Wydarzenia

radek miszczak

„Beaty, Rymy, Życie” Spotkanie z autorami na 10-lecie wydania!

Screen Shot 12-12-15 at 03.27 PM

Już 10 lat minęło od wydania leksykonu „Beaty, Rymy, Życie” pod przewodnictwem Andrzeja Cały i Radka Miszczaka. Z tej okazji 18 grudnia we wrocławskiej Hecy odbędzie się impreza z osobami, które miały wkład w powstanie tej pozycji. Oprócz wspomnianej dwójki swoją obecnością zaszczycą Druh Sławek oraz Tymon. Serdecznie zachęcamy do udziały w tym spotkaniu, bo to jedna z niewielu okazji na której możecie spotkać tyle zasłużonych osób dla polskiego rapu. Mało tego, wszyscy wymienieni zagrają dla Was sety z wyselekcjonowanymi przez siebie utworami.

WYDARZENIE FB

Radek Miszczak – o Bilalu dźwięków kilka

miszczak

Stałym czytelnikom Miski nie trzeba ani przedstawiać, ani zachwalać postaci Bilala. Wiedzą, że od dobrych piętnastu lat tworzy przepiękne nagrania, za których piękno tak mocno kochamy czarną muzykę.

W tym roku z twórczością obdarzonego przejmującym głosem reprezentanta sceny Filadelfii zetknie się nowe grono osób, nie siedzące na co dzień tak głęboko w neosoulu. To wszystko za sprawą występów Bilala i jego bandu na festiwalach Hip Hop Kemp w Hradec Kralove oraz Tauron Nowa Muzyka w Katowicach.

Postanowiłem wykorzystać tę okazję, by ułożyć subiektywny ranking 10 najciekawszych gościnnych występów Olivera. Niezależnie od solowej kariery, która obejmuje 4 solowe albumy (w tym jeden bez oficjalnej premiery), artysta ma bowiem status jednego z najbardziej cenionych dostawców refrenów/hooków wśród raperów i reprezentantów r&b. W poniższej 10-tce skupiłem się głównie na numerach hiphopowych, mając na względzie publiczność Kempu, ale gorąco zachęcam do zapoznania się także z innymi featami Bilala (pełna lista).

Common – „Funky For You” (ft. Bilal, Jill Scott)

Połączenie rapu Commona i śpiewu Bilala to gwarancja powstania numerów, do których z przyjemnością będzie się wracać przez wiele lat. Wspólnie nagrali ich ponad 10 i w przypadku każdego jest to reguła (przynajmniej dla mnie). W Funky… (2000) dodatkowo pojawia się Jill Scott i to trio daje nam absolutny majstersztyk organicznego hip-hopu, opartego na soczystym groove’ie. I jeszcze to cudowne motto “As long as it’s funky, alright, okaaaaay!” Letni klasyk na zawsze.

Common – Faithful (ft. Bilal, John Legend)

Drugim śpiewającym artystą, który regularnie czyni w studio cuda z Commonem, jest Ceelo Green (nomen omen headliner tegorocznego Hip Hop Kempu). Niestety nie nagrali do tej pory jeszcze nic w trójkę. Wrzuciłem do rankingu więc “Faithful” z fenomenalnego Be (2005). Do dziś pamiętam ciarki, jakie miałem, związane z odsłuchiwaniem po raz pierwszy tego numeru i całego albumu. Trzeba przynać Kanye’emu, że się postarał – muzycznie dzieło broni się po latach, mimo dawnego już przeminięcia mody na sample z przyśpieszonymi wokalami. Bilal tym razem śpiewa na dwa głosy z predestynującym wówczas jeszcze do miana czołowej postaci współczesnego męskiego soulu Johna Legenda. Ja pozostaję wierny efektowi do końca.

Guru (ft. Bilal, J Dilla) – Certified

To musiało się udać! Trzecia (ostatnia zajebista?) część Jazzmattazz Guru obfitowała wbrew tytułowi przede wszystkim w chwytliwe r&b. No cóż, gdyby za tymi dwiema literkami cały czas kryła się taka jakość, jak w “Certified”, nie trzeba byłoby się dziś wstydzić bycia słuchaczem tego gatunku… Nie ma co narzekać, kiedy można cofnąć się w czasie i raczyć się takim cudownym jointem, który wyszedł spod produkcji Dilli. W sumie dwóch z trzech autorów tego kawałka już wśród nas nie ma – smutna refleksja, zwłaszcza gdy słucha się efektu synergii ich talentów.

