwca kreowana była przede wszystkim przez ekskluzywne dla Tidala outtake’i od Prince’a, a swoje premiery w ostatniej chwili przesunęły na później Angie Stone i Emeli Sandé, rzeczywistość okazała się obfitować w całkiem sporo ciekawych, choć pomniejszych z soulowego punktu widzenia premier. Na serwisy streamingowe trafiło wreszcie Slavic Spirits EABS-ów, a następcę głośnego The Wizrd z dnia na dzień wypuścił Future. W grze pozostaje wciąż odkrycie rosyjskiego hip-house’u Антоха MC, zbiorem ponad 70-ciu instrumentali debiutuje podopieczny Franka Oceana, a piękną chilloutową epkę skroili panowie z The O’My’s. Poza tym na plejliście także Tyga, Jamie Cullum, Avishai Cohen, Kiana Ledé, Teairra Mari i oczywiście sobotni Jai Paul. Wszystko to na samym na dole artykułu.
Originals
Prince
NPG
Monetyzacja dorobku i muzyczny elitaryzm w dniu urodzin Prince’a rozkwitły w pełnej krasie. Niektórzy pewnie stwierdzą, że wydany ekskluzywnie na Tidalu Originals, czyli zbiór oryginalnych wersji utworów podarowanych przez Księcia innym artystom (między innymi Sheila E., Kenny Rogers czy Jill Jones), jest spodziewaną kontynuacją zeszłorocznego kameralnego zbioru dem Piano & A Microphone 1983. Z jeszcze większą pewnością można by stwierdzić, że piosenki wyselekcjonowane na potrzeby Originals przez Jaya-Z i Troya Cartera (ten drugi do niedawna związany ze Spotify) przywołano z powrotem do życia w celu wywarcia wrażenia. Doskonale wyważony zestaw zapiera dech w piersiach, prezentując Prince’a w równie doskonałej formie. Słuszne posunięcie czy nadmierna eksploatacja artefaktów z Paisley Park Vault? O trafności tego kroku niech każdy osądzi w zgodzie z własnym sumieniem. — Maja Danilenko
Slavic Spirits
EABS
Astigmatic
Choć polska premiera fizyczna Slavic Spirits EABS miała miejsce już dwa tygodnie temu, dopiero dziś album trafił globalnie na serwisy streamingowe. Na krązku kolektyw kontynuuje tradycję polskiej szkoły jazzu, wymykając się równocześnie wielu brzmieniowym schematom, prezentuje zupełnie autorskie podejście do muzycznych standardów. Po świetnie przyjętym przez publiczność i krytyków tryptyku nawiązującego do twórczości Krzysztofa Komedy, EABS przygotowali w pełni autorski materiał. Główną inspiracją do powstania tego albumu była „słowiańska melancholia”, którą zespół starał się odszukać we własnym DNA. Slavic Spirits stał się próbą kontaktu ze światem bezpowrotnie i brutalnie utraconej kultury, która przez brak bogactwa źródeł nigdy nie zostanie już dokładnie zbadana. — Polazofia
Save Me
Future
Epic
Zaledwie kilka miesięcy po ciepło przyjętym The Wizrd Future prezentuje nowy materiał, tym razem w formie EP Save Me. To 7 premierowych nagrań osadzonych w mrocznych trapowych klimatach, które mogą zwiastować kolejny etap w twórczości rapera, w tym zapowiedziane niedawno What a Time to Be Alive 2. Chociaż od dłuższego czasu Future w swojej twórczości trzyma się utartych szlaków, trzeba przyznać, że wciąż wychodzi mu to całkiem nieźle. Po Save Me nie spodziewam się żadnych niespodzianek ale, jak dla mnie, Future’a nigdy za dużo. — Adrian
Про меня
Антоха MC
Антоха MC
Nie wiem, czy ktokolwiek inny na współczesnej scenie muzyki popularnej w Rosji z równą szczerością i prostolinijnością przynajmniej na poziomie ekspresji i formy potrafi wnieść tyle regionalnego kolorytu do mieszanki zachodnich przecież gatunków. Антоха MC robi to z powodzeniem już od niemal dekady, gdy w 2011 roku ukazał się jego debiutancki krążek От всей души. Przełom przyszedł jednak dopiero 5 lat później przy okazji premiery bezprecedensowego singla „Время ток”, dzięki któremu hip house z moskiewskiego osiedla dotarł do słuchaczy na całym świecie. Антоха niesamowicie zręcznie łączy tę stylistykę z rozmaitymi odcieniami jazzu, folku, funku i elektroniki z angielskim rodowodem, wszystko czyniąc swoim własnym na tyle, że jego muzyka nawet bez zrozumienia tekstu komunikuje słuchaczowi doskonale całą paletę stanów i emocji, które we współczesną rosyjskość są wpisane lub z niej wynikają. Na wypuszczonym dziś po dwuletniej przerwie krążku Про меня (O mnie) kontynuuje tę tradycję w znakomitej formie — w głowie zostają powtarzane po wielekroć wymowne refreny, jak tytułowa fraza w numerze zatytułowanym „Выборы” („Wybory”). — Kurtek
Text While Driving If You Want to Meet God!
