Wydarzenia

sza

SZA wkracza w nowy rok pełna nadziei

sza good days

sza good days

SZA w singlu „Good Days” roztacza pozytywną aurę

Na początku września SZA zaskoczyła nas samodzielnie wyreżyserowanym teledyskiem do „Hit Different” rozgrywającym się na złomowisku samochodów, gdzie towarzyszył jej Ty Dolla $ign i grupa tancerek. Nagle, w trzeciej minucie, melodia i sceneria uległy zmianie, a wokalistka skupiła całą naszą uwagę na sobie. Jak się później okazało, był to snippet utworu „Good Days”, który w końcu możemy usłyszeć w pełnej wersji. All the while, I’ll await my armored fate with a smile / I still wanna try, still believe in / Good days… — śpiewa SZA przy akompaniamencie gitary i wokalnym wsparciu ze strony Jacoba Colliera. Przyświeca jej myśl, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Ćwierkanie ptaków i biblijne nawiązania dopełniają niebiańskiej atmosfery. Udobruchani przez piosenkarkę, my również pełni nadziei wkraczamy w nowy rok i czekamy na następcę jej debiutanckiego Ctrl sprzed prawie czterech lat (naszym zdaniem, jednego z najlepszych albumów ubiegłej dekady).

Zanim i Wy oddacie się błogim dźwiękom singla „Good Days”, rzućcie okiem na jego oprawę graficzną. Okładki z dziecięcym wizerunkiem artystów mają już swoją bogatą tradycję. SZA podtrzymuje zwyczaj i prezentuje młodszą wersję siebie przyozdobioną tatuażami, podobnie jak zrobili to Lil Wayne na The Carter III oraz  ZAYN na Mind of Mine. Czyż nie wygląda uroczo?

 

Nowa SZA, stary klimat – i dobrze!

sza-ty-dolla-sign-hitdifferent

sza-ty-dolla-sign-hitdifferent

SZA wydała swój debiutancki album ponad 3 lata temu. W międzyczasie nawet zapowiadała, czy rezygnowała z kariery muzycznej. Jak się okazało, trochę minęła się z prawdą, bo ciągle jest aktywna. Ba, nawet wydaje nowe rzeczy! Właśnie w sieci pojawił się długo wyczekiwany singiel z Ty Dolla $ign — „Hit Different”. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że klip do tego numeru został wyreżyserowany przez artystkę.

Ostatnimi czasy żeńska reprezentantka kolektywy TDE opowiedziała także w wywiadzie z Apple Music, że jej wymarzoną kolaboracją jest współpraca z The Neptunes. Biorąc pod uwagę jej pozycję, to raczej formalność i kwestia czasu. Pharrell po tym na pewno się do niej odezwie :)

Tak czy siak, cieszymy się, że druga płyta jest w drodze!

SZA, The Weeknd i Travis Scott walczą o tron

Są tu gdzieś fani Gry o Tron? (Uwaga, tekst zawiera spojlery!) Moc to moc, a władza to władza. Twórcy serialu postanowili pokłonić się fanom i przedłużyć zabawę i szaleństwo związane z finałowym sezonem baśniowej sagi. W wypełnionym ciemnymi wizualizacjami teledysku występuje zrodzony w śniegu The Weeknd i ognista SZA, którzy kolejno zasiadają na Żelaznym Tronie. W tle przewijają się fragmenty kluczowych scen z serialu. Finałowa przemowa należy do Travisa Scotta. Raper sprzedaje linijki w typie „Who’s hotter, been a monster with a crown”. „Power is Power” pochodzi z albumu inspirowanego kultową serią HBO. Na krążku można usłyszeć również m.in. A$APA Rocky’ego (w pojedynku z Joeyem Bada$$em), TyDolla $igna, Chloe x Halle czy Rosalíę. Ciężka jest korona, ale tylko dla słabych duchem!

Kevin Parker potwierdza wspólny projekt z Ronsonem i SZĄ

W rozmowie z Mattem Wilkinsonem w ramach Beats 1 wokalista Tame Impala potwierdził — wspólny projekt z Markiem Ronsonem i SZĄ, o którym przed rokiem wspominała piosenkarka, faktycznie istnieje. Parker dodał jednak, że nie chodzi o pełnowymiarowy album, ale jeden utwór zatytułowany „Back Together”. Utwór najprawdopodobniej zostanie wkrótce wydany, ale Parker nie potrafi powiedzieć kiedy i z jakiej okazji. Jak zaznaczył — „nie może zrobić niczego, a jedynie mieć nadzieję, że rzecz w końcu się ukaże”. Lider Tame Impala oświadczył także, że kolejny krążek jego macierzystej formacji trafi do fanów w ciągu najbliższego roku i dodał, że ostatnio spędził trochę czasu w studiu nagraniowym z Travisem Scottem. Brzmi to wszystko co najmniej ekscytująco!

