method man
Teyana Taylor i Wu-Tang Clan w najtisowym teledysku „Gonna Love Me (Remix)”

Teyana Taylor w wyreżyserowanym przez siebie klipie odgrywa rolę dziewczyny Ghostface’a, przez którego, jak się okazuje, zostaje zdradzona. Akcja rozgrywa się w Nowym Jorku. Stylizowany na lata 90. teledysk powstał do opublikowanego w listopadzie remiksu „Gonna Love Me”. W utworze, w przeciwieństwie do albumowej wersji z K.T.S.E., pojawiają się zwrotki Ghostface’a, Method Mana i Reakwona. Jednak ten ostatni nie występuje tutaj jako jedyny. Lubimy takie powroty!
Odsłuch: J.I.D DiCaprio 2


Na początku tego tygodnia w sieci pojawił się longplay J.I.D-a zatytułowany DiCaprio 2. Najnowszy album rapera z Atlanty to już jego drugi krążek wydany pod skrzydłami labelu Dreamville Records. Już w singlowych kawałkach członek Spillage Village pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał. W efekcie do naszych rąk trafiła mieszanka różnych stylówek. Miejscami jest nowocześnie, gdzieniegdzie czuć oldschool. Destin Route prezentuje niezwykle szeroki wachlarz umiejętności, a wspierają go przy tym 6LACK, A$AP Ferg, BJ the Chicago Kid, Ella Mai, J. Cole, Joey Bada$$, a nawet Method Man. Jeśli ubiegłoroczne The Never Story przypadło wam do gustu, DiCaprio również powinien.
Nowy utwór: Wu-Tang Clan „Don’t Stop”


Silicon Valley to jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Czwarty sezon właśnie trwa, a właściwie zaraz będzie się kończył, bo został jeszcze jeden odcinek, ale już wiadomo, że będą kolejne, ponieważ zapowiedziana już została piąta seria. W trakcie oglądania poszczególnych odcinków tego sezonu można było usłyszeć numery między innymi Run The Jewels czy Danny’ego Browna. Wszystkie zostały zebrane na ścieżce dźwiękowej, która oficjalną premierę będzie miała jutro. Znalazł się na niej również premierowy utwór Wu-Tang Clanu — „Don’t Stop”. Są Method Man, Raekwon i Inspectah Deck, a produkcję zapewnia oczywiście RZA. W sumie wyszedł całkiem dobry prognostyk przed zapowiadaną od dawna płytą zespołu, za którą odpowiedzialny ma być Ghostface. Mówi się również, że bity dostarczyli między innymi J.U.S.T.I.C.E. League, którzy współpracowali ostatnio z Raekwonem przy okazji jego albumu. Nie było to za bardzo Wu-Tangowe brzmienie, ale wyszło przyzwoicie. Ten numer zdecydowanie bardziej przypomina to z czego Wu jest znane. Więcej takich poproszę.
Nowy utwór: Snoop Dogg feat. Redman, Method Man & B-Real „Mount Kushmore”


Już niedługo Snoop Dogg szykuje powrót w postaci nowego albumu zatytułowanego Neva Left. Premiera 19 maja, więc lada dzień, a przecież jeszcze w zeszłym roku wyszło Coolaid. Znamy już okładkę przedstawiającą klasyczne zdjęcie Snoopa z 1993 roku. Autorem fotografii jest Chi Modu, człowiek specjalizujący się w zdjęciach hip-hopowców. Zrobił między innymi fotkę, którą dzisiaj znamy jako okładkę drugiej płyty Mobb Deep.
Na przestrzeni lat angażowałem się w wiele różnych przedsięwzięć, ale muzyka zawsze była dla mnie najważniejsza. Ten album jest odbiciem każdego okresu mojej kariery. Jestem podekscytowany tym, że usłyszycie ten nowy projekt, który przedstawia ewolucję Dogga.
— powiedział Snoop.
Już wyszedł pierwszy singiel — „Mount Kushmore” z gościnnymi zwrotkami Redmana, Method Mana i B-Reala. Jak sam tytuł wskazuje, numer jest o jaraniu, a utrzymany został w klasycznym, g-funkowym stylu. Nie wiadomo kto na produkcji, ale stawiam na Battlecata. Tracklisty krążka też jeszcze nie znamy, ale na iTunesach już można zamawiać pre-ordery.
Nowy utwór: Adrian Younge & Ali Shaheed Muhammad feat. Method Man „Bulletproof Love”


