Wydarzenia

fridayroundup

#FridayRoundup: Durand Jones & The Indications, Prince, Yola i inni

#FridayRoundup

Muzyczne lato hula w najlepsze. Właśnie przekroczyliśmy barierę sierpnia, a kalendarz premier nie chce przestać puchnąć. W ostatni weekend na naszym celowniku znalazły się zarówno od dawna wyczekiwane wydawnictwa jak Durand Jones & The Indications czy Billie Eilish, szybkie epki od Skepty i Tory’ego Laneza, egzotyczne odkrycia — Vasconcelos Sentimento czy Balimaya Project, aż po archiwalny album Prince’a. Więcej naszych typów poniżej!


#FridayRoundup

Private Space

Durand Jones & The Indications

Dead Oceans

Długogrający następca fenomenalnego American Love Call z 2019 roku Duranda Jonesa i spółki dotarł do nas co prawda z miesięcznym poślizgiem, ale najważniejsze, że dotarł! Co więcej, jeśli poprzedni krążek grupy przypadł wam do gustu, Private Space także z pewnością da sobie z tym radę. To podobny vibe, podobna wrażliwość, podobna ponadczasowa soulowa produkcja i oczywiście słodkie wokale Jonesa i Frazera. Nie, żeby była to 1:1 powtórka z rozrywki. Panowie zadają się stylistycznie ewoluować powoli z późnych lat 60. w stronę brzmienia połowy lat 70., które objawiło się w dyskotekowych singlach, a które cechuje produkcyjna subtelność i progresywne niuanse, którymi także podszyte jest Private Space. Na scenie retrosoulu Durand Jones & The Indications to w 2021 roku absolutny szczyt szczytów! — Kurtek


#FridayRoundup

Welcome 2 America

Prince

NPG

Od niedawna rok bez albumu Prince’a to rok stracony. Tym razem jednak, zamiast insajderskich nagrań czy ekskluzywnych kilkugodzinnych tasiemców, z purpurowego skarbca wyłania się Welcome 2 America, pierwsze pełnoprawne wydawnictwo albumowe od śmierci Prince’a. Z jakiej przyczyny tytuł ten w 2010 roku patronował globalnej trasie koncertowej muzyka, zamiast zastąpić marny gazetowy dodatek 20Ten? Możemy się tylko domyślać. Wiadomo natomiast, że ten fajniacki funk-pop-rockowy Prince początków XXI wieku to już niekoniecznie muzyk, którego słuchalibyśmy z wypiekami na twarzy. I Welcome 2 America raczej tego poglądu nie zrewiduje. Owszem, obiektywnie to album niezły; w porównaniu z topornym, asłuchalnym 20Ten wręcz wzorowy. Znalazło się tu kilka przyjemnych fragmentów, jak pełnokrwiście soulowe „Born 2 Die”, lekko wykręcone harmonie w „One Day We Will All B Free” czy funk-popowa subtelność „1000 Light Years From Here”. Całościowo to jednak wciąż raczej mało zajmujący nadprodukcyjniak. — Maja


#FridayRoundup

Stand for Myself

Yola

Easy Eye Sound

Kiedy wyszła poprzednia płyta Yoli w niektórych kręgach pokładano w niej nadzieję na bycie przywódczynią rewolucji na scenie country. Przesiąknięty soulową wrażliwością język jej muzyki łączy bardzo klasyczne, introspektywne folkizmy amerykańskiego songwriterstwa z aranżacyjnymi ambicjami i zmysłem do przebojów, przez co dla wielu były one bardzo wyczekiwanym oddechem w środowisku zdominowanym przez konserwatywne, patriarchalne bro country. Oczywiście do żadnej rewolucji nie doszło, ale Stand for Myself każe dodać: „jeszcze”. Muzyka Yoli jest coraz bardziej eklektyczna, sięga po ornamentykę disco, funkową charyzmę i soulowy, senny sensualizm. Nawet to country bardziej brzmi obecnie jako pewien element tego świata, a nie jego człon. Sam świat zaś orbituje wokół uroku i pewności siebie muzyczki i ten jej niepodważalny magnetyzm robi całą robotę. Jeżeli szukacie nadziei na to, że oldschoolowe granie moze wychodzić poza niezdrową fascynację wszystkim, co „vintage”, to jest to coś dla was. — Wojtek


#FridayRoundup

All In

Skepta

Boy Better Know

W marcu tego roku Skepta ogłosił, że kończy swoją karierę. Obiecał jednak, że zanim to zrobi, wypuści jeszcze trochę nowej muzyki. Dotrzymał słowa. Raper z Wysp niedawno zapowiedział nowe wydawnictwo, na którym miało pojawić się parę dużych nazwisk. Trwająca nieco ponad 15 minut epka All in składa się z pięciu utworów, na których gościnnie pojawiają się Kid Cudi i Teezee („Peace of Mind”) oraz J Balvin („Nirvana”). Wszystkie kawałki z wyjątkiem trzeciego zostały wyprodukowane przez Skeptę, który od teraz będzie zajmował się wyłącznie produkcją muzyczną. Minialbum All in, jak można się spodziewać, stylistycznie jest bardzo różnorodny i jak powiedział sam Joseph Adenuga, nie jest to muzyka, o której należy dyskutować – to muzyka, którą należy czuć na żywo i bawić się przy niej. — Klementyna


#FridayRoundup

Furto

Vasconcelos Sentimento

Far Out

Mieszkający w Rio de Janeiro — Vasconcelos Sentimento sam nazywa siebie „amatorskim badaczem euforii dźwięku”, Będąc kompletnym samoukiem, opanował grę na kilku instrumentach i we własnym pokoju stworzył on swój debiutancki krążek, będący połączeniem kosmicznego jazzu, lo-fi, funku oraz madlibowego hip-hopu. Nad całością unosi się również duch José Mauro, popularnego, brazylijskiego artysty ludowego z lat 70, którego producent jest wielkim fanem. Chociaż tytuł płyty — Furto, po portugalsku oznacza kradzież i odnosi się tu do zapożyczeń w postaci sampli, na których również w pewnym stopniu zbudowany jest ten krążek, proces wyglądał nieco inaczej niż u innych tego typu twórców. Artysta słuchał tylko jednego wykonawcy lub piosenki w kółko, przez wiele tygodni, następnie udawał się do swojego prymitywnego studia w sypialni i tam w jeden dzień tworzył zupełnie nową jakość, w której co prawda czuć inspirację i szacunek do tradycji, ale również jego własne, oryginalne brzmienie. Świetny album, nie tylko dla fanów dźwięków z Brazylii. — efdote


#FridayRoundup

HOFFA

Dave East & Harry Fraud

Mass Appeal

Harry Fraud raczy nas co najmniej klkoma projektami rocznie. Wszystkie, jak na razie, nie schodziły poniżej pewnego poziomu, głównie ze względu na osobę samego producenta. Były płyty z Curren$ym, Bennym The Butcherem, czy mniej znanym Dark Lo. Tym razem Pan Oszust postanowił wydać wspólny album z jednym z najbardziej, według mnie, bezpłóciowych stylowo nowojorskich raperów ostatnch lat, czyli z Dave’em Eastem. HOFFA pewnie nie zmieni mojego postrzegania jego osoby, ale sprawdzić i tak warto, bo parę bitów Frauda jest naprawdę niezłych, chociaż do kilku też można by się przyczepić np. o bębny. Gościnnie między innymi French Montana, wspomniany Benek i G Herbo. — Dill


#FridayRoundup

Above The Fray

DāM-FunK

Glydezone Recordings

Zaledwie kilka miesięcy po zamknięciu serii Architecture, DāM-FunK powraca z kolejnym wydawnictwem – Above The Fray. Jak wyjaśnia sam artysta, u podstaw powstania krążka leży chęć powrotu do korzeni i pierwszych muzycznych fascynacji. Do tego doszedł również proces tworzenia, który z powodu pandemii znów ograniczył się wyłącznie do przygotowywania nagrań w domowych warunkach. Na projekt składa się 10 utworów w całości skomponowanych i wyprodukowanych przez kalifornijskiego producenta. Całość do sprawdzenia poniżej. — Mateusz


#FridayRoundup

We Outside

Tory Lanez

One Umbrella Records

Nie zważając na nazwę cyklu #FridayRoundup zawarliśmy w nim wtorkową EP-kę Tory’ego Laneza, której nietypowy termin premiery został podyktowany przypadającymi na ten dzień 29. urodzinami artysty, choć prawdę powiedziawszy, pominięcie jej nie byłoby dotkliwą stratą. Zadziwiające, że z wiekiem Kanadyjczyk ze zmysłowego playboya przeistoczył się w bezczelnego nastolatka, bekającego (!) i pokazującego środkowy palec. Na We Outside spiknął się nawet z Kodakiem Blackiem. O ile jego towarzystwo niekoniecznie mu służy, o tyle w kolaboracyjnym kawałku zatytułowanym „Grah Tah Tah” (!) tkwi potencjał tanecznego trendu na miarę „Bad and Boujee”. A skoro o Migosach mowa, Tory pożyczył sobie jeden z ich bitów do utworu otwierającego wydawnictwo. Słowem zabrakło oryginalności. Brnięcie w tym muzycznym kierunku grozi utratą nawet tych najwierniejszych fanów, przymykających oko na jego wybryki w życiu prywatnym. — Katia


#FridayRoundup

Wolo So

Balimaya Project

Jazz re:freshed

Brytyjska muzyka improwizowana wciąż zaskakuje i nie inaczej jest tym razem. Balimaya Project to zespół składający się z siedemnastu osób, właśnie nakładem Jazz re:freshed wydali płytę pt. Wolo So. Grają jazz połączony z tradycyjnymi dźwiękami afrykańskimi, ale nie myślcie sobie, że chodzi tylko o jakieś tam afro-beaty. Tutaj mamy do czynienia z muzyką etniczną w pełnym tych słów znaczeniu. Na Bandcampie grupy czytamy: „Kolektywne polirytmy; ogniste, wysuwające się na prowadzenie dęciaki i wirtuozeria kory zderzają się z połączeniem tradycyjnej muzyki/kultury Mandé i współczesnego jazzu.” Głównym kompozytorem i aranżerem grupy jest grający na djembe, związany z Ill Considered Yahael Camara Onono, ale poza nim mamy tu także innych wirtuozów instrumentów afrykańskich, między innymi różnych odmian bębnów. Do tego nie brakuje oczywiście klawiszy, gitary, basu i wspomnianych dęciaków, a także wokali. Sprawdźcie koniecznie. — Dill


