Wydarzenia

25 najlepszych utworów 2019

Data: 16 grudnia 2019 Autor: Komentarzy:

25 najlepszych utworów 2019

Kolejny rok powoli ma się ku końcowi, a my zgodnie z wieloletnią tradycją redakcyjnie podsumowujemy najlepsze okołosoulowe wydawnictwa wypuszczone w przeciągu mijających 12 miesięcy. Tym razem zupełnie świadomie postanowiliśmy nie szaleć z liczbą prezentowanych pozycji, bo na poważnie przygotowujemy się do obszernego podsumowania lat 2010-2019, które trafi na łamy strony zaraz po nowym roku. W międzyczasie rzućcie jednak okiem, jakie piosenki mijającego roku uznaliśmy za najlepsze. Oto 25 najlepszych utworów 2019 roku według Soulbowl.pl.


Soulbowl: Najlepsze utwory 201925.

„Star$”

Miętha

Asfalt

Miętha to duet, w którego skład wchodzi producent Awgs i raper Skip. Poznali się, polubili i w pół roku od pierwszego spotkania nagrali Audioportret. Jednym z najmocniejszych punktów albumu jest bez wątpienia numer „Star$” — poprowadzony na jednocześnie hipnotyzująco bujającym i kojącym bicie, na którym Skip poddaje się autorefleksji, począwszy od związku, aż do chęci życia tu i teraz. Jeśli jesteście fanami twórczości Vita z Bitaminy i produkcji Knxwledge, to nie przechodźcie obojętnie koło Mięthy. W tym miejscu warto też odnotować, że głos i autor tekstów duetu ma zaledwie 21 lat, co robi wrażenie, gdy słucha się tak dojrzałych i trafnych tekstów jak ten. — Dżesi


Soulbowl: Najlepsze utwory 201924.

„Crime Pays”

Freddie Gibbs & Madlib

Keep Cool / RCA

Trzeba było okrągłych 5 lat, żeby kultowa Piñata doczekała się swojej kontynuacji. Freddie Gibbs i Madlib nie zmarnowali jednak ani minuty, a utwory takie jak „Crime Pays” są tego najlepszym dowodem. Soczysty, pełen duszy i filmowego klimatu podkład zbudowany na soulowym samplu z utworu „Free Spirit” Walta Barra oraz spokojna, a jednocześnie techniczna i dynamiczna przewózka Freddiego tworzą razem doskonały koktajl. To jeden z tych kawałków, w których naprawdę słychać finezję i doświadczenie weteranów sceny — bez zbędnego efekciarstwa, pogoni za trendami czy próby udawania czegokolwiek. Bardzo odświeżająca propozycja w dobie tik-tokowych raperów i przygniatającej przeciętności. — Adrian


Soulbowl: Najlepsze utwory 201923.

„Don’t Break
My Heart”

PJ Morton feat. Rapsody

Morton / Empire

Czy PJ tańczy sambę? Czy sambę PJ zna? Może się mylę, ale „Don’t Break My Heart” każe mi włożyć błyszczącą sukienkę i pędzić na naukę samby. Na szczęście PJ Morton nie myli się ani razu. W tym utworze zgadza się wszystko — może poza grzecznościowym intro Rapsody, które grzecznościowo usuwa się w cień tej cudnej kompozycji. „Don’t Break My Heart” to nowy singiel Steviego Wondera, który nie dość, że nie jest singlem, to nie został przez Wondera tknięty, choć struktura i aranżacja utworu mogłyby na to wskazywać. PJ Morton występuje tu pełen charyzmy i wrażliwości, pod rękę z progresją smaczną niczym wizyta w cukierni Wedla. Nadal nieprzekonani? Dla porównania pierwotna wersja tego staro-nowego klasyka soulu. Nie łamcie mu serduszka, pozwólcie się rozczulić — Maja Danilenko


Soulbowl: Najlepsze utwory 201922.

