thundercat
Recenzja: Thundercat It Is What It Is

Thundercat
It Is What It Is
Brainfeeder
Thundercat wytrzeźwiał. Owo otrzeźwienie dokonało się nie tylko w odniesieniu do tytułu poprzedniego krążka, ale miało też podłoże muzyczne i osobiste. Szalonego Thundercata z okładki Drunk zastąpił ten przygnębiony, ponury, chciałoby się powiedzieć, wyprany z emocji. Oczywiście nie ma co panikować — It Is What It Is wciąż wypełnione jest specyficznym poczuciem humoru, szalonym tempem i wszystkim tym, do czego Bruner przyzwyczaił nas już wcześniej. Tym razem całość podlana jest jednak atmosferą niepokoju i rozgoryczenia. Czyżby śmieszkujący zazwyczaj artysta dostarczył nam właśnie swój najdojrzalszy projekt?
Zacznijmy od muzyki, bo tu, jak zwykle u Thundercata, dzieje się. Przy płytach Brunera nie da się nudzić, wszystko przez bogate kompozycje i klimat zmieniający się niczym w kalejdoskopie. Nie odbierając nic świetnemu swoją drogą Drunk, był to album, na którym ta różnorodność popchnięta została do granic możliwości. Nie brakowało tam oczywiście świetnych numerów, ale było tam też sporo pomysłów prowadzących donikąd. Czy It Is What It Is nie popełnia błędów poprzedniczki?
Umysł Thundercata znów krąży — od jazz fusion, przez soul i R&B, kończąc jak zwykle na nienaturalnie szybkich i szalonych basowych solówkach. Tym razem zdaje się jednak na dłużej zatrzymywać na konkretnych pomysłach, co przekłada się na więcej właściwych utworów, a mniej krótkich muzycznych przerywników w stylu „How Sway”. It Is What It Is wydaje się przez to spójniejsze, choć zarówno pod względem muzycznym i tekstowym ma wiele do zaoferowania. Warto też wspomnieć, że od strony produkcyjnej Thundercata wspiera niezawodny Flying Lotus.
Album otwiera przestrzenne i kosmiczne intro „Lost In Space / Great Scott / 22-26” i słowa Hi, hello/ Is anybody there?/ Let me know if you can hear me. Brzmią trochę niczym wiadomość do zmarłego w 2018 roku Maca Millera. Śmierć rapera stanowi w pewnym sensie klamrę dla tego albumu. Bo choć bezpośrednią dedykację dostajemy dopiero w wieńczącym go utworze tytułowym, to na cały materiał trudno nie patrzeć przez pryzmat tej straty.
Oczywiście Thundercat przyzwyczaił nas już do swojego poczucia humoru i tu także go nie brakuje. Nie sposób nie wspomnieć chociażby o singlowym „Dragonball Durag” i niezrównanej pewności siebie autora — I may be covered in cat hair, but I still smell good. Na albumie znajdziemy też „I Love Louis Cole” — laurkę dla przyjaciela i muzyka Louisa Cole’a. Radosnych momentów nie brakuje, ale nawet wesołe melodie zdają się przesiąknięte głębszą refleksją i bólem. W „Miguel’s Happy Dance” słyszymy Just do the happy dance/ Even if you’re not alright. Zresztą cała druga część albumu, z „King of the Hill” i „Fair Chance” na czele, bije w zdecydowanie poważniejsze tony.
Jakie jest It Is What It Is? Na pierwszy rzut ucha to stary dobry Thundercat, jednak im dalej w las, tym jego ból staje się bardziej wyczuwalny, nawet mimo szerokiego uśmiechu i kolejnych żartów. Album nie powtarza błędów poprzedniczki, ale nie stanowi nowego otwarcia w twórczości Brunera. To raczej udana próba zamknięcia pewnego ważnego rozdziału w życiu artysty. Udana przynajmniej dla słuchaczy.
#FridayRoundup: Thundercat, Yves Tumor, Everything Is Recorded i inni