#FridayRoundup

Happier than Ever

Billie Eilish

Darkroom/Interscope records

Wszystko wokół nowej płyty idolki wszystkich smutnych dziewczyn tego świata wskazywało na to, że będzie to płyta dojrzalsza, bardziej personalna, bardziej introspektywna i „poważna”. Zmiana burtonowskiego anturażu poprzedniczki na neurotyczne, sensualne ciepło, stronienie od przesadnego dramatyzmu i wyraźne manifesty odnoszące się do seksualizacji i fatshamingu, jakie spotkały artystkę od ostatniej płyty doprowadziły nas jednak… w bardzo podobne miejsce. I nie piszę tego jako przytyk, wręcz przeciwnie, uważam że to całkiem niesamowite, że pozostając bardzo wierna swojemu stylowi muzyczka potrafi jednocześnie przenieść go na poziom znacznie głębszej refleksji i wzmocnionej wrażliwości. Jest co prawda bardziej subtelnie, ale ten sznyt asmrowego, czerpiącego z garściami z hip hopowej wrażlwości popu dalej gra pierwsze skrzypce. Czasami brakuje może tego bliskiego, miękkiego sounddesignu poprzedniczki, bywa też dosyć sterylnie w momentach, które proszą się o nieco bardziej surowe brzmienie, ale całościowo to nadal popisówa prawdopodobnie największej artystki młodego pokolenia, która utrzymuje się przez większość czasu na przynajmniej bardzo wysokim poziomie. — Wojtek


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

#FridayRoundup: Yves Tumor, Jarecki, Baby Meelo i inni

#FridayRoundup

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem mamy dla Was pięć konkretnych rekomendacji w artykule i całą feerię okołosoulowych barw na plejliście. Wśród polecajek: Yves Tumor, Jarecki, Baby Meelo, Genesis Owusu i Pop Smoke. Na plejce zaś ponadto: Chet Faker, Willow, Stimulator Jones, James Vickery, Phabo, Kenneth Whalum i inni.


#FridayRoundup

Asymptotical World

Yves Tumor

Warp

Yves Tumor powraca z nową EPką. The Asymptotical World to sweet spot między dwoma poprzedniki albumami – Heaven to a Tortured Mind, które brylowało w naszych zeszłorocznych podsumowaniach i Safe in the Hands of Love, uważanego za najpełniejszą fuzję tumorowskich zapędów w postindustrialne, rdzawe sprzężenia i dream popową wrażliwość. Najnowsza EPka czerpie garściami z obu światów, czy to w hypnagogicznym noisie w duecie z NAKED czy w przyjemnie gęstej, szeleszczącej neopsychodelii singlowego „Jackie”. EPka zdaje się także chwilami sięgać po nowe, niebadane jeszcze przez artyście tropy, jak choćby postpunkowa taneczność. Blichtr, glam i brokat są dalej, płoną tylko płomieniem psychotropowej ekstazy.— Wojtek


Totem

Jarecki

Def Jam Polska

Jarecki oraz DJ BRK powracają z trzecim studyjnym krążkiem, na którym  jednej strony słyszymy to, do czego panowie nas już przyzwyczaili, czyli przepełnione soulem i funkiem produkcje, a jednocześnie czuć tu ciągły progres. Ten słyszalny jest przede wszystkim w warstwie tekstowej, nieco bardziej osobistej i emocjonalnej, niż na poprzednich płytach. Świetnie wypadają równie goście, wśród których znaleźli się Vito Bambino, Skip, Miodu oraz  Martyna Szczepaniak. Muzycznie album dopracowany jest niemal w każdym calu. Ciepłe brzmienia, żywe instrumenty, świetne chórki oraz cała paleta klimatów od chillowego soulu, po bardziej taneczne brzmienia, tworzą vibe, który nie łatwo jest uzyskać, a obcowanie z nim sprawi Wam przyjemność od pierwszej do ostatniej minuty tego wydawnictwa. Więcej o krążku, który polecamy całych sił, dowiecie się z wywiadu, który Jarecki udzielił naszemu portalowi. — efdote


#FridayRoundup

Heavyweight ż00lrap

Baby Meelo

Regime Brigade

Na najnowszym krążku Baby Meelo Heavyweightż00lrap, który pomimo stylistycznego podobieństwa okładki, trudno ogłosić bezpośrednim następcą którejkolwiek z wcześniejszych pozycji w dyskografii wrocławskiego producenta, artysta z juke’owego wariata przeistoczył się w rapowego rzeźnika. Psychotyczne post-oldschoolowe bity, enigmatyczna rapowa poza, mimo gęstego klimatu produkcji Meelo charakteryzuje duża doza dystansu do rzeczywistości i swojej twórczości, a może nawet lekko humorystyczne zabarwienie. Juke pozostaje kompontentem progresywnej całości, ale jak Meelo sam deklaruje — jest raperem i obowiązki ma rapera. Gdzieś w jego ostatniej kreacji pobrzmiewa mi duch-orędownik Earla Sweatshirta, ale jak zawsze u Meelo transkrypcja chicagowskiego ghetta na wrocławskie blokowisko nie jest nijak oczywista czy prostolinijna.— Kurtek


#FridayRoundup

Missing Mollars (Swnt deluxe)

Genesis Owusu

House Anxiety

Jeszcze przed miesiącem, przy okazji premiery „Same Thing”, Genesis Owusu odgrażał się, że sesja nagraniowa do kapitalnego Smiling with No Teeth, które ujęło nas bezpretensjonalnymi salwami funk punku, objęła sześćdziesiąt godzin muzyki, nagrane w zaledwie sześć dni. W efekcie tej zapowiedzi wyłuskano dodatkowy materiał, oficjalnie wersję deluxe materiału zasadniczego, a nieoficjalnie odrębny byt zatytułowany wymownym Missing Mollars. Tytułowe brakujące trzony zębowe to najwyraźniej konstrukcja z żelbetu, jeżeli wziąć pod uwagę jej industrialne i lekko zaostrzone fundamenty. Zupełnie słusznie opatrzono ten zestaw okładką z linorytowym negatywem, bo koresponduje z już nie tak żwawą i optymistyczną energią dodatku do SWnT. I nawet mimo lekko stłumionej przebojowości, czy też piosenkowości, rześki duch Genesis Owusu unosi się nad jego starym-nowym materiałem, przypominając nam o sile rażenia tego bezzębnego uśmiechu.— Maja


#FridayRoundup

Faith

Pop Smoke

Republic Records/UMG/Victor Victor

So in a sense, Bashar is bringing the good news, telling you to believe in yourself / He believed in himself with an understanding that greatness was his to manifest / He had a vision, a plan, and he made it work – tymi słowami dumna ze swojego syna Audrey Jackson otwiera jego drugi pośmiertny album. Choć zasoby pozostawionego przez Pop Smoke’a materiału powoli się wyczerpują, to dzięki intensywnej pracy producentów oraz udziałowi wielu gości Faith finalnie składa się aż z 20 utworów. Sęk w tym, że iście radiowe „Demeanor” z Duą Lipą czy angaż Chrisa Browna nie mają nic wspólnego z kontynuowaniem jasno określonej wizji rapera. Na szczęście nie zabrakło soczystych drillowych kawałków będących swoistym powrotem do korzeni, z których właśnie te solowe w największym stopniu unaoczniają stratę kolejnego młodego talentu stojącego u progu wielkiej kariery.— Katia


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

#FridayRoundup: Vince Staples, Rejjie Snow, IDK, Tkay Maidza i inni

#FridayRoundup

Siema! Co to za tydzień jest! Premier jest tak dużo i tyle słuchania, że nawet weekend nie wystarczył na to, żebyśmy przyłożyli do wszystkiego należycie ucho, bo obrodziło płytami dobrymi, intrygującymi i ważnymi. Więcej o wszystkich z nich możemy podyskutować w ramach naszej grupy na Facebooku, ale póki co zapraszamy na pierwsze wrażenia z odsłuchów. W tym tygodniu o ambiwalentnym stosunku do Rejjie Snow i nowego Vince’a Staplesa i bardzo pozytywnym do Charlotte Day Wilson i duchologii Tkay Maidzy. IDK i Twin Shadow zaproponują różne czasy spędzenia czasu w kościele (mniej lub bardziej dosłownie), a Jam & Lewis i soundtrack do nowego Space Jamu dadzą chwilę na nostalgicznego tripa w najntisy (muzycznie i filmowo). Jest jeszcze nowy Stalley i nie wiem z czym go sparować w tym intro, ale też podobno jest git, więc zapraszam do czytania! Enjoy!


Baw Baw Black Sheep

Rejjie Snow

300 Entertainment/BMG

Niewiele osób mi na scenie hip hopiarskiej sprawia taki problem jak Rejjie Snow. Typ ma fenomenalne narzędzia i błogosławieństwa całych panteonów rapowego światka, wystarczy z resztą, że jego tegoroczny album mruga do nas zamaskowanym oczkiem nieodżałowanego MF DOOMa. Jednocześnie jednak ten laidbackowy, leniwy hip hop jest dla mnie tak frustrująco nieobecny. Baw Baw Black Sheep  działa na mnie jak kawiarniany moodcraftingowy ambient rapsów na modłę lo-fi i lowkey. Nie czuję się szczególnie obrażony ofensywnością czy amuzycznością przedsięwzięcia, ale to wcale nie dobrze- chciałbym, żeby mnie nosiło, bez względu na to czy z zachwytów czy oburzeń, a jedyne na co nabrałem ochoty to następne latte na owsianym.  — Wojtek


Vince Staples

Vince Staples

Blacksmith Recordings, Motown Records/UMG

Vinnie powrócił i zdaje się, że ma nam coś ważnego do powiedzenia. I rzeczywiście, mówi całkiem ciekawie. Przede wszystkim o tożsamości, bo, jak nie trudno się domyślić po tytule i okładce, to płyta homecomingowa, wrażliwa, nastawiona na spoglądanie w lustro i introspekcje. I chyba tym bardziej przeszkadza to, jak muzycznie bywa chwilami nijaka. Teoretycznie nadal są tu najważniejsze elementy składowe- jest minimalizm, ale nie muzyczna troglodycja, jest Lynchowska nostalgia łaskocząca niepokojem i jest nieco lęku i nieco ukojenia. Same beaty jednak wypadają blado, w szczególności na tle tak odważnych produkcyjnie poprzedników jak klubowe, mocno wyspiarskie Big Fish Theory czy fenomenalne, gęste, reanimujące trip hopową oniryczną paranoję Summertime o6. Paradoksalnie, to czego krążkowi muzycznie najbardziej brakuje to właśnie tożsamość, nawet jeżeli takie kwiatki jak „Law od Averages” przypominają nieco jak intrygującym odklejonym kombinatorem potrafi być kronikarz North Side Long Beach.  — Wojtek


 