Talib Kweli – Waitin for the DJ (ft. Bilal)

Pamiętam doskonale podekscytowanie związane z premierą pierwszego oficjalnego solo Taliba Kweli. Należałem wówczas do tych maniaków Rawkusa, śledzących każdą gościnną zwrotkę Taliba czy Mosa (a było co śledzić!). Wielu spodziewało się jakiegoś klasycznego nowojorskiego undergroundu, zaś pierwszym singlem został ten absolutnie wyluzowany, w pełni wakacyjny numer “Waitin for the DJ…”. Za biforowy nastrój kawałka w dużej mierze odpowiadał hook Bilala, który przypomniał beztroski klimat r&b początku lat 90’ (Zhane, SWV i takie skojarzenia, drodzy Państwo).

Robert Glasper – All Matter

Glasper to jeden z najczęstszych współpracowników Bilala (a może na odwrót?). Byłem blisko zaliczenia ich wspólnego koncertu – niektóre marzenia muszą jednak poczekać. Ale są odświeżane za każdym razem, gdy słucha się takich numerów jak “All Matter” czy “Letter to Hermione” . Powyższa wersja jest mocniej jazzowa, polecam zapoznać sie także z albumową z Airtight Revenge.

J Dilla ft. Bilal – Remember

Ten numer nigdy się nie ukazał, więc mam nadzieję, że chociaż dla części z Was będzie to pewne odkrycie na tej liście, składającej się w sumie z dość znanych numerów. Samo zestawienie obok siebie ksywek Jay Dee + Bilal już przyprawia o dreszcze. Jest do czego kiwać głową, nie tylko w letnie popołudnia.

Erykah Badu – Jump Up in the Air & Stay There

Gościnne występy Bilala w numerach Królowej Neosoulu są bardo subtelne. Do tego stopnia, że są ledwo słyszalne (wiecie np., że śpiewał w prawie połowie numerów z New Amerykah Pt 1?!). W tym wypadku jest podobnie. Wyjątkowo szorstki banger wyprodukowany przez samą Badu, z dość psychodelicznie połączonymi wokalami moich dwóch ulubionych postaci sceny neosoulu. A do tego jeszcze Weezy – hardkor. Numer oficjalnie nigdzie się ukazał na pełnym wydawnictwie, choć pojawił się w ramach promocji drugiej części New Amerykah: Return of the Ankh. PS Czy ten sampel nie pojawił się w “Bezele kochana”? Masakra;)

Diddy Dirty Money – Shades (ft. Lil Wayne, Justin Timberlake, Bilal, James Fauntleroy)

Choć numer sam w sobie nie urywa, wrzuciłem go ze względu na listę artystów, by pokazać, jak szerokie są horyzonty gościnnych występów Bilala. Mogą to być głęboko osadzeni w szufladce neosoulowej, znani jedynie zatwardziałym fanom neosoulu Kindred & the Family Soul czy Musiq, jak i supergwiazdy pokroju Jay-Z, Beyonce czy Diddy’ego i Justina. Dla mnie to świetna sprawa, kiedy tego typu twórca trafia do studia z reprezentantami mainstreamu – zawsze przemyci trochę smaczków do głównego nurtu.

Solange – Cosmic Journey (ft. Bilal)

Numer z debiutu Solange wrzucam jako reprezentację licznych występów Bilala u boku innych gwiazd r&b. W moim odczuciu jedyna w swoim rodzaju barwa głosu i natężenie emocji, jakie słychać w jego wokalu, w wielu wypadkach “kradnie” utwory gospodarzom. W wypadku mniej sławnej (ale fajniejszej!) pani Knowles wyszło jednak bardzo równo, a druga część kawałka pozwala poznać się z Bilalem w bardzo rzadko spotykanym dla niego tempie.

M.O.P. – Get Rich (ft. Bilal)

Skojarzenia z twórczością M.O.P.? Brudne, szorstkie, wulgarne, hardkorowe do bólu. Z Bilalem? W 100% odmienne. Co wyszło z połączenia tych dwóch skrajnych światów? Bogactwo!

Kempowy występ Bilala (zagra w piątek 22 VIII na głównej scenie festiwalu) będzie moim pierwszym koncertem filadelfijskiego mistrza. Jestem bardzo ciekawy czy zagra któryś ze swoich featuringów – ma bowiem w czym przebierać! Niezależnie od tego, szykuję się na jeden z najbardziej niezapomnianych koncertów w swojej karierze i bardzo gorąco polecam go zobaczyć, podobnie jak od dobrych kilku miesięcy robią to wszyscy moi znajomi, którzy mieli szansę widzieć go w zeszłym roku w Wawie czy Katowicach. Sing like Bilal!

