Wydarzenia

flying lotus

Thundercat wraca z nowym krążkiem pełnym znakomitych gości

Thundercat powróci w kwietniu

Trzeba przyznać, że ten rok zaczyna się wyśmienicie, jeżeli chodzi o zapowiedzi premier płytowych. Do grona kilku już ogłoszonych tytułów dołącza również Thundercat, którego nowy album zatytułowany It Is What It Is, ukaże się już 3 kwietnia nakładem wytwórni Brainfeeder. Wydawnictwo to, wyprodukowane do spółki z Flying Lotusem przyniesie nam kolaboracje z m.in. takimi artystami jak Ty Dolla $ign, Childish Gambino, Kamasi Washington, Steve Lacy, Steve Arrington czy Badbadnotgood, oraz kilka instrumentalnych kompozycji, na których muzyk z pewnością wyżyje się na swojej gitarze basowej. Całość dotyczyć ma miłości, straty, życia oraz wzlotów i upadków, które się z tym wiążą. Poniżej, niezwykle obiecujący, pierwszy singiel.

Recenzja: Flying Lotus Flamagra

Flying Lotus - Flamagra

Flying Lotus

Flamagra

Warp

Pamiętacie to uczucie cynicznego rozczarowania, kiedy Kanye ogłosił premierę Yandhi, a ta ostatecznie nigdy nie nastąpiła? A może dalej liczycie na to, że w końcu usłyszymy Whole Lotta Red Playboia Cartiego, a premiera Sanguine Paradise Uziego tuż za rogiem? Przypomnijcie sobie to uczucie zniesmaczenia i rozczarowania, ale z zastrzeżeniem, że wszystkie te albumy jednak naprawdę się pojawiły, nie unosząc nawet w najmniejszym stopniu ciężaru oczekiwań, które na nich legły. Takie mniej więcej odczucia towarzyszą mojemu obcowaniu z Flamagrą Flying Lotusa.

Z tego wstępu bije może nieco zbyt dużo rozgoryczenia, ale rzeczywiste doświadczanie najnowszego krążka amerykańskiego producenta naprawdę mocno rozmija się z tym, co wyciągnąć można było, chociażby, z zewnętrznego opisu tego, co mieliśmy dostać. Ponadgodzinny kolos mieszający popową wrażliwość synth funku z połamanym wonky, soulowym uduchowieniem i nieodłącznymi IDM-owymi odpryskami? Pycha! Dodajmy do tego patronującą nagraniom Lotusa ciotkę, będącą jednocześnie najwybitniejszą jazzową spirytualistką wszech czasów (oh, Alice…), wszystkie poprzednie dokonania założyciela Brainfeedera, chaotyczny afrofuturyzm oprawy graficznej i filmowe Kuso (reżyserski debiut artysty), dosyć jasno sugerujące, że Ellison jest w stanie wyjść poza swoją strefę komfortu dużo dalej niż kiedykolwiek. Wszystko to doprowadziło do narośnięcia ogromnych oczekiwań wobec najnowszego krążka, które jednak istny zenit osiągnęły w momencie pojawienia się listy gościnnych występów. George Clinton, Tierra Whack, Denzel Curry, Solange, David Lynch, Little Dragon, Anderson .Paak, Shabazz Palaces, Toro y Moi i Thundercat. Oszałamiający miks.

