Gospel nie jest gatunkiem muzycznym. Gospel nie jest obrazem falujących kiecek na śpiewakach kościelnego chóru. Gospel nie jest zakonnicą w przebraniu. Gospel jest początkiem. Na okoliczność Soulbowlowego tygodnia gospel przygotowaliśmy playlistę, która, mamy nadzieję, zadowoli zarówno tych, którzy już gospel słuchają i lubią, jak i tych, którzy dopiero chcą tę muzykę zgłębić.
Kirk Franklin
(2011)
Ponoć wszystko czego dotknie się Kirk Franklin zamienia się w hit. Dużo w tym prawdy, wystarczy spojrzeć choćby na utwór „I Smile”, który opanował stacje radiowe, playlisty słuchaczy oraz warsztaty gospel np. w Polsce. Trudno ocenić czy za sukcesem tego kawałka stoi kompozycja, aranżacja, warstwa wokalna, czy też tekstowa. Jedno jest pewne – na każdej płaszczyźnie dzieje się uśmiech, radość i zaprzeczenie wszechpanującej beznadziei, co jest chyba wystarczającym powodem do tak ciepłego przyjęcia przez fanów.
Mary Mary
(2000)
Numer, który w jakimś stopniu podzielił środowisko entuzjastów muzyki gospel, będący swego czasu jednym z najchętniej granych singli w każdej możliwej stacji radiowej. Ciekawostką jest, że ten debiutancki singiel Mary Mary był ukochanym numerem nieodżałowanej Left Eye i warto dodać, że duet zaśpiewał go na pogrzebie raperki.
Doobie Powell
(2011)
Doobie Powell nie potrzebuje biegać po scenie jak na lidera zespołu i dyrygenta chóru gospel przystało. Jemu wystarczą klawisze i krzesło, oraz prosty wokal, bez zbędnych ozdobników i emocji, aby zaprowadzić iście gospelową atmosferę. Co więcej, Powell nie boi się łączyć muzyki gospel z elementami jazzowymi, dzięki czemu produkt końcowy jest co najmniej unikatowy, jak np. utwór „Alright”. Dobra nowina i dobra muzyka, czy można chcieć więcej?
Yolanda Adams
(1999)
Jedna z najważniejszych artystek gospel, która zręcznie balansuje na granicy uduchowionego brzmienia i świeckich rytmów wpadających w ucho. W pochodzącym z przełomowego dla Yolanda Adams albumu Mountain High… Valley Low utworze „Fragile Heart”, religijne treści i przejmujący wokal artystki zapakowane zostały w przyjazną dla stacji radiowych melodię, a dzięki zatrudnionym przy produkcji beatmakerom, kawałek zyskał również klimat R&B. Chwyta za serce.
„If He Did It Before… Same God”
Tye Tribbett
(2013)
Tye Tribbett jest trochę piosenkarzem, trochę bandleaderem, trochę muzycznym kaznodzieją, a trochę raperem. Dzięki tej wielokrotnej funkcji z niezwykłą lekkością przychodzi mu mieszanie prawdziwego gospel z rockiem i trapem, co z powodzeniem wykorzystał na swoim ostatnim krążku Greater Than z 2013 roku, który przed trzema laty zasłużenie zdobył statuetkę Grammy dla najlepszego albumu gospel, podczas gdy pochodzące z niego inspirujące „If He Did It Before… Same God” zgarnęło laur dla najlepszego utworu gospel. Panie, Panowie, Tye Tribbett!
Smokie Norful
(2002)
Są tacy artyści, którzy mogą z nami zrobić co zechcą. Potrafią doprowadzić do euforii, głębokiego zadumania lub też obudzić w nas uczucia, które dawno temu schowaliśmy przed sobą i światem. Do tego zacnego grona zdecydowanie należy Smokie Norful i jego głos wdzierający się do serca słuchacza siejąc tam spustoszenie i oczyszczenie jednocześnie. Artysta opanował sztukę operowania ozdobnikami niemalże do perfekcji. I choć często zbyt duża ilość wokalnych wygibasów jest dla słuchacza męcząca, to w przypadku Smokiego sytuacja ma się zgoła inaczej, ponieważ każdy ozdobnik jest spójny z wyrażaną emocją i interpretacją piosenki, jak np. w „I Need You Now”.