„Coming Home”

Pusha T feat. Ms. Lauryn Hill

GOOD / Def Jam / UMG

„Coming Home” to nie tylko kolejny dowód tego, że Pusha T w 2019 roku wciąż jest jednym z najlepszych raperów na scenie, ale przede wszystkim symboliczny powrót Lauryn Hill do matecznika. Piosenkarka która od dwóch dekad nie może przełamać artystycznego impasu, zupełnie jak w czasach swojej świetności beztrosko chwyciła za mikrofon, by nagrać witalny refren dla zaprzyjaźnionego rapera — tak jak w 1996 roku dla Nasa, w 1997 dla Commona, w 2019 zaśpiewała dla Pushy T na staromodnym bicie Kanyego Westa. To raczej ponadczasowy niż współczesny, podnoszący na duchu numer z idealnie hymnicznym refrenem, który, dzięki umiejętnemu wyważeniu całokształtu, o włos unika czołówki z banałem. Tak trzeba żyć! — Kurtek


Soulbowl: Najlepsze utwory 201921.

„A Boy Is a Gun”

Tyler, the Creator

Columbia / Sony

Autor jednej z najciekawszych tegorocznych płyt, przynajmniej wśród rapowych propozycji, potrafi przykuć uwagę, jak mało kto. Wizytówką przepełnionego emocjami Igora jest „A Boy Is a Gun” — sentymentalna kumulacja furii i pożądania, które miotają Tylerem na myśl o obecności swojego wybranka. Dominujący w konstrukcji utworu sampel zaczerpnięty został z „Bound” zespołu Ponderosa Twins Plus One, a czujny słuchacz wyłowi Solange w chórkach. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że jeszcze mocniej zaprzyjaźnicie się z „A Boy Is a Gun” po obejrzeniu klipu wyróżniającego się najwyższej jakości estetyką. — K.Zięba


Soulbowl: Najlepsze utwory 201920.

„Deal Wiv It „

Mura Masa feat. Slowthai

Anchor Point / Universal / Polydor

Z jednej strony mamy Slowthaia — pokręconego, zadziornego i nieuznającego żadnych świętości reprezentanta Northampton. Z drugiej Murę Masę — skromnego kolesia, który tworząc w zaciszu swojego pokoju, wdarł się mimochodem na szczyty list przebojów. Przeciwieństwa się przyciągają? Najwyraźniej tak, bo panowie wspólnie zaliczyli bardzo udany rok, o czym z pewnością przekonacie się (uwaga, spoiler!), przelatując przez kolejne pozycje na liście. Choć „Deal Wiv It” promuje nadchodzący krążek producenta, to bliżej mu raczej do debiutanckiego albumu Slowthaia. Mura Masa porzuca na moment popową stylistykę i sięga po punk rocka, esencję brytyjskiego brzmienia. Brudny bas, gitary, wszystko się zgadza, a jednocześnie udaje mu się zachować dynamikę prawdziwie klubowej produkcji. Mocnych momentów z udziałem obu panów w tym roku nie brakowało, a to zdecydowanie jeden z nich. — Mateusz


Soulbowl: Najlepsze utwory 201919.

„Where’s
the Catch?”

James Blake feat. André 3000

Polydor

James Blake, jeśli chodzi o kondycję psychiczną, nareszcie wyszedł na prostą. Na tegorocznym Assume Form opowiada przede wszystkim o uczuciach związanych z wchodzeniem w nową romantyczną relację. Wszystko wydaje się jednak zbyt wspaniałe i momentami pojawia się niepokój — Blake pyta więc o potencjalną, tytułową pułapkę. Do tego w równą, pulsującą melodię André 3000 wplótł wyjątkowo zgrabną, opartą na grze słów zwrotkę i po raz kolejny udowodnił swoją nieprzemijająco świetną formę. — Klementyna


Soulbowl: Najlepsze utwory 201918.

