film
Sony wydaje pierwszy pośmiertny singiel Jacksona
Jak zapowiadano od pewnego czasu, w niedzielę o północy miała miejsce premiera pierwszego pośmiertnego singla Michaela Jacksona, który pojawi się także na soundtracku do filmu This Is It będącego zapisem prób do planowanej serii koncertów w londyńskiej O2 Arena. Dlaczego nie użyłem sformułowania „nowy singiel”? Nie bez powodu, bo utwór o tytule „This Is It” firmowany jako nowe wydawnictwo Króla Popu, wcale nie został nagrany z myślą o powrocie na scenę i nowej płycie, ale najprawdopodobniej pochodzi z pierwszej połowy lat 80tych i został nagrany z myślą o Victory The Jacksons. Wszystko wygląda na to, że Sony desperacko próbowało odnaleźć, coś w twórczości Michaela, co zawierałoby słowa this is it, a że znalazło jedynie stare, niewykorzystane demo, wielokrotnie odrzucane przy okazji różnych projektów, to niestety takim właśnie będzie pierwszy pośmiertny singiel Jacksona. Utwór do odsłuchania po skoku. Cały soundtrack do filmu, zawierający największe hity piosenkarza i tytułowy utwór w dwóch wersjach trafi do sklepów już 26 października.
Filmowa Mary J. Blige
Jakiś czas temu pojawił się zwiastun filmu„Precious” z Mariah Carey w jednej z ról. Kolejna wokalistka próbuje swoich sił w filmie. Mowa o Mary J. Blige i obrazie „I can do bad all by myself”. Film wyświetlany jest już od dzisiaj. W kinach amerykańskich oczywiście.
Co do fabuły: April (Taraji P. Henson) pracuje w nocnym klubie, gdzie umila czas klientom swoim śpiewem. Wkrótce przyjdzie jej wziąć pod opiekę trójkę dzieciaków. Ten moment zmieni jej życie: będzie musiała zmierzyć się ze swoją największą słabością – alkoholizmem i uporządkować swoje życie, zarówno w sferze rodzinnej, jak i zawodowej. Spór o to, kto zyska więcej, Mariah czy Mary, wydaje się być przesądzony. Film Tylera Perry’ego wygląda na niskobudżetową produkcję, jestem zaskoczona, że pojawia się w kinach, a nie od razu na DVD. Nie należy oczekiwać, że zrobi furorę w amerykańskim box office. „Precious” nie dość, że firmowany nazwiskiem Oprah Winfrey (a bądźmy szczerzy, wszystko czego tknie Oprah, zamienia się w złoto), to jeszcze zdobył nagrodę na Sundance Festival. Akcja promocyjna filmu była naprawdę dobrze zorganizowana, z czego Mariah w pełni korzystała. Co do filmowej kreacji Blige brak większych szczegółów. Po „I can do bad all by myself” nie należy spodziewać się niczego więcej jak przyjemnej, prostej historii z happy endem. Premiera w polskich kinach nie została w ogóle przewidziana. Pozostaje zatem czekać na możliwość obejrzenia filmu w domowym zaciszu. Wtedy też będzie można dokonać ostatecznej oceny gry aktorskiej obu artystek. (więcej…)
Robin Thicke lubi się brudzić!
Ten żywcem ściągnięty od pudelków i innych perezów hiltonów tytuł, wcale nie niesie ze sobą równie sensacyjnej zawartości. Po prostu Robin pracuje w studio nad nowym albumem i w ostatnich dniach, do sieci wyciekł jego pierwszy zwiastun, czyli kawałek zatytułowany „Dirty It Up”. Z tego co wiemy, czwarty krążek artysty ma ukazać się jesienią, a pierwszy promujący go singiel pojawić się… latem! Więc może będzie to właśnie „Dirty It Up”? Osobiście mam nadzieję, że nie, bo utwór na odległość zalatuje odgrzewanym kotletem i przyszłym projektem z metką Something Else 2, co byłoby wielce nie na miejscu i mogłoby znacznie osłabić artystyczną pozycję piosenkarza. Tymczasem Thicke napisał i wyprodukował także inny utwór – „Push”, tym razem na potrzeby filmu Precious w rolach głównych z Mariah Carey, Lenny’m Kravitzem i Paulą Patton, przepiękną żoną wokalisty. W tym momencie na efekty jego pracy musimy jeszcze poczekać. Po skoku jedynie „Dirty It Up”.