SZA i Donald Glover w rajskim ogrodzie w nowym klipie

Fani SZY zmartwieni krążącymi w Internecie plotkami na temat zapowiadanego końca kariery artystki, mogą odetchnąć spokojnie. SZA wciąż jest na miejscu, o czym świadczy nowy wypuszczony przez nią teledysk. Wideoklip wyreżyserowany przez Karenę Evans do „Garden (Say It Like Dat)”, stanowiącej oryginalną interpretację trapu to rozmarzona i psychodeliczna opowieść o miłości bezwarunkowej. SZA i Donald Glover niczym Adam i Ewa odkrywają miłość na niebiańskiej wyspie wśród kojących dźwięków fal. To nie pierwszy zresztą raz, kiedy ta dwójka się spotyka. Niedawno pannę Rowe mogliśmy zobaczyć w najnowszym teledysku solowego projekt Glovera Childish Gambino „This Is America”. Pod koniec klipu pojawia się matka artystki, wcielająca się tu w rolę szamanki i duchowej przewodniczki Solány. Trzeba przyznać, że to ze strony autorki CTRL piękny (spóźniony) prezent na Dzień Matki.

Raheem DeVaughn remiksuje SZA, Jamesa Blake’a i Sabrinę Claudio


Kiedy nie jest zajęty pisaniem uwodzicielskich numerów, Raheem DeVaughn podkręca atmosferę kapitalnymi remiksami. Ostatnio idzie jak burza — w zeszłym tygodniu wypuścił aż trzy przeróbki, racząc nasze uszy odświeżonymi wersjami „The Weekend” SZA, „Retrograde” Jamesa Blake’a, a na koniec „Don’t Let Me Down” Sabriny Claudio w gorącym duecie z Khalidem.

Na pierwszy ogień poszła SZA — mimo że DeVaughn wokalnie przewodzi, nadal pozwala głosowi SZA błyszczeć, fantastycznie dopasowując się do muzy TDE. Artysta utrzymuje poziom również gdy przejmuje kontrolę nad singlem Blake’a z 2013 r. Oryginalny mrok utworu pozostaje nienaruszony, a głos DeVaughna porusza się po wzlotach i upadkach kompozycji. Chociaż wokalista uderza w mocne nuty, szybko je powściąga, co tylko wzbogaca melancholijną, wibrującą melodię. Na remiksie singla od Sabriny Claudio DeVaughn przejmuje natomiast wersy Khalida, swoimi bezbłędnymi adlibami przybliżając numer w jeszcze bardziej taneczne rejony.

Odpalcie poniższe tracki DeVaughna podczas przygotowań do lata, które z pewnością zyska na temperaturach po wydaniu nowego krążka Love Kinga — a ten, o tytule Decade of a Love King, ma się pojawić właśnie w nadchodzące wakacje. Czekamy z wypiekami na twarzach!

SZA i jej obóz w teledysku do „Broken Clocks”

Mimo krążących po internecie wieści o rychłym końcu kariery, wokalistka nadal promuje swój debiutancki krążek CTRL. Tym razem padło na wizualizację do utworu „Broken Clocks”. SZA i spółka przedstawiają obozową retrospekcję przywodzącą na myśl film Moonrise Kingdom. Spodziewajcie się cameo kolegów z wytwórni czyli ScHoolboy’a Q oraz Ab-Soula. Warto obejrzeć teledysk do samego końca, gdzie, jak pewnie już wyczytaliście, mamy dość spory plot twist. I nie wiemy jak wy, ale nam przez te leśne pejzaże zamarzyła się wiosenna beztroska.