Za przygotowanie powyższego rankingu dziękujemy Radkowi Miszczakowi.

Radek Miszczak – polski promotor festiwalu Hip Hop Kemp od jego pierwszej edycji w 2003. Jako dziennikarz i aktywista muzyczny był m.in. redaktorem prowadzącym i współautorem książek Beaty, rymy, życie. Leksykon muzyki hip-hop (2005) i Dusza, rytm, ciało. Leksykon muzyki r&b i soul oraz prowadzącym blog muzyczny dobry.numer. Obecnie związany w dużej mierze z branżą interaktywną jako CEO agencji marketingu internetowego Rockket Media. Profil na Facebooku.

EDIT:
Europejska trasa koncertowa Bilala została, niestety, odwołana. Nie zmienia to faktu, że wstyd nie znać jego twórczości, a i na Kempie być warto!

Hip-Hop Kemp 2014, Hradec Kralove
21-23.08.2014
bilety: 234 pln (karnet normalny)/424 pln (karnet VIP)
WYDARZENIE NA FACEBOOKU

Selekcja gości: najlepsze albumy (i nie tylko) 2012

Co roku na nasze półki trafiają płyty, które pokochaliśmy z całego serca i do których będziemy wracać przez następne dwadzieścia lat. Absolutne must-have 2012 lub jak kto woli must-listen 2012, listę przygotowaną przez redaktorów Miski poznacie już na dniach, ale zanim to nastąpi, zapraszamy do przeczytania artykułu w którym dyskusję na ten temat podjęli zaproszeni przez nas goście. Wyjątkowo w tym roku refleksjami podzieliły się z nami dwie zagraniczne piosenkarki, Andreya TrianaBetty Wright. Nie zabrakło też sporej reprezentacji polskiej sceny, od muzyków (Maceo Wyro, Spisek Jednego, Iza Kowalewska, Natalia Lubrano), przez dziennikarzy (Andrzej Cała, Radek Miszczak), do ludzi związanych bezpośrednio z branżą (Groh, Grabiszczy). Jakby tego było mało, Envee podsumował rok 2012 nie tylko ze względu na krążki, ale także piosenki, wydarzenia i miejsca. Wszystko co najlepsze poniżej:

Andreya Triana

(eksperymentalna artystka, pochodząca z Londynu; wydała w 2010 roku album Lost Where I Belong)

Cody Chesnutt  – Landing On A Hundred, Vibration Vineyard / One Little Indian (2012)

To jest definitywnie mój ulubiony album z 2012 roku. Cody ChesnuTT nie wydał nic w przeciągu ostatnich dziesięciu lat, dlatego byłam bardzo podekscytowana kiedy usłyszałam, że nowy album nadchodzi. Ta płyta była warta czekania, myślę, że jest pełna soulu, szczerości i prawdy. Naprawdę ten krążek wprawia mnie w dobry humor. Najlepsza piosenka z płyty to „What Kind of Cool (Will They Think of Next)”.

Betty Wright

(wokalistka R&B, która zdobyła sławę już w latach 70.; jej ostatni album Betty Wright: The Movie to niezwykła kolaboracja z zespołem The Roots)


Anthony Hamilton  – Back To Love, RCA (2011)

Eric Benét  – The One, Jordan House Records / EMI (2012)

Muszę powiedzieć, że jest to remis pomiędzy Hamiltonem i Benétem. Czuję jakby niemal wdarli się do kobiecego serca w sposób, w jaki dawni twórcy zwykli to robić. Dla mnie to działa. Jest dla mnie błogosławieństwem fakt, że przyjaźnię się z obydwoma i jestem z nich dumna! (Ta jedyna, Panie zmiłuj się, nazywam to modlitewną piosenką, byłem głupcem… – śpiewał Anthony).