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Wiosenne tempo wydawnicze zostało podtrzymane — nowe płyty wydali Thundercat, Yves Tumor, Everything Is Recorded, Nnamdï, Yaeji, Kiana Ledé, Empress Of, a także Quebonafide. Polecamy selekcję poniżej, bo słucha jej się znakomicie! Zostańcie w domu.
It Is What It Is
Thundercat
Brainfeeder
Thundercat to jeden z najwybitniejszych, najbardziej charakterystycznych brzmieniowo muzyków soulowych naszych czasów, który, jakimś cudem, nigdy jeszcze jeszcze nie przekuł swojego potencjału na naprawdę świetny całościowo album. Aż chcę się tutaj rzec sakramentalne „aż do dzisiaj”, bo It is What It is to kapitalny manifest kondycji współczesnego soulu wraz ze wszystkimi jego eksperymentatorskimi zapędami i synthfunkowymi konotacjami. Kocur z jednej strony natchniewa tradycyjne, skostniałe formuły Brainfeederowskim kombinatorstwem stawiając na syntetyczny anturaż i elektroniczną nadpobudliwość Nu-Jazzowego pulsu spod znaku FlyLo, z drugiej jednak ten eklektyczny koktajl spija z charakterystycznym dla siebie, ekscentrycznym poczuciem humoru. Żywotne, nadaktywne kompozycje ubiera zatem w strój subtelnego żartu obdzierającego te formuły z niezręczności pościelowego sensualizmu, zamiast tego serwując takie strzały jak przebojowe „Dragonball Durag”, afirmujące męsko-męską przyjaźń „I love Louis Cole” czy wreszcie wspaniale rozlazłe „Fair Chance” na którym udziela się Ty Dolla $ign oraz nie kto inny jak BasedGod himself. Thudercat zatem zbiera wszystko, co wypracowała przez ostatnią, powiedzmy, dekadę cała żywotna scena soulu i podaje ją z filozofią typu „na przypale albo wcale”. Obiekcje można mieć, ale po co, skoro to tak dobrze wjeżdża? — Wojtek
Heaven to a Tortured Mind
Yves Tumor
Warp
Wydane labelem Warp Heaven to a Tortured Mind to piąte już wydawnictwo Yvesa Tumora. Muzykowi niedaleko od niebiańskich brzmień, które lekko tylko zakłóca tożsamościowa nieokreśloność i plastyczne eksperymenty. Od okresu wypuszczenia poprzedniego longplaya minęły lata świetlne. Od demona psychodelii do nawiedzonego romantyka-kosmonauty: artysta wystrzela się w kosmos i zaprasza na swoją orbitę, by jako gwiezdny dj zaserwować barwną paletę dźwięków – od surrealistycznego R&B, po singlowe brudne soul „Kerosene”, neo-soulowe „Identity Trade” czy funkowy noise „Medicine Burn” aż do jazzującego rocka. Heaven to a Tortured Mind to przede wszystkim zabawa konwencją brokatowych lat 80. Przykładem bajeczne „A Great Love” z niebiańskimi chórkami, a przy tym spełnienie sennych wizji Tylera, the Creatora. Kiedy już cekiny odpadną, pozostaje pytanie o muzyczne inspiracje. „I only want to make hits. What else would I want to make?” Sami oceńcie, czy misja została zakończona pomyślnie. — Ibinks
Friday Forever
Everything Is Recorded
XL
Richard Russell powraca ze swoim drugim długogrającym albumem, wydanym pod szyldem projektu Everything is Recorded. Krążek Friday Forever opowiada historię zamkniętą w niewielkim przedziale czasowym, rozpoczynającą się o 21:46 w piątek wieczorem, a kończącą o 11:59 następnego dnia. Za pomocą zaproszonych gości, wśród których znaleźli się m.in. brytyjscy raperzy Aitch, FLOHIO oraz Berwyn, irlandzcy wokaliści Maria Somerville oraz Kean Kavanagh, czy najbardziej znany w tym gronie Ghostface Killah, przenosi nas w nocny świat londyńskich klubów oraz melancholii i zadumy panującej dnia następnego, którą przepełniona jest druga połowa albumu. — efdote
Brat
Nnamdï
Sooper
Nnamdi Ogbonnaya, twórca jednej z najbardziej szalonych hiphopowych płyt ostatnich lat, Drool z 2017 roku, wrócił właśnie jako Nnamdï z kolejym freakowych projektem. Krążek zatytułowany Brat tylko pozornie zwolnił tempo wcześniejszych popisów rapera, ale natura muzyki Nnamdiego wciąż pozostaje do szpiku eksperymentalna i kreatywna. Wszyscy ci, którzy lubią wyłapywać rzeczy świeże, niekonwencjonalne i pozbawione hamulców, powinni koniecznie z Ogbonnayą się zaprzyjaźnić. — Kurtek
What We Drew
Yaeji
Yaeji / XL