„Cellophane”

FKA twigs

Young Turks

Miłość na świeczniku — tak w skrócie można zdefiniować pierwszy singiel z Magdalene. „Cellophane”, zaskakuje surowością formy i szczerością przekazu. Jak celofan, muzyka odbija w tym miejscu uczucia i jest ujściem dla ran serca. Piosenkarka poszła drogą Kate Bush i Björk i podzieliła się ze słuchaczami rozmyślaniami nad swoim życiem miłosnym. Dźwięki imitujące nakręcane zabawki symbolizują poczucie bycia marionetką w rękach osądzających ludzi. Muzyczne studium nad rozpadem związku i swoista autoterapia to niewątpliwie niełatwa sprawa. Dekoracyjność i orientalizm, w jakich została osadzona dźwiękowa materia tej sentymentalej pieśni, jest na tyle mocna, że niezmiennie rozczula i zachwyca. Dekonstrukcja, odbudowa i rozpoczęcie od nowa życia po cierpieniach duszy to światło w tunelu, z którego FKA twigs czerpie siłę na całym tegorocznym albumie. — Ibinks


Soulbowl: Najlepsze utwory 201917.

„Hot Coffee”

Schafter

Restaurant Posse / Universal

Wojtek narobił koło siebie bardzo dużo szumu w ciągu ostatnich dwóch lat, lecz to, jak gładko wszedł w uszy słuchaczy w całym kraju singlem „Hot Coffee”, zasługuje na poklask. Według niektórych kawałek o niczym, zdaniem innych hit roku. Cóż, może nie hit roku, ale z pewnością jest to jedna z najlepszych pozycji na polskiej scenie muzycznej 2019. I ten bit, który zrobił sam Schafter, a ludzie w to nie mogli uwierzyć. Winszujemy! — Kuba Żądło


Soulbowl: Najlepsze utwory 201916.

„Big Wheels”

Kevin Abstract

Question Everything / RCA / Sony

Arizona Baby, trzeci solowy projekt lidera Brockhampton, to album trochę doceniony. Trwający półtorej minuty „Big Wheels” stanowi swego rodzaju intro, a Kevin Abstract porusza w nim kwestie takie jak problemy związane z nagłą popularnością, mówieniem wprost o swojej orientacji czy wyrzutami sumienia spowodowanymi ucieczką z rodzinnego miasta i rzuceniem studiów. Abstract jak nikt inny potrafi bawić się swoim flow i odpowiednio je przesterować. W przypadku „Big Wheels” ładnie gra ono nie tylko z nieco wykręconym, opartym na szybkiej perkusji, bitem, ale także z saksofonem, który łączy kompozycję z kolejnym, niemal równie świetnym „Joyride”. — Klementyna


Soulbowl: Najlepsze utwory 201915.

„The Tuxedo Way”

Tuxedo

Funk on Sight

Jeśli myślicie, że era funku i disco przeminęła raz na zawsze, to Mayer Hawthorne i Jake One wyprowadzą was szybko z błędu. Dźwięk dęciaków, syntezatorów i tupiąca nóżka to coś, za czym tęsknimy. A jeśli dodać do tego doskonałą melodię i teledysk reżyserowany prze Iana Eastwooda, nie można wróżyć temu niczego poza sukcesem. „The Tuxedo Way” to właśnie sposób chłopaków na pochmurne myśli — tańczmy więc! — Kuba Żądło


Soulbowl: Najlepsze utwory 201914.

„Doorman”

Slowthai feat. Mura Masa

Method

Brytyjskie blokowiska żyją (czy, idąc za głosem największego poety polskiej ulicy, trwają) i mają się dobrze. „Doorman” Slowthaia to hołd dla tradycji mocno zakorzenionego w realiach niższej klasy średniej punkowego cynizmu na wyspiarskich zasadach. Mura Masa uderza niesamowicie intensywnym instrumentalem, który brzmi jak Sleaford Mods na amfetaminie, czego nigdy nie spodziewalibyśmy się, znając jego popową wrażliwość, zaś Slowthai odchodzi od swojej postgrime’owej, charakterystycznej ekspresji, na rzecz przeskandowanych splunięć chodnikowego jadu. „Doorman” to, mimo swojego przebojowego potencjału, przede wszystkim manifest trwania w beznadziei i zawodu życiem. Osadzona w realiach Trainspottingowego romansu historia portretuje zmęczonego, nienawidzącego klasy wyższej chłopaka, który jedynie w nikotynie znajduje ukojenie od wiecznego gnojenia i niesprawiedliwości, zarówno społecznej jak i emocjonalnej. Całość wyrzygana jest jednak z sarkastycznym uśmiechem i wzrokiem z pogranicza zawadiactwa i psychozy. Tak brzmi głos naprawdę chorego społeczeństwa. — Wojtek


Soulbowl: Najlepsze utwory 201913.

