recenzja
Recenzja: Jay-Z & Kanye West Watch the Throne

Jay-Z & Kanye West
Watch The Throne (2011)
Roc-A-Fella / Roc Nation / Def Jam
Dacie wiarę, że przyjaźń i muzyczny geniusz tego duetu zaczęły się ponad dziesięć lat temu? To właśnie wydanie albumu Jaya-Z Blueprint zapoczątkowało złotą erę dla niego i Kanyego Westa. Od lat mają więc ten komfort, że mogą robić co chcą i jak chcą. Ale jednak współpraca na zasadzie „ja produkuję, a Ty rapujesz” to zupełnie inna bajka niż kolaboracja fifty-fifty. Watch the Throne choć oczekiwane od miesięcy, budzi wiele wątpliwości i rodzi jeszcze więcej pytań, wcale przy tym nie zadziwiając warstwą muzyczną. (więcej…)
Recenzja: Beyoncé 4

Beyoncé
4 (2011)
Parkwood / Columbia
Beyoncé się nie kończy. Dojrzewa artystycznie, a niedowiarkom pokazuje gdzie ich miejsce. Po rozwlekłym i reedytowanym w nieskończoność I Am… Sasha Fierce, przyszedł czas na spójny i przebojowy krążek. 4 pozostaje w zgodzie z najwyższymi standardami dzisiejszych produkcji R&B, nie tylko nie zaprzedając duszy piosenkarki elektropopowym wynalazkom, ale wręcz hołdując pionierom współczesnego rhythm & bluesa. (więcej…)
Recenzja: Kelly Rowland Here I Am

Kelly Rowland
Here I Am (2011)
Universal Motown
O albumie Here I Am mówiono tak naprawdę już rok wcześniej, kiedy radia jak szalone zaczęły grać pierwszy singiel. „Commander” w ciągu całego lata zdołał porwać do tańca nawet najoporniejszych. Niestety nie wszystkich da się uszczęśliwić – fani dawnego stylu Kelly byli zawiedzeni takim obrotem spraw, a wśród nich także ja. Kilka miesięcy później widząc nazwisko Guetty zaledwie przy jednym utworze z tracklisty naprawdę odetchnęłam z ulgą. Jednak jak głosi stare przysłowie „nie chwal dnia przed zachodem słońca”, moja radość nie trwała długo. Bo choć co prawda ten niepoważany przez fanów R&B i rapu producent spauzował współpracę z Kelly, ona wcale nie spauzowała z gatunkiem dance. (więcej…)
Recenzja: Silk Love Against the Machine

Silk
Love Against the Machine (2011)
All Saints Music
Nie lubię tego beznadziejnego oczekiwania na polskiego rapera, którego żaden ruch nie skojarzy mi się ze słowem „obciach”. Rozpaczanie jednak nic nie da – trzeba zacisnąć zęby i szukać. Czasem kolejne ruchome obiekty na radarze pozwalają uszom na cień nadziei. Na przykład taki MC, co gwiazdorzy na youtubie. (więcej…)
Recenzja: Big Sean Finally Famous

Big Sean
Finally Famous (2011)
G.O.O.D. / Def Jam
G.O.O.D. Music to jedna z lepiej sprawujących młodych muzycznych oficyn wydawniczych w Stanach. W przeciągu paru ostatnich lat dała nam Johna Legenda, Kida Cudiego, wskrzesiła chicagowską legendę – Commona, zgromadziła w swych szeregach imponujący zespół producencki. Ciągle słyszymy o coraz to nowszych artystach podpisujących umowy z G.O.O.D., szczególnie odkąd Kanye tak namieszał swoją Piękną Mroczną Zakręconą Fantazją. W momencie gdy wszyscy oczekujemy Watch the Throne, trzeciej płyty Cudiego, nowego Commona na bitach No I.D., oraz długo oczekiwanego solowego debiutu Pushy-T z Clipse, wytwórnia wydaje niemal skazanego na porażkę Big Seana. (więcej…)
Recenzja: CunninLynguists Oneirology

CunninLynguists
Oneirology (2011)
QN5 / APOS Music
Piąty studyjny album CunninLynguists to praktyczne studium nad snem. Balansując pomiędzy sferą oniryczną a jawą, Kno, Deacon the Villain i Natti przemierzają najgłębsze zakamarki duszy, szukając odpowiedzi na frapujące pytania, które każdy z nas zadaje sobie od początku swojego istnienia – po co żyjemy, dokąd zmierzamy, jaki jest cel naszej wędrówki, co nami kieruje. Bazując na tym koncepcie, grupa z kawałka na kawałek, w sposób niezwykle zręczny, podsumowuje ludzką naturę. (więcej…)
Recenzja: Tyler, the Creator Goblin

Tyler, the Creator
Goblin (2011)
XL
Żyjemy w świecie, w którym słowo „pedał” jest większą obelgą niż „sk*rwysyn”. Smutne? Tyler, the Creator już na początku swojej kariery (czyli 2 lata temu, kiedy miał zaledwie 18 lat) dał się poznać słuchaczom jako skrajny homofob. Regularnie stara się jednak odpierać te zarzuty, choć prawdopodobnie powinien znaleźć lepsze argumenty. Jak powiedział internetowemu magazynowi NME: „I’m not homophobic. I just think faggot hits and hurts people. It hits. And gay just means you’re stupid.” (więcej…)
Recenzja: Jamie Woon Mirrorwriting

Jamie WoonMirrorwriting (2011)
![]() |
Przeczytałam gdzieś, że muzycznie, to młodszy brat Justina Timberlake’a. Serce mnie zabolało, bo Jamie odchodzi od niego o całe lata świetlne. Chociaż kto wie jaką płytę wydałby Justin teraz? Znając jego komercyjne upodobania pewnie inną, ALE ja nie o tym. W gąszczu miliona świecących panienek, mamy w końcu rodzynka, który pokazał, że młody, brzydki chłopak z ulicy, też może namieszać. (więcej…)
Recenzja: Beastie Boys Hot Sauce Committee Part Two

Beastie BoysHot Sauce Committee Part Two (2011)
![]() |
„Make some noise if you’re with me”! Jesteście z nimi? Zagorzali fani Nowojorczyków na pewno tak. Druga część płyty, która paradoksalnie jest pierwszą (choroba Yaucha spowodowała, że prace nad pierwszą zostały zawieszone) to powrót do starego brzmienia zespołu, choć w sumie o żadnym powrocie też nie powinno być mowy, bo Beastie Boys na większości albumów brzmią tak samo. To proste. Beastie Boys brzmią jak Beastie Boys, ale na tym polega ich fenomen. Nie zmienia to jednak faktu, że rewolucji nie ma. Przyzwyczaili nas do tego. Nawet jeśli ich nie znasz, nie wymienisz jednym tchem dziennych dat premier ich teledysków i tak będziesz wiedzieć, że słuchasz właśnie ich. Ta płyta jest tego idealnym przykładem. (więcej…)
Recenzja: Raphael Saadiq Stone Rollin’

![]() |
Na swojej poprzedniej płycie The Way I See It, Saadiqowi udało się w idealnych proporcjach połączyć klasyczne motownowe brzmienie ze współczesnymi trendami nowosoulowymi. Tym razem postanowił jednak cofnąć się w czasie o kolejną dekadę, aż do podwalin współczesnej muzyki popularnej – królestwa bluesa, rhythm & bluesa i rock & rolla. (więcej…)