Vegyn
PLZ Make It Ruins
Vegyn poznał Franka Oceana w swoim ulubionym, zamkniętym dziś, klubie Plastic People. Następnie współpracował z nim przy Endless i Blonde, a także został współprowadzącym Blonded Radio. Pochodzący z Londynu 25-letni producent i DJ, nakładem swojej wytwórni Plz Make It Ruins wydał w tym tygodniu niemalże półtoragodzinny mixtape. Text While Driving If You Want to Meet God! to aż 71 trwających średnio ponad minutę, instrumentalnych, elektronicznych szkiców. Jest to jego pierwszy projekt od 2017 roku, kiedy ukazały się single „Phone Phoneys” i „PLZ XX”. Sprawdźcie go, bo na swoim Instagramie napisał, że mniej muzyki wyda już wkrótce! — Klementyna
Above Ground
The O’My’s
Haight
Jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak brzmiałby soul starty na lounge’owo-quietstormowej tarce na idealnie gładkie purée, dzisiejsza epka neo-jazzowo-soulowego duetu The O’My’s przejawia pewne cechy takiego obrotu spraw. Sprawcami są wokalista i gitarzysta Maceo Haymes oraz wokalista-klawiszowiec Nick Hennessey, którzy w swoich wcześniejszych projektach pomieścili kolaboracje twórcze m.in. z Chance’m the Rapperem, Sabą czy Ravyn Lenae (nic dziwnego, sami pochodzą bowiem z Chicago). Na nowej epce Above Ground są jednak przede wszystkim sobą i przez 20 minut czarują słuchaczy delikatnością aranżacji i wyciszonymi wokalami niemalże stopionymi z muzyką –trochę jak u Rhye, ale jednak inaczej, bliżej autentycznej chropowatości klasycznego Motown. Efektem jest chilloutowe wydawnictwo, nietracące jednak nic ze swojej wyrazistości, podobnie jak dobrze przyrządzone ziemniaczane purée. — Kurtek
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Nowy utwór: Prince feat. Q-Tip „The Greatest Romance Ever Sold” (Neptunes Remix)
Kultowy skład producencki i lider formacji A Tribe Called Quest udostępnili remiks utworu Prince’a, „The Greatest Romance Ever Sold”. Numer w oryginalnej wersji został nagrany przez amerykańskiego muzyka w 1999 r. pod pseudonimem „Love Symbol” jako singiel do płyty Rave Un2 the Joy Fantastic. Wkrótce później doczekał się wersji z Q-Tipem i The Neptunes, która została opublikowana w formie 12-calowego singla. Niemal dwie dekady po tej premierze, ku uciesze fanów, to elektryzujące połączenie gatunków trafiło na platformy streamingowe. Zapraszamy do odsłuchu!
#FridayRoundup: Brockhampton, Prince, JMSN, Milo i inni
Przed wami kolejne podsumowanie premier płytowych, gdzie znalazło się miejsce zarówno dla nieobliczalnych przedstawicieli nowego rapu z grupy Brockhampton, dawno niesłyszanej Macy Gray, jak i zbioru archiwalnych nagrań Prince’a.
(więcej…)
Kolejny niepublikowany utwór Prince’a trafił do sieci
Pośmiertne wydawnictwa zmarłych artystów to nie tylko zwykły zabieg marketingowy, ale też gratka dla stęsknionych fanów. Najnowsze „Why the Butterflies” Prince’a pochodzi z planowanego na 21 września zbioru zarejestrowanych w roku 1983 w formie wstępnych wersji nagrań. Przejmująca, zagrana na pianinie kompozycja ukazuje kunszt muzyka w pełnej okazałości. Książę testuje różne dźwięki na instrumencie i bawi się głosem, tworząc czyste piękno. Cała epka Piano & A Microphone 1983 będzie zawierała 9 utworów, w tym wspomniany przez nas „Mary Don’t You Weep”, cover „A Case of You” Joni Mitchell czy ascetyczną wersję „Purple Rain”.