Okazało się jednak, że zamiast duchowej ekstazy, nad wszystkim unosi się, co najwyżej, duch straconego potencjału. Bo, przechodząc już do samej muzyki, niewiele momentów naprawdę mocno przykuwa uwagę. Nie oznacza to co prawda, że to seria muzycznych abominacji. Wręcz przeciwnie, pokusiłbym się o stwierdzenie, że kilka z tracków mogłyby spisać się całkiem przyzwoicie w innych kontekstach narracyjnych. W pamięć najmocniej zapada najbardziej wyrazisty singlowo „Black Balloon Reprise”. To nawiązanie do wspaniałego soulowo-popowowego bangera „Black Baloons”, który pojawił się na zeszłorocznym krążku Denzela Curry’ego Ta13oo. Tutaj, podobnie jak w poprzedniku, utrzymana zostaje vintage’owa stylistyka, ale całość brzmi dużo bardziej Madlibowo (do której to inspiracji Ellison sam się przyznał). Producent świadomie bawi się dalszymi planami, rozlewając plamy organicznego szumu w tle beatu, a raper z Florydy po raz kolejny udowadnia tylko, że jest jednym z najważniejszych graczy na scenie. Świetnie spisuje się także przestrzenny, jazzowy ambient przelatujący w tle „Remind U” czy flirciarski groove najbardziej sfokusowanego, staroszkolnego „FF4”. Z gościnnych występów zapada w pamięć także dynamiczny plemienny strzał mrocznego ekscentryzmu Shabazz Palaces i paranoiczny, noise’owy spoken word Davida Lyncha, który przemyca do „Fire Is Coming” ducha swojego onirycznego surrealizmu. Przyznam też, że pomimo tego, że muzyka Solange nigdy nie przemawiała do mnie i nadal mam duży problem z jej solowymi płytami (ech, cóż za niefortunne miejsce na wyznawanie takich herezji), w „Land of Honey” urzeka swoją wrażliwością, senną subtelnością i nieśpiesznymi zaśpiewami zawieszonymi między miękką soulową sensualnością a wrażeniem chwytającej za serce nostalgii. Do tego leniwie narastające fale szumu w tle i mamy małe laidbackowe arcydzieło.

Mimo tylu trafionych decyzji, trudno nie poświęcić osobnego akapitu na te mniej udane kolaboracje. Najbardziej boli niewykorzystany potencjał Tierry Whack. Z połączenia tych dwóch ekscentryków mógł wyjść jeden z najlepszych awangardowych strzałów tegorocznego rapu, tymczasem wspólny utwór wydaje się wykonany bez jakiegokolwiek wcześniejszego ustalenia wspólnej wizji. Pod kwadratowy, płytko brzmiący i, przede wszystkim, niemiłosiernie drażniący podkład, który miał chyba w wizji autora zmierzać w kierunku nu-jazzu, raperka najpierw próbuje chwycić się stylistyki najntisowego R&B, by ostatecznie poddać się ekscesom instrumentalnego tła i rzucić pozbawione dynamiki wersy o wpychaniu cycków w twarz i prezerwatywach. I choć w kontekście ostatnich decyzji polskiej władzy, gest tak dobrotliwego udzielania edukacji seksualnej uważam za wyjątkowo szczodry, to zwyczajnie estetyczna mordęga. Synthfunkowe hity z Andersonem .Paakiem, Little Dragon czy Toro y Moi rozpływają się nijakością i trudno w nich uchwycić wyraźny, wyróżniający się motyw, który przylepiłby się do słuchacza. Przedziwnie wypada też „Burning Down the House”, które jest wybitnym przykładem niejasnego zakodowania intencji twórcy. Z jednej strony kawałek próbuje chwycić się legendarnego przeboju Talking Heads, z drugiej tylko go przekontekstualizować, by ostatecznie zdecydować się na coś zupełnie własnego i niekoniecznie korespondującego z którąkolwiek z wizji.

Największy problem Flamagry tkwi jednak w swoistym paradoksie. Z jednej strony każdy kolejny track na płycie wydaje się z zupełnie innej bajki: taneczne synth funki pozbawione parkietowego groove’u, ambientalne R&B, połamane beaty rodem z 24/7 lofi radio for chill and studying i David Lynch będący Davidem Lynchem stanowią mieszankę, która, mimo najszczerszych chęci Ellisona, bardzo się rozłazi, sama reinterpretując się tyle razy, że bardzo mocno zaburza narrację krążka (na dotychczasowych wydawnictwach prowadzoną przez artystę nienagannie). Z drugiej strony jakiegokolwiek stylu muzycznego się by FlyLo nie dotknął, we wszystkim wydaje się boleśnie zachowawczy. Brak tu eksplozywności, głębi i żywiołowości, bez której takie granie traci swój puls i przestaje ekscytować. Instrumentalnie zamykamy się w formule „Flying Lotus type beat”, a to coś, czego po specu od afrofuturystycznych odjazdów spodziewaliśmy się najmniej.