Teledyskowo: Wale
Już na początku tego roku było wiadomo, iż prędzej czy później nad muzyczny gwiazdozbiór nadciągnie inwazja waszyngtońskiego rapera Wale. Dzisiaj możemy już odczuć pierwsze efekty jego działań, które mają go zaprowadzić do wydania debiutanckiego albumu. Pierwszy to zapowiadana od dłuższego czasu kolaboracja z Lady Gagą, która to sprytnie wykorzystała fakt, iż konkurencja na polu popowych księżniczek jest albo za stara (patrz: Madonna), albo niespełna sił i rozumu (Britney Spears), i szturmem wkradła się na pierwsze strony gazet i listy przebojów, mając przy tym szokująco niewiele do zaoferowania w kwestii muzycznej. Kawałek nagrany wspólnie przez Wale i Gagę nosi tytuł „Chillin'”, a obrazek go ilustrujący możecie obejrzeć powyżej. Reżyserem jest Chris Robinson, a całość wygląda raczej przeciętnie. Chociaż znając ekscentryczne zapędy pani Gagi, przeciętność w jej wypadku jest rzadkością, i tu zdecydowanie wyszła wszystkim na plus. Oczywiście można zauważyć, że frazy przez nią wyśpiewywane wypadłyby niemalże identycznie w wykonaniu M.I.A. czy Santigold, ale to właśnie Lady Gaga ma teraz najgorętsze ,,nazwisko”, a samo „Chillin’ „ już w tej chwili jest jednym z kandydatów na letni hit. Wracajmy jednak do Wale’a, bo to nie wszystko, co przygotował on, by przekonać do siebie rzesze potencjalnych słuchaczy. (więcej…)
Mimi jest (w) „Precious”
Zwiastun do „Precious” nowego filmu z udziałem Mariah Carey przynosi pewne złe informacje dla Beyoncé. Po pierwsze, widać w nim, że Mimi potrafi grać. Dużo się mówi o jej divactwach, ale nasza Mimi Hello Kitty jest artystką. Mówię to bez cienia ironii i mojej zwyczajowej cynicznej maski, więc sprawa musi być poważna. Mimi dla sztuki jest w stanie schować swoją tęczę do szafy, a motyle zamknąć czasowo w słoikach. Gdy sztuka tego wymaga, Mimi potrafi nawet porzucić swoje różowe barwy i obrzydzić się dla dobra roli. Poza tym, nauczona niewypałem ,,obrazu” „Glitter”, Mimi umie teraz wybierać ambitne produkcje, które może nie zarobią góry kasy i nie zajmą pierwszego miejsca w box officie niczym dumnie brzmiący thriller „Obsessed”, jednak zapewne nie dostaną także tak stosunkowo marnych recenzji. (więcej…)
Białe spodnie Pitbulla i Pharrella
Ale nie spodnie spodnie, ale raczej spodnie muzyczne, jako że nie zwykłem pisać o częściach garderoby. Pitbull i Pharrell wspólnie z okazji soundtracku do, zapewne wspaniałej, czwartej już części „Szybkich i wściekłych” nagrali coś co można by nazwać latin-pop-rap-bangerem. „Blanco” to wzruszająca i z pewnością płynąca z głębi serca oda do białych spodni, czy może raczej do kobiet je noszących. Panowie tak się rozpędzili w swojej fascynacji tą częścią ubioru, że nawet stworzyli teledysk. Wyprodukowany przez Neptunesów utwór został też przy okazji ogłoszony singlem promującym film. Kawałek niestety nie zyskał pomocy ze strony stacji radiowych i w USA załapał się ledwie na ostatnią (#125) pozycję Bubbling Under Hot 100. Poniżej teledysk do kontemplowania.
Ponadto Pitbull coraz prężniej przygotowuje się do wydania swojego czwartego krążka „Rebelution”, reprezentowanego najpierw w 2008 przez singiel „Krazy” z Lil Jonem (#30 US), a ostatnio przez „I Know You Want Me (Calle Ocho)”, który na Hot 100 radzi sobie coraz lepiej i w zeszłym tygodniu trafił na imponujące #23 miejsce, czyniąc kawałek zarazem najpopularniejszym utworem Pitbulla od początku kariery! W jednym z utworów na albumie gościnnie pojawi się też Robin Thicke.
Nowy teledysk: Jadakiss & Faith Evans „Letter To B.I.G.”
O filmie przedstawiającym życie i śmierć wielkiego rapera Notoriousa B.I.G. pisaliśmy już wielokrotnie. Premiera obrazu miała miejsce 16 stycznia i od razu widać, że obraz jest promowany znacznie słabiej niż chociażby filmy o życiu Tupaca czy Eminema. Dopiero po blisko dwóch tygodniach otrzymujemy klip do utworu promującego – „Letter To B.I.G.” w wykonaniu najbardziej niepożądanego obecnie rapera Ameryki, czyli Jadakissa i od kilku lat trzymającej się raczej z daleka od czerwonych dywanów i blasku świateł – Faith Evans. Kawałek składa się z jednej bardzo długiej niemalże 3-minutowej zwrotki Jada i kilku śpiewanych linijek Faith na samym końcu. Teledysk także nie powala, oboje z wykonawców wyglądają co najmniej przeciętnie, a magii, która towarzyszyła chociażby klipowi do „Dyin’ To Live” także nie ma. Sam Jadakiss natomiast próbuje ratować swój trzeci solowy album od komercyjnej klęski i w zeszłym tygodniu wypuścił do amerykańskich rozgłośni radiowych swój najnowszy singiel „Can’t Stop Me”.
Filmowa biografia Aaliyah już pewna
Już od ponad dwóch lat krążą plotki o mającym powstać filmie biograficznym o Aaliyah. Ostatnio rynek filmowy rzeczywiście skierował się w stronę czarnej muzyki. Powstał obraz o raperze Notouriousie B.I.G. – wcześniej przypomnijmy swoją drogę do sławy (mniej lub bardziej oficjalną) pozwolili sfilmować także 50 Cent i Eminem. Ostatnie rewelacje w tym temacie to biografia zespołu Run D.M.C.
Rzeczą dosyć pewną stał się natomiast film o życiu zmarłej śmiercią tragiczną wokalistki Aaliyah. Nareszcie głośno odezwał się o nim reżyser Bill Condon, znany najbardziej ze spektakularnego musicalu „Dreamgirls” (z Beyonce w roli głównej). Oto jego wypowiedź na temat nadchodzącego obrazu:
Przedsięwzięliśmy ekstremalne środki by sprawić, że film będzie realistyczny. Keisha Chante przechodzi szerokie szkolenie; rozmawia z członkami rodziny [Aaliyah], ogląda jej prywatne filmy i ćwiczy układy z choreografem Aaliyah oraz jej bliską przyjaciółką Fatimą Robinson. Ten film będzie tak spójny i prawdziwy jak biografia Seleny, za którą jej fani tak bardzo pokochali Jennifer Lopez.
W filmie pojawić się mają także sama Fatima Robinson, Missy Elliott, Timbaland oraz Ginuwine a także Hype Williams, który ma odtworzyć jedne z ostatnich scen z życia piosenkarki czyli kręcenie teledysku „Rock The Boat”. Jeśli nie wiecie kim jest Keyshia Chante to zapraszam do obejrzenia jej teledysku po skoku. Jest to piosenkarka mająca obecnie kontrakt z Sony BMG. Nawet najwięksi przeciwnicy filmu muszą przyznać, że jest więcej niż podobna do zmarłej księżniczki R’n’B.
„O … Saya!” O … M.I.A.! O … Oscar!
Jeszcze pół roku temu twierdziła, że zrywa z muzyką i show-bizem. Teraz M.I.A. świętuje nominację do najsłynniejszej, choć wbrew pozorom wcale nie najbardziej prestiżowej, nagrody filmowej. Kolejny dowód na to, że warto mieć swoją Saszę i zwalać na nią wszystko, co się bezmyślnie chlapnie. W każdym razie pochodząca ze ścieżki dźwiękowej do filmu Slumdog. Milioner z ulicy piosenka M.I.A. O … Saya jest nominowana do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, czyli tzw. Oscarów. Jej przeciwnikami w tej kategorii jest kawałek Petera Gabriela Down To Earth do kreskówki Wall-E i … kolejny kawałek ze Slumdoga – Jai Ho A.R. Rahmana. Mały film w reżyserii Danny’ego Boyla (genialne Trainspotting, o wiele mniej znakomita Niebiańska plaża z Leo DiKarpio) szturmuje wszystkie możliwe rozdania nagród, zbierając przy tym zachwyty ze strony krytyków jak i publiczności. Slumdog… zdobył łącznie 10 nominacji do Oscara. Więcej ma tylko Ciekawy Przypadek Benjamina Buttona z Bradem Pittem w roli głównej. Ale jak ostatecznie zagłosuje skostniała Akademia? (więcej…)
Pharrell będzie aktorem JAK WSZYSCY
Do USA nie dotarł jeszcze rewolucyjny projekt ustawy PSL-u dotyczącej zawodu aktora, a więc nadal wszyscy pojawiający się tam choćby przez kilka minut na srebrnym ekranie mogą tytułować się mianem ,,aktora”. Może to zrobić także Pharrell, choć nie za sprawą tego projektu. Ostatecznie Pharrell Williams (na powyższym zdjęciu z ikoną [Nie, nie tą. O tej przecież nie pozwalacie mi mówić.] francuskiego kina Catherine Deneuve) wystąpi na w wielkim ekranie w filmie Zoom. Jak donoszą nasze źródła:
Reżyserem filmu będzie Brian Grazer, mający za sobą m.in. „8 Milę”. Tym razem film jego autorstwa będzie rozgrywał się w Virginii i opowie losy młodzieńca, który długo nie może znaleźć swojego miejsca w życiu, a sens i pasję znajduje dopiero w szkole muzycznej (le smark!, przyp. emm!) Pharrell Williams zagra w „Zoom” rolę producenta muzycznego, ale – co najważniejsze – zajmie się ścieżką dźwiękową do produkcji. Na efekty jego pracy będziemy musieli jednak poczekać prawdopodobnie do jesieni 2009 roku.
Miejmy nadzieję, że rola P zostanie ograniczona do niezbędnego minimum i w zamian chłop przyłoży się do pracy nad soundtrackiem. Zobaczymy także, czy w wyżej wymienionym obrazie Pharrell wystąpi w swoich eko ciuszkach.