Jam & Lewis, Vol. 1

Jam & Lewis

Flyte Tyme Productions

Jimmy Jam & Terry Lewis od lat osiemdziesiątych produkują hity dla największych: Janet Jackson, Usher, Chaka Khan, Rod Stewart, Patti LaBelle, Shaggy, The S.O.S. Band. To tylko kilku artystów, którym robili muzykę. Pomimo tylu lat na scenie nie doczekali się nagrania autorskiego albumu. Do niedawna, bo kilka dni temu ukazał się ich debiutancki krążek, a przypomnijmy, że panowie są po sześćdziesiątce. Zaprosili do współpracy niebyle kogo, bo praktycznie same gwiazdy i to głównie te, z którymi już przecięli się w studio w przeszłości. Na „Jam & Lewis, Vol. 1” usłyszymy gościnne udziały takich tuzów jak Mary J. Blidge, Boyz II Men, Mariah Carrey, Babyface, Toni Braxton, Morris Day i wspomniany Usher. Są też Charlie Wilson, a nawet The Roots, ale bez Black Thaughta na mikrofonie. Szkoda, że zabrakło Janet, jednak tytuł wskazuje, że będzie część druga, więc może nie wszystko stracone.— Dill

 


idkusee

USEE4YOURSELF

IDK

Clue No Clue/Warner Records

Przy okazji recenzji debiutanckiego albumu IDK, Is He Real?, wyrażaliśmy nadzieję, że następnym razem raper w pełni wykorzysta tkwiący w nim potencjał. Dwa lata później nasze prośby zostały wysłuchane. Na USEE4YOURSELF szczerze wyjaśnia, jak brak rodzicielskiej miłości i bezskuteczne zabieganie o uwagę bliskich w okresie dorastania wpłynęły na różne aspekty jego dorosłego życia, w tym postrzeganie związków i religii. Nie obyło się więc bez zwrotów do zmarłej matki i Boga, a przedostatni utwór o wymownym tytule „Cry in Church” stanowi najpełniejszy dowód jego artystycznej dojrzałości (by the way, kto nie chciałby uczestniczyć we mszy, podczas której IDK nuci popularną kołysankę, DMX wygłasza napisaną przez siebie modlitwę, a Sevyn Streeter robi za chórki?). Żeby nie wyszło zbyt patetycznie, refleksyjny nastrój przełamują trapowe kawałki, m.in. singiel z Offsetem. Choć pod względem liczby wyświetleń 29-letniemu artyście daleko jeszcze do gwiazd wielkiego formatu, to już słychać, że Kanye West ma godnego kontynuatora swojego stylu. — Katia


Twin Shadow

Twin Shadow

Cheres Cheree

Jestem ostatnimi czasy zafascynowany minimalistycznymi, jednozdaniowymi recenzjami Ruff Criminal na YouTubie i gdybym o nowej płycie Twin Shadow miał opowiedzieć w 10 sekund to powiedziałbym, że brzmi jak całowanie się w kościele po kilku skunach z grającym w tle gospelowym, pełnym pasji kazaniem. Jako że jednak mam jednak nieco więcej przestrzeni to mogę dorzucić, że to świetny mix słonecznej neopsychodelii, flanelowego protohipsterstwa z lat 90 i soulowej spirytualistycznej wrażliwości. Mogę też dorzucić, że dawno mnie nic tak beznadziejnie nie rozczuliło, co cudnie przebojowe „Sugar Cane”, „Modern Man” brzmi jak plik znaleziony na gimnazjalnym odtwarzaczu mp3 w folderze „heaertbreak_smutne_plakanie”, a „Lonestar” sprawia, że przez moment trochę mniej nienawidzi się reggae. Mógłbym też nazwać tą płytę „sympatyczną”, tłumacząc, że to nie ta mdła, nijaka, nieofensywna sympatyczność, ale naprawdę jeden z nielicznych przykładów płyty która naprawdę jest tak przemiła, że chce się w nią tulić. Wystarczy chyba jednak, że powiem, że to superowa płyta i powinniście ją obczaić koniecznie.— Wojtek


Gone Baby, Gone

Stalley

Blue Collar Gang

Od momentu kiedy Stalley opuścił należąca do Rick Rossa wytwórnie Maybach Music, zasypuje nas wręcz co roku swoimi nowymi projektami. W przypadku tego rapera nie mamy uczucia przesytu, gdyż ciągle trzyma on wysoką formę, nawet jeżeli muzyka, którą wypuszcza, nie jest zbyt nowatorska i nie zmienia oblicza hip-hopowej sceny. Nie inaczej jest z najnowszym krążkiem zatytułowanym Gone Baby, Gone. Album w całości wyprodukował Black Diamond, który dostarczył mnóstwo laid backowych, przepełnionych soulem produkcji, na których spokojny wokal głównego bohatera opowiadającego tu zarówno o swoich wzlotach jak i upadkach, pasuje wręcz idealnie. Jeżeli szukacie albumu, który dołączy do Waszej ścieżki dźwiękowej do upalnego lata, to konieczne zapoznajcie się z tym wydawnictwem.— efdote


Last Year Was Weird, Vol. 3

Tkay Maidza

4AD

Kiedy trzy lata temu Tkay Maidza startowała z serią epek Last Year Was Weird, nie mogła spodziewać się ani tego, jak bardzo proroczy już niebawem okaże się tytuł wydawnictwa, ani tego, jakie zainteresowanie publiki wywołają kolejne części. Zeszłoroczne Volume 2, w dużej mierze dzięki ultrapozytywnej recenzji pierwszego muzycznego geeka internetu, wkrótce po premierze uzyskało kultowy status i stało się dla obiecującej i kreatywnej raperki i piosenkarki trampoliną. Na Volume 3 Maidza śmiało z tej trampoliny korzysta — nie wynosi swojej koncepcji na kolejny poziom, ale po prostu doskonale bawi się tym, że może sobie poskakać. To potężna dawka melodyjnego R&B i żywo banglającego rapu, który z jednej strony nie unika trapowych nawiązań, ale przede wszystkim świetnie się bawi post-timbalandowską duchologią.— Kurtek


Alpha

Charlotte Day Wilson

Stone Woman Music

Nie miałem świadomości, że czekam na debiutancki longplay Charlotte Day Wilson, dopóki nie zacząłem zakochiwać się w kolejnych singlach z wydawnictwa, wypuszczanych z pewnymi przerwami od sierpnia zeszłego roku. Nie była to miłość na zabój, ale raczej niewielkie, choć znaczące zauroczenia. Pokazały mi, że kierunek, w którym zmierza piosenkarka, został wytyczony bardzo skrupulatnie, a ona sama jest gotowa, by przed słuchaczem odsłonić się cała. Na płycie znalazło się 11 niedługich numerów przywodzących na myśl pewną specyficzną mieszankę neo-soulowej posągowości z umiłowaniem do stylistycznych ekstrawagancji, którymi świat oczarowała przed laty Jessie Ware. Sprowadzenie materiału na Alphie, bardziej progresywnego i organicznego, oraz wokalnej i scenicznej prezencji Wilson tylko do podobieństwa z Ware, byłoby jednak niewybaczalne. To mocna, świadomie zrealizowana płyta owiana specyficzną aurą. Spójrzcie sami na jej okładkę. Czy Wilson nie spogląda z niej na nas jak Mona Lisa z płótna da Vinciego? — Kurtek


Space Jam: A New Legacy (Original Soundtrack)

Various Artists

Water Tower Music/Republic Records

Dwadzieścia pięć lat minęło od pierwszego „Space Jam” z Michaelem Jordanem. Jak ten czas leci… Można śmiało napisać, że film zapoczątkował zajawkę na basket u wielu dzieciaków w tamtym czasie. Dziś już się patrzy na niego z przymrużeniem oka, bo to inna epoka, jeśli chodzi o technologię robienia wysokobudżetowego kina. Obraz dla pokolenia dorastającego w latach dziewięćdziesiątych ma status kultowego, więc dlaczego nie zrobić nowej wersji, żeby współczesne dzieciaki też mogły mieć swoją, tym razem z LeBronem Jamesem w roli głównej i zaprowadzić do kina starszych odbiorców, którzy dobrze znają oryginał? To, co wyróżniało film z dziewięćdziesiątego szóstego roku to także wspaniały soundtrack, a w nim niezapomniane hity, jak „Hit ‚Em High”, utwory Seala czy R. Kelly’ego. Na nowym znajdziemy numery takich artystów jak Lil Baby z gościnnym udziałem Kirka Franklina, BROCKHAMPTON, Chance’a The Rappera do spółki z Johnem Legendem i Symbą, Cordae’a i DUCKWORTH’a czy Leona Bridgesa. Słuchałem już i mogę powiedzieć, że jest bardzo, ale to bardzo dobrze, a podkład do „We Win” to spokojnie jeden z bitów roku. — Dill


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

#FridayRoundup: H.E.R., Żyto/Noon, GoldLink, Mykki Blanco i inni

#FridayRoundup

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem na płytowym pantałyku długo oczekiwana H.E.R., przesuwane od miesięcy Żyto/Noon, trochę niespodziewany GoldLink, a także Mykki Blanco, Wesley Joseph i Zilo. Nawet więcej na plejliście na dole wpisu.


#FridayRoundup

Back of My Mind

H.E.R.

RCA/Sony Music

2020 roku niewątpliwie należał do H.E.R., choć nie wydała wówczas żadnej płyty. Niestrudzenie jednak wypuszczała kolejne natchnione single eksplorujące całą paletę nastojów i tematów w soulu i R&B od świadomego progresywnego soulu w stylu dojrzałego Marvina Gaye’a przez pościelowy smooth neo-soul po radiowe jamy trap&B skrojone na radiowe plejlisty. To wszystko połączone ze scenicznym anturażem i doskonałym zapleczem wokalno-produkcyjno-songwriterskim sprawiło, że Gabi Wilson awansowała w oczach słuchaczy do rangi kogoś w rodzaju współczesnej inkarnacji Prince’a, która, zupełnie adekwatnie jest kobietą, i, uwaga ważne, nie jest to żaden „Prince w spódnicy”. Jeszcze na początku grudnia co piątek na krótką chwilę wstrzymywałem oddech, bo wierzyłem, że Back of My Mind jest kwestią najbliższych tygodni. Cóż, pomyliłem się, jak widać, mniej więcej o pół roku. Niestety jest to tylko po części płyta, na którą czekałem, bo H.E.R. jest niestety typem patologicznej zbieraczki. Tak jak swoje dwie pierwsze płyty ułożyła z wydawanych wcześniej epek i ich bonus tracków, tak tym razem skrupulatnie pozbierała wypuszczane przez ostatnie półtora roku single (w tym nieszczęśliwie popularny i nijaki jednocześnie duet z Chrisem Brownem) i dopełniła je do granic (nie)przyzwoitości (maksymalnej pojemności płyty CD — 80 minut) piosenkami o rozmaitych kształtach i brzmieniach. To dwie płyty w jednej — ta wrażliwa na niuanse, przemyślana i z dobrymi melodiami oraz tamta generyczna, traktująca twórczość artystki i jej słuchaczy jako narzędzia do generowania streamów. Ktokolwiek stwierdził, że dobrym pomysłem będzie tego kolosa sprzedać w tak nieokrzesanej formie nie miał za grosz wizji artystycznej. Co nie znaczy, że na krążku nie znajdziemy dowodów na talent H.E.R. Tylko najpierw musimy spędzić półtorej godziny na oddzielaniu ziarna od plew. — Kurtek


#FridayRoundup

Morza Południowe

Żyto / Noon

Nowe Nagrania

Tajemniczy, dziwaczny, fascynujący — te określenia idealnie oddają klimat albumu Morza Południowe. Noon wreszcie wrócił do hip-hopu, chociaż bardzo cenimy jego alternatywne, ambientowe i elektroniczne wcielenie. Z kolei Żyto, po wydaniu w 2014 roku płyty Wiry, skupił się na malarstwie. Z opisu płyty dowiadujemy się, że Morza Południowe to album pełen życia, który powstał na zajawce rodem z lat 90-tych. Wolność tworzenia obrazuje kompletna różnorodność utworów i pełne spektrum BPM. Projekt na pewno wart sprawdzenia! — Polazofia


#FridayRoundup

Haram!