Radek Miszczak/ Agencja Joytown

(redaktor prowadzący i współautor książek „Beaty, rymy, życie. Leksykon muzyki hip-hop” (2005) i „Dusza, rytm, ciało. Leksykon muzyki r&b i soul” (2008); polski promotor festiwali Hip Hop Kemp i Rock for People, prowadzący reaktywowanego bloga dobry.numer 2.0)

Big Boi  – Vicious Lies and Dangerous Rumors, Def Jam (2012)

Tę płytę mogę polecić każdemu, który z jakichś powodów przespał ostatnie 2-3 lata w muzyce i nie wie, co się obecnie tworzy, w jakim kierunku poszły i idą dalej czarne brzmienia. Bowiem obraz, jaki prezentuje Big Boi, jest jak najbardziej godny szerokiego rozprzestrzenienia (w 2012. tzw. share’owania) i należy sprawiać, by te brzmienia dotarły do jak największej ilości złaknionych wysokiej jakości osób. A dlaczego? Chociażby dlatego, iż zupełnie nie da się ich umieścić w żadnej z szufladek, podkreślając dobitnie, że ich era bezpowrotnie minęła. Można tu mówić o electropopie, można mówić o brudnym południu, można o klubowym r&b na syntezatorach, ale wszystko to nie ma większego sensu. Całość brzmi bowiem bardzo eklektycznie, ale przy tym kompletnie, nie od czapy, pokazując całe spektrum kapitalnych brzmień, jakie obecnie wypuszczają w świat patrzący w przyszłość muzycy. Po kim, jak po kim, ale po połowie OutKastu można się było spodziewać, iż podobnie jak w macierzystej formacji będzie dawał „coś więcej” i wskazywał kierunek na przyszłość. I jak miło stwierdzić, że spełnia pokładane oczekiwania, a nawet je przewyższa. Docenić należy, jak już wcześniej napisałem, perfekcyjnie zróżnicowaną i zbilansowaną warstwę muzyczną oraz kunszt gości (także z różnych bajek, ale w rewelacyjnych formach, by wspomnieć Bun B, Ludacrisa, Little Dragon, Phantogram i rezydentów z rodziny Dungeon – Sleepy Brown, Killer Mike). Rap Big Boi’a, jak zwykle, to nie popisy techniczne czy miliardy flow w jednym kawałku, ale trzyma wysoki poziom i odnajduje się na każdym z jakże zróżnicowanych bitów – i tych zaraźliwie wpadających w ucho („Mama Told Me”, „CPU”), i tych połamanych („Higher Res”), i bangerach („Gossip”), przy niemalże karykaturze pościelowego r&b („She Said OK”) czy zahaczającym o balladę, wzruszającym „Descending” (definitywnie ten numer powinien zamknąć album). Nie jestem pewien, czy próby śpiewu w blisko popowym „Tremendous Damage” to słuszny kierunek, ale nawet jeśli, to spokojnie można wybaczyć. W jak wielu wypadkach macie ochotę powtórzyć kawałek po jego pierwszym przesłuchaniu? I potem jeszcze raz? I jeszcze, i jeszcze… ? W przypadku kawałków z Vicious Lies and Dangerous Rumors miałem taką sytuację przynajmniej z połową numerów, a płytę skatowałem w ciągu jednego tygodnia niemalże do śmierci, a nie przejadła się do tej pory. Obstawiam ją jako instant classic.

Maceo Wyro

(Niewinny Czarodziej; gra, produkuje, remiksuje, pisze; organizuje muzyczne eventy; człowiek-orkiestra)

Frank Ocean  – channel ORANGE, Def Jam (2012)

Album którym zajarałem się jak dzieciak od pierwszego przesłuchania. Dopracowany w najmniejszym szczególe, a zarazem cudownie chaotyczny i chwilami wręcz naiwny. Frank Ocean zdecydowanie trafił na swój moment, którego być może nigdy już nie uda mu się powtórzyć, a jeśli tak, to na pewno nie w tak świeży sposób. Ta płyta ma wszystko, co powinien mieć kandydat na future classic, czyli charyzmę, energię i oryginalny pomysł. Nie wiem, czy to r’n’b, pop, czy new age fusion, ale szczerze mówiąc, mało mnie to obchodzi. channel ORANGE to mój absolutny hit lat, który zawsze będzie mi przypominał o tym, że 2012 był wyjątkowo udanym rokiem.