„Borderline”

Tame Impala

Modular / Island

Po wydanym w 2015 roku „The Less I Know the Better” na kolejny singiel Tame Impala przyszło nam czekać cztery lata. „Patience” było dosyć zachowawcze i dla spragnionych nowości fanów, mogło być jednak małym zawodem. Zaledwie dwa tygodnie później ukazało się jednak „Borderline” i tym razem o rozczarowaniu nie mogło być mowy. „Borderline” z jednej strony oscyluje gdzieś na granicy popu i rocka, z drugiej — jest tajemnicze i psychodeliczne. Efekt ten to jak zawsze zasługa świetnej produkcji Kevina Parkera, który tym razem połączył klasyczne inspiracje psychodelicznym rockiem z brzmieniem synth popu. „Borderline” to opowieść o utracie kontroli nad emocjami i niebezpiecznej miłości i, mamy nadzieję, dopiero preludium przed nadchodzącym materiałem Tame Impala. — Polazofia


Soulbowl: Najlepsze utwory 201912.

„Jesus Forgive Me, I Am a Thot”

Jpegmafia

EQT

Autotune’owe kaznodziejstwo w służbie pruderii, czyli najbardziej esencjonalny banger ze stajni Peggy’ego. Niepokorny raper i producent zasłynął z ambiwalentnego stosunku do ciała hip-hopowej formuły, które regularnie rozrywał i dekonstruował z iście punkową wrażliwością. „Jesus Forgive Me, I am a Thot” to jednak krok jeszcze dalej. Charakterystyczne glitchowe zlepiają się w kolaż narracyjnej postmoderny. Quasireligijne zaśpiewy konfrontowane są z wybuchami amfetaminowej agresji, euforyczne pasaże najntisowego R&B zarażone są noise’owym wirusem i wykwitają niekontrolowanym szumem. Plan muzyczne przenikają się i zlewają się ze sobą, a jednak ten dźwiękowy Frankenstein, przy całym swoim stylistycznym rozchwianiu, kroczy z piosenkową gracją i stylowym powabem. Peggy to geniusz, który balansował na granicy szaleństwa, aby ostatecznie skoczyć w jego otchłań i zakończyć go death dropem. Damn, Peggy. — Wojtek


Soulbowl: Najlepsze utwory 201911.

„No Halo”

Brockhampton

Question Everything / RCA / Sony

Otwierający Ginger „No Halo” to nostalgiczna refleksja grupy poświęcona tematom depresji, rozstań czy uzależnienia od używek. Chłopakom wciąż towarzyszy głęboki smutek, a przy tym poczucie zagubienia i niepewność. Pojawia się tu jednak również jakaś nadzieja. Kawałek pięknie podkreśla indiepopowy charakter płyty. W refrenie udziela się zresztą debiutująca w tym roku Deb Never, a melodię uzupełnia delikatna akustyczna gitara. — Klementyna


Soulbowl: Najlepsze utwory 201910.

„País nublado”

Helado Negro

RVNG

No hej, właściwie to tegoroczny ranking piosenek nie miałby większego sensu, gdyby nie znalazło się w nim miejsce dla „País nublado”. Czy można się w ogóle oprzeć tej kojącej, elektro-ambientowej bossa novie? Przecież to czyste ucieleśnienie gratyfikacji po okresie odroczenia. Wyczekane i satysfakcjonujące, ale zrównoważone odczucia. Pierwsze promienie wiosennego słońca, krople deszczu na szybie obserwowane z wnętrza samochodu, muśnięcie letniej bryzy na policzku. „País nublado” odnajduje siłę w spokoju nylonowej gitary. Ta uśmierzająca, zachwycająca skromnością, ale nadal barwna paleta dźwięków hołduje wytrwałości i cykliczności, przeistaczając się mimochodem w jeden z nieodłącznych elementów natury, do której się odwołuje. Tak właśnie hipnotyzuje się słuchaczy. — Maja Danilenko


Soulbowl: Najlepsze utwory 20199.