Recenzja: Black Panther: The Album – Music from and Inspired By

Kendrick Lamar i inni wykonawcy

Black Panther: The Album – Music from and Inspired By (2018)

Top Dawg / Aftermath / Interscope

Uniwersum Marvela i Uniwersum Kendricka Lamara. Dwie potęgi, które przez ostatnią dekadę zawładnęły przemysłami (odpowiednio) filmowym i fonograficznym. Nic nie wskazuje, by sytuacja miała się w jakikolwiek sposób pogorszyć. Komiksy Marvela i świat hip hopu nie od dziś miały się ku sobie, jednak album zainspirowany najnowszym hitem MCU powstały pod egidą największego obecnie rapera i zgodnie z marzeniem Ryana Cooglera (reżyser „Czarnej Pantery”) to musiał być strzał w dziesiątkę. Albo chociaż śmiała próba.

Wszyscy wiemy, że Kendrick Lamar to perfekcjonista jakich mało. Wiemy również, że głównym polem dla jego artystycznych popisów i udowadniania wspomnianej perfekcji wciąż pozostają solowe wydawnictwa. Po Black Panther: The Album nie oczekiwałem przemyślanego konceptu ani opowiedzianej od tyłu historii, ale i tak dostałem coś więcej niż standardową składankę piosenek nagranych na szybko z okazji premiery blockbustera. Dwa główne hity, czyli single z SZA i Weekndem to typowo skrojone pod panujące trendy, wpadające w ucho utwory, w których sam udział gospodarza wypada blado i trudno cokolwiek z jego zwrotek zapamiętać. Poza ucieleśnieniem chaosu (i podobno głównego czarnego charakteru z filmu) w wersach zamykających „King’s Dead” K-Dot nie błyszczy w ogóle. Ale może to w porządku, bo skupia się na innej roli, czyli po prostu byciu gospodarzem (albo jak zagraniczne media uwielbiają go określać — kuratorem) projektu kilkudziesięciu innych zaangażowanych muzyków. Wychodzi mu to… nieźle, nawet poprzez spajanie albumu prostymi, wszechobecnymi hookami.

Siła soundtracku tkwi w gościach. Znakomicie wypadli wszyscy koledzy Kendricka z Black Hippy — szczególnie Ab-Soul, który dwoma pełnymi gier słownych zwrotkami niemal sprawił, że wybaczyłem mu ostatni solowy album. Zjawiskowa ekipa zebrana została w „Seasons”, sercu tego albumu i jego ośrodku artystycznej wrażliwości. Cieszy spory udział artystów pochodzących z Afryki i nadających płycie charakteru, dzięki któremu nie jest to jedynie składanka z wytwórni Top Dawg Entertainment. Przyzwoicie zaprezentowali się Jorja Smith i Zacari, ale wisienką na torcie jest utwór z udziałem pochodzącej z Vallejo rapowej ekipy SOB x RBE. Warto wspomnieć, że chłopaki wydali właśnie nowy album — sprawdźcie koniecznie, jeśli interesujecie się starym-nowym brzmieniem kalifornijskiego hip hopu. Są artyści, których wkład okazał się mniej absorbujący (2 Chainz, Khalid, Swae Lee), ale na szczęście o nikim nie można powiedzieć, że zepsuł którąkolwiek z piosenek.

Oprócz K-Dota sporą cegiełkę do powstania albumu dołożył jego wierny producent Sounwave. Z małą pomocą kilku dobrze brzmiących ksywek (Cardo, Mike Will Made It, DJ Dahi i inni), beatmaker wykreował brzmienie, którym z pewnością tętniłoby znane z filmu fikcyjne państwo Wakanda. Słychać styl znany zarówno ze starych („Intro”) jak i nowych („All The Stars”) płyt Kendricka, wzbogacony o ornamenty nawiązujące do world music — rzecz jasna z akcentem na Czarny Ląd. Nie spodziewajcie się afrobeatowych jazd w stylu Feli Kuti (ani nawet czegoś zbliżonego do najwybitniejszego utworu muzycznego wszech czasów), ale moc etnicznych naleciałości polega właśnie na ich subtelności. Nie sposób nie zwrócić uwagi na inspirowane house’em „Opps” autorstwa Ludwiga Göranssona, które przy okazji stanowi pomost między krążkiem a oryginalnym ekranowym score’em.

Dwa lata temu Kendrick Lamar pokazał, że nawet kompilacja odrzutów z ostatniego albumu może być czymś ponadprzeciętnym. Nie inaczej jest z Black Panther: The Album. Jeśli nie podejdziemy do tego jak do kolejnego To Pimp a Butterfly albo DAMN. i nie będziemy interpretować wszystkiego, co da się dostrzec w wersach i pomiędzy nimi, zauważymy bardzo przyjemną, unikającą poważnych grzechów składankę. Poza tym skumajcie, że słuchamy Future’a, Vince’a Staplesa i Schoolboya Q na płycie sklejonej na zlecenie Disneya — jeśli nie żyjemy właśnie w ciekawych czasach, to chyba takowe nigdy nie nastąpią.