Iza Kowalewska

(wokalistka w zespole Muzykoterapia; ich ostatni album Piosenki Izy pochodzi z 2011 roku)

Philippe Jaroussky, Max Emmanuel Cencic, William Christie, Les Arts Florissants – Duetti Da Camera, EMI Music (2012)

Od początku roku mam totalną zakrętkę na super kontratenora Philippa Jarouskiego, kupiłam jego wszystkie płyty, wszystkie bez wyjątku rewelacyjne! Gra z najlepszymi muzykami klasycznymi, najlepszymi orkiestrami… ten młody człowiek osiągnął sukces jakiego pragną rzesze wokalistów na świecie! Ale nie o sukces tu chodzi, ale tylko o wyjątkowość Philippa! Koloratura godna Kathlyn Batle, skromność, ogromna charyzma sceniczna! Arie Vivaldiego w jego wykonaniu pod dyrekcją Spinozy istny majstersztyk, ogromnie mną wstrząsnęła ta płyta, otwierają się niebiosa gdy go słucham! Szok szok szok! Niesamowite przeżycie. Ale ja często się podniecam muzyką ponieważ ją kocham, a ona mi odwzajemnia np. takimi odkryciami jak Phlippe Jarousky.

Ment XXL

(1/2 kultowego rapowego składu Rasmentalism; dj)

Frank Ocean  – channel ORANGE, Def Jam (2012)

Z jednej i podstawowej przyczyny: tego albumu słuchałem w tym roku najwięcej mimo, że nie wyszedł w styczniu. Podoba mi się pod każdym względem i z ulgą słucham go nadal. Pomijając wszystkie kwestie otaczające promocję tej płyty – jest wyśmienita i jeśli mam postawić jakiś tytuł koło daty 2012, to zdecydowanie ten.

Natalia Lubrano

(wokalistka zespołu Miloopa, zasilająca także szeregi wytwórni Kayax; współpracowała m.in. ze Smolikiem)

Lianne la Havas  – Is Your Love Big Enough?, Warner Bros (2012)

Wobec panującej mody na „odłączenie od fejsbuka” cieszę się, iż nie dołączyłam do grona wolnych od „łańcucha zjadaczy czasu”. Pewnie dziwicie się dlaczego się tak cieszę? Otóż gdyby nie fejsbuk, nie dowiedziałabym się o istnieniu artystki Lianne La Havas, o której kilka miesięcy temu było głośno. Liczba jej filmów live jeszcze przed wydaniem płyty Is Your Love Big Enough? była imponująca. Co najlepsze, jej występy live uwiecznione na dziesiątkach materiałów stoją zawsze na wysokim poziomie. Miałam ostatnio okazję przekonać się na żywo w Berlinie, że Lianne La Havas to nie jest ściema, w przeciwieństwie do Lany del Rey, ta laska naprawdę śpiewa i nie jest to efekt mozolnej pracy w studio czy wykucia na pamięć patentów wokalnych. Kompozycje na Is Your Love Big Enough? to zbiór ładnych i zgrabnych piosenek, opartych często o niebanalne riffy gitarowe o zabarwieniu jazzowym (Lianne jest również gitarzystką). Teksty, jak sama Lianne twierdzi, pochodzą głównie z jej doświadczenia życiowego (ona ma tylko 23 lata!), ale bije z nich życiowa mądrość. Polecam album wszystkim, którzy szukają czegoś świeżego, naturalnego i nieskalanego jakąś dziwną modą na nadużywanie delay’a na wokalach. Pozdrawiam wszystkich!

Spisek Jednego

(1/3 składu Night Marks Electric Trio; producent, dj)

Cid Rim  – Micro Album, Lucky Me (2012)

Największe wrażenie w tym roku zrobił na mnie album Clemensa Bachera, znanego szerzej jako Cid Rim. To Wiedeńczyk, który chodził do jednej klasy z Dorianem Conceptem, a następnie wraz z nim oraz m.in. z The Cloniousem współtworzył zespół JSBL. Clemens Bacher jest przede wszystkim muzykiem oraz perkusistą, potem dopiero producentem. Dzięki temu Micro Album brzmi wyjątkowo na tle tegorocznych wydawnictw. Na płycie usłyszymy zabawy rytmem oraz fakturą dźwięku, perkusyjne przejścia, nieoczekiwane synkopy i akcenty. Tam gdzie powinno być „pod nóżkę” Cid Rim kładzie rytmiczne kłody. Nie z niewiedzy, ale z premedytacją, pod prąd. To trudna muzyka, która swoim pięknem i wielością warstw zaabsorbowała mnie na długie tygodnie. Dodajmy do tego, zamykający album, rewelacyjny remix Doriana Concepta, który stał się klasykiem już w momencie, kiedy świat usłyszał go w Essential Mix Rustiego na antenie BBC1. Ja usłyszałem go po raz pierwszy podczas RBMA Bass Camp. Żegnając wówczas Doriana, zapytałem tylko: kiedy to będzie wydane?. Na oficjalny release warto było czekać. Jest to album, który na pewno obroni się wpływowi czasu i za rok, dwa będzie brzmiał równie świeżo, co w sierpniu 2012.