Kończąc zatem, Flamagra tkwi w rozdarciu i nie może zdecydować się na właściwy kierunek. Być może całą energię na generowanie estetycznego pandemonium Ellison przeznaczył na swój freakowy body horror Kuso, być może tęskne podążanie ku piosenkowym formułom powinno być stawiane bardziej radykalnie. Trudno odpowiedzieć jednoznacznie, ale, jak pokazało kilka kapitalnych momentów tutaj i tegoroczne „Negro Spiritual” u Danny’ego Browna, Flying Lotus dalej umie. I trzymajmy kciuki, żeby umiał tak do końca.

#Friday Roundup: Flying Lotus, Steve Lacy, Lucky Daye, Mavis Staples, Beast Coast i inni

Kolejny bogaty w wydawnictwa piątek — w ten weekend polecamy nowego FlyLo, debiuty Steve’a Lacy’ego i Lucky’ego Daye’a, kolaborację Mavis Staples z Benem Harperem, materializację długogrającego Beast Coast, Abstract Orchestrę reinterpretującą Madvillaina i nowe wydanictwa od Shay Lii, Andreyi Triany, Rashana Ahmada czy YG. Oprócz tegom co przygotowaliśmy w naszym cotygodniowym zestawieniu, koniecznie sprawdźcie również naszą playlistę, gdzie znajdziecie też epki Jordana Rakeia, Blu & Exile, Rotimiego, Mylesa Camerona, $uicideBoys, Terri Walker i Kelly Rowland.


Flamagra

Flying Lotus

Warp Records

Ósmy krążek Fly Lo budził ogromne emocje jeszcze zanim się pojawił. Pierwszy album po pięcioletniej przerwie producenta zapowiedział sam David Lynch, w dodatku w singlu o bardzo wymownym tytule „Fire is Coming” Głośno było też o gościach, których Steve Elison wciągnął w swój freakshow, bo poza wspomnianym reżyserem na płycie udzielają się Denzel Curry, Tierra Whack, Solange, Anderson .Paak, George Clinton, Thundercat, Little Dragon, Toro y Moi i Shabazz Palaces. Owocem współpracy tej familii jest ponad godzinny festiwal muzycznych ekscesów z neofunkowym sznytem uciekających w afrofuturystyczny nu jazz, regularnie rozrywany przez serie glitchujących przełamań. W mikrokosmosie stworzonym na Flamagrze lawirujemy między introwertycznymi opowieściami o traumie w wykonaniu Denzela Curry po wpychającą cycki w twarze Tierrą Whack, a kierunek temu cyrkowi nadają gęsto poprzetykane szumem instrumentale ze wspaniale (jak zawsze u Ellisona) rozegranymi planami. Flamagra na tle tak wyrazistych albumów jak You’re Dead! czy Cosmogramma wypada co prawda mniej spójnie i nieco chaotycznie, jednak błyskotliwe, ekstrawaganckie idee, za które pokochaliśmy poprzedniczki są obecne i tutaj.- Wojtek


Apollo XXI

Steve Lacy

3qtr under

Na pierwszy długogrający projekt Steve’a Lacy’ego czekaliśmy długo, zwłaszcza że wydane w 2017 roku amatorskie Demo ujęło nas swoim niewymuszonym i żywym, gitarowym, soulowo-funkowym brzmieniem. Apollo XXI, utrzymane w podobnym klimacie, co The Last Party Matta Martiansa (również członka The Internet), zdaje się je dopracowywać. Jak powiedział Steve, to jest jego podróż; to wyraz tego, jak się teraz czuje. — Klementyna


