denzel curry
The Avalanches zabierają nas w senny trip

The Avalanches z gościnkami Sampy the Great, Denzela Curry i Tricky’ego
Plądrofoniczni książęta zapraszają na kolejnego tripa. „Trip” ów z resztą pojawia się tutaj nieprzypadkowo, bowiem zarówno progresywny charakter „Take Care In Your Dreaming” jawi się jak fascynujący międzplanterany przelot, jak i tytułowy sny, którymi zająć się należy, czy wręcz wypada je asekurować. naprowadzają nas bardzo bezpośrednio w kontekst introspektywnych, fraktalicznych rzeczywistości po psychodelikach. Dorzućmy do tego gościnny udział legendy paranoicznej osiedlówy z brytyjskich endsów, czyli marnotrawnego syna triphopowej sceny Tricky’ego z super sayianem z Florydy Denzelem Curry oraz zambijską amazonką i królową rapsowych przelotów Sampą the Great i rzeczony trip przybiera nam wymiarów podróży również po pieleszach współczesnej quasirapowej sceny. Jakby jednak owej wycieczki u boku The Avalanches nie interpretować, wniosek jest jeden. Faza jest konkretna.
Terrace Martin, Denzel Curry i Kamasi Washington dołączają do protestujących

Terrace Martin, Denzel Curry i Kamasi Washington uczcili pamięć George’a Floyda
Fala protestów, jaka wybuchła w Stanach po śmierci George’a Floyda zmusiła do zabrania głosu także artystów. Na odpowiedź ze świata rapowego nie trzeba było długo czekać, a jedna z pierwszych wyszła od Terrace’a Martina – producenta znanego ze współpracy m.in. z Kendrickiem Lamarem i Snoop Doggiem. Do pracy nad „Pig Feet” zebrał zacną ekipę – Denzela Curry’ego, Kamasiego Washingtona, Daylyta i G Perico. W efekcie dostaliśmy poruszający utwór wytykający niesprawiedliwość względem czarnoskórej ludności Ameryki. Całość została opakowana w relacje ukazujące zamieszki i brutalność policji wobec protestujących. W innych okolicznościach z takiego połączenia cieszylibyśmy się o wiele bardziej, a podobnych głosów w najbliższych tygodniach będzie z pewnością więcej.
#FridayRoundup: Gil Scott-Heron, Khruangbin & Leon Bridges, Raveena i inni

