Wydarzenia

ariana grande

Druga impreza spod szyldu Soulbowl!

Mamy przyjemność zaprosić Was na drugą imprezę z naszej serii we Wrocławiu! 18 maja w klubie One Love będziemy bawić się w rytm naszych ulubionych numerów z przestrzeni ostatnich 20 lat. Poprzednie wydarzenie kręciło się wokół Rihanny i Drake’a, a za muzykę odpowiedzialni byli Spisek Jednego oraz Paul Orlov. Tym razem bierzemy na warsztat Arianę Grande z Big Seanem. Oprócz nich będzie można potańczyć do Kendricka, Beyonce, Travisa Scotta, Kanyego i wielu innych! Dobrą zabawę zapewni, już po raz drugi, Paul Orlov, a w uzupełnieniu duetu DJ-skiego znajdzie się Novicky — legenda wrocławskich rapowych imprez. Gościem specjalnym imprezy będzie TEDE wraz z ekipą NWJ i zagra dla Was na żywo.

Kiedy?: sobota, 18 maja, start 22:00
Gdzie?: Klub One Love, Wrocław (ul Ofiar Oświęcimskich 36)

Obecnie trwa duży konkurs:


Sprzedaż lóż odbywa się poprzez prywatną wiadomość na naszym Facebookowym fanpage’u. Pieniądze za lożę są do wykorzystania na barze. Rozkład loży znajduje się w jednym z postów na wydarzeniu (link poniżej)
Bilety można kupić na miejscu w cenie 25 PLN do godz. 23:00 oraz 35 PLN po 23:00.

Śledźcie wydarzenie na Facebooku!

Wspólny singiel Ariany Grande i Victorii Monét

Po tym jak Grande wypuściła dwie płyty w ciągu pół roku, zgodnie z własnymi deklaracjami, że marzy jej się swoboda wydawnicza porównywalna z popularnymi raperami, prezentuje nowy singiel. W numerze zatytułowanym „Monopoly” piosenkarkę wspiera wokalnie relatywnie niszowa wciąż w porównaniu do Grande Victoria Monét, która w zeszłym roku wydała całkiem udany podwójny krążek Life After Love. Prywatnie panie ponoć się przyjaźnią, ale media plotkarskie zalała fala spekulacji i plotek w związku z linijką „I like women and men”, która pojawia się w tekście numeru. Sam kawałek ma bardziej trapowy niż popowy vibe i trudno nie odnieść wrażenia, że Grande inspiruje się raperami nie tylko jeśli chodzi o sposób wydawania muzyki, ale też o jej formę artystyczną.

Recenzja: Ariana Grande Thank U, Next

Ariana Grande

Thank U, Next (2019)

Republic

Niewinna, łagodna, piękna, z tlenionymi włosami i przejmującym, zapatrzonym w dal wzrokiem — taka jest Ariana Grande na okładce wydanego zaledwie parę miesięcy temu Sweetener. Nie do końca było wiadomo, czy to wzrok pełen nadziei czy strachu. Z pewnością był to ważny moment w jej życiu, w końcu zdołała pozbierać się po zamachu w Manchesterze i ponownie dać fanom muzykę i kolejny kawałek siebie. Z perspektywy czasu, Sweetener okazuje się istotny dla kariery wokalistki, jest początkiem jej artystycznej emancypacji oraz krokiem w bok z poprawnej do bólu popowej ścieżki.

Okładka jej najnowszego wydawnictwa, Thank U, Next, powstała jakby w odpowiedzi do swojej poprzedniczki. Jest odbiciem w krzywym zwierciadle — kolejne tragiczne wydarzenia w życiu wokalistki sprawiły, że przesłodzony wizerunek ustąpił tajemniczej, nagiej i mrocznej Arianie. Nie oznacza to, że nie odnalazła siły, wręcz przeciwnie, stara się zamknąć ten tragiczny okres, rozliczyć ze sobą i ze swoimi bliskimi oraz zmierzyć się z tragiczną śmiercią jej byłego partnera, Maca Millera. Ariana próbuje przejąć kontrolę nad swoim życiem, ale w przeciwieństwie do Sweetenera nie epatuje co chwilę szczęściem — w końcu daje sobie przyzwolenie na chwile słabości.