Dziś premiera długo zapowiadanego również przez nas serialu Luke Cage. Jestem na razie po dwóch odcinkach i rozkręca się powoli, ale jest klimacik! Czyżbyśmy mieli do czynienia ze współczesną wersją Shafta? Wiele na to wskazuje. Ale nie piszę po raz kolejny o tej produkcji tylko dlatego, że już można ją oglądać. Wiadomo nie od dziś, że Adrian Younge i Ali Shaheed Muhammad odpowiedzialni są za ścieżkę dźwiękową i mogę powiedzieć tylko tyle, że motyw otwierający to prawdziwy majstersztyk. Poza tym wspólnie z Method Manem (który zresztą pojawia się w serialu) wypuścili kawałek „Bulletproof Love”. Track być może promuje właśnie soundtrack, który miejmy nadzieję, ukaże się niedługo. Fajnie by było, bo świetnie się słucha tych kompozycji i doskonale pasują do tego co się dzieje na ekranie. Dodam tylko, że ten numer to najbardziej wu-tangowy kawałek Method Mana od nie wiem kiedy. Na pewno dużo bardziej od tego co zrobił na swoim ostatnim, koszmarnym albumie. Więcej takiego Metha, please!
Już niedługo rusza Hip Hop Kemp 2016


Nie ma w Europie fana hip hopu, który nie słyszałby o tym wydarzeniu. Tych, którzy jeszcze nie zawitali do Czech, by pobujać się pod sceną z największymi kocurami w rap grze, serdecznie zapraszamy na tegoroczny festiwal Hip Hop Kemp. Tych, którzy już tam byli, namawiać długo nie trzeba.
Przejdźmy zatem do line upu. W tym roku organizatorzy postawili na naprawdę gorące nazwiska. Jak zapewne domyślacie się już po plakacie, na imprezę wpadną weterani Method Man i Redman. Obaj raperzy wydali w zeszłym roku solowe płyty; może tym razem zaprezentują kolejne wspólne nowości? Poza tym, z zagranicznych sław usłyszycie także m.in. Machine Gun Kelly’ego, Andersona .Paaka, Micka Jenkinsa oraz Masta Ace’a. Polscy reprezentanci to m.in. Tede, Małpa z live bandem czy Kaliber 44. Mało? Nie zapominajcie, że Hip Hop Kemp to nie tylko muzyka, ale weekend spędzony w gronie ludzi z zajawką taką jak wy, pełen przygód i niezapomnianych momentów. Zimne, czeskie piwko, sierpniowe słońce i bujające bity — czy można lepiej wyobrazić sobie tegoroczny wypad na wakacje?
Hip Hop Kemp to festiwal z wieloletnią tradycją — pierwsza impreza odbyła się w 2002 roku. Miejscem imprezy jest nieustannie czeskie miasto Hradec Králové.
Więcej informacji na temat cen biletów/karnetów i dojazu znajdziecie zarówno na oficjalnej stronie, jak i na fanpejdżu.
14 najlepszych numerów Lisy „Left Eye” Lopes