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem warto według nas sprawdzić kolejne interpretacje ostatnich nagraań Gil Scott-Herona, wspólny krążek jakim obdarowali nas Denzel Curry oraz Kenny Beats, futurystyczny soul jaki wykonuje Steve Spacek, wspólnej epki od zespołu Khruangbin i Leona Bridgesa oraz niewele dłuższego wydawnictwa, którym uraczyła nas Raveena.
We’re New Again – a Reimagining by Makaya McCraven
Gil Scott-Heron
XL Recordings
8 lutego 2010 roku, po 16 latach artystycznej przerwy, spowodowanej problemami z uzależnieniem od narkotyków swój ostatni studyjny album zatytułowany I’m New Here, wydał znakomity wokalista i pianista Gil Scott-Heron. Dziesięć lat po wydaniu krążka, trafi do nas kolejna po wydanym w 2011 roku We’re New Here, na którym swoją wersję przedstawił Jamie xx, reinterpretacja ostatnich nagrań Herona. Tym razem wziął je na warsztat znakomity chicagowski perkusista, producent oraz autor jednego z najlepszych jazzowych wydawnictw ostatnich lat, czyli znakomitego Universal Beings —Makaya McCraven. Nie wyobrażamy sobie nawet, aby takie połączenie mogło wyjść źle. — efdote
Texas Sun
Khruangbin & Leon Bridges
Dead Oceans / Columbia / Night Time Stories
Texas Sun, z założenia epka drogi, świetnie sprawdzi się również w warunkach, które z drogą nie mają nic wspólnego. Psych-funkowe Khruangbin zyskało głos, i to dosłownie. Połączenie psychodelicznej wrażliwości tria i pełnego spokoju wokalu Leona Bridgesa dało nam zdalny dostęp do spalonych słońcem teksaskich prerii, ale przede wszystkim do zatrzymania się. To zdecydowanie materiał w rytmie slow, zakorzeniony w psychodelii i country-soulu. Materiał wypoczynkowy, w którym to droga jest ważniejsza od celu. Nie ma tu miejsca dla wartkiej narracji ani zaskakujących momentów. Texas Sun to chwilowy odpoczynek od faktycznych nowości w blasku vintage’owej lampy. — Maja Danilenko
Moonstone
Raveena
Moonstone / Empire
Po udanym zeszłorocznym debiutanckim longplayu Lucid Raveena kontynuuje w tym samym kluczu na nowej epce Moonstone. W czterech utworach zawartych na piętnastominutowym wydawnictwie piosenkarka wciąż czaruje post-quiet-stormową wrażliwością, prezentując to, co umie najlepiej — syntezatorowe pościelówki z leniwą linią basu, onirycznymi chórkami i psychodelicznym vibe’m. To znakomity showcase jej talentu, który wciąż czeka na odkrycie na szeroką skalę. — Kurtek
Unlocked
Denzel Curry & Kenny Beats
Loma Vista
Curry na Unlocked podąża dalej obraną na Zuu i kontynuowaną na niemiłosiernie surowym DJ mixie 13lood In-13lood out ścieżką południowego podziemia, tym razem reanimując formułę mixtape’ów z pod znaku kreatywnych szkicowników, gdzie można wszystko i nic nie trzeba. Ducha tego, nomen omen, twórczego odblokowania utrzymuje przede wszystkim komisarz Kenny, który w staroszkolnym paradygmacie o madlibowskich korzeniach prezentuje ogromny wachlarz kombinatorskiego potencjału, który w plemiennych, przesterowanych trapach z których zdążył zasłynąć, często nie miał okazji w pełni wybuchnąć. Tutaj pod (jak zwykle) gimnastyczną lirykę Curry’ego kroi przyjemnie psychodelizujące podróże w kierunku ojców gatunku z Madvillainy i Dillą na czele, mnoży samplowe odwołania i skleja swoje dźwiękowe kolaże z finezją i gracją. Dla sierotek po najsłynniejszym rapowym rzezimieszku obowiązkowa opcja.– Wojtek
Houses
Steve Spacek
Black Focus Records
Steve Spacek to człowiek instytucja. Zaczynał w duecie Spacek by potem rozpocząć udaną solową karierę i firmować swoim nazwiskiem kilka projektów, takich jak Space Invadas czy Africa HiTech. Powinniście pamiętać jego udany album Space Shift z 2005 roku ze świetnym bitem J Dilli w numerze „Dollar”. Krótko mówiąc – to jedna z głównych postaci brytyjskiego future soulu, ale także niezależnej muzyki klubowej, co powinno być słyszalne na nowym albumie artysty „Houses”. Płyta wyszła w Black Focus Records – labelu, który ma na koncie krążki Kamaala Williamsa czy Mansura Browna, a więc gorących towarów, jeśli chodzi o brytyjską scenę jazzową. Zapowiada się interesująco. — Dill
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Denzel Curry wśród pierwszych ogłoszeń Fest Festivalu

Denzel Curry w przyszłym roku ponownie zawita do Polski
Choć za nami dopiero pierwsza edycja Fest Festivalu, to organizatorom już udało się zdobyć spore zainteresowanie, zarówno wśród fanów, jak i ludzi z branży. W ostatnich tygodniach impreza została nominowana do prestiżowych, międzynarodowych nagród muzycznych w dwóch kategoriach: „Best New Festival” oraz „New Gig On The Block”. Ponadto we wrześniu pojawiła się informacja, że druga edycja festiwalu zostanie wydłużona do 3 dni. To oznacza więcej scen, jeszcze więcej muzyki oraz atrakcji.
Tym samym organizatorzy ogłosili nazwiska pierwszych artystów, którzy pojawią się na przyszłorocznej edycji Fest Festivalu. W tym gronie znalazł się Denzel Curry – rapowy talent z Florydy, który ma na koncie 4 solowe krążki, w tym ubiegłoroczne Ta13oo oraz niedawno wydane ZUU. Poza nim w Parku Śląskim wystąpią także brytyjski wokalista James Bay, zespół Nothing But Thieves, Sigrid oraz Ferdinand by Left Boy. Bilety jednodniowe oraz karnety na wydarzenie są już dostępne na stronie Fest Festivalu. Więcej szczegółów na temat imprezy znajdziecie też na Facebooku. Festiwal odbędzie się w Chorzowie między 13 a 15 sierpnia.