GoldLink

RCA/Sony Music

Dwa lata po wydaniu Diaspory GoldLink powraca z nowym albumem zatytułowanym HARAM!. Zaczęło się od małego zamieszania – w singlowym „White Walls”  gospodarz postanowił puścić kilka linijek w kierunku Sheck Wesa. Na samym krążku także nie brakuje zaskoczeń. Od samego początku projekt zdaje się brzmieć nieco bardziej mrocznie i szorstko w porównaniu z poprzednimi wydawnictwami artysty – słychać to już w otwierającym „Extra Clip”. GoldLink ściągnął też całą masę gości – pojawiają się m.in. Rich The Kid, Jesse Boykins III, NLE Choppa, Santigold i wiele innych. Jak prezentuje się całość? Sprawdźcie odsłuch poniżej.— Mateusz


#FridayRoundup

Broken Hearts & Beauty Sleep

Mykki Blanco

Transgressive

Mykki Blanco prace nad Broken Hearts & Beauty Sleep rozpoczęła chwilę po rozstaniu. Album nie jest jednak przygnębiający, a refleksyjny i pogodny. To zresztą dotychczas najbardziej różnorodny i ciekawy muzycznie projekt artystki. Jak powiedziała już dwa lata temu, unikała używania sampli, ponieważ chciała stworzyć własne. Mykki tym razem zrezygnowała z eksperymentalnego hip-hopu na rzecz mieszanki house’u, jazzu i soulu. Blood Orange pomógł jej na przykład przy tanecznym, ale jednocześnie pełnym tęsknoty „It’s My Choice”. Swoje wokale na albumie dołożyły także m.in. Kari Faux („Summer Fling”) i Jamila Woods („Love Me”). Mykki Blanco jest w życiowej formie. Aż szkoda, że wciąż pozostaje w podziemiu i wzbudza zainteresowanie przede wszystkim queerowej społeczności.— Klementyna


#FridayRoundup

Ultramarine

Wesley Joseph

Eeviltwinn

Pierwsze spotkanie z twórczością Wesleya Josepha utwierdziło mnie w przekonaniu, że brytyjska scena rapowa króluje w Europie i wciąż rośnie w siłę. 24-letni debiutant nie predestynował do stania się nową twarzą popularnego kanału GRMDaily na YouTube, która w klipach sypałaby banknotami, zdecydowanie bliżej mu do kategorii artystycznych dusz lubujących się w sztuce wysokiej. Gdyby tylko miał ochotę, potrafiłby urzeczywistnić ten projekt bez niczyjej pomocy, ba, jako absolwent szkoły filmowej nie miałby nawet problemu z teledyskami, a jednak postanowił zaangażować do niego m.in. mistrza masteringu, Mike’a Bozziego, odpowiedzialnego za trzy ostatnie albumy Kendricka Lamara. Ultramarine cechuje spójność i ciekawe zastosowanie instrumentów, co najlepiej słychać na przykładzie tytułowego utworu – pełnego niepokojących dźwięków i zwieńczonego saksofonową solówką. Na sam deser Wesley zostawił „Patience”, czyli duet z pochodzącą z jego rodzinnego Walsall Jorją Smith. Biorąc pod uwagę fakt, że wokalistka nie współpracuje z byle jakimi raperami (patrz kawałki z Giggsem i Stormzym), niecierpliwie czekam na rozwój jego kariery.— Katia


#FridayRoundup

Where the Flower grow

Zilo

Zilo World

Where the flower Grow to album pozostający w polu zdesaturowanej, komfortowej muzycznej „sympatyczności”. To kawałkek miłego, wyspiarskiego R’n’B, nie bawiący się w szczególny radykalizm zarówno formalnie (to raczej strukturalistyczne rzemiosło niż progresja), jak i treściowo. Najciekawiej robi się, oczywiście, kiedy owa brytyjskość (głównie przejawiająca się w calkiem łebskich, przyjemnie organicznych liniach basu) przemyka po cichutku pod progami gitar i tradycyjnej soulowej zmuły. Bardzo sporadycznie zagubi się gdzieś w tym wszystkim również odrobina solanżowskiego minimalizmu, ale zupełnie obdartego z ambientowej lekkości. Nadal pozostajemy w rejonie milusiństwa, przyjemności i, o zgrozo, fajności.— Wojtek


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

#FridayRoundup: DMX, Portico Quartet, Brodka, Zdechły Osa i inni

#FridayRoundup

Bonjour! Po zeszłotygodniowym powrocie naszej formuły #FridayRoundup, w której dzieliliśmy się naszymi oczekiwaniami wobec płyt, tym razem postawiliśmy na tradycyjną formułę i spisaliśmy dla Was nasze pierwsze wrażenia z nowowydanych krążków. Dajcie znać, jaka forma #FRU podoba wam się bardziej, najlepiej na łamach naszej nowej grupy na Facebooku. Wszystkie płyty, w których piszemy (i kilka innych) znajdziecie w podsumowującej playliście na samym końcu artykułu. Tymczasem zapraszamy Was na pierwsze wrażenia z nowego, pośmiertnie wydanego albumu DMXa, podziemnego Medhane’a, królowej polskiej alternatywy Brodki, punkowego Zdechłego Osy, soulowej Gizelli Smith i ambientalnych medytacji Portico Quartet! Enjoy!


Exodus

DMX

Def Jam

DMX zmarł 9 kwietnia tego roku. Mamy 28 maja i właśnie dzisiaj ukazał się jego długo zapowiadany pośmiertny album Exodus. Oczekiwania były duże, bo też Dark Man X ostatni krążek przed śmiercią wypuścił w 2012 roku, a ten miał być, wydawało się, nowym początkiem po okresie życiowych turbulencji. Jak się spojrzy na tracklistę, ma się wrażenie, że to bardziej kompilacja numerów X’a z gościnnymi udziałami różnych artystów. Wśród nich są Jay-Z, Nas (w dwóch numerach), Alicia Keys, Snoop Dogg, Griselda, czy panowie z The Lox, a nawet Bono z U2. No, ale kto wie, możemy się miło zaskoczyć, tym bardziej że Swizz Beatz, który jest producentem wykonawczym albumu, muzycznie nie robił wszystkiego sam. Dużą część utworów koprodukował z innymi mistrzami konsolety. Np. „Take Control” i „Walking In The Rain” powstało do spółki z Mr. Porterem. Oby to było godne pożegnanie legendy.Dill


Amethyst of Morning

Medhane

Medhane

Medhane to młody raper z Brooklynu, który ma na koncie współpracę, chociażby z Earlem Sweatshirtem i MIKE’em. Od kilku lat buduje wokół siebie lojalną grupę fanów tego, co umownie można nazwać abstrakcyjnym hip-hopem. Jego Cold Water spotkało się z dużym uznaniem np. ze strony Pitchforka, które wystawiło albumowi wysoką ocenę 8.4/100. Tamten materiał wyszedł rok temu, a dziś mamy premierę nowej płyty od nowojorskiego zawodnika. Amethyst of Morning to krótki przelot, bo zaledwie dwudziestodwuminutowy, ale bity Nicholasa Cravena, znanego np. z ostatniego krążka Mach-Hommy’ego, czy ohbliva, zwykle świadczą o dobrej jakości materiale, więc można się spodziewać czegoś ciekawego.Dill


Revealing

Gizelle Smith

Jalapeno Records

Ponad dekadę po tym, jak Gizelle Smith została frontmenką pochodzącego z Hamburga zespołu The Mighty Macambos wychowana w Manchesterze piosenkarka z powodzeniem kontynuuje swoją solową karierę na funkową nutę. Trzeci krążek zatytułowany Revealing to charakterne połączenie psychodelicznego soulu, funkowej energii i neo-dyskotekowej dynamiki. Aranżacyjnie to powrót do złotej ery Curtisa Mayfielda, wokalnie Smith z pewnością bliżej do R&B-popu wczesnego XXI wieku. I nie jest to bynajmniej zarzut! — Kurtek


Sprzedałem dupe

Zdechły Osa

Warner Music Group

Ostatnimi czasy dużo się mówi o punkowym etosie w hip-hopowym języku. Powodem są nie tylko już na dobre zadomowione w paradygmacie gatunku gitarowe riffy, ale przede wszystkim ascetyczność i prostacka, ignorancka wręcz banalność rozwiązań pordukcyjnych i piosenkopisarskich. Gdy jednak hip hop poszedł w mentalność „trzy akordy darcie mordy”, Zdechły Osa przywraca hip hopowej punkowości to, czego rap przejąć już się bał. Wrocławianin nie uznaje decorum- ścieli plugawą, brudną, wulgarną Częstochowę pod industrialne, czeluściowe drum’n’bassy wrzucając w międzyczasie jabolowy absurdyzm (w piosenkach o syrenich waginach) oraz ordynarne poczucie humoru (całe „Patolove”, dużo bardziej urocze niż chciałbym to przyznać czy takie wersy jak „Żabson to ziomal a Osa to pizda”). Noisowy trup się ściele gęsto, a nam zdarza się nam na tym bad tripie trafić na berlińską techno-wixę, ostatnie niedobitki kultury dubstepowej, ale i na potężną, emotrapową zwałę. Bywa Juwenaliowo, bywa wtórnie, znacznie częściej po prostu patusiarsko, ale tylko taki Osa, zupełnie pozbawiony filtra, jest w pełni autentyczny i naturalny. Taki to paradoks- ten towar jebie na kilometr, a to jedna z najświeższych rzeczy w grze od dawna.— Wojtek