TLC skończyły pracę nad piątym krążkiem, który prawdopodobnie ujrzy światło dzienne po wakacjach, ale nie oszukujmy się — śmierć Lisy Lopes w pewnym sensie zakończyła historię jednego z najlepszych girlsbandów na świecie.
Gdyby nie Left Eye, 2Pac nigdy nie nagrałby piosenki „Can U Get Away”. Gdyby nie ostatnia płyta TLC 3D, kto wie, jak brzmiały debiutancki album Amy Winehouse. Mało tego! Nawet zmarły przed kilkoma dniami, wielka legenda muzyki popularnej — Prince, był przyjacielem i fanem artystki, który często wyprzedzał sympatyków TLC w aukcjach, licytując przeróżne rzeczy związane z Lisą, które sprzedawała jej najbliższa rodzina. To chyba wystarczające dowody na to, że Lopes inspirowała, inspiruje i będzie inspirować całe pokolenia. Nie tylko do tego, by podpalać domy byłym chłopakom.
Dziś, kiedy dokładnie przypada 14 (!) rocznica tragicznego wypadku prezentujemy listę 14 najlepszych numerów nieodżałowanej raperki. Solo czy na featuringu — nie ma znaczenia. Szalona osobowość, czy też medialny image, za który Lisa zapłaciła odpowiednią cenę, to nic w porównaniu z tym, co potrafiła wyczyniać łapiąc za majka. Left Eye, spoczywaj w pokoju!
Supernova (2001)
Nigdy nie rozumiałam, dlaczego debiutancki solowy album Lisy okazał się klapą. No dobra, przyznaję, że kompletnie nie wpasowała się w trendy, które prezentowała cała reszta sceny hip hopowej na początku poprzedniej dekady, ale Supernova ma swoje momenty — wystarczy przywołać tylko leniwe „Jenny”. Za ten wibrujący podkład odpowiedzialny jest dawno niewidziany Rick Rock, natomiast w refrenie gościnnie pojawia się Jazze Pha, który swoim wokalem wpuścił tu trochę powietrza prosto z Atlanty.
Fanmail (1999)
Lisa zawsze kroczyła swoimi ścieżkami, a efektem tego był jej znikomy wkład w trzeci album TLC, Fanmail. Na szczęście jednak, gdy już coś nawinęła, można było przypuszczać, że to strzał w dziesiątkę. Nie inaczej było w przypadku bangerowego „My Life”, w którym dziewczyny wyraziły się jasno: moje życie, moje decyzje i moje konsekwencje. Przekaz aktualny po dziś dzień, nieprawdaż?
12. „Let’s Just Do It” feat. Missy Elliott
Eye Legacy (2009)
Stara zwrotka Left Eye w nowej odsłonie na pierwszym pośmiertnym albumie raperki… a na dokładkę Missy Elliott jako featuring. Lubię ten kawałek głównie za luz i płynność w nawijce, które doskonale współgrają z zabawnym tekstem o szeroko pojętych hejterach i niedowiarkach. Go get them, Lisa! Go get them, Melissa!
11. Goodie Mob feat. TLC „What It Ain’t (Ghetto Enuff)”
World Party (1999)
Gdyby ktoś zastanawiał się, jak współcześnie Left Eye odnalazłaby się w dzisiejszej stylistyce rapu, np. w przyśpieszonym tempie a la Twista i na autotunie a la Wiz Khalifa — proszę bardzo, oto odpowiedź.
10. TLC feat. Andre 3000 „Sumthin’ Wicked This Way Comes”
CrazySexyCool (1994)
Prawdopodobnie jeden z najbardziej niedocenianych utworów na kultowym już albumie TLC. To chyba także narodziny spirytualnej strony Lopes, która rozwijała się z każdym rokiem i doprowadziła ją do medytacji, jogi oraz wycieczek na łono natury, do Hondurasu, gdzie zginęła. To także mocny głos dziewczyn i połówki OutKastu w sprawie rasizmu, biedy i ogólnych nierówności społecznych. Dwadzieścia lat po premierze płyty, ta tematyka jest wciąż żywa w Ameryce.