Mimo że Yaeji jest na scenie od zaledwie kilku lat, śmiało można ją uznać za jedną z ważniejszych przedstawicielek muzyki housowej. Radziliśmy mieć ją na oku już w 2017, kiedy wydała świetną epkę EP2 z takimi mocnymi utworami jak „Passionfruit” czy „Drink I’m Sippin On”. Od początku swojej działalności wypracowała charakterystyczny styl — twórczość Yaeji to ambient-house z wokalnymi wstawkami. Zasłynęła dzięki remiksom, Drake’ i Mall Graba, a teraz konsekwentnie skupia się na własnych produkcjach. What We Drew, czyli najnowszy mixtape Koreanki, został wydany w prestiżowej wytwórni skupiającej takich artystów jak Adele, Radiohead czy, nieco bliższa Yeaji jeśli chodzi o brzmienie, Peggy Gou. Materiał jest zdecydowanie spokojniejszy — house nadal to wciąż jej domena, ale tym razem postawiła na zróżnicowanie. What We Drew jest nieco spokojniejsze i bardziej „domowe” w porównaniu z poprzednimi wydawnictwami, ale dużo ciekawsze produkcyjnie. — Polazofia
Kiki
Kiana Ledé
Republic / UMG / The Heavy Group
W dniu swoich dwudziestych trzecich urodzin Kiana Ledé zaprezentowała debiutancki longplay Kiki. Zawiera on aż siedemnaście uduchowionych utworów, które wspierają ciekawe osobowości w postaci m.in. Ari Lennox, Lucky’ego Daye’a, czy 6Lacka. Na płycie artystka prezentuje swoją osobę jako pewną siebie w swoich obrazach delikatnej miłości i słodko-gorzkiego bólu. Sprawnie odświeża znane brzmienia R&B lat dziewięćdziesiątych w postaci kultowego kawałka “So Fresh So Clean” grupy Outkast, w swoim wiodącym singlu “Mad at Me”. Jej aksamitny wokal i chilloutowe brzmienie są swoistą terapią i lekarstwem na smutki oraz wszystkie dolegliwości. Na albumie KIKI Kiana opowiedziała prawdziwą historię, która jest swoistą ścieżką dźwiękową dla dobrych rzeczy, które robi w życiu, zwłaszcza w złych i podłych czasach. — Forrel
I’m Your Empress Of
Empress Of
Terrible
Trzecia płyta Lorely Rodriguez, czyli Empress Of, zawiera dwanaście popowych bangerów, z lśniąco euforycznymi syntezatorami i prowokującymi refrenami, które pokazują obszary łączące nas na dobre i na złe. I’m Your Empress Of zostało w całości wyprodukowane i napisane przez artystkę oraz jest jej powrotem do korzeni. Jest odważnym wyrazem jej indywidualności, wskazując na jej dziedzictwo w Hondurasie, ale także na jej miłość do muzyki elektronicznej i chicagowskiego house’u. Potrafiła sprawnie przemienić tematykę o złamanym sercu w ponad trzydziestominutowy prawie klubowy didżejski set, utrzymując ciało w ruchu. Teksty nie są przesadzone, raczej zwięźle podsumowują emocje, które Rodriguez odczuwała, kiedy je pisała. I’m Your Empress Of, pomimo tanecznego klimatu, jest niezwykle osobisty i obnaża emocjonalną stronę artystki. — Forrel
Live and Stripped
Banks
Capitol / Harvest
Utalentowani artyści śmiało powinni prezentować swoje studyjne utwory w wersjach live. Banks, oprócz talentu, posiada również charakterystyczny i charyzmatyczny instrument w postaci swojego wokalu. Nagrała więc genialne EP Live and Stripped, w którym zaprezentowała cztery utwory ze swoich trzech albumów. Epka została nagrana w słynnym hollywoodzkim Capital Studios, w ramach serii 1Mic 1 Take, czyli tylko artystka, mikrofon, w jednym ujęciu, bez zbędnych korektorów dźwięku. Jillian podczas występu harmonizuje się z płynącym rytmem w podnoszącym na duchu brzmieniu, po czym zanurza się w swoich lirycznych akordach, by rozjaśnić swój występ niespodziewanymi zwrotami akcji, tworząc tym samym piękne arcydzieło. Ilość utworów na Live and Stripped pozostawia duży niedosyt, ale jakość wykonania, rekompensuje braki ilościowe. — Forrel
ROMANTIC PSYCHO
Quebonafide
QueQuality
O tej płycie jeszcze przed premierą można było powiedzieć, że została świetnie sprzedana. Oprawa oprawą, a co jednak jest jej zawartością? A no pierwsze primo właśnie tracklista biegnąca od chillu do bangerów. Po drugie primo grono nietypowych gości, które zaskoczyło chyba każdą słuchającą osobę. Trzecie, zaskakujące gdzieniegdzie boom bapowe produkcje. Trochę odniesień do amerykańskich i rodzimych inspiracji Quebo, prorocze prawie-przeniesienie igrzysk w Tokio na 2021 przez autora materiału (odsyłam do super odcinka Hejt Parku na YouTube), a także nieco rozciągnięty zakres gatunków — nie jest to album koncepcyjny, ale z pewnością jest to udany eksperyment Kuby Grabowskiego i jeśli miałbym określić, czy jest możliwość dostrzeżenia wzajemnej korelacji tej płyty z jej autorem, to jak najbardziej jest ona zauważalna. — Kuba Żądło
Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.
Thundercat, Ty Dolla $ign i Lil B w hołdzie Mac Millerowi