Thank U, Next nie było w planach. Po śmierci Maca, Ariana postanowiła odpocząć i pozbierać się po tragedii. Nie wisiała nad nią wytwórnia dobijająca się o kolejną płytę, w końcu dopiero co wydała świetnie przyjęte Sweetener. Mimo to, po półtoramiesięcznej przerwie, zdecydowała się wejść do studia i wszystkie swoje cierpienia przekuć na muzykę. Tym razem zrobiła to inaczej, w gronie najbliższych przyjaciół i współpracowników, którzy nie popychali jej do nagrywania. Jak widać, swoboda artystyczna oraz potrzeba ekspresji, wyszły jej na dobre. Czuć, że to jej album, zrobiony z własnej potrzeby, nienastawiony na aktualne trendy. Owszem, muzycznie czerpie z nich garściami, sporo tu odniesień do trapu, ale tak osobiste zwierzenia nie mogą być i nie są jedynie produktem. Ariana jest współautorką wszystkich piosenek. Skojarzenie dosyć luźne, bo kontekst powstania płyty zupełnie inny, ale Thank U, Next jest trochę jak Anti Rihanny, która tym krążkiem wreszcie zerwała z byciem kukiełką na bitach akurat modnych producentów. W przypadku Grande, ten proces należy rozłożyć na dwie płyty, ale to ta ostatnia jest jego ukoronowaniem. Featów brak, ale o dziwo, nie oznacza to wcale nudy. Poza tym zaproszenie jakiegokolwiek muzyka do pojawienia się jedynie jako ozdoba materiału dotykającego tak osobistych spraw, byłoby czymś, co zaprzecza jego idei. Jedynego featuringu, który pasowałby do wydźwięku albumu, nie usłyszymy już nigdy.

Ariana od jakiegoś czasu jest na świeczniku. Status supergwiazdy sprawia, że wiemy o niej wszystko. Stąd kontrowersje wokół pierwszego singla promującego album. „Thank U, Next” — zapowiadało tematykę albumu, który piosenkarka w całości poświęciła tematyce nieudanych związków, miłości i własnym wewnętrznym zmaganiom. Wiemy, że Grande nagrała różne wersje piosenki, na wypadek, gdyby jednak doszło do zaręczyn z Petem Davidsonem. Ariana zamiast chronić prywatność, wymienia swoich eks z imienia i nazwiska, w przewrotny sposób komentując nieudane związki. Utwór, w połączeniu z intertekstualnym teledyskiem, szybko osiągnął viralowy sukces, stając się nowym hymnem niezależnych nastolatek i godnym następcą „New Rules” Dui Lipy. W jednym z wywiadów Ariana przyznała, że tekstu „Thank U, Next” używa zawsze, by dodać sobie pewności siebie i przezwyciężyć przeciwności. Numer zyskał również wydźwięk feministyczny, dotykając tematu siły kobiet zdecydowanie zgrabniej niż prostolinijne „God Is a Woman”.

Nowy album Ariany to emocjonalne wzloty i upadki. Bliźniacze do tytułowego hitu są między innymi „Bad Idea”, „7 Rings” czy „Bloodline”, podobnie żywiołowe, stworzone ku pokrzepieniu i mające być dowodem na nową, silną Grande. Znacznie ciekawsze są te mroczne utwory, chwytające za gardło szczerością. Album otwierają dwie ballady — „Imagine” i „Needy”. Pierwsza z nich to numer otwarcie nawiązujący do Maca Millera. Ariana snuje w nim utopijną wizję ich wspólnego życia. Przy okazji pokazuje wokalne umiejętności, skutecznie sięgając po rejestr gwizdkowy. W minimalistycznym „Needy” również to ona jest na pierwszym miejscu — jej refleksje oraz jej głos. To dobra zmiana po Sweetenerze, na którym za dużo było post-trapowej deklamacji. Na szczególną uwagę zasługuje jeszcze „Ghostin”, który o mały włos, a nie znalazłby się na płycie — byłoby szkoda, bo to jeden z highlightów albumu. Już sama warstwa muzyczna przyprawia o dreszcze. Tajemnicze dźwięki są bowiem zdeformowanym samplem z „2009” Maca Millera, co dużo wyjaśnia przy interpretacji tekstu. Nieszczęśliwa miłość okazuje się przeszkodą w normalnym funkcjonowaniu i stworzeniu związku z Petem Davidsonem.