„Something Keeps Calling”

Raphael Saadiq

Columbia / Sony

Raphael Saadiq kazał na siebie czekać osiem długich lat, ale już pierwszy zwiastun jego tegorocznej płyty, singlowe „Something Keeps Calling”, zademonstrowało słuchaczom, że było warto. Choć nie od razu, bo singiel, podobnie jak zresztą cały krążek, rozpisano jako grower. Nieprzypadkowo piosenkarz dał fanom prawie trzy miesiące, by ta słodko-gorzka melodia mogła w nich dostatecznie dojrzeć. Progresywne mid-tempo z jednej strony przywodzi echa wcześniejszych soulowych dokonań artysty, z drugiej osadzone jest ciężko i konsekwentnie dąży do dramatycznego gitarowego finału. „Something”, pisane z punktu widzenia narkomana, który z jednej strony próbuje wieść normalne życie, z drugiej nie potrafi uwolnić się z objęć uzależnienia, z każdym kolejnym wersem coraz bardziej uzmysławia słuchaczowi nieuchronność codziennych zmagań osoby uzależnionej i jej bliskich. — Kurtek


Soulbowl: Najlepsze utwory 20198.

„BMO”

Ari Lennox

Dreamville / Interscope

Niespodziewanie Ari Lennox zdruzgotała nas jednym ruchem. „BMO” to utwór z gatunku niepozornych (umieszczony na jeszcze bardziej niepozornym albumie), który uderza nagle i bezpośrednio. A uderza wyłącznie po to, by zainfekować nasze głowy nośnym bitem zakończonym na „gitchi gitchi yaya”. Rzutem na taśmę, na zaraźliwym najntisowym R&B (a właściwie to na samplu utworu kompozytora muzyki do Hair, który to utwór Ari wynalazła tu) Ari Lennox przenosi ducha „Lady Marmalade” do schyłku kolejnego dziesięciolecia (po wersji jaśnie panującego kwartetu: Aguilera, Mýa, Pink, Lil’ Kim). „BMO” to kolejna piosenka wydłużająca nasze osobiste listy dźwięków, których nieświadomie potrzebowaliśmy. Jeden z bardziej charakternych tegorocznych bitów, prawdopodobnie jeszcze na długo zostanie nam w pamięci. — Maja Danilenko


Soulbowl: Najlepsze utwory 20197.

„Karma”

Lucky Daye

Keep Cool / RCA

„Karma” to gamechanger na co najmniej kilku płaszczyznach. Nie tylko wprowadza nową jakość do dotychczasowego repertuaru zeszłorocznego debiutanta Lucky’ego Daye’a, ale przede wszystkim wyznacza nowy kierunek w 90sowej archeologii twórców nowej fali R&B. W numerze zbudowanym na gęstych nawiązaniach i przetworzeniach kultowego „Pony” Ginuwine’a — bez wątpienia jednego z najbardziej charyzmatycznych momentów popu lat 90. — Daye składa kreatywny hołd brzmieniu chętnie eksplorowanej ostatnimi czasy w R&B epoki. Jest pewny siebie, precyzyjny i zadziorny, bez problemów czyni to, co zostało z legendarnego bitu Timbalanda swoim własnym. To jeden z najciekawszych momentów tegorocznego R&B nie tylko ze względu na modelowo intertekstualny kontekst, ukochany przez badaczy popkultury, ale także — obezwładniający, pulsujący vibe, który Daye brawurowo odświeżył wraz ze stojącym za oprawą producencką większości numerów na krążku D’Mile’m. — Kurtek


Soulbowl: Najlepsze utwory 20196.