Terrain

Portico Quartet

Gondwana Records

Terrain od Portico Quartet to właściwie jedna, długa kompozycja. Przez niemal 39 muzycy zamykają nas w kojącej enklawie, w czymś na kształt babcinego mieszkania, z którego możemy nasłuchiwać miarowego postukiwania kropli deszczu o szybę. Metafora ta działa na kilku płaszczyznach- jest to bowiem równie kojące, medytacyjne i przyjemnie rozlazłe granie, co nieco staroświeckie. Jazzowa formuła, trochę wyraźniej obecna na poprzednich krążkach, tutaj rozlazła się do poziomu postminimalizmu, powolnego, nieco transowego ambientu, przez co bliżej temu do zadumanego Frahma niż do fusionowych tworów. Miłe, kojące, ciepłe, trochę może zbyt bezbarwne.— Wojtek


Brut

Brodka

PIAS Recordings

Dzisiaj Monika Brodka nie jest już tą pięciolatką z okładki, nieświadomą, co czeka ją za bramami dziecięcego raju. Otarła łzy po tym, jak żoną miała być, ale zamiast „tak” on powiedział „nie” i stała się kobietą, która nie da  się zamknąć w narzuconej przez społeczeństwo roli. Na swoim piątym studyjnym krążku nie wymazuje przeszłości z pamięci, a przetwarza dźwięki pochłaniane w okresie dorastania, przypadającym na lata 90., kiedy to królowały britpopowe zespoły, mówiło się o „hip-hopie na kwasie”, a u co drugiego nastolatka w pokoju wisiał plakat Nirvany. Jako córka folklorysty sampluje też instrumenty ludowe, nadając im nowoczesne brzmienie. Wszystko to pod okiem londyńskiego producenta Oliego Baystona, wcześniej współpracującego między innymi z Petite Noir. Nad powstałym podczas pandemii BRUT-em unosi się widmo końca świata. Zamykające album „Sadness” z powodzeniem mogłoby znaleźć się na soundtracku do Blade Runnera, rozgrywającego się w brutalistycznej, betonowej przestrzeni. Mówi się, że po deszczu zawsze wychodzi słońce i Brodka daje nam ten promyk nadziei, że idzie nowe, nie tylko w sferze polskiej muzyki. — Katia

 


Nafs at Peace

Jaubi

Astigmatic Records

Jeżeli szukacie w muzyce czegoś super świeżego, to zespół Jaubi wynagrodzi to Wam z nawiązką. Kwartet z Pakistanu grający jazz na charakterystycznych dla regionu instrumentach, dodatkowo mocno inspirujący się hip-hopowym brzmieniem, już od pierwszych singli wydawanych w rodzimym Astigmatic Records wzbudzał zainteresowanie na całym świecie. Ich wydany właśnie, debiutancki album zatytułowany Nafs at Peace, może narobić jeszcze większego zamieszania. Panowie eksplorują na tym krążku wschodni mistycyzm, a w podróży tej towarzyszą im dwaj pasażerowie. Są nimi Marek Pędziwiatr oraz Tenderlonious, którzy dołączyli do zespołu podczas dwóch studyjnych sesji, które połączyły ich muzyczne ścieżki w jedną wspólną drogę będącą zarówno walką jak i wyrazem wdzięczności oraz uznania, że ​​inspiracja muzyka pochodzi z siły wyższej. Żaden z utworów nie został bowiem zapisany na nuty, co pozwoliło całej szóstce zapomnieć o swoich doczesnych sprawach i po prostu grać muzykę płynącą z ich wnętrz. Warto dodać również, że piękne zdjęcie na okładce albumu, przedstawia matkę lidera zespołu, modlącą się, aby syn wyszedł szczęśliwie z mrocznego okresu w swoim życiu. Jej też dedykowane jest znakomite nagranie „Zari”, ale naprawdę warto sprawdzić całość, bo bez wątpienia mamy tu do czynienia z jednym z najbardziej oryginalnych i porywających wydawnictw ostatnich lat. — efdote


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

#FridayRoundup: Erika de Casier, Patrick Paige II, Benny the Butcher & 38 Spech i inni

#FridayRoundup

Long time, no see! Postanowiliśmy wrócić do pierwotnej formy cyklu #FridayRoundup, w którym zwyczajowo dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. W ostatnich tygodniach sporo się w tym temacie działo — wszystko skrzętnie dokumentujemy na naszej plejliście na Spotify, którą znajdziecie na dole wpisu i na bocznym pasku strony. Tym razem do długiej listy rekomendacji dopisujemy kolejną garść. W jej składzie Erika de Casier, Patrick Paige II, Benny the Butcher & 38 Spech, Sinead Harnett, Georgia Anne Muldrow, Chai, Mach-Hommy, Avi x Louis Villain i wielu innych! Enjoy!


#FridayRoundup

Sensational

Erika de Casier

4AD

Okołosoulowej indoktrynacji w szeregach oponenta ciąg dalszy. Erika de Casier to kolejna, po Tkay Maidzy, nasza wokalistka, która podpisała kontrakt z wytwórnią 4AD, i mamy nadzieję, że Sensational będzie godne swego tytułu. Na razie dało się odczuć dość wyraźnie, że nowy album nie będzie sypialnianą produkcją chałupniczą, choć do bedroomowego miana zdecydowanie aspiruje. Nadal też pławimy się w najntisowym akwenie, co dobrze było słychać w singlach: ni to dubstepowym, ni to deephouse’owym „Busy” czy w romansie smoothsoulu z R&B w „Polite”. Czy produkcyjna gładkość nowej ścieżki dźwiękowej do zakochiwania się Eriki de Casier nie zepsuje klimatu? Sami jesteśmy ciekawi! — Maja


#FridayRoundup

If I Fail Are We Still Cool?

Patrick Paige II

Forward and Up Entertainment/Fat Possum

Basista The Internet i autor najbardziej przegapionego krążka 2018 roku Patrick Paige II wypuścił właśnie nowy longplay If I Fail Are We Still Cool?, którego absolutnie nie możecie przegapić. Jeśli lubicie funkujący bas, duchologicznie G-funkowe klawisze i złotą erę neo-soulu, to nie wahajcie się ani chwili! Duch Soulquarians żyje i ewoluuje właśnie w takich projektach jak ten, które umiejętnie łączą trapowy swag (ktoś jeszcze tak mówi?) z soulową empatią. Wśród gości m.in. Saba, Steve Lacy, Syd, czyli wszystko zostaje w rodzinie. — Kurtek


#FridayRoundup

Trust the Sopranos

Benny The Butcher & 38 Spesh

Trust Music

Benny The Butcher nie zwalnia tempa i dwa miesiące po wydaniu The Plugs I Met II powraca z nowym materiałem. Tym razem jest to mixtape stworzony we współpracy 38 Speshem. Panowie mają całkiem obszerną historię wspólnych albumów i numerów, więc można to potraktować jako swego rodzaju powrót do korzeni. Czego spodziewać się po projekcie? Z pewnością dużej dawki ulicznego rapu przesiąkniętego gangsterską przewózką i licznymi nawiązaniami do różnych nielegalnych biznesów. Pojawi się też szereg gości, m.in. ElCamino, Ransom i Rick Hyde. — Mateusz


#FridayRoundup

Vweto 3

Georgia Anne Muldrowa

Foreseen / Epistrophik Peach Sound

Nie wszyscy wiedzą, że Georgia Anne Muldrow oprócz swoich zdolności wokalnych oraz tekstowych, jest również bardzo dobrą producentką. Świadczy o tym, chociażby seria VWETO, której trzecią już część dostaliśmy właśnie do odsłuchu. Jak zapowiada sama autorka, materiał ten odtwarzany ma być, gdy rodzisz się z powrotem po długim okresie introspekcji, aby uzyskać swoje dawne moce. Brzmi interesująco, podobnie jak dwa pierwsze zapowiadające materiał single, które z pewnością zainteresują fanów takich postaci jak Dam-Funk czy Madlib. — efdote


#FridayRoundup

Ready Is Always Too Late

Sinead Harnett

Thairish Limited

Po wyczekiwanym przez nas, ale ostatecznie dość miałkim drugim długogrającym krążku Lessons in Love sprzed dwóch lat Sinead ciężko pracowała, by udowodnić, że ma coś ciekawego do zaproponowania. Dzień premiery Ready Is Always Too Late to zatem dla niej jednocześnie swoisty dzień próby, choć wydana przed kilkoma tygodniami epka Hard 4 Me 2 Love You, która w całości weszła w skład nowej płyty, pokazała, że faktycznie Harnett próbuje brzmieć bardziej wyraziście. Na płycie poza piosenkarką także EarthGang, Masego, VanJess i Lucky Daye. Jak to mówią, do trzech razy sztuka, więc posłuchajmy trzeciej płyty wokalistki… — Kurtek


#FridayRoundup

Pray For Haiti

Mach-Hommy

Griselda

Mach-Hommy jest obecnie jednym z najciekawszych, a jednocześnie najbardziej enigmatycznych undergroundowych amerykańskich raperów. Niewiele o nim wiadomo poza tym, że jest z Newark w New Jersey i ma haitańskie korzenie. Na zdjęciach zawsze w chuście zakrywającej większość twarzy. Też niewiele jego projektów jest na serwisach streamingowych, a wersje fizyczne płyt, które nagrał chodzą w internecie nawet po kilkaset dolarów. Napisanych przez niego tekstów nie macie co szukać na Geniusie, bo praktycznie wszystkie zostały usunięte. Stylistycznie zawieszony jest gdzieś między MF Doomem a Mos Defem. Ma na koncie dwie płyty z DJ’em Muggsem i dużo rzeczy wydanych własnym sumptem. W 2016 roku nakładem Griselda Records ukazał się jego projekt HBO (Haitan Body Odor). Po pięciu latach raper wraca do labelu Westside Gunna i wypuszcza Pray For Haiti Krążek zawiera szesnaście numerów na bitach takich kotów abstrakcyjnej produkcji jak Conductor Williams, Camoflauge Monk czy SadhuGold. To zdecydowanie najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera w tym tygodniu. — Dill


#FridayRoundup

Akademia Sztuk Pięknych

Avi x Louis Villain

Moya

Przyszedł czas na odsłonięcie ostatniej części tryptyku artystów z Moya Label. Skoro już ich poprzednie albumy, Zbiór Pieśni Sycylijskich oraz Spis Dzieł Sycylijskich, były wprost przesiąknięte motywami wanitatywnymi, to czego możemy się spodziewać, gdy dotarliśmy do nieuchronnego końca tej podróży? Sądząc po samych tytułach utworów, duet ponownie zaoferuje nam zajęcia z kulturoznawstwa, z uwzględnieniem polskiej poezji („Evviva l’arte”), włoskich mistrzów („Michelangelo”) i kina gangsterskiego („Soprano”). Oprócz Aviego i Louisa Villaina, na Akademii Sztuk Pięknych gościnnie wykładają Ero, Kabe, Onar, Pezet i Sarius. Nie zwlekajmy i sprawdźmy, co wyszło spod ich rąk. — Katia


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

#FridayRoundp: Madlib, Celeste, Arlo Parks i inni

#FridayRoundup

Po kilkutygodniowej przerwie wracamy z piątkowym cyklem #FridayRoundup, w którym dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem nowymi płytami podzielili się Madlib, Celeste, Arlo Parks i Partynextdoor, a przegląd współczesnego jazzu z RPA przygotowała wytwórnia Brownswood.