Panther (1995)
Zawsze jak słyszę wers „That’s when I tend to think of Rosa how was it took a seat to make a stand” to mam dosłownie ciarki na plecach.
Dysfunktional Family (2003)
Nicki Minaj i jej alter ego, hm? Left Eye zrobiła to pierwsza! No dobra, pewnie nie pierwsza, ale również miała swoje jazdy, jeśli chodzi o zmiany wizerunku. Przed śmiercią występowała jako N.I.N.A. Podpisała nawet kontrakt z Tha Row Records. Kto wie, jak potoczyłyby się jej losy pod okiem Suge Knighta… w każdym razie, ktokolwiek nazwał Lisę „damskim Tupaciem” miał sporo racji. Aż żal myśleć, że „Too Street 2 T.V.” to mógł być tylko początek dominacji na zachodnim wybrzeżu.
7. Lil’ Kim, Angie Martinez, Da Brat i Missy Elliott „Ladies Night”
Nothing to Lose (1997)
Nawet gdyby Azealia Banks zakończyła swój beef z Angel Haze, żadne raperki nie powtórzą tak historycznego nagrania. W rytmie tego kawałka można zrobić tylko dwie rzeczy: wykonać telefon do przyjaciółek i w międzyczasie chłodzić Martini w lodówce. Zwrotka Lisy jest nieco bardziej pikantna niż reszta perełek od Angie czy Da Brat, a wszystko to za sprawą odniesień do Andre Risona. Auć!
6. Donell Jones „U Know What’s Up”
Where I Wanna Be (1999)
Jeden z najjaśniejszych gościnnych występów Lisy, która w swojej szesnastce (ok, nie liczyłam ile było wersów, cii!) dobitnie wyraziła: nie zadzierajcie ze mną!
Fanmail (1999)
Left Eye i koleżanki pocisnęły wszystkim chłopakom-nieudacznikom w taki sposób, że co niektórzy z was mogą się czuć zagubieni do tej pory.
Tical 2000: Judgement Day (1998)
Jak napisał kiedyś Chojny w swoim tekście „Wu Tang vs…” — niewielki, ale zaskakująco udany, wkład Left Eye. Zarówno Method, jak i Lisa, odnaleźli swoje miejsce w post apokaliptycznym świecie. Ciekawostką jest, że raperka wierzyła w numerologię i właśnie ten motyw wykorzystała w „Cradle Rock”. Przysłuchajcie się uważnie w ostatni monolog gwiazdy.
3. Mel C „Never Be The Same Again”
Northern Star (1999)
Kooperacja członkini Spice Girls i członkini TLC mogła oznaczać tylko jedno — międzynarodowy hit. Tak też się stało z subtelnym „Never Be The Same Again”, które dziewczyny nagrały w 1999 roku. Niezwykle kojący podkład, delikatny głos Mel C i romantyczne wersy Left Eye, a do tego tajemniczy teledysk, sprawiły, że ten numer nie mógł nie być numerem jeden!
Red Light Special (1995)
Gdy rozum śpi, budzą się demony… tak można by podsumować jeden z nielicznych odrzutów z katalogu TLC, „My Secret Enemy”. To próba wyjaśnienia skomplikowanej, ale i zarazem wrażliwej, osobowości Lisy, która miała problemy z alkoholem czy opanowaniem swoich niektórych zachowań. Hipnotyzujący singiel, który pełen jest wątpliwości, złudzeń i niedopowiedzeń pokazuje, że nie wszystko w życiu jest czarno-białe.
CrazySexyCool (1994)
Zwycięzca tego rankingu mógł być tylko jeden. Podobno Lisa napisała tę zwrotkę jadąc na sesję nagraniową z ośrodka odwykowego, a z samochodu zobaczyła tęczę, która trafiła do pierwszego wersu. „Waterfalls” to jedna z najbardziej motywujących i inspirujących zwrotek nie tylko w damskim rapie, ale w muzyce w ogóle. I co najważniejsze, ten numer zostawia nas z przekonaniem, że co by się nie działo — dobro zawsze wygrywa.
Nowy teledysk: Method Man feat. Raekwon, Inspectah Deck „The Purple Tape”