Nowy utwór: Anna Wise feat. Denzel Curry „Count My Blessings”


Po prowokacjach i przebierankach Anna Wise udowadnia, że ma talent. „Count My Blessings” to czwarty już singiel z zapowiedzianego na 18.10 albumu As If It Were Forever. Kompozycja to kwintesencja marzycielskiego alternatywnego R&B z jazzowo-funkującym vibe’m. Tym razem wokalistka zaprosiła do nagrania rapera-bestię Denzela Curry’ego. Dużą rolę grają tu też dźwięki Brooklynu w tle. Fantazje i focus na zdobycie marzeń — takie przesłanie nam się podoba.
Wspólna psychoza Denzela Curry i Slowthaia

Taki duet nie mógł się skończyć inaczej. Slowthai, czyli jeden z najzdolniejszych graczy w brytyjskiej rapgrze zaprosił do współpracy Denzela Curry, południowego mistrza akrobatycznego flow, który jest obecnie jednym z rozdających karty na newschoolowej scenie. I choć obaj panowie w swojej twórczości odważnie sięgają po brzmienia wykraczające poza utarte schematy wyspiarskiej wizji rapu i brudu południowej sceny, na wspólnym singlu postanowili odstawić na moment międzygatunkowe ambicje i skupić się na wydestylowaniu czystej agresji.
„Psycho” od pierwszych sekund zapowiada dźwiękowy abuse. Smyczki inspirowane soundtrackiem do legendarnego dreszczowca Hitchcocka wciągają w narracje kawałka, który nie bawi się w zbędne stopniowanie napięcia i uderza bezpardonowo charakterystycznym denzelowskim flow. Momentem, który wyróżnia się jednak najbardziej, jest zwrotka Slowthaia, który bez grama litości morduje instrumental. Nawet Curry, który ma przecież na koncie kultowe „Ultimate” czy zeszłoroczne „Vengeance” i „Black Metal Terrorist”, wypada dosyć blado przy swoim brytyjskim koledze z branży. I być może jest to kwestia tego, że do południowego sznytu Amerykanina już przywykliśmy, być może Slowthai po raz pierwszy ukazał nam się z aż tak psychotycznej strony (bo na tegorocznym Nothing Great about Britain w gruncie rzeczy dużo więcej było gorzkiego cynizmu i ironii niż rzeczywistej przemocy), ale to na pewno jeden z najbardziej eksplozywnych tracków tego roku i naprawdę nie mielibyśmy za złe usłyszeć więcej tego.
Tegoroczni bywalce OFF Festivalu mieli już okazję usłyszeć przedpremierowo „Psycho” na żywo i numer już wtedy zrobił robotę, więc strach pomyśleć, jak będą wyglądać koncerty Brytyjczyka teraz.
Denzel Curry z nowym singlem promuje grę wideo

Denzel Curry to bestia niemożliwa do zatrzymania. Kurz jeszcze dobrze nie opadł po srogo targającym trzewia albumie ZUU, a raper z Florydy już raczy nas nowym singlem. Tym razem jest prościej, nowocześniej i agresywniej.
„Shawshank” to singiel nagrany przez artystę do soundtracku, który ma się pojawić w grze „Madden 20” i stanowi część projektu Madden Symphony, w który zaangażowani są m.in. Snoop Dogg, Wiz Khalifa, Rico Nasty czy Saweetie. Gra utrzymana jest w duchu sportowej rywalizacji, przez co sam track również sięga po prostą, energiczną i motywującą formułę, serwując nam mocno techniczne, trapowe żonglerki flow i prosty instrumental oparty na motoryce przesterowanych ejtoejtów. Na kawałku gościnnie udziela się Tate Kobang, który brzmi jak Kodak Black, któremu opłacono w dzieciństwie logopedę.
Gra dostępna na rynku jest już od 2 sierpnia, a całego projektu promocyjnego (na którym znajdziecie także „Shawshank”) możecie posłuchać już na Spotify.
Recenzja: Denzel Curry Zuu