Roux Spana

(założyciel składu Roux Spana Beat Trio; producent, dj)

Miles Bonny x B.Lewis  – Egg Black, self-released (2012)

Zdecydowanie mój top tego roku. Genialne piosenki, świetna produkcja. Miles, którego uważam za jednego z najciekawszych wokalistów soulowych ostatnich paru lat, połączył siły z B.Lewisem i ostatecznie stworzyli materiał bez skazy. Bonny ze swoim ciepłym głosem idealnie odnalazł się na przestrzennych produkcjach producenta z San Francisco. Idealne połączenie futurystycznych, neo-soulowych beatów z pełnym wyrazu i emocji głosem Milesa. Wracałem do tego materiału często i zapewne będę wracał dalej.

Andrzej Cała

(współautor książek: „Beaty, rymy, życie – leksykon muzyki Hip-Hop” (2005), „Dusza, rytm, ciało – leksykon R&B, Soul” (2008), dziennikarz muzyczny, kolekcjoner płyt)

The Floacist  – presents Floetry Re:birth, Shanachie Records (2012)

Tak naprawdę nie o sam kawałek („Say Yes”) chodzi, bo na płycie są lepsze, lecz właśnie o cały album. Dla mnie najbardziej pozytywna niespodzianka 2012 roku. Pierwsze solo Natalie Stewart nie wywołało we mnie żadnych emocji, ot przyzwoita, miła soulowa porcja zgrabnych numerów. Tegoroczne wydawnictwo porwało bez reszty. Raptem dziesięć kawałków, niespełna 40 minut muzyki, ale ileż przyjemności, ileż rozkoszy dla ucha…

Groh

(założyciel wytwórni JuNouMi Records, U Know Me, Funky Mamas and Papas Recordings; dj, promotor)

S3 – Supa Soul Sh*t, Melting Pot Music (2012)

Moją ulubioną płytą w tym roku jest Supa Soul Sh*t, czyli projekt wiedeńskiego producenta Brenka Sinatry oraz amerykańskiego piosenkarza i muzyka z polskimi korzeniami – Milesa Bonny. Płytę tę wybrałem z dwóch powodów. Po pierwsze, jestem wielkim fanem mieszkańca Kansas City, którego głos od dawna gości w moich słuchawkach, a album ten po raz kolejny udowadnia, że w XXI wieku można nagrywać soulowe perełki. Drugi powód, to możliwość usłyszenia owego materiału na żywo i to w dniu jego światowej premiery, co miało miejsce w październiku, w Warszawie. Magiczny był to koncert i mój podziw dla autorów S3 dzięki niemu tylko wzrósł. Szczerze polecam i zgadzam się z Milesem, który wspomniał niedawno, że przy tej płycie poczętych będzie wiele nowych żyć…

Grabiszczy

(były redaktor Ślizgu; szef wytwórni Tu Wolno Palić)

Ab-Soul  – Control System, Top Dawg Entertainment (2012)