Painted

Lucky Daye

Keep Cool

Lucky Daye nie kazał na siebie długo czekać i tuż po kolejnym rewelacyjnym singlu niespodziewanie przedstawił nam pełen obraz swojego debiutanckiego albumu Painted. Do zestawu wcześniejszych dwóch epek i wypuszczonego luzem „Love You Too Much” dołączyło eleganckie zamknięcie. Zaskoczenia nie ma — artysta znów udowadnia nam, że nadzwyczajna paleta środków wyrazu, jaką wcześniej stosował, nie była przypadkowa. Pomysł Daye’a na alternatywne R&B podszyte klasyczną soulową wrażliwością rozkwita na Painted w pełnej krasie i wnosi mnóstwo powietrza do współczesnej sceny. W tym tygodniu to pozycja obowiązkowa. — Maja Danilenko

>


We Get By

Mavis Staples

Anti

Stwierdzić, że Mavis Staples jest ambasadorką zmian, to jak powiedzieć, że woda jest mokra, a jednak weteranka południowego soulu nie ustaje w jednoznacznym wyrażaniu swojego życiowego stanowiska. Pod koniec marca, zaledwie kilka tygodni po premierze krążka z zapisem jej znakomitego londyńskiego koncertu, piosenkarka podzieliła się nowym singlem o wiele mówiącym tytule „Change” — gitarową zapowiedzią 12. studyjnego krążka artystki We Get By, który wytwórnia Anti po dwutygodniowej zwłoce wypuściła wreszcie dziś. Na nowym krążku 79-letniej Staples znalazło się w sumie 11 soul-rockowych numerów wyprodukowanych przez ikonę amerykańskiej alternatywy lat 90. Bena Harpera. — Kurtek


Escape From New York

Beast Coast

Beast Coast Media

Beast Coast to kolektyw łączący pod swoim szyldem reprezentantów the Underachievers, Flatbush Zombies i ekipy Pro Era z Joey’em Bad$$em na czele. Z takim składem i taką chemią w grupie (dosłownie i w przenośni) potencjał był ogromny i Escape from New York robi wszystko, żeby go wykorzystać. Dostajemy 13 posse cutów narkotycznego rapu z pogranicza starej szkoły i onirycznego, mrocznego trapu, robiący niekiedy chwilowe odjazdy w g-funkową przewózkę bez spiny. Chłopaki, mimo agresywnego, niepokojącego vibe’u całości, stawiają raczej na fun i mixtape’owy luz, przez co całość bardzo dobrze razem płynie, wciągając w swój psychodeliczny trip słuchaczy podatnych na takie muzyczne intoksykacje- Wojtek


Dangerous

Shay Lia

Shay Lia

Debiutancka epka Shay Lii Dangerous to produkt, na który składają się aksamitne sofistykowane tańce spod znaku Jessie Ware, przykryte satynową, zmysłową nastrojowością z rejonu Sabriny Claudio. Nad całokształtem czuwa świadomy i intrygujący wokal Shay Lii. Artystka świetnie odnajduje się zarówno w estetyce soul, jak i w R&B. Wtórują jej goście, jak Buddy i Kojey Radical czy KAYTRANADA i BADBADNOTGOOD w roli producentów. Koleżanka KAYTRANADY nie zawiodła i utrzymała klasę charakteryzującą wydane do tej pory single. Sprawdźcie koniecznie! – Maja Danilenko


Life in Colour

Andreya Triana

Hi-Tia Records

Do szarości i powagi obecnego świata Andreya Triana postanowiła dodać nieco żywych barw. Pomimo że okładka nowej płyty Life in Colour przywołuje na myśl bupowe rytmy, artystka do pokolorowania poważnych tematów dotyczących kobiecości, girl power, niezależności, miłości oraz wolności użyła szerokiej palety barw i sprawiła, że omawiane kwestie stały się bardziej przystępne dla słuchacza, nie tracąc jednocześnie na swojej wartości. Teksty wplotła w barwne dźwięki popu, bluesa, reggae i jazzu, spajając wszystko w całość przy pomocy swojego charakterystycznego i mocnego wokalu. Płyta jest głośnym manifestem kobiecości, za sprawą którego każda kobieta może rządzić jak królowa i być superbohaterką. – Forrel