#FridayRoundup

Sound Ancestors

Madlib

Madlib Invazion

Madlib – jeden z najbardziej szanowanych i pracowitych producentów na muzycznej scenie, powraca z nowym krążkiem, który powstał przy dość dużym udziale innego, równie kreatywnego muzyka, którym bez wątpienia jest Four Tet. Dostarczone przez Kalifornijczyka sample, loopy oraz breaki, ułożone zostały w 16 nagrań, będących kwintesencją tego, co do tej pory Madlbi pokazał nam na swoich poprzednich wydawnictwach. O tym co wyszło z tego niecodziennego połączenia muzycznych osobowości, przekonać możecie się poniżej, a nasze wrażenia z odsłuchów krążka sprawdzicie w recenzji albumu. — efdote


#FridayRoundup

Not Your Muse

Celeste

Universal / A Both Sides Records / Polydor

Debiutancki album Celeste, zwyciężczyni BBC Sound 2020 to zbiór klasycznych, pop-soulowych utworów, do których chce się wracać. Pomimo że kompozycje nie są odkrywcze, miejscami wtórne, nie da się przejść obok Not Your Muse. Płyta jest dojrzalsza i nieco odważniejsza od poprzednich kawałków artystki. Technicznie album jest na wysokim poziomie, dobra produkcja, dokładnie zbudowane brzmienie, ale właśnie przez tę dyscyplinę Not Your Muse słucha się bez fajerwerków. Ale czy potrzebujemy tego od Celestyny? Wysublimowanie, elegancki wokal i pewność siebie sprawiają, że każdej piosenki słucha się z coraz większą radością. Jeśli nie jesteście jeszcze nadto zmęczeni reklamą pewnego sportowego kanału ze „Stop This Flame” utrzymanego w stylu Elle Eyre w tle, spokojnie sięgajcie po debiut Celeste. — Forrel


#FridayRoundup

Collapsed in Sunbeams

Arlo Parks

Arlo Parks / Transgressive

Czyżby właśnie objawiła nam się pierworodna płyta z gatunku emo soul? Poetycka kruchość, którą zawdzięczamy w dużej mierze tekstom i wokalom Arlo Parks, silnie zdominowała jej debiutancki krążek. Jeżeli lubicie przydymione, sypialniane okłady z trip hopowych snujów czy, najprościej rzecz ujmując, gitarek, obowiązkowo melancholijnych (z silnymi Yorke’owymi inklinacjami; ale też z faktycznym shout outem dla Roberta Smitha w singlowym „Black Dog”), to bardzo możliwe, że siedzicie w szufladce sąsiadującej z Arlo Parks na Collapsed in Sunbeams. Album wytyczył sobie płynną strużkę gdzieś pomiędzy neo-soulem, bedroom popem, a indie, w które to wlał się jednak przede wszystkim z posłannictwem udzielania głosu nawoływaniom duszy. Mięciutkie lądowanie godne roku ZOZI gwarantowane. — Maja Danilenko


#FridayRoundup

Colours

Partynextdoor

OVO Sound / Warner

Premiera Colours natychmiast wywołała lawinę komentarzy z serii: „Only true fans know”. Całkiem uzasadnionych, bowiem materiał zebrany pod barwnym tytułem pochodzi z dwóch kilkuletnich EP-ek PARTYNEXTDOOR-a — PNDColours (2014), dotychczas dostępnej tylko na SoundCloudzie, oraz szerzej dystrybuowanej Colours 2 (2017). Wokalista przy pomocy słów maluje na nim szczery autoportret — spośród wszystkich przedstawicieli OVO Sound najdalej mu do wrażliwego romantyka, który płakałby z powodu złamanego serca. W zamian za stałość uczuć i namiętność oczekuje pełnego podporządkowania („Let’s Get Married”). Bywa też podejrzliwy i lubi wiedzieć, na czym stoi („Low Battery”). Dość blado i zachowawczo wypada paleta dźwięków, zwłaszcza na tle zeszłorocznego albumu Partymobile. Ten niespodziewany powrót do przeszłości pozwala więc ponownie przyjrzeć się kiełkującemu wówczas stylowi Kanadyjczyka, tym razem ze świadomością, że na naszych oczach rozkwitnie on w pełnej okazałości. — Katia


#FridayRoundup

Indaba Is

Brownswood

Po prezentującym młody brytyjski jazz, albumie We Out Here, oraz przelocie przez to co dzieje się obecnie w Australii na znakomitym Sunny Side Up, przyszedł czas na scenę z Południowej Afryki. Album zatytułowany Indaba Is nagrany został w Johannesburgu zaledwie pięć dni, a jego zamysłem jest oddanie w pełni żywej kultury tworzenia, w której zespoły istnieją, by narodzić się w muzyce, a nie być statycznymi monolitami. Producentem wykonawczym całości został pianista Thandi Ntuli, a lider zespołu The Brothers Moves On — Siyabonga Mthembu jego dyrektorem kreatywnym. Gilles Peterson rzadko kiedy myli się jeżeli chodzi o promowanie nieznanej szerzej muzyki z różnych zakątków Świata, możemy być więc niemal pewni, że eksplorując bardzo zróżnicowane muzycznie RPA i tym razem dostarczy nam prawdziwe skarby. — efdote


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

#FridayRoundup: Kali Uchis, Sons of the James, Shygirl i inni

#FridayRoundup

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Tym razem znowu jest czego słuchać! Sprawdźcie nasze typy poniżej.


#FridayRoundup

Sin miedo (del amor y otros demonios

Kali Uchis

EMI / Interscope / Universal

Sin Miedo (del Amor y Otros Demonios) to już drugie wydawnictwo od Kali Uchis w tym roku. Kwietniowa epka To Feel Alive powstała podczas izolacji w domowym zaciszu wokalistki. Już wtedy obiecywała, że do końca 2020 możemy spodziewać się kolejnego materiału. Faktycznie, od jakiegoś czasu wypuszczała kolejne numery zapowiadające Sin Miedo (del Amor y Otros Demonios), czyli jej drugi album studyjny. Najpierw „Aqui yo mando!” z gościnną zwrotką Rico Nasty, potem między innymi ukazało się „te pongo mal(prendelo)”. To pierwszy materiał Kolumbijki nagrany w pełni po hiszpańsku. Oczekiwania po Isolation były naprawdę wysokie — czy Kali im sprostała? Oceńcie sami, być może nie ma potrzeby porównywania tych dwóch, zupełnie innych albumów. — Polazofia


#FridayRoundup

Everlasting

Sons of the James

Fresh Selects

Jeśli nazwa Sons of the James nic wam nie mówi, nic nie szkodzi. Panowie — singer/songwriter Rob Milton i producent/muzyk DJ Harrison — dopiero od kilku miesięcy wydają muzykę pod tym szyldem. Zainspirowani klasycznym gospel i brzmieniem klasycznych soulowych produkcji kolektywu Soulquarians z przełomu milenialnego, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyć wspólny krążek jako Sons of the James. Album zatytułowany Everlasting zawiera w sumie 12 utworów, w tym niesamowity duet z Georgią Anne Muldrow w „Things I Should Have Said” oraz dwa sugestywne covery — „Thank You Master (For My Soul)” Donny’ego Hathawaya oraz „There’s a Riot Goin’ On” Sly & The Family Stone. Całość jest oczywiście mocno osadzona we współczesnym kontekście społeczno-politycznym. Właśnie taki soul mieliśmy z tyłu głowy, gdy przed czternastoma laty zakładaliśmy Soulbowl.pl! — Kurtek


#FridayRoundup

Alias

Shygirl

Because

Shygirl, czyli naczelna orędowniczka cielesnego, sensualnego UK Bassu i deconstructed club wjeżdża z nową EPką. Na portalu RateYourMusic ktoś względem przeseksualizowanego, mrocznego, industrialnego brzmienia raperki ukuł określenie „slutcore” i jakkolwiek nie byłoby ono dyskursywnie problematyczne, wydaje się fantastycznie oddawać bezpruderyjny, ekstatyczny charakter Alias. Względem poprzedniej EPki, czyli głośnego Cruel Pracrise, możemy odnieść wrażenie, że artystka chętniej idzie na kompromisy i, choć osobiście kompromisom jestem przeciwny (w szczególności w świetle ostatnich wydarzeń w polskiej polityce), nie prowadzą one w tym wypadku do rozwodnienia tematycznego materiału, a raczej do zwiększenia muzycznego eklektyzmu i gatunkowej inkluzywności muzyki. Wszechobecne ostatnio najntisy wkradają się także tutaj w postaci wczesnotechniarskich wywrotów w tkance utworów czy sporadycznych naleciałości The Prodigy, Sgygirl zaś rapuje pewniej i agresywniej, coraz częściej zapuszczając się w rejony grime’owego flow. Dla wszystkich złamanych przez brak tegorocznej edycji Unsound Festival serduszek niech to będzie chociaż namiastka ukojenia. — Wojtek


#FridayRoundup

Good News

Megan Thee Stallion

1501 Certified / 300 Entertainment

2020 r. nie dał nam zbyt wielu godnych uwagi hip-hopowych debiutów, szczególnie w mainstreamowym nurcie, dlatego premiery takie jak Good News cieszą podwójnie. Megan Thee Stallion stała się jedną z najpopularniejszych nowych postaci na scenie jeszcze przed wystąpieniem w akcji XXL Freshman Class, czy konfliktem z Tory’m Lanezem, głównie za sprawą takich kawałków jak „Cash Shit”, „Savage”, czy występu u boku Cardi B w „WAP”. Jej pierwszy krążek to 17 numerów wypełnionych po brzegi największymi ksywkami w grze – usłyszymy na nim m.in. Beyoncé, DaBaby czy Young Thuga. Sądząc po singlach i trackliście czeka nas konkretna porcja ratchet rapu, który, jak udowodniła 2 lata temu Cardi B, potrafi zaoferować znacznie więcej niż tylko materiał na memy i nagłówki portali plotkarskich. — Adrian