Wspominaliśmy Wam jakiś czas temu o lyric video do singla Method Mana „The Purple Tape”. Tym razem powstał jego teledysk, na którym pojawiło się wiele twarzy. Poza wu-tangową trójką wykonującą kawałek (Method Man, Raekwon, Inspectah Deck) znajdziemy na nim też syna Metha czy Ras Kassa. Sprawdźcie!
Nowy teledysk: Method Man feat. Raekwon, Inspectah Deck „The Purple Tape” (Lyric Video)

Co prawda Method Man definitywnie zawiódł na swojej najnowszej płycie The Meth Lab, jednak możemy na niej odnaleźć parę pozytywów. Na pewno jest nim utwór „The Purple Tape” z gościnnym udziałem kolegów z Wu-Tang Clanu, czyli Raekwona i Inspectah Decka. To typowa, szorstka, wu-tangowa piosenka z surowym bitem i charakternym rapem. Parę dni temu doczekała się lyric video, które możecie zobaczyć poniżej.
Recenzja: Method Man The Meth Lab

Streetlife, Hanz On i inni
The Meth Lab (2015)
Tommy Boy
Współczesna historia Wu-Tang Clanu i jego dziedzictwa to saga pełna wzlotów i upadków. Zdecydowanie wolałbym porozmawiać o pozytywach: trwającej drugiej młodości Ghostface’a, Inspectah Decku odnajdującym swoją niszę w projekcie Czarface. O niesłabnącej ulicznej reputacji Raekwona, wpływie produkcji RZA na współczesnych producentów. O Geniusie kolaborującym z Vangelisem i o duchu Ol’Dirty Bastarda czuwającym nad nowym pokoleniem hiphopowych neurotyków. Dzisiaj niestety będzie o rozczarowującym jak tylko można powrocie Method Mana.
Namaszczony już w 1993 roku na największego gwiazdora grupy Meth nie raz szargał swą pozycję kiepskimi artystycznymi decyzjami. Nagrane po świetnym debiucie krążki bywały przepakowane przeciętnymi utworami, nieśmiesznymi skitami, albo nieudanymi próbami dostosowania się mainstreamowych warunków (Tical 0: The Prequel!). Na The Meth Lab raper popełnia jednak znacznie większy grzech — osiąga szczyt nijakości. Nie umiem nawet określić epoki w historii muzyki rapowej, w której ten album mógłby uchodzić za świeży i wyróżniający się. W najlepszym przypadku byłaby to poprzednia dekada, okres marginalizacji ulicznego, nowojorskiego hip hopu. Raperów zagubionych w otoczeniu nowych dyrektyw ze strony środowiska. Producentów, którzy chcieli trueschoolowi, ale nie do końca. Nowocześni, ale nie do końca. Trochę wu-tangowy, ale może jednak nie. Nie wiedzieli jacy chcą być.
Meth praktycznie nie zmienił się nic a nic od poprzedniego millenium. Nie wątpię, że garstka słuchaczy uzna to za zaletę. Ja się pozwolę nie zgodzić, tym bardziej że wraz z jego niezmiennością idą w parze przedawnione punchline’y (jeden Sterling wiosny nie czyni) i suchary, które nie powinny przystawać 44-letniemu weteranowi.
Najlepsze zostawiłem na koniec. Nie od dzisiaj wiadomo, że Method Man (i inni raperzy z Wu-Tang Clanu) uwielbiają zapraszać na płyty znajomych, protegowanych, weedcarrierów i reprezentantów drugiej/trzeciej ligi społeczności Wu-Family. Zestaw gości na płycie przekracza granice przyzwoitości i to co najmniej dwukrotnie. Nic nie wnoszą oni do jakości materiału i mówię tutaj nawet o Redmanie i Killa Sinie z Killarmy. Główny trzon stanowią jednak bezpośredni protegowani Metha (tacy jak nieinteresujący nikogo Streetlife, nieinteresujący nikogo Hanz On), którzy mają po osiem – dziesięć (!) gościnnych zwrotek, a nawet własne utwory bez udziału gospodarza. Jedynym featuringowym pozytywem jest utwór z Raekwonem i Inspectah Deckiem, w którym koledzy z legendarnego składu przypomnieli na chwilę co kryje się pod hasłem „wu banger”.
Jedynym usprawiedliwieniem dla tego materiału jest fakt, ze jest to w zasadzie mixtape, który na siłę został podciągnięty pod statut albumu solowego. Tylko czy jest to tak naprawdę usprawiedliwienie? Czymkolwiek The Meth Lab by nie było, dla mnie jest po prostu aktem zniewagi słuchacza, który dziewięć lat czekał na nową solówkę Johnny’ego Blaze’a, a dostał półprodukt. Jeśli Meth naprawdę oglądał Breaking Bad — serial, który posłużył w nikły sposób za inspirację dla albumu — to powinien wiedzieć, że półśrodki to nie jest metoda.