Płytę bronią również świetne bity, które stylistyką oscylują gdzieś między R&B a najnowszymi trendami trapowymi. Najmocniejszy pod tym względem jest zamykające płytę „Break Up With Your Girlfriend, I’m Bored” wyprodukowane przez duet Max Martin i ILYA. Mimo to znajdą się też numery zdecydowanie za słodkie muzycznie jak na ten etap twórczości — wśród nich „NASA” czy „Make Up”. Paradoksalnie, urocza Grande, którą niektórzy krzywdząco postrzegają jedynie jako jedną z ikon nastolatek, jest ciekawsza w mroczniejszych klimatach. A może po prostu chodzi o to, że sama przejęła kontrolę nad swoją muzyką? Ten album to zdecydowany krok w stronę dojrzałości artystycznej oraz wykładnia wewnętrznej batalii artystki. Miejmy nadzieję, że wygranej.

2 Chainz, Ariana i romantyczny szyk

Po pokojowym zażegnaniu potencjalnego sporu o plagiat dotyczącego głośnego utworu Ariany Grande „7 Rings” i wielu porównań, których numer doczekał się m. in. właśnie do twórczości 2 Chainza, Tity Boi i Ariana zaprezentowali teledysk do kolaboracji „Rule the World”.  Kawałek opatrzony scenami z niebanalnego zgromadzenia „gdzieś w Los Angeles”, w którym 2 Chainz rapuje (dość grzecznie i romantycznie) o miłości do żony, fani chwalą za muzyczny klimat ostatniego przełomu wieków, świetnie wpasowujący się w niego wokal Ariany i bardzo estetyczne wideo. „Rule the World” promuje najnowszy album 2 Chainza Rap or Go to the League, który ukazał się 1 marca. Przyjemność dla ucha i oka!

Grammy Awards 2019: kto zgarnął złoto?

Coraz częściej mówi się, że nagrody Grammy to już nie to samo, co kiedyś; że straciły znaczenie, że Akademii trudno nadążać za dynamicznie rozwijającą się sceną szeroko pojętej muzyki popularnej. Jedno jest jednak jasne: obserwować zawody lubimy wszyscy. Dzisiejszej nocy atrakcji nagrodowych nie brakowało, a w kategoriach bliskich miskowym klimatom był niemały tłok. Przed 61. rozdaniem Grammy, które poprowadziła dawno niesłyszana Alicia Keys, największego hałasu w nominacjach narobili Kendrick Lamar (aż 8 nominacji za Black Panther: The Album), Childish Gambino i Cardi B. Do kogo z naszych milusińskich (mniejszych lub większych) trafiły złote gramofony? Oto oni:

  • „This is America” — Childish Gambino — utwór roku (pierwszy raz w historii dla hip-hopowego kawałka!), nagranie roku, najlepsze wykonanie: rap/wokalne, najlepszy teledysk
  • Invasion of Privacy — Cardi B — najlepszy album: rap (wystrzałowy występ Bardi z singlem „Money” niejednemu oglądającemu galę zjeżył włos na głowie)
  • „God’s Plan” — Drake — najlepszy utwór: rap (Drizzy zaserwował wymowną wypowiedź na temat samej istoty wyróżnień takich jak Grammy, za co otrzymał szybkie i soczyste… przejście do reklam)
  • remis w kategorii najlepsze wykonanie: rap dla „Bubblin” Andersona.Paaka i „King’s Dead” drużyny w składzie Kendrick Lamar, Jay Rock, Future i James Blake
  • H.E.R. — H.E.R. — najlepszy album: R&B
  • „Boo’d Up” — Ella Mai — najlepszy utwór: R&B (niekwestionowany hit pochodzi z ciepło przyjętego debiutanckiego albumu Elli)
  • „Best Part” — H.E.R. & Daniel Caesar — najlepsze wykonanie: R&B
  • remis w kategorii najlepsze wykonanie: tradycyjne R&B dla „Bet Ain’t Worth the Hand” Leona Bridgesa i „How Deep Is Your Love” PJ’a Mortona i Yebby
  • Everything is Love — The Carters — najlepszy album: urban contemporary
  • Sweetener — Ariana Grande — najlepszy popowy album wokalny
  • Dua Lipa — najlepszy debiut (oprócz sporej liczby singli rozchwytywana młoda wokalistka ma na koncie jeden pełnowymiarowy krążek; w walce o nagrodę pokonała m. in. H.E.R. czy Jorję Smith)
  • Pharrell Williams — producent roku (m. in. dla The Carters, Migos, N.E.R.D., Ariana Grande)