The Sun

Rashan Ahmad

B Sides

Rashan Ahmad ma na swoim koncie całe mnóstwo projektów z ludźmi z całego świata. Jego najnowszy krążek zatytułowany The Sun to kolejny krok naprzód. O ile poprzednie solowe wydawnictwa ograniczały się raczej do współpracy z jednym producentem, to na swoim nowym albumie zebrał całe grono muzyków z tak odelgłych od siebie miejsc, jak chociażby Dakar, Paryż, Seattle, Hiszpania czy Nowy Meksyk. Efektem jest bardzo eklektyczna i to nie tylko muzycznie płyta. Śpiewanie, spoken word oraz oczywiście znakomite rapowanie, przenosi nas w świat doświadczonego i pewnego swojego miejsca w świecie człowieka, a sam album przypomni wielu czasy znakomitego Crown City Rockers. — efdote


Madvillain, Vol. 2

Abstract Orchestra

Ata

Po jazzowym hołdzie dla J. Dilli w listopadzie Abstract Orchestra wzięło na warsztat dorobek Madvillain — superduetu złożonego z MF Dooma i Madliba, którzy w 2004 roku wydali wspólnie jeden z najbardziej ikonicznych krążków w historii alternatywnego rapu, by następnie rozpłynąć się w próżni. Teraz angielski jazzrapowy big band pod wodzą saksofonisty Roba Mitchella na nowo odkrywa spuściznę Madvillainy, łącząc w równych proporcjach hip hop i jazz w stylu klasycznych ścieżek dźwiękowych do programów telewizyjnych. Dziś ukazała się druga część projektu przynosząca 13 nowych reinterpretacji motywów z legendarnej płyty. — Kurtek


4REAL 4REAL

YG

Def Jam Recordings

YG postanowił nie tracić czasu i po zaledwie 9 miesiącach od wypuszczenia Stay Dangerous prezentuje nam swój najnowszy projekt zatytułowany 4REAL 4REAL. W zasadzie to płyta miała ukazać się miesiąc wcześniej, jednak po śmierci Nipsey Hussle’a raper zdecydował o przesunięciu daty premiery na maj. I choć całość materiału została zarejestrowana jeszcze przed tym tragicznym zdarzeniem, to reprezentant LA postanowił uczcić na nim pamięć zmarłego przyjaciela. Poza tym, na krążku znalazło się 13 numerów, w tym singlowe „Go Loko” i „Stop Snitchin”. Do YG dołączył również szereg gości, w tym Tyga, Boogie, Valee, Meek Mill, Kamaiyah i G-Eazy. Za część produkcji na albumie odpowiada m.in. DJ Mustard, który z pewnością dorzucił tu kilka west-coastowych bangerów. Jak słyszymy w otwierającym numerze: „talkin’ ’bout the West Coast, I’m the face of it”. Ile w tym prawdy? Sami się przekonajcie. — Mateusz


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

Denzel Curry i Flying Lotus hołdują Madlibowi

Kiedy przy okazji premiery „Fire is Coming” z Davidem Lynchem Flying Lotus opublikował tracklistę swojego najnowszego krążka Flamagra, kawałkiem, który najbardziej przykuł moją uwagę, było „Black Balloons Reprise” z gościnką Denzela Curry. Producent ciekawość fanów postanowił zaspokoić jeszcze przed premierą i ten właśnie numer ukazał się jako singiel.

