Miles Bonny wystąpi w Warszawie już 26 października. Odliczając dni do koncertu pragniemy przybliżyć Wam nieco jego postać. Zaczniemy niewinnie, bo od gościnnego udziału Milesa w naszym cyklu Press Play. Gdy zapytałem go o to, czego najczęściej słuchał na przestrzeni ostatnich tygodni, bez wahania wskazał na swoją nadchodzącą płytę z Brenkiem Sinatrą. Sprawdźcie zatem krótką opinie Milesa o nowym projekcie. Zapraszamy również do zapoznania się tradycyjnymi rekomendacjami redakcji – nie zabrakło kilku słów o nieśmiertelnym Marvinie, enigmatycznej Indie. Arie, świeżym Ab-Soulu, żywiołowej Pani Khan, niepowtarzalnym Flying Lotusie i koncertowym popisie Johna Legenda.
Miles Bonny
S3 (Supa Soul Shit), Melting Pot Muisc (2012)
Ta płyta jest pierwszą, jaką zrobiłem z producentem. Będzie zupełnie nowym doświadczeniem dla słuchacza. Polecam przy tym przesłuchać całości na raz. Jest prawdziwym, współczesnym soulowym albumem i wierzę, że w przyszłości klasykiem. Brenk jest niesamowity. To on stworzył wszystkie beaty i skomponował album. Nagrałem wokale oraz zagrałem na skrzydłówce (rodzaj instrumentu dętego – przyp. autora). Stworzenie całości trwało 3 lata.
Chojny
Ab-Soul – Control System, Top Dawg (2012)
Czekając na najnowszy album Kendricka Lamara mam nie tylko obawy czy dorówna zeszłorocznemu Section.80, ale także czy dorówna wydanej w tym roku płytce kolegi z zespołu Black Hippy. Ab-Soulowi jako raperowi, autorowi tekstów, pomysłodawcy utworów również niczego nie brakuje, na co dowodem jest Control System. To jeden z niewielu tegorocznych albumów zapewniających nam taki efekt wkroczenia w osobisty świat artysty – świat pełen narkotycznych wizji, pełen protestu wobec niezrozumiałej rzeczywistości oraz pełen kochanych przez wszystkich teorii spiskowych. Pozycją obowiązkową jest tutaj z pewnością „The Book of Soul” – kawałek najbardziej poruszającej autobiografii, jaką dane mi było ostatnio usłyszeć.
Eye Ma
India.Arie – Acoustic Soul, Motown (2001)
Dużo nowych płyt pojawiło się w niedalekiej przeszłości, zwłaszcza tych rapowych (GOOD Music, Slaughterhouse, Lupe Fiasco) i choć sprawdzam je regularnie, to właśnie album India.Arie Acoustic Soul grany był u mnie ostatnio na okrągło. Doskonałe połączenie soulu i R&B oraz proste (ale niebanalne) teksty o miłości – oto czym ten krążek urzekał mnie od zawsze. „Video” i „Ready For Love” to wciąż jedne z najpiękniejszych piosenek jakie w ogóle powstały.
Estrella Q
Chaka Khan – I Feel For You, Warner Bros (1984)
W Chakę się wsiąka. Prawie niemożliwym wydaje się przesłuchanie jednego albumu nie nabierając ochoty na jeszcze. Czy to solo czy z Rufusem jej głos wprowadza nastrój tak ogromnego, uzależniającego pozytywu, że powstrzymanie się od kolistego ruchu biodrowego jest niemal „mission imposible”. I feel for you jest albumem, który rozwesela nawet w najpodlejszy dzień. Począwszy od tytułowego utworu z udziałem Prince’a i harmonijki Steviego Wondera przez „This Is My Night”, aż do klimatycznego „Through the Fire” silny wokal Chaki powoduje przyspieszony puls. A gdy ostatnie dźwięki zabrzmią, zdecydowanie można rzec, że jest się „Stronger than before”.
SoulJunkie
John Legend – Live from Philadelphia, G.O.O.D. Music/Columbia (2008)
Jeżeli występ na żywo jest sprawdzianem umiejętności artysty, to dla mnie John Legend za ten album dostałby szóstkę. Zarejestrowany w Filadelfii koncert prezentuje piosenkarza z najlepszej możliwej strony – nie tylko jako genialnego wokalistę (od tego głosu mam ciarki na plecach), ale także jako showmana, który swoją energią nieustannie porywa i zachwyca publiczność. Należy również docenić odwagę Legenda, który oprócz wykonania własnych przebojów mierzy się m.in. z „I Want You” Beatlesów. Wielka klasa, nie mam pytań. Wróć, tylko jedno – dlaczego jeszcze nikt go nie zaprosił do Polski?
K.Zięba
Flying Lotus – Until The Quiet Comes, Warp (2012)
Medal dla każdego, kto w jednym zdaniu scharakteryzuje najnowszy album Flying Lotusa. Nie da się… Mnogość styli, ocean dźwięków, niesamowita wyobraźnia i przestrzeń zawarta na płycie nobilituje Stevena do przemianowania go z regularnego producenta na kompletnego kompozytora. Piękna wędrówka w odmętach jazzu, elektroniki i hip hopu. Albumu można posłuchać w TYM miejscu.
BlackJack
Marvin Gaye – What’s going on, Motown(1971)
Magnum opus Marvina Gaye’a czyli nieśmiertelny krążek What’s going on ponownie namieszał w mojej głowie. I nie mogło być tym razem inaczej. A to za sprawą ostatnio bardzo intensywnie soulowych dni. A to w związku z premierą „pomarańczowego kanału” Franka. Przepełniony bólem po stracie przyjaciółki Tammi Terrell, Marvin nagrywa najważniejszy album w historii muzyki soul. W muzyce chwyta za saksofon, flet, smyczki, perkusję i tworzy za pomocą prostych instrumentów najpiękniejsze melodie. W tekstach dotyka problemów wojen, ekologii, środowiska, nałogów, narkotyków, korupcji i zbędnego unowocześniania świata, burząc przy tym dotychczasową zasłonę milczenia. Przed zbliżającą się kontemplacyjną porą roku propozycja obowiązkowa! What’s going on…
Komentarze