Niezwykłe wspomnienie Mac Millera
Kiedyś to musiało nastąpić! Do, wydanego niedawno w wersji deluxe, pośmiertnego albumu Mac Millera Circles dołączył kolejny hołd. Najnowszy zwiastun nadchodzącego krążka Thundercata It Is What It Is pt. „Fair Chance” określony został wprost utworem o Mac Millerze. Przed nami ultraliryczny Thundercat, w otoczeniu delikatnej gitarowej plecionki, jakby wyjęty z czasów znakomitej epki The Beyond / Where the Giants Roam. Tak naprawdę można by przyjąć „Fair Chance” jako zupełnie oczywiste wydarzenie, gdyby nie to, że tym razem najbardziej ujmujące partie wokalne wyśpiewują tu na zmianę Ty Dolla $ign i Lil B. Cała trójka wyłuskuje zresztą z tej leniwej, ale miarowej miniatury najlepsze liryczne wersje siebie, tworząc w efekcie wzruszający tribute dla przyjaciela. „I keep holdin’ you down, Even tough you’re not around (…) it is what it is”.
Uwodzicielski Thundercat w nowym klipie

Thundercat rozkręca się przed premierą albumu
Do premiery It Is What It Is pozostał już niespełna miesiąc, a Thundercat powoli i systematycznie wciąga nas do swojego świata. Wypuszczone przed kilkoma tygodniami „Dragonball Durag” doczekało się teledysku. W nim uwodzicielski gospodarz próbuje zaimponować kilku paniom. Gościnnie w tych rolach możemy zobaczyć Kali Uchis, siostry z Haim oraz aktorkę komediową Quinte Brunson.
Ponadto w sieci pojawiła się już pełna lista utworów z It Is What It Is. Znalazły się na niej oczywiście dotychczasowe single, ale przewija się tam również kilku interesujących gości. Thundercat i Lil B? Może być ciekawie. Kompletną tracklistę znajdziecie pod spodem.
Spis utworów:
1. „Lost in Space / Great Scott / 22-26”
2. „Innerstellar Love”
3. „I Love Louis Cole” feat. Louis Cole
4. „Black Qualls” feat. Steve Lacy, Steve Arrington and Childish Gambino
5. „Miguel’s Happy Dance”
6. „How Sway”
7. „Funny Thing”
8. „Overseas” feat. Zack Fox
9. „Dragonball Durag”
10. „How I Feel”
11. „King of the Hill”
12. „Unrequited Love”
13. „Fair Chance” feat. Ty Dolla $ign & Lil B
14. „Existential Dread”
15. „It Is What It Is”
Thundercat wraca z nowym krążkiem pełnym znakomitych gości


Thundercat powróci w kwietniu
Trzeba przyznać, że ten rok zaczyna się wyśmienicie, jeżeli chodzi o zapowiedzi premier płytowych. Do grona kilku już ogłoszonych tytułów dołącza również Thundercat, którego nowy album zatytułowany It Is What It Is, ukaże się już 3 kwietnia nakładem wytwórni Brainfeeder. Wydawnictwo to, wyprodukowane do spółki z Flying Lotusem przyniesie nam kolaboracje z m.in. takimi artystami jak Ty Dolla $ign, Childish Gambino, Kamasi Washington, Steve Lacy, Steve Arrington czy Badbadnotgood, oraz kilka instrumentalnych kompozycji, na których muzyk z pewnością wyżyje się na swojej gitarze basowej. Całość dotyczyć ma miłości, straty, życia oraz wzlotów i upadków, które się z tym wiążą. Poniżej, niezwykle obiecujący, pierwszy singiel.
Ty Dolla $ign składa hołd Mac Millerowi