Podczas gali najjaśniej błyszczały panie, szczególnie w kontekście występów. Początek wydarzenia z właściwą sobie werwą odznaczyła Camila Cabello przebojem „Havana” i doborowym towarzystwem m. in. Ricky’ego Martina. Janelle Monae nie zawiodła i zelektryzowała widzów wykonaniem „Make Me Feel”, 75. urodziny celebrowała legendarna Diana Ross, a H.E.R. w pięknym stylu i z wirtuozerskim popisem zaprezentowała utwór „Hard Place”. Aretha Franklin otrzymała fantastyczny hołd w postaci coveru „You Make Me Feel (Like a Natural Woman)” prosto ze złotych gardeł Fantasii Barrino, Andry Day i Yolandy Adams. Jednym z niewątpliwych highlightów wieczoru było widowisko od Travisa Scotta, który może i nie opuścił Staples Center z naręczem statuetek, natomiast z pewnością wywołał na scenie szaleństwo, o którym trudno będzie szybko zapomnieć (nawet chociaż — a może właśnie dlatego że — większość swojego show spędził w klatce). Moglibyśmy się czepiać zaskakującego wyboru Jennifer Lopez do wykonania Motown Tribute czy równie niespodziewanego połączenia Post Malone’a z Red Hot Chilli Peppers, ale należy przyznać, że w tym roku jest więcej przesłanek ku serdeczności niż uszczypliwości.

„Music’s Biggest Night” po raz kolejny przechodzi do historii. Pełną listę nominowanych i nagrodzonych, nie tylko z naszej działki, możecie zobaczyć na oficjalnej stronie Akademii. Uwagi, skargi, zażalenia? Dajcie znać, czy z Grammy w dłoniach do domów wracają wasi faworyci.

Nowy teledysk: Ariana Grande „Break Up with Your Girlfriend, I’m Bored”

Popowy reżim Ariany trwa w najlepsze, czego dowodem jest zaprezentowany dziś album Thank U, Next. Piąty krążek artystki zaserwował nam już mega hitowe single „Thank U, Next”, promocyjny „Imagine” oraz „7 rings”. Dwa z nich doczekały się teledysków, a gdyby ktoś dodatkowo cierpiał na niedosyt wideoklipów od Grande to artystka przygotowała niespodziankę dla swoich fanów w postaci poniższej wizualizacji do trzeciego, oficjalnego singla zatytułowanego „Break Up with Your Girlfriend, I’m Bored”. Tak jak w przypadku poprzednich klipów promujących najnowszą płytę wokalistki, tak i tu Ariana powierzyła reżyserię Hannie Lux Davis, której styl zdecydowanie wyróżnia się na tle innych, współczesnych twórców pop teledysków.

Tym razem nie grozi nam różowa gorączka, jest za to storyteling w którym, zgodnie z tytułem, Ariana próbuje uwieść postać graną przez Charlesa Meltona (znanego z netflixowego Riverdale) i skłonić go do zerwania ze swoją dziewczyną. Ale czy aby na pewno? Według wielu fanów artystki, za tym pozornie prostym przekazem, kryje się drugie dno. Arianators uważają, iż postać Ariany zrywa ze swym chłopakiem po to by skupić się na sobie i stąd też wynika wizualne podobieństwo Ariany do drugiej kobiety występującej w teledysku. Ten swoisty ménage à trois ma jednak pewien plot twist o którym możecie przekonać się po obejrzeniu wideoklipu.