Warstwa muzyczna tracku powstaje na przecięciu kilku intrygujących płaszczyzn. Tytuł wyraźnie nawiązuję do poprzedniego albumu Denzela, Ta13oo na którym motyw czarnego balonika przewijał się kilkukrotnie. Kolorystyka dźwięków wydaje się kontynuacją pierwszej, soulowo-rapowej części krążka, jednak Fly Lo wyraźnie naznacza swoją obecność, gęsto wypełniając dalsze plany beatu subtelnie ogrywanym szumem. Cały numer ma być hołdem dla legendy psychodelicznego, abstractowego rapu- Madliba, o czym poinformował nas sam Steven Ellison w komentarzu na YouTube [pisownia oryginalna]:

That black balloons beat is dedicated to Madlib and Egon [założyciel Stones Throw Records-przyp.red.]. When I was in college I heard quas”come on feet” it relit my love for sampling and eventually changed my world. Love to you legends.

Flamagra premierę będzie miała 24 maja nakładem Warp Records.

Nowy utwór: Flying Lotus „More” feat. Anderson .Paak

W zeszłym miesiącu Flying Lotus zelektryzował wiernych słuchaczy zapowiedzią albumu Flamagra, na którego trackliście roi się od fantastycznych gości. Jednym z nich jest nasz ulubieniec — Anderson .Paak, i to właśnie efekty jego współpracy z FlyLo zostało nam dane przedpremierowo usłyszeć. „More”, zupełnie jak okładka singla, to mieszanka iście wybuchowa. Mocne intro przechodzi w płynący beat okraszony synthami, a jeśli wytropiliście tu rękę Thundercata, uszy pracują wzorowo — portal Stereogum bacznie wypatrzył, że można go znaleźć na liście współtwórców kawałka. Flamagrę w pełnej krasie (27 utworów!) zbadać będzie można 24 maja. Czekamy jak na szpilkach!

Nowy utwór: Flying Lotus „Spontaneous” feat. Little Dragon & „Takashi”

Kilka dni po tajemniczej zapowiedzi z Davidem Lynchem w roli głównej, Flying Lotus publikuje aż dwa numery z nadchodzącej płyty. „Spontaneous” to słoneczny, soulowo-popowy utwór z gościnnym udziałem Little Dragon, natomiast „Takashi” prezentuje charakterystyczne dla artysty kosmiczne, jazzowo-elektroniczne brzmienie. Szósty album FlyLo ukaże się 24 maja i będzie nosił tytuł Flamagra. Usłyszymy na nim aż 27 kompozycji oraz gości takich jak George Clinton, Solange, Tierra Whack czy Shabazz Palaces.

Flying Lotus i David Lynch zapowiadają ogień

David Lynch i Flying Lotus to kolaboracja przedziwna. Nikt się jej nie spodziewał, nikt o niej nie marzył, a jednak kiedy już nastała, wydaje się być czymś zupełnie naturalnym, a kreatywne siły dwóch surrealistów w jakiś absurdalny sposób zespajają się ze sobą. A wszystko to po to, by zapowiedzieć z rozmachem najnowszy, siódmy album producenta, zatytułowany Flagmara.

Jeden z komentujących pod teledyskiem pisze:

Only flying lotus has the balls to drop his first single in over 5 years and its an interlude

„Fire is Coming” to rzeczywiście jedynie krótki, psychodeliczny kawałek narracyjnego spoken word w wykonaniu Lyncha pod lekko glitchujący, ambientowy dron FlyLo. Wszystkiemu towarzyszy wyreżyserowany we współpracy z Davide Firthem (kolejnym wizualnym freakiem, stale już współpracującym z Ellisonem) teledysk oparty na przedziwnej, futurystyczno-plemiennej stylistyce. Ze strony artystycznej nie dostajemy zbyt wiele, jednak pojawiająca się w tytule gra słowna wydaje się mieć przełożenie na rzeczywistość, bo tym, co wzbudza największe emocje jest tracklista dostępna na stronie artysty. Dowiadujemy się z niej, że poza stałymi współpracownikami FlyLo (Thundercat), pojawiają się na niej: Anderson .Paak, Denzel Curry (który dograł się na kawałek kontynuujący pojawiający się na jego albumie Ta13oo motyw czarnych balonów), Tierra Whack, George Clinton (pojawiający się w utworze nawiązującym do legendarnego przeboju Talking Heads), Solange, Shabazz Palaces, Little Dragon i Toro y Moi. Zapowiada się jeden z najbardziej ekscytujących projektów tego roku!
Tracklista:

  1. Heroes
  2. Post Requisite
  3. Heroes In A Half Shell
  4. More (feat. Anderson .Paak)
  5. Capillaries
  6. Burning Down The House (feat. George Clinton)
  7. Spontaneous (feat. Little Dragon)
  8. Takashi
  9. Pilgrim Side Eye
  10. All Spies
  11. Yellow Belly (feat. Tierra Whack)
  12. Black Balloons Reprise (feat. Denzel Curry)
  13. Fire Is Coming (feat. David Lynch)
  14. Inside Your Home
  15. Actually Virtual (feat. Shabazz Palaces)
  16. Andromeda
  17. Remind U
  18. Say Something
  19. Debbie Is Depressed
  20. Find Your Own Way Home
  21. The Climb (feat. Thundercat)
  22. Pygmy
  23. 9 Carrots (feat. Toro y Moi)
  24. FF4
  25. Land Of Honey (feat. Solange)
  26. Thank U Malcolm
  27. Hot Oct.

Nowy utwór: Thundercat feat. Flying Lotus & BadBadNotGood „King of the Hill”

Założony przez Flying Lotusa label Brainfeeder w tym roku obchodzi swoje dziesiąte urodziny. Z tej okazji już 16 listopada ukaże się kompilacyjny projekt zatytułowany Brainfeeder X. Na nim będziemy mogli usłyszeć utwory artystów związanych z wydawnictwem i nie tylko. Pierwszy singiel to kolaboracja pomiędzy Thundercatem, ekipą BADBADNOTGOOD oraz samym FlyLo. Zapowiada się nie lada świętowanie, a w skład całości wchodzić będzie aż 36 kawałków. Życzymy wszystkiego najlepszego na kolejne dziesięć lat!

Krążek Overload Georgii Anne Muldrow w październiku

Od czerwcowej premiery tytułowego, jak się okazało, singla „Overload” Georgii Anne Muldrow minęło już kilka miesięcy czasu. Wówczas sieć zelektryzowała informacja, że wkrótce pierwszą od trzech lat płytę piosenkarki wyda oficyna Brainfeeder Flying Lotusa. W zeszłym tygodniu poznaliśmy więcej szczegółów. Album zatytułowany (również) Overload trafi do słuchaczy 26 października, trafi na niego 13 utworów, a wśród jego producentów wykonawczych znajdą się Aloe Blacc, Dudley Perkins i sam Flying Lotus. Piosenkarka nazwała nadchodzący projekt „eksperymentem w powściągliwości” (w opozycji do „eksperymentu w interpretacji”, którym są występy na żywo) i „rzeczą możliwie najczystszą”. Jak to przekłada się na muzykę? Posłuchajcie poniżej nowego utworu „Astrosol”.

Flying Lotus z siedmioma nagraniami napisanymi na potrzeby filmów

O nowej, będącej ponoć już w ostatniej fazie powstawania, płycie Flying Lotusa nie wiemy w zasadzie nic. Sam artysta, chcąc być może wynagrodzić swoim fanom ten czas oczekiwania, umieścił ostatnio na swoim profilu Soundcloud aż siedem nowych nagrań. Fragmenty sześciu z nich, usłyszeć można było w krótkim, animowanym filmie Blade Runner Black Out 2022, będącym jednym z trzech prologów do świetnego Blade Runner 2049. Nagranie „Choo Choo”, w którym gościnnie udziela się również Miguel Atwood-Ferguson, jest za to odrzutem ze ścieżki dźwiękowej do kolejnego filmu, nad którą pracuje Fly Lo, a mianowicie thrillera science fiction zatytułowanego Perfect. Wszystkie nagrania do sprawdzenia poniżej.