#FridayRoundup: Kendrick Lamar, Ravyn Lenae, Urbanator Days i inni

Nie jest to może najbardziej płodny w nowe wydawnictwa okołosoulowe tydzień tego roku, ale wpisuje się w znaną dewizę, że dla każdego coś miłego. Mamy gwiazdorski soundtrack do prawdziwie czarnego nadchodzącego blockbustera Czarna Pantera sygnowany przez Kendricka Lamara, mamy eteryczne, ale melodyjne alt R&B inspirowane 80sami na nowej epce Ravyn Lenae, mamy nową odsłonę legendarnego jazzowego projektu Urbanator, mamy piękny showcase młodego londyńskiego jazzu, odrobinę trapu na nowej epce 2 Chainza, a na deser nowy album artpopowego tria Son Lux, który nie jest może szczególnie soulową pozycją, ale lubimy. Słowem — nie będziemy się nudzić w ten weekend. I wy też nie, o ile dacie się nam poprowadzić!


Black Panther the Album: Music From and Inspired By

Kendrick Lamar i inni

Top Dawg Ent.

Zdecydowanie zbyt rzadko dostajemy dobre ścieżki dźwiękowe do blockbusterów. Na szczęście, to może się zmienić z dzisiejsza premierą Black Panther, soundtracku do nadchodzącego filmu o tym samym tytule, którego produkcją zajął się najmocniejszy label na hip-hopowej scenie, TDE. 14 utworów, pełnych nieoczekiwanych kolaboracji, takich jak Khalid i Swae Lee czy Anderson .Paak i Ab-Soul, to praktycznie pewnik interesującego doświadczenia. Jeśli ktoś jednak spodziewa się materiału równie ambitnego, co ostatnie dokonania Kendricka Lamara, może się delikatnie zawieść. Dotychczasowe single, w tym “All The Stars” czy “Pray For Me’ pokazują, że brzmienie ścieżki dźwiękowej do kinowego hitu o superbohaterze będzie podyktowane hollywoodzkimi standardami. Tak czy inaczej, zapowiada się porządny materiał. Umieram z ciekawości, by go usłyszeć. — Adrian


Crush EP

Ravyn Lenae

Atlantic

Tak wysmakowanej fuzji alt R&B, neo-soulu i synth funku, jak ta przedstawiona na najnowszej epce Ravyn Lenae, nie było nam dane słyszeć od True Solange! A tymczasem okazuje się, że w 2017 roku R&B na syntezatorowych bitach połączone z uduchowionymi wokalami i funkową energią może brzmieć równie świeżo co przed pięcioma laty. Zresztą nie ma się czemu dziwić, jeśli produkcją zajął się znakomity Steve Lacy — w tym momencie najbardziej uzdolniony z neo-soulowych producentów. Sama Lenae składa sobie fenomenalne chórki w stylu Eryki Badu, a w wyższych rejestrach ucieka w stronę Aaliyah, a momentami nawet Kate Bush. Tych 16 minut muzyki zrobi wam nie tylko ten weekend, ale cały tydzień, miesiąc, a kto wie, może nawet rok. Zapomnijcie o Kendricku, to Lenae rozdaje karty w ten piątek! — Kurtek


Beats & Pieces

Urbanator Days

Agora

 

Michał Urbaniak wraca z nową płytą pod szyldem Uranator, chociaż tak naprawdę nie jest to nowy album zespołu. Ten w drodze, a dokładnie wczoraj premierę miał „Beats & Pieces”, album nagrany jako Urbanator Days. Nazwa to nieprzypadkowa, bo jest nawiązaniem do serii koncertów i warsztatów muzycznych, które Michał Urbaniak organizuje od lat, a ich ostatnia, jedenasta już edycja miała miejsce 2017 roku. Teraz najciekawsi młodzi twórcy, którzy brali udział w tych warsztatach także udzielają się na tym krążku. Nie jest to składanka, ale bardziej album Michała Urbaniaka z gościnnym udziałem różnej maści artystów – związanego z EABS i Night Marks Marka Pędziwiatra, wokalistki Patrycji Zarychty czy rapera z Bronxu Anthony’ego Millsa. Oprócz nich pojawiają się między innymi chłopaki z P.Unity, ale też utytułowani wykonawcy jak O.S.T.R. w przeróbce kawałka „J.A.Z.Z.” z trzeciej części Urbanatora i Grubson. Sam Urbaniak mówi, że hip-hop uratował jazz, a ta płyta jest właśnie fuzją tego gatunku z hip-hopem, ale nie tylko, bo jest tu również soulowo i elektronicznie, co słychać w rewelacyjnym singlu „Love Don’t Grow On Trees”. Zapowiada się smakowicie. — Dill