Prince urodzinowo z zapowiedzią nowego wydawnictwa
Z okazji 60. urodzin Księcia ukazało się nigdy wcześniej niepublikowane demo „Mary Don’t You Weep”. Emocjonalnie zagrany wyłącznie na pianinie utwór to przeróbka pieśni powstałej w czasach wojny secesyjnej. Utwór pochodzi z planowanego na sierpień specjalnego wydawnictwa Piano & A Microphone 1983. Wydawnictwo będzie obejmować 9 kawałków demo nagranych w całości na pianino i mikrofon. Kierowane nie tylko dla koneserów jego twórczości, będzie prawdopodobnie wspaniałą okazją do zapoznania się z talentem artysty w najczystszej dpostaci. „Mary Don’t You Weep” powstało w domu artysty w Minnesocie — stąd jego kameralna i intymna atmosfera. Oszczędny w środkach utwór ukazuje czystą soulową duszę Prince’a oraz jego upodobanie do bluesa. Wszystkiego najlepszego, Książę. Wciąż tęsknimy.
Prince symfonicznie i z Jayem-Z
Jeśli sprawdzą się szumne zapowiedzi, to rok 2018 upłynie pod znakiem odgrzewania purpurowych kotletów. Granica między stosownym hołdem a bezideową monetyzacją wydaje się na szczęście w tym wypadku dość wyraźna. Po zeszłorocznym megasuperhiperultrarozszerzonym wydaniu Purple Rain i wypuszczonej w minionym miesiącu ni stąd, ni zowąd na singlu oryginalnej wersji „Nothing Compares 2 U” czas na bardziej ryzykowne ruchy. A co!
Właśnie na wrzesień zapowiedziano pierwszą część symfonicznego tournée z utworami Prince’a. Rzecz nazywać się będzie 4U: A Symphonic Celebration of Prince i polegać mniej więcej na tym, że usłyszymy głos Prince’a z nagrań i zobaczymy go na wideo, a przygrywać do tego będą jacyś filharmonicy. Kuratorem projektu został Questlove, a całość zorganizowali wspólnie spadkobiercy Księcia, Live Nation Urban i TCG Entertainment. W tym roku ma ukazać się także niedokończona książka z wspomnieniami Prince’a, której 50 stron rękopisu miał oddać swojemu wydawcy na niedługo przed śmiercią w 2016 roku.
Jak gdyby tego było mało krewni Prince’a zakopali też topór wojenny z Tidalem, którego przed dwoma laty pozwali za to, że ponoć bezprawnie wykorzystywał dyskografię artysty w swoim serwisie. Tymczasem na przyszły rok Jay-Z zapowiedział album z niewydanymi nagraniami Księcia. Krążek przez dwa pierwsze tygodnie można będzie usłyszeć wyłącznie w Tidalu — prawdopodobnie astronomiczną ilość razy! Oczywiście intencją Tidala jest przede wszystkim uszanowanie woli artysty i wydawanie jego muzyki zgodnie z jego zamysłem artystycznym. Oczywiście, ale wszyscy doskonale wiemy, jak takie projekty wychodzą w praktyce. Niemniej jednak powodzenia (żeby nie napisać — krzyż na drogę).
Meshell Ndegeocello coveruje Prince’a i Force MDs na nadchodzącą płytę
Meshell Ndegeocello, jeden z bardziej charakterystycznych głosów neo-soulu, zapowiada nowy album z coverami. Na pierwszy ogień piosenkarka wzięła Prince’owskie „Sometimes It Snows in April”, które w miniony piątek wydano jako pierwszy singiel promujący płytę, wczoraj upubliczniono drugi singiel — „Tender Love” (oryginalnie z repertuaru Force MDs). Całość zatytułowana w stylu artystki Ventriloquism zawierać będzie reinterpretacje utworów m.in. TLC, Janet Jackson czy Sade i ukaże się 16 marca. Pełna tracklista i odsłuch obu singli poniżej.
Spis utworów:
1. Lisa Lisa and the Cult Jam feat. Full Force – „I Wonder if I Take You Home”
2. Al B. Sure! – „Nite and Day”
3. Prince – „Sometimes it Snows in April”
4. TLC – „Waterfalls”
5. George Clinton – „Atomic Dog 2017”
6. Ralph Tresvant – „Sensitivity”
7. Janet Jackson – „Funny How Time Flies (When You’re Having Fun)”
8. Force MDs – „Tender Love”
9. The System – „Don’t Disturb This Groove”
10. Tina Turner – „Private Dancer”
11. Sade – „Smooth Operator”