Israel Houghton
(2009)
Muzyka gospel jak żaden inny gatunek ma w swoich zasobach piosenki na każdą okazję. Niezależnie czy przechodzisz przez depresję, nawrócenie, zakochanie, rozstanie, wygraną w totka, utratę pracy czy życiową hossę, zawsze znajdzie się utwór gospel, który będzie idealnie pasować do zaistniałych okoliczności przyrody. „Moving Forward” w wykonaniu Izraela Houghtona zdecydowanie poleca się na zmiany, nowe etapy, odcięcie się od tego co było, a wszystko w towarzystwie wspaniałej harmonii i aranżacji, oraz wokali, który przyprawiają o gęsią skórkę.
Brandy
(1998)
Ojciec Brandy był silnie związany z gospel, a swoją miłość do tej muzyki, zaszczepił oczywiście w córce. Efektem tego były liczne występy małej Norwood w chórach, gdzie zaczynała swoją karierę. Po latach powróciła do tego gatunku na płycie Never Say Never, śpiewając podniosłą balladę „One Voice”.
Trin-I-Tee 5:7
(2011)
Muzyka gospel często kojarzona jest z wielkim chórem, akcentami na „i” oraz brzmieniem organów Hammonda, co jest oczywiście słusznym skojarzeniem, ale nie zawsze trafnym. Przykładem jest np. utwór „God’s Grace” w wykonaniu Trin-I-Tee 5:7, który równie dobrze mógłby się znaleźć na playliście r&b lat 90. Jeśli zatem za czasów młodości ściany Waszego pokoju były okupowane przez plakaty TLC i Destiny’s Child to ten kawałek zdecydowanie przypadnie Wam do gustu. Smutna wiadomość jest taka, że dziewczyny nie śpiewają już razem, a dobra, że możecie śledzić ich solowe kariery.
Fred Hammond
(2002)
Jeśli jesteście fanami basowych brzmień, kawałków bogatych w slap i rytmicznych zawijasów, zapewniamy, że Fred Hammond zagości na Waszej playliście na stałe. Charyzmatyczny wokalista, kompozytor oraz, co istotne, basista, stał się jedną ze współczesnych ikon muzyki gospel, a hity takie jak „Lord of the Harvest” opanowały listy przebojów i głośniki gospelowych maniaków. Pozostaje tylko dodać, że Fred Hammond to chodzący symbol groove’u, i niech muzyka sama mówi za siebie!
Jonathan McReynolds
(2015)
Jeśli szukacie uduchowionego R&B w starym stylu, ale przepełnionego duchem młodości, wiary i nadziei, to muzyka Jonathan McReynolds, Christ Rep. może być odpowiedzią na wasze wołanie. Piosenkarz buduje swoje piosenki na rhythm&bluesowych i neo-soulowych wzorcach, przekazem odnosząc się bezpośrednio do gospelowych tradycji. „Gotta Have You”, jeden z singli pochodzących z jego ostatniej płyty Life Music: Stage Two współtworzył i wyprodukował zresztą PJ Morton, który sam jest synem uznanego pastora.
Michael Jackson
(1995)
>Król Popu przez wielu swoich fanów nazywany jest także Królem Muzyki, ponieważ oprócz soulu, R&B i popu potrafił także nagrywać przykładowo hity rockowe, hip-hopowe, a nawet ma na swoim koncie przebój gospelowy. To „Earth Song”, nawołujące do ochrony naszej planety. Utwór został w całości napisany i skomponowany przez Michaela, a chór, który naturalnie możemy usłyszeć w tym numerze, to grupa pod przewodnictwem Andraé Croucha (niestety zmarłego na początku 2015 roku). Co ciekawe, to ten sam chór, z którym Jackson nagrał „Man in the Mirror”!
C2C feat. Derek Martin
(2012)
„Happy” to utwór, w którym 20syl w całości daje upust swoim gospelowym inspiracjom. Wcześniej w ramach Hocus Pocus dawały one o sobie znać w postaci sampli chórków gospelowych w jego bitach, natomiast tutaj uwidaczniają się w całości. Gospel kojarzy się raczej z radością i wydaje mi się, że ten numer idealnie oddaje jego charakter. Uzupełnia go zresztą świetny klip. „Happy” przywodzi na myśl te wszystkie msze w afroamerykańskich kościołach, jakie widzimy w amerykańskich komediach — pastor wygłasza kazanie, po czym chór zaczyna śpiewać swoje, wszyscy wstają z ławek i rozpoczyna się jedna wielka zabawa ku chwale Pana.
Komentarze