„Almeda”

Solange

Columbia / Sony

“Almedę” można lubić, podziwiać, cenić za warstwę muzyczną, uważać, że to zdecydowanie wyróżniający się numer z doskonałego When I Get Home. Mimo to „Almeda” jest jednak dziełem ekskluzywnym — nie każdemu dany jest pełny dostęp do jej zrozumienia, a słowa Solange skierowane są do określonej grupy odbiorców. W tych czasach wszyscy chętnie przytakujemy, że muzyka powinna łączyć, bez względu na wszelkie różnice. Są jednak pewne doświadczenia, które nigdy nie będą naszymi przeżyciami. Możemy rozumieć, o czym mówi Solange, ale ostatecznie „These are black-owned things”. „Almeda” to podróż w rodzinne strony wokalistki — południowe rejony Houston. Powraca do korzeni, miejsca przesiąkniętego czarną kulturą, co objawia się nie tylko na poziomie tekstowym, ale i w warstwie muzycznej. Produkcja utworu, za którą odpowiedzialny jest między innymi Pharrell, nawiązuje do chopped and screwed, techniki remiksu popularnej w Houston w latach 90-tych. Nie można nie wspomnieć o Cartim, którego gościnne wersy odważnie przybliżyły „Almedę” do miana trapowego hymnu celebrującego czarne dziedzictwo. — Polazofia


Soulbowl: Najlepsze utwory 20195.

„A palé”

Rosalía

Columbia / Sony

Rosalía nauczona doświadczeniem po zeszłorocznym debiucie odrobiła lekcje i albumem El mal querer wypłynęła na szerokie wody i zrobiło się o niej na tyle głośno, że niedługo po hitowej płycie artystka rozpoczęła prace nad nowym krążkiem. Kierunkiem muzycznym odbiegła od El mal querer, a już na pewno daleko za mgłą pozostawiła Los Ángeles. W nowych utworach Hiszpanka żegna się z nuevo flamenco na rzecz wszędobylskiego obecnie tanecznego reggaetonu. I właśnie na szczycie tych klubowych brzmień znajduje się „A palé”, które niesie ze sobą pewne przesłanie z przeszłości, a gatunkowo sięga do hip-hopu, glitch-popu i trapu. Elektroniczny ster, trzymany wspólnie w rękach Rosalíi, El Guincho oraz Franka Dukesa prowadzi słuchacza do ciekawszej, mrocznej odsłony wokalistki, tak odmiennej od jej ostatnich radiowych dokonań. Kompozycja esponuje ciężko rozbrzmiewającą wśród piskliwych syntezatorów perkusję. — Forrel


Soulbowl: Najlepsze utwory 20194.

„Fallen Alien”

FKA twigs

Young Turks

„Fallen Alien” to most pomiędzy epką M3LL155X a nowo-starym brzmieniem FKA twigs. Przestery i glitche wpływające na wielowarstwowość kompozycji — za produkcję odpowiada sam Nicolas Jaar — odzwierciedlają dojmujące uczucie osamotnienia bohaterki nagrania. To kosmiczna odyseja, pełna dźwiękowych odbić i lustrzeń, gdzie instrumentacje oddają nastrój samotności i zdrady. Średniowieczny marsz, w którym wstawki dziecięcych chórków („I feel…”) brzmią złowrogo, niesie jednak zapowiedź światła. Artystka szuka drogi do domu, a jej powrotowi towarzyszą miłosne rozrachunki. Tym utworem udowadnia, że jej muzyka jest nie tylko jest wielowymiarowa, ale wręcz pochodzi z innej planety. Planety FKA twigs. — Ibinks


Soulbowl: Najlepsze utwory 20193.