Cześć, mam na imię Krzysztof i jestem kendrickoholikiem. W związku z tym wybór najlepszego krążka 2012 jest dla mnie formalnością. Ale że współuzależnionych braci w światku hip-hopowym jest na pęczki, to Good Kid, m.A.A.d. City i tak zapewne zbierze w sondzie Soulbowla mnóstwo głosów. Skorzystam więc z okazji i spropsuję tu jego kolegę z labelu Top Dawg Entertainment, Ab-Soula, i jego „Control System”. €œSaid I was the underdog, turns out I’m the secret weapon rapuje ten 25-latek w pierwszym numerze na płycie. No kurwa, raczej, Murzynie, że jesteś sekretną bronią labelu TDE i składu Black Hippy. A właściwie byłeś, bo po wydaniu Control System już nikt nie powinien patrzeć na ciebie jako na underdoga. Nie cierpię spiskowych teorii dziejów i związanego z nimi obłędu, co sugerowałby tytuł materiału. Ale Soul Brother #2, jak określa się członek TDE, sprzedaje swoje lęki w bardzo przystępny sposób. Zresztą postarał się nie przesadzać z epatowaniem nimi. Ba, stanowią one mniejszość na tym albumie. „Pinneal Gland” to na przykład odskocznia w stronę narkotyków z takim klimatem (brawo, Tae Beast!), że pewnie po wysłuchaniu niejeden zainspirowany eksperymentator zdecydował się oszukać swoją szyszynkę oksykontinem. Proszę, nie mów mojej mamie, że to nie marihuana…, ta… Z kolei „Book Of Soul” to do bólu szczera opowieść o życiu Ab-Soula. Co takiego ma do opowiadania młody Afroamerykanin zanurzony po uszy w hip-hopie, zapytasz. A na przykład to, jak przez przemiłą chorobę Stevensa-Johnsona (szperanie w Google tylko dla ludzi o mocnych nerwach) nie widział na oczy przez 2-3 miesiące albo jak jego wieloletnia miłość Alori Joh (tak, ta sama, którą można usłyszeć na dwóch innych numerach z tej płyty) popełniła samobójstwo. Why Lori? Why’d you have to take her from me? / Guess you needed your angel face for all of heaven to see. Pełna wzrucha. Styl Ab-Soula jest nie do podrobienia. To, co ten skubaniec wyprawia na takim „Track Two”, to jest maestria w okiełznywaniu flow. Swoim wysokim głosem, momentami brzmiącym paranoicznie, momentami cholernie charyzmatycznie, niszczy każdy podkład. Czy to twardy „Black Lip Bastard”, czy spokojne „Empathy”,gdzie raper sobie podśpiewuje (do czego prawdę mówiąc ma warunki zdecydowanie lepsze niż Kendrick Lemar), czy większość pozostałych opartych na klimatycznych klawiszach produkcji Ab-Soul błyszczy i przykuwa uwagę. Żeby nie było, że spuszczanko pełne i bezkrytyczne uprawiam, przyznać muszę, że są dłużyzny. „Mixed Emotions”, „Showin’ Love” i „Nothing’s Something” bez żalu bym wyrzucił. Ale szczerze mówiąc z każdym innym trackiem miałbym już problemy, a i do tych zdążyłem się już przywiązać . Zresztą to tylko 12 z 71 minut. Reszta zasługuje na pokłony. Niniejszym swoje biję i umieszczam Control System w ścisłej czołówce płyt rapowych 2012 roku.

Envee

(Niewinny Czarodziej; producent, dj; współpracował m.in. z Fiszem Emade, Smolikiem, Sistars)

zjawisko:
Moja Córcia
Nakamarra „Hiatus Kaiyote”
Hiatus Kaiyote / Session

Boiler Room

wydarzenie:
Bass Camp Warsaw (RBMA)

filmik:
Kilian Martin: Altered Route (muzyka: Patrick Watson „Adventures in Your Own Backyard”)

film:
Moonrise Kingdom

przeboje:
Gregory Porter „1960 What (Opolopo Kick & Bass Rerub)”
FETSUM „Waitin’ For You”
Danny Brown „Grown Up”
Jessie Ware „Running (Disclosure Remix)”
Major Lazer „Get Free”
This Must Be The Place

albumy/EP:
Jack White – Blunderbuss
Lianne la Havas – ls Your Love Big Enough?
Vijay Iyer Trio – Accelerando
EPROM – Metahuman
Frank_Ocean – channel ORANGE
Souljazz Orchestra – Solidarity
TNGHT – TNGHT EP
Visioneers – Hipology
Antibalas – Antibalas

koncerty:
Natu – Kozmic Blues (Tribute to Janis Joplin)
Maja Kleszcz & Incarnations

miejsce:
Warszawa

Devotion było jak zwycięstwo obstawionego wcześniej konia w wyścigach”. Radek Miszczak & Soulbowl: Press Play # 16

Radek Miszczak to jedna z tych osób, które swoją energią, pasją i pracowitością potrafiłyby zarazić każdego. Od wielu lat jest muzycznym aktywistą, organizatorem imprez oraz promotorem gatunków, (więcej…)

Pjona: najlepsze koncerty na jakich był Radek Miszczak

radek-i-george

To już piąta pjona! Czas zdmuchnąć świeczki i życzyć samemu sobie wytrwałości. Tym razem niebanalne pytanie postanowiłem skierować do Radka Miszczaka. Dostałem równie niebanalną odpowiedź. Czego innego spodziewać się od gościa dla którego muzyka jest całym życiem? Nie spytałem o książki, choć z pewnością dostałbym listę pięciu lektur wciągających tak samo jak „Beaty, rymy, życie” czy „Dusza, rytm, ciało”. Nie prosiłem także o listę najlepszych dziennikarzy. Radek współpracując z takimi tytułami jak „BBaRak”, „Klan”, „Hiro”, „Ślizg” czy „Steez” na pewno poznał wielu wspaniałych pismaków (tak, oni mogą być wspaniali). Tego zdolnego, wciąż młodego człowieka postanowiłem zapytać o najlepsze w jego życiu koncerty. Prawdopodobnie zaliczył ich więcej niż Q-Tip zgarnie propsów na tegorocznym Kempie. Notka dedykowana wszystkim, którzy tak samo jak ja z zazdrością śledzili wpisy Radka z jego podróży po Nowym Jorku.