Ubiegłoroczny występ Mac Millera w biurze NPR to jeden z najlepszych momentów całej serii Tiny Desk. Niestety, okazał się też być prawdopodobnie ostatnim zarejestrowanym koncertem rapera. Z okazji pierwszej rocznicy tego wydarzenia, Ty Dolla $ign postanowił oddać hołd zmarłemu koledze. Dołączyli do niego również Thundercat oraz Justus West – muzycy, którzy towarzyszyli Macowi podczas tamtego występu. Panowie wykonali wspólnie utwór „Cinderella” z krążka The Devine Feminine. Zachęcamy do sprawdzenia, a jeśli nie słyszeliście jeszcze występu Maca sprzed roku, koniecznie nadróbcie zaległości. RIP Malcolm.
Mac Miller i Thundercat w numerze „The Sun Room (Somewhere in Space)”


Kolejny nieznany wcześniej numer Maca Millera znalazł się w sieci! Po śmierci Maca mogliśmy usłyszeć go między innymi w kawałku „Time” u boku Kali Uchis. Tym razem utwór nie został opublikowany oficjalnie, jest to leak, którego korzenie i przeznaczenie nie są znane. Produkcją numeru zajął się Thundercat, z którym raper często współpracował, szczególnie w późniejszym okresie twórczości. Być może jest to kawałek, który został odrzucony przy selekcji na album Watching Movies With The Sound Off. Wskazywałby na to tytuł, płytę otwiera „The Star Room”, zbieżności widoczne są również na poziomie tekstowym. Są to jedynie domysły, być może „The Sun Room” zostało nagrane dużo później i jest nawiązaniem do poprzednika. Mamy nadzieję, że usłyszymy więcej niepublikowanych nagrań od Maca, szczególnie że nadal krążą plotki o wspólnym albumie z Madlibem.
Anderson .Paak rozgrzeje wiosnę nowym albumem

Stęskniliście się za gościem z jednymi z najbardziej rozbrajających feelingów i zębów w przemyśle muzycznym? Czuliście niedosyt po jesiennym wydawnictwie Oxnard? Jeśli cokolwiek leży wam na sercu — say no more, bo 12 kwietnia wytwórnia Aftermath wypuszcza na światło dzienne krążek Ventura (w hrabstwie o tej nazwie mieści się miasto Oxnard). Miesiąc później, niedługo po intensywnym tournée w Europie (niestety bez polskich odwiedzin), Anderson .Paak rusza natomiast z zespołem The Free Nationals w trasę po Ameryce Północnej opatrzoną hasłem „Best Teef In the Game Tour”. Trudno z tym polemizować, bo uśmiech Paaka to już praktycznie znak towarowy. W roześmianej podróży muzykom towarzyszyć będą znakomici goście: Thundercat, Earl Sweatshirt, Noname, Mac Demarco i Jessie Reyez. Zapowiada się gorący początek wiosny — ach, gdyby tak po harcach na własnym gruncie Andy i spółka zawitali do nas latem (albo kiedykolwiek indziej)… Panie i panowie – suszymy ząbki, oby się udało!
#FridayRoundup: Anderson .Paak, Mariah Carey, Brainfeeder X i inni


Wygląda na to, że okres tłustej wydawniczo jesieni powoli dobiega już końca. Na szczęście jest to zakończenie godne znakomitego sezonu, bo w nasze ręce trafiają m.in. nowy (oczywiście, że tłusty, a jakże!) Anderson .Paak, wypatrywana od dawna i całkiem nieźle zapowiadająca się Maraja i opasła kompilacja oficyny Fly Lo — Brainfeeder X.
Nowy utwór: Thundercat feat. Flying Lotus & BadBadNotGood „King of the Hill”


Założony przez Flying Lotusa label Brainfeeder w tym roku obchodzi swoje dziesiąte urodziny. Z tej okazji już 16 listopada ukaże się kompilacyjny projekt zatytułowany Brainfeeder X. Na nim będziemy mogli usłyszeć utwory artystów związanych z wydawnictwem i nie tylko. Pierwszy singiel to kolaboracja pomiędzy Thundercatem, ekipą BADBADNOTGOOD oraz samym FlyLo. Zapowiada się nie lada świętowanie, a w skład całości wchodzić będzie aż 36 kawałków. Życzymy wszystkiego najlepszego na kolejne dziesięć lat!