We Out Here

Różni wykonawcy

Bronswood Recordings

Ubiegły rok przyniósł wiele muzycznego dobra z Wielkiej Brytanii, a najwięcej go przyszło do nas od niezwykle dynamicznie rozwijającej się, młodej sceny jazzowej. Początek tego roku pokazuje, że ekspansja tych znakomitych dźwięków będzie kontynuowana, a najnowsza składanka wydana przez Brownswood Recordings jest kolejną rzeczą to potwierdzającą. Cały projekt nagrany został w trzy dni, podczas sesji w North West London studio. Dodamy, tylko że uczestniczyli w niej tak znakomite i obiecujące zespoły jak chociażby Ezra Collective czy Kokoroko, a dyrektorem całego przedsięwzięcia był genialny Shabaka Hutching. Posłuchajcie już dziś, czego będzie słuchać się w niedalekiej przyszłości. — efdote


Brighter Wounds

Son Lux

City Slang

Son Lux, podobnie jak Dirty Projectors czy Tune-Yards, niezmiennie przekształcają oblicze indie popu i czynią największy możliwy użytek z różnorodnej gamy stylistycznej i z samej struktury piosenki. Efektem są charakterystyczne, polifoniczne hybrydy. Brighter Wounds to chyba najbardziej melancholijny, ale też i najbardziej zbliżony do soulu album w dorobku tria z Nowego Jorku. Artystowskie, momentami filmowe, aranże przeplatają się tu z elektroniką i pełnymi uczucia partiami pianina i wokalu (tu prym wiedzie niewątpliwy highlight płyty — „Labor”). A wszystko to po to, by poczynić refleksje na temat nieuchronnego współistnienia smutku i radości w życiu każdego z nas. — Maja Danilenko


The Play Don’t Care Who Makes It

2 Chainz

Def Jam

Wydane w czerwcu ubiegłego roku Pretty Girls Like Trap Music nie zawiodło oczekiwań słuchaczy. 2 Chainz zapowiadał przed kilkoma dniami, że za chwilę do naszych głośników trafi jego nowy projekt. I faktycznie trafił! The Play Don’t Care Who Makes It to zaledwie czteroutworowa epka. Warto jednak zwrócić na nią uwagę, zwłaszcza że olbrzym z College Park jest zdecydowanie u szczytu swojej formy. Gościnnie pojawiają się YG oraz Offset, a za warstwę produkcyjną odpowiadają m.in. T-Minus i Street Runerz. Takie zagrania lubimy. — Mateusz


Kendrick Lamar i SZA w pierwszym klipie promującym album Black Panther

Premiera krążka zainspirowanego filmem Black Panther już w najbliższy piątek, a tymczasem dostajemy klip do pierwszego z singli promujących ten album. Obrazek do wspólnego numeru Kendricka Lamara oraz SZA wyreżyserowali Dave Meyers (twórca powalających klipów do „Humble” i „Loyality”) oraz „the little homies”, czyli Kendrick we własnej osobie. Jak łatwo się domyślić, otrzymujemy kolejny popis niezwykłej wyobraźni twórców, jak zwykle perfekcyjnie przeniesionej na ekran i mocno nawiązującej poprzez afrykańskie motywy, do treści samego filmu.

Do sieci przedostały się również informacje, o tym, że raper początkowo napisać miał tylko kilka utworów na zbliżający się soundtrack. Fragmenty obrazu, które miał okazję z tego powodu zobaczyć, zainspirowały go jednak na tyle, że skończyło się to nad kontrolą całej produkcji wydawnictwa. Wszystkie prace nad nim rozpoczęły się już we wrześniu ubiegłego roku i trwały nawet podczas trasy promującej Damn. Jakie będą tego efekty? Przekonamy się już za klika dni.