#FridayRoundup

5EP’s

Dirty Projectors

Domino

Ring Road to piąta w tym roku epka od Dirty Projectors, z przytupem domykająca serię rozpoczętą pod koniec marca. David Longstreth najwyraźniej zdecydował, że finał musi być najgłośniejszy i najbardziej rozpasany wokalnie. No niech mu będzie. Cały zestaw jest na szczęście bardziej zniuansowany; zespół wychodzi od kameralnego folku, próbując go w trakcie uczynić tak zróżnicowanym, jak tylko się da. Piosenki przetkane są więc ćwiczeniami z wczesnych Beatlesów, lekką bossa novą i wysublimowanymi post-minimalistycznymi pasażami wokalno-instrumentalnymi. Garniec to mocno dirtyprojectorsowy, ale zgrabny. Ja, po latach słuchania wokalu Davida Longstretha, jestem już zmęczona jego krzykacką manierą i pomysł zdominowania przez niego ostatniej części serii wspomnieniem okresu Swing Lo Magellan nie do końca mi odpowiada. Całościowo jest jednak nieźle, a przy lekkim finiszu à la McCartney vs. późny Byrne na „My Possession” prawdopodobnie nic bardziej świątecznego wśród nieświątecznych premier nie usłyszycie. — Maja


#FridayRoundup

What a Time to Be in Love

Raheem DeVaughn

SoNo / DeVaughn Media

Crooner, król miłości Raheem DeVaughn powrócił ze swoim ósmym albumem. Przy współpracy z muzykami z The Colleagues na What a Time to Be in Love artysta wyszedł z komfortowej sypialni na pełną emocji ulicę. Z miłosnych pościelowych i uwodzicielskich ballad typu „Mr. Midnight” przeszedł do utworów nawołujących do miłości bliźniego („Marvin Used to Say”). Na płycie znalazły się nostalgiczne dźwięki, które przemawiają nie tylko do świadomości i klimatu społecznego na świecie, ale także do kochanka znajdującego się w każdym człowieku. Odniósł się również do niedawnych i wciąż istniejących problemów społeczności Afroamerykanów i konieczności pojednania. Tym samym nawiązał również do swojej dobrze znanej działalności charytatywnej w rejonie Waszyngtonu, w ramach powołanej przez siebie fundacji The LoveLife Foundation. Ciężki czas na miłość. — Forrel


#FridayRoundup

Euphoric Sad Songs

Raye

Polydor / Universal

Piąta EP-ka Raye, jak sugerował już jej roboczy tytuł, Her Heart Beats in 4/4, stanowi połączenie miłosnej tematyki z electropopowymi rytmami. Brzmi niczym przepis na tegoroczną płytę The Weeknda? Owszem, ale Brytyjka serwuje nowy materiał w zdecydowanie grzeczniejszym wydaniu niż kanadyjski wokalista. Współpraca z DJ-em Regardem czy zsamplowanie kawałka „Rapture”, który swojego czasu zawojował parkiety, z pewnością zadowolą stałych bywalców klubów. Piosenkarka zachęca do słuchania utworów zgodnie z ich kolejnością na trackliście, aby krok po kroku prześledzić etapy, jakie przeszła po ostatnim rozstaniu. Album zaczyna się od desperackich prób ratowania związku i wołania o miłość („Love Me Again”), a kończy zaakceptowaniem sytuacji i wyrażeniem gotowości na nową relację („Love of Your Life”). W międzyczasie Raye doświadcza całego spektrum emocji, w tym obawy, że ktoś inny zajmie jej miejsce („Natalie Don’t”), a także strachu przed kolejnym odrzuceniem („Please Don’t Touch”). Euphoric Sad Songs to produkt 2 w 1 – do stosowania w przypadku złamanego serca lub imprezowych okoliczności. — Katia


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

#FridayRoundup: Future x Lil Uzi Vert, Aesop Rock, theMIND i inni

#FridayRoundup

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Po poprzednim spokojniejszym tygodniu znów obrodziło okołosoulowmi premierami, choć zaktywizowali się głównie raperzy — Future, Lil Uzi Vert, Aesop Rock, 2 Chainz, a po siedmiu latach z nowym projektem wróciło też Goodie Mob. Poza tym theMIND, Masego, Salaam Remi, Vivian Green, Sango, Paloma Faith, Father, Kodak Black i Serengeti. Poniżej szerzej opisujemy nasze typy, a wszystkie wydawnictwa do odsłuchu na plejliście na dole wpisu.


#FridayRoundup

Pluto x Baby Pluto

Future x Lil Uzi Vert

Atlantic / Epic / Sony

Ostatnie lata przyniosły nam prawdziwe zatrzęsienie hip-hopowych albumów nagrywanych w duetach. Czasem wychodzi to lepiej, czasem gorzej, co być może wynika z faktu, że wiele z nich powstaje w pośpiechu i bez fizycznej obecności artystów jednym studiu. Sporo do powiedzenia na ten temat miałby na pewno Future, który na swoim koncie ma wydawnictwa z Drake’iem, Gucci Mane’m czy Juice WRLD’em – żadne z nich nie oferowało niczego więcej, niż trapowa przeciętność i bolesna wręcz wtórność. Teraz do tej gromady dołącza Pluto x Baby Pluto, a więc kolaboracja z Lil Uzi Vertem, który w tym roku wydał zatrzęsienie nowej muzyki. Najnowszy krążek zawiera 16 utworów wyprodukowanych m.in. przez DJa Esco, Wheezy’ego, Turbo czy Zaytovena. Pierwszy rzut oka na listę autorów, tytuły numerów i przede wszystkim czas trwania płyty prowadzi do wniosku, że mamy do czynienia z kolejnym średniakiem, o którym zapomnimy za kilka tygodni. Pozycja wyłącznie dla najbardziej zatwardziałych fanów nowych brzmień z Atlanty i Philly. — Adrian


#FridayRoundup

Spirit World Field Guide

Aesop Rock

Rhymesayers

>Na potrzeby swojego dziewiątego studyjnego krążka, amerykański raper i producent stworzył alternatywny świat, po którym oprowadza nas za pomocą 21 nagrań na nim zawartych. Miejsce to pełne jest dziwnych stworzeń, magicznych zaklęć, czyhających wszędzie niebezpieczeństw, ale i fascynujących obrazów, jakich nie doświadczymy nigdy w znanym nam świecie żywych. Anegdoty, przepisy, porady dotyczące przetrwania oraz ostrzeżenia, którymi dzieli się autor, z pewnością przydadzą się odwiedzającym tę krainę, a według rapera są nimi wszyscy ci, którzy nie do końca pasują do materialnego świata, czując się w nim jednocześnie jako żywi i martwi. Wszystkie te dość mroczne i zakręcone metafory, położone na ciężkie, ale niezwykle kreatywne produkcje, prowadzą nas do spektakularnego i paradoksalnie pełnego optymizmu finału, który głosi, że nie istotnym jest, jak umrzemy, ale to, w jaki sposób jak żyliśmy. Wszystko to składa się na jeden z najbardziej oryginalnych krążków ostatnich lat, będący jednocześnie zdecydowaną czołówką tegorocznych wydawnictw. — Efdote


#FridayRoundup

Don’t Let It Go to Your Head

theMIND

theMIND / Cinq Music

theMIND, utalentowany wokalista soulowy znany z refrenów u Jamili Woods, Noname, Saby czy Smino, wydał właśnie swój drugi longplay Don’t Let It Go to Your Head, następcę debiutanckiego Summer Camp z 2016 roku. W międzyczasie artysta zaprezentował aż siedem solowych singli singli, w tym funkujące „Ms. Communication”, które pomimo trzyletniego stażu, załapało się na nowy krążek. Album meanduje między theMIND-em natchnionym śpiewakiem i theMIND-em charyzmatycznym raperem, między neo-soulem, art popem a rapem. Wokalnie wspomagają go między innymi Kari Faux, Phoelix i Saba. Warto dać typowi szansę. — Kurtek


#FridayRoundup

Black on Purpose

Salaam Remi

Louder Than Life

Amerykański producent Salaam Remi, znany przede wszystkim ze współpracy z takimi artystami jak Amy Winehouse, Fugees, Nas, Estelle czy Miguel, obdarował nas już drugim projektem w tym roku. O ile wydany w styczniu Do It For The Culture 2, był zbiorem utworów, jakie zalegały muzykowi na dysku, tak wypuszczony właśnie krążek Black on Purpose, jest już przemyślanym od początku do końca, spójnym wydawnictwem, które jak nie trudno się domyślić po tytule, zaangażowany jest mocno społecznie. Świadczą też o tym pojawiające się tu nagrania fragmentów przemówień Malcolma X oraz Sandry Bland, mówiące o sile Afroamerykanów, sprawiedliwości i wolności. O tym samym opowiadają również w głównej mierze zaproszeni goście, wśród których znaleźli się m.in. Betty Wright, Common, Black Thought, Bilal, CeeLo Green, Busta Rhymes, Doug E. Fresh, Nas, Jennifer Hudson czy Stephen Marley. Wszystko to złożyło się na wspaniały album, będący bardzo mocnym i potrzebnym komentarzem do obecnej sytuacji w Stanach Zjednoczonych. — Efdote


#FridayRoundup

So Help Me God!

2 Chainz

Gamebread / Def Jam / UMG

Trapowy weteran powraca z najnowszym krążkiem. Po solidnym ubiegłorocznym Rap or Go to the League przyszedł czas na premierę So Help Me God. Dla 2Chainza 2020 i tak jest już dość pracowity – poza kilkoma gościnkami, na początku roku wypuścił wspólny projekt z podopiecznymi z własnego labelu – No Face, No Case. Czy najnowszy krążek rapera okaże się udanym zwieńczeniem tego roku? Tracklista wygląda interesująco – na albumie udzielają się m.in. Kanye West, Lil Wayne, Brent Faiyaz i Ty Dolla $ign. — Mateusz


#FridayRoundup

Studying Abroad

Masego

EQT / Capitol / UMG

Nowe EP Masego Studying Abroad jest projektem koncepcyjnym, który przeprowadza słuchacza przez wszystkie oblicza relacji damsko-męskich: od cukierkowej miłości, przez zdradę, po bolesne rozstanie. Kilku producentów, z którymi współpracował artysta (D’Mile, Jack Dine, Jonah Christian, IzyBeats, Kojo Asamoah) nadało epce międzynarodowego brzmienia, a samego wokalistę przedstawia jako dojrzałego i rozwiniętego muzycznie. Czy komercyjnie Studying Abroad jest szczytem marzeń fanów przynajmniej na miarę sukcesu debiutanckiej płyty, nie przypuszczam. Jest to jednak solidna traphouse’owo-jazzowa mini płyta, która odbija nieco od charakterystycznego jedwabistego klimatu ery Lady Lady, ukazując nową wersję stylu Masego — Forrel


#FridayRoundup

Survival Kit

Goodie Mob

Organized Noise / Goodie Mob Worldwide

Ostatnia płyta Goodie Mob ukazała się siedem lat temu. Jak na dzisiejsze standardy wydawania albumów, to są lata świetlne. W tym roku wrócili z Survival Kit, szóstym już krążkiem w dyskografii. Gościnnie Andre 3000, Big Boi i Chuck D, a na produkcji nie kto inny, tylko legendarne trio Organized Noize. Można zatem uznać, że jest to trochę powrót Dungeon Family, przynajmniej na papierze. Czy muzycznie również, trzeba będzie sprawdzić. Single brzmią całkiem nieźle, szczególnie oszczędne muzycznie „Frontline” z mocno basowym głównym motywem. Jak reszta, zobaczymy, ale ja liczę na sporą dawkę eksperymentu. Nie wiem czy takiego jak na Age Against The Machine, bo przecież szmat czasu minął od tamtego wydawnictwa, ale na jakiegoś rodzaju zaskoczenie. — Dill


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.