Odsłuch: Ariana Grande Thank U, Next

Nie ma wątpliwości — Ariana Grande stoi obecnie na samym szczycie popowej gry, a Thank U, Next — płyta, zgodnie z zapowiedziami, oparta na osobistych przeżyciach piosenkarki, to bez wątpienia jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Choć ostatnie lata doświadczyły młodą piosenkarkę, ta nie tylko potrafiła wyjść z tego obronną ręką, ale jak na artystkę przestało, przekuła własne przejścia na nowy materiał. Thank U, Next jest mniej trappopowe niż zeszłoroczny Sweetener, ale to oczywiście w dalszym ciągu adekwatny brzmieniowo materiał — niektórzy już teraz mówią, że najlepsza płyta w karierze Grande. My jeszcze powstrzymamy się z werdyktem, ale już teraz zapraszamy do odsłuchu!

Internet oszalał, Ariana na szczycie, a Thank U, next coraz bliżej

Akcja promocyjna nadchodzącego krążka Ariany Grande to zjawisko, które zawładnęło internetem. Ari skutecznie bije kolejne rekordy popularności, najpierw dzięki kultowemu wręcz teledyskowi do thank u, next, potem za sprawą 7 rings, które przypadło do gustu zarówno tym, którzy lubią agresywny trap, jak i słodkie popowe brzmienia. Po drodze nie obyło się bez afer — Ariana została oskarżona o plagiat przez Princess Nokię, która stwierdziła, że 7 rings brzmi niepokojąco podobnie do Mine. Sądząc po statystykach, nie przyniosło to żadnych strat wokalistce. Przeciwnie, zainteresowanie krążkiem Ari wciąż wzrasta. Wreszcie poznaliśmy szczegóły! Thank U, next ukaże się 8 lutego, będzie składać się z 12 utworów, a dominującym kolorem wydawnictwa będzie róż. Na instagramowym koncie sweetener możecie sprawdzić, jak (prawdopodobnie) prezentuje się okładka płyty oraz posłuchać fragmentu bitu, który brzmi naprawdę świetnie. Czekamy z niecierpliwością, co tym razem zaserwuje nam Grande i obserwujemy — z zaciekawieniem i lekkim dystansem — jej muzyczną przemianę.

Rapująca Ariana Grande w teledysku do nowego singla „7 Rings”

Grande coraz śmielej przymierza się do premiery swojego piątego w dorobku krążka. Po mega hicie „Thank U, Next” oraz „Imagine” artystka zaprezentowała trapowy banger „7 Rings” (dodatkowo w asyście klipu). Ariana odkryła w sobie pierwiastek gangsta i zaserwowała naprawdę dobre braggadacio. Utwór powstał na bazie prawdziwej historii, kiedy to artystka wraz z kliką przyjaciółek udały się do Tiffany’ego, wstawiły serwowanym tam szampanem, a wokalistce włączył się syndrom kompulsywnej zakupoholiczki przez który nabyła siedem pierścionków zaręczynowych, dla siebie jak i BFF’s. Efektem tej historii jest solidna, pop-trapowa kompozycja, której nie powstydziłyby się hordy popularnych obecnie za oceanem, małoletnich raperów. Klip ocieka różem oraz zamierzonym i estetycznie strawnym kiczem. Widać też spory wpływ uwielbianej przez Ariane, Nicki Minaj.

Śpiewane zwrotki „7 Rings” oparte są na melodii „My Favourite Things”, nieśmiertelnego, musicalowego klasyka z Dźwięków Muzyki wykonywanego przez Julie Andrews. Trzeba przyznać, że to dość ciekawy i intrygujący zabieg zważywszy na dość konsumpcyjny i materialistyczny przekaz kompozycji „7 Rings”. Jeśli jesteśmy świadkami narodzin współczesnej wersji „Independent Woman Part I” to przyszło nam żyć w naprawdę ciekawych czasach.

Ariana Grande przemawia do wyobraźni

Ariana Grande podzieliła się właśnie drugim singlem z zapowiedzianego enigmatycznie nadchodzącego krążka Thank U, Next. Numer zatytułowany „Imagine” nie jest na szczęście coverem przeboju Johna Lennona — Ariana pozostaje w nim wierna brzmieniu bardziej balladowej części tegorocznego Sweetenera, co w żadnym razie nie wyklucza zdecydowanego trapowego bitu zestawionego rytmiką klasycznego walczyka zwieńczonego porwanym, ale jednak dość mocnym refrenem, w którym piosenkarka śpiewa — „imagine a world like that”. „Imagine” to kolejne ujęcie tematu nieudanych związków, wokół którego koncentrować ma się cały krążek.