Denzel Curry
Zuu
PH
Zuu nie miało łatwo. Poprzedni album Denzela, wielowątkowe, ambitne Ta13oo to krążek, który w końcu zdarł z Denzela łatkę agresywnego, podziemnego antybohatera i wypchnął go w kierunku rapowego mainstreamu z należnym mu od dawna tytułem mistrza akrobatycznego flow. Balansująca na granicy agresywnego nihilizmu wobec otoczenia i nieco paranoicznej introwersji przepełnionej traumą płyta zawiesiła swojemu następcy poprzeczkę bardzo wysoko. Zeltron tymczasem zaskoczył wszystkich, bo Zuu sprawnie wywija się oczekiwaniom muzycznego światka i bezpardonowo uderza srogimi bangerami.
Miejsce surowej dekonstrukcji świata wewnętrznego i zewnętrznego bohatera zastępuje przewózkowe, nostalgiczne braggadocio, ambitny koncept ustępuje piosenkowym formułom, a chłodne, trapowe produkcje i neo-soul, choć dalej wybrzmiewające w echach intrumentali, wyparte zostały przez brzmienie brudnego południa. Zuu to hołd dla czasów wczesnego trapu, muzyki hyphy czy nawet złotej ery crunku. W duchu nagrywek Three 6 Mafii i wczesnego T.I. próbuje przywołać do życia okres sprzedawania nielegalnych mixtape’ów na chodnikach Florydy, nie porzucając jednak przy tym współczesnej klarowności brzmienia. I tak możemy odhaczyć najbardziej esencjonalne elementy tamtej epoki. Brudny, agresywny featuring od lokalnego underdoga? Mamy urokliwie kanciasty przelot PlaiThatBoiZay na „P.A.T.”. Dziki, hedonistyczny, zamaszysty twerk anthem? „Shake 88” już w tytule sugeruje istotę swojego istnienia. Rozmyta pościelówa R&B tęskniąca za czasami Bone Thugs-n-Harmony? Posłuchajcie tylko tych smukłych klawiszy w „Wish”! Jest nawet miejsce dla Ricka Rossa (a z tym bywa różnie), który oferuje tu porcję swojego charakterystycznego, prostackiego flow w swoim nieco przesadzonym gangsterskim etosie.
Smaczków jest jednak znacznie więcej, a najwyraźniej przejawiają się one w przywróconych do życia hiphopowych relikach, jakimi są skity. I o ile szczerą i nieukrywaną niechęcią pałam do znacznej większości narracyjnych przerywników, tutaj dodają one wyrazu całej koncepcji albumu i dobudowują kolejny filar do oparcia na nim ton nostalgii. Pojawia się klasyczny zabieg z rozmową telefoniczną i krótki hołd dla SpaceGhostPurrpa w postaci „Blackland 66.6”. Tym, co za to psuje nieco retrofilską atmosferę są kawałki skłaniające się ku nieco bardziej współczesnym brzmieniom. „Automatic” to przyjemny, choć nieco nijaki w kontekście reszty numer osadzony na dosyć typowym instrumentalu, za który odpowiedzialny jest jeden z naczelnych trapowych hitmakerów — Tay Keith. Już w momencie singlowej premiery moje wątpliwości budziło także „Speedboat” mocno czerpiące z kolorystyki dźwiękowej „Clout Cobain”, ale, choć pozostaje jednym ze słabszych momentów na albumie, gospelowe zacięcie z modlitewnymi zaśpiewami Denzela po kilku przesłuchaniach zaczyna wciągać słuchacza w swój klimat.
ZUU to zatem płyta, która na pierwszy rzut oka może wydawać się skokiem w komercję, porzuceniem podziemnych ideałów i ambitnych konceptów na rzecz prostolinijnej piosenkowości i hedonistycznego ducha. Przy bliższym przesłuchaniu okazuje się jednak, że to nie tylko rozważny krok ze strony Denzela w kierunku jego rapowych korzeni z oddaniem im należytego szacunku, ale także pierwsza od dawna próba tchnięcia świeżego powietrza z zastałą formułę trapowego hitu. We gon shake that ass for You, Mr Curry!
#FridayRoundup: Denzel Curry, Skepta, Raveena, Sinkane i inni