(więcej…)

Soulbowl pyta: najlepsze albumy 2009 wg ludzi muzyki

Mimo, że już pełną parą weszliśmy w 2010 rok, to jeszcze nie koniec muzycznych podsumowań poprzedniego roku na Soulbowlu. Poprosiliśmy bowiem znane osoby z Polski i zagranicy profesjonalnie zajmujące się muzyką na co dzień o sporządzenie list swoich pięciu ulubionych albumów 2009. O tym kto przedstawił nam swoje muzyczne typy podsumowujące ubiegły rok i jak one wyglądają, możecie przekonać się po skoku! (więcej…)

Impreza promująca ,,Leksykon…” w Krk!

Nie macie planów na piątek, a znajdujecie się obecnie w stolicy Małopolski? Idealnie się składa, bo mamy dla Was propozycję nie do odrzucenia! 23 stycznia (tak, właśnie ten piątek) o godz. 21.00 w krakowskim klubie InBlanco odbędzie się kolejna impreza promująca niezwykle zacne i unikatowe na europejskim rynku wydawnictwo – ,,Leksykon muzyki soul & R&B. Rytm, dusza, ciało”. Spotkanie umilać będą szanowni autorzy dzieła, Andrzej Cała Radek Miszczak, którzy na pewno uraczą Was arią wysmakowanych dźwięków. Wstęp wolny! Natomiast parę godzin wcześniej (godz. 17.00) w Empiku na Rynku Głównym będzie można spotkać się z autorami i przyozdobić swój egzemplarz książki (zakładamy, że oczywiście posiadacie już taki w swojej kolekcji! W każdym razie na miejscu możecie szybko nadrobić to skrajne niedopatrzenie!) ich oryginalnym autografem.  Przybywajcie!

O książkach i czytaniu w wersji video

Nie da się ukryć, iż ,,Leksykon muzyki soul & R&B. Rytm, dusza, ciało”  gorąco polecamy, zachwalamy i promujemy od dłuższego już czasu. Tym razem zachęcamy Was do obejrzenia wywiadu, jaki Radek Miszczak, jeden ze trójcy świętej autorów dzieła, udzielił Myspace Tv. I jeśli jesteśmy przy właśnie tym serwisie, to twórcy serdecznie zapraszają do dodawania profilu ,,Leksykonu … ” do znajomych i szerzenia tym sposobem dobrej nowiny. A zatem nie lękajcie się (!) i dodawajcie, dodawajcie. A może jesteście z miasta Kraka? W takim razie koniecznie MUSICIE wybrać się na imprezę promującą książkę, która 23 stycznia odbędzie w krakowskim klubie InBlanco.  W roli głównej wystąpią szanowni autorzy, a wstęp jest wolny. Więcej informacji po skoku, a już teraz naciskajcie play, oglądajcie i słuchajcie co o tym wielkim przedsięwzięciu, jakim jest owa encyklopedia soulu i R&B, miał do powiedzenia Radek Miszczak. Andrzej Cała ustosunkował się już tutaj.

(więcej…)

O książkach i czytaniu – recenzja ,,Leksykonu muzyki soul & R&B. Rytm, dusza, ciało”

Obcowanie z ,,Leksykonem muzyki soul & R&B. Rytm, dusza, ciało”  autorstwa Andrzeja Cały, Radka MiszczakaHirka Wrony nastręcza kilku problemów. Po pierwsze, jak tytuł wskazuje, książka traktuje o muzyce, czyli o czymś, co tak naprawdę fizycznie nie istnieje, jest nienamacalne, ma wiele imion, a jego ocena zależy głównie od subiektywnych odczuć. Aby zmierzyć się z tą tajemniczą materią i starać się ją opisać, panowie Cała, MiszczakWrona  wybrali ścieżkę naukową, gwarantującą możliwie największy obiektywizm, a zatem formę encyklopedii, tudzież leksykonu. (więcej…)