„Ricky”

Denzel Curry

PH / Loma Vista / Concord

Denzel Curry w zaledwie kilka miesięcy przeszedł od mrocznego Ta1300 do wręcz buchającego klimatem Florydy Zuu. Był w stanie przy tym zachować swój undergroundowy sznyt, w efekcie dając nam jeden z najlepszych singli ostatniego roku. „Ricky” to soczysty banger, luźno inspirowany brzmieniem miami bassu. Ale Denzel odwołuje się tu do swoich korzeni nie tylko pod względem muzycznym. Kawałek jest także ukłonem w stronę tych, którzy czuwali nad karierą rapera od jej początków. My daddy said, „Trust no man but your brothers, And never leave your day ones in the gutter”. Wszystko to podane zostało z charakterystycznym dla gospodarza, bardzo agresywnym i energetycznym flow. Mainstreamowe zacięcie i prawdziwie uliczne zasady. W punkt. — Mateusz


Soulbowl: Najlepsze utwory 20192.

„Juice”

Lizzo

Nice Life / Atlantic

Lubimy dobre piosenki. Brzmi to tak sztampowo, że aż banalnie, ale przebojowe refreny i parkietowy groove przez długi czas owiane były zasłoną wstydu, a dosłowność piosenkowej formuły swoją strefę komfortu wyznaczoną miała gdzieś pod szufladkującą łatką guilty pleasure. I być może właśnie dlatego Lizzo tak nas łapie za serce. W jej monumentalnym hicie „Juice” od pierwszych dźwięków bezwstydnie wyzbywa się patosu i sterylnie spreparowanej powagi na rzecz infekcyjnego hurraoptymizmu i cielesnej bezpretensjonalności. Gdzieś między emancypacyjnym popem lat 90 i rozkosznym samouwielbieniem złotej ery disco znajduje przestrzeń, którą wypełnia swoją charyzmą, nieodpartym urokiem osobistym i szczerą, pozytywną energią. „Juice” stało się w tym roku przyczynkiem bardzo wielu niezręcznych sesji tanecznych, które lepiej, żeby nigdy nie ujrzały światła dziennego, ale z Lizzo nie trzeba się tego wstydzić. Dla niej wszyscy jesteśmy piękni i wszystkich równie mocno obdarowuje miłością, największą dawkę zostawiając jednak na siebie samą. I nie mamy prawa mieć jej tego za złe. Slay, Królowo! — Wojtek


Soulbowl: Najlepsze utwory 20191.

„Earfquake”

Tyler, the Creator

Columbia / Sony

Halko, czy to wciąż Tyler, the Creator? Od czasu wydania arcydzieła, jakim jest bez wątpienia Flower Boy, najlepszy gracz w rap grze porzucił hip-hop na rzecz udanego romansu z neo-soulem i R&B. Zamienił się przy tym miejscami z Frankiem Oceanem — który chwilowo zajął się rapowaniem — i na następnym longplayu Igor odsłonił duszę skrytą w pastelowym soulu. I pomyśleć, że „Earfquake”, jakie znamy, mogłoby nigdy nie zaistnieć. Nagranie powstało z myślą o oddaniu go Justinowi Bieberowi — a gdy ten go odrzucił — Rihannie. Całe szczęście ostatecznie pozostał u autora. Muzyczny ekshibicjonizm w formie zdystanowanego płciowo wokalu dostał tu muzyczną oprawę w postaci gustownego pianina i, co by nie mówić, stonowanego plumkania. Uroczy bełkot Playboya Cartiego, chórki Jessy Wilson i udział w chorusie weterana soulu Wujka Charliego — to dodatki do słownych gierek Igora. Alter ego Tylera, the Creatora w platynowej peruce, istna karykatura Andy’ego Warhola, jest rozumiane jako odskocznia od sercowych smuteczków protagonisty albumu. Tyler, the Creator leczy złamane serduszko, a zarazem udowadnia, że raperzy też mogą być wrażliwi i łagodni. To douszne trzęsienie ziemi naprawdę nami wstrząsnęło. „Earfquake” to muzyczna laurka dla wiernych fanów Tylera „Igora” the Creatora. Brokacik. — Ibinks


Wszystkie wyróżnione przez nas utwory wraz z nieopisanym powyżej suplementem znajdziecie na plejliście poniżej:

Komentarze

komentarzy