Maj ma się ku końcowi, ale do sezonu ogórkowego wciąż nam daleko. Dziś mocno oczekiwane longplaye wydali Denzel Curry i Skepta, nareszcie dłuższą formą zadebiutowała eteryczna pieśniarka alt R&B — Raveena, Portrety ulubionych perkusistów nakreśliło U Know Me Records, a bardzo satysfakcjonującą epkę wydał okrzyknięty brytyjską odpowiedzią na Franka Oceana — Col3trane. A to dopiero początek listy. Sprawdźcie więcej nowości poniżej i na plejliście na dole artykułu.
ZUU
Denzel Curry
PH Recordings
Po tak ambitnym projekcie jak zeszłoroczne Ta13oo, przyszłość twórczości rapera z Florydy była wielką niewiadomą. Balansujący na granicy psychotycznej agresji i introwersji trap jest formułą nośną, jednak dosyć łatwo następne albumy mogły popaść w schematyczność. Denzel jednak zaskoczył wszystkich i na zupełnym luzie puścił półgodzinne Zuu kłaniające się w pas ojcom trapu spod znaku T.I. i Three 6 Mafii. Tradycje chopped and screwed, hyphy i oldschoolowe twerk hymny przekuwają się w pełen bezpretensjonalnej zabawy album, oddech po wyrachowanym poprzedniku i nostalgiczny hołd dla czasów, kiedy trap dopiero stawiał pierwsze kroki. Klimatu całości dodają zabawne skity (będące też już rapowym reliktem) i surowe, momentami nieco nieporadne fgościnne zwrotki od lokalnych underdogów. Choć nadal czekamy na coś ambitniejszego, urokowi Zuu zwyczajnie trudno nie dać się porwać. — Wojtek
Ignorance is Bliss
Skepta
Boy Better Know
Wydane trzy lata temu Konnichiwa sprawiło, że kariera Skepty wprost wystrzeliła w kosmos, czyniąc go jednym z najpopularniejszych brytyjskich raperów na świecie. Lider Boy Better Know nie osiadł jednak na laurach i poświęcił się pracy nad kolejnym wydawnictwem. Ignorance Is Bliss to 13 utworów, wśród których znajdują się single „Bullet from a Gun”, „Greaze Mode” i „Pure Water”. Dużym zaskoczeniem jest fakt, że raper prawie zrezygnował z zapraszania światowych gwiazd gatunku, decydując się na współpracę głównie z przedstawicielami rodzimej sceny, takimi jak J Hus czy Nafe Smallz. Dotychczasowe zapowiedzi wskazują na to, że piąty krążek artysty będzie zróżnicowany i bogaty w brzmienia. Czy uda mu się przebić Konnichiwa? Wszystko jest możliwe!
— Adrian
Lucid
Raveena
Moonstone
„Nectar”, „Bloom”, „Petal” — tytuły niektórych utworów na debiucie Raveeny Lucid mówią same za siebie. Z albumu wylewa się słoneczna błogość i zmysłowość. Belgijska wokalistka czaruje słodkim jak miód głosem, umoszczonym w rozmarzonych i delikatnych neo-soulowych aranżacjach, zahaczających o niegroźną psychodelię i alt-R&B. I brzmi to tak cukierkowo, jak się zapowiada. Jeżeli wysoki poziom glukozy jest tym, czego aktualnie szukacie w muzyce, debiutancka płyta Raveeny odnajdzie w was swoich zwolenników.– Maja Danilenko
Dépaysé
Sinkane
City Slang
Jeśli Life & Livin’ It z 2017 roku było otwarciem się Sinkane’a na muzykę organiczną i melodyjną, to wydana dzisiaj płyta Dépaysé jest zanurzeniem się po czubek głowy w progresywnym afrobeatowym sosie. Prym wiodą souljazzowe riffy, tropikalna rytmika i post-plemienne afrykańskie zaśpiewy. To prostolinijna płyta, której dobrze z oczu patrzy — dla tych, którzy odnajdują się w muzyce Pablopavo, K’naana czy The Budos Band. — Kurtek
Portrety
Różni wykonawcy
U Know Me
Najnowsze wydawnictwo U Know Me Records zrodziło się ze snu. Założycielowi wytwórni, Grohowi, jakiś czas temu przyśniło się, że zebrał ośmiu niezwykle utalentowanych perkusistów i poprosił ich o nagranie swoich autorskich utworów. Już na jawie, od razu zaczął się z nimi kontaktować z propozycją wzięcia udziału w tym niecodziennym projekcie: bez konkretnego założenia co do gatunku w jakim utwór ma wybrzmiewać, ile ma trwać, czy obostrzeń w postaci gościnnych występów. Każdy się zgodził. I tak oto dziś ukazała się płyta Portrety nagrana przez Michała Bryndala, Rafała Dutkiewicza, Krzysztofa Dziedzica, Qbę Janickiego, Jana Młynarskiego, Łukasza Moskala, Marcina Raka i Huberta Zemlera. A dlaczego właśnie perkusiści? Jak mówi Groh: „często o nich zapominamy, są zazwyczaj w cieniu, a ich rola jest przecież nie do przecenienia! Chcemy pokazać, jak zdolni i otwarci muzycznie są to artyści”.
TDR
Tomasa del Real
Nacional
Pierwsza dama reggaetonu wraca z trzecim krążkiem eksponującym wszystko to, co sprawiło, że publika zwróciła na nią uwagę przed trzema laty w nieco mniej poukładanej, ale bardziej autotune’owej odsłonie. Del Real wciąż jednak buduje swoją muzykę na fuzji gatunku z wpływami szeroko pojętej muzyki elektronicznej, dancehallu, trapu czy R&B. Dla miłośników hiszpańskojęzycznego R&B. — Kurtek
Heroine
City Slang
Geffen
Jeśli marzy wam się, by Travis Scott nagrał wspólnie z Drake’m płytę R&B, być może nowa epka pochodzącego z Londynu Col3trane’a będzie na tę fantazję pewną odpowiedzią. GQ nazwało przed kilkoma miesiącami 19-letniego piosenkarza brytyjską odpowiedzią na Franka Oceana, ale jego nowe wydawnictwo zdradza bardziej post-trapowe inklinacje stylistyczne i obnaża nieco inną wrażliwość. Trzeba jednak przyznać, że Heroine to zaskakująco satysfakcjonujące wydawnictwo w kontekście meandrów brzmieniowo-produkcyjnych współczesnego trap&B. — Kurtek
Naughty Dog
Coucou Chloe
Nuxxe
Założycielka wytwórni Nuxxe i członkini projektu Y1640 na najnowszym mini-albumie dokonuje dekonstrukcji klubowych brzmień. Eksperymentuje też z glitch popem i zniekształconym wokalem. Do współpracy zaprosiła tym razem Shygirl i Lederricka z Thraxxhouse. Coucou Chloe doceniona przez Rihannę (jej „Doom” posłużyło za tło to pokazu „Fenty x Puma”) tym samym dokłada epkę do wcześniejszych wydawnictw — eksplorujących ciemne muzyczne rejony, niemal operowych Halo i magnetycznej Erika Jane. Intrygująca propozycja dla poszukiwaczy nowych, chwilami zdehumanizowanych dźwięków. — Ibinks
Long Live Love
Kirk Franklin
Fo Yo Soul
Król Midas muzyki gospel wraca po czterech latach milczenia z trzynastą w karierze płytą LONG LIVE LOVE, by zaprezentować wszechstronność gatunku tym, którzy chcą słuchać. Flagowy upbeatowy singiel „Love Theory”, zrealizowany ze swadą i wyczuciem aktualnych popowych trendów, nie bez powodu okupował gospelową listę Billboardu przez cztery miesiące. Reszta albumu LONG LIVE LOVE jest naturalnie równie wszechstronna (choć jednak z przewagą dla singli) — mamy tu zarówno bogate bigbandowe aranżacje, jak i ukłon w stronę trapu czy g-funku. Gratka dla fanów, ale i dla tych, którzy chcieliby doświadczyć muzycznego optymizmu. — Maja Danilenko
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Nowy teledysk: Denzel Curry „Speedboat”