#FridayRoundup: EABS, Ariana Grande, Common i inni

#FridayRoundup

Jak co tydzień w cyklu #FridayRoundup dzielimy się garścią rekomendacji i odsłuchów najciekawszych premier płytowych. Wydawnicza jesień wciąż wydaje obfite plony. W ten weekend po raz kolejny w kręgu naszych zainteresowań znalazła się szeroka grupa premier płytowych. O najciekawszych piszemy poniżej — wśród nich: EABS w hołdzie Sun Ra, Ariana Grande, Common, Trippie Redd, Sam Smith, Ill Bill, Alxndr London, Atmosphere i Busta Rhymes. Wszystkie one i jeszcze więcej na plejliście #FridayRoundup na dole artykułu.


#FridayRoundup

Discipline of Sun Ra

EABS

EABS / Astigmatic

EABS ponownie wzięli się za repertuar mistrza. Tym razem postanowili oddać hołd Sunowi Ra — artyście, którego trudno zaszufladkować, bo określenie „muzyk” nie opisuje całej jego działalności. Ra znany był przede wszystkim jako kompozytor i pianista jazzowy, ale poświęcał się również filozofii i poezji. Nagrał dziesiątki albumów sięgając po różne brzmienia — ragtime, swing czy free jazz. Disciplines of Sun Ra to siedem utworów będących nowymi odsłonami dorobku Suna. Proces twórczy albumu skupił się wokół dwóch idei — dekonstrukcji oraz dyscypliny. Poprzedni materiał EABS, Slavic Spirits, był podróżą z mroku w stronę światła. Tym razem zapowiada się kosmiczna podróż na szaloną planetę Sun Ra. — Polazofia


#FridayRoundup

Positions

Ariana Grande

Republic / UMG

Gdy za oknem robi się coraz chłodniej, ale jednocześnie czujemy, że na puszczanie świątecznych piosenek jest jeszcze za wcześnie, z pomocą przychodzi nam Ariana Grande, która na nowym albumie próbuje otulić nas swoim głosem i przekonać, że spędzenie całego dnia w łóżku wcale nie musi być nudne. Artystka na wstępie jasnym komunikatem (utwór o wymownym tytule „Shut Up”) ucisza wszystkich krytykantów – bije od niej pewność siebie i, jakże zaskakujący w 2020 roku, optymizm. Już w pierwszym singlu podzieliła się z nami radością, jaką daje jej budowanie obecnego związku i wygląda na to, że tym razem nie pozwoli, by cokolwiek stanęło jej na drodze do szczęścia. Chwile zwątpienia miewa tylko w duetach z The Weekndem (pomyśleć, że od ich pierwszej współpracy minęło aż sześć lat!) i Ty Dolla $ignem (mistrz featuringów jak zwykle w formie), jednak panowie spieszą jej ze zrozumieniem i zapewnieniami miłości. Co ciekawe, ich „Off the Table” i „Safety Net” są najgrzeczniejszymi i najwolniejszymi propozycjami na albumie. Z resztą, raczej nie znajdziemy na nim kawałka o sile porywającej tłum podczas koncertu. Ariana uznała Positions za ulubiony projekt w swoim dorobku. Czy słuchacze również go pokochają? — Katia


#FridayRoundup

A Beautiful Revolution (Pt 1)

Common

Common / Loma Vista / Concord

W Stanach wybory, a Common postanowił z tej okazji uraczyć nas kolejnym zaangażowanym projektem. A Beautiful Revolution (Pt 1) to trzynasty solowy krążek w dorobku rapera z Chicago. W skład krążka wchodzi dziewięć premierowych numerów, na których obok gospodarza pojawiają się Black Thought, Lenny Kravitz i PJ. W warstwie muzycznej nie brakuje jazzu, soulu, a za podkłady odpowiada m.in. Karriem Riggins. Muzyczne ukojenie na trudne czasy. — Mateusz


#FridayRoundup

Pegasus

Trippie Redd

1400 Entertainment / TenThousand Projects

Niezrażony potężnym wyciekiem sprzed paru tygodni Trippie Redd postanowił dopiąć swego i wydać swój trzeci album tak, jak pierwotnie było to zaplanowane. Pegasus to aż 26 numerów, na których usłyszymy całą plejadę producentów i gości. Wśród nich znaleźli się m.in. ATL Jacob, Scott Storch, Lil Wayne, Busta Rhymes czy nawet wyciągnięty z odmętów ery ringtone’owego rapu Sean Kingston. Dotychczas większość projektów rapera z Ohio reprezentowała wybitnie nierówny poziom, dlatego do najnowszego krążka najlepiej podejść z rezerwą — nawet jeśli promujące go „Excitement”, „I Got You” i „Sleepy Hollow” okazały się całkiem udanymi singlami. — Adrian


#FridayRoundup

Love Goes

Sam Smith

Universal / Capitol

Różnie żeśmy o Samie Smithie pisali przez lata — nie tylko używając różnych zaimków, ale też niekoniecznie pozytywnie odbierając jego kolejne płyty i single. W zeszłym roku w artyście wreszcie obudziła się prawdziwa dyskotekowa królowa i mieliśmy nadzieję, że Love Goes pójdzie w ślady ostatniego albumu Jessie Ware. Sam Sam nie miał jednak chyba do końca na tę płytę pomysłu, bo single krążek promujące były zbiorem rozmaitości i taki jest też ten album. Jedno na pewno się tu Smithowi udało — wydostać się z okowów roli smutnego popsoulowego wyjca, w której sam zamknął się dwiema poprzednimi płytami. Jest tu dużo więcej popowej zabawy, ale w dalszym ciągu to raczej zachowawcza i grzeczna odsłona artysty, który większość swoich głośnych deklaracji wygłosił niestety pozamuzycznie. — Kurtek


#FridayRoundup

La Bella Medusa

Ill Bill

Uncle Howie

Ill Bill to eastcoastowy wyjadacz, mocno przesiąknięty klimatem kolektywu Jedi Mind Tricks i wpływami swojego młodszego brata, cieszącego się znacznie szerszą środowiskową estymą horrorcore’owca Necro. Te tropy estetyczne w roku 2020 wydają się być już nieco przedawnione i nieaktualne i taki też jest La Bella Medusa. Pompatyczny, agresywny hardcore rap na patetycznych smyczkach i „spooky” rapsy o szaleństwie to relikt epoki z której hip hop słusznie zrezygnował od przeszło dekady, co najboleśniej słychać w bezlitośnie nasterydowanym numerze „Illest Killers”. I nawet jeżeli z bagażu wpływów i doświadczeń chwilami przebija się wyraźny wpływ ostatnich działań chłopaków z Griselda records, całość to jedynie przyzwoita robota rzemieślnika dobrze wyrobionego w swoim fachu. — Wojtek


#FridayRoundup

III Meta

Alxndr London

Alxndr London

Najnowszy, piąty projekt brytyjskiego iluzjonisty Alxdra Londona IIIMeta to wydawnictwo zdecydowanie odmienne, od dotychczasowych. Mniej w nim melodii, więcej rytmiki i balearskich dźwięków w stylu donwtempo. Za produkcję odpowiedzialny jest producencki kolektyw Bon Music Vision, oddając afrofuturystyczny klimat, w którym od początku porusza się Alxndr. EP, wydanemu z okazji 60. rocznicy niepodległości Nigerii, nie bez powodu nadano symboliczny tytuł. Oznacza „3” zarówno w językach romańskich, jak również w języku Joruba (Meta). Trójka bardzo kocha życie i jest z natury radosna. IIIMeta wnosi więc radość, ale zmusza również do refleksji nad przemijającym światem. — Forrel


#FridayRoundup

The Day Before Halloween

Atmosphere

Rhymesayers Entertainment

Po świetnym, nagranym wraz z Mursem jako projekt Felt, krążku Felt 4 You, zespół Atmosphere powraca ze swoim jedenastym już albumem, na którym Slug i Ant wyszli wyraźnie ze swojej strefy komfortu. O ile wszystkie poprzednie krążki podobne były do siebie brzmieniowo i dążyły do wyraźnego załagodzenia klimatu, tak wydawnictwo zatytułowane The Day Before Halloween, to już ostra jazda, pełna ciężkich produkcji, mocnych bębnów i zniekształconych syntezatorów. Na tym wszystkim jak zawsze niezawodny Slug, kolejny raz snuje swoje równie mroczne, jak muzyka tu obecna opowieści, tworząc w ten sposób zdecydowanie najbardziej oryginalne wydawnictwo w dyskografii grupy. — Efdote


#FridayRoundup

Extinction Level Event 2: The Wrath of God

Busta Rhymes

The Conglomerate / Empire

Busta powraca po ośmiu latach po koszmarze, jakim było wydane w 2012 roku Year of The Dragon. Swój kolejny album zapowiadał od lat. Aż tu nagle, ni z tego, ni z owego, pojawił się ten tragiczny singiel z Vybz Kartelem, a później kolejny, niezbyt udany, numer z Andersonem .Paakiem. Coś ewidentnie było nie tak i ktoś, kto doradzał raperowi przy ich wyborze, jako motorów napędowych projektu, podjął ewidentnie błędne decyzje. Na swoich profilach społecznościowych 9th Wonder pisał, że E.L.E. 2 jest płytą roku, więc może jednak warto dać jej szansę? W końcu o Buście było przez ostatnie lata stosunkowo cicho, tracklista jest długa, więc może nie będzie tak źle i trafi się parę kozaków, których będziemy słuchać latami? Mimo wszystko jestem dobrej myśli. — Dill


Wszystkie wydawnictwa wyżej i pełną selekcję tegorocznych okołosoulowych premier znajdziecie na playliście poniżej.