kanye west
Kanye West zapowiedział kolejne premiery!


Kanye West bez przerwy okupuje nagłówki rozmaitych portali muzycznych od momentu, kiedy to postanowił powrócić na Tweetera. Jego wpisy już dawniej wywoływały zamieszanie, ale to, co dzieje się tam od kilku dni przerasta oczekiwania nie tylko jego fanów. Przed weekendem wspominaliśmy o tym, że Yeezy zapowiedział solówkę oraz wspólny album z Kid Cudim jako Kids See Ghost. Albumy mają ukazać się kolejno 1 i 8 czerwca. Na potwierdzenie tych słów, raper opublikował zdjęcia ukazujące prace nad okładką drugiego projektu.
Myśleliście, że to wszystko? Nic bardziej mylnego! Wczoraj Ye znów dorwał się do klawiatury i obwieścił: nowy album Nasa ukaże się 15 czerwca! Mało? Premiera longplaya Pusha-T 25 maja! Chcecie jeszcze? Płyta Teyany Taylor 22 czerwca! A co łączy te wszystkie wydawnictwa? To właśnie Kanye zajął się produkcją każdego z nich!
Artyści zrobili sobie z tegorocznego czerwca istne pole bitwy, a wszystko wskazuje na to, że największym wygranym będzie właśnie Kanye. Warto dodać, że w tym czasie premierę będzie mieć również Scorpions Drake’a. Który z trzech rapowych gigantów zawładnie naszymi głośnikami na czas wakacji? A może Yeezus dorzuci coś jeszcze w kolejnych tweetach? Z pewnością przekonamy się już niebawem.
Nas June 15th
— KANYE WEST (@kanyewest) 22 kwietnia 2018
I'm hand producing all the albums I tweeted about. Been chopping samples from the sunken place 😂Pusha May 25th My album June 1st me and Cudi June 8th and Teyana June 22nd and oh yeah…
— KANYE WEST (@kanyewest) 22 kwietnia 2018
Murakami vibes pic.twitter.com/T0H74MSyB7
— KANYE WEST (@kanyewest) 21 kwietnia 2018
Kanye West zapowiada na czerwiec aż dwa albumy



Wyznania Jaya-Z: przyjaźń, rodzina i… album z Beyoncé


Hova przyznał się do niewierności, o której świat dowiedział się z „Lemonade” — doskonale znanego wydawnictwa pewnej pani na B. Ujawnił również, że to bolesne wydarzenie stało się przyczyną „twórczej terapii”, w ramach której państwo Carter „zaczęli razem pracować nad muzyką”. „Piosenki, które [Beyoncé] robiła w tym czasie, były o wiele bliższe ukończenia, więc ostatecznie jej płyta wyszła zamiast naszej wspólnej” — zdradził artysta (pun intended) i dodał, że „nadal mają sporo kawałków” z tego okresu.
Warto wspomnieć, że podczas rozmowy poruszono także wątki orientacji seksualnej matki Jaya czy, co bardzo istotne, przyjaźni z Kanye Westem. Bohater utworu „Big Brother” wyznał, że chociaż ich zażyłość „stała się skomplikowana” i „są rzeczy, których nie zaakceptuje”, między nim a Yeezym wciąż jest wiele „szczerej miłości”. Zapytany o uczucie wrogości, odpowiedział: „Takie rzeczy się zdarzają. (…) Może kiedy będziemy mieć po 89 lat, spojrzymy na te sześć miesięcy albo ile ich tam było i pośmiejemy się. (…)”
Czy możemy pozwolić sobie na nadzieję, że jeszcze usłyszymy to, co w zanadrzu ukrywa nasza królewska para? Kto wie – może i autorzy „Watch the Throne” spotkają się znowu przy mikrofonie… Po lekturze jedno jest pewne — powodów do muzycznych marzeń zdecydowanie nie brakuje!
Jay-Z i najnowsze klipy z 4:44