Dzisiaj ma premierę najnowszy krążek Denzela Curry, zatytułowany Zuu jednak nie możemy pozwolić, żeby naszym uszom umknął jeden z singli zapowiadających album, czyli „Speedboat”.
Denzel wyciągnął wnioski z dużego komercyjnego sukcesu Ta13oo, swojego poprzedniego albumu, a w szczególności promującego go singla „Clout cobain”, bo po agresywnym, ścierającym starą i nową szkołę kawałku „Ricky” stawia ponownie na melodie. „Speedboat” to chwytliwy, momentami prześpiewany trapowy numer oparty instrumentalu ogrywającym na dalszych planach intrygujące linie pianina. Najbardziej charakterystycznymi momentami w utworze są jednak spokojne przejścia wykorzystujące sample z przesterowanym chórem gospel, na których raper subtelnym, niepewnym głosem nuci wers Jesus, please deliver us from devil. Trudno wyzbyć się uczucia, że utwór jest celowym i bardzo wyraźnym powtórnym przywołaniem stylistyki ogranej na wspomnianym hicie z poprzedniego albumu, jednak całość broni się na tyle dobrze, że trudno się o to spierać. Kawałek wypada też mniej wyraziście niż ociekający charyzmą poprzednik, jednak mocno prowokuje nas, by sprawdzić jak spisze się w kontekście całego wydawnictwa.