My tu gadu-gadu, a za panem Carterem ostatnimi czasy trudno nadążyć. Hova w ciągu miesiąca od wydania fantastycznego albumu 4:44 tydzień po tygodniu wypuszcza teledyski do kolejnych kawałków. Po animowanym „The Story of O.J.”, który ukazał się jako pierwszy, przyszedł czas na prawdopodobnie najszerzej i najgłośniej omawiany utwór tytułowy. Powiedzieć o ilustrującym go obrazku teledysk to o wiele za mało – Jay-Z przygotował film krótkometrażowy, który oprócz ujęć Beyoncé czy Blue Ivy oraz emocjonalnych scen tanecznych, świetnie współgrających z poruszającym tekstem, zawiera klipy prezentujące różne aspekty współczesnej kultury Afroamerykanów. Zobaczymy zarówno Earthę Kitt, Jean-Michela Basquiata czy Ala Greena, jak i zwykłych ludzi w mniej i bardziej codziennych sytuacjach. Trudno nie obejrzeć tego wideo co najmniej dwa razy, by zrozumieć jego sens.
Kilka dni po powyższej kompozycji, świat ujrzał wspólną wyprawę Jaya i Damiana Marleya na Jamajkę, z której materiał złożył się na teledysk (choć i tutaj możemy mówić o krótkometrażówce) do „Bam”. To hołd dla muzyki reggae i jej domu — dla wpływu, jaki wywiera na twórczość niezliczonej ilości artystów (Hova w rozmowie z Marleyem i Sister Nancy sam mówi, że reggae towarzyszy mu od najmłodszych lat), dla niepowtarzalnego klimatu wyspy, na której muzyka łączy ludzi, wreszcie — dla spuścizny, jaką pozostawił po sobie legendarny Bob Marley. Surowe kadry z ulic i innych zakątków Jamajki wraz z wkładem gości i świetną narracją tworzą doskonale opowiedzianą, namacalnie prawdziwą historię.
Ilustracji doczekał się również utwór otwierający 4:44 – „Kill Jay Z”, któremu rozgłosu nadał w głównej mierze poruszony w kilku wersach temat przyjaźni Jaya i Kanye’ego Westa. Po długim milczeniu Carter poddał starego kumpla ostrej krytyce, nie pozostając mu tym samym dłużnym po akcjach, które opisuje w kawałku. Wielu fanom pamiętającym czasy „Big Brother” Hova złamał serca — i właśnie złamane serca są motywem przewodnim „Kill Jay Z”. Serca najbliższych, serca słuchaczy, w końcu — serce samego Jaya, który podobnie jak w „4:44” z żalem obnaża się z nieczystych występków. W czarno-białym klipie młody chłopak ucieka ulicami przed niedostrzegalnym zagrożeniem, po czym samotnie leży pośrodku pustyni czy walczy z falami oceanu. Pustka i ból w pigułce — przesłanie niedługiego wideo jest jak najbardziej jasne.
Najświeższy obrazek od Jaya to „Adnis”. Choć jego fragment stanowił pierwszą zapowiedź 4:44, kawałek pojawił się jedynie na fizycznej wersji płyty. Zgodnie z tym, co mogliśmy zobaczyć w trzydziestosekundowym urywku sprzed kilku tygodni, pierwsze skrzypce w produkcji gra Mahershala Ali. Laureat Oscara wcielił się w boksera, któremu w niektórych ujęciach towarzyszy trener — w tej roli kinowy weteran Danny Glover. W odróżnieniu od reszty, klip cechuje absolutna prostota, co bynajmniej nie odbiera mu wartości — jest wręcz odwrotnie. Na ten moment „Adnisa” obejrzeć mogą jedynie użytkownicy serwisu Tidal, ale warto wypatrywać obrazka już za kilka dni na YouTube — póki co przypominamy pierwotnie wydaną część teledysku.
A jeśli jeszcze wam mało, na Tidalu można znaleźć „Footnotes” do „The Story of O.J.”, „4:44” i „Kill Jay Z”, w których Jay i zaproszeni goście (wśród nich m. in. Chris Rock, Van Jones, Anthony Anderson) wypowiadają się w kwestiach ściśle związanych z całą płytą — udzielają odpowiedzi na pytania o rasizm, własne ego czy rodzinę. Zdecydowanie warte obejrzenia!
Nowa epka: Vic Mensa The Manuscript


Ubiegłoroczne There Is a Lot Going On rozbudziło apetyty na legalny debiut Vica. Od podpisania kontraktu z Roc Nation minęły już prawie trzy lata, w tym czasie pojawiły się single z Kanye Westem i Skrillexem, mimo to wciąż nie ma konkretów na temat pełnoprawnego albumu. Tymczasem reprezentant Chicago przygotował dla fanów kolejną epkę. The Manuscript to zbiór czterech premierowych utworów, na których obok gospodarza pojawiają się Mr. Hudson i Pusha T. Pod względem brzmienia projekt jest bardzo różnorodny. Słychać rockowe inspiracje, raper powraca też do bitów w stylu Innanetape. W dodatku cyfry widniejące na okładce mogą wskazywać, że Vic nie powiedział jeszcze w tym roku ostatniego słowa.
Nowy teledysk: Mary J. Blige feat. A$AP Rocky „Love Yourself”


Jak przystało na Mary J. Blige, nowy klip do utworu „Love Yourself” został nakręcony z rozmachem. Zobaczymy w nim drogie kreacje, modne dodatki, luksusowe samochody i elegancką Blige. Do tego sama Blige wygląda jak zawsze zjawiskowo i bogato. Niestety w klipie Kanye West został zastąpiony przez A$AP Rocky’ego, co jednak nie umniejsza wartości singla. To już trzeci teledysk, po „Thick of It” oraz „Strenght of a Woman”, promujący najnowsze wydawnictwo królowej hip-hop soulu. Poniżej zobaczcie obrazek, a jeśli jeszcze nie czytaliście naszej recenzji Strength of a Woman, koniecznie nadróbcie zaległości.
Recenzja: Mary J. Blige Strength of a Woman

Mary J. Blige
Strength of a Woman (2017)
Capitol Records
Mary J. Blige jest nie tylko królową hip-hop soulu, ale przede wszystkim jest królową smutku i bólu. Po niedocenionym, a bardzo dobrze wyprodukowanym albumie The London Sessions, który pokazał nową odsłonę artystki, na najnowszej płycie Amerykanka wróciła do sprawdzonej tematyki. O ile na poprzednich wydawnictwach śpiewanie o nieszczęśliwych związkach można uznać za niewiarygodne, o tyle zawartość Strength of a Woman ma odzwierciedlenie w obecnej sytuacji życiowej Blige.
Podobnie, jak wiele gwiazd muzyki, Mary zdecydowała się na wywlekanie prywatnego życia na światło dzienne. Oprócz całkowitego zbesztania na nowej płycie swojego byłego męża, z rozwodu z nim uczyniła zarówno medialny cyrk, jak i sposób na promocję krążka. Brzmienie i poziom emocji Strength of a Woman nawiązują do klasycznych albumów Blige, m.in. do What’s the 411 czy My Life. Usłyszymy na nich głębokie teksty o cierpieniu, nieudanych związkach z mężczyznami i braku tolerancji. Nowy krążek jest swoistym muzycznym pamiętnikiem, do którego każdy ma wgląd. Na poszczególnych stronach tego spowiednika, były mąż Blige nie ma łatwo, a ona sama proponuje, jak z tym bagnem sobie poradzić. Mocne otwarcie płyty, czyli „Love Yourself” pokazuje, jak w trudnych chwilach odnaleźć siłę i pokochać siebie. W asyście Kanye Westa powstał klasyczny, jazzowo hip-hopowy kawałek. Potem Mary wbija szpile swojemu ex i w „Thick of It” przypomina, kto stał u jego boku, by zaraz potem w „Set Me Free” uświadomić mu, że jego miejsce zarezerwowane jest w piekle i zapłaci za wszystko, czego się dopuścił.
Strength of a Woman zawiera również pozytywny akcent, zarówno liryczny, jak i muzyczny. „Find the Love” to optymistyczny disco kawałek, w którym artystka zapewnia, że każdy znajdzie swoją miłość, by dzięki niej stać się szczęśliwym. Album to nie tylko klasyczne dźwięki, nawiązujące do początków kariery Blige. Znajdziemy na nim również nowoczesne nuty w “U + Me (Love Lesson)” czy „Telling the Truth” — wyprodukowanym przez Kaytranadę oraz Badbadnotgood soulowym kawałku z wyraźnie zaznaczonymi bębnami. Wydawnictwo zamyka tytułowe, emancypacyjne „Strength of a Woman”, okazujące wraz z „Hello Father” wsparcie dla osób znajdujących się w podobnym dołku, co główna bohaterka.
Album na pewno nie jest dla ludzi zakochanych, lecz przede wszystkim dla tych, którzy z różnych powodów znaleźli się na życiowym zakręcie. Z jednej strony, bardzo dobrze jest słyszeć Blige w klasycznych brzmieniach R&B, hip-hopu i soulu. Z drugiej, trudno oprzeć się wrażeniu, że nieustająca tematyka problemów miłosnych i życiowych, staje się powoli męcząca. Artystka wyrosła już na naczelną przewodniczkę i pokrzepicielkę złamanych serc. Pytanie tylko, czy ten tytuł chce nosić do końca życia? Wkrótce zapewne ponownie odnajdzie szczęście w miłości, a wtedy śpiewanie o problemach będzie tylko bezsensownym rozdrapywaniem przeszłości.
Mary J. Blige ujawnia tracklistę Strength of a Woman


Nie dalej jak wczoraj pisaliśmy o tym, że Mary J. Blige podała oficjalną datę premiery i pokazała okładkę swojej nowej płyty Strength of a Woman. Teraz znamy już tracklistę krążka. Znajdzie się na nim 14 utworów, a wśród gości będą między innymi Kayne West, DJ Khaled, Missy Elliott i Kaytranada. Najbardziej ciekawi mnie właśnie kolaboracją między Maryśką, nim. Czekamy do 28 kwietnia.
1. „Love Yourself” (feat. Kanye West)
2. „Thick of It”
3. „Set Me Free”
4. „It’s Me”
5. „Glow Up” (feat. Quavo, DJ Khaled, & Missy Elliott)
6. „U + Me (Love Lesson)”
7. „Indestructible”
8. „Thank You”
9. „Survivor”
10. „Find the Love”
11. „Smile” (feat. Prince Charlez)
12. „Telling the Truth” (feat. Kaytranada)
13. „Strength of a Woman”
14. „Hello Father”
Możliwa tracklista nowego albumu Kendricka Lamara pojawiła się w sieci


Tajemnicza grafika z rzymską czwórką na Instagramie Kendricka Lamara okazała się być zapowiedzią „The Heart Part 4”, czwartej części z serii numerów, które raper z Compton co jakiś czas wypuszcza. W jednym z wersów na końcu kawałka Kendrick rapuje „Y’all got til April the 7th to get your shit together.” To dało do myślenia, że być może mamy do czynienia z zapowiedzią nowego albumu rapera, co też może dodatkowo tłumaczyć pojawienie się w sieci wspomnianej czwórki. Dodam tylko, że dziwne wydaje się usunięcie wszystkiego ze swojego Instagrama i zostawienie tej jednej grafiki. Kto by to robił dla jednego kawałka? Teraz obraz z grafiką zniknął i konto jest zupełnie puste, więc być może szykuje się podstawy do promocji nowego materiału. Jeszcze więcej spekulacji dostarcza potencjalna tracklista nowej płyty, która pojawiła się na koncie jednego z użytkowników serwisu Pastebin. Powiem tak, jeżeli jest rzeczywiście oficjalna to przynajmniej na papierze mamy do czynienia z jedną z płyt roku. Produkcja między innymi Terrace Martin, LoveDragon (duet tego pierwszego z Josefem Leimbergiem), Sounwave, Thundercat, Kanye West, Taz Arnold (SA-RA Creative Partners), Flying Lotus, Mono/Poly. Do tego gościnne udziały Andre 3000, Andersona .Paaka, Q-Tipa, D’Angelo czy Bilala. To wszystko wygląda jak album marzenie. Zbyt piękne by było prawdziwe? Prawdopodobnie dowiemy się już siódmego kwietnia.
1. „Purple Hibiscus” (prod. Sounwave & Terrace Martin) – 08:45
2. „Counterfeit” (prod. Rahki & Taz Arnold) – 03:26
3. „Trust Everyone” (prod. DJ Dahi, Terrace Martin & Thundercat) – 06:04
4. „Delusional (Like You Haven’t)” (feat. Anderson .Paak & Anna Wise) (prod. Sounwave) – 04:01
5. „Product” (feat. Andre Benjamin) (prod. Kanye West & Taz Arnold) – 04:11
6. „Richard Nixon” (prod. LoveDragon) – 05:35
7. „None of Your Business” (feat. Anna Wise, Kanye West, & Q-Tip) (prod. DJ Dahi, Kanye West & Sounwave) – 04:52
8. „Double Standards” (prod. LoveDragon & Rahki) – 03:50
9. „If You Had Me, You Lost Me” (Interlude) (prod. Flying Lotus & Mono/Poly) – 02:00
10. „Commercialized, Failed Experiments” (prod. Alchemist, Cardo & Swizz Beatz) – 04:43
11. „Ten Steps” (feat. Bilal, D’Angelo, & Thundercat) (prod. Sounwave & Terrace Martin) – 04:59
12. „Paranoia, Is Love Stronger Than Death?” (prod. K.L. & LoveDragon) – 12:36
13. „Rest in Paradise” (Interlude) (prod. Terrace Martin) – 02:21
14. „Swim with the Fishes (God Said)” (prod. Sounwave & Terrace Martin) – 07:09
Kanye West wydaje 17-minutowy remake „Bed” The-Dreama

„Bed”, oryginalnie nagrane przez niejakiego J. Holidaya, swoisty 2-hit wonder sceny R&B i wydane w 2007 w centrum złotej songwritersko-producenckiej ery The-Dreama, doczekało się interpretacji samego autora. 17-minutowej i zatytułowanej „Bed Yeezy Season 5”. W dodatku wszystko sygnuje swoim nazwiskiem Kanye West, nawet pomimo tego, że w samym utworze się nie się nie pojawia. Na szczęście na tym absurdy się kończą, bo „Bed” jest jednym z najlepszych numerów, jakie kiedykolwiek napisał Dream — od samego początku wydawał się zresztą szyty na miarę dla niego samego, a o wykonanie tego kawałka z nieznanym wówczas Holidayem bił się ponoć jeszcze przed dekadą Chris Brown. No właśnie, data wydania remake’u wydaje się nieprzypadkowa, bo w czerwcu od premiery kawałka minie równo 10 lat.
Dream radzi sobie znakomicie, łącząc to, co umie najlepiej — chwytliwe powtarzalne refreny i progresywne ewoluujące w czasie wielkoformatowe art R&B — tu w obfitości eksplorujące instrumentalne pasaże z pogranicza ambientu i syntezatorowej muzyki orkiestrowej. To dobrze wróży premierze kolejnego longplaya Dreama Love Affair zapowiedzianej na 24 marca. Tymczasem koniecznie posłuchajcie poniżej